Opuszczone KrólestwoZajazd "Samotnia" - Nocna ulewa

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Zajazd "Samotnia" - Nocna ulewa

Post autor: Soike »

        Wewnątrz zajazdu panowała ciepła biesiadna atmosfera, na którą dano dużo przestrzeni. Bardowie grali na instrumentach skoczne melodie, tańczył każdy, kto uważał, że potrafi, a jak nie potrafił w ogóle to, chociaż podskakiwał w rytm. Kupcy przy winie przechwalali się swoimi rodzinami, a najemnicy zastanawiali się czy założyć własne. Okazyjni złodzieje i złodziejki, kradły trochę od tego, trochę od innego z gości. Kilku obieżyświatów, których droga skrzyżowała się właśnie w tym miejscu, rozprawiało o cudach, jakie spotkali na swojej trasie. Podróżni z miasta zajęli stół naprzeciw podróżnych ze wsi, i jedni obgadywali drugich. Miejscowi - „Chłop to świństwo, chłop to brud, a chłopki mają tłuste palce i są bezwstydne.”. Z kolei chłopi – „Miejscowy to tylko gada i gada, dwie lewe w dodatku dziurawe ręce. Tylko uroda i lenistwo, żadnego pożytku”.

***
        Soike w ciężkich buciorach, ubrany w płaszcze niczym cebula i obładowany torbami jak domokrążca, przeprawiał się przez bezgrzmotną ulewę. Brodził we wszechobecnej kałuży, a drewniany wysłużony kostur służył mu za oparcie. Lewą ręką trzymał kurczowo spiczasty ciemnozielony kapelusz, który złośliwy wicher chciał mu odebrać. Pomarańczowy szal dawno nabrał lodowatej deszczowej wody. Mierzył krokiem do zajazdu przy skrzyżowaniu dróg, widział już płomienne światło w szklanych oknach, jednak był jeszcze daleko, bo w taką ulewę nawet z domu do wychodka jest daleko.
        Po drodze spotkał małą dziewczynkę, która szła w tym samym kierunku. Umknęła wcześniej jego uwadze wędrowca. Ubrana lekko, zaskoczona przez deszczową pogodę i przesiąknięta do suchej nitki. Na próżno ją wołał, bombardowanie kroplami deszczu zagłuszyło wszelki głos. Dogonił ją i zatrzymał. Po chwili podał jej swój kostur, a następnie, nie rozbierając się z ekwipażu, wyciągną gruby koc, którym owinął dziewczynkę. Wiatr w tym monecie przywłaszczył sobie jego kapelusz, a on niezbyt się przejął, nie chciał się ścigać z figlarnym podmuchem w tak paskudną pogodę. Pobiegł ze zmarzniętym dzieckiem w kierunku zajazdu.

***
        Ktoś z gości, gdzieś szepnął o tym, że dzieci znikają w dziwnych miejscach... Może, po prostu ktoś inny się przesłyszał...
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Dziewczyna nareszcie mogła odetchnąć z ulgą. Cały dzień podróżowała, a teraz, przesiąknięta do ostatniej nitki wprost marzyła o jakimś ciepłym i suchym miejscu. Jej oczom wreszcie ukazał się kierunkowskaz, który prowadził do zajazdu. Głośne krzyki, śpiewy i tańce słychać było już od dawna, ale karczma nie przybliżała się tak szybko, jakby tego chciała. Popędziła wymęczoną kobyłkę piętami. Nie mogła już znieść myśli o tułaczce nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co.

Wreszcie dojechała przed zajazd. Zgrabnie, albo i nie, zsiadła z konia, poklepała go po karku i odpiąwszy sakwę od siodła, podała lejce młodemu stajennemu. Ten, udobruchany srebrną monetą, żwawym krokiem odprowadził karoszkę do stajni, obiecując należycie się nią zająć. Dziewczyna upewniła się, że wszystko w torbie jest na swoim miejscu, przerzuciła dobytek przez ramię i pchnęła drzwi karczmy. Uderzył ją przyjemny powiew ciepłego powietrza.Giętkim krokiem przeszła przez próg "Samotni" i skierowała swe kroki do kontuaru. Oparła się rękami o blat i wychyliła lekko, przywołując karczmarza. Ten, widząc nową klientkę, szybko skasował ją wzrokiem, upewniwszy się, że to żaden z tych, którzy nie mają czym płacić. Zlokalizowawszy sakiewkę, postawił przed dziewczyną kufel z piwem. Acora wdzięcznym ruchem zagarnęła trunek, upiła łyk i dogadawszy się w kwestii noclegi i stajni, obróciła w kierunku sali. Odnalazłszy pusty stolik, zajęła miejsce przy nim i odłożyła torbę na ziemię. Westchnęła głęboko. Wizyta tutaj mocno nadwątliła stan jej funduszy, a przecież przydałoby się kupić nową kurtkę, bo ta już woła o pomstę do nieba.
Acora zrzuciła z siebie przemoczone okrycie, zawiesiła na oparciu krzesła i pozwoliła aby leniwe kapanie ukoiło jej nerwy. Na szczęście stolik znajdował się w sporej odległości od prowizorycznego parkietu, także nie przeszkadzał jej hałas dochodzący z głębi sali. Dziewczyna rozsiadła się wygodniej, upiła kolejny łuk piwa i zamknęła oczy.
Co ma być to będzie.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mileena przebyła długą drogę z nemoriańskiej ambasady. Przez większość niej towarzyszyła jej eskorta należna księżniczce, jednak po ujechaniu dużego dystansu mieli rozkaz zawrócić, a Mileena nie powstrzymywała ich. I tak miała wrażenie, że tylko by ją opóźniali. Miała zapasy żywności, Kaliyo był dobrze odżywiony i zadbany a jej rapier naostrzony. Mileena była zwarta i gotowa do dalszej samotnej drogi. Pod koniec dnia dotarła do zajazdu, nad którym górował napis 'Samotnia' Mileena westchnęła wciąż pamiętając komfort jaki miała w ambasadzie. Pchnęła drzwi wejściowe. Zapewne już samo jej wejście przykuło uwagę karczmarza, który rzadko kiedy widywał na własne oczy kogoś w tak drogim jedwabnym stroju o kolorze błękitu. Podeszła do karczmarza, zamówiła najdroższy pokój i najdroższą butelkę wina po czym usiadła w oddalonym od centrum sali stoliku. Zlustrowała wzrokiem salę jednak byli tutaj sami nie warci uwagi ludzie. Nalała wina do kielicha i wzięła dużego łyka. I tak nie umywało się do tego z Maurii. Obok niej siedziała jakaś dziewczyna z mokrym płaszczem. Dźwięk tych kropli doprowadzał ją powoli do szału.
- Czy z tych ciuchów musi tak ciec? - zapytała mierząc dziewczynę wzrokiem.
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Soike »

        Soike wszedł z dziewczynką na rękach do zajazdu. Od razu pod nim zaczęła tworzyć się kałuża. Każda część jego garderoby była ciężka od wody jak płytowa zbroja. Rozejrzał się po dużej izbie i pomyślał, że trafił w dobre miejsce. Postawił bosą dziewczynkę na równe nogi, po chwili przy niej klęknął jak przy własnym dziecku, przekazując w ojcowski sposób instrukcje. Zdjął z niej mokry koc, a z plecaka wyciągnął kolejny, zdecydowanie bardziej suchy, którym owinął dziewczynkę. Sam podszedł do lady, rozpoczynając rozmowę z Gospodarzem będącym za ladą.
        Nie spojrzał nawet na dwie piękności, które siedziały przy jednym stole. Podróżując, widział niejeden cud i niejeden widok zapierał mu dech w piersiach. Jednak kobiety są pospolite, równie liczne, jak mężczyźni, dlatego nie przykuły znacznej uwagi Nbirrdiewa, który był zajęty myślą o dziewczynce.
        Dziewczynka miała nie więcej jak dwanaście lat. Miała długie kruczoczarne włosy, duże zielone oczy i bladą z zimna skórę. Podeszła pewnie do stołu, przy którym siedziały dwie kobiety, bez słowa zasiadła między nimi. Nie drżała z zimna, tylko ciągała nosem. Towarzystwo osób tej samej płci było zdecydowanie leprze niż znalezienie się pomiędzy pijaczkami czy porywaczami dzieci.
        Soike odwrócił się na chwilę, sprawdzając czy jego młoda towarzyszka jest bezpieczna, wydało mu się, że tak. Po chwili znikł z Gospodarzem, za drzwiami zbiorczej noclegowni przeznaczonej dla tych, co nie mają grosza przy duszy. Młoda kelnerka podeszła do dziewczynki z dużym kubkiem mleka z miodem i czosnkiem. Oczywiście dziewczynka z domu wyniosła, że należy podziękować, więc to uczyniła. Kelnerka będąc blisko nowych gości, zapytała czy zamówią coś ciepłego do jedzenia.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: zwracaj proszę uwagę na końcówki "ął" (owinął, wyciągnął itp)
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-Jak widzisz- są mokre. Więc tak. Raczej musi z nich ciec, żeby wyschły.- odparła nie zrażona wyniosłym tonem dziewczyny.
Leniwie uchyliła jedną powiekę, potem drugą i spokojnym ruchem rozruszała kark, obracając głową. Następnie wyciągnęła ręce do góry, mrucząc jak kotka i przeciągając się. Kiedy skończyła tę małą gimnastykę, jej uwagę przykuła mała dziewczynka siedząca naprzeciwko. Acora uniosła brwi ze zdziwienia. Co do....? Rozejrzawszy się po sali, zauważyła jak mężczyzna przy blacie patrzy na dziewczynkę ojcowskim wzrokiem, pełnym troski, a w rękach trzyma przemoczony koc. Bardzo podobny do tego, który dziewczynka miała na sobie.
Najemniczka delikatnie złapała za kufel i uniosła go do ust. Nie upiła jednak ani trochę, gdyż została lekko szturchnięta przez kelnerkę, która postawiła przed młodocianą niewiastą szklankę mleka z miodem. Dziewczynka łapczywie upiła łyk.
-Hmmm...- wyrwało się Acorze. Nie przeszkadzało jej co prawda towarzystwo małej, ale coś ją w tym wszystkim niepokoiło. Z całego tego zamieszania zapomniała o kobiecie, której niezwykle mocno przeszkadzały mokre ubrania.
Najemniczka zreflektowała się i rzuciła wzrokiem na nowo przybyłą. Drogie ciuchy, idealna fryzura i ten płynny ruch świadczyły o wysokim stanie dziewczyny. Acora nie przepadała za takimi panienkami. Nigdy nie musiały ciężko pracować, a złamany paznokieć był największą katastrofą jaka mogła im się przytrafić. Co prawda i od tej reguły są wyjątki, ale w całym swoim życiu najemniczka widziała tylko jeden taki wyjątek...
-Jak ci przeszkadzają, to się przesiądź.- rzuciła spokojnie w stronę nieznajomej.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mileena słysząc bezczelną w jej mniemaniu odpowiedź dziewczyny uniosła głowę nieco do góry i zmrużyła oczy. Za kogo taka marna dziewucha jak ona się uważała, żeby tak się do niej zwracać. Nienawidziła tego. Ludzie byli tacy nieważni, a uważali się za byle kogo.
- Grzeczniej dziewucho, nie wiesz z kim rozmawiasz - rzuciła przez zaciśnięte zęby. Jeszcze raz zmierzyła wzrokiem mokre ciuchy i ich właścicielkę. Kiedy odwróciła się przed siebie wzięła łyk z kielicha, a przed jej oczami ukazała się, kilkunastoletnia dziewczynka o czarnych włosach. Widok niecodzienny w karczmie, jednak fakt, że kelnerka podała jej mleko znaczył zapewne, że w pobliżu znajduje się jakiś jej opiekun i coś zamawia. Zapewne nie było się czym przejmować, zresztą Mileena miała poważniejsze zmartwienia niż samotne ludzkie dziecko.
Odwróciła się do dziewczyny siedzącej obok bo ta znowu coś mówiła. W odpowiedzi uśmiechnęła się słodko choć jej ton wskazywał na zupełnie inne uczucia. Właściwie wysyczała następne słowa
- Jak będzie mi przeszkadzać to zniknie. Może razem z Tobą - powiedziała. A jej oczy na chwilę stały się matowe i przezroczyste zarazem.
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Soike »

        Dziewczynka o ciemnych włosach napiła się kolejnego łyku ciepłego napoju. Patrzyła zdziwionym okiem na zalążek kłótni pomiędzy kobietami. Pomyślała sobie o tym, że za kłótnie z błahego powodu, rodzice łoją dzieci. Przynajmniej tak było w jej domu. Dlatego wydało się to dziwnie, że dwójka dorosłych kobiet będzie się kłócić o kropelki wody z przemoczonego ubrania…

        Soike wyszedł przebrany w jedwabną koszulę, zapinaną pod szyję posrebrzonymi guzikami taką, jaką nosi szlachta w ciepły dzień, gdy nie ma w majątku gości. Zwykłe spodnie i te same ciężkie buciory, w których przybył musiały wystarczyć. Trzymając w lewej dłoni harmonijkę, a w prawej kufel. Podszedł do stołu i usiadł obok dziewczynki, czyli naprzeciw niewiast. Harmonijkę schował do kieszeni w spodniach. Przybliżył się z krzesłem do stołu, po chwili oplatając dłońmi kubek, oparł łokcie o blat.
- Vadien, idź do Pani Babci, która jest na piętrze. Dostaniesz suche ubranie i jakieś buty. – Powiedział ciepło do dziewczynki.
- Dobrze. – Odpowiedziała spokojnie dziewczynka, która znikła na schodach zostawiając swój kubek.

- Ale, nieprzyjemna pogoda. – Powiedział, chcąc rozpocząć rozmowę. – Pogoda spłatała mi wielkiego figla. Gdyby, ktoś powiedział mi trzy godziny temu, że będzie taka ulewa, to bym mu zwyczajnie nie uwierzył. Miałem spory kawał drogi do przejścia, gdy zaczęło padać. Vadienę znalazłem jak szedłem do zajazdu. Ach… Biedaczyna buty pogubiła. Byłem tu ostatnio, około roku temu. Jej rodzice mieszkają w pobliskim grodzie, pewnie zamartwiają się o nią…
- Ach wybaczcie! – Dodał po krótkiej chwili milczenia. – Jestem Soike Nbirrdiew, wędrowny grajek, przez przyjaciół zwany Kasztankiem lub Włóczykijem.
        Nic więcej nie dodał, chociaż język nasunął mu cały koszyk słów. Lubił mówić, ale często nie pozwalał innym dojść do słowa, nieświadomie, ale jednak. Postanowił, więc dać się wysłowić przedstawicielkom płci pięknej. Chociaż w głowie miał ułożone pierwsze wrażenie, to nie zamierzał mu wierzyć, ponieważ często brnął za daleko w gdybaniach, układając w głowie mało prawdopodobne historie. Spojrzał na najemniczkę, a właściwie na jej włosy, które wzbudziły jego ciekawość. Było pewne, że spyta o nie przy najbliżej okazji.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Przez myśli Acory przebiegły najróżniejsze przekleństwa, a nawet ich malownicze wiązanki, skierowane pod adresem damulki. Najemniczka jednak westchnęła ciężko w odpowiedzi i przewróciła oczami. Zbyt dużo się ostatnio działo, żeby przejęła się byle drobnostką. Bo co to komu przeszkadzają mokre ubrania? Na dworze leje, więc nic w tym dziwnego. A jakby ktoś rzeczywiście dużo podróżował zrozumiałby, co to znaczy nie mieć innych rzeczy na przebranie...
Do stolika spokojnym krokiem zbliżał się nieznajomy mężczyzna, prawdopodobnie opiekun małej. Nie wzbudzał specjalnych podejrzeń, nie wyglądał na łachmytę, ale Acora i tak przezornie położyła rękę na rękojeści krótkiego sztyletu, zawieszonego przy pasku. Zauważalnie, żeby potem nie było roszczeń, że nie ostrzegała.
Facet dosiadł się jak do siebie i nawijał jak katarynka. Acora uniosła nieznacznie brwi ze zdziwienia. Ludzie tutaj są strasznie otwarci. Zbyt otwarci. W jej stronach nikt nie zwróciłby jej uwagi na przemoknięte ubrania, nawet jeśli byłaby na jakimś dworze, albo innej wystawnej sali. W dodatku zuchwała dziewczynka i nie mniej pewny siebie grajek. Dziwne miejsce...
-Miło mi.- rzuciła w odpowiedzi. Nie miała w zwyczaju przedstawiać się od razu po rozpoczęciu rozmowy. Zbyt wielu ludzi pragnęło jej głowy, a tu i tam krążyły nawet listy gończe za niebieskowłosą.
Aż szkoda, że nie miała więcej siły. Normalnie od razu zaczęła by konwersację z Włóczykijem, dopytując o różne plotki i szerzące się pogłoski. Dzisiaj jednak była zbyt wykończona. Powieki same zaczęły jej ciążyć już jakiś czas temu, a zapach ciepłego mleka tylko wzmocnił coraz bardziej nasilającą się chęć wskoczenia do łóżka.
-Daleko przeszła...- rzuciła jeszcze i wskazała na dziewczynę brodą.
Pewnym ruchem ręki przywołała do siebie kelnerkę i zamówiła ciepły posiłek.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mokre ubranie należało oddać karczmarzowi, skoro można było wynająć w tym przybytku pokoje to zapewne było miejsce na wysuszenie lub chociażby pozostawienie swoich rzeczy pod kluczem za opłatą, tak, żeby nie przeszkadzało to obecnym. Przez jej myśli przeszła masa zdań wyrażających dezaprobatę wobec braku manier dziewczyny siedzącej obok. Kiedy już wybrała jedno z nich i miała już je wypowiedzieć, przysiadł się do nich mężczyzna, jak się okazało opiekun dziewczynki o ciemnych włosach.
Mileena aż zamrugała oczami z wrażenia. Następny niewychowany człowiek. Jak można tak po prostu do kogoś podejść i zaczepić, szczególnie do kogoś kto pragnie spokoju? Niech no tylko Nemorianie zajmą należną im pozycję w świecie to ona już nauczy ludzi pokory i kultury. I teraz naprawdę żałowała, że pozbyła się swojej eskorty. Przynajmniej teraz miałaby przestrzeń, a w odległości około dziesięciu metrów byłaby sama i nikt by się nie zbliżył. Westchnęła w duchu na tą myśl.
Mężczyzna przynajmniej się przedstawił, więc teraz czas na Mileenę. Postanowiła więc sięgnąć po bardziej oficjalny choć i tak niepełny tytuł.
- Mileena, jedenasta księżniczka wielkiego narodu Nemorian, zarządca Wysokiej Ambasady Nemorianskiej w Maurii - rzuciła wyniosłym tonem. Mogłaby to ciągnąć jeszcze bardziej, ale stwierdziła, że tyle wystarczy. Spiorunowała wzrokiem dziewczynę o kolorowych włosach.
- A Ty zapomniałaś swojego imienia? - po czym zamówiła dla siebie przepiórcze jaja na mleku i winogrona. Popatrzyła na mężczyznę i wiedziała jak zdobyć jego przychylność.
- Mała dostanie nowe buty nie używane i odwieziemy ją gdy będzie trzeba - powiedziała po czym przywołała jeszcze raz kelnerkę i poleciła zrobić buty dla dziewczynki, jeśli mają w zajeździe szewca, oraz, żeby medyk ją obejrzał. Wiedziała, że dla ludzi, a szczególnie ich dzieci, choroby mogą być groźne. Wbiła swoje spojrzenie w mężczyznę.
- Gdzie najdalej zaszedłeś w swoich wędrówkach? - ciekawiło ją czy wie coś o Mieście Diabłów.
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Soike »

        Soike przywykł do tego, że wszyscy posiadali przy sobie broń, którą potrafili władać oraz zawsze dotykali rękojeści, kiedy się do nich zbliżał. Świat nie jest bezpieczny i zdarzało mu się nie raz, poczuć nóż na gardle czy zezować na ostrze miecza. Jednak nikt nie traktował Włóczykija, jako zagrożenie. Przecież to tylko grajek. Chociaż zdziwiło go to, że najemniczka niepewnie poczuła się w karczmie, nawet gdyby się na nią rzucił, do czego nigdy by nie doszło, to i tak ktoś stanąłby w jej obronie. Nie każdy zna kodeks rycerski, ale kobiety zwykło się bronić, nawet te z niebieskimi włosami i z ostrzem przy pasie.
        Nie przeszkadzało mu ani trochę, że nie zna imienia osoby, z którą przyszło mu rozmawiać. Jedni uciekają przed przeszłością, drudzy przed prawem, a inni po prostu są przejazdem i nie chcieli poznawać nowych ludzi. Trzeba szanować ich wolę, tak uważał Soike i tak czynił.
- Jak na nogi małej dziewczynki, to daleko. – Odpowiedział na pytanie najemniczki. – Idąc pieszo po bardziej bezpiecznych drogach, to dojście z grodu do zajazdu musiało jej zająć przynajmniej dwa dni. Raczej sama tyle nie przeszła. Nie pytałem się, ale musiała się u kogoś zatrzymać, a wychodząc, została zaskoczona przez nagłą zmianę pogody…

- „O rzesz w mordę! Nie spodziewałem się.” – Wykrzyczał Soike w myślach, choć jego twarz nadal zachowała ciepły wyraz. Jeżeli księżniczka uciekła z domu, to niezbyt się ukrywa. Włóczykij wyrobił sobie o niej opinię rozpuszczonej damulki, która dla psikusa uciekła. Pewnie bardzo oczytana i trochę fechtunku z domu wyniosła, trochę, podkreślił w myślach.

        Napił się, a smak czosnku wykrzywił mu twarz. Podczas podróży często jadał czosnek, który noszony długo w plecaku nie tracił swoich właściwości, jako bomba witaminowa. Po pewnym czasie wszystko brzydnie.
        Gdy, księżniczka spytała się w ostry sposób najemniczkę o imię, to Soike spojrzał krótko na jedną, jak i na drugą. Uważał, że to, w jaki sposób księżniczka chciała dowiedzieć się cudzego imienia było bardzo nietaktowne. Potraktowała drugą kobietę protekcjonalne. To nie jest dwór i to nie są słudzy. Wszyscy są wolni, a Mileena jest daleko od domu. Nbirrdiew stwierdził, że jedenasta z wielkiego rodu potrzebuje pomocy.
        Westchnął, kiedy nemorianka wcisnęła się z pomocą. Wszystko już załatwił, kiedy wyszedł z izby, wydając pieniądze trzymane na gorszą okazję. Podziękował, w imieniu swoim i dziewczynki, nie wspominając, że pomoc jest zbędna.
        Pytanie się Soikiego o jego wędrówki, zawsze kończyło się długą opowieścią. Jednak, nie mógł rozpocząć, bo miał przeczucie, że kobiety będą się wcinać. Zdecydowanie powinny najpierw wyjaśnić, malutki szczegół między sobą, dotyczący imienia.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "nóż", a nie "nuż" - wymienia się na "noże"
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Acora gwizdnęła z sarkazmem, kiedy Szanowna Pani Wszystko Mi Się Należy skończyła wreszcie wymawiać swoje imię i należne jej tytuły.
-A nawet jeśli zapomniałam, to już nie twoja sprawa.- dodała z przekorą i dla podkreślenia kontrastu między nimi, położyła nogi na stole. Nikogo w karczmie nie zdziwiło zachowanie dziewczyny. Podróżujący często się tak zachowują. Najemniczka nie mogła się nie uśmiechać. Bawiła ją ta sytuacja... W karczmie, gdzie każdy normalny człowiek wie, jakich spotka ludzi, znajduje naraz się księżniczka z bożej łaski i jeszcze ma pretensje o to. Zabawne. Ciekawe co powiedziałaby na małą, przyjacielską pijacką bójkę...
Acora energicznym skinieniem głowy domówiła jeszcze butelkę rumu do posiłku, a po chwili raczyła się i jednym, i drugim.
-Opowiadaj!- zachęciła wędrowca, w przerwie między kolejnymi kęsami soczystego mięsa. A przynajmniej wydawało się soczyste, bo jak to mówią- głód jest najlepszym kucharzem...
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mileena nie chwyciła za swój rapier, ponieważ nie uważała, żeby Soike był jakimś wielkim zagrożeniem, o ile nagle nie zamieni się w ziejącego ogniem smoka. Ale chyba się na to nie zapowiadało.
- Dobrze, że nikt jej nie zaatakował po drodze. To na pewno nie są bezpieczne okolice - rzuciła rzeczowym tonem. W końcu znała te okolice. Zwykli ludzie na pewno nie mogli się tu czuć bezpieczni. Demony, nieumarli i piekielni mieli tutaj dużo wygodniej.
-'Nie uciekłam od rodziców. I nie jestem damulką. Jak mi będziesz działać na nerwy zabiję Cię nie ruszając się ani na milimetr' - powiedziała w głowie Soike. Po czym uśmiechnęła się do niego całkiem słodko jakby właśnie zaprosiła go na randkę.
- Raczej wydaje mi się, że rodzice nie kłopotali się z nazywaniem ciebie w jakikolwiek sposób - rzuciła najemniczce. Dlaczego ludzie musieli być tak strasznie irytujący? Położenie nóg na stole nie zrobiło na niej wrażenia, dokładnie w ten sam sposób zachowała się jej poprzednia towarzyszka więc to było bardzo przewidywalne. Westchnęła tylko w duchu. I nie była taką damulką za jaką ją uważali. Nie miałaby nic przeciwko bójce w karczmie. Ale niech jej nie doceniają.
Kiedy kelnerka doniosła butelkę rumu i odeszła Mileena miała wielką ochotę, żeby wchłonąć pustką cały posiłek dziewczyny, ale jakoś udało się jej powstrzymać.
- Właśnie, opowiadaj.
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Soike »

        Gdy, w głowie Soikiego pojawiła się groźba księżniczki, to od razu z jego twarzy zniknęło pozytywne ciepło, jakim darzył prawie wszystkich. Po prostu trafił na osobę nie godną rozmowy, chociaż z pewnością, zapamiętał księżniczkę jako nieprzyjemną.
        Po chwili na nowo się uśmiechnął, by poczęstować swoim ciepłym spojrzeniem bezimienną najemniczkę. Ona, po prostu wydała się ludzka, mimo braku przedstawienia imienia i jednoznacznej profesji. Najemnicy w tej krainie, głównie zajmują się mordem, a wyjątki są bardzo, i to bardzo, wyjątkowo rzadko spotykane. Niemniej, wydała się o niebo przyjemniejsza, gdy obok niej siedziała Mileena.

- Zwiedziłem pół Alaranii. Dokładnie południe od Gór Druidów i Gór Dasso. Równiny Therysjskie, które są moim domem, Równiny Andurii, ale nie próbowałem wejść w Las Driad. Po prostu krzywo patrzą na podróżnych. W Szepczącym Lesie spotkała mnie zaskakująca rzecz.
        Soike pociągną głęboki łyk napoju.
- Słyszeliście zapewne, nie tak starą historię, o smoku zwanym Zora? Nie? To opowiem wam później, o ile nadarzy się okazja. Chcąc się spotkać ze smokiem, zaszedłem pod Wodospad Snów, gdzie w pobliżu powinna się znaleźć jego grota. Miałem zamiar zobaczyć smoka na własne oczy, choć niekoniecznie z bliska. Gdy, znalazłem się przy oczku wodospadu zobaczyłem mężczyznę, typowy najemnik. Też pokazał, że ma broń przy pasie, jednak rozpoczęliśmy spokojną rozmowę na spokojny temat. Nagle, zza drzew wybiegł wilkołak z mieczem, akurat w moim kierunku zamachnął się do cięcia. Myślałem, że zakończę żywot! Zatrzymał ostrze blisko mojej szyi… Dziwne i szpetne monstrum. Wilkołak z pyskiem pustynnego kota, z futrem na odsłoniętej klacie godnej króla areny, ubrany w strzępy spodni. Dwu metrowy, i choć miał kły jak szable, to miał tępe spojrzenie skrzywionego w dzieciństwie dziecka. Co mnie zdziwiło najmocniej, to to, że monstrum przemówiło ludzkim głosem. Choć brzmiał jakby gardło przetarli mu tarką, to bełkotał o swojej nienawiści do ludzi… Ja grajek, a co ja mogłem zrobić? Zacząłem tłumaczyć, że nie każdy człowiek jest zły, ale nie chciał mnie słuchać. Zabrał miecz z mojej szyi po to, by wziąć większy zamach. Nagle pojawił się smok, który pchną wilkołaka ode mnie. Miał ze trzy metry i chyba nie potrafił ziać, bo zaczęli się szarpać i turlać po ziemi. Rozumiecie!? Smok stanął w mojej obronie! Jednak bardziej zależało mi na życiu, niż na dopingowaniu, którejś ze stron. Uciekłem i w pośpiechu zahaczyłem głową o gałąź… Jak się obudziłem, to było już ciemno. Powłóczyłem się znów pod wodospad. Nie było ani smoka, ani dziwnej bestii, ale na trawie i drzewach został ślad szamotaniny. Nie był to sen. Mógłbym odnaleźć to samo miejsce raz jeszcze. Takie rzeczy pamięta się do końca życia. Jestem dzieckiem szczęścia, jeżeli chodzi o wychodzenie cało z nietypowych sytuacji.

        Wypił duszkiem całość miodowo-czosnkowego mleka, a na końcu przetarł jedwabnym mankietem usta. Przyjął mniej wesą tonację:
- Tutaj przywiodły mnie słuchy o zniknięciach dzieci. Niestety nic nowego, jeżeli chodzi o te okolice. Jednak, w miejscach gdzie widziano dzieci po raz ostatni, nie było śladów krwi. Za tym musi stać istota rozumna albo grupa istot rozumnych. W dodatku na ścianach grodów i domów ostatnio pojawiają się symbole demonicznej magii i słowa pisane czarną mową. Za sprawą muszą stać jacyś kultyści. Strach pomyśleć co mogą robić z tymi dziećmi. Nie jestem inkwizytorem, ale wszystko zaczęło się od przybysza w czerwono-czarnych szatach, o którym mówią stare babki. Ponoć czart z piekieł…
        Spojrzał na zostawiony kubek dziewczynki, który po chwili zamienił miejscem ze swoim pustym.
- Siostry szukam, zaginęła dawno. Możliwie, że również została porwana. Chciałbym się dowiedzieć czy… Mam nadal jej szukać.

        Soikie świadomie ominął informacje o możliwej zapłacie. Halabredonowie nie zapłacą złotem za jej znalezienie, zapłacą w wioskach. Jednak rozpowiadanie wartości nagrody za znalezienie Małej Nim, nie służyło poszukiwaniu. Dlatego lepiej jest najpierw wybadać osoby, które chcą pomóc.
Ostatnio edytowane przez Tilia 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: uśmiechnął, zamachnął, stanął itp - znów końcówki "ął"
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Acora prychnęła rozbawiona całym tym zachowaniem dziewczyny. A niech i będzie sobie z wysokiego rodu, w niczym to nie przeszkadza, ale niech się troszeczkę opanuje, bo takie wchodzenie innym w miejsce między pośladkami, jest co najmniej nietaktowne... Ale nie każdy o tym wie.
Włóczykij już pozyskał w oczach najemniczki. Nie, żeby specjalnie interesowali ją wybawcy małych dzieci, ale szczera troska odbijająca się w jego oczach... To było coś prawdziwego, wartego każdych pieniędzy. A i temat dzieci nie był jej całkowicie obojętny. Ale to już historia i dziewczyna nie miała najmniejszego zamiaru do tego wracać.

-Niezły kawał świata.- podsumowała krótko i rzeczowo wędrówki Soike. Jednak uwagę Acory przyciągnęła inna, mniej ważna wiadomość.
-Przy Wodospadzie Snów? Jesteś pewien? Kiedy dokładnie?- dziewczyna nieznacznie przechyliła się w stronę rozmówcy. Bardzo, ale to bardzo pragnęła wiedzieć, kiedy to zdarzenie miało miejsce.
Starając się jednak nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi, zmieniła delikatnie temat i wpatrzyła się mocno w grajka.
-Dzieci... Ile dokładnie i kiedy się to zaczęło?- zapytała delikatnie. Też miała podobne zlecenie. I co najważniejsze, wiedziała gdzie dalej się z tym udać.
Awatar użytkownika
Mileena
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 72
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mileena »

Mileena zauważyła jak uśmiech na chwilę zszedł z twarzy grajka. Jednak nic sobie z tego nie robiła. Nie była tutaj po to, żeby budzić ciepłe uczucia i sympatię. Miała do wykonania konkretną misję, a nie głaskanie ludzi po głowie.
Niemniej jednak Soike zaintrygował księżniczkę swoimi opowieściami o wyprawach. Nachyliła się w kierunku grajka i słuchała jego ciekawie prowadzonej opowieści zajadając się jednocześnie przepiórczymi jajami. Trzeba było przyznać, że Soike miał niewątpliwie talent narratorski. Najemniczki siedzącej obok nie obdarzyła nawet najmniejszym spojrzeniem. Nie było potrzeby, żeby się dodatkowo denerwować. Jej uwagę przykuła jednak druga część wypowiedzi. Czarna mowa i masowe uprowadzenia dzieci...Ciekawe....nie miała żadnych szczególnych tropów, jednak nietypowa aktywność na szeroką skalę oraz czarna mowa w jednym miejscu mogła stanowić dobry początek. Jeżeli nawet nie znajdzie tego czego szuka bezpośrednio to może ktokolwiek, kto jest za to odpowiedzialny będzie wiedział coś więcej o jej problemie. Dodatkowo coś jej powiedziało, że po prostu dobrze by było pomóc Soike znaleźć siostrę przy okazji.
Wzięła łyk wina, nachyliła się do Soike i popatrzyła mu prosto w oczy.
- Porwanie dzieci i czarna mowa...może to mieć coś wspólnego z misją, którą obecnie prowadzę. Może więc pomożemy sobie wzajemnie. Oferuję siebie, czyli nie tylko mój rapier, ale i bezpieczeństwo od wszystkich demonów, nocleg i uzupełnienie zapasów w najbliższej nemoriańskiej placówce, dostęp do bibliotek, a kiedy odnajdziemy dzieci, transport każdego z nich pod nemoriańską eskortą do domu pod moją chorągwią. - uśmiechnęła się lekko i podała mężczyźnie rękę.
- Partnerzy?
Awatar użytkownika
Soike
Szukający drogi
Posty: 46
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Soike »

- Niecałe pięć tygodni temu. Mogę miejsce wskazać na mapie. – Odpowiedział Soike Bezimiennej.
- Zginęło zauważalnie dużo dzieci. Zakładam, że więcej niż trzysta. Jestem tu trzy, a właściwie cztery dni, po prostu nie można było przejść obojętnie. Wszędzie wszyscy o tym szepczą. Dzieci znikają z kilku grodów. Było kilka zniknięć w Ostatnim Bastionie, ale to pojedyncze przypadki. Wiem tylko to, co ludzie mówią.

        Oferta księżniczki była niesamowicie korzystna. Nie zastanawiał się nawet przez chwilę, czy robi słusznie. Za siostrę zgodziłby się na pakt z diabłem.
- Tak. – Odpowiedział pewnie.
Ucisnął dłoń księżniczki, w sposób odpowiednio silny i nieprzedłużany, a tym bardziej nieuległy. Chciał przez to przekazać, że nie ma zamiaru podlizywać się księżniczce, bez względu na to, co się wydarzy.
- Jaka to misja? – Spytał się Soike księżniczkę, gdy puścił jej dłoń.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość