Równina MauratKolejny dzień

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Kolejny dzień

Post autor: Dolhard »

Następnego dnia obudził się wypoczęty i szczęśliwy, po wczorajszej eskapadzie było mu lekko na duszy. Już od dawna nie czuł się taki... wolny ? Nie, to raczej niedokładne określenie. Czuł jakby nie potrzebował skrzydeł, aby unosić się w powietrzu i latać. Cudowne uczucie.
Wstał i delikatnie pocałował ukochaną w policzek. W odpowiedzi na jej usta przez en wypłynął uśmieszek. Ubrał się i cicho się skradając wyszedł z pokoju. "Nie chcę jej obudzić" - pomyślał, ponieważ cały wczorajszy dzień zajmowała się Eileen. A doskonale wiedział jakie to męczące zajęcie.
Wszedł do pokoju córeczki, a ta jak zwykle przywitała o promiennym uśmiechem i gaworzeniem. Wziął ją pod pachy, po czym uniósł nad głowę.
- Dzieńdoberek, królewno. Dobrze Ci się spało ? - przywitał się z dzieckiem. Posadził sobie mała na barana i skierował się do kuchni. Dziewczynka złapała za jego włosy, oczywiście nie odmówiła sobie przyjemności ciągnięcia ich. Smok nawet nie zwracał na to uwagi przygotowując im śniadanie. Nakarmienie małej na szczęście dzisiaj nie było żadnym wyczynem, gdyż Eileen była wzorowo grzeczna przy jedzeniu. Po zastanowieniu przygotował jeszcze kanapki dla Aurill i wyszedł z mała na ganek.
- Fajny dzień, co nie ? - spytał się małej, a słońce jakby chcąc potwierdzić jego słowa wyszło zza chmur i przywitało ich ciepłymi promieniami.
Usiadł na trawie z skrzyżowanymi nogami i posadził mała między nimi. Księżniczce nie spodobało się, że nie może oglądać ojca, więc po wielu próbach w końcu udało jej się zmienić pozycje o 180 stopni. Dolhard patrzył na jej wysiłki z czułym uśmiechem.
- Aż tak bardzo lubisz mnie oglądać ? - spytał się głaszcząc ją po główce. Dziewczynka przymknęła oczy i poddała się z przyjemnością pieszczocie.
- Trzeba Ci to przyznać, tak samo jak mama, wiesz jak owinąć sobie starego smoka wokół palca - powiedział, Eileen tylko przekrzywiła główkę i przybrała niewinna minę. Pradawny tylko westchnął z rezygnacją. Kto by się spodziewał, wojownik pokonany przez dziecko.
Dalej siedzieli przed domem na trawie i bawili się, mając za obserwatorów słońce i pobliskie drzewa. Jego życie było monotoniczne i może trochę nudne. Ale to była bardzo miła odmiana od poprzednich krwawych stuleci.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Na widnokręgu pojawił się mały kształt... Mały to oczywiście pojęcie względne....
Smoczyca o brązowych łuskach machała z wielkim trudem swoimi rozłożystymi skrzydłami. Była ewidentnie młoda, wyrośnięte pisklę... Z jej smoczego "barku" ; nasady łapy coś sterczało. Strzała , która bez trudu przebiła miękkie jeszcze łuski Alearis. Rana ropiała i ewidentnie bolała ją przy każdym ruchu.
Była wycieńczona , a jej lot stawał się coraz bardziej chwiejny.
Przeklinała w myślach swój szaleńczy atak na fort ludzki... była zbyt młoda by stawić czoła całemu oddziałowi łuczników. Stawiła tylko połowie... która padła.
Trucizna paraliżująca zawarta w grocie strzały docierała powoli do mięśni skrzydeł... Mięśnie sztywniały. A smoczyca zaryczała wściekle i bijąc osłabionymi skrzydłami na oślep starała się ustabilizować lot. Widząc swoją porażkę wiedziała ,że będzie spadać. Warknęła i usztywniła skrzydła tak bardzo jak tylko umiała. Same jej się lekko zwinęły i zaczęła opadać w dół dość szybko. Już nie miała nad nimi władzy , opadała w dół.
Starała się skręcić , kiedy zobaczyła przed sobą olbrzymie drzewo.
Nic to nie dało uderzyła o nie mocno i pęd obrócił ją w powietrzu gwałtownie a ona straciła już całkiem władzę nad swym ciałem. Obracała się i haratała gałęziami. W końcu uderzyła o ziemię grzbietem , a raczej gruchnęła. Przetoczyła się kilkakrotnie i przejechała bokiem po podłożu. Zamarła... Nie czuła bólu tylko szok. Spadła jakieś dziesięć metrów od domu.
