Równiny Andurii[Szlak Wodny Ekradon -> Valladon] Przerwane podróże.

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Nero
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nero »

         - Cieszę się, że niektórzy obecni mają głębokie przemyślenia filozoficzne, ale naprawdę wolałbym się skupić na zdobywaniu informacji.
Nero oparł się na kosturze, spoglądając na pozostałych. Nie lubił marnować czasu na czcze gadki, zwłaszcza w takich sytuacjach. Wolał jak najszybciej i najsprawniej rozwiązać obecny problem.
        - Proponuję żebyś ty, wojowniku poszedł znaleźć i przepytać ocalałego. Dowiedzieć gdzie i w jaki sposób zostali zaatakowani. - spojrzał an Elestila. - Tymczasem my możemy popracować nad zbadaniem sprawy za pomocą naszych mocy.
Spojrzał na elfkę i rudowłosą kobietę.
         - Szukanie źródeł mocy zostawmy na później, jak będziemy mieli bliższe informacje gdzie ich szukać. Bieganie po lesie jest zbyt niebezpieczne i bezproduktywne. - westchnął i potarł czoło. Spojrzał na leżące na ziemi ciała - Trzeba by przepytać wilczki... Ktoś jeszcze ma jakiekolwiek propozycje?
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

- hmm...twoje brzmią dobrze. - kiwnął głową na zgodę. Pozbierał swoje rzeczy, gwizdnął na wilka i ruszył w stronę miasta. Sharn z zachwytem przegrywał resztki suszonego mięsiwa, łasząc się do dłoni elfki. Teraz jednak jeszcze raz szturchnął ją nosem jakby pragnąc się pożegnać i podążył śladem swojego oddalającego się pana.
Awatar użytkownika
Joreid
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Joreid »

        Na słowa wojownika nie odpowiedziała. Nie miała najmniejszego zamiaru tłumaczyć, że wybieganie samotnie na całą hordę nie świadczy zbyt dobrze o instynkcie samozachowawczym danego osobnika, choć już niekoniecznie o intelekcie.
        Podeszła do wilka, który padł, jako jeden z ostatnich i nie został poddany tak entuzjastycznej rzezi, jak co poniektóre. Przyklęknęła na kolanach, obok ciała. Wyciągnęła lewą dłoń, którą dotknęła wilczego łba, a następnie przesunęła rękę wzdłuż grzbietu. Gdyby ktoś podszedł do niej blisko zauważyłby, że Joreid porusza powoli wargami. Zaś tego co mówiła, a może i nuciła bezgłośnie, można było się domyślać. Jej ciało pozostało na ziemi obok truchła. Ona sam była daleko, gdzieś poza czasem. Niewiele mogła zobaczyć, czuła połączenie gniewu i żądzy zemsty, większość tych emocji było starych, odległych, choć i pojawiły się świeże przebłyski. Nad wszystkim unosił się strach, dzikość i bezwzględność.
        Wróciła do teraźniejszości.
        - Dusze, które opanowały wilcze ciała chcą się zemścić. Za to, co dawno przeminęło, ale są wśród nich takie, których rany wydają się świeże. Powodują nimi okrucieństwo i wściekłość. Być może uda mi się więcej zobaczyć, ale muszę mieć czas – dodała w zadumie. Wstała z klęczek i otrzepała odzienie. Dopiero poczuła lekkie drżenie talizmanu zawieszonego na szyi. Dotknęła teraz go palcami prawej dłoni. Zmarszczyła brwi, coś próbowało wtargnąć do jej świadomości, choć bardzo nieudolnie.
"Klęłaś. Prędzej czy później każde przekleństwo staje się modlitwą. Demony to wiedzą. Bogowie podejrzewają"
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Wojownik nie raz i nie dwa przepytywał zbiegów, zbirów, sam kazał to czynić swoim ludziom. Tym razem jednak to nie był zbieg, ani zdrajca którego trzeba standardowo rozciągnąć, potem przywiązać do koni i pogalopować kilkanaście metrów. Tym razem musiał w zupełności po prostu z nim pomówić, zaczął więc od tego że postawił mu piwo i siedząc w przepełnionej radosnymi okrzykami i toastami za wioskowych bohaterów, karczmie pozwolił przybyszowi mówić. Mężczyzna mówił nie składnie, bojaźliwie, nadal przepełniał go lęk widoku tych wilków i fakt że jedynego swojego towarzysza zostawił na pastwę losu. Co jakiś czas gdzieś zza potoku jego słów, wybijał się okrzyk " za syna kowala, Idgea, za to że porąbał łeb tej pierwszej poczwarze", " za Holwgera i jego ciężką siekierę".
Kiedy Ellestill dowiedział się lub wyłapał wszystkie informacje z opowieści ocalonego, poklepał go na pocieszenie po ramieniu, zamienił kilka słów jeszcze i wyszedł z karczmy. Ruszył wciąż gwarnymi uliczkami miasteczka, czuł że tej nocy nikt nie zaśnie a nawet gdyby to nie spokojnym snem. Zaczepił kilku ludzi, starsze kobiety, tutejszego cyrulika a nawet kapłana. Uznał że może kiedyś już takie wilki kręciły się w okolicy, że może istnieje jakaś mroczna klątwa, legenda albo co innego.
Dopiero kiedy nastała szarość, a chłód zaczął unosić się od przystani, zawrócił swoje kroki i wraz z wilkiem ruszyli do karczmy. Sprawdził po drodze jak mają się konie. Magów jeszcze nie było ale czuł że to kwestia chwili. Podszedł do karczmarza, zamówił cztery kufle i kolacje spodziewając się iż magiczne towarzystwo zapewne, nie pogardzi czymś do picia i jakowąś strawą. Po czym w spokoju już popijając piwo, czekał.
Awatar użytkownika
Nero
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nero »

Nero skinął głową słysząc słowa szamanki.
- Gniewne dusze. Zbyt słabe i młode by zostać upiorami, a jednak opętały całe stado wilków... - potarł brodę, wpatrując się w kierunek z którego przybyły zwierzęta - To nietypowe. Ludzi, którzy po śmierci są tak naładowani gniewem musiało tuż przed śmiercią spotkać coś bardzo okrutnego. Fakt, że są w stanie dokonać takiego masowego opętania też jest znaczący. Można się tylko cieszyć, że nikt nimi nie steruje. Gdyby miały pana, zarówno moje zaklęcie było by mniej efektywne, jak i walka trudniejsza. To zaślepione emocjami duchy. Jeżeli nie zostaną powstrzymane, to prędzej czy później staną się bardzo groźne...
Awatar użytkownika
Joreid
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Joreid »

        Chłodny wiatr, który zaczął trochę mocniej targać ubraniami ludzi na skrwawionym polu, przywiał znad rzeki charakterystyczną woń, tą samą, która ją przywitała na wjeździe do tej przeklętej mieściny. Kobieta zrezygnowanym gestem odgarnęła rude pasma opadłe na jej twarz. Miała wzrok wbity w leżące szczątki watahy.
        - Nikt nimi nie steruje – powtórzyła za magiem, te słowa nasunęły jej coś na myśl. – Kiedy tam byłam, widziałam poza tym, co już mówiłam, coś na kształt strachu, może niepokoju. Być może, to echo emocji napadniętych ludzi. Ale gdyby ktoś chciał sprowadzić te duchy na własny użytek, a nie miał wystarczających zdolności i zrobił to w sposób nieumiejętny. Wówczas, to te dusze zaczęłyby sprawować kontrolę nad sytuacją. Cóż, z drugiej strony mogę się mylić. Nic tam nie jest proste – dodała spokojnie Joreid. – Można by później jeszcze raz wrócić.
Odwróciła oczy w stronę lasu, by następnie objąć spojrzeniem pobojowisko.
"Klęłaś. Prędzej czy później każde przekleństwo staje się modlitwą. Demony to wiedzą. Bogowie podejrzewają"
Awatar użytkownika
Variel
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Variel »

Variel siedziała już od dłuższego czasu koło jednego wilka. Dyszał on ciężko, ale jeszcze żył. Elfka głaskała go po zmierzwionej i zakrwawionej sierści. Gdy wilk oddał swe ostatnie tchnienie zamknęła mu oczy i pocałowała w czoło. Siedziała tak w milczeniu wpatrując się z opuszczoną głową w ziemie. Cokolwiek opętało to biedne zwierze to już odeszło. Variel nie znała się na duchach. Nie umiała tej dziedziny magii. Dotknęła bransoletki na nadgarstku. Słyszała rozmowę magów niedaleko. Nie wiedziała czy mówić, im o tym czego się dowiedziała od wilka. Pewnie i tak nie miało to większego znaczenia. Odniosła zresztą wrażenie, że Nero nie za bardzo za nią przepada. Szepnęła pod nosem:
- One o niczym nie wiedziały. Nie chciały tego. Znalazły się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. - wytarła zakrwawione ręce w sukienkę. Oplotła kolana ramionami i zmarszczyła czoło zastanawiając się nad tym co usłyszała.
Awatar użytkownika
Nero
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nero »

         - Dobrze, nie ma co tu dłużej siedzieć. - Stwierdził po chwili namysłu Nero. - Zaraz będzie ciemno. Szukanie źródła problemu po nocy nie jest najrozsądniejsze. Trzeba wypocząć i wziąć się za sprawę nad ranem. Teraz powinniśmy sprawdzić czego dowiedział się wojownik i obmyślić plan postępowania. Cokolwiek się dzieje w tym lesie, jest niebezpieczne, a my się wplątaliśmy.
Spojrzał na kobiety czekając czy się z nim zgodzą czy też wysuną jakieś inne propozycje. Nie miał nic przeciwko spędzeniu trochę czasu nad książką i wypoczynkowi zanim ruszą na wyprawę. Zresztą duchy, nawet gniewne nie pozbierają się tak szybko by im jeszcze w nocy zagrozić. A nawet jeżeli, to w mieście będą mniej narażeni.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Czekał, czekał, czekał...Czekanie nie było najmocniejszą stronę Ellestilla, szczerze mówiąc była to chyba najtrudniejsza czynność w jego życiu. Już po połowie pierwszego kufla, zaczął rozglądać się po całej izbie, nim go skończył zniecierpliwił się już na potęgę. " Chyba ci magowie tam, nie produkują drewnianych części do wielkiej maszyny mocy, psia ich kość. Obejrzeć ścierwa wilków każdy głupi potrafi" - narzekał w myślach. Zastanawiając się co czynić. W końcu uczynił jedyną sensowną rzecz jaka przyszła mu do głowy. Postanowił rozejrzeć się po okolicy. Karczmarzowi przekazał by zadbał o kolacje dla magów i siebie i jakąś izbę do spania. No i poinformował głównego czarodzieja że wróci tu za chwilę.
Tym razem wciął całą zbroję i konieczny ekwipunek. Nie zamierzał robić wielkiej wędrówki, a jedynie skrócić sobie czekanie. Z tego też powodu osiodłał jednego z wierzchowców i ruszył w stronę przeciwną do bramy. Uznał że jego celem będzie obejrzenie i pomówienie z ludźmi z końca wioski z którymi nie miał czasu zamienić kilku słów. Informacje jakie posiadał wydawały mu się nie pełne, postrzępione, będące bardziej legendami niż czymś co mogło pomóc w rozwiązaniu zagadki. Choć od jednego z wioskowych ludzi dowiedział się o wiedźmie, być może stara kobieta wiedziała coś więcej. Jakby nie patrzeć, magia był też i jej dziedziną.
Ruszył zatem szybkim kłusem, przez ciemniejące ulice, choć wciąż wypełnione kmiotkami, ludźmi tutejszego zarządcy oraz mnóstwem gapiów opowiadających sobie na wzajem o ścierwie wilków. Zaskakujące jak szybko dorobili do faktycznych wydarzeń mnóstwo znaków od bogów, niemożliwych mocy jakimi władali magowie, no i jeszcze tego wybuchu furii tej najniższej która spojrzeniem powaliła tuzin potworów. "No tak" -pomyślał wojownik-" teraz wszyscy będą się bali patrzeć na tą piękną kobietę, uważając że ich też zabije spojrzeniem swoich oczu. Kmiecie zawsze mają mniej w głowie niż pozostali i wierzą w każdy zabobon".
Do tego już nadawano im imiona, jako że bohaterowie tej rangi muszą mieć jakieś wspaniałe miano.
Awatar użytkownika
Joreid
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Joreid »

- A więc powrót pod Szczwanego Kiciora? Pewnie też tam nasz dzielny wojownik czeka z tym, co zdołał się dowiedzieć.
Popatrzyła na siedzącą elfkę na ziemi, w jej spojrzeniu można było dostrzec cień troski. Trudno było powiedzieć o Joreid, aby przejmowała się nadmiernie innymi, ale każdemu zdarzają się chwile słabości.
- Variel chodź, tobie również przyda się odpoczynek, w środku będzie bezpieczniej. - "Trochę bardziej", niż tutaj, pomyślała przyglądając się murom miasta w zapadającym zmroku. "Bezpiecznie dla nas, ale niekoniecznie dla jej towarzyszy." Nie była pewna, jak mieszkańcy przyjmą Wilka po tym co się stało.
"Klęłaś. Prędzej czy później każde przekleństwo staje się modlitwą. Demony to wiedzą. Bogowie podejrzewają"
Awatar użytkownika
Variel
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Variel »

Variel kiwnęła czarodziejce głową i wstała. Popatrzyła chwilę na Wilka marszcząc czoło. Po chwili zastanowienia wyciągnęła z torby podróżnej swój płaszcz. Nakryła, nim Wilka, ten schował jeden z łbów pod płaszczyk pani, podkulił ogony i przykucnął. Variel spojrzała na magów.
- Wejdzie do stajni. Może spać z końmi Elestila. Powiem, że jest ranny i, żeby go w spokoju zostawili. - Spojrzała na nich ciekawa czy zaakceptują jej pomysł. Kinfe zakopany we włosy elfki był nie widoczny, więc nie musiała się o niego martwić. Mogła, by oczywiście odesłać Wilka do lasu na noc, ale bicie się z opętanym i do tego zmutowanym wilkiem wydało jej się bardziej niebezpieczne niż przemycenie go do stajni.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

- więc myślisz że wezmę swoje rzeczy i pojadę z Tobą , do miasta które niezbyt mnie lubi ? - wiedźma okazała się młodą czarnowłosą kobietą. Pachnącą ziołami i słodkimi cytrusami. Chwyciła się pod boki, spoglądając na wyższego od siebie barczystego rozmówce
- mniej więcej - pokiwał żywo głową. - Jeśli podejmiesz inną decyzję, no cóż, myślę że wtedy przyjdzie czas wziąć się za stalowe argumenty - uśmiechnął się gładząc rękojeść miecza, mówił to spokojnie nie chciał ją zaraz straszyć.
Chata w której mieszkała znajdowała się całkiem spory kawałek za miastem, czy raczej od jego końca, chen za starym prawie zawalonym młynem. Już z daleka wydawała się mało obronna, niski dom zbudowany z starego lekko nadpróchniałego drewna. Dach pokrytym czymś co mogło być słomą wymieszaną z mchem, aż bał się zapytać. Środek izby wyglądał podobnie staro, z tym że był wysprzątany, zadbany i pachnący wszędzie wiszącymi suszonymi ziołami.
- Nie mam ochoty ci pomagać, czy raczej wam...bo z tego co mówiłeś jest was więcej. Zresztą miasto mnie nie lubi, nic tam po mnie, niech ci twoi magowie się tym zajmą. - jej jasne bystre oczy zabłyszczały ze złości.
- no cóż, nie pozostawiasz mi wyboru, a chciałem być miły - westchnął zrezygnowany.
- nawet nie waż się mnie dotykać ! - zasyczała jak dzika kocica.
Wojownik nie przejął się tym zbytnio, chwycił ją w połowie pasa i przewiesił sobie przez plecy. Mimo jej szamotanin i wymachiwania nogami nie miała zbyt wielkich szans. W akcie desperacji kiedy posadził ją w siodle na swoim wierzchowcu, ugryzła go w dłoń pełna oburzenia i wściekłości na twarzy. Cofnął się kręcąc głową, zaskakujące ale w złości przegryzła się przez skórę.
- Nie rób mi większych kłopotów. teraz pojedziemy do miasta, powiesz co wiesz i wrócisz do domu - oczywiście próbowała zeskoczyć, przewidział to, więc kiedy tylko znalazła się na ziemi, szarpnął nią, okręcił by na chwilę straciła równowagę i wąskim rzemieniem związał z tyłu ręce.
- No to komu w drogę, temu czas - wskoczył za nią z tyłu na siodło i ruszył galopem do wioski.
JAKIŚ CZAS POTEM
Zmrok zapadł już zupełnie, za oknami zerwał się ostry chłodny wiatr, targając gałęziami drzew, starymi liśćmi, oraz kołysząc skrzypiący szyld. Gospodarz jak mu przykazano podał ciepłą strawę i piwo. Nie zadawał żadnych pytań, jedynie poinformował że ich towarzysz nie długo do nich dołączy. W karmie zostały ostatni ucztujących kmieci, było w miarę cicho. Większość z tutejszych mieszkańców zdążyła się już upić , wytrwali siedzieli apatycznie pod ścianami lub nucili coś cicho w ciasnej grupie.
Na dziedzińcu przez karczmą rozległy się stukot końskich kopyt a nie długo po tym do karczmy najpierw wpadła czarnowłosa kobieta z związanymi rękami po czym za nią Ellestill. Wojownik uśmiechnął się do wszystkich, zamknął za sobą drzwi i jakby nigdy nic pchając przed sobą kobietę podszedł do kamratów. Odsunął krzesło i gestem wskazał je kobiecie. Skrzywiła się w złości ale usiadła. przywiązał koniec rzemienia do krzesła. Sam usiadł na drugim.
- O widzę że już jesteście ...to jest...- wskazał na siedzącą obok siebie kobietę. Miała na sobie prostą suknie koloru niebieskiego, włosy długie do ramion rozpuszczone i w sporym nie ładzie, zaś przy pasie dużą ilość woreczków, suszonych ziół i krótki kozik. - Miejscowa wiedźma.
- zielarka głąbie.
- Bez znaczenia, zna się na tych waszych magicznych słowach i dlatego tutaj ją sprowadziłem.
- siłą....- dorzuciła zgryźliwie
- bo sama z własnej woli nie chciałaś iść, zresztą bądź chwilę cicho. Ten który przeżył nie powiedział nic sensownego, składając długi monolog do kupy można wywnioskować tyle że wraz z towarzyszem jechali traktem, w stronę miasta. Kiedy chcieli zanocować nie daleko stąd, z lasu wyskoczyła na nich wataha strasznych wilków i zaatakowała ich. Kiedy nie umieli sobie z nimi poradzić, wsiedli na konia i zaczęli uciekać, resztę śpiewki znamy. Z miasta za to dowiedziałem się o ...klątwie, czy legendzie, wersji jest kilka...wszystko jednak związane jest z cmentarzem. Zatem podobno trzy pokolenia temu... - zaczął, zapowiadało się na coś długiego.
- cmentarzem ? nie...skoro mnie tu przywlekłeś teraz ja powiem co wiem. Ta legenda o której mówi zakuty łeb jest faktycznie mało ważną legendą. Nie mam zielonego pojęcia co kombinujecie, ale ponieważ miałam gadać o czarach i dziwnych miejscowych klątwach to opowiem o klątwie. Choć nie wydaje mi się aby miało to jakieś znaczenie. Jedyna prawdziwa historia jaką znam to o mojej nauczycielce. Sławnej swego czasu czarodziejce, choć mściwej. Podobno za młodu zaszedł jej za skórę jakowiś czarodziej. Zabrał jej większą część mocy w jakiś nikczemny sposób i zmusił do ukrycia się tutaj. Tutejsi ludzie niezbyt ją lubili, mówili że przez klątwę jaką rzucił na nią czarodziej co dwa lata umierają dzieci i kobiety w konkretnej liczbie. Moja nauczycielka uważała że tak nie jest, choć swego czasu bardzo badała miejscowy cmentarz, znajduje się za lasem. Nie wiem co odkryła i czy to co odkryła miały jakieś powiązanie z jej śmiercią, ale zginęła od dziwnej choroby.
Zamilkła czekając na reakcje słuchających.
Awatar użytkownika
Nero
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nero »

        - Po prostu powiedz, że to twój chowaniec. - stwierdził Nero kierując się do karczmy. - Przynajmniej na jakiś czas zostaliśmy lokalnymi bohaterami, więc wątpię by ktokolwiek chciał mu wtedy zrobić krzywdę.
Szedł opierając się nieznacznie o lasce i rozmyślając nad tym czego się dowiedzieli.
Gdy znaleźli się w karczmie, z pewnym niezadowoleniem przyjął fakt, że wojownik gdzieś wybył. Ale postanowił wykorzystać okazję, by odpocząć i zregenerować siły. Wpierw odpędził grupę ciekawskich osób, chcących wyciągnąć cokolwiek o przyczynach całego wydarzenia. Od Nero dowiedzieli się tylko, że "problem jest poważny i mają zamiar się nim zająć". Następnie zamówił coś do picia i podjął się snucia teorii oraz domysłów z dwiema towarzyszkami.
Gdy do sali wszedł wojownik z kobietą, Nero uniósł lekko brew. Zastanowił się jak długo pożyje "miejscowa wiedźma" jeżeli została wprowadzona w pętach po ataku nawiedzonych wilków... Ale to nie było w tej chwili ważne. Spokojnie wysłuchał relacji Elestila i spoglądał na pozostałą trójkę. W umyśle starał się dopasować fragmenty układanki by znaleźć jakiś wzór w całej sytuacji.
Awatar użytkownika
Variel
Błądzący na granicy światów
Posty: 22
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Variel »

Variel posłuchała rady Nero i utrzymywała, że Wilk jest jej chowańcem. Ludzie z początku patrzyli na zwierzę nieufnie, lecz, gdy do karczmy wkroczył wojownik z wiedźmą jej wilk stracił zainteresowanie bezpowrotnie. Variel uniosła delikatnie brew i przyjrzała się, im. Spojrzała też na Nero nie wiedząc za bardzo jak się odnieść do całej sytuacji. Na wiedźmę nawet nie spojrzała. Popijała delikatnie piwo. Wyglądało na to, że przy Nero mogła bardziej panować nad sobą i swoimi zdolnościami. Może była to zasługa któregoś z talizmanów, które miał przy sobie. Jego szorstka natura zdawała się ją fascynować a fakt, że się nie bał ani jej ani jej Aniołków napełniała ją dziką fascynacją. Pierwszy raz spotkała kogoś takiego. Postanowiła, więc spróbować tego trunku, który pił Nero, choć po pierwszym łyku było widać z grymasu jej twarzy, że nie wie jak można pić takie paskudztwo nawet się nie krzywiąc. Patrzyła też od czasu do czasu na czarodziejkę, a wojownika traktowała przelotnym i nieobecnym spojrzeniem. W sumie jej zachowanie nie zmieniło się aż tak drastycznie, po prostu dodała ona Nero do swojego świata. Reszta ludzi nie obchodziła jej jak zawsze.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Wojownik ostatecznie rozwiązał pęta wiedźmy uznając że dziwne spojrzenia miejscowych ludzi nie polepszą jej sytuacji.
- Mogę zaprowadzić was jutro na cmentarz, pod warunkiem że zadbacie o moje bezpieczeństwo. - wiedźma powoli rozcierała czerwoną skórę w miejscu zawiązania rzemieni. Nie uśmiechała się, marszcząc brwi, ale patrzyła na nich wszystkich. Na wielkiego wilka spojrzała przelotnie, cień uśmiechu na chwilę zawitał na jej ustach, ale potem z dużym szacunkiem przeniosła swój wzrok na Variel.
- twój chowaniec jest wspaniały. - powiedziała jedynie, czekając na decyzje reszty.
Awatar użytkownika
Joreid
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Joreid »

        Joreid nie odzywała się od dłuższego czasu, w swojej opinii nie miała nic do powiedzenia. W milczeniu minęła jej droga powrotna do karczmy, gdzie znów zostali obrzuceni iście wścibskimi spojrzeniami. Spokojnie zajęła się jadłem, jaki podał im oberżysta, nawet jeśli ktoś próbował ją zagadywać, to zbywała to jedynie ostrym, obojętnym spojrzeniem. Jej myśli błądziły daleko, jednak nieuchronnie wracały do delikatnych drgań jej talizmanu sprzed kilku godzin. Sprawa, w którą się w mieszała, malowała się w coraz poważniejszych barwach.
Gdy drzwi do gospody otworzyły ukazując tym samym Elestila z spętaną kobietą i odrywając Joreid od błądzenia wewnątrz własnego umysłu, apatycznie odsunęła miskę, nad którą ślęczała bez większego skutku. Przyjrzała się nowo-przybyłej z lekką ciekawością. Sama obie ręce oparła na blacie stołu.
        Wysłuchawszy słów zielarki Joreid odezwała się cicho: - nie zaszkodzi, jeśli i ten ślad sprawdzimy.
Jeszcze raz spokojnie przyjrzała się czarnowłosej kobiecie, równocześnie zastanawiając się, ile prawdy jest w jej słowach. Na ile nauczycielka tej ubarwiła możliwie całkiem zwykłą historyjkę, co w takich miejscach, jak to działało bardziej na korzyść i wzbudzało odpowiedni pomieszany nieco z zabobonnym lękiem szacunek względem wiedźmy.
"Klęłaś. Prędzej czy później każde przekleństwo staje się modlitwą. Demony to wiedzą. Bogowie podejrzewają"
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość