Szepczący Las[Kraina Snów] Biały Śnieg

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

[Kraina Snów] Biały Śnieg

Post autor: Aishele »

Cudny, zalany złocistym letnim blaskiem ogród. Źdźbła miękkiej trawy, pieszczące bose stopy dziewczęcia. Wąziutka ścieżka, prowadząca nieuchronnie ku wysokiemu murowi, porośniętemu zwojami jakiegoś pnącza o drobnych rubinowych listkach i owocach przypominających perły. Zardzewiała furteczka. Tak to wyglądało od jednej strony.

Aishele zaciekawiona podbiegła lekko do owej furteczki, roztrącając kępę bladoniebieskich dzwonków. Na szczycie furtki widniał ozdobnie wykuty napis "Nimlos". Co to mogło znaczyć? Topielica zmrużyła oczy, bo po drugiej stronie było bardzo jasno i blask raził ją nieco. Właściwie to niewiele była w stanie dostrzec...

Nimlos śniła. Dotarłszy wreszcie po długiej wędrówce do przejścia, zobaczyła wlatującego między przeżartymi rdzą kratami motyla. Motyla o skrzydłach białych jak śnieg, który ją tu otaczał. Wyglądał trochę tak, jakby sam był jednym z tych wirujących lekko na wietrze śnieżnych płatków, tylko nieco większym od pozostałych. Wtem usłyszała cichy dziewczęcy głos:

- Wpuść mnie!

Za furteczką, wśród wysokich aż po pas kwiatów, stała delikatna, drobna, niemalże eteryczna istota o długich czarnych włosach, spowita w długą, wlokącą się po ziemi suknię, która utkana była jak gdyby z blasku księżyca i migoczących gwiazd. Panna miała bose stopy i bardzo smutne szare oczy, a dookoła jej głowy kołowała ze słyszalnym trzepotaniem tysiąca skrzydeł chmara różnobarwnych motyli.

- Otwórz mi, proszę!

A przejście było zamknięte na cztery spusty i ani klucza, ani nawet kłódki nigdzie nie widać... Ale przecież to tylko sen...
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Odpoczynek i... dzika radość, jakiej dawno Nimlos nie czuła. To uczucie stało się dla niej tak obce. Mimo wszystko, nie dopuszczała do siebie wiadomości, że to, co ją otacza było złudzeniem.
Biały śnieg otaczał ją zewsząd. Płatki, kruche i delikatne, wirowały w powietrzu. Zaczęła się obracać, jak owe śnieżynki. Tanya miała wrażenie, że unosi się nad ziemią. I nagle zobaczyła mur, niepożądaną barierę. W ogrodzeniu pokrytym karmazynowym bluszczem była jedynie furtka.
Podeszła bliżej. Stanęła na wprost zardzewiałej bramki. Dotknęła jej lekko, gdy nagle w jednym miejscu pojawiła się dziura. Z otworu wyleciał biały motyl, który przysiadł na jej ramieniu.

- Wpuść mnie! - rozległ się głos.
Nimlos stanęła na palcach i spojrzała w lukę w furtce. Zobaczyła po drugiej stronie coś, czego się nie spodziewała - kobietę. Nimlos odskoczyła gwałtownie do tyłu. Poślizgnęła się i wylądowała w śniegu.

- Otwórz mi, proszę! - powiedział ten sam głos.
- Ale jak? - zapytała Nimlos. Pod wpływem jej głosu rdza z furtki zaczęła się sypać. Wstała szybko, nie otrzepując się ze śniegu, wróciła do furtki. - Nie mogę, nie potrafię.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Skrzydła motyla musnęły policzek Nimlos ciepłym powiewem, gdy ten opadł lekko jak śnieżynka na jej ramię.

- Ty masz klucz. Tylko ty i nikt inny - wyjaśniła dziewczyna zza drugiej strony muru, przypatrując się odpadającej rdzy. - Widzisz? Wystarczy, że go poszukasz. Bardzo proszę, pospiesz się! Tak... tak bardzo boli mnie głowa... - jęknęła, faktycznie czując, jak nagle jej czaszkę rozsadza przerażający pulsujący ból. Złapała się za skroń i nerwowo obejrzała się przez ramię. - Muszę się stąd wydostać, boję się, że będą mnie gonić... - wyszeptała jeszcze, zbliżając twarz do Nimlos tak bardzo, jak tylko mogła i zaciskając palce na prętach furteczki. Coś jej mówiło, że właśnie ta kobieta może - ba, musi - jej pomóc.

Tymczasem jej piękna szata migotała jakimś nierzeczywistym blaskiem, jak gdyby żyła własnym życiem i falowała lekko, pieszczona podmuchami nieistniejącego wiatru. Miodowe światło oblewało drobną sylwetkę dziewczyny magiczną poświatą, tak że przez chwilę mogła wydawać się czarodziejską istotą z jakiegoś innego wymiaru. Jednak tylko na pierwszy rzut oka - ręce bowiem miała okropnie chude, jak zabiedzone dziecko, a paznokcie - gdyby ktoś się bliżej przypatrzył - czarne i brudne jak, nie przymierzając, trup, który właśnie własnoręcznie wygrzebał się spod ziemi. Jej bose, wystające spod sukienki stopy nie były w lepszym stanie.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

A teraz Tanya poczuła, że piękny, niewinny sen przeradza się, jak tryby krążące w zegarze, w zły sen.

Ja mam klucz? zapytała samą siebie w myślach. Jak miała w zwyczaju, zdała się na swoją siłę. Kilka razy uderzyła w kraty, ale te nie zdawały się ustąpić. Nawet nie drgnęły.
Nie było zamka, więc kluczem musi być coś innego...
- Ja bym cię chciała wpuścić - powiedziała i obejrzała się za siebie. Jedyne co było za jej plecami to bezgraniczna biel zimy. Nimlos, tak, Biały Śnieg rozciągał się dookoła.
Na jej słowa bramka lekko drgnęła, ponownie. Trzy pręty furtki zwaliły się na śnieg. Tylko wyjątkowo szczupła osoba mogłaby się tam zmieścić. Na dźwięk Nimlos zrobiła krok w tył. Spojrzała jeszcze raz na nieznajomą kobietę.
- Myślę, że znalazłam... Wejdź - powiedziała. Tutaj nie pamiętała o rzeczach, które miały miejsce w rzeczywistości. O tym, żeby nikomu nie ufać, nawet sobie samej...
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Aishele bez ceregieli przecisnęła się przez stworzony słowem śniącej kobiety wyłom. Była chuda, więc nie sprawiło jej to szczególnego problemu. Tylko delikatną tkaninę sukni musiała zebrać i unieść powyżej kolan, żeby się nie podarła, zahaczając o jakieś sterczące resztki prętów. Nagie białe łydki i bose stopy dziewczęcia zdawały się absolutnie nie czuć zimna śniegu, po którym teraz stąpały, natomiast w każdym miejscu, w którym dziewczyna na moment przystanęła, pojawiała się, nie wiedzieć skąd, płytka błotnista kałuża.

- Wspaniale. Nie było tak trudno, co? Naprawdę, jestem z ciebie dumna. Słuchaj...

Nim dziewczyna zdążyła przejść do rzeczy, przez dziurę w furtce wpadło coś jeszcze. Było to coś całkiem dużego, czarnego, pierzastego, coś robiącego dużo hałasu i zamętu. Uderzyło w głowę topielicy, roztrącając na moment chmurę motyli, i wczepiło się szponami w jej włosy. Był to kruk. Kruk, którego życie już dawno ustało. Zmaltretowany, wychudzony i brudny, jak jego pani. Towarzysz, opiekun i strażnik w jednym.

- C... co? Ach, to ty. Już prawie o tobie zapomniałam - westchnęła topielica do kruka. Właściwie to miała cichą nadzieję, że on też o niej zapomniał i zostanie na wieczność tam, gdzie go zostawiła. Ale nic z tego, martwy sługa lisza był zdeterminowany jak nikt i pilnie wypełniał swoje zadanie pilnowania nieumarłej dziewuchy. Ciekawe, ile czasu minęło w realnym świecie... Ciekawe, czy Megdar jeszcze o niej pamiętał... Czy opanował już całą Alaranię... Cóż, Aishele nie miała pojęcia o tym, co się przytrafiło liszowi i o tym, że nikomu już nie zagraża.

- To kruk, jest ze mną - wyjaśniła krótko i błyskotliwie. - Nic ci nie zrobi - dorzuciła bez przekonania, a w tym momencie czarnopióre ptaszysko, jakby chcąc zaprzeczyć jej słowom, rzuciło się ze swoim wielkim dziobem ku Nimlos.
Wbrew jednak temu, co musiała pomyśleć tamta, instynktownie się uchylając, kruk nie celował w jej śliczną twarzyczkę, lecz w siedzącego wdzięcznie na jej ramieniu motyla. A że celna była z niego bestia, to po owym białoskrzydłym uosobieniu piękna pozostało jedynie wspomnienie. Aishele skrzywiła się z niesmakiem na tę scenę, ale nie skomentowała.

- Ładny sen - pochwaliła. - Te białe płatki... Też śnią mi się często białe płatki, wiesz? Tak, zawsze jest ich mnóstwo i opadają powoli wśród wijących się ku niebu smug dymu, a potem nasiąkają wodą i idą na dno. Wtedy robi się bardzo ciemno, zimno, cicho i pusto... Boję się. - Tu topielica zamilkła, uświadamiając sobie, że właściwie nigdy nikomu o tym nie opowiadała. A teraz coś mówiło jej, że podzielenie się tym z tą obcą kobietą jest ważne i ma sens. Zresztą, czy można nazwać obcym kogoś, w czyim śnie właśnie przebywamy? - A ty miewasz złe sny?
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Tanya dopiero teraz zauważyła zaniedbane dłonie i stopy kobiety. W odruchu schowała swoje ręce za plecami. Na błotnistą kałużę szczególnej uwagi nie zwróciła. W tym świecie wszystko się jej wydawało normalne...

- Wspaniale. Nie było tak trudno, co? Naprawdę, jestem z ciebie dumna. Słuchaj...
- Ale, po co ja...

Wypowiedź przerwało jej trzepotanie skrzydeł. Czerń ptaka jakby zakłóciła ideał białego świata. Kruki były symbolem śmierci. Trochę się skrzywiła zobaczywszy ptaka. Był chudy, upiorny. Przypominał raczej zjawę niż ptaszysko. Ale widać, dziewczyna lubiła ptaka.
Wtedy Nimlos przypomniała sobie o jej koniu. Poczuła dziwne ukłucie w brzuchu. Gwałtownie się obróciła i wierciła wzrokiem niekończącą się biel. Jej Gracya. Jej ukochana towarzyszka!
Spojrzała na dziewczynę, gdy ta powiedziała, że kruk jest niegroźny. Ptak rzucił się na nią, a ona instynktownie padła na ziemię. W powietrzu zwierzę złapało tego samego motyla, który siedział na jej ramieniu.

Nimlos zdawało się, że dziewczyna jest zakłopotana zachowaniem ptaka i starała się odejść od tematu.
Czy mam złe sny? zapytała sama siebie.
- Oczywiście, że mam. Śni mi się ojciec. Wszystko jest w tych snach idealne, dopóty ojciec nie ginie - powiedziała smutno. Dopiero teraz przeanalizowała słowa, które wypowiedziała wcześniej kobieta. - Jak to "Ładny sen? " To... To sen?! Ale jak?! - krzyknęła. Echo odbiło się od nieprzeniknionej bieli i odpowiedziało po trzykroć.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Aishele położyła palec na ustach kobiety w uciszającym geście.
- Ciiii, spokojnie - powiedziała, siląc się na miły i kojący wyraz twarzy. Wyszło odrobinę karykaturalnie. Odrobinę. - Dlaczego krzyczysz? Boisz się śnić? Przecież to TWÓJ sen, tutaj nic ci nie może zagrozić, prawda...? - W szaroburych oczach nieumarłej zalśniła jakaś zła, lodowata iskierka. Zaledwie przez sekundę. Dziewczyna przymrużyła oczy, a gdy otworzyła je ponownie, znów patrzyły miło i ciepło. Może tamto to tylko złudzenie? - Powiedz mi... twój ojciec. Hm. Jakim on jest człowiekiem? On naprawdę nie żyje, czy widzisz jego śmierć tylko w snach?
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Gdy kobieta położyła palec na ustach Nimlos, ta bez wahania odtrąciła jej rękę.
- Skoro to mój sen, to chcę się obudzić, natychmiast! - wykrzyczała prosto w twarz dziewczyny. Zawsze się człowiek budzi, gdy ma zginąć we śnie - pomyślała.
Gdy Aishele zapytała ją, czy ojciec umarł, coś zakuło ją w sercu.
- Tak, umarł, naprawdę - warknęła w jej stronę i zaczęła iść w kierunku z którego przyszła. Do lasu. Potrzebowała jakiegoś zrywu, by się stąd wydostać. Co chwilę szeptała pod nosem "Chcę się już obudzić!".
Przez jej głowę przechodziły myśli, że nie ma ona już władzy nad swoim snem, umysłem.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- To się obudź! Obudź się, jak jesteś taka sprytna! - zawołała wyzywającym tonem Aishele, a w duchu zaśmiała się złośliwie.

Ona też wiedziała, że ten sen jest już poza kontrolą Nimlos. Ale cóż, przecież ta sama ją tu wpuściła, prawda? A ona, topielica, jako istota martwa, dużo lepiej i łatwiej poruszała się w świecie snu, niż na jawie. I nie przeszkadzało jej wcale, że nie jest to jej własny sen.

- Czekaj, czeekaj, nie idź sobie! I o co się tak wściekasz? - zapytała, podążając krok w krok za rozzłoszczoną kobietą. - Potrzebuję twojej pomocy, nie zostawiaj mnie tak... - dodała bardzo smutno, bezwiednie wplatając w swój głos cieniutkie niteczki Magii Emocji dla wzbudzenia odrobiny empatii w Nimlos. - Tylko ty możesz mi pomóc...

Las był coraz bliżej. Ciemny, gęsty, potężny, ponury. Wysokie aż do nieba sosny wydawały się jeszcze większe i masywniejsze przez okrywające ich gałęzie śnieżne poduchy. Teraz jeszcze to odczucie nie było aż tak przytłaczające, ale już za chwilę, kiedy wejdą na leśną ścieżkę...
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Z każdym słowem, z każdą myślą irytacja w Tanyi wzrastała. Nie długo minęło, aż osiągnęła poziom maksymalny. Sama wiedziała, że teraz do wszystkiego była zdolna. Nie obchodziło jej, czy była komuś potrzebna, a słowa tej drugiej w ogóle do niej nie docierały z takim przeznaczeniem, jakim miały być przez Nimlos odebrane.

- Odejdź ode mnie! - krzyknęła. - Już cię tu nie chcę. Radź sobie sama, zresztą w czym ci jestem potrzebna?!

Szczerze, mało ją to obchodziło, chciała się jak najszybciej znaleźć w lesie. Czuła, że to jest jakiś bastion.
Uszczypnęła się w rękę. Powinno boleć...
Zadanie wyznaczone przez nią było proste, wspiąć się na drzewo i skoczyć. Nawet jeśli miała świadomość, że to sen, bała się śmierci. Skąd Nimlos może wiedzieć, co ją po niej czeka. Nigdy nie dostała żadnego znaku z tej 'drugiej strony', by móc się określić, czy zniknie pamięć o niej, czy zazna spokoju gdzieś, w jakiejś krainie.

Las wydawał się być olbrzymi. Drzewa sięgały nieba, a z ich pni sączyła się żywica. W końcu weszła na leśną ścieżkę. Od razu dało się wyczuć gryzącą nos woń sosen. Zatrzymała się przy jednej, która miała nisko gałęzie. Złapała się jednej z gałęzi i podciągnęła wyżej.
Na użycie Magii Emocji Nimlos dziwnie zareagowała. Poczuła w sobie, jakby zapomniała o czymś ważnym. Tak ważnym, że musi się po to natychmiast wrócić. Ale gdy tylko kobieta zamilkła, wszystko przeminęło...

- Nie umiem ci pomóc, poszukaj sobie kogoś innego - warknęła. - Na bogów, jaka ja jestem głupia, że zawsze wpakuje się w tarapaty... - to zdanie powiedziała przyciszonym głosem, by dziewczyna nie usłyszała.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Jesteś pewna? - zapytała Aishele cichutko, kiedy zrozumiała, co zdesperowana kobieta chce zrobić. - Jesteś pewna, że chcesz umrzeć..? Nie masz pojęcia, jak to jest! Pokażę ci. Patrz!

Zanim ta zdążyła zaprotestować, topielica chwyciła ją mocno za rękę i razem zanurzyły się w ponurej, przytłaczającej wizji. Z okolicznych sosen nagle posypał się śnieg.

*


Tysiące białych płatków opadały lekko, wirując i tańcząc w powietrzu. Cóż innego pozostawało, niż obserwować je nieruchomo, martwo i obojętnie, nim na zawsze zasypią oczy, i twarze, i ciała, i cały świat, i nie będzie można oglądać już nic? Potem przestały opadać i pozostały na niebie jako dalekie, samotne, białe punkciki gwiazd. A potem i stamtąd zniknęły.

Wąziutkie smugi dymu równie leniwie i bez pośpiechu unosiły się ku niebu, pustemu niebu, strasznemu jak pokryte bielmem oko bez powiek. Ich szare, rozgałęzione i powykręcane ścieżki tkały w powietrzu splątaną koronkę, która rozprzestrzeniała się wraz z wonią kadzidła i otępiała, otumaniała zmysły. Z daleka, z góry - z każdą chwilą coraz słabiej, przez tłumiącą dźwięki, coraz grubszą warstwę wody - słychać było chór szeptów i zawodzących smutno głosów. Właściwie to jeszcze było ładne.

Przerażająco zaczęło się robić chwilę później. Powolne i łagodne opadanie stało się nagle tak nieodwołalne... Narastający chłód, otaczająca zewsząd ciemność, cisza, bezruch, odrętwienie i samotność sprawiły, że Tanyę wypełniło przerażające uczucie pragnienia ucieczki połączone z absolutnym przeświadczeniem o tym, że jakakolwiek ucieczka jest już niemożliwa - i że tak będzie już całą wieczność. Czy tak właśnie będzie czuć się jej dusza, kiedy umrze?

Pojawiło się coś jeszcze, coś obcego - trudna do pojęcia obecność istoty, która była jedna, a zarazem było jej tak wiele, że nie dałoby się zliczyć. Lepko pełznący cień wyciągnął swoje czarne macki i gdzieś bardzo, bardzo głęboko w duszy wykiełkował i zapuścił korzonki. Powolutku lecz bezlitośnie zaczął ją pożerać od środka.

Zapach gnijących kwiatów i gnijącego ciała przesycił wodę do takiego stopnia, że nie dało się już tego znieść. Wtedy nadszedł nagły brak tchu, bezsilna walka o choćby jeden łyk powietrza, uczucie lodowatej wody zalewającej płuca i nieoczekiwany, oślepiający blask połączony z trzaskiem pioruna, który szczęśliwie skończył to wszystko.

*


Kiedy Tanya odzyskała zmysły, leżała na śniegu u stóp drzewa, a płatki śniegu jak delikatne pocałunki opadały na jej twarz i łaskotały policzki. Wprawdzie kobieta nie spadła z dużej wysokości, bo przecież ledwo zaczęła się wdrapywać, ale całkiem wyraźnie czuła, że stłuczona kość ogonowa i łokieć, którymi wyrżnęła o stwardniały śnieg, pulsują paskudnym bólem.

Aishele stała nad nią, wciąż otoczona przez ten absurdalny obłok białoskrzydłych owadów, z rozwianymi czarnymi włosami i krukiem na ramieniu. Przez moment Tanyi zdawało się, że sylwetka dziewczyny rzuca więcej cieni, niż powinna, lecz po czasie równym dwóm uderzeniom serca to wrażenie ustąpiło.

- Wciąż jesteś pewna, że tego chcesz i że się nie boisz? A jeśli umrzesz naprawdę? Pamiętaj, to nie jest już tylko *twój* sen...

Nie brzmiało to jak groźba, ale jak łagodne, przyjacielskie ostrzeżenie. Aishele bardzo się starała. W końcu w tej kobiecie upatrywała swojego ratunku i nie zamierzała wypuścić jej z rąk.

- Potrzebuję... oczyszczenia. Uzdrowienia. Moja choroba niszczy nie tylko mnie, to plaga, która może zagrozić... naprawdę wielu. Łatwo się przenosi. Niewykluczone, że i ty już ją w sobie nosisz. Czujesz już tę nieprzeniknioną, lepką czerń w środku? Nie umiem temu zapobiec, a ktoś... ktoś chce to wykorzystać... - Przypomniała sobie swojego Stwórcę - lisza i jego plan zawleczenia zarazy do krainy elfów. Przypomniała sobie również Mesmera, którego na jej oczach, wbrew jej woli, żarłoczny wielo-cień pochłonął w dwie sekundy. - Sama nie jestem w stanie znaleźć nikogo, kto to ze mnie wypleni. Coś zaprowadziło mnie właśnie do ciebie i czuję, że właśnie ty musisz mnie wspomóc w poszukiwaniach. Niedługo zresztą sama to poczujesz i zrozumiesz, że ty też potrzebujesz pomocy.

W tym momencie jeden z motyli stał się czarny jak węgiel i ciężko opadł na śnieg, przekształcając się w odrażającego chrabąszcza.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Głupota! Nimlos i śmierć - to jakby porównywać piękno i brzydotę. Istny paradoks. Nimlos bała się śmierci, a ta ją skutecznie omijała dotychczas. Można by rzec, że zawarły pakt, w którym nie wchodziły sobie w drogę. Los odpuścił Tanyi oglądania śmierci w zamian za pokojowe nastawienie dziewczyny. Ale wizja ta to coś innego...

To nie była wizja, o której tak każdy mówił. Nic pięknego, żadnej białej krainy, gdzie jest ciepło, przyjemnie.
To co odbierały jej zmysły było czymś tak... innym, że właściwie organizm nie wiedział jak ma się zachować.

Cicha symfonia głosów, współgrających ze sobą. A potem ciemność, która ogarniała zewsząd i ta panika.
A potem trzask... i nic.

Leżała na śniegu, wręcz wryta w ziemię i patrzyła beznamiętnie w niebo.
- Ja chcę się obudzić, zostaw mnie w spokoju. Wracaj za swoją kratkę z tym swoim czarnym kurczakiem. Chcę się obudzić - powiedziała bez emocji i obróciła się twarzą w śnieg. Nie mogła znieść bólu kości i leżała nieruchomo nie dając znaków życia. Tylko słuchała.
- Nie czuję nic - powiedziała. I zaczyna się... znów Nimlos staje się kimś ważnym. Raz kluczem do potęgi, a teraz kimś kto ma pomóc w 'oczyszczeniu'. - Niby jak mam pomóc? Jestem tylko dziewczyną, która uciekła z domu i nie zna Alaranii, tylko tuła się bez celu... - powiedziała ściszonym, łamiącym się głosem. Na chrząszcza nawet nie zwróciła większej uwagi.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Nie obudzisz się beze mnie - stwierdziła z przekonaniem topielica, trącając Tanyę w bok bosą stopą. - Zresztą - dodała, wzdychając - w chwili obecnej ja bez ciebie też już nie. Nie wrócę, furtka zniknęła. Musiałabym znaleźć nową, a ona może być wszystkim. Niekoniecznie furtką. Jesteśmy teraz od siebie zależne, bo wspólnie śnimy. Tylko że ja wiem, co zrobić, żebyśmy się stąd wydostały. Do ciebie należy to, co będzie później. Słyszałam, że jest takie miasto, gdzie mieszka mnóstwo magów, uzdrowicieli, elfów i kapłanek. Wiesz coś o nim? Zaprowadź mnie tam. Skoro tułasz się bez celu, to chyba nie robi ci to różnicy, co?

Aishele ukucnęła nad leżącą i pogłaskała ją po ramieniu, a potem złapała za rękę, próbując nakłonić do wstania.

- Wstań. Wstań, no chodź. Musimy iść dalej w las.

Topielica zanuciła pod nosem jakąś smutną piosenkę. Wicher, jakby w odpowiedzi, zawył żałośnie pomiędzy ośnieżonymi konarami sosen i osypał z nich nieco białego pyłu. Nim jednak śnieg opadł na ziemię, zamienił się w szary popiół. Nie czuło się też chłodu tego wiatru, który powinien wszak przewiercać kości na wskroś.

- Tak w ogóle... Mam na imię Aishele. To słowo chyba nic nie znaczy, ale przynajmniej dość ładnie brzmi... Wstań. - Pogłaskała ją znów, tym razem po głowie. Zauważyła, że końcówki rozsypanych na śniegu włosów Nimlos zaczynają pokrywać się szronem. - Wstań bo inaczej zostaniesz tu i nie obudzisz się już nigdy. Nawet jak zamarzniesz na śmierć. - Dziewczynie nagle przypomniały się słowa zasłyszane gdzieś bardzo dawno, przy kominku, przy ogniu w ciepłej chacie. - Nie wiesz, że ludzie, którzy umarli we śnie, stają się upiorami i nie mogą spokojnie odejść ze świata?
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

- Jedyne miasta, jakie kojarzę, to Leonia i Danae, no i słyszałam o Adrionie, ale nigdy tam nie byłam. O ile kojarzę, to właśnie tam mieszkają te istoty, o których mówisz - powiedziała tym razem spokojnie, jednocześnie zastanawiając się nad słowami dziewczyny. Dlaczego ma zaufać komuś, kto więzi ją w jej własnym śnie? Ale w jednym trzeba było przyznać jej rację. Tuła się bez celu, więc może komuś pomóc. Chyba.

- Nimlos, oznacza Biały Śnieg - przedstawiła się, po czym wstała. Ja chcę już się obudzić - pomyślała. I miała dość tej śnieżnej krainy. To się nie powinno dziać. Było sprzeczne z naturą człowieka, który nie posługuje się magią ani nie szarżuje z istotami potężniejszymi od siebie.
Na słowa o zamianie w upiora zaczęła trzeć między kciukiem a palcem wskazującym końcówki swoich jasnych włosów.
- Nie wiedziałam. Nic nie wiem o magii i chyba lepiej żyć w nieświadomości... A po co mamy iść w las? - zapytała niepewnie, po czym zaczęła powoli iść w głąb boru.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Bo sama zaczęłaś tam iść. A im dalej w las, tym więcej drzew. Zresztą, gdzie indziej chciałabyś pójść, żeby się obudzić... Nimlos? - Aishele obejrzała się przez ramię. - Widzisz, wciąż nie dowierzasz, ale idziesz. Bardzo dobrze. Nie pytaj o nic, rób co czujesz.

Zaiste, las, zgodnie z przysłowiem, im dalej w głąb, tym robił się coraz gęstszy. Przytłaczająca masa igliwia i śniegu otaczała dziewczęta ze wszystkich stron. Aishele nie czuła jednak chłodu.

Wtem Tanya zwana Nimlos nadepnęła na lód, który z chrupnięciem zarwał się pod jej stopą. Echo tego trzasku rozeszło się po lesie i spłoszyło chmarę czarnego ptactwa, każąc ulecieć im w niebo z furkotem. Odruchowo śledząc wzrokiem ruch ptasiego stada, Tanya zaobserwowała, że oblewająca nieboskłon zimnożółta światłość nie ma żadnego źródła. Na niebie ze snów próżno szukać słońca.
Gdy kobieta spojrzała z powrotem na ziemię, przekonała się, że drogę zagrodziło im szkliste, zamarznięte rozlewisko. Lód, na który nastąpiła, był bardzo cieniutki, bo przy samiutkim brzegu. Dalej... Dalej na pewno musiał być gruby i solidny!

A po drugiej stronie... po drugiej stronie lodowiska rozciągała się okrągła polana, pośrodku której skrzyła się niewielka, lecz bardzo misterna, jakby odlana z lodu scena, otoczona przez półkolistą widownię z kilkunastoma rzędami lodowych krzeseł. Nigdzie żywej duszy, a jednak coś ciągnęło w tamtą stronę.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Nimlos postanowiła iść za radą Aishele. Już zdążyła się zorientować, że nie da razy sama się obudzić. Mimo iż tego chciała.
Kilkakrotnie gałązki sosen chlastały ją po twarzy i rękach. Zimno powoli zaczynało jej dokuczać. Palce u nóg były ścierpnięte od zimna śniegu, który jeszcze niedawno zdawał się nie mieć żadnej temperatury.

Straciła rachubę czasu. Jedyne co czuła to to, że posuwa się naprzód, jak się jej zdawało, niekończącej się drogi. A jednak... Stąpnęła na cienki lód, który pod jej ciężarem załamał się i jej stopy oblała lodowata woda. Spojrzała na taflę jeziora. Niby wydawał się solidny, kilka metrów od brzegu. Nimlos odwróciła wzrok od stawu i przeniosła go na Aishele. Przecież ona może manipulować jej snami. Stanęła na chwilę na skraju, patrząc na amfiteatr na drugim brzegu. Jeśli lód okaże się niestabilny i umrę, Aishele nic ze mnie mieć nie będzie. Jako upiór jej nie pomogę - pomyślała. Umiała pływać, więc nie widziała sensu stać dalej na brzegu.


Nimlos postawiła stopę na lodzie. Po raz kolejny tak się stało i za kilkoma krokami również. Już była zamoczona do kolan, gdy lód był na tyle twardy by ją unieść.
- Idziesz? - zapytała niepewnie Aishele. Może tam, na drugim końcu, czeka upragniona rzeczywistość?
Chyba już nigdy nie usnę...
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości