Opuszczone Królestwo ⇒ [Podróż w stronę gór, do Nowej Aerii] (Nie)spokojna noc
- Teus
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 141
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Wojownik
- Kontakt:
- A więc nie wiele mnie ominęło - rzekł radośnie.
Teus zauważył, że jest obserwowany przez jegomościa i wiedział też na co ten zwraca uwagę. Odruchowo wręcz spojrzał na swój "lekki" zarost, a to spowodowało pojawienie się uśmiechu na jego twarzy.
- Nie wiesz co tracisz - skomentował grymasy Falkona spowodowane pieczonym wilkiem. - Widać, że jesteś bardziej miastowym osobnikiem.
"Hymm, w sumie odwiedziny w mieście nie są takim złym pomysłem." - Teus zaczął zastanawiać się kiedy ostatnio w ogóle był w jakimś większym siedlisku cywilizacji. Tak daleko od domu nie powinien już mieć problemów z takimi odwiedzinami.
- Nie traktuje tego jako problem - odrzekł na pytanie. - Można powiedzieć, że cała sprawa wręcz mi pomogła. Mianowicie pomogła opuścić rodzinne strony, bo widzisz strasznie chciałem gdzieś wyruszyć. No i aktualnie jestem w drodze - uśmiechnął się pod nosem. - A przy okazji trafia się jakaś możliwość rozprostowania kości. Taka jaką wcześniej widzieliście. I jeżeli o mnie chodzi to chętnie odwiedzę okoliczne włości.
"Dawno nie uczestniczyłem w takiej porządnej pijackiej burdzie" - przeszło mu przez myśl. "Koniecznie trzeba odwiedzić jakąś gospodę."
Teus zauważył, że jest obserwowany przez jegomościa i wiedział też na co ten zwraca uwagę. Odruchowo wręcz spojrzał na swój "lekki" zarost, a to spowodowało pojawienie się uśmiechu na jego twarzy.
- Nie wiesz co tracisz - skomentował grymasy Falkona spowodowane pieczonym wilkiem. - Widać, że jesteś bardziej miastowym osobnikiem.
"Hymm, w sumie odwiedziny w mieście nie są takim złym pomysłem." - Teus zaczął zastanawiać się kiedy ostatnio w ogóle był w jakimś większym siedlisku cywilizacji. Tak daleko od domu nie powinien już mieć problemów z takimi odwiedzinami.
- Nie traktuje tego jako problem - odrzekł na pytanie. - Można powiedzieć, że cała sprawa wręcz mi pomogła. Mianowicie pomogła opuścić rodzinne strony, bo widzisz strasznie chciałem gdzieś wyruszyć. No i aktualnie jestem w drodze - uśmiechnął się pod nosem. - A przy okazji trafia się jakaś możliwość rozprostowania kości. Taka jaką wcześniej widzieliście. I jeżeli o mnie chodzi to chętnie odwiedzę okoliczne włości.
"Dawno nie uczestniczyłem w takiej porządnej pijackiej burdzie" - przeszło mu przez myśl. "Koniecznie trzeba odwiedzić jakąś gospodę."
- Falkon
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 145
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Złodziej , Pirat
- Kontakt:
Słysząc słowa Teusa, Falkon przestał się wiercić i spojrzał z zaciekawieniem na mężczyznę. "Wreszcie ktoś, kto nie boi się przygody!"
— Widzę, przyjacielu, że niewiele nas różni — uśmiechnął się Falkon. — A co do "miastowego osobnika" to mylisz się, odkąd wróciłem z morza błąkam się po świecie szukając czegoś do roboty, w miastach bywam od czasu do czasu.
Chłopak zamyślił się przez moment. Już chciał zacząć opowieść o jedzeniu na pirackim statku, ale powstrzymał się. Nie dlatego, że nie chciał krytykować śmierdzącego wilka. Powodem była raczej niepewność przed zdradzaniem szczegółów swojego życia. Co prawda nie wstydził się swojej pirackiej przeszłości, nie był jednak pewny, jak na to zareagują nowo poznani towarzysze. "Chwila... co się z tobą stało, Falkonie?" zapytał sam siebie. Nigdy nie myślał w taki sposób, zwykł snuć opowieści nie zważając na to, czy nie mówi zbyt wiele i jaka może być reakcja słuchaczy. Uśmiechnął się sam do siebie. Spojrzał badawczo na Teusa i Alestara. "Chyba można im zaufać..."
— Pewnie chcecie wiedzieć — zaczął z uśmiechem — byłem piratem. Co prawda nie do końca z własnej woli, ale... szybko zaczęło mi się to podobać. Żadnych trosk, jedzenie, zabawy, chlanie do nieprzytomności. To jest życie! Czasem chciałbym wrócić na morze... — uśmiechnął się rozmarzony — tylko potrzebowałbym zgranej załogi. No i krypy jakiejś, lecz z tym już nie problem. Ehh, nie ważne. Co było potem? Uciekłem. Sam do końca nie wiem czemu — Falkon spochmurniał. Nie zastanawiał się nad tym od dawna, jeśli w ogóle kiedyś się nad tym poważniej zastanawiał. Wróciły wspomnienia, widział przed oczyma kapitana, poklepującego go po ramieniu, błysk pirackich kordelasów, słyszał szum fal i wiatru dmącego w żagle, wesołe okrzyki, pirackie szanty. To wszystko było przecież wspaniałe, jednak coś spowodowało, że wrócił na ląd. Może to i lepiej? Uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
— No! Teraz wasza kolej — krzyknął wesoło. — Opowiedzcie coś o sobie!
— Widzę, przyjacielu, że niewiele nas różni — uśmiechnął się Falkon. — A co do "miastowego osobnika" to mylisz się, odkąd wróciłem z morza błąkam się po świecie szukając czegoś do roboty, w miastach bywam od czasu do czasu.
Chłopak zamyślił się przez moment. Już chciał zacząć opowieść o jedzeniu na pirackim statku, ale powstrzymał się. Nie dlatego, że nie chciał krytykować śmierdzącego wilka. Powodem była raczej niepewność przed zdradzaniem szczegółów swojego życia. Co prawda nie wstydził się swojej pirackiej przeszłości, nie był jednak pewny, jak na to zareagują nowo poznani towarzysze. "Chwila... co się z tobą stało, Falkonie?" zapytał sam siebie. Nigdy nie myślał w taki sposób, zwykł snuć opowieści nie zważając na to, czy nie mówi zbyt wiele i jaka może być reakcja słuchaczy. Uśmiechnął się sam do siebie. Spojrzał badawczo na Teusa i Alestara. "Chyba można im zaufać..."
— Pewnie chcecie wiedzieć — zaczął z uśmiechem — byłem piratem. Co prawda nie do końca z własnej woli, ale... szybko zaczęło mi się to podobać. Żadnych trosk, jedzenie, zabawy, chlanie do nieprzytomności. To jest życie! Czasem chciałbym wrócić na morze... — uśmiechnął się rozmarzony — tylko potrzebowałbym zgranej załogi. No i krypy jakiejś, lecz z tym już nie problem. Ehh, nie ważne. Co było potem? Uciekłem. Sam do końca nie wiem czemu — Falkon spochmurniał. Nie zastanawiał się nad tym od dawna, jeśli w ogóle kiedyś się nad tym poważniej zastanawiał. Wróciły wspomnienia, widział przed oczyma kapitana, poklepującego go po ramieniu, błysk pirackich kordelasów, słyszał szum fal i wiatru dmącego w żagle, wesołe okrzyki, pirackie szanty. To wszystko było przecież wspaniałe, jednak coś spowodowało, że wrócił na ląd. Może to i lepiej? Uśmiech znów zagościł na jego twarzy.
— No! Teraz wasza kolej — krzyknął wesoło. — Opowiedzcie coś o sobie!
Alestar również posilał się wilkiem i nie do końca rozumiał, co Falkon w nim widział złego. To też była uczta, szczególnie po więziennym żarciu. Mężczyzna przysłuchiwał się wymianie zdań między pozostałymi towarzyszami i wydawało mu się, że Teus też chce zawitać do miasta i dlatego trzydziestolatek powoli zmieniał swoje zdanie. „Może rzeczywiście przydało by się jakieś zlecenie”.
