OpowiadaniaOpowieść bez tytułu

Opowiadania waszego autorstwa o dowolnej tematyce.
ODPOWIEDZ
Atariel
Rasa:
Profesje:

Opowieść bez tytułu

Post autor: Atariel »

Czyli coś, nad czym zamiar mam popracować. Powstało to jakoś w lutym chyba, może marcu, jako odskocznia, nie wysilałam się zbytnio.
Wrzucam, żebyście mogli się popastwić.


Kim jestem, pytasz? Nie każdemu dane to wiedzieć, ale tobie chyba mogę co nieco opowiedzieć, nie? A więc słuchaj uważnie, bo to twój pierwszy i ostatni raz - pamiętasz Armageddon sprzed kilkunastu lat? No pewnie, że pamiętasz. Ruscy niespecjalnie dobrali miejsce do budowy elektrowni, osadzając ją w centrum kraju, przez co wybuch starł z powierzchni ziemi Rosję i okoliczne państewka, a promieniowanie ogarnęło cały świat, skupiając się jednak na Eurazji. Na nieszczęście Amerykańców i kitajców, którzy swoje bomby trzymali przy dupach, ich tereny też poszły w pizdu. W dodatku wybuchy wywołały zmiany w powłoce ziemskiej, więc mimo że jako tako się to wszystko kupy trzymało, tak przez trzęsienia ziemi, które nie mieściły się w skali, wszystko rozpadło się jak domek z kart. Masz ognia? Dzięki. No, ale nie o tym mamy mówić. Widzisz, to zdarzenie znacząco wpłynęło na mój nędzny żywot, w dodatku, jakkolwiek absurdalnie to brzmi, całkiem pozytywnie. Przed tym wszystkim pracowałam w polskiej elitarnej policji, wiesz, niby zwykłe psy, ale zajmowaliśmy się znacznie większymi brudami, że niby takie FBI i CIA w jednym. Dochapałam się nawet wysokiego stanowiska, w życiu mi się wiodło, w tej tak zwanej "miłości" też niezgorzej, no sielanka. No i w pewnym momencie się skończyła, oskarżyli mnie o jakieś specjalne okrucieństwo na więźniu, no ale sory, facet uprowadzał dzieci, zabijał, gwałcił je, a później porcjował. Niekoniecznie w tej kolejności. Miał nawet swoją własną chłodnię, a w niej półtuszki dziecięce. Kapujesz? Wchodzisz, myśląc że będziesz obijał się o jakieś świnie, a tu zwisają kawałki dzieciaków. Nie zrozum, mnie źle, nie przepadam za smarkaczami, ale bez przesady. No i w końcu go dorwaliśmy, mnie na widok tych zwłok zemdliło, ale później dostałam takiej białej gorączki, że wpierdoliłam facetowi czym tam miałam pod ręką. No niefart, złapałam się za hak do podwieszania, ale kto patrzy co ma w ręce, kiedy przed oczami ma tylko taką świnię jęczącą o litość. Nie ma litości dla skurwysynów, tak mu powiedziałam. Facet zmarł, no niefart, mówiłam. W każdym razie, to był ich główny argument. Później jak się okazało, że to jednak trochę za mało, to wywlekli jakieś moje stare brudy, no i szala przeważona. Oj nie lubili mnie tam, nie lubili. Miałam dostać dożywocie, bo trochę zasług też było, nie byle jakich zresztą, ale adwokat i sędzia tak się zacietrzewili, że wywalczyli dla mnie kulkę w łeb. Tu już mi nic nie pomogło, trudno się mówi, swoje przeżyłam, miałam prawie czterdziestkę na karku - wystarczy. Do czasu wyroku siedziałam w jakiejś pieprzonej izolatce, że niby byłam niebezpieczna dla otoczenia. I wtedy właśnie pierdolnęły reaktory. Chaos był taki, że niemal wszyscy więźniowie dali nogę bez problemu, w tym i ja, no bo jak tu nie wiać, kiedy wypierdoliło całą ścianę i świat stoi otworem? No i zwiałam, po drodze podpieprzyłam komuś spluwę i już byłam jako tako sytuowana. Wszędzie panika, ludzie ganiający w kółko i drący japę, paranoja, na ulicach pełno zwłok, a tu oderwane ręce, głowa, nogi. Niedługo zaczęły się mutacje, no i okazało się, że w pobliżu reaktorów było jakieś laboratorium, które własnie potrzebowało energii z nich, bo robili jakieś nielegalne eksperymenty, wiesz, wszystkie syfy jakie tylko mogli, jak to Ruscy. W każdym razie ludzie nagle zaczęli dostawać na przykład ręce na brzuchach, dwie głowy, niektórzy młodnieli, inni stawali sie normalnymi zwierzętami, czaisz? Idzie koleś, a po paru dniach jest słoniem. Paranoja. No, a innych mutowało tylko w połowie, że byli trochę ludźmi, a trochę zwierzętami. Antropomorfizm, jak w Egipcie. Wiesz, kiedyś był taki termin, chyba "furry" się zwał, tak się określali tacy psychole, co usilnie chcieli być zwierzętami i doszukiwali się w sobie zwierzęcych cech, nawet szyli jakieś futrzaste przebranka, cyrk na kółkach. Pewnie się mało nie posrali ze szczęścia, jak im się udało zmutować w tę stronę i nie potrzebowali strojów rodem z okresu Halloween. Koniec końców, całkiem sporo ich jest. Czemu o tym wspominam? A, tak mi się przypomniało, wiesz, mój przyjaciel się właśnie tak zmutował. Jest wilczkiem, hehe. Czy ma coś do ludzi? No wiadomo, że nie, choć czasem żałuje, że całkiem ich nie wypleniło, tylko musiały się ostać jakieś resztki. A ludzie, jak ludzie, mnożą się jak króliki, więc na dzień dzisiejszy też jest ich sporo, co owocuje starym, dobrym rasizmem. Ludzie patrzą krzywo na zwierzątka, a zwierzątka na nich, choć niby tolerancja jakaś jest. No i zboczyliśmy z tematu, wywody ci tu prawię, w dodatku takie bzdurne, a ty mi uwagi nawet nie zwracasz. Wybacz, czasem mnie nachodzi takie gadulstwo, wiesz, jak człowiek milczący przez większość czasu, to musi czasem dać upust. No, wróćmy do meritum. Mnie też zmutowało, jak widać, hehe. Odmłodziło mnie, trochę zmodyfikowało genetycznie - i oto jestem. Na początku trochę psioczyłam, bo jakże to tak? Mi mój wiek i wygląda nic a nic nie przeszkadzały, a tu nagle taka odmiana. Kto to widział człowieka z nieskazitelnie białymi włosami i przesłoniętymi bielmem oczami? No, ja wiem, ślepi tak mają, ale ja wzrok mam świetny. Że co się stało? Pigment mi zeżarło, to się stało. Widzisz, żem biała jak kartka papieru, trup jakiś. Wampira, psiakrew, grać mogę. Brokatem się obsypię, na słońce wyjdę i pobłyszczę. Ech, kurewstwo. W końcu jednak się z tym pogodziłam, moje motto "co ma być, to będzie" nigdy mnie nie zawiodło. W dodatku po jakimś czasie odkryłam, że wybuch nie tylko wygląd we mnie zmienił. Pamiętasz ten durnowaty komiks o X-menach? Teraz ja byłam takim mutantem. Jaką mam moc, pytasz? O nie, mój drogi, na to ci nie odpowiem. Moja moc moją siłą, gotowyś wypaplać to wszystko byle jakiemu łachmycie, który ma chrapkę na moją śmierć. Wybij to sobie z głowy. No, w każdym razie w Polsce wolałam nie zostawać, jeszcze by się komuś coś przypomniało, że miałam przecież zginąć. A wierz mi - znalazłoby się wiele osób, którym nadepnęłam na odcisk. Ulotniłam się do Francji, byłam kilka razy, spodobało mi się, więc czemu nie? Jak żyć na nowo, to kompletnie! No i jestem tutaj, państwa się jako tako odbiły od dna, więc i żyje się nieźle. Choć łobuzerstwo dalej się szerzy, wszystkim brakuje dawnej świetności w postaci czystej wody, kilku zmian ubrań, restauracji i innych luksusów, to i prowadzą się nieszczególnie. Dlatego jestem kimś, kto takich łobuzów łapie, oczywiście za stosowną nagrodę. Państwa kasę dalej mają, ale odbudowa wszystkiego zabrałaby za dużo, a urzędnicy muszą się nachapać, tak było, jest i będzie. No, więc prozaicznie mówiąc, jestem łowcą głów. Dawne poczucie sprawiedliwości i tych innych bzdur wzięło górę, poza tym lepiej robić coś, niż nie robić nic. Nie, nie, bynajmniej nie zajmuję się tym sama. Mam partnera, razem dajemy sobie ze wszystkim radę, więc jest w porządku. Nie, to nie partner życiowy, co też ci do głowy przychodzi? On to nie ten typ faceta, a ja to nie ten typ dziewczyny. Dlatego żyjemy ze sobą całkiem zgodnie.
I tyle, mój drogi, powinno ci wystarczyć. W ramach zapłaty postaw mi kolejkę, a najlepiej kilka. Ale pamiętaj, że zawsze będziesz mi coś winien. Twoje zdrowie!

A, jak się nazywam? Lena Inman.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość