Oglądasz profil – Rita
Ogólne
- Godność:
- Rita "Ruda"
- Rasa:
- Kotołak
- Płeć:
- Kobieta
- Wiek:
- 19 lat
- Wygląda na:
- 17 lat
- Profesje:
- Rozbójnik, Rzemieślnik, Żeglarz
- Majątek:
- Ubogi
- Sława:
- Rozpoznawalny
Aura
Tak jak prawdziwy drapieżnik nie potrzebuje siać grozy, by być niebezpieczny, tak ta aura może i nie jest potężna, lecz wciąż należy do istoty, o której można to powiedzieć, iż jest silna na swój własny sposób. To, iż ów siła przywodzi na myśl groźbę wybicia zębów karczemnym krzesłem to już całkiem inna sprawa, o której lepiej zapomnieć i nie wspominać w towarzystwie istoty, do której ów aura się odnosi. A tak z innej beczki, to bardzo łatwo zauważyć, iż blask tej emanacji jest wciąż nieskalany wiekiem, nawet jeśli blask ów sam w sobie nie jest zbyt silny, a przez to niezwykle podatny na upływ lat. Pod względem kolorów wyróżnić można przede wszystkim chaotyczny splot złota i żelaza, których krawędzie mimo pozornego braku porządku współgrają ze sobą bez większego problemu. Poza tym towarzyszy im także cynkowy kontur oraz niezliczone cynowe plamy, rozlewające się nad innymi kolorami niczym krople deszczu na pokładzie statku. Obecna poświata odziana jest przede wszystkim w topaz, choć okazjonalnie błyska bursztynem, którym to zdaje się chwalić każdemu, kto zechce ją dłużej poobserwować. W obliczu tej aury idea dźwięku jeszcze nie została uznana za potrzebną, ale jeżeli chodzi o zapach, to wyróżnić można przecudowną mieszankę zapachową, jaką jest nuta dojrzewającej na słońcu surowej ryby, woń przemokniętego, kociego futra i aromat kocimiętki na tyle intensywny, by pobliskim kotom mózg zaczął wypływać uszami. W dotyku emanacja jest twarda niczym pięść w twarz i równie elastyczna co skóra na ów twarzy, wciąż na tyle sprężysta, by odzyskać oryginalny kształt bez większego problemu. W każdym razie może ona także popisać się ostrością godną noża między żebrami i powierzchnią równie szorstką co charaktery portowych zbirów, które na ów nóż by zasłużyły. Ci, co zechcą ją zasmakować, odkryją, iż z początku wydaje się sucha, lecz staje się lepka niczym miód gdy tylko uderzy w nich ostrość, od której języki stają w ogniu jak i również goryczka, która także nie chce za wszelką cenę zaprzestać dewastowania już i tak wymęczonych kubków smakowych. Podczas tego wszystkiego, powietrze dookoła zdaje się z pozoru chłodne, lecz każdy, kto odważy zbliżyć się i zapoznać bliżej z emanacją odkryje, iż w rzeczywistości emanuje ona dosyć przyjemnym, nawet jeśli skromnym ciepłem.Połączone profile
Atrybuty
Krzepa: | raczej silny, raczej wytrwały, odporny |
---|---|
Zwinność: | bardzo zręczny, szybki, dokładny |
Percepcja: | niedowidzący, czuły słuch, czuły węch, przytępione czucie |
Umysł: | pojętny, ineligentny, b. silna wola |
Prezencja: | barbarzyński |
Umiejętności
Obsługa młotka | Ekspert |
---|---|
Umie nim nie tylko wbijać gwoździe, ale i wybijać zęby. | |
Walka wręcz | Ekspert |
Z użyciem pazurków. Jej jedyną bronią jest młotek, po który i tak sięga raczej w ostateczności. Wszak żadne narzędzie nie daje takiej satysfakcji jak zadanie przeciwnikowi obrażeń własnymi łapkami. | |
Skradanie się | Biegły |
Jak to kot, potrafi zajść swoją ofiarę niemal bezszelestnie. | |
Uniki | Biegły |
... i równie sprawnie umknąć wymierzonym w nią atakom. | |
Gimnastyka ze wspinaczką | Biegły |
Wlezie wszędzie. Czy to na dach, czy to po drzewie. A najlepiej na maszt jakiegoś statku. | |
Otwieranie zamków | Zaawansowany |
Co tu dużo mówić, posiada wyjątkowo sprawne złodziejskie rączki. | |
Pływanie | Zaawansowany |
Jak na kota, Rita pała wyjątkową sympatią do wody. Umie się w niej sprawnie poruszać i trudno byłoby posłać ją na dno. Nie przepada wprawdzie za mokrym futerkiem, ale czymże jest odrobina dyskomfortu, kiedy stawką jest kolejna przygoda! | |
Budownictwo | Zaawansowany |
Od małego uczyła się od portowych rzemieślników. I tyczy się to zarówno stawiania budynków, jak i prac przy budowie statków. Jej największym marzeniem jest mieć swój własny, a że w ciągu całego życia nie zdążyłaby zebrać potrzebnej sumy na zakup takiegoż, musiała wziąć sprawy we własne ręce. | |
Żeglarstwo | Zaawansowany |
Jak tylko ma okazję, wprasza się na ten czy inny statek i wściubia nosa gdzie tylko może. Wszystko po to, by kiedyś móc samodzielnie pływać po morzach. | |
Rybołówstwo | Zaawansowany |
Na przestrzeni lat spędzała sporo czasu z synem rybaka, miała więc okazję sporo się od niego nauczyć, obserwując ich pracę i pomagając im w niej. | |
Pisanie i czytanie | Opanowany |
Jak praktyki uczyła się od portowych mężczyzn, tak o edukację w zakresie pisania i czytania zadbała żeńska część tego niewielkiego społeczeństwa. | |
Szulerstwo | Opanowany |
Dotyczy to głównie gier hazardowych, w które Rita grywa od czasu do czasu. Ciężko przy tym nazwać ją uczciwą; czerpie satysfakcję zarówno z zysków z wygranej, jak i z samego faktu skutecznego wyprowadzenia kogoś w pole. | |
Przetrwanie | Opanowany |
Radzi sobie na ulicach miasta, radzi sobie na morzu. Gdyby miała sama poradzić sobie w dziczy, pewnie też nie miałaby z tym większego problemu. Zaradne z niej kocisko. | |
Kartografia | Podstawowy |
Posiada kilka map, wciąż uczy się je czytać i nawigować z ich pomocą, ale jeszcze długa droga przed nią. Jak dotąd wolała się skupiać na praktycznych umiejętnościach żeglarskich, zostawiając teorię na boku. | |
Geografia | Podstawowy |
Chcąc podróżować po świecie, wypada choć trochę orientować się w terenie. |
Cechy Specjalne
Majster do wszystkiego | Atut |
---|---|
Wiedzy książkowej może i jej brakuje, ale dziewczyna błyskawicznie uczy się praktycznego fachu. Dzięki wychowaniu przez ludzi w porcie, którzy nauczyli ją podstaw przeróżnych umiejętności, już teraz jest w dużej mierze samowystarczalna, a przecież każdego dnia uczy się coraz więcej. | |
Przywileje futrzaka | Rasowa |
Wzorem każdego kotołaka, Rita potrafi przyjąć zwierzęcą postać. Choć jej wzrok jest na co dzień dość słaby, doskonale widzi w ciemności, zaś bezszelestne ruchy zdecydowanie przydają się w pół-przestępczym ulicznym życiu. | |
Kociokwik | Ułomność |
Jak przystało na pełnokrwistego bywalca portu, Rita bardzo lubi śpiewać. Lubi... ale nie potrafi. Gdy tylko otwiera usta, by wydobyć z nich melodię, częstuje wszystkich wokół porcją koszmarnego fałszu. Nie przeszkadza jej to bynajmniej wyć ile sił w płucach, a jeśli ktoś spróbuje ją uciszyć - to ona uciszy jego. Pięścią w twarz. | |
Miłośniczka procentów | Wada |
Szlajanie się po karczmach to jej ulubiona wieczorna rozrywka. Nie kryje się z tym, że ma ciągoty do serwowanych w nich trunków. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że alkohol sprawia, iż Rita staje się ciut zbyt mocno entuzjastyczna. Czy to do śmiechu, czy do tańca, czy do rozpętywania karczemnych bijatyk. |
Magia: Intuicyjna
Nowicjusz | |
Przedmioty Magiczne
Zepsuty Kompas | Zaczarowany |
---|---|
Logan znalazł go przy Ricie, gdy została podrzucona na próg jego karczmy. Wykonany ze złota, jest dosyć cenny sam w sobie, jednak kotołaczka powstrzymuje się od przehandlowania go, kuszona tajemnicą, jaka się za nim kryje. Ów kompas bowiem zamiast północy wskazuje zupełnie inny kierunek. Zawsze ten sam. Choć wielu uważa go za zwyczajnie uszkodzony, Rita jest święcie przekonana o tym, iż pewnego dnia doprowadzi on ją do jakiegoś skarbu, czymkolwiek on by nie był. Istnieje dosyć duże prawdopodobieństwo, że jest on w jakiś sposób powiązany z jej biologiczną rodziną. Jak? - to kotołaczka dopiero musi ustalić. |
Charakter
Jeśli za zachowaniem każdej żywej istoty stoi jakaś rzecz, to czynnikiem sterującym Ritą jest adrenalina i wynikająca z niej żądza przygód. Jasne, dziewczyna lubi od czasu do czasu spędzić dzień na nicnierobieniu, ale przeważnie pierwsza pędzi tam, gdzie coś się dzieje. A jeśli nic się nie dzieje - własnoręcznie sprawia, żeby się działo. Uwielbia dreszczyk emocji wywołany ryzykiem, dlatego hazard i bójki nie są jej obce, doskonale odnajduje się również w rozbójniczym fachu. Tu kogoś okradnie, tu komuś obije mordę - i dzień od razu staje się lepszy.
Jest osobą do bólu szczerą. Nie zależy jej na celowym wkradaniu się w cudze łaski. Uważa, że prawdziwych przyjaciół poznaje się po tym, że akceptują twoje prawdziwe ja i z wzajemnością pomogą w potrzebie, nawet jeśli potrzeba pojawia się przez to, że nieopatrznie ściągnęło się na siebie kłopoty. Lubi od czasu do czasu - najczęściej przy trunku - poprowadzić z kimś głębszą rozmowę o życiowych ideałach, ale sama nieszczególnie takowe wyznaje. Żyje raczej z dnia na dzień, chcąc przerwać w chwili obecnej, by kiedyś móc realizować swoje marzenia. Nie potrzebuje do tego żadnych religii i innych ludzkich wymysłów. Z pozoru wydaje się też arogancka; igra z ogniem, wierząc w to, że koty zawsze spadają na cztery łapy, ale jeśli zastać ją samą ze swoimi myślami, można poczuć nie arogancję, ale spokój, jaki od niej płynie. Pogodzenie z losem. “Nie ma co marnować szans, ale i tak będzie co ma być” - zwykła mawiać. Nie boi się porażki ani potencjalnej śmierci bynajmniej nie dlatego, że wypiera taką możliwość; po prostu jest przekonana, iż żyjąc pełnią życia nie będzie niczego żałować, jeśli sprawy pójdą nie po jej myśli.
Jej największym marzeniem jest zbudowanie własnego statku, by móc pływać po morzu i przeżywać przygody, niezależnie od wszystkiego i wszystkich. I przy okazji odkryć tajemnicę Zepsutego Kompasu. Nie czuje tęsknoty za biologiczną rodziną - uważa portowe społeczeństwo za swoją prawdziwą rodzinę - ale chciałaby odkryć, kim byli i co się z nimi stało, z czystej ciekawości. Jej determinacja popycha ją do działania, w związku z czym kotołaczka pracowicie udziela się w porcie. Jej kompas moralny może i jest tak wątpliwy jak ten, który nosi na szyi, ale wychowana przez mieszkańców miasta odwdzięcza im się za to jak może, pomagając gdzie trzeba. Lub spuszczając łomot komu trzeba.
Mimo wbrew pozorom ciężkiej pracy, Rita lubi beztroskę. Upić się w karczmie i pośpiewać szanty. Ograć kogoś w karty. Wybić komuś zęby. Pobujać się na hamaku, patrząc w niebo. Pobiegać po dachach budynków. Jest towarzyska i bije od niej czasem nieco przesadny optymizm, zakrawający nieraz na ironię. Mimo swojej reputacji, jest w porcie dosyć lubiana. Przynajmniej przez te osoby, którym jeszcze nie zalazła za skórę. I vice versa.
Wygląd
Rita nie jest szczególnie wysoka, ale przy tym szczupła, przez co nie sprawia także wrażenia szczególnie niskiej. Jej budowę ciała, jak i ogólną urodę, można byłoby z powodzeniem określić jako chłopięcą, gdyby nie para pokaźnych krągłości, wyraźnie zarysowana nawet pod luźnymi koszulkami, jakie kotołaczka zwykła nosić. Choć od portowych kobiet nasłuchała się sporo na temat tego, jak jej zazdroszczą takich atutów, sama Rita niespecjalnie uważa to za pozytywną cechę i w odpowiedzi narzeka jedynie na to, jak taka budowa potrafi utrudniać pewne manewry. Nie czuje więzi ze swoją kobiecością, dlatego nie zależy jej na tym, by ją podkreślać. Ubiera się w odzież wygodną do pracy w porcie i szwendania się po mniej lub bardziej przyjaznych częściach miasta, wściekle rude włosy zaś skraca za każdym razem, gdy zaczynają one smyrać ją po ramionach. W związku z czym najczęściej można zobaczyć z fryzurą w stylu postrzępionego boba, którego chaosu dopełnia para zawadiacko sterczących kocich uszu o tym samym kolorze futra, co włosy i ogon.
Twarz zmiennokształtnej od razu zdradza, z jakiego typu osobą ma się do czynienia. W jej wąskich oczach o czerwonych tęczówkach jarzą się pełne ekscytacji iskierki, zaś usta często wykrzywione są w zadziornym uśmiechu, odsłaniając ostre ząbki, w tym nieco przerośnięty lewy dolny kieł. Po prawej stronie z kolei, od linii włosów, przez czoło i oko, aż po policzek na wysokości nosa biegnie spora blizna - “pamiątka” po jednej z niezbyt fortunnych bijatyk - przez którą Rita dość słabo widzi na prawe oko.
Oprócz blizny na twarzy, posiada sporo innych, rozsianych po różnych częściach ciała. Jej zamiłowanie do bójek, jak i nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa podczas prac na budowach przyczynia się do powstawania coraz to nowych, dlatego niczym dziwnym nie jest widok bandaży i innych opatrunków na jej ciele. Ba, do rzadkości należą dni, w których kotołaczka ich nie ma.
Poza luźnym, dostosowanym do jej aktywności ubiorem, Rita najczęściej nosi pasek z doczepionymi do niego torbami, sakiewkami i innymi rzeczami, w których przechowuje swoje sprzęty. Zazwyczaj ma przy sobie scyzoryk, kawałek węgla kreślarskiego, zdarza jej się też mieć pochowane po kieszeniach mapy i wszelkiego rodzaju fanty, jak ciekawe kamienie, zapasy gwoździ i drobnostki, które po drodze komuś podprowadziła. Nieodłącznym natomiast elementem jej ekwipunku jest złoty kompas, który Rita nosi na szyi, oraz młotek, będący jej głównym narzędziem, zarówno w legalnych zajęciach, jak i tych, które niekoniecznie są akceptowane przez prawo.
Ruchy zmiennokształtnej są takie, jak przystało na przedstawicielkę jej gatunku: szybkie i zwinne. Brak w nich kobiecej gracji, można za to dostrzec ogrom determinacji. I chaosu. Jej głos także jest nieco “koci”, dość wysoki - choć dziewczyna niekiedy stara się nadać mu niższe brzmienie - przywodzi na myśl miauczenie. Jest też dosyć głośny, zwłaszcza jak kotołaczka zaczyna się śmiać lub wprowadzi się w stan nietrzeźwości.
W formie kociej jest, jak można się domyślić, rudym kotem. Od innych rudych kotów można ją odróżnić dzięki bliźnie na pyszczku i charakterystycznym uzębieniu.
Historia
Czego chcesz, hm? Mam ci opowiedzieć o sobie? No dobra, właściwie nie mam dziś nic lepszego do roboty. To nie będzie długa historia, bom jeszcze nie pożyła tyle, co by przeżyć jakąś większą przygodę, choć na pewno takie na mnie czekają. A przynajmniej mam nadzieję, że czekają. Niektórzy mówią, że z moim charakterkiem napytam sobie biedy, bo kto szuka guza, ten zarobi w łeb, ale ci sami ludzie mawiają, że złego diabli nie biorą i, tak między nami, wolę się trzymać tego drugiego powiedzonka. Ten optymizm zdecydowanie bardziej do mnie przemawia.
Tak więc jestem Rita. W mieście wołają też na mnie Ruda, bo jestem, no, ruda. Obracam się w kręgach prostych ludzi, to i ksywkę mam prostą. Proste, co nie? Nazwiska nie posiadam. To znaczy, pewnie jakieś tam posiadam, ale jeszcze nie udało mi się ustalić jakie. Moja rodzinka dała drapaka na długo przed czasami, z których mam pierwsze wspomnienia, zostawiając mi w spadku ino zepsuty kompas. Nikt nie wie, kim byli ani co się z nimi stało, a pytałam chyba wszystkie trytońskie stare baby, co to włóczą się po targach i obserwują każdego, kto śmignie ulicą. Gdyby ktoś pamiętał, jak to się stało, że trafiłam na próg Wiciokrzewu, to z pewnością byłaby to jakaś stara baba, więc jak żadna z nich nie wie, to nikt nie wie. Inną sprawą jest to, że one niespecjalnie chcą ze mną rozmawiać, bo uważają mnie za nicponia i szkodnika. Trudno się mówi. Nie można być przecież lubianym przez wszystkich, a na ich opinii nieszczególnie mi zależy.
O czym to ja… Aha, Wiciokrzew. To nazwa karczmy, pod którą znalazł mnie Logan. Mówi, że nigdy nie myślał o tym, żeby wziąć na wychowanie dzieciaka, ale mimo to zapewnił mi miejsce do spania i jedzonko - dobre jedzonko, swoją drogą; Logan jest świetnym karczmarzem, tylko nie mów mu tego, bo i bez tego jest wystarczająco arogancki - a wychowałam się z pomocą kelnerek Logana i gości, którzy przesiadywali w Wiciokrzewie. Można więc powiedzieć, że za moje wychowanie odpowiada spora część portowej społeczności. Byłam trochę taką ich kocią maskotką. Z tym że ta maskotka nieco podrosła i ma pazurki, którymi potrafi porządnie podrapać. Nie polecam tego sprawdzać na własnej skórze. W każdym razie, nauczyłam się od wszystkich tych ludzi bardzo wiele. I nadal się uczę. Uliczne życie nie jest lekkie i trzeba się nieźle napracować, żeby na koniec dnia mieć co włożyć do gęby. Tyle dobrze, że ja się nie muszę martwić o bycie okradzioną przez jakiegoś ulicznego rozbójnika. Nie napadamy na kamratów po fachu.
Aj, no tak, przyznałam się. Jestem rozbójniczką. Ze wszystkich rzeczy, których nauczyłam się od wszystkich ludzi, ta leży mi najlepiej. Mam do tego wrodzony talent. Logan wprawdzie co rusz prawi mi na ten temat kazania i mówi, że ściągnę biedę na siebie i na niego, a w ogóle to mogłabym zająć się czymś bardziej dochodowym, a mniej nielegalnym. I mniej obrażeniogennym. I, wiesz, ja sobie zdaję sprawę z tego, że staruszek ma rację, ale to po prostu silniejsze ode mnie. Nie zrobisz anioła z pokusy, tak samo z dzikiego kota nie zrobisz potulnego kundelka, co nie? Taka już moja natura. Na kradzieżach łatwo się zarabia, a uliczne bójki są zabawne. Karczemne zresztą też. Ale z tymi muszę uważać, bo nie chcę, żeby Logan dał mi zakaz wstępu do Wiciokrzewu. Odkąd znalazłam swój własny kąt z dachem nad głową, nie muszę już spać na zapleczu karczmy, ale nadal spędzam w niej sporo czasu. Lubię to miejsce.
Ogólnie lubię Trytonię, to przyjemne miasto do mieszkania, ale… coś ciągnie mnie w nieznane, wiesz? Nie zrozum mnie źle, niczego mi tu nie brakuje, tylko że jakoś nie chcę spędzić reszty życia w tym samym miejscu. Jestem stworzona do czegoś więcej niż bycie portowym chłopcem na posyłki, tym bardziej, że nie jestem chłopcem, mimo że mój styl bycia mógłby coś takiego sugerować. Znam kilka rozbójniczek, ale to i tak głównie męski fach, toteż moi kamraci to w większości chłopcy i mężczyźni. Początkowo trochę się ze mnie śmiali i traktowali mnie jak delikatną lalkę, ale przez lata pracy zdążyłam sobie wyrobić odpowiednią reputację i teraz już nikt nie ośmieli się mnie nie doceniać. Jestem w porcie dość sławna, wprawdzie trochę złą sławą, ale mi to nie przeszkadza, ani trochę. Logan mówi, że jak będę darła koty - he he, koty, bo jestem kotołaczką, czaisz? - ekhm, darła koty z kim popadnie, to nigdy nie znajdę sobie męża, bo odstraszę wszystkich porządnych kawalerów, tylko że mi nie w głowie swaty. Może kiedyś… chociaż nie sądzę. Życie rodzinne to nie mój kawałek chleba. Mam nieco inne marzenie.
Chcę zbudować własny statek, być kapitanem samej sobie i opłynąć morze. Popłynąć w stronę, którą wskazuje mój kompas. Może doprowadzi mnie do rodziny, może do jakiegoś skarbu… A może to tylko popsuty kompas i zaprowadzi mnie donikąd. Też dobrze. Zawsze to jakaś przygoda, co nie?
Póki co, łapię się czego popadnie. Jak mogę gdzieś popłynąć na cudzym statku, to sobie pływam. Jak mogę pomóc przy jakichś pracach w porcie, to pomagam. Czasem wpadnę w jakieś kłopoty, jak nocami szlajam się z gangiem w takim czy innym składzie, ale zawsze spadam na cztery łapy, jak to kot. Tak przynajmniej mawia Sura.
Sura to syn jednego z rybaków i mój najlepszy przyjaciel. Znamy się od dzieciaka, jest dla mnie prawie jak brat. Niby poszedł w ślady ojca i ma już nawet swoją własną łódkę, ale nadal czasem przyłącza się do mnie jak idę na miasto obijać mordy albo konfiskować cudze własności; tylko cichosza przed jego ojcem, bo chłop nie ma o tym pojęcia. Przetrzepałby mu skórę, gdyby się dowiedział, więc to ma zostać tylko między nami, rozumiesz? Jak ktoś się dowie, to będę wiedziała od kogo, a wtedy cię znajdę i pożałujesz. Zapamiętaj to sobie. No, w każdym razie Sura i ja zawsze trzymaliśmy się razem, ale od jakiegoś czasu zaczął się dziwnie zachowywać, a ostatnio próbował mnie chyba pocałować. Nie jestem pewna. Tak czy inaczej, atmosfera między nami jest aktualnie nieco niezręczna i nie mam pojęcia, co mogę zrobić, żeby to odkręcić i żebyśmy mogli wrócić do tego jak było. Jak znasz na to jakieś sposoby, to chętnie wysłucham rad. Nie chcę przemawiać do niego językiem pięści, w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ale nie chcę też, żeby mnie całował. Nie jest w moim typie; nie umiałabym powiedzieć o nim “mój narzeczony”. Sura to Sura. Kropka. Mam nadzieję, że to zrozumie i będziemy mogli się dalej przyjaźnić. Brakowałoby mi go, gdyby przestał się ze mną zadawać, wtedy już na pewno musiałabym mu wpi… znaczy: spuścić bęcki. Po znajomości delikatnie, ale jednak.
Eh, nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć. Moje życie mniej więcej do tego się sprowadza. Mogę ci jeszcze pokazać, gdzie mieszkam. Sama zbudowałam swoją chatkę. Jest trochę koślawa i wygląda bardziej jak składzik na narzędzia niż dom, ale i tak jestem z niej dumna. To kawałek drogi od głównego portu, tuż nad samą wodą, bo jak inaczej miałabym budować łódki? Mieszkam w niej od trzech lat, chociaż kilka razy musiałam ją budować praktycznie od nowa, bo jakiś wredny sztorm mi ją rozwalił. Minusy życia na brzegu morza. Nie miewam zbyt wielu gości, bo raz że rzadko tam przebywam, a dwa - nie ma w niej zbytnio miejsca na więcej niż jedną osobę. Saru czasem mnie odwiedzał, ale z wyżej wspomnianych powodów chwilowo tego nie robi. Zdarzy się, że jakieś szukające kłopotów zbóje próbują mnie napaść - we własnym domu, uwierzysz w taką bezczelność? - ale na szczęście to się nie dzieje często. A nawet jeśli, to mam odrobinę darmowej rozrywki. Miło jak worek treningowy sam pcha się pod twoje pięści, nieprawdaż? I wtedy zawsze mogę powiedzieć, że działałam w samoobronie. To zawsze lepiej brzmi jak tłumaczysz się potem z kolejnych zadrapań i siniaków, choć Logan chyba już mi nie wierzy…
No, miło się gawędziło, ale czas na mnie. Pieniądze i materiały na budowę same się nie zbiorą, prawda? Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Kto wie, może przypłynę do twojego miasta na własnym statku? Wtedy na pewno będę miała znacznie więcej historii do opowiedzenia. Czekaj zatem cierpliwie, wypatrując mnie na horyzoncie.
-
- Najnowsze posty napisane przez: Rita
- Odpowiedzi
- Odsłony
- Data
-
-
Musicie być jak szalona rzeka
Rita nie wiedziała, czego się spodziewać po kapitanie statku owianego tak złą sławą, ale na pewno nie tego, iż okaże się on niemalże jej rówieśnikiem. A przynajmniej wyglądał na takowego, choć pozory l… - 4 Odpowiedzi
- 1461 Odsłony
- Ostatni post 8 miesiące temu Wyświetl najnowszy post
-
-
-
Musicie być jak szalona rzeka
To od początku był zły pomysł. Wokół Wolnego Ducha i Złotej Marlenne krążyło wiele legend i pomniejszych opowieści, znanych wśród portowej społeczności. Jak zatem na dziecko ulicy przystało, Rita znała… - 4 Odpowiedzi
- 1461 Odsłony
- Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post
-
-
-
Prośby o napisanie aury
Kto zechce kitku pomalować? - 1525 Odpowiedzi
- 738543 Odsłony
- Ostatni post 1 rok temu Wyświetl najnowszy post
-