Odpowiedź Tosusenda na pytanie o pościg, wcale nie zdziwiło łowcy, widział on, że brodacz przyzwyczaił się do takiego życia i w sumie mu się nie dziwił. Jak Falkon zaczął mówić, że pochodzi z nad morza, Zenemar poważnie się rozmyślił. „Nigdy nie widziałem morza z bliska, ciekawe jak tam jest… Pewnie gorzej niż na koniu”. Z rozmyślań, wyrwało go jedno słowo: „pirat”. Łowca aż się zakrztusił, ale słuchał dalej. „Nie widać, aby plądrował, bił i gwałcił, być może służył u piratów, ale nie wygląda na kogoś z nich”. Gdy były korsarz skończył opowiadać, trzydziestolatek zgodnie z prośbą zaczął mówić o sobie. Przecież nie wiele miał do ukrycia:
- Jestem z małej wioski i zdecydowanie wolę siedzieć na koniu, będąc na twardej ziemi. Poluję na potwory, lub na większą groźniejszą zwierzynę, zależy ile płacą. Żyje od zlecenia do zlecenia, nigdzie nie zostając na dłużej. Domu dawno nie mam, a przez ostatnią znajomość siedziałem w kiciu, tłumacząc się z win towarzysza, taki to był człek, a w sumie elf. Falkon mam nadzieję, że listu gończego za tobą nie ma? – uśmiechnął się na koniec Alestar
Odpowiedź Tosusenda na pytanie o pościg, wcale nie zdziwiło łowcy, widział on, że brodacz przyzwyczaił się do takiego życia i w sumie mu się nie dziwił. Jak Falkon zaczął mówić, że pochodzi z nad morza, Zenemar poważnie się rozmyślił. „Nigdy nie widziałem morza z bliska, ciekawe jak tam jest… Pewnie gorzej niż na koniu”. Z rozmyślań, wyrwało go jedno słowo: „pirat”. Łowca aż się zakrztusił, ale słuchał dalej. „Nie widać, aby plądrował, bił i gwałcił, być może służył u piratów, ale nie wygląda na kogoś z nich”. Gdy były korsarz skończył opowiadać, trzydziestolatek zgodnie z prośbą zaczął mówić o sobie. Przecież nie wiele miał do ukrycia:
- Jestem z małej wioski i zdecydowanie wolę siedzieć na koniu, będąc na twardej ziemi. Poluję na potwory, lub na większą groźniejszą zwierzynę, zależy ile płacą. Żyje od zlecenia do zlecenia, nigdzie nie zostając na dłużej. Domu dawno nie mam, a przez ostatnią znajomość siedziałem w kiciu, tłumacząc się z win towarzysza, taki to był człek, a w sumie elf. Falkon mam nadzieję, że listu gończego za tobą nie ma? – uśmiechnął się na koniec Alestar
- Teus
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 141
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Wojownik
- Kontakt:
Po słowach Falkona przed Teusem ukazał się obraz nieskończonych mórz. Niestety był to obraz jedynie wyciągnięty z przeglądanych ksiąg.
- Nigdy nie byłem nad morzem. Jedyny większy zbiornik jaki widziałem to jezioro ukryte za równinami otaczającymi mój dom. - "Matko, kiedy ja tam byłem?". Zakapturzony zaciągnął się fajkowym ziołem i wypuścił parę kółek. - A co do mojego domu jak was to jeszcze ciekawi to jest wioska niedaleko Fargoth, miasta takiego jak lubię, proste, praktyczne i niezdobyte - uśmiechnął się na przywołany w wyobraźni widok. - Choć jak mogę mówić o ulubionym mieście skoro tylko jedno widziałem! - zaśmiał się gromko.
- Zanim tu przybyłem polowałem w lasach w pobliżu Demary, podglądałem leśne nimfy - uśmiechnął się znacząco do towarzyszy. -Walczyłem z nomadami i widziałem kawałek Pustyni Nanber, ot takie tam zwykła codzienność.
Odczuł znaną mu potrzebę więc sięgnął do kieszeni w kurtce i wyjął kawałek płótna. Czule przejechał dłonią po jego powierzchni. Zorientował się, że przecież Falkon i Alestar mogą mu się przyglądać więc schował kawałek na jego poprzednie miejsce.
- No nic, my tu gadu gadu a wilk stygnie - wstał i podsunął się do ogniska. Przez ten czas zapomniał jaki jest głodny, wziął się więc za pałaszowanie oderwanego kawałka mięsa.
- Nigdy nie byłem nad morzem. Jedyny większy zbiornik jaki widziałem to jezioro ukryte za równinami otaczającymi mój dom. - "Matko, kiedy ja tam byłem?". Zakapturzony zaciągnął się fajkowym ziołem i wypuścił parę kółek. - A co do mojego domu jak was to jeszcze ciekawi to jest wioska niedaleko Fargoth, miasta takiego jak lubię, proste, praktyczne i niezdobyte - uśmiechnął się na przywołany w wyobraźni widok. - Choć jak mogę mówić o ulubionym mieście skoro tylko jedno widziałem! - zaśmiał się gromko.
- Zanim tu przybyłem polowałem w lasach w pobliżu Demary, podglądałem leśne nimfy - uśmiechnął się znacząco do towarzyszy. -Walczyłem z nomadami i widziałem kawałek Pustyni Nanber, ot takie tam zwykła codzienność.
Odczuł znaną mu potrzebę więc sięgnął do kieszeni w kurtce i wyjął kawałek płótna. Czule przejechał dłonią po jego powierzchni. Zorientował się, że przecież Falkon i Alestar mogą mu się przyglądać więc schował kawałek na jego poprzednie miejsce.
- No nic, my tu gadu gadu a wilk stygnie - wstał i podsunął się do ogniska. Przez ten czas zapomniał jaki jest głodny, wziął się więc za pałaszowanie oderwanego kawałka mięsa.
- Falkon
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 145
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Złodziej , Pirat
- Kontakt:
Chłopak słuchał z zaciekawieniem Alestara. Potwory, zwierzęta, pieniądze... "Cholera, wiele nas łączy!", pomyślał. Na pytanie o list gończy odpowiedział tylko uśmiechem, gdyż dostrzegł, że mężczyzna najwidoczniej nie przepadał za piratami. Dla bezpieczeństwa postanowił unikać tego tematu, przynajmniej na razie.
Słowa Teusa zdziwiły nieco Falkona, jednak nie dał tego po sobie poznać. "Faktycznie jakiś dzikus...", pomyślał, po czym uśmiechnął się sam do siebie. Zrobiło mu się go żal, że nigdy nie widział morza. W końcu to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie! Kątem oka dostrzegł, jak mężczyzna wyjmuje jakąś szmatkę z kieszeni. Co to może być? Kolejne tajemnice? "Mam nadzieję, że ten człek nie wpędzi nas w żadne poważne kłopoty..." Chłopak postanowił jednak nie zadawać żadnych pytań. Dyskretnie odwrócił głowę i udał, że niczego nie widział.
— Nie martw się, Teusie, tylko słońce wzejdzie i ruszymy do Nowej Aerii — odezwał się radośnie do brodacza, gdy ten z apetytem pochłaniał śmierdzące mięso. — Będziesz znał już dwa miasta! — roześmiał się wesoło.
— Liczę na jakąś dochodową robotę — zwrócił się do Alestara po chwili namysłu. — Może znajdziemy coś większego i wszyscy sobie dorobimy...
Falkon poczuł się nieco senny. Nie spał już chyba kilka dni, nie wiedział nawet ile. Przez ostatnie noce musiał nieustannie czuwać, teraz czuł się bezpiecznie, mając przy boku dwóch ludzi, potrafiących władać bronią. Ziewnął szeroko, spojrzał jeszcze raz na wilka z obrzydzeniem, po czym zwrócił się do towarzyszy:
— Idę spać, już zapomniałem jak wyglądają moje powieki od wewnątrz — uśmiechnął się. — Miłej uczty — dodał, ukrywając niezadowolenie.
Miękka trawa nadawała się idealnie na posłanie, chociaż była nieco wilgotna. Falkon rozciągnął się na niej wygodnie i położył głowę na rękach. Był przyzwyczajony do odpoczynku w dość trudnych warunkach. Próbował teraz o niczym nie myśleć, skupił wzrok na roztańczonym płomieniu ogniska, starając się zasnąć.
— Obudźcie mnie później, zastąpię was na straży — rzucił jeszcze w stronę kompanów, choć nie miał najmniejszego zamiaru zrywać się w nocy. Ledwo zdążył skończyć zdanie i zaczął cicho chrapać.
Słowa Teusa zdziwiły nieco Falkona, jednak nie dał tego po sobie poznać. "Faktycznie jakiś dzikus...", pomyślał, po czym uśmiechnął się sam do siebie. Zrobiło mu się go żal, że nigdy nie widział morza. W końcu to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie! Kątem oka dostrzegł, jak mężczyzna wyjmuje jakąś szmatkę z kieszeni. Co to może być? Kolejne tajemnice? "Mam nadzieję, że ten człek nie wpędzi nas w żadne poważne kłopoty..." Chłopak postanowił jednak nie zadawać żadnych pytań. Dyskretnie odwrócił głowę i udał, że niczego nie widział.
— Nie martw się, Teusie, tylko słońce wzejdzie i ruszymy do Nowej Aerii — odezwał się radośnie do brodacza, gdy ten z apetytem pochłaniał śmierdzące mięso. — Będziesz znał już dwa miasta! — roześmiał się wesoło.
— Liczę na jakąś dochodową robotę — zwrócił się do Alestara po chwili namysłu. — Może znajdziemy coś większego i wszyscy sobie dorobimy...
Falkon poczuł się nieco senny. Nie spał już chyba kilka dni, nie wiedział nawet ile. Przez ostatnie noce musiał nieustannie czuwać, teraz czuł się bezpiecznie, mając przy boku dwóch ludzi, potrafiących władać bronią. Ziewnął szeroko, spojrzał jeszcze raz na wilka z obrzydzeniem, po czym zwrócił się do towarzyszy:
— Idę spać, już zapomniałem jak wyglądają moje powieki od wewnątrz — uśmiechnął się. — Miłej uczty — dodał, ukrywając niezadowolenie.
Miękka trawa nadawała się idealnie na posłanie, chociaż była nieco wilgotna. Falkon rozciągnął się na niej wygodnie i położył głowę na rękach. Był przyzwyczajony do odpoczynku w dość trudnych warunkach. Próbował teraz o niczym nie myśleć, skupił wzrok na roztańczonym płomieniu ogniska, starając się zasnąć.
— Obudźcie mnie później, zastąpię was na straży — rzucił jeszcze w stronę kompanów, choć nie miał najmniejszego zamiaru zrywać się w nocy. Ledwo zdążył skończyć zdanie i zaczął cicho chrapać.
- Teus
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 141
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Wojownik
- Kontakt:
"Phi, typ widać średnio zwraca uwagę na zdanie innych" pomyślał o Falkonie. Uśmiechnął się jednak lepsza taka kompania niż żadna. Skończył swoją porcję, wstał i podszedł do konia.
- Idź spać Alestarze. Nie mam jeszcze ochoty na sen - odpiął łuk od siodła i wyjął cięciwę. Zajął swoje wcześniejsze miejsce przy ścianie i zaczął przygotowywać łuk do użycia.
- Spokojnie nie zamierzam was pozabijać - uśmiechnął się do spoglądających na niego towarzyszy. Miał nadzieje, że nie będzie już musiał używać broni dzisiejszego dnia. Był zwolennikiem wszelakiej akcji, ale na dziś dzień już mu wystarczyło.
Gdy zobaczył, że pozostali nie zwracają już na niego uwagę znowu wyjął zawiniątko z kieszeni i przypatrzył się dobrze znanej twarzy. "Ile to już jest, trzy miesiące? Pięć?". Nie mógł przestać patrzeć na narysowaną twarz. "Nowa Aeria, obym coś tam znalazł". Naciągnął kaptur na głowę, lekko zsunął się ze ściany i postanowił w tej pozycji spędzić resztę warty, trzymając przy sobie łuk i kołczan pełen strzał.
- Idź spać Alestarze. Nie mam jeszcze ochoty na sen - odpiął łuk od siodła i wyjął cięciwę. Zajął swoje wcześniejsze miejsce przy ścianie i zaczął przygotowywać łuk do użycia.
- Spokojnie nie zamierzam was pozabijać - uśmiechnął się do spoglądających na niego towarzyszy. Miał nadzieje, że nie będzie już musiał używać broni dzisiejszego dnia. Był zwolennikiem wszelakiej akcji, ale na dziś dzień już mu wystarczyło.
Gdy zobaczył, że pozostali nie zwracają już na niego uwagę znowu wyjął zawiniątko z kieszeni i przypatrzył się dobrze znanej twarzy. "Ile to już jest, trzy miesiące? Pięć?". Nie mógł przestać patrzeć na narysowaną twarz. "Nowa Aeria, obym coś tam znalazł". Naciągnął kaptur na głowę, lekko zsunął się ze ściany i postanowił w tej pozycji spędzić resztę warty, trzymając przy sobie łuk i kołczan pełen strzał.
Alestar wsłuchał się w krótką opowieść Teusa, który mówił o życiu w podróży, o takim, do którego się przyzwyczaił, odkąd łowca stracił rodzinę, nie miał nigdzie prawdziwego domu. Nigdzie nie zostawał na dłużej, mężczyzna aż się zamyślił. Kiedy Tousend wyjął kawałek płótna i go dotykał, nie dziwił się mu, czuł, że może to portret żony, dziecka albo kogoś ważnego. Na pewno nie wroga, nie można było tak patrzeć na podobiznę wroga. Zenemar wyrwany z zamyśleń słowami o wilku, dalej zajął się pałaszowaniem posiłku. Gdy Falkon wspomniał o dołączeniu do wyprawy, łowca tylko uśmiechnął znacząco pod nosem. „Ciekawe jak ten chłopak poradzi sobie z tym nożem w walce z białą damą, gigantem albo, chociaż bazyliszkiem”. Kiedy Teus stwierdził, że będzie pełnił pierwszą wartę, Alestar bardzo się ucieszył, w końcu będzie mógł odpocząć na świeżym powietrzu. Mężczyzna, więc przywiązał Zefira do drzewa, a sam ułożył się wygodnie na chłodnej zielonej trawie. Podłożył dłoń pod głowę, owinął się płaszczem i oddał się w objęcia snu.
- Teus
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 141
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Wojownik
- Kontakt:
Zakapturzona postać cały czas siedziała przy ścianie. Tousend najpewniej by usnął gdyby nie zorientował się, że właśnie skończyła się zawartość jego fajki. Spojrzał na księżyc i na jego położenia. Stwierdził, że prawdopodobnie nadeszła pora na kolejną wartę. Podniósł się ociężale i ruszył w stronę Falkona.
- No wstawaj, teraz twoja kolej - szturchnął go czubkiem buta. Ze względu na brak odpowiedzi spróbował jeszcze raz. Brak efektu. Tousend wzdychnął ciężko i odwrócił się w stronę Alestara.
- No to może ty się skusisz? - obudził łowcę. Ten wstał i ruszył na swoją zmianę. Teus ułożył się do snu. Później Alestar stwierdził, że nic ciekawego nie działo się i na jego zmianie. Tak więc wszyscy obudzili się o poranku kolejnego dnia.
- No wstawaj, teraz twoja kolej - szturchnął go czubkiem buta. Ze względu na brak odpowiedzi spróbował jeszcze raz. Brak efektu. Tousend wzdychnął ciężko i odwrócił się w stronę Alestara.
- No to może ty się skusisz? - obudził łowcę. Ten wstał i ruszył na swoją zmianę. Teus ułożył się do snu. Później Alestar stwierdził, że nic ciekawego nie działo się i na jego zmianie. Tak więc wszyscy obudzili się o poranku kolejnego dnia.
Ostatnio edytowane przez Teus 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Gdy Teus obudził Alestara, w środku nocy to nie był zbytnio zadowolony, to Falkon miał pełnić kolejną wartę, ale jak mus, to mus. Noc była spokojna i cicha, być może los odwdzięczał się za trudy wieczora albo to był zwykły przypadkiem. W każdym razie nieco zaspany trzydziestolatek spokojnie pełnił swoją straż. Gdy inni gramolili się ze wstawaniem, łowca już wyrzucał z juków zepsute jedzenie, przez cały pobyt w więzieniu zdążyło wytwarzać nieprzyjemny zapach, a i owies delikatnie zwietrzał, więc wyprawa do miasta rzeczywiście była konieczna:
- Falkon ja zawracam do Aerii z tobą, tak jak ci się chciało. A ty Teus, jedziesz z nami, czy dalej gnasz w wir przygody? – trzydziestolatek zadał pytanie Tousendowi. Zenemar zdecydowanie wolałby mieć za towarzysza w walce brodacza, był o jego umiejętności spokojny. Być może nie doceniał on Falkona, ale nie mógł zobaczyć jego działań w pełnej krasie, choć przeżycie losu pirata tez było wyczynem oczywiście jeśli mówił prawdę. Alestar wyrwał się z zamyśleń, gdy Zefir zaczął dziwnie parskać, lecz łowca wiedział, że koniowi chodziło tylko o trochę uwagi. Mężczyzna podszedł do swojego konia, pogłaskał go i czekał na odpowiedź Teusa.
- Falkon ja zawracam do Aerii z tobą, tak jak ci się chciało. A ty Teus, jedziesz z nami, czy dalej gnasz w wir przygody? – trzydziestolatek zadał pytanie Tousendowi. Zenemar zdecydowanie wolałby mieć za towarzysza w walce brodacza, był o jego umiejętności spokojny. Być może nie doceniał on Falkona, ale nie mógł zobaczyć jego działań w pełnej krasie, choć przeżycie losu pirata tez było wyczynem oczywiście jeśli mówił prawdę. Alestar wyrwał się z zamyśleń, gdy Zefir zaczął dziwnie parskać, lecz łowca wiedział, że koniowi chodziło tylko o trochę uwagi. Mężczyzna podszedł do swojego konia, pogłaskał go i czekał na odpowiedź Teusa.
- Teus
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 141
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Wojownik
- Kontakt:
Teus przetarł oczy po wybudzeniu się. Przeciągnął się jeszcze i podniósł się z wielkim trudem. Chętnie by jeszcze pospał, ale kto wie? Może już by się nie obudził jeżeli zastali by go tu jeszcze wczoraj poznani delikwenci.
- Co? Aaa tak... też tam jadę. Musze odwiedzić jakąś porządną gospodę, a i zły nie będę jak się na jakiś targ natkniemy - odparł roztargniony na pytanie Alestara. - Proponuje szybko się zwinąć bo moi znajomi mogą jeszcze mnie szukać, a na pewno zwrócą uwagę na to miejsce.
"Ah, chłodno tu w okolicy. Pewnie to zasługa pobliskich gór. Chociaż ogólnie rzecz biorąc jest tu całkiem przyjemnie". Tousend założył łuk na plecy, kołczan przypiął do pasa i podszedł do konia.
- Nie wiem jak wy, ale ja mogę ruszać - przyjrzał się towarzyszom. - No cóż, nasza sytuacja jest jasna, ale mam nadzieje, że ty Falkonie szybko biegasz - uśmiechnął się do niego. Z rozpędu wsiadł na wierzchowca.
- Dobra wsiadaj, Płotka z pewnością uniesie mnie i takie chuchro - Teus wyszczerzył się do towarzysza.
- Co? Aaa tak... też tam jadę. Musze odwiedzić jakąś porządną gospodę, a i zły nie będę jak się na jakiś targ natkniemy - odparł roztargniony na pytanie Alestara. - Proponuje szybko się zwinąć bo moi znajomi mogą jeszcze mnie szukać, a na pewno zwrócą uwagę na to miejsce.
"Ah, chłodno tu w okolicy. Pewnie to zasługa pobliskich gór. Chociaż ogólnie rzecz biorąc jest tu całkiem przyjemnie". Tousend założył łuk na plecy, kołczan przypiął do pasa i podszedł do konia.
- Nie wiem jak wy, ale ja mogę ruszać - przyjrzał się towarzyszom. - No cóż, nasza sytuacja jest jasna, ale mam nadzieje, że ty Falkonie szybko biegasz - uśmiechnął się do niego. Z rozpędu wsiadł na wierzchowca.
- Dobra wsiadaj, Płotka z pewnością uniesie mnie i takie chuchro - Teus wyszczerzył się do towarzysza.
- Falkon
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 145
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Złodziej , Pirat
- Kontakt:
Falkon zdążył już otworzyć oczy i przeciągnąć się kilka razy. Wreszcie się wyspał i nikt mu w tym nie przeszkodził. Usiadł na trawie i przez moment patrzył się na na niebo z lekkim uśmiechem. Słońce dopiero co wzeszło, było przyjemnie chłodno, na niebie ani jednej chmurki. "Piękna pogoda. Powinna utrzymać się jeszcze kilka dni", pomyślał, po czym wstał i zbliżył się do towarzyszy.
— Dziękuję, Teusie, dam sobie radę — odpowiedział z uśmiechem brodaczowi i rozejrzał się dookoła. Gniady rumak, którym zainteresował się po wczorajszej jatce, stał niemalże w tym samym miejscu i skubał trawę. — Popatrz, twoi przyjaciele zostawili mi prezent — zaśmiał się wesoło. Zdziwiło go nieco, że Teus nie wpadł na to, co chłopak zamierza. Może nie zwrócił uwagi na wczorajsze zainteresowanie Falkona zwierzęciem, a może pomyślał, że były pirat na koniach się nie zna... nie ważne. Ważne, że teraz wszyscy mieli swojego wierzchowca i mogli już ruszać.
Falkon podszedł pewnym krokiem do rumaka i pogłaskał go. Złapał mocno za łęk, po czym wsunął lewą nogę w strzemię, a prawą zgrabnym ruchem przerzucił nad siodłem. Dawno nie dosiadał żadnego konia, nie zapomniał jednak na czym to polega. Złapał za lejce i skierował się w stronę towarzyszy.
— Chyba możemy jechać — oznajmił radosnym głosem i ruszył pierwszy.
Przez moment zastanawiał się w jaki sposób zaimponować Alestarowi, który najwyraźniej uważał się za lepszego. Wykonywanie niezbyt wielkich, szybkich zleceń, polowania na przeróżne dzikie zwierzęta czy zabicie jednej czy dwóch wiwern na równinie Drivii z pewnością nie zrobiłoby wrażenia na łowcy. Niestety, jedyne, czym mógł się pochwalić, to pirackie przygody, o których lepiej mu nie opowiadać... Po chwili chłopak przestał się nad tym zastanawiać. Przypomniał sobie o płócienku Teusa. Co na nim było? Rodzina? Dom? Kobieta? "Kobiety zawsze przynoszą kłopoty..." pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie.
By umilić sobie i towarzyszom podróż, Falkon zaczął opowiadać o miastach południa, które znał doskonale. Swoje słowa kierował w większości do Teusa, który, jak sam stwierdził, w miastach nie bywał. Chłopak miał nadzieję, że barwnymi opowieściami, do których miał smykałkę od dziecka, zdobędzie nieco więcej sympatii nowych kompanów.
— Dziękuję, Teusie, dam sobie radę — odpowiedział z uśmiechem brodaczowi i rozejrzał się dookoła. Gniady rumak, którym zainteresował się po wczorajszej jatce, stał niemalże w tym samym miejscu i skubał trawę. — Popatrz, twoi przyjaciele zostawili mi prezent — zaśmiał się wesoło. Zdziwiło go nieco, że Teus nie wpadł na to, co chłopak zamierza. Może nie zwrócił uwagi na wczorajsze zainteresowanie Falkona zwierzęciem, a może pomyślał, że były pirat na koniach się nie zna... nie ważne. Ważne, że teraz wszyscy mieli swojego wierzchowca i mogli już ruszać.
Falkon podszedł pewnym krokiem do rumaka i pogłaskał go. Złapał mocno za łęk, po czym wsunął lewą nogę w strzemię, a prawą zgrabnym ruchem przerzucił nad siodłem. Dawno nie dosiadał żadnego konia, nie zapomniał jednak na czym to polega. Złapał za lejce i skierował się w stronę towarzyszy.
— Chyba możemy jechać — oznajmił radosnym głosem i ruszył pierwszy.
Przez moment zastanawiał się w jaki sposób zaimponować Alestarowi, który najwyraźniej uważał się za lepszego. Wykonywanie niezbyt wielkich, szybkich zleceń, polowania na przeróżne dzikie zwierzęta czy zabicie jednej czy dwóch wiwern na równinie Drivii z pewnością nie zrobiłoby wrażenia na łowcy. Niestety, jedyne, czym mógł się pochwalić, to pirackie przygody, o których lepiej mu nie opowiadać... Po chwili chłopak przestał się nad tym zastanawiać. Przypomniał sobie o płócienku Teusa. Co na nim było? Rodzina? Dom? Kobieta? "Kobiety zawsze przynoszą kłopoty..." pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie.
By umilić sobie i towarzyszom podróż, Falkon zaczął opowiadać o miastach południa, które znał doskonale. Swoje słowa kierował w większości do Teusa, który, jak sam stwierdził, w miastach nie bywał. Chłopak miał nadzieję, że barwnymi opowieściami, do których miał smykałkę od dziecka, zdobędzie nieco więcej sympatii nowych kompanów.
Alestar również dosiadł konia i widział, że Falkon grymasi jak łowca tylko uśmiechał się tajemniczo. Zenemar wolał nie podejrzewać towarzysza o czytanie w myślach, a tym bardziej o obrażanie się. Może go nie doceniał, ale nie znał go za dobrze. To co zdążył w nim polubić to jego rozgadanie, opowieści, które snuł były bardziej ciekawe. Trzydziestolatek czuł się wtedy jak dziecko i sam sobie wyobrażał jak podróżuję wraz ze słowami młodego mężczyzny. Syn Komonasa ucieszył się również, że chociaż do miasta będzie towarzyszył im Teus, dwie osoby to grupa, a trzej to kompania, jak to mówił jeden z przyjaciół mężczyzny. Wiatr rozwiewał włosy Alestara, a on wprawdzie patrzył na drogę, ale myślami był gdzie indziej w miastach południa, wygrzewając się w pełnym słońcu, bo tak daleko niosły słowa Falkona.
Ciąg dalszy: Teus, Falkon, Alestar
Ciąg dalszy: Teus, Falkon, Alestar
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości