Szepczący LasPierwszy kontakt

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Pierwszy kontakt

Post autor: Virag »

***Khoellediona***

        Czarne lustro portalu pulsowało wściekle z dołu przepaści, a otaczające ją błyski groźnie grzmiały. Virag stanęła na krawędzi.
- Gotowa? – spytał mag stojący tuż za nią.
- Nie – przełknęła ślinę. - Rozmyśliłam się.
- Za późno.
        Mag pchną ją w przepaść.

***Alarania***

        Nocne niebo nagle rozjaśniało. Padła błyskawica, lecz umkną słuchowi grzmot. Z nieba spadło osiem gwiazd, każda w inny kierunek świata. Zawyły wilki, kiedy księżyc w pełni przykryły ciemne chmury. W niedalekiej wiosce, córce sołtysa urodził się syn poczęty z gwałtu.

        Virag, z przerażającym piskiem, pojawiła się znikąd. Po trzech sekundach doszło do niej, że stoi na równych nogach i na twardej ziemi. Rozejrzała się przerażona dookoła. Nie było portalu, natomiast wszędzie były drzewa, których korony poruszał ciepły nocny wiaterek. Coś przeskoczyło z drzewa na drzewo. Jakiś dziwny ptak, któremu nie zdążyła się przyjrzeć, wbił się w nocne niebo. Coś z dala, za jej plecami, brzęczało zawieszone na gałęzi spróchniałego drzewa. Zrobiła kilka kroków do przodu, zawieszając wzrok na pohukujące zwierzę, które wbiło w nią swoje wielkie oczy. Zaczęła iść przed siebie, a za chwilę biegnąć. Biegła ubrana w grube zimowe futro, aż poczuła, że dalej nie może. Ściągnęła i rzuciła na ziemię, obok dużego kamienia, uszatą czapkę, płaszcz i rękawicę. Cały czas przysłuchiwała się szelestowi krzaków i dziwnemu trzeszczeniu, którego nie potrafiła lepiej nazwać, ani określić, z której strony dobiega. Poprawiła torbę zawieszoną przez ramię i poszła dalej.
        Szła, sama nie wiedząc, ile czasu minęło od jej przybycia. Przetarła pot z czoła i napiła się wody z manierki. Coś zawarczało i groźnie zaszczekało. Była pewna, że to wilki. Zrobiła kilka kroków do przodu i nadepnęła na pozostawione wcześniej futro. Znalazła się znów w tym samym miejscu. Poszła dalej, aż w manierce skończyła się woda, a ona sama zmęczona wędrówką i ciepłą, wilgotną nocą, miała dość. Kiedy po raz czwarty znalazła się przy dużym kamieniu, oparła się o niego plecami i przysnęła, ciężko wzdychając.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Leciał po niebie jak to prawie zawsze gdy podróżował, a że akurat była noc to mu w ogóle nie przeszkadzało. Zdziwiła go trochę nagła błyskawica, która przecięła nocne niebo, jednak nie przestraszyła. Widział też kilka spadających gwiazd, z których każda spadła w innym kierunku świata. Mógłby uznać to za przypadek, jednak coś mówiło mu, że to w ogóle nie jest przypadek. Gdyby podróżował pieszo to zapewne nie wiedziałby gdzie uderzyła błyskawica, jednak dzięki temu, że leciał to doskonale widział gdzie uderzyła. Zaczął zniżać lot i jednocześnie dość szybko zbliżać się do miejsca, w które prawdopodobnie uderzyła błyskawica, więc po około trzydziestu minutach był na miejscu.

Polana była zbyt mała, żeby wylądować w "smoczej" formie, więc zrobił jeszcze jedno koło, zleciał najniżej jak mógł i zmienił się w humanoidalną formę, i w tej formie wylądował już na ziemi. Mimo, że był ciemno to na ziemi widać było, że właśnie tutaj uderzyła ta błyskawica. Fenrir rozejrzał się, jednak nikogo, ani niczego tu nie było, można by było pomyśleć, że był to czysty przypadek, jednak dalej coś mu mówiło, że to nie przypadek. Znał się trochę na tropieniu, więc zaczął szukać jakiś tropów, o ile ktoś tu był i nie umiał się odpowiednio poruszać to na pewno pozostawił po sobie jakiś trop i tak też było w tym przypadku, chociaż trochę trudno było go zauwato jemu się udało- ruszył za tropem.
To, że trop stawał się nieco bardziej wyraźniejszy świadczyło tylko o tym, że jest co raz bliżej... stworzenia, które udało mu się wytropić. Szedł dość szybko, mimo, że był cały czas pochylony, więc nie minęło wiele czasu i smokołak doszedł do dużego kamienia, pod którym leżały czyjeś rękawiczki, czapka i płaszcz. Wystarczyło, że zrobił kilka kroków do przodu, tak żeby minąć kamień i ujrzał śpiącą pod nim dziewczynę.
Nie wiedział czy budzić ją, czy nie, po prostu nie wiedział co robić. Zdjął tylko pelerynę z pleców i zawinął nią swoją smoczą rękę, tak że wygląda to teraz jakby kończyna ta była złamana- gdyby dziewczyna nagle obudziła się czy coś to nie chciał jej niepotrzebnie przestraszyć. Sprawdził zapobiegawczo czy wyczuje puls, dobrze wiedzieć czy dziewczyna żyje, czy nie... Wyczuł puls, przy czym dotknął ją tak delikatnie, że prawdopodobnie nie poczuła.

Cofnął się krok w tył, zdjął hełm i położył go na "złamanej" ręce.
- Ekhm... - chrząknął dość głośno, chcąc tym obudzić śpiącą dziewczynę. Na początku miał plan, żeby usiąść naprzeciw niej i poczekać, aż sama się obudzi, jednak chyba był ciekawy tego, co robi tutaj to dziewczę.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Dziewczyna śpiąc przyłożyła dłoń do miejsca gdzie smokołak sprawdził puls, jednak obudziła się dopiero przy trzecim chrząknięciu. Najpierw rozejrzała się dookoła, a po chwili wzdrygnęła się, kiedy zobaczyła przed sobą mężczyznę. Zmrużyła oczy, by przyjrzeć się twarzy z blizną. Zaraz podniosła się i dumnie, a właściwie służbowo, stanęła przed mężczyzną. Przywitała się krótkim, raczej chłodnym „Sia!”, po czym założyła torbę na ramię. Po chwili wypowiedziała szybko cztery sylaby. Nie szło zrozumieć, o co jej chodziło, ani jaką miała intencję. Widząc minę pierwszej spotkanej osoby z innego wymiaru, wypowiedziała je raz jeszcze, tym razem wolniej, jak do osoby umysłowo chorej. „ki-va-gi-te”, powtórzyła.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya siedziała w otwartych drzwiach stodoły, korzystając z faktu, iż właśnie była pełnia - księżyc dawał tyle światła, że można było przy nim pisać. Nie chciało jej się jeszcze spać, a trochę miała do napisania po całym dniu samotnego marszu i przemyśleń krążących wokół kamieni i okruchów zaprawy, które miała w torbie.
Nagły błysk sprawił, iż Sanaya podskoczyła w miejscu. Zdawało jej się, że nie usłyszała grzmotu, nie to było jednak teraz dla niej najważniejsze - na niebie widoczne były spadające gwiazdy, miała cichą nadzieję, że jedna z nich spadła niedaleko i to było źródłem światła. Kamień księżycowy był na tyle drogim i pożądanym odczynnikiem, że warto było pójść go poszukać, nawet w nocy. Alchemiczka nie zastanawiała się długo - schowała notes i rysik do torby, po czym prawie w biegu opuściła stodołę, zakładając na siebie błękitny, wyszywany w feniksy płaszcz. Palce miała nadal brudne od węgla, ale nie wycierała ich specjalnie - plamy i tak były ledwo widoczne między malowidłami, jakie wykonała kilka dni temu.
Miejsce, gdzie uderzył piorun, Sanaya znalazła stosunkowo szybko, na pierwszy rzut oka nie dostrzegła tu jednak nic ciekawego. Przeszła się kilka razy w tę i z powrotem, po czym z westchnieniem wydobyła z torby fiolkę zawierającą wyciąg z odwłoków świetlika. Substancja nie dawała wiele światła, była już dość stara i było jej niewiele, ale wiadomo: tonący brzytwy się chwyta. Mdły zielonkawy poblask nie ukazał żadnych interesujących okruchów w trawie, Sanaya zaklęła cicho i schowała fiolkę z powrotem do torby. Przez moment stała w miejscu, zastanawiając się, czy przypadkiem nie dopadły ją zwidy, uznała jednak, że nie. Zdecydowała się wejść głębiej między drzewa, a nuż tam padł jakiś odprysk.
Chrząknięcie? Tai dałaby sobie głowę uciąć, że właśnie usłyszała dokładnie ten dźwięk. I jeszcze raz. Zaintrygowana, udała się w kierunku kamienia, zza którego chrząkanie dochodziło. Zawahała się, widząc rosłego mężczyznę w zbroi, nie było już jednak odwrotu: z pewnością ją zobaczył, nie starała się wszak zachowywać cicho i dyskretnie. Zresztą, miał rękę na temblaku, nie mógł jej nic zrobić.
Dziewczynę Sanaya dostrzegła dopiero, gdy obeszła kamień. Drobna, bardzo drobna, na dodatek o dość specyficznej urodzie, nie sprawiała jednak wrażenia przestraszonej: może znała tamtego mężczyznę? Nie można w końcu zaraz zakładać najgorszego. Sanaya już otwierała usta, by się odezwać, gdy bladolica dziewczyna wypowiedziała cztery sylaby, układające się w nieznany jej wyraz. Przez moment alchemiczka stała jak posąg.
- Nie jesteście stąd? - upewniła się w końcu. Na pierwszy rzut oka nie mogła określić, czy ma do czynienia z cudzoziemcami, tylko to pojedyncze słowo było dla niej wskazówką. Mogła oczywiście stać i po prostu się gapić, ale to z pewnością nie byłoby dobre rozwiązanie.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Dziewczyna zbudziła się i odezwała. Pierwsze słowo, które wypowiedziała brzmiało jak coś w rodzaju przywitania, jednak Fenrir nie wiedział w jakim języku odezwała się do niego nieznajoma. Następne kilka sylab prawdopodobnie też wypowiedziała w tym niezrozumiałym dla niego języku. Czyżby nie znała wspólnego? Istniała taka możliwość.
- Nie rozumiem cię... - powiedział najpierw we wspólnym. Miał powtórzyć to w smoczym, może akurat by zrozumiała, jednak zauważył kolejną kobietę, która tym razem znała wspólny.
Spojrzał na nią. Nie mógł jej się dokładnie przyjrzeć, bo panowała noc, a on w ciemności niestety nie widział, a dodatkowo ta druga nieznajoma miała na sobie błękitny płaszcz wyszywany w feniksy.
- Ja jestem stąd, jednak ona... - tutaj wskazał skinieniem głowy na bladolicą dziewczynę. - prawdopodobnie nie - dokończył i znowu spojrzał na dziewczynę, która jeszcze przed chwilą spała pod kamieniem.
- Nie rozumiem cię... - powtórzył, jednak teraz zrobił to w smoczym języku. Zawsze istniała też możliwość, że zna ona język smoków, a jeżeli nie... to będzie trudno się z nią dogadać. Później zwróci się do drugiej nieznajomej, ciekawe co ją tutaj przygnało.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Najpierw mężczyzna coś „trzeszczał”, a za chwilę pojawiła się kobieta, która coś „zaszumiała”. Alarańska mowa zlewała się Virag w jednociągowy i całkowicie niezrozumiały szmer. Starała się chociaż wyłapać, jakie mają intencję, jednak ze słabym skutkiem.

- Smoczy głos? Nie, ja mówię niewiele. (Dovah Thu'um? Niid, Fun Mal.) – Odpowiedziała smokołakowi w jego języku.
–Ja jestem Eniko. Kim jesteś ty i ona? (Zu’u „Eniko”. Hin’u Ahrk Ek?) – powiedziała za miękko, jak na smoczy język i trochę go skaleczyła, jednak smokołak mógł ją zrozumieć. Wspomogła się prostym gestem dłoni, wymawiając swoje imię wskazała na siebie, a pytając o ich imiona, wskazała na nich.
        Na twarzy drobnej dziewczyny powoli pojawił się tajemniczy i niewytłumaczalny uśmiech. Wiedziała, że trafiła w dobry wymiar i teraz rozmawia z przedstawicielami smoczego ludu. W końcu kobieta i mężczyzna byli od niej znacznie wyżsi – dobry znak.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nim cokolwiek odpowiedział to zwrócił się najpierw do kobiety o fioletowych włosach.
- Ona... - tu gestem głowy wskazał na Eniko. - nie mówi w naszym, wspólnym języku, jednak mówi w smoczej mowie, którą na szczęście znam, więc jak na razie mogę tłumaczyć. Ewentualnie sami spróbujemy nauczyć ją wspólnego - dokończył z ledwo widocznym uśmiechem na twarzy. Gdyby naprawdę była taka możliwość, że uczyliby ją wspólnego to byłby to pierwszy raz gdy Fenrir uczyłby kogoś mówić we wspólnym.
- Ja jestem Fenrir. (Zu'u „Fenrir”) - odpowiedział jej w smoczym języku. On znał smoczy praktycznie przez całe życie, więc władał nim bardzo dobrze, jednak nie zmienia to faktu, że o wiele rzadziej się nim posługiwał, bo nie każdy zna smoczą mowę.
- A ona... (Aan Ek...) - dodał i nie dokończył, bo nie znał imienia drugiej nieznajomej.
- Nie wiem. Zapytam jej. (Nid Mindok. Loak Ek'r.) - dokończył dopiero po chwili i przeniósł swój wzrok na fioletowowłosą.
- Jak ci na imię? - zapytał nieznajomej o fioletowym kolorze włosów, już we wspólnym, i chciał przyjrzeć się jej ekwipunkowi, jednak to, że była noc i kobieta miała na sobie płaszcz po części mu to uniemożliwiało.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya przekrzywiła lekko głowę, słuchając wymiany zdań między mężczyzną a kobietą. Z gestów wywnioskowała, że ona ma na imię Eniko, reszta stanowiła dla niej niewiadomą. Propozycję tłumaczenia ze strony nieznajomego przyjęła z wdzięcznością, kiwając głową na zgodę.
- Sanaya - odpowiedziała na pytanie o swoje imię. Nazwisko w tej sytuacji było mało ważne, dlatego je pominęła. W trakcie tej krótkiej wymiany zdań postąpiła kilka kroków na przód, przez co można było się jej lepiej przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka nie miała przy sobie nic poza torbą, w której na pewno nie zmieściłaby ekwipunku na jakąś dłuższą wyprawę. Nie nosiła broni na widoku i raczej nie miałaby gdzie jakąkolwiek schować, rękawy jej płaszcza były zbyt wąskie, a buty nie miały cholew. Oprócz kolczyków z masy perłowej nie miała na sobie nic cennego. Oczywiście niewiadomą pozostawała torba, która może i nie była dużym podróżnym plecakiem, ale na pewno była ciężka - Sanaya przechylała się lekko pod jej ciężarem.
- Nic wam nie jest? - zapytała Tai. Pytanie kierowała do mężczyzny, wymownie patrząc na jego rękę na temblaku, miała jednak nadzieję, że on przy okazji przetłumaczy jej słowa Eniko. Sanaya na moment przeniosła wzrok na dziewczynę: cóż mógł oznaczać ten uśmiech? I co ona w ogóle robiła w tym lesie, sama, na dodatek nie znając wspólnego języka?
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Eniko obróciła się na chwilę, by podnieść bukłak z ziemi. Chciała się napić, lecz w blasku księżyca błysnęła tylko jedna kropelka. Mruknęła niezadowolona i schowała pojemnik do torby. Spoglądając na własne zimowe obuwie, przetarła pot z czoła i ciężko westchnęła. Po chwili rozległo się cykanie, Virag od razu zaczęła się rozglądać na boki, ignorując przez chwilę Fenrira i Sanayę. Jej czarne oczy były w stanie dostosować się do każdego rodzaju oświetlenia, jednak wada wzroku nie pozwoliła zobaczyć jej, choćby jednego małego świerszcza.
- Kiedy ruszymy do miasta? (Fod Alok Kotin Sahsun?) – spytała, bo nie chciała dłużej zostać w ciemnym lesie, a już na pewno ponownie zataczać wielkie koła, by wracać cały czas pod ten sam kamień.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- Pyta o to, kiedy wyruszymy do miasta... - powiedział do Sanayi, tym samym tłumacząc ze smoczego na wspólny. Następnie spojrzał na swoją rękę po tym jak Sanaya zapytała czy nic im nie jest.
- Nie, nic mi nie jest... Eniko chyba też nie, jednak lepiej zapytam - odpowiedział. Przecież nie powie, że jego ręka tak na prawdę nie jest złamana, nie chciał niepotrzebnie przestraszyć obydwu kobiet.
Wrócił do tego o czym wspomniał wcześniej:
- Myślę, że najlepiej byłoby wyruszyć rankiem, o ile w ogóle chcesz się do nas przyłączyć - dalej zwracał się do Sanayi, o czym świadczyło to, że dalej mówi we wspólnym.
- Chcesz? Bo wydaje mi się, że chyba w lesie jest lepiej przenocować z kimś, o ile ma się taką możliwość - dodał we wspólnym, czyli dalej mówił do fioletowowłosej. Teraz swój wzrok przeniósł na Eniko. Wziął lekki wdech, a później wydech. Smoczy jeżyk różnił się od wspólnego, między innymi wymową i akcentacją.
- Ruszymy gdy wzejdzie Słońce. (Alok Fod Meyz Krein.) - zwrócił się do dziewczyny już w smoczym języku.
- Tak chyba będzie najlepiej. (Geh Zok Fen Kos Pruzaan.) - dodał. Co prawda jemu byłoby to obojętnie czy podróżowałby przez las nocą, czy o poranku, bo gdyby był sam to martwiłby się tylko o swoje życie i dałby radę obronić się przed wilkami czy innymi stworzeniami, jednak w towarzystwie dwóch przedstawicielek płci pięknej wolał nie ryzykować nocnych wędrówek. Przypomniało mu się pytanie, które zadała wcześniej fioletowowłosa, więc postanowił zadać je Eniko, oczywiście w smoczym języku:
- Nic ci nie jest? (Ni Hin Niid Los?) - zapytał Eniko. Szczerze mówiąc to trochę dawno używał smoczej mowy, więc niektórych słów mógł zapomnieć, jednak akcentacji i wymowy nie zapomniał.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

- Pójdę z wami, zawsze to raźniej, a i mnie po drodze - zgodziła się alchemiczka. - Kawałek stąd jest stodoła, sama planowałam spędzić tam noc. Nie wiem, do kogo należy, ale chyba nikt się nie obrazi, jeśli się tam prześpimy.
Sanaya przerwała na moment, kątem oka dostrzegając Eniko z pustym bukłakiem w dłoni. Tai sięgnęła do swojej torby i przy akompaniamencie stukotu kamieni wyciągnęła manierkę.
- Woda - powiedziała, podając bukłak dziewczynie, chociaż miała świadomość, że nie zostanie od razu zrozumiana. Może tylko łudziła się, że słowo to zostanie zapamiętane przez Eniko, zawsze byłby to jakiś postęp.
- Trzeba będzie ją szybko nauczyć wspólnego języka - oświadczyła Sanaya, zgadzając się z wyrażoną dużo wcześniej sugestią Fenrira. - Niewiele osób ma to szczęście, by znać smoczy, ze wspólnym będzie miała dużo łatwiej. Ciekawość mnie zżera, jak dotarła tak daleko nie poznając ani słowa w naszym języku.
Sanaya ziewnęła lekko, zasłaniając usta pokrytą malowidłami dłonią.
- Idziemy? - zasugerowała, odkrywając rękę od ust i wskazując nią kierunek. - Pogadamy sobie po drodze, w taką noc lepiej nie siedzieć za długo w lesie.
Jakby tknięta złymi przeczuciami, alchemiczka nerwowo obróciła wzrok w miejsce, gdzie uderzył piorun, poprawiając torbę na ramieniu.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Eniko wzruszyła ramionami. Wyleciało jej z głowy słowo „obojętnie”. Przez jedną drugą swojego życia zajmowała praktyczną częścią magii bitewnej, więc przeciwników się nie obawiała, gorzej było z orientacją w terenie. Nie bała się ani Fenrira, ani Sanaii, których nie uznawała za żadne zagrożenie. Wydali się sympatyczni, chociaż język szmerów uważa za nieprzyjemny dla ucha. Na słowo „woda” Eniko odpowiedziała „viz”, a z bukłaka wypiła łapczywie całość wody, po czym oddała go Sanaii. Nie podziękowała. Ziewnęła też, zaraz po dziewczynie, akurat Virag cały czas czuła się senna, więc łatwo ją było tym zarazić. Nie zwróciła uwagi na tatuaże, tak samo, jak nie zwróciła uwagi na złamaną rękę – jej to zwyczajnie nie obchodziło, bynajmniej w obecnej sytuacji. Podniosła swoje rzeczy i poszła razem z nimi.
        Eniko szła nieśpiesznie na swoich krótkich nogach, co sprawiło, że kawałek drogi wydłużył się w czasie. W dodatku zatrzymywała się, gdy odzywało się jakieś nocne stworzenie, co też spowalniało. Nic się nie odzywała. Największym działaniem opartym o niepotwierdzone informacje było przybycie do Zielonej Krainy Smoków – Alaranii, więc nie musiała wiele wiedzieć. Kiedy znaleźli się przy stodole, Eniko zapytała go, czy dużo osób posługuje się smoczą mową. Odpowiedź miała ją niemile zaskoczyć.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

- To możemy przenocować w tej stodole- zawsze lepsze to niż spanie na ziemi - stwierdził dość szybko Fenrir. Poza tym nie byłoby też trzeba rozpalać ogniska czy coś, bo w stodole powinno być ciepło. Miał czym rozpalić ognisko, jednak jeżeli nie trzeba go rozpalać to nie trzeba.
- Wiem, wiem. O ile będzie chciała z nami zostać. Chociaż wydaje mi się, że nauka będzie trudniejsza niż nam się wydaje - odparł smokołak. Skinieniem głowy "odpowiedział" twierdząco na pytanie Sanayi, a później kobieta poprowadziła ich do stodoły, o której wcześniej mówiła. Mimo, że przez drogę mieli sobie rozmawiać to droga ta przebiegła w ciszy. Chociaż droga dłużyła się jeszcze bardziej, bo Eniko co chwilę stawała, bo usłyszała jakieś nocne zwierze lub z innej przyczyny. Ale w końcu znaleźli się pod stodołą.
- Nie. Smoczej Mowy używają smoki i ci, którzy ją znają, a tych jest mało.(Niid. Dovah Tinvaak Fin Dovas Ahrk Nust, Wo Rek Mindok, Aan Nust Los Mal) - odpowiedział Eniko. Powiedziałby, że smokołaki też znają smoczą mowę, jednak nie wiedział albo zapomniał jak jest "smokołak" w smoczej mowie. Widząc zaskoczenie na jej twarzy domyślił się, że dziewczyna myślała, że w Alaranii każdy posługuje się smoczą mową.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

Sanaya odebrała od Eniko swoją manierkę, niespecjalnie przejmując się tym, że nie usłyszała podziękowań - przecież tak naprawdę nie zrobiła nic wielkiego, a bariera językowa i tak czyniła takie gesty bezcelowymi. Niepokój, a może zwykłe zmęczenie, nowej towarzyszki udzielił się alchemiczce na tyle, aby przejść drogę do stodoły w milczeniu.
- Przekonamy się - odpowiedziała Fenrirowi, w duchu podzielając jego obawy.
Byli już pod stodołą - zbita z krzywych desek konstrukcja stała trochę na uboczu, jednak nadal widoczna była z niej droga. Sanaya pewnie wkroczyła do środka i rzuciła płaszcz na miejsce, które już wcześniej sobie "wyleżała" w sianie. Torbę delikatnie odłożyła na ziemię. Znajdujące się w środku kamienie zachrobotały.
- Nie ma chyba co zaczynać dzisiaj - zagaiła Tai, siadając na swoim prowizorycznym posłaniu. - Prześpijmy się i rano będziemy wprowadzać słowa w czyn. Mogę posiedzieć chwilę, popilnować drzwi, ale jak coś zobaczę, mogę co najwyżej zacząć bardzo głośno krzyczeć.
Sanaya uśmiechnęła się przepraszająco. Nigdy nie nauczyła się władać bronią i w trakcie wędrówek jej jedyną ochronę stanowiła szybka ucieczka i instynkt. Chociaż, jakby tak się zastanowić, przyłączenie się do tej dwójki większość osób nazwałaby zupełnym brakiem instynktu samozachowawczego: nieznajomi, nocą, w środku lasu, w chwili, gdy wkoło dzieją się rzeczy co najmniej dziwne. Fenrir miał co prawda unieruchomioną rękę, ale to wcale nie znaczyło, że przy swojej sylwetce nie mógłby zrobić krzywdy bezbronnej osobie. Jednak mimo wszystko Tai nie czuła, by musiała pilnować się przed tą dwójką.
Virag
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Virag »

        Eniko wydała z siebie głębokie westchnięcie rezygnacji. Weszła głęboko w stodołę i od niechcenia rzuciła zimowy płaszcz na ziemie. Następnie odwróciła się do towarzyszy, marszcząc brwi. Znowu przysłuchiwała się ich szmerom i chyba „śę” najczęściej się powtarzało. Postanowiła, że jutro zapyta ich o „śę” i zacznie wypytywać się o znaczenie każdego innego słowa w dzień, kiedy to będzie można zobaczyć to, o czym się mówi. W tym momencie zdjęła buty i położyła się na przygotowanym posłaniu, plecami do towarzyszy. Przytuliła się do torby, by komuś nie przyszło do głowy, sprawdzać przez noc, co się w środku znajduję.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Wszedł do stodoły jako ostatni i zamknął za sobą drzwi. Co prawda "złamana ręka" przeszkadzała mu w funkcjonowaniu, jednak nie chciał przestraszyć Sanayi i Eniko jej prawdziwym wyglądem. Rozejrzał się po stodole i znalazł sobie stertę siana naprzeciw drzwi. Usiadł na niej kładąc obok hełm i po chwili uporania się z odpięciem pasa, obok hełmu położył też miecz w pochwie.
- Ja trochę posiedzę, a ty się prześpij - powiedział do Sanayi. Nie umknęło mu wcześniejsze ziewanie kobiety, a gdy obydwie już zasnął to może będzie mógł pozbawić swojej smoczej łapy opatrunku z peleryny. Chociaż... jakby zasnął z nieowiniętą ręką to ryzykowałby to, że obydwie kobiety, o ile przebudzą się pierwsze, to zobaczą jego smoczą łapę. Może lepiej byłoby powiedzieć prawdę? Przeszło mu to przez myśl.
- Śpisz już? Jeżeli nie to co, jeżeli powiedziałbym ci, że tak na prawdę moja ręka nie jest złamana tylko ukrywam ją, bo przeważnie odstrasza ludzi? - zapytał fioletowowłosej. Ton jego głosu wskazywał, że mówi prawdę. Eniko już spała, co do tego to nie miał zastrzeżeń. Swoją drogą dość szybko zasnęła. Nie zapytał też czy Sanaya chciałby zobaczyć jego rękę, bo nigdy o to nie pytał, jednak w jego głosie można by było dostrzec coś na wzór właśnie takiego pytanie "Chcesz ją zobaczyć?", mimo, że nie zapytał wprost.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości