Dodane po 4 minutach:
Szed³ przez Mroczn± Puszczê dosyæ powolnym krokiem. Co jaki¶ czas spogl±da³ na ziemiê w poszukiwaniu jakich¶ cennych b±d¼ rzadkich zió³. Odg³osy dobiegaj±ce zza chaszczy nie intrygowa³y go, ani nie straszy³y. By³ on nadzwyczaj spokojny. W koñcu dobrn±³ do swojej pustelni. Aahh... Jego oaza spokoju. Na dworze mog³o dziaæ siê nie wiadomo co, on zawsze czu³ siê w tej chacie bezpieczny. Otworzy³ drzwi z rozmachem. Wiatr str±ci³ kilka pergaminów z pó³ek. Sathald po¶piesznie zamkn±³ odrzwia i uprz±tn±³ ba³agan spowodowany nag³ym wpadniêciem do jego chatki mini-huraganu. Podszed³ do paleniska i roznieci³ ognieñ. Usiad³ na fotelu, nabi³ fajkê i pogr±¿y³ siê w lekturze...
Kilka godzin pó¼niej...:
- Eureka! - wykrzykn±³, raptownie wstaj±c z fotela. Opas³y tom spad³ na pod³ogê stronicami do niej. Starzec szybko podbieg³ do sto³u, gdzie roz³o¿ona by³a mapa. Dok³adnie obliczy³ kilka odleg³o¶ci i na nowo wykrzykn±³:
- Tak! To musi byæ to!
By³ niezwykle uradowany swoim odkryciem. Dawa³ wra¿enie dziecka podekscytowanego jak±¶ zabaw±. Tylko, ¿e dla Sathalda to nie by³a zabawa.
Pomimo swojego wieku podbieg³, skocznym krokiem, do pulpitu. Przystawi³ palec do strony le¿±cej na nim ksiêgi i pocz±³ dok³adnie lustrowaæ jej zawarto¶æ. Minut kilka tkwi³ w bezruchu. Zmarszczy³ czo³o. Widocznie nad czym¶ siê g³owi³. Odsun±³ g³owê od ksiêgi i podszed³ do ³ó¿ka. Spod niego wyj±³ torbê. Zapakowa³ do niej kwarc, akwamaryn oraz kilka ksi±g. Pakunek po³o¿y³ przy fotelu. Zgasi³ ogieñ w palenisku i, uprzednio wzi±wszy tobo³ek, wyszed³ z chaty. Gdy by³ ju¿ na zewn±trz dok³adnie zakluczy³ drzwi i znikn±³ w gêstwinach wiecznych borów.
Nazajutrz...:
Gdy tylko Sathald wszed³ do chaty, w oczy rzuci³o mu siê ³ó¿ko. Po³o¿y³ tobo³ek, gdzie¶ obok i sam leg³ na ³o¿e. Zbudzi³ siê kolejnego dnia popo³udniu. Rzeczywi¶cie, by³ bardzo zmêczony... Wstawszy, podszed³ do paleniska i zapali³ le¿±ce tam drewno. Ca³± izbê wype³ni³o przyjemne ciep³o. Starzec siêgn±³ po kocio³ek i zawiesi³ go nad ogniem. Po kilkunastu minutach zupa by³a ju¿ gotowa. Sathald nala³ sobie j± do miski. Nie jad³ nic od wczoraj... Zjad³ piêæ pe³nych misek strawy. Najedzony i wypoczêty usiad³ wygodnie w fotelu i siêgn±³ po ksi±¿kê. By³ to stary manuskrypt opowiadaj±cy o niezwykle starej i piêknej krainie - Natherii. Sathald za wszelk± cenê chcia³ siê tam dostaæ. Zbadaæ tamtejsze tereny... Wed³ug ksi±¿ek by³o tam kilka gatunków ro¶lin nie wystêpuj±cych nigdzie indziej... Problem w tym, i¿ owa wyspa le¿a³a gdzie¶, na rozleg³ym morzu. No, chyba, ¿e wcze¶niej nie zosta³a przez nie zatopiona... W ka¿dym b±d¼ razie stary pustelnik chcia³ siê tam dostaæ i koniec.