Wypuściła powietrze z płuc i zamknęła oczy.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Patrzył w śmiejące się oczy swojego dziecka, samemu nie mogąc uwierzyć, że dziecko w jej wieku może być tak rozgarnięte. Oczywiście chciałby powiedzieć, że ma to po nim. Niestety, nie mógł tak powiedzieć, byłoby to żałosne kłamstwo. Po pierwsze, nawet nie był biologicznym ojcem małej, po drugie, jego zawsze bardziej pociągała walka i wszytko co z nią związane. W tym zdobywanie siły. Był szczęśliwy, że wszystko skłaniało się ku temu, iż Eileen będzie bardzo inteligentna.
Sielankowy obrazek przerwał, a raczej przerwało dziwne wrażenie. Od dawna tego nie czuł, więc od razu nie rozpoznał tego. "Zapach smoka" - pomyślał, oczywiście nie czuł zapachu jako takiego. Na razie bodźce te były czysto magiczne i instynktowne. Smoki zawsze się rozpoznają. Z niepokojem obserwował powiększający się i opadający z każdą ciemny kształt na niebie. Myśli krążyły po rozgorączkowanej głowie. "Kim jest ten smok ? Przypadek czy jego celem jest to miejsce ?" - a to były tylko te pierwsze z wielu. Miał nadzieję, że nie zna tego smoka. Wszystkie smoki jakie znał zdradziły go, może nie do końca wszystkie. Nie każdy wbił mu sztylet w plecy, ale niektórzy których uznawał za przyjaciół nie stawili się za nim, gdy chciano go wygnać. Odwracali wzrok, gdy na nich patrzył. Może wstydzili się swojego postępowania, a może nie chcieli widzieć bólu na jego pysku ? Nie wiedział wtedy, nie wie teraz i wątpił, aby kiedykolwiek się dowiedział. Miał teraz duże lepsze panowanie nad swoją agresją... ale ich rozszarpałby bez zastanowienia. Tego był pewny, jak tego, że rzeki mają swój początek w górach. Nie chciał by taki obraz zobaczyła jego córeczka, na samą myśl, iż Eileen miałaby zapamiętać go jako krwiożerczego potwora ogarniała go panika.
Poszedł w spokoju do domu i oddał małą w ręce ukochanej. Popatrzył jej w oczy.
- Na razie nie wychodź z domu, to chyba nic wielkiego,ale nigdy nic nie wiadomo - powiedział, uśmiechnął się lekko i wyszedł. Stanął przed domem. Tymczasem smok zdążył już lecieć ledwo co nad koronami drzew. Obserwował z założonymi rękami, jak jego pobratymiec uderza o drzewo, obraca się w powietrzu, a w końcu ryje ziemię swoim ciałem. Widział zbyt wiele rannych smoków, więc od razu rozpoznał, iż ten przedstawiciel jego rasy przeżył już lepsze dni. Podchodząc do niej wyraźnie mógł się jej przyjrzeć. "Samica" - natychmiast zauważył. Jej wiek jednak zdziwił go, była dopiero niedawno wyrośniętym pisklakiem. Choć wnioskując po jej wyglądzie, będzie należała do tych większych smoków. Jego samego raczej nie przerośnie, ale on nawet wśród dużych smoków był ogromny.
Dokładnie ją oglądnął. "Trucizna z całą pewnością ją wykończy" - pomyślał, patrząc na strzały. Gdyby nie to, że sytuacja była poważna śmiałby się jak głupi. Co za ironia. On zdradzony przez smoki, teraz dzierży w łapie życie jednego z nich. Jednak wiedział, że nie zostawi tej smoczycy na pastwę śmierci. Po prostu nie mógł tego zrobić patrząc na jej pysk, a niestety, dziwnym trafem wzroku nie mógł odwrócić.
- Lepiej pójdę zrobić odtrutkę i maść - powiedział. I tak zrobił, na szczęście wszystkie składniki miał na w domu. Po dziesięciu minutach szedł z fioletową miksturą, zieloną maścią i dwoma wiadrami wody. Smok miał zamknięte oczy i wyglądał na nieprzytomnego. "Tak będzie lepiej" - pomyślał. Widząc coraz gorszy stan smoka wziął się do roboty. Ostrożnie wyjął strzały, z beznamiętnym wyrazem twarzy odrzucił je daleko w las. W rany wlał po dawce odtrutki, po czym nałożył na nie grubą warstwę maści. Podszedł do jej pyska i z trudem go otworzył. Resztę eliksiru wlał jej do gardła po czym przepłukał jej tymi dwoma wiadrami wody.
- Niestety, została ta najbardziej problematyczna sprawa - powiedział do siebie pod nosem. Zaczął się rozbierać i składać ubranie. Naprawdę nie miał zamiaru stracić następnej części swojej garderoby. Po chwili jego twarz wykrzywiło cierpienie. Jednak po kilku momentach, obok domu, stał potężny srebrno-biały smok. Swoimi zimno błękitnymi oczami patrzył w dole na pisklę. Przy tak wielkim smoku, wydawała się nie większa od mrówki. "Wybacz mała" - pomyślał i rozwarł nad nią szczęki. Lekko ją złapał w pysk i podniósł do góry. Niestety byli za blisko domu i nie było dla niego miejsca. Odszedł od domu trochę, ostrożnie i delikatnie położył małą smoczycę na ziemi.
- A teraz przepraszam - powiedział, po czym zwinął się w kłębek otaczając ją swoim ciałem. W pobliży nie było żadnych grot, a on nie miał pomysłu jak inaczej ją ogrzać. A ciepło było potrzebne, aby przyśpieszyć proces leczenia z trucizny i rozluźnianie mięśni. Popatrzył na dom.
- Przez Ciebie kobieto, stałem się na prawdę miękki - powiedział cicho czekając, aż pisklę zregeneruje siły.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Smoczyca usłyszała kroki dwunożnego stworzenia... Chciała podnieść łeb i zaatakować , ale nie miała na to siły. Trucizna siała spustoszenie w jej organizmie. Leżała więc zdając się na łaskę nieznanego stora , który niechybnie chciał ją zabić.
Oddychała stosunkowo płytko. Ból zaczynał ją dopadać. Trwała w bezruchu, bo okazywanie słabości w świecie smoków oznacza tylko jedno ; śmierć.
Nie miała siły... "Głupia trucizna" warczała w duchu starając się siłą woli wyrwać z jej uścisku... Coś się zmieniło jakaś ręka opatrzyla jej rany , a ona poczuła ulgę. Ból mijał , a ona miała okazję otworzyć oko. Zobaczyła człekopodobnego... Starała się zawarczeć , ale jej struny głosowe odmówiły posłuszeństwa. Podobnie jak mięśnie szyi , które miały podnieść jej głowę na odpowiednią wysokość by mogła zionąć na stworzenie ogniem. Nie cierpiała ludzi, może nawet ją przerażali... Trudno się dziwić nadal miała przed oczyma swoją martwą matkę leżącą we własnej krwi. Zamknęła oczy , bo cisnęły się do nich łzy. Nikt nie może zobaczyć słabości smoczycy ! Nikt !
Potem coś się zmieniło. Wciągnęła w nozdrza powietrze , poczuła wokół siebie zapach smoka. Tak dawno go nie czuła... przypomniał jej się dom , po raz kolejny... nie chciała tych wspomnień , chciała by odeszły w niepamięć.
Ponownie otworzyła oczy. Stał nad nią wielki smok. Obraz trochę się jej rozmazywał przez co nie mogła ujrzeć go dokładanie. Poczuła ciepło... Leżała tak długo w uścisku ogona smoka. Udało jej się ustabilizować oddech , a trucizna powoli ustąpiła. Smoczyca znów mogła poczuć swoje kończyny i usłyszeć rytmiczne bicie serca... Jakiś wewnętrzny głos mówił jej jednak by nie nadużywać dobroci poteżnych smoków i lepiej oddalić się nim stracą cierpliwość. Delikatnie zaciskając z bólu zęby wysunęła się z uścisku i poczołgała trochę dalej. Teraz miała miejsce. Postawiła swoje przednie łapy na podłożu i próbowała wstać. Wyszło jej ale tylko częściowo. Chwiała się , a gdy dołączyła także tylne wstała niepewnie. Wstała się przyjąć naturalna pozycje łeb ku górze skrzydła przy ciele...
Jej próby spełzły na niczym... Łeb trzymała nisko przy ziemi , a skrzydła zwisały bezwładnie z boków. Teraz nie miała szans w jakiejkolwiek walce .
ten olbrzym nie mógł być zły.. Gdyby chciał już dawno by ją dobił... Spojrzała na niego swymi złotymi oczyma i wychrypiała ledwo słyszalnie y
- Dzię.... dziękuje. - jej głos był słaby podobnie jak właścicielka... Miała tyle pytań , ale nie miała pojęcia jak zachowa się smok , wolała więc stać w bezruchu by przypadkiem go nie sprowokować.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Z przymrużonymi oczami obserwował wysiłki małej smoczycy. Na początku chciał jej pomóc, ale tylko niepotrzebnie mógł ją wystraszyć i spłoszyć. "Zaraz, zaraz, od kiedy to ja jestem taki dobry i bezinteresowny ?" - pomyślał ironicznie. Wiedział od kiedy, odpowiedzią na jego pytanie była Aurill. Westchnął ciężko. Dużo łatwiej było być bezlitosnym i agresywnym, choć bycie dobrym było o wiele przyjemniejsze.
Widok bezradnego osłabionego pisklaka rozczulił go. Jej opuszczony nisko łeb, zwisające bezwładnie skrzydła i chwiejące się nogi powodowały u niego instynktowną próbę pomocy i chronienia. "Tak, przyślijcie mi dzieci wszelakich ras, niania Dolhard chętnie się nimi zaopiekuje. Niegrzeczne będę tylko zjadać" - pomyślał cały czas zdziwiony swoim ojcowskim instynktem. Tego na pewno nie miał po jego ojcu.
W końcu wrócił do rzeczywistości, w sam raz, aby usłyszeć ciche "dziękuję". Uśmiechnął się tylko, a w jego jak dotąd zimno-błękitnych oczach zatańczyły czułe płomyki.
- Już chcesz uciekać ? Ale w Twojej sytuacji raczej nie dasz rady daleko odlecieć - powiedział spokojnym i lekko rozbawionym tonem.
- A przepraszam, niestety mamy mały problem. Obawiam się, że nie będę mógł Cię wypuścić przez najbliższy czas - powiedział szybko przepraszającym tonem. Wstał i rozciągnął się. Popatrzył z góry na smoczycę. Zniżył łeb, tak aby był na wysokości jej.
- Nie bój się, tutaj nic Ci nie grozi. Nazywam się Dolhard, a Ty jak masz na imię kruszyno ? - spytał uprzejmym tonem patrząc w jej złote oczy.
- Ponadto, zapewne moja ukochana chętnie Cię pozna. Uprzedzam, w stosunku do dzieci, jest milsza ode mnie - wyznał i uśmiechnął się, choć w tej postaci bardziej to wyglądało na szczerzenie kłów.
Odszedł od małej i odwrócony do niej tyłem zaczął przemianę. Nigdy nie była to komfortowa sytuacja, ale przyzwyczaił się do tego bólu. Już ubrany znowu podszedł do małej.
- Zmień postać. Niestety, w tej raczej nie zmieścisz się w domu - powiedział, po czym złapał się za głowę.
- Mało bym nie zapomniał. Uważaj na ludzkie dziecko, jest bardzo ciekawskie. Jednak w gruncie rzeczy, jest miłe pocieszne - wyznał ciepłym tonem, mając przed oczami obraz swojej córeczki w objęciach ukochanej.
- Nie martw się, pomogę Ci się dostać do domu - oznajmił i skłonił się nisko z łobuzerskim uśmiechem.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Awatar użytkownika
Aurill
Zsyłający Sny
Posty: 309
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aurill »

Aurill widziała spadającą postać i kiedy Dolhard podał jej małą nie zdziwiła się. Nie bała się o niego wiedziała że jest dużym smoczkiem i poradzi sobie samemu. Przebrała Eileen w niebieską sukienkę i uczesała ją w dwie kiteczki.
Potem zeszła do kuchni i zaczęła gotować zupę zostawiając małą na podłodze ze swoimi kosmetykami.
Dzień mijał, dochodziło południe, zupa już dawno się ugotowała, mała wymalowała siebie i połowę płytek w kuchni, a Dolharda nie było widać ...
Zastanawiała się czy czasem coś mu się nie przytrafiło ...
Wyszła na ganek i zobaczyła dwie postacie wyłaniające się z lasu. Eileen najwyraźniej też je spostrzegła, bo zaczęła raczkować w ich kierunku.
Aurill nie zamierzała jej powstrzymywać, zastanawiała się tylko jakim cudem mała rozpoznała tak szybko Dolharda ...
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Zrobiła olbrzymie oczy ze zdziwienia , gdy dorosły smok nie miał ochoty rozerwać ją na strzępy. Ile w nim było dobra... Dawno czegoś takiego nie wiedziała. Nie była przyzwyczajona do takich zachowań prędzej do walki i agresji , chyba jak każdy smok.
Gdy jej się przedstawił skłoniła niżej głowę , po czym uniosła ją jak najwyżej umiała.
- Zwą mnie Alearis. - powiedziała zachrypłym jakby nie przyzwyczajonym do mówienia głosem. Uśmiechnęła się po smoczemu ciepło i przyjaźnie. Potem smok odszedł... Nie wiedziała go bo odwróciła wzrok , czuła tylko jak staję się człekopodobnym. Krańce jej pyska niemal mimowolnie poczęły łaskotać płomyki zbierające się w jej paszczy. " Opanuj się ! To on ci pomógł ! Podał łapę gdy jej potrzebowałaś ! Chcesz go zabić !? " coś huczało w jej głowie , jakiś drobny głos rozsądku. Cofnęła więc płomienie i starała pohamować swoją nienawiść do gatunku chodzącego na dwóch łapach . Tylko w jej oczach co jakiś czas pojawiał się płomień... Nie zamierzała atakować w końcu to jej krewny; smok , nie jakiś tam sobie byle jaki człek. Przyszedł do niej pod postacią elfa, a ona ze spokojem patrzyła mu w oczy nimal nie poruszając się. Gdy zaproponował przemianę młodą szarpnęły dreszcze i co niektóre łuski poniosły się.
- Nie - powiedziała stanowczo . Nie chciała się przemieniać, czuła ,że nie była jeszcze gotowa... Wściekłość do swojego drugiego elfiego "ja " mógła spowodować wielkie szkody . - Chętnie jednak skorzystam z twej gościnności i chętnie odpoczne przed domem. - stwierdziła teraz już nieśmiało i cicho jak wcześniej.
Poszła za elfem włucząc się na nogach i kosząc skrzydłami trawę.
Musiała odpocząc... z resztą... nie miała gdzie się udać... Brak celu podróży.
Teraz przynajmniej może chwilę odetchnąć.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Miał mały mętlik w głowie, chociaż zauważył swoją przemianę, nie myślał, że zaszła aż tak daleko. "Mogłeś się domyślić biorąc pod uwagę parę ostatnich dni" - wyszeptał mu rozbawiony głos i trudno było z nim się nie zgodzić. Czuł się zbyt pobudzony. Był na tyle potężnym i doświadczonym smokiem, że wewnętrzne zmagania małej smoczycy, nie uszły jego uwadze. Nie była w stanie wyrządzić mu jakąkolwiek krzywdę, jeśli by tego nie chciał, więc na razie postanowił tego nie komentować.
- A więc chodźmy - powiedział, po czym odwrócił się od Alearis i zaczął wracać do domu.
Zobaczył czekającą Aurill na ganku, zdziwił się, gdyż nie trzymała Eileen. Mały berbeć raczkował ku niemu pośród traw z szerokim uśmiechem na pyzatej buźce. Na jego twarz wypłynął taki am uśmiech, a może nawet trochę szerszy. Złapał małą pod pachy i uniósł ponad głowę, obracając się wokół własnej osi.
- Mała panienka wybrała się w podróż ? - spytał irytująco słodkim głosem. Niestety, przy dziecku często zachowywał się jakby stracił znaczną część swojego rozumu. Co dziwne zdawał sobie z tego sprawę, a i tak nie zamierzał nic z tym zrobić. W końcu przestał się bawić z małą i odwrócił się do smoczycy za nim.
- To moja córeczka, Eileen - powiedział, a dziewczynka jakby chcąc potwierdzić jego słowa zaczęła słodko kwilić i się uśmiechać.
- Jest jeszcze jedna osoba, która musisz poznać. - oznajmił, wykonał obrót o 180 stopni i ruszył w stronę domu. Po kilku chwilach był już na ganku, obok ukochanej. Pocałował ja w policzek.
- Znalazłem zgubę - powiedział uśmiechając się jak głupek.
- Alearis, poznaj moją narzeczoną Aurill - oznajmił uroczyście, a uśmiech na jego twarzy stał się jeszcze bardziej głupi.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Elf zaprowadził ją w miejsce podobne do ludzkiej siedzimy , a zarazem troszeczkę inne.
Spojrzała na małe poruszające się na czterech łapach... Usłyszała śmiech małej i od razu jej serce przeszyła jakaś energia, która ewidentnie roztapiała lód jej umysłu. Spojrzała na nią i podniosła łeb tak by był na wysokości trzymanej na rękach małej ... Uśmiechnęła się szczerząc kły , tak jak na smoka przystało.
- Witaj Eileen- powiedziała tak by dziecko ją zrozumiało. Oczy smoczycy zaczęły się śmiać na widok małej istotki.
Dolhard przedstawił jej swoją narzeczoną. Do niej również się uśmiechnęła i skłoniła nisko łbem okazując szacunek.
- Miło mi cię poznać Aurill. - typowy dla niej zachrypnięty głos wydobył się z gardła Alearis... Po chwili usiadła na ziemi otaczając swe łapy ogonem, a skrzydła zwiesiła u boków. Spoglądała na szczęśliwą rodzinę przekrzywiając głowę... Czuła ich szczęście, a przynajmniej tak jej się wydawało. Co jakiś czas chichotała po smoczemu patrząc na wyczyny małej istotki Eileen.
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Eileen raczkowała powoli do tatusia. Było to jej pierwsze podróżowanie samodzielnie ...Wcześniej cały czas nosili ją jej opiekunowie. Kiedy dotarła do tatusia i jakiejś wyrośniętej jaszczurki,na którą dopiero teraz zwróciła uwagę, opiekun znów porwał ją na ręce i nie dał nacieszyć się raczkowaniem po łączce ... Wprawdzie nie narzekała ... Podobało jej się unoszenie w powietrze ...
Kiedy dotarli do domu, postanowiła zejść na ziemie, dała znak tacie a ten powoli opuścił ją zostawiając na zielonej trawie ... sam wstał i wdał się w rozmowę z mamą i jaszczurką ...
Wtedy też Eileen postanowiła zapoznać się bliżej z ich gościem ... Spojrzała na potężne kończyny jaszczurki i na dziwną skórę, która je obrastała podobnie jak całe ciało ...
Eilen poraczkowała do jaszczurki i zaczęła jej się przyglądać, spoglądała na jej długie pazury i zastanawiała się czemu ona takich nie posiada ... W końcu postanowiła dotknąć tej istoty ... Podczągała się powoli tak by jaszczurka jej nie zauważyła i nie mogła zganić ... W końcu gdy była już wystarczająco blisko złapała się potężnej nogi ... a może i nie ... dopiero po chwili zorientowała się, że zaszła za daleko i wylądowała przy jakimś grubym czymś co wyrastało z pupci gościa ... Eileen instynktownie spojrzała na swoją, ale z jej nic nie wyrastało ... Podjęła decyzje ... złapała mocno to coś i zaczęła potrząsać w miarę swoich sił by zobaczyć czy odpadnie ...
Ta skóra wydała jej się dziwna ... była gładka, a zarazem kująca ...składała się jakby z pojedynczych płatków ... ale nie zamierzała się, chciała sprawdzić co to jest za rzecz ...
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Spojrzała na młode ludzi... Przekrzywiła głowę, by lepiej się młodej przyjrzeć. Obserwowała ją bacznie gdy ta do niej podchodziła. Potem złapała ją za ogon. Smoczyca , nawet nie podskoczyła. To małe jest bezbronne... Nie skrzywdzi jej... Poczuła ,że nie jest zagrożeniem i rozluźniła się... Pozwalała by ogon podnosił się i odpadał tak jak chciała Eileen, nawet trochę jej w tym pomagała.
Obserwowała kruchą istotkę z rozbawieniem... W końcu wygięła szyję i jej łeb wsiał na poziomie dziecka. Trąciła je pyskiem i nakazała swojemu ogonowi wić się jak wąż. Delikatnie tyko końcówka. Potem podniosła głowę na duża wysokość i pokazała małej jak wygląda ogień. Zionęła delikatnie ,a dzięki jej sile woli zapanowała w pełni nad żywiołem... stwarzając z płomieni małego motylka , który kilkakrotnie obleciał małą Eileen, o dziwo nie parzył... Tylko jego małe skrzydełka o pięknych wzorach zostawiały za sobą małe smugę "zimnych " iskierek... Nie potrzebowała słów... Ta mała ich nie używała i smoczyca czuła ,że także nie musi.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Obejmował Aurill i przyglądał się tej zabawnej scence. Małe dziecko bawiło się ogonem 4-metrowego smoka. Wiedział, że gdyby nie pomoc samej smoczycy, Eileen niewiele by zdziałała. Zastanawiał się dlaczego tak młody smok, podróżuje sam. Ale sądząc po ich spotkaniu, jej rodzice zostali zabici, a jej ledwo udało się ujść z życiem. Na sam pomysł o takim traktowaniu przez ludzi, jego krew zaczynała szybciej krążyć, a w sercu gromadził się gniew. "Trzeba im przypomnieć siłę starych smoków" - pomyślał zły i stwierdził, że w następnym mieście trochę poszaleje z strażnikami. Chłopakom najwyraźniej brakuje rozrywki. A jeśli się dowie, gdzie urządzili tak małą Alearis, niech bogowie mają w opiece tych ludzi. Żywi z tego nie wyjdą, to wiedział na pewno.
Jednak było coś rozczulającego w widoku zabawy tych dzieci. Czuł jakby jego stare i nowe życie się łączyło. Było to miłe uczucie dla jego skołatanego serca. Elfka tylko mocniej go ścisnęła. Popatrzył jej w oczy i ciepło się uśmiechnął. Nie musiał jej nic mówić. Znała go na wylot, słowa były zbędne.
Uwolnił się z objęć ukochanej i podszedł do smoczycy. Z uwagą przyglądnął się jej raną. Z zadowoleniem spostrzegł, że powoli zaczynały się zasklepiać. Jeszcze raz jego metody lecznicze przynosiły skutki. Oczywiście, przysłużyła się tutaj też szybka regeneracja smoków. Pogłaskał smoczycę po szyi.
- Rany powoli się goją - powiedział.
- Za parę dni pozostawią po sobie tylko niewielkie blizny. - dodał z uśmiechem i wrócił na ganek do Aurill. Puścił jej oczko.
- To ja przygotuję coś na ząb - stwierdził i zniknął w kuchni. Wyciągnął całe mięso jakie im zostało i zaczął je przyrządzać. Alearis mogła jak to smok zjeść surowe, ale z doświadczenia wiedział, że przysmażone było dużo lepsze. W czasach walk nie miał za dużo czasu, aby dogarzać swojemu podniebieniu, więc często jadł surowe. Jednak kiedy tylko miał okazję bawił się w kucharza.
Po kilkunastu minutach wyszedł na zewnątrz z wielką misą, albo już raczej wiadrem przysmażonego i smacznie pachnącego mięsa. Postawił misę przed smoczycą.
- Smacznego - powiedział i zobaczył nagłe zainteresowanie Eileen. Roześmiał się i wziął małą na ręce, ku złości małej.
- To nie dla Ciebie, księżniczko - powiedział i ruszył do domu. Podał córeczkę Aurill i zniknął w domu, aby powrócić z porcjami dla nich. Swoją się nie naje, ale w elfie postaci potrzebował dużo mniej jedzenie, niż w smoczej. Szybko zjadł swoją porcję i chciał nakarmić córeczkę, ale o dziwo elfka nie chciała jej oddać. Uświadomił sobie, że ostatnio trochę zaniedbał swoją narzeczoną. Pochylił się do niej.
- Przepraszam za to, dzisiaj wieczorem wynagrodzę Ci to, co Ty na to ? - wyszeptał jej na ucho i przy okazji trochę je przygryzł. Po czym uśmiechnął się do niej łobuzersko.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Alearis
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Alearis »

Dawno nie jadła. Nie miała czasu polować... była tylko żądza zemsty nic więcej. To nią się żywiła. Cóż ,a mięso ludzkie nie jestem zbyt smaczne i w dodatku powoduje wymioty.
Teraz jednak gdy przed sobą miała miskę mięsa.... Żołądek krzyczał ,że chce to pochłonąć...
Spojrzała podejrzliwie na elfa.
Uleczył ją... Ugościł ... Nakarmił ?
Czy nie był za dobry? Podejrzliwie dobry. Smoki... Z resztą nieważne . Już zaczęła jeść... Pochłonęła całą zawartość i wylizała wszystko do czysta... Pyszne... Stwierdziła oblizując pyszczek.
Potem spojrzała na smoka.
- Dziękuje, było pyszne - powiedziała zachrypniętym głosem. Nie wiadomo dlaczego , ale miała ochotę się schować. Nie przywykła do towarzystwa innych... Spojrzała na nich nadal nie tracąc czujności... Trudno było jej to wszystko pojąć. Skupiła się w ciasny kłębek i spoglądała na obrazek rodziny rodem z poradnika.
Uśmiechnęła się mimowolnie i owinęła ciaśniej ogonem. Jutro zapoluje... Na sarny... Są smaczne. musi się jakoś odwdzięczyć. Tylko jej łeb wystawał z gąszczu smoczych łusek i wbijał swe ślepia raz w niebo raz na dom i jego mieszkańców
Awatar użytkownika
Aurill
Zsyłający Sny
Posty: 309
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aurill »

Aurill szybko nakarmiła małą Eileen a potem zjadła swoją porcję. Na propozycję Dolharda nic nie odpowiedziała, pomimo tego, że cały dzień leniuchowała czuła się bardzo zmęczona. Chciała się już położyć, choć było bardzo wcześnie.
Mała zaczęła przecierać oczka i grymasić. Wzięła ją na ręce i zaprowadziła do jej pokoiku. Eileen usnęła jej na rękach . Delikatnie rozebrała ją z niebieskiej sukienki, tak by jej nie obudzić.
Po chwili sama stwierdziła, że pójdzie się położyć. Ubrała na siebie jedwabną niebieską koszulę nocną i zapadła w błogi sen.
[url=http://img65.imageshack.us/img65/2990/h1tc8.jpg]Euri[/url]
Awatar użytkownika
Eileen
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eileen »

Eileen zasnęła w drodze do łóżeczka.
Śniło jej się, że bawi się z Alearis. Weszła na smoczycę i zaczęła ją łapać za pojedyncze łuski. We śnie zjeżdżała też z jej narośli wyrastającej z pupy. i łapała czerwone motylki, które wylatywały jaszczurce z brzuszka.
W pewnym momencie poczuła jak boli ją coś w buzi i to przeraźliwie. Obudziła się z płaczem, nie wiedziała co się z nią dzieje. Na około było ciemno, za oknem tylko świecił blado księżyc. Nie wiedziała gdzie się znajduje , wszystko było zamazane i straszne. Czuła jakby za każdym rogiem czyhał na nią jakiś potwór, a ból w buzi w dziąsłach nie ustawał.
Awatar użytkownika
Dolhard
Kroczący w Snach
Posty: 243
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dolhard »

Zdziwił się zmęczeniem Aurill i Eileen, a zwłaszcza tej drugiej. Zawsze jej było pełno, a tutaj okazuje się, że jest zmęczona. "Ale są zgrane" - pomyślał dalej zdumiony. Miał nadzieję, że w przyszłości ich kobiece dni się nie zsynchronizują. "To by było straszne" - pomyślał ze zgrozą. Dwie rozdrażnione kobiety w tym samym domu, można to porównać do wulkanu z którego dymi, można spodziewać się wybuchu.
Kręcił tylko głową robiąc sobie przy okazji herbatę. Był dużo starszy od Aurill, a jak się okazało wykazywał się większą witalnością. "A może jest w kolejnej ciąży ?" - przeraził się nie na żarty. Co prawda opieka nad jednym dzieckiem wychodziła mu całkiem dobrze, jego zdaniem. Nie wiedział jednak, czy tak samo będzie z opieką dwójki. Jeśli będzie tak samo ciekawskie jak Eileen wykończą go.
Już z parującym kubkiem gorącej herbaty wyszedł na ganek i usiadł w fotelu. Nogi oparł na barierce i zapatrzył się w niebo. Spotkanie z Alearis przywołało wspomnienia. Niestety, w większości były to niemiłe obrazy przeszłości. Całe szczęście, że już przestały tak boleć, nie miał najmniejszej ochoty spotykać inne dorosłe smoki. Uważał swój gatunek za ślepy. Mimo całej wiedzy, długowieczności i potęgi byli słabowitą rasą. Ich przesądy kiedyś zaprowadzą na sam skraj przepaści i kopną zrzucając w tą przepaść. Większość rzeczy zdążyli zaszufladkować i nie dopuszczali myśli, że coś może się wyłamać z ich twardego rozumowania.
Patrząc na młodą smoczycę nadzieja świtała w jego sercu. Miał nadzieję, że mimo swoich przeżyć pokona swoją niechęć lub nawet nienawiść do innych gatunków. Sam miał z tym nie małe problemy, ale udało mu się.
- Jakie masz teraz plany, maluchu ? - spytał się smoczej dziewczynki. Wiedział, że takie określenie może ją zdenerwować, ale nie mógł się powstrzymać. Cieszyło go ich spotkanie, dzieci każdej rasy są urocze, a spotkanie swojej własnej rasy było tym bardziej ekscytujące.
- Możesz tu zostać jak długo chcesz. Może nawet jak ładnie poprosisz pokaże Ci parę smoczych sztuczek - powiedział i uśmiechnął się radośnie do Alearis.
"Nie uwierzysz, jak głęboko oszustwo, podłość i skurwysyństwo zakorzenione są w naturze ludzkiej."
"Z rogacza kpić wesoło było, skończyło się wesele, gdy się samemu rogaczem zostało."
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość