Szepczący LasPierwszy kontakt

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Dwadzieścia minut marszu przebytego w przygnębiającej ciszy. Las zrobił się szary, lecz to nie był wynik żadnej magii. Hanza idąc przez las, chcąc dojść do drogi, natknęła się na zwłoki. Rozebrana kobieta z poderżniętym gardłem, a naprzeciw niej mężczyzna z dziurą w brzuchu: oboje w mieszczańskich strojach i z obrączkami na palcach. Na drzewie, pod którym rozrzucono prowiant i rzeczy bez wartości w tym pluszowego misia wisiał pobity i bez prawego przedramienia młody chłopak. Za jego plecami przybito mieszczańskim mieczem amputowaną rękę do pnia drzewa. Na kilku drzewach znajdują się pojedyncze strzały z charakterystyczną lotką i grotem leśnych elfów. Połamane gałęzie i wygięta roślinność świadczyła, że ktoś uciekał w stronę głównej drogi i ranny ocierał się o kolejne drzewa, stając się łatwym do wytropienia.
        Eniko, podeszła do rozebranej kobiety, zacisnęła zęby, aż głośnio zgrzytnęła, a chwilę temu luźne dłonie ułożyły się w pięści. W czarnych oczach pojawił się trzymany na wodzy gniew przeplatany współczuciem i bólem. Virag zastygła, patrząc się na otwarte oczy martwej twarzy kobiety: przeniosła się myślami do przeszłości, rozdrapując i tak nigdy niezagojone rany. Nie łkała, lecz po jasnych policzkach pociekły łzy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Gdy ponownie ruszyli to każdy milczał. Fenrir też nie mógł jakoś znaleźć tematu do rozmów, każdy jaki przyszedł mu na myśl wydawał się nieodpowiedni, zresztą on nigdy nie był jakoś szczególnie rozmowny. W tej ciszy szli dobre dwadzieścia minut. Idąc tak przez las natknęli się nagle na zwłoki. Na ziemi leżały zwłoki rozebranej kobiety, a naprzeciw tych zwłok leżały zwłoki mężczyzny. Dodatkowo na drzewie wisiał młody chłopak, który był pobity i nie miał prawego przedramienia. Wokół drzewa leżały porozrzucane rzeczy.
"Co się dzieje w tym lesie..." - przeszło przez myśl smokołaka. Najpierw na polanie walczą miedzy sobą mroczny elf i ludzka kobieta, a teraz to. Stał w miejscu, obok Sanayi, jednak Eniko podeszła do ciała kobiety i uklękła przy nim. Czarnowłosa dziewczyna dość długo nie wstawała z klęczek, więc Fenrir podszedł do niej i położył swoją dłoń na jej ramieniu, normalną dłoń, a nie smoczą łapę.
- Wszystko dobrze? (Pah Pruzah?) - zapytał ją nieco cichszym głosem niż zazwyczaj przywykł mówić.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Z każdym kolejnym krokiem humor Sanayi wracał do normy, lecz mimo to nie zdecydowała się zagaić rozmowy. Jej towarzysze chyba również nie chcieli przerywać ciszy, więc nie było sensu na siłę zagadywać.
- O nie... - wyrwało się Sanayi, gdy zobaczyła pobojowisko. Podeszła jeszcze kawałek, ostrożnie, aby pod żadnym pozorem nie nadepnąć jakieś przedmiotu albo uciętego fragmentu ciała. Zasłoniła usta dłonią, chociaż nie było jej niedobrze. To zwłoki, ten widok nie był jej tak obcy, jak zabójstwo sprzed chwili. Znała tę bladość, te matowe oczy i specyficzny zapach ciała, z którego niedawno uszło życie. Bycie świadkiem samego aktu zabójstwa była dla niej dużo bardziej szokujące, a przynajmniej tak uspokajała się w myślach. Tak naprawdę nadal starała się jedynie prześlizgiwać wzrokiem po co bardziej obrzydliwych elementach krajobrazu, skupiając się na ogóle.
Gdy Eniko przyklęknęła przy kobiecie, Sanaya zrobiła to samo przy mężczyźnie. Ujęła go za rękę i podniosła ją do oczu, aby obejrzeć obrączkę. Zdawało jej się dziwne, że mordercy przegapili pierścionki - reszta rzeczy osobistych ofiar zdawała się być bardzo gruntownie przeszukana i rozgrabiona, dlaczego więc w tym przypadku zrobiono wyjątek? Nie dostrzegła żadnych specyficznych symboli na biżuterii, ot, klasyczna obrączka, takie nosiła połowa żonatych mężczyzn w Alaranii, było więc raczej mało prawdopodobne, aby stanowiły one jakiś znak. Zdjęcie obrączki z palca denata mogło przysporzyć trudności, ale przecież osoba, która potrafiła zabić i okaleczyć nie powinna mieć problemu z odrąbaniem palca i zabraniem błyskotki. Czyżby zwyczajnie bandyci je przegapili? Albo coś ich spłoszyło...
Sanaya usłyszała za sobą głos Fenrira - pocieszał bezgłośnie płaczącą Eniko. Alchemiczka nie wiedziała, jakie czarne myśli kłębią się w głowie czarnowłosej, więc jej płacz usprawiedliwiła delikatnym charakterem. Zaraz wstała z klęczek i otrzepała ręce o spodnie. Sięgnęła do torby, aby wyjąć z niej czysty kawałek płótna do owijania próbek - od biedy mógł posłużyć za chusteczkę. Podała go płaczącej.
- Otrzyj łzy - wyjaśniła, imitując ręką odpowiedni gest.
Alchemiczka odsunęła się od pozostałej dwójki - skoro Fenrir pocieszał Eniko, ona nie czuła się już tam potrzebna, we dwójkę zadusiliby biedaczkę swoją empatią. Przeszła się kawałek, wyrywając słabiej wbitą w pień strzałę i oglądając ją, chociaż nic szczególnego z niej nie wyczytała, ot, zwyczajny wyrób elfów z tego rejonu.
- Tam ktoś uciekał. - Sanaya po przejściu jeszcze kilku kroków wskazała odpowiedni kierunek. - Zostawmy te ciała, tamten może jeszcze żyć.
Alchemiczka zaczęła iść bokiem, aby zerkać na ślady i jednocześnie widzieć swoich towarzyszy: miała nadzieję, że szybko się pozbierają i pójdą. Jeśli udałoby im się pomóc rannemu nieszczęśnikowi (dlaczego do licha cały czas zakładała, że to mężczyzna?), byłaby to pierwsza pozytywna rzecz tego dnia. Sanaya gdzieś w głębi ducha oczywiście wiedziała, że mogą wpakować się w niezłe bagno albo tamten mógł się już dawno wykrwawić, ale nie dopuszczała na razie tej myśli do głosu. Zwolniła jednak, aby reszta się z nią zrównała: nie była za dobra w tropieniu i chociaż póki co ślad był wyraźny, z pewnością wkrótce go zgubi.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Eniko wzdrygnęła się i gwałtownie zwróciła przestraszoną twarz w stronę Fenrira, który wyrwał ją z rozpamiętywania przeszłych zdarzeń. Gwałtownym ruchem strąciła jego dłoń ze swojego ramienia, szybko podniosła się na równe nogi. Jego dotyk wydał się jej zły, jak ten z dnia, kiedy wszystko straciła.
- Nild! – ostro zaprzeczyła, żeby przypadkiem nie ulegało wątpliwości, że nic jej nie jest.
        Za chwilę do Virag podeszła Sanaii, która w zamian za chustę nie dostała podziękowania, ani chusty z powrotem. Ciemnowłosa przetarła łzy w prosty i szybki sposób. Nie przedłużając chwili, schowała chustę do torby.
- Nild – powtórzyła spokojniej, dla pewności, by dotarło do Fenrira, że nie potrzebuje pomocy.
        Zaczęli iść tropem strzał, złamanych gałęzi i plam krwi. Wszystko wskazywało, że tanną osobę goniło przynajmniej trzy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie było mu trzeba dwa razy powtarzać, gdy Eniko jasno dała mu do zrozumienia, że nie potrzebuje pomocy, poprzez słowa i strącenie jego ręki ze swojego ramienia to Fenrir odwrócił się i ruszył za alchemiczką. Nałożył hełm, który do tej pory niósł w smoczej łapie, wolał mieć go na głowie gdyby przyszło do sytuacji, w której musiałby z kimś walczyć, a coś wskazywało na to, że ranną osobę gonił ktoś jeszcze, albo nawet więcej niż "ktoś", znaczy się więcej niż jedna osoba. Trochę znał się na tropieniu, więc nie miał większych problemów z podążaniem za tropem, który zresztą był nawet dobrze widoczny dla osób, które na tropieniu się nie znają. Jego ręka spoczęła na rękojeści miecza, w każdej chwili był gotowy na to, żeby go wyjąć i walczyć, chociaż mógłby nawet walczyć samymi rękoma, bo smocze pazury są ostre i potrafią wyrządzić szkody na ciele przeciwnika. Zawsze był przygotowany na walkę. Nie odzywał się, w takich momentach wolał być bardziej czujny.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Wbrew wcześniejszym obawom, Sanaya cały czas widziała ślady rannego. Nie była to wielka filozofia, gdyż ani jemu, ani jego prześladowcom nie zależało na dyskrecji, zostawiali za sobą połamane gałęzie i pozgniatane rośliny. Milcząca Tai w myślach zadawała sobie pytanie, czy konflikt, w który się wplątują, aby ich nie przerośnie. Nie wiedziała, na ile osób się natkną, nie była w stanie odczytać tego ze śladów. Co do zdolności bojowych ich grupy też miała mieszane uczucia: wierzyła w talent Fenrira, nie znała jednak mocy Eniko, wszak nie każdy czarodziej musi znać zaklęcia ofensywne. Jednak mimo tych wszystkich wątpliwości nie zamierzała się cofnąć: coś jej mówiło, że wyjdą z tego cało, a ona przywykła wierzyć swoim przeczuciom.
Po kilku minutach, które zdawały się niemiłosiernie dłużyć, dało się słyszeć okrzyki gdzieś z przodu. Głos był z pewnością męski i raczej nie należał do rannego, był za silny i zbyt agresywny. Ktoś zaśmiał się w odpowiedzi. Sanaya nie słyszała dokładnie, co dzieje się przed nią, nie rozróżniała słów, ale i tak było to dla niej mało istotne. Przystanęła i wytężyła wzrok, bo zdawało jej się, że coś wypatrzyła. Między drzewami pojawił się szerszy prześwit - pewnie dochodzili już do traktu. Na tle leśnej zieleni mignęła jej jasna czupryna mężczyzny stojącego tyłem do nich. To nie był ranny, nie byłby w stanie stać prosto przy tak obfitej utracie krwi, musiał to więc być jeden z oprawców. Na razie widoczny był tylko on, ale nie można było stwierdzić, czy gdzieś w chaszczach wkoło nie ma pozostałych. Póki co jednak alchemiczka była pewna, że razem ze swoimi towarzyszami nie została dostrzeżona.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

- jak zejdziesz z góry, to obiecuję, że moja ręka nie wyrządzi tobie krzywdy! – zawołał elf, z kordelasem przy pasie, zwrócony twarzą w stronę korony drzewa.
        Osoba, o ile była tam jakaś osoba na drzewie, nie raczyła odpowiedzieć na wołanie elfa.
- Może go tam nie ma i powinniśmy pójść dalej – zaoferował elf z długim łukiem.
- MORDERCY!!! – Wykrzyczał zdarty głos, skrytego na gałęziach wysokiego drzewa, młodego mężczyzny.
        Zaraz to elf napiął łuk i wystrzelił w koronę drzewa. Natychmiast wśród elfich towarzyszy nastała cisza, a wszystkie twarze były zwrócone w koronę drzewa.
- Trafiłem go? – przerwał po dłuższej chwili ciszę łucznik.
- Gdzie tam – burkną elfi tarczownik z krasnloudzkim toporo-młotem na plecach. – Trafiony owoc spada i kwasi się na ziemi. Żeś chybił w człeka i pewnie drewno trafił!
- Skąd wiesz? – spytał niezadowolony łucznik.
- Tu krwi i ciała nima. Strzała liści nie przebiła, więc w drewno żeś trafił.
- W człowieka na drzewie nie ustrzeli, a co dopiero wróbla – wtrącił się uszczypliwe kusznik z powtarzalną wersją swej broni. – Teraz nie uwierzę, że twoje opowiadania o polowaniu na leśne licho jest prawdziwe.
- Jest! – oburzył się łucznik.
        Dalsza rozmowa polegała na wyśmiewaniu historii łucznika, który rzekomo trzydzieści lat temu, w lesie driad upolował licho. Kiedy zadawali mu pytanie, jak wygląda licho, opowiadał, że nie pamięta, bo zranione jego strzałą licho, rzuciło na niego urok. Wszyscy byli rozbawieni i co chwilę spoglądali na koronę drzewa, czekając, aż milczący człowiek na drzewie dobrowolnie zejdzie do nich na ziemię.
        Kordelas, łuk, kusza, toporo-młot, a dodatkowo: włócznia, dwa miecze, kostur druida z jasnym kryształem, i pas sztyletów. Razem osiem elfów ubranych i uzbrojonych dość nietypowo, w różnych strojach, jakie najpewniej wyrwali z jeszcze ciepłych ciał, wyglądali na hołotę. Jednak to posiadacze spiczastych uszów, więc nie można było określić ich doświadczenia po ilości zmarszczek, jednak po bliznach łatwo stwierdzić, że każdy z nich poznał smak stali. Ich druid lub po prostu, elf trzymający kostur, miał trwale oszpeconą twarz po oparzeniu jakimś kwasem. Nie sposób było stwierdzić, który z nich przewodzi i czy w ogóle mają przywódcę. Przy drzewach stało dwanaście koni. Głupota lub znakomita tresura, zwierzęta nie zostały przywiązane.

- To oni? – spytała szeptem Eniko, która z chęcią dokonałaby samosądu i niekoniecznie natychmiastowej egzekucji winnych morderstwa na bezbronnych cywilach, na których zwłoki się natknęli. Zanim przybyła do Zielonej Krainy przyrzekła sobie, że nie będzie się wtrącać w konflikty, jednak dla gwałcicieli i ich ofiar postanowiła zrobić wyjątek.
- Ty, walka? – spytała Fenrira.
        Tai, skoro nie była czarodziejką i nie nosiła broni przy sobie, została zaszufladkowana przez Eniko do cywili, więc nie widziała powodu wciągać ją w walkę. Sanaii czuła, że ktoś ją i jej towarzyszy obserwuje z ukrycia.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie szli szczególnie długo. Dotarli przed kolejną polanę, na której stało kilka elfów i rozmawiało ze sobą. Na drzewie prawdopodobnie siedziała osoba, którą ścigali. Fenrir korzystając z tego, że ci zajęci są rozmową i patrzeniem na drzewo szybko wyjrzał zza krzaków, policzył ilu ich jest i jaką mają broń. Schował głowę ponownie i spojrzał na Eniko.
- Tak. To oni - odparł i dodatkowo kiwnął twierdząco głową.
Ponownie kiwnął twierdząco głową, gdy Eniko zapytała go czy będzie walczył. Spojrzał teraz na Sanayę.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało, więc poczekaj tu, a my się z nimi rozprawimy - odparł od niej. Nie chciał mieć niepotrzebnie jej życia na sumieniu, zwłaszcza, że wystarczyłoby, żeby alchemiczka poczekała tu na nich. Alchemiczka mogła nawet pomyśleć, że smokołak się o nią martwi, może to nawet nie mijało się z prawdą. - W razie czego krzycz - dodał jeszcze. To też powiedział do Sanayi.
- Ja zabiję łuczników (Zu'u Krii Ronaans) - powiedział do Eniko. Wiedział, że był tam jeden elf z kuszą, a drugi z łukiem, jednak nie pamiętał jak w smoczym jest kusznik, o ile w ogóle był, więc powiedział, że zajmie się łucznikami. W każdym razie nimi i tak było trzeba się zająć najpierw.
- Ruszamy (Bo.) - odparł i ruszył w bok. Okrążając polanę, tak żeby wyjść kusznikowi za plecami, a że obok niego stał też łucznik to nie będzie miał problemu z zabiciem obydwu. Wiedział, że to będzie oznaczać, że reszta też się na niego rzuci, jednak liczył na to, że Eniko mu pomoże. Miał też nadzieję, że elf, który trzyma laskę z kryształem nie jest druidem, bo to by trochę komplikowało sprawę.

W drodze cicho wyjął miecz z pochwy, co poskutkowało tym, że nie było charakterystycznego dźwięku, który wydawał wysunięty miecz z pochwy. Wyskoczył z krzaków za plecami kusznika i od razu przystąpił do ciosu, który skrócił elfa o głowę, następnie doskoczył do łucznika, który już próbował naciągnąć strzałę na cięciwę łuku, jednak nie udało mu się to, bo Fenrir uciął mu rękę, a później głowę. Widział, że reszta już go zauważyła i zmierza w jego stronę, na szczęście elf z laską, która kiedyś pewnie należała do druida nie był druidem, w jego przypadku kij z klejnotem na czubku był tylko orężem. Fenrir był gotowy, jego zbroja byłą twarda i wytrzymała, więc jeżeli elfy mają zwykłą broń to nie powinny mu wyrządzić większej szkody, o ile Eniko mu pomoże...
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Osiem osób, na dodatek doświadczonych, a przeciwko nim dwie i pół osoby - Sanaya liczyła siebie optymistycznie jako to pół, może akurat zdarzy się cud i do czegoś się przyda. W tym układzie atak zdawał się być cholernie niebezpieczny, ale chyba już nie było innego wyjścia.
- Uważaj na siebie - zwróciła się do Fenrira, łapiąc go za ramię. Nie dyskutowała z nim, wiedziała, że wypadając tam razem z resztą stałaby się po prostu łatwą zdobyczą. Jeśli zostanie tutaj, przynajmniej nie będzie przeszkadzać.
- Uważajcie - powtórzyła Sanaya, spoglądając również na Eniko, po czym cofnęła się, dając im pole manewru. Zimny supeł, w jaki skręciły się jej wnętrzności, wytłumaczyła sobie troską o towarzyszy. Nim zaświtało jej inne rozwiązanie, Fenrir odszedł już za daleko, by go wołać - Sanaya syknęła jeszcze za Eniko, ale ona również jej nie usłyszała.
- Szlag! - warknęła cicho, cofając się za jedno z drzew, aby nie być widoczną z polany. Odłożyła torbę na ziemię, delikatnie, aby nie było słychać obijającego się o siebie szkła i kamieni. Drżącymi z pośpiechu dłońmi przeszukiwała swoje rzeczy, szukając dwóch zawiniątek. "Nienawidzę prowizorki, nienawidzę, nie tego mnie nauczono. Wybacz, Miguel, może nigdy się o tym nie dowiesz...", złorzeczyła w myślach. Znalazła jeden pakunek z papieru, z którego w rogach wysypywał się pomarańczowy proszek, teraz tylko gdzie ta sakiewka... Jest i ona. Sanaya przesypała zawartość papierka do sakiewki i wszystkim energicznie potrząsnęła. Skończyła chwilę po tym, jak Fenrir wyskoczył na polanę, siejąc śmierć i popłoch wśród elfów. Teraz mogła tylko czekać i obserwować ze swojego miejsca za drzewem. Rozglądała się wśród koron wokół, szukając osoby, której wzrok poczuła na sobie wcześniej, nikogo jednak póki co nie dostrzegła.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

- Vaari – odpowiedziała Eniko w swojej mowie, z taką samą troską, jaką Tai wypowiedziała „uważajcie”.

        Virag nie ruszyła się z miejsca, bo pozycja, jaką zajęła były odpowiednim punktem obserwacyjnym. Wiedziała, co robi ósemka elfów. Sanaii wyglądała na opanowaną i raczej wiedziała, co ma robić, więc czarodziejka tylko ukradkiem obejrzała się za alchemiczką.

        Fenrir szybko się przemieścił i rozciął strzelców. Reszta elfów szybko się zmobilizowała i okrążała go z każdej strony. Pięciu otoczyło jednego. Pseudo druid zostawił laskę i wyciągnął floret. Po chwili poklepał topornika po plecach, by zamienili się miejscami. Topornik szybko się cofnął i obserwował walkę z dalszej perspektywy.

        Nagle przeciwnicy rozpoczęli wspólny atak do bezproblemowego zabicia smokołaka, któremu na złość losu naszła ciemność na oczy. Poczuł, jak oręż licznych przeciwników uderza w niezręczny sposób w jego zbroję. Za chwile wrócił wzrok Fenrira, który ujrzał przeciwników na klęczkach wyjących z bólu, przykładali dłonie do wypalonych oczu. Dwóch mimo okrutnego pozbawienia wzroku, wyczuło obecność smokołaka, włócznik celnie trafił w złączenia zbroi, a elf z floretem szpikulcem celował w twarz. Podczas całego, krótkiego zamieszania, Tai dostrzegła krzyki i pojedynczy błysk od strony polany.
        Twarz Eniko nie zdradzała, iż jej moc oślepiła przeciwników. Choć była pewna, że jej towarzysz dalej poradzi sobie sam, weszła na polanę i chwyciła za kostur druida. Kryształ na rozkaz czarodziejki puścił promień barwy turmalinowej, który trafił topornika i obsypał go rudawym pyłem. Elf przestał krzyczeć, a jego plecy wygięły się nienaturalnie w tył, usta i zakrwawione oczodoły otworzyły się paskudnie szeroko. W zdrętwieniu, uszło z niego życie, które zostało zamknięte w zwieńczeniu kostura. Kryształ zmienił barwę w rubin, a pod martwym elfem pojawiła się kałuża krwi. Twarz czarodziejki pozostała niewzruszona.
        Ocalałych, spod miecza półsmoczego fechmistrza, wykończyłaby w podobny sposób. Jednak tylko jeden zaczął błagalnie modlić się o litość, więc w jego stronę wymierzyła zwieńczenie magicznego kija. Zabić czy przesłuchać, pomyślała, jednak zaraz doszło do niej, że wszystko potoczyło się zbyt łatwo, jakby ręka wyższej istoty potoczyła tą krótką potyczką. Eniko czuła się zażenowana interwencją bogów. Oparła laskę druida o drzewo i spojrzała na swoje dłonie - nic, kompletnie nic, a spodziewała się z walki czegoś więcej.
        Po jakimś czasie, zaczęła rozglądać się za Tai.

- Bu! – Wychylił się elf zza drzewa, tuż przy twarzy Snanaii. Z zamiarem złapania jej żywej. Rękę wysuną do przodu i chwycił brutalnie alchemiczkę za gardło. – Będziesz moja – wyszczerzył zęby w nieprzyjemnym uśmiechu.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Tak jak się spodziewał, reszta elfów dość szybko go okrążyła. Zbroja była wytrzymała, więc ich ciosy powinna wytrzymać, a jak nie to zawsze mógł zmienić się w smoka lub hybrydę, wtedy jego skóra byłaby łuską i byłaby twardsza od zbroi. Nagle przed jego oczami nastała ciemność. Czyżby jeden z przeciwników trafił w dziurę w hełmie i pozbawił go wzroku? to też przeszło mu przez myśl, jednak po chwili odzyskał wzrok, za to reszta przeciwników miała wypalone oczy, jednak dwóch z nich zapamiętało lub wyczuło to, gdzie jest smokołak i spróbowali go zranić, jeden trafił w złączenia zbroi, a drugi celował w twarz. Fenrir wywinął się w bok, w wyglądającym na trudny do zrobienia uniku, który rzeczywiście taki był i ktoś kto nie był zaznajomiony z tą techniką nie byłby w stanie go wykonać. Najprościej to unik wyglądał tak, jakby smokołak wygiął się w tył z jednoczesnym obrotem i zamachem smoczą łapą. Następstwem tego uniku było to, że grot włóczni co prawda trafił w złączenie jego zbroi, jednak nie zranił jego ciała, a zaklinował się tam. Sama włócznia natomiast połamała się. Smokołak potężnym uderzeniem smoczej łapy zabił włócznika, ostre pazury przebiły czaszkę elfa i zabiły go. Drugi elf, ten z floretem po prostu wywrócił się, a nim Fenrir go dobił to Eniko potraktowała go strumieniem energii, który wystrzelił z kostura. Wojownik podrzucił miecz w górę, wyciągnął grot włóczni ze złączeń zbroi i złapał go w tą samą rękę. Rozejrzał się po polu "bitwy", został na nim tylko jeden elf, który błagał ciemnowłosą czarodziejkę o litość, smokołak widząc to uśmiechnął się pod hełmem jakby z pogardą i podszedł do elfa, po czym bezceremonialne wbił mu miecz plecy, w miejsce, w którym powinno być serce - ostrze przeszło na wylot, a Fenrir po chwili wyciągnął ostrze swojej broni z ciała martwego już elfa i wytarł w jego ubranie, następnie schował go do pochwy. To chyba wszyscy, jednak by mieć pewność to ponownie rozejrzał się po polanie- leżały na niej same trupy.
- Sanaya - powiedział nieco głośniej, tak żeby Eniko go słyszała, a następnie wskazał krzaki, za którymi powinna być alchemiczka. Nie chciał, żeby cokolwiek jej się stało, Ruszył w stronę krzaków.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Atak elfa zupełnie zaskoczył Sanayę. Chociaż się rozglądała, dostrzegła napastnika dopiero w chwili, gdy było już za późno i ten już ją złapał. Nie mogła nic powiedzieć, krzyknąć, z trudem łapała powietrze. Mimo narastającej paniki cały czas pamiętała o trzymanym w ręce woreczku. Z wysiłkiem nabrała głębszego oddechu, po czym zamknęła oczy i zamachnęła się ręką z zawiniątkiem na twarz elfa. Nie wiedziała, że przeciwnik zablokuje jej cios, on za to nie wiedział, że i tak nic mu to nie pomoże. Tai nie zamierzała go uderzyć, chodziło tylko o to, aby proszek z woreczka rozsypał się na napastnika, co udało jej się osiągnąć. Usłyszała jego krzyk, a uścisk na szyi rozluźnił się na tyle, że była w stanie się wyrwać. Niestety, wcześniej zabrakło jej tchu, otworzyła usta, aby nabrać powietrza. Momentalnie poczuła pieczenie i ból, niechybny znak, że razem z powietrzem wciągnęła również unoszący się w powietrzu pył. Całe szczęście nie spanikowała doszczętnie, cofnęła się i zaczęła głęboko oddychać, aby osuszyć jamę ustną: proszek reagował z wodą, aby przestało boleć, wystarczyło pozbyć się śliny.
- Zatłukę... - warknął elf. Sanaya otworzyła oczy chwilę przed tym, nim napastnik powalił ją na ziemię. Nie zdołała uniknąć ataku, upadając uderzyła głową o ziemię, co na sekundę ją zamroczyło. Odruchowo zasłoniła się rękami i podkuliła nogi, elfowi nie zrobiło to jednak wielkiej różnicy. Sanaya dopiero teraz dostrzegła, że jej proszek nie sięgnął jednego oka napastnika, dlatego teraz nadal miał kontrolę nad sytuacją, mimo bólu, jaki powodowało drugie oko, zaprószone i silnie łzawiące. Elf złapał alchemiczkę za rękę, w której trzymała sakiewkę i boleśnie ją wykręcił, aby wypuściła woreczek. Tai krzyknęła, przezwyciężając ból całej jamy ustnej. Krzyk szybko został zduszony, gdy napastnik ponownie zacisnął palce na jej szyi. Sanaya próbowała walczyć, miała już jednak małe szanse.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Eniko nawet nie mrugnęła, kiedy Fenrir wykończył błagającego o litość elfa.

        Sanaii znajdowała się blisko tego samego miejsca, gdzie ostatnio widziała ją Virag, więc w tym kierunku się udała. Kiedy usłyszała przytłumiony krzyk alchemiczki, czarodziejka wysiliła się na krótki bieg. Elf zdążył się położyć na Tai unieruchamiając ją. Kiedy tylko oprawca był w zasięgu wzroku, Eniko wyciągnęła lewą dłoń przed siebie: Mała jarząca się kula światła, błysnęła rdzawo i wystrzeliła w stronę leżącej pary. Oprawca padł ciepłym trupem na alchemiczkę. W jego czaszce była wypalona dziura i choć pachniało pieczonym kurczakiem, to zawartość jego głowy nie wypłyną na powierzchnię.
- Cały? – burknęła Eniko pośpiesznie nachylając się nad leżącą Sanaii. Chodziło jej, czy jej towarzyszka jest cała, lecz w ciągu jednego dnia całego języka się nie nauczyła. W niezadowoleniu zmarszczyła brwi, a zaraz to pojawiły się łzy, więc zaczęła trzeć oczy. Rozrzedzona w powietrzu trucizna, w małej namiastce udzieliła się czarodziejce.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Eniko pierwsza ruszyła stronę krzaków, za którymi ostatnio była alchemiczka, za nią ruszył smokołak. Oboje usłyszeli stłumiony krzyk Sanayi, jednak to Eniko pierwsza wpadła za krzaki i pozbawiła życia elfa, który przydusił do ziemi alchemiczkę. Fenrir kopnięciem podbił lekko w górę i zrzucił ciało martwego już elfa z Sanayi. Cało długouchego potoczyło się gdzieś dalej i wpadło w krzaki. Teraz miał pewność, że wszystkie elfy, które nie były do nich przyjaźnie nastawione to już nie żyją.
- Nic ci nie jest? - zapytał Sanayi, a później wystawił zwyczajną dłoń w jej strony oferując pomoc przy wstaniu. Chyba powinni też sprawić co z tą osobą, którą goniły elfy, a która uciekła na drzewo i schowała się na nim przed napastnikami. Zawsze mogli go też zostawić na tym drzewie i pójść w stronę Meanos.
- Sprawdzamy co z osobą, która siedzi na drzewie czy idziemy w stronę Meanos? - zapytał we wspólnym, a później w smoczym języku. Jemu akurat było to obojętne, więc decyzję tą pozostawił Sanayi i Eniko.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya zamarła w zupełnym bezruchu, gdy napastnik nagle zwiotczał i osunął się na nią. Chyba nawet przez moment zapomniała o mruganiu i oddychaniu. Dopiero kopniak Fenrira, który zrzucił z niej zwłoki, sprawił, że wróciła do siebie. Momentalnie zerwała się do pozycji siedzącej i rakiem wycofała kilka kroków w tył. Nie przyjęła ręki smokołaka, chyba nawet jej nie zauważyła. Dalej ciężko oddychała przez otwarte usta, dłońmi rozmasowując obolałą szyję. Za jakiś czas uświadomi sobie, że będzie miała po tym zdarzeniu pamiątkę w postaci siniaków.
- Cały - odpowiedziała Eniko, niespecjalnie przywiązując wagę do poprawnej formy gramatycznej. Mówiąc, uniosła na towarzyszkę wzrok. Oczy miała wielkie jak sarna i nadal mówiło jej się trochę ciężko przez mocno obolałe usta i gardło. Chyba dopiero teraz zaczęło do niej docierać, co działo się przed chwilą. Przeniosła wzrok na stojącego nad nią Fenrira.
- Idźcie. Ja... - odpowiedziała mu, robiąc przerwę ze względu na ból. - Chwilę.
Alchemiczka spuściła wzrok. Nie powiedziała do końca tego, co chciała - "Mam nogi jak z waty, dajcie mi chwilę, zaraz do was dołączę", tak miała brzmieć odpowiedź, która ostatecznie została okrojona do niemrawego "chwilę". Zresztą, ten kawałek o nogach z waty można było sobie dopowiedzieć, jeśli uważnie przyjrzało się jej kolanom. Sanayi aż zrobiło się wstyd, jak bardzo była roztrzęsiona, podczas gdy po Eniko i Fenrirze spłynęło to, delikatnie mówiąc, jak po kaczkach.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

- Bo – poleciła spokojnie Virag Fenrirowi, by sprawdził co z człowiekiem na drzewie. Skoro wojownikowi było „obojętnie”, to dostał polecenie dla niemarnowania czasu i samego siebie.
        Kiedy tylko Fenrir odszedł, Eniko dała szturchańca w ramię Sanaii dla ocknięcia się z szoku. Po chwili usiadła przy niej, wyciągnęła z torby niewielką sztabkę, roztopionego od ciepłej pogody, karmelu. Złapała za dwa końce i ciągnęła, aż rozciągnięty cukierek przedzielił się w połowie swej nowej długości. Część dała poszkodowanej, a drugą część dla siebie. Nie trzeba było długo czekać, by palce zaczęły się lepić, a buźka ciamkać klejący karmel.
        Virag nie znała dobrego sposobu, który skutecznie pozwoliłby Tai poczuć się lepiej. Ostatnią część swojego życia spędziła z dala od cywili i bardzo blisko pobojowisk, więc korciło ją, by szorstko rozkazać alchemiczce wstać. Jednak, przypomniała sobie, że jako mała dziewczynka, która często nabijała sobie guza, dostawała zawsze kostkę lodu na „bubę” i coś słodkiego na odegnanie smutków. Obowiązkowo czuły długi uścisk i matczyny buziak w czoło nim pobiegła z powrotem na podwórko nabić sobie kolejnego guza. Robiła tak samo swoim dzieciom, które częściej od niej robiły sobie krzywdę, by nazbierać słodyczy na zapas. Virag nie miała zamiaru przytulać czy całować Sanaii, lecz dotrzymać jej towarzystwa, aż dojdzie do siebie i będzie mogła wstać o własnych nogach. Nie zaczynała rozmowy, bo nie wiedziała co powiedzieć.

- Rycerzyk! – zwrócił się kąśliwie mroczny elf oparty o drzewo, na którym krył się człowiek. Z założonymi rękami i z wekierą opartą o nogę, czekał na Fenrira. – Masz więcej szczęścia jak rozumu. Ciesz się, bo dobry Efnejczyk jestem i pomogłem tobie i twoim kobietom wyjść cało z tej walki. Co dostanę w zamian?
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości