Szepczący LasGdzie rzeka Livar ucieka z lasu

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Gdzie rzeka Livar ucieka z lasu

Post autor: Arianna »

        Wędrowanie po Szepczącym Lesie nie należało do przyjemnych. Jedzenie, które dostała od gospodarza karczmy szybko się skończyło, a kiedy została rozdzielona z naturianinami musiała wytężyć całą swoją siłę woli by nie pozwolić panice zawładnąć swoim umysłem. Wydawało jej się to zupełnie absurdalne, bo przecież nawykła do samotnych podróży. Na całe szczęście, w momencie kiedy już chciała się poddać usłyszała w oddali szum rzeki. Wstąpiła w nią nowa energia, która pozwoliła jej na dodarcie do wartkiego strumienia. Natychmiast ochlapała twarz zimną wodą, napiła się i napełniła zupełnie pusty bukłak. Zaraz po tym zasnęła nad brzegiem rzeki.

        Obudził ją dotyk szorstkiego języka na policzku. Usiadła na ziemi, jeszcze otępiała po przebudzeniu. Szybko jednak jej umysł wyostrzył się na tyle by przypomniała sobie gdzie jest. A zaraz potem żołądek dorzucił swoje trzy grosze. Głośne burczenie przypomniało jej w jak nieciekawej jest sytuacji. Wstała ciesząc się, że do tej pory nie pożarło jej jakieś dzikie stworzenie i zastanowiła się nad kierunkiem. Mogłaby iść gdziekolwiek, jednak najrozsądniej byłoby pójść z biegiem rzeki i mieć nadzieję na wydostanie się z lasu. Tak też zrobiła.

        Kilka dni potem dotarła na krawędź lasu. Była (jeśli to w ogóle możliwe) jeszcze bardziej wymizerniała niż wcześniej, mimo że udało jej się upolować coś do jedzenia. Gdyby ktoś ją teraz zobaczył zapewne wziąłby ją za żebraczkę. Cóż ona się jednak właściwie od takiej żebraczki różniła? Pieniędzy nie miała, jedzenia także. Mogła się pochwalić zbiorem ziół i kolekcją eliksirów (które były całkiem sporo warte), amuletem ochronnym (nic nie wartym dla kogoś bez magicznego talentu) oraz ozdobnym sztyletem. Wiedziała, że pomimo posiadania tych wszystkich cennych przedmiotów najpewniej zginie niedługo z głodu.

        Marzyła, by kogoś spotkać. Kogokolwiek. Byleby tylko zdołał jej pomóc. Jej wymizerniałe ciało długo już nie wytrzyma. W dodatku ostatnimi czasy kiepsko sypiała. Stała teraz jedynie dzięki sile woli. Nagle coś zaszurało nieopodal. Odwróciła się gwałtownie z nadzieją, ale zakręciło się jej w głowie. Przewróciła się uderzając głucho o ziemię. Zanim zemdlała zobaczyła koło swojej twarzy parę butów…
Awatar użytkownika
Sael
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sael »

Przechodząc niedaleko wyjścia z lasu Sael zauważył nagle kilku wysłanników swego ojca.
Psiakrew - pomyślał w duchu i schował się dyskretnie za drzewami, bacznie obserwując każdy ruch ludzi. W międzyczasie usłyszał odgłosy dobiegające z lasu. Używając magii Sael wrósł w drzewo po czym rozejrzał się z wysokości korony liści na okolicę. W stronę przeciwników zmierzała jakaś kobieta, od razu pomyślał co się może stać kiedy dojdzie do konfrontacji z wysłannikami ojca. Nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji, więc czekał tylko na rozwój wydarzeń.

Tymczasem podwładni ojca Saela zaczaili się na kobietę, która nie wyglądała na trudny cel, chłopak zaczął się zastanawiać po co się na nią czają, lecz tylko najczarniejsze scenariusze przychodziły mu do głowy. Postanowił działać, aby powstrzymać kobietę przed wpadnięciem w sidła łotrów, lecz było już za późno, padła ona na ziemie powalona przez uderzenie buławą poprzez rosłego zawadiakę. Dwóch mniejszych podniosło ją i podążyli w głąb lasu, to była wymarzona sytuacja dla Saela.

Podążał za nimi przechodząc z jednego drzewa w drugie, nauczył się tej techniki dość niedawno, kiedy to jedynym wyjściem było albo wdrapanie się na drzewo, albo śmierć. Nie wybrał żadnej z tych opcji, włożył wtem cały swój wysiłek i stał się jednością z drzewem. Dotarli do niewielkiej groty w pobliżu, wtem Sael wyczarował słupy ziemi które uderzyły w oprychów ogłuszając ich, lecz ich szef nie był takim słabeuszem. Sael wyrósł z drzewa za nim, po czym wyciągną miecz próbując przeciąć go wzdłuż ciała, nie udało mu się niestety, wysłannik ojca odwrócił się i uderzył Saela który wysoko nad głową trzymał miecz, przez co odsłonił swój korpus.

Siła z jaką został uderzony wyrzuciła go na dobre dwa metry, po czym zatrzymał się na drzewie. Leżał tak chwilę na ziemi, splunął krwią, otarł usta i sięgnął do swej torby po księgę. Oprych zbliżał się nieuchronnie. Wtem Sael otworzył księgę i wymówił kilka słów, ziemia wokół niego zaczęła drżeć i ujawnił się na niej iluminujący pentagram.

Rozluźnił się nieco, wyciągnął dłoń w stroną przeciwnika, który był już w tak niedużej odległości że Sael mógł go prawie dotknąć. Buława świsnęła głośno w powietrzu, po czym rozległ się tylko pstryk palcami. Po chwili oponent leżał na ziemi z kilkoma dziurami w ciele.
W tym samym czasie mniejsi najemnicy odzyskali przytomność. Zobaczywszy całą sytuację wystraszeni uciekli w popłochu.

Sael spokojnie podszedł do kobiety, zauważył, że krwawi, więc urwał kawałek swojego płaszcza i opatrzył prowizorycznie ranę. Pozostawił na chwilę kobietę i wszedł wgłąb jaskini, było tam palenisko i kilka nieprzydatnych w dalszej podróży rzeczy. Wniósł dziewczynę do środka, po czym poszedł po chrust. Wróciwszy rozpalił z trudem niewielkie ognisko i zmienił opatrunek.

- Mam nadzieje że nic ci nie jest - wyszeptał - Nie chce żeby znów ktoś przeze mnie zginął - po tych słowach położył się nieopodal i zasnął.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        Kiedy Arianna wreszcie się obudziła nie potrafiła sobie przypomnieć absolutnie nic. Nawet tego czy jest człowiekiem czy też maleńką wróżką. Kręciło jej się w głowie, która pulsowała tępym bólem. Leżała przez chwilę bez ruchu, nie otwierając oczu. Przypominała sobie powoli wszystko po kolei. Zaczęła nasłuchiwać. Zastanawiała się czy przypadkiem nie jest umarła, ale gdzieś niedaleko usłyszała trzask ognia. Powoli i niepewnie otworzyła oczy. Nad sobą zobaczyła kamienny sufit, zapewne sklepienie jakiejś jaskini. Wystraszyła się wiedząc, że straciła przytomność na świeżym powietrzu. Gwałtownie usiadła, co było błędem zważywszy na stan jej głowy. Krzyknęła głośno. Poczuła jakby ktoś wbijał jej sztylety w czaszkę. Opanowała się i zacisnęła zęby. Po krzyku zostało tylko echo. Przed oczami miała teraz jedynie szare smugi. Drżącą rękę uniosła w górę. Zwinnymi palcami wymacała na głowie opatrunek przesiąknięty krwią. Chciała go jak najszybciej uleczyć jednak nie miała sił by użyć swojej mocy.

        Jako, że jej wzrok wciąż nie wrócił do normy zaczęła obmacywać wszystko dookoła by znaleźć swoje rzeczy o ile jeszcze ich nie skradziono. Co chwilę przecierała oczy, mimo iż to zupełnie nie pomagało. Wreszcie z ulgą natrafiła na szorstki materiał z którego zrobiona była jej torba. Wyciągnęła z niej buteleczkę, odkorkowała i powąchała. Skrzywiła się natychmiast czując odór maści na blizny. Kilka razy jeszcze powtórzyła tę „procedurę” aż w końcu znalazła butelkę z białą, gęstą cieczą. Wylała jej sobie nieco na palce i posmarowała skórę wokół oczu.

        Jej wzrok wyostrzył się szybko. Teraz dziewczyna, wciąż klęcząc, mogła rozejrzeć się po jaskini. Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Była niewielka, ale przytulna. Leżało tu mnóstwo niebyt przydatnych w podróży rzeczy. W głębi jaskini znajdowało się niewielkie palenisko, w którym wesoło trzaskał ogień. Przed paleniskiem leżała pogrążona we śnie postać. Arianna podeszła bliżej starając się nie narobić hałasu.

        Był to mężczyzna. Nawet kiedy leżał dziewczyna mogła stwierdzić, że jest wyższy od niej. Ciemne włosy opadały mu na twarz, twarz która Ariannie wydała się całkiem przyjemna. Spał na lewym boku, lecz gdy rozległo się szuranie odwrócił się na plecy. Aria myślała, że się obudzi i wstrzymała na chwilę oddech jednak młodzieniec wciąż spał spokojnie. Teraz dopiero można było dostrzec urodę chłopaka. Mimo, że ogień z paleniska i światło dnia niepewnie wdzierające się do jaskini nie były wymarzonym oświetleniem Arianna z cała stanowczością stwierdziła, że mężczyzna jest po prostu piękny. Wysilała mózg na próżno szukając innego określenia. Była z natury romantyczką toteż nie mogła powstrzymać się od małego westchnięcia w zachwycie.

        Nagle nieznajomy poruszył się niespokojnie i zaczął chrapać. W pierwszej chwili dziewczyna wystraszyła się, ale gdy dotarło do niej, czego się boi roześmiała się serdecznie nie myśląc nawet o tym, że mogłaby go obudzić. W dobrym humorze odwróciła się od niego i zaczęła szukać czegoś do jedzenia. Była świadoma, że wygląda jak osiem nieszczęść, jednak nic nie mogła na to poradzić. Z plecaka leżącego na ziemi wypadła kromka suchego chleba. Dziewczyna rzuciła się na nią i zaczęła rzuć ją łapczywie.
Awatar użytkownika
Sael
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sael »

- Sael - w wielkiej białej pustce rozległ się krzyk. Ocucony zerwał się na równe nogi, rozejrzawszy się niczego niestety nie zauważył, tylko biel, depresyjną, wszechogarniającą go biel. - Sael - Tym razem szept zza jego ucha przyprawił go o ciarki. Głos był mu znajomy, lecz nadal nie mógł sobie przypomnieć czyj on był. Szybko obejrzał się za siebie, lecz zobaczył tylko w oddali coś dziwnego.

Zaczął biec w kierunku czegoś co zdawało się wyglądać jak pokój. Po chwili zbliżył się wystarczająco, aby zobaczyć, że to pokój w karczmie. Pokój był duży i bardzo zadbany jak na karczmę, w koncie stało wielkie łoże z baldachimem, zaraz obok dość spore otwarte nieznacznie okno, lekki powiew wiatru poruszył lekko firankami. Obok okna stał stół z trzema krzesłami a na stole pusta już zastawa. Po drugiej stronie pokoju znajdowała się szafa, była pusta, co można było zobaczyć przez szeroko otwarte drzwi. Pościel była już na pewno używana, ponieważ była strasznie z bebeszona, wyglądała co najmniej jakby ktoś rzucał się po łożu.

Nagle drzwi które były niedaleko miejsca w którym stał Sael zostały otworzone siłą. Przestraszył się, ale stał w miejscu. Przez drzwi wkroczyła rozmazana postać i kot... Nagle po tym z łoża wstał Sael we własnej osobie oraz jeszcze ktoś, czyżby wspomnienia zaczęły mu wracać ?.

Zerwał się po raz kolejny, tym razem na prawdę. - Ehh... to był tylko sen - wypowiedział te słowa po czym przetarł leniwie oczy, przeciągnął się, podrapał po głowie i rozejrzał się jeszcze zaspany. Zobaczył dziewczynę, która jadła suchy chleb. Sięgnął po swą torbę, po czym wyjął z niej zawiniętą w wyszywaną ozdobnie chustę kostkę masła i świeży bochen, po czym powiedział - Jeżeli jesteś głodna, to masz poczęstuj się, może to nie najlepszy posiłek, ale zawsze zaspokoi na chwilę głód - po czym wystawił ręce z jedzeniem oraz uśmiechną się przyjaźnie, oczekując reakcji.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        Arianna wystraszyła się na żarty. Podskoczyła wystraszona, kiedy usłyszała męski głos za plecami. Połknęła przypadkowo zbyt duży kawałek chleba, który utkwił jej w gardle. Zaczęła się krztusić i kaszleć, jednak kawałek suchej kromki opuścił gardło dziewczyny dopiero, kiedy chłopak porządnie klepnął ją po plecach. Oczywiście to wydarzenie sprawiło, że policzki Arii przyjęły kolor pomidorów.

        Wstała niepewnie, wciąż kręciło jej się w głowie. Dygnęła lekko po czym przyjęła z wdzięcznością posiłek. Oderwała spory kawałek bochenka, posmarowała nieco masłem i zaczęła jeść. Na jej twarzy wciąż płonął czerwony rumieniec. Kiedy do jej opustoszałego żołądka wpadło nieco jedzenia poczuła się jak w niebie. Zjadła wszystko w mgnieniu oka, starając się zachować przy tym godnie. Na koniec uśmiechnęła się do chłopaka.

        Przyjrzała się ponownie jego twarzy. Uderzyła ją uroda jaką wręcz promieniował. Przez myśl jej nawet nie przeszło, że to on mógł zrobić jej krzywdę. Na prawej skroni miał bliznę, co jednak wcale nie odejmowało mu uroku. Jego oczy zdawały się emanować blaskiem, miały kolor nieba tuż po zachodzie słońca. Miała cos powiedzieć, ale wtedy jej głowa przypomniała o sobie gwałtownie. Arianna skrzywiła się i złapała za skronie. Bolało okropnie. Skuliła się w sobie próbując zachować świadomość. Mimo, że po chwili klęczała na podłodze chowając głowę pod rękami, wciąż była przytomna. Wkrótce wszystko się uspokoiło. Nie zwracając na nic uwagi Aria dotknęła dłonią rany i skupiła się na swojej mocy. Jej rękę otoczyła jasnozielona poświata a rana zaczęła znikać. Dziewczyna natychmiast poczuła ulgę. Rozwiązała opatrunek i przeczesała ręką włosy. W jej oczach można było dostrzec zmęczenie, choć uśmiechała się jak gdyby nigdy nic.
Ostatnio edytowane przez Arianna 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Sael
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sael »

Zaczęło się robić w miarę przyjemnie, ciepło żarzącego się ostatkami sił ogniska, lekki wiatr przelatujący przez jaskinie i wesoło zajadająca się chlebem dziewczyna. Nic tylko tak siedzieć przez cały dzień. Saela ogarnął spokój kiedy nieznajoma opatrzyła magicznie swoje rany.
- Zwą mnie Sael, jestem pół szlachcicem z rodu Musirall -Przedstawił się kłaniając nisko-, ludzie którzy cie napadli byli wysłannikami mojego ojca, bardzo przepraszam, iż naraziłem cię na niebezpieczeństwo, odwdzięczę ci się za to co przeżyłaś, o ile czujesz się na siłach, chciałbym cię zaprosić na ucztę do karczmy w pobliskim mieście -Po tych słowach wyciągnął dłoń do dziewczyny, oraz uśmiechnął się nieznacznie, wręcz ledwo zauważalnie.

Sielankowy nastrój został przerwany przez strzałę która świsnęła przed twarzą Saela. Do jaskini wtargnął bandzior z długim dwuręcznym mieczem wykrzykując jakieś prawdopodobnie przekleństwa sądząc po wyglądzie. Sael bez większego trudu wgniótł go w ścianę używając magii, wnet kolejna strzała wleciała przez wejście do groty, tym razem godziła w lewe ramie Saela. Nawet nie drgnął, tylko wykrzyczał - Schowaj się w głębi jaskini ! -, Sam zaś dobył miecza i wybiegł z niej w pośpiechu.

Wychodząc z jaskini Sael obrósł kamieniami i ziemią tworząc wokół siebie swoistą zbroję. Na zewnątrz był tylko jeden oprych którego bez trudu ogłuszył. Kolejna strzała świsnęła w powietrzu wbijając się w ziemistą zbroję, nic nie zdziałała, gdyż zbroja była zbyt gruba. Rozejrzawszy się Sael ujrzał łucznika na drzewie nieopodal. Wrósł w drzewo obok, zrzucając tym samym zbroję. Nagle rozległ się trzask łamanych gałęzi a strzelec spadł z drzewa skręcając sobie kark.

Sael powrócił do groty -Wybacz, ale jest tak co jakiś czas, straciłem przewagę nad mym ojcem, jego oprychy są teraz niedaleko, dlatego musimy ruszać. Przepraszam cię za to wszystko, ale sytuacja nie jest zbyt ciekawa-. Mówił ze spokojem w głosie, po czym podszedł do dziewczyny.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        Arianna bez trudu zapisała w pamięci imię nieznajomego. Miała już przyjąć ofertę i wyciągała dłoń by odwzajemnić gest Sael’a gdy tuż przed jego nosem przemknęła strzała. Do jaskini wpadł jakiś paskudny oprych z mieczem w dłoni i rzucił się na młodzieńca. Wtedy Aria zobaczyła jak chłopak używa magii. Dziewczyna nie wiedziała co to za rodzaj magii, ale w mgnieniu oka bandzior został wgnieciony w ścianę. Arianna zobaczyła kolejną strzałę, krzyknęła bo ostrzec Sael’a jednak ten kazał jej się schować a sam wybiegł z jaskini.

        Alchemiczka nic sobie z tego nie robiła. Stanęła na skraju jaskini i (na całe szczęście) przez nikogo nie zauważona patrzyła na walkę. Normalnie sama by się przyłączyła, ale czuła się osłabiona przez kilka dni głodówki. Patrzyła jak Sael zmienia się w wielkiego kamiennego potwora i ogłusza kolejnego bandziora. Wtedy też ugodziła w niego kolejna strzała. Wbiła się w jego brzuch, ale chłopak nic sobie z tego nie robił. Dostrzegł łucznika i ruszył w kierunku drzewa na którym się ukrywał. Przez chwilę Aria widziała jak zrzuca ziemistą skorupę, a potem dostrzegła jak zrasta się z drzewem. Następnie usłyszała trzask, łucznik spadł na ziemię. Nie było wątpliwości, że nie żyje.

        Arianna schowała się w jaskini udając, że niczego nie widziała. Zaraz po tym młodzieniec wszedł do groty i odezwał się do niej spokojnym głosem.
- Wybacz, ale jest tak co jakiś czas, straciłem przewagę nad mym ojcem, jego oprychy są teraz niedaleko, dlatego musimy ruszać. Przepraszam cię za to wszystko, ale sytuacja nie jest zbyt ciekawa – Kiedy skończył mówić podszedł bliżej dziewczyny. Aria dostrzegła, że w jego ramieniu wciąż tkwi strzała, a z rany wypływa cienka stróżka krwi.
- Usiądź! – rozkazała mu stanowczo. Nie miała zbyt wielkiego doświadczenia w usuwaniu strzał jednak rana była głęboka, a z taką długo chłopak nie pożyje. Gdy tylko Sael usiadł dziewczyna kucnęła obok niego i jednym szybkim, zdecydowanym ruchem wyrwała strzałę. Uznała, że szybciej będzie mniej bolało. Rana natychmiast zaczęła mocniej krwawić. Aria położyła na niej delikatnie ręce i zmarszczyła czoło w skupieniu. Ręce jak zwykle zalśniły na zielono a rana zaczęła się zabliźniać. Kiedy alchemiczka stwierdziła, że więcej magią nie zdziała wyjęła ze swojej torby butelkę.

        Mikstura śmierdziała jeszcze zanim dziewczyna ją odkorkowała. Arianna widziała niechęć na twarzy młodzieńca, ale zignorowała ją. Posmarowała dokładnie okolice miejsca gdzie trafiła strzała. Kiedy skończyła uśmiechnęła się zadowolona ze swego dzieła. Przywołała z pamięci propozycję chłopaka i zawahała się. Był silny (jak na jej gust) i znał magię. Niby niewiele to ponad jej własne siły a jednak nieco się go bała. Mimo to zechciała z nim pójść. Bez niego mogłaby zostać w tym lesie na zawsze, bo nie znała drogi. A on wydawał się wiedzieć dokąd zmierza.
- Jeśli nie będzie panu przeszkadzać moje towarzystwo… - wyszeptała wstając i wygładzając fałdy sukienki. Była brudna oraz poszarpana, ale jedyna jaką miała. Czuła się przez to głupio. Przcież chłopak był szlachcicem (bardzo ładnym szlachcicem) więc paradowanie przed nim w tak zniszczonej sukni nie było ciekawe. Pozbierała cały swój dobytek (czyli tylko wypchaną po brzegi torbę oraz płaszcz) i spojrzała wyczekująco na Sael’a.
Awatar użytkownika
Sael
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sael »

Dziewczyna wyleczyła jego ranę, poczuł wielką ulgę, potem jeszcze wyciągnęła jakieś fiolki, które emanowały okrutnym odorem. Rana zagoiła się całkowicie, dziewczyna zebrała swe rzeczy, chyba chciała już iść. Sael wstał otrzepał się, po czym podniósł swoją torbę z ziemi, sprawdził tylko czy wszystko ma. - Możemy ruszać w drogę - spojrzał na dziewczynę po czym ruszył w kierunku wyjścia z jaskini.

-To wszystko wyglądało bardzo chaotycznie, wybacz jeszcze raz, dziękuję ci również za opatrzenie mojej rany, gdyby nie to że umiesz leczyć, to było by ze mną źle. - w tej chwili wyszli z jaskini a Sael skierował się w stronę Denae. -Wiem że wyszłaś z tego lasu, ale zmierzam do miasta które znajduje się w jego centrum, więc w każdej chwili możesz zawrócić. - zamilkł na chwilę po czym dodał -Ostatecznie nadal nie poznałem twego imienia- Zwrócił się do dziewczyny oczekując odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        Arianna przyglądała się ukradkiem twarzy młodzieńca i porównywała go do innych mężczyzn spotkanych na trakcie. Nawet Radien nie dorównywał mu urodą, Marco wypadał przy nim niezwykle blado. Z rozważań wyrwał ją głos młodzieńca.

        -To wszystko wyglądało bardzo chaotycznie, wybacz jeszcze raz, dziękuję ci również za opatrzenie mojej rany, gdyby nie to, że umiesz leczyć, to było by ze mną źle. – Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło w odpowiedzi. Opuścili jaskinię.
- Wiem, że wyszłaś z tego lasu, ale zmierzam do miasta, które znajduje się w jego centrum, więc w każdej chwili możesz zawrócić. - Zmierzali do Danae. Menaos było o wiele bliżej, a dziewczynie nie robiło różnicy, do jakiego miasta pójdzie. Gdyby nie fakt, że Sael był tak czarujący z pewnością ruszyłaby na zachód. Przez chwilę wahała się czy zaufać szlachcicowi.

        - Ostatecznie nadal nie poznałem twego imienia – dodał po chwili chłopak. Aria zrobiła się czerwona przypominając sobie, że faktycznie nie przedstawiła się.
- Na imię mi Arianna. – Zrezygnowała z podania nazwiska, bo prawnie nie mogła go już właściwie używać. Zamiast tego dodała jeszcze, że pochodzi z Rapsodii. Nerwowo potarła nadgarstek. Z dziwnej sytuacji wyratował ją Elgon. Kot otarł się o jej łydkę, podwijając przy tym lekko suknię. Dziewczyna podniosła go i posadziła na swoim ramieniu.
- Może powiesz mi coś o sobie? – zapytała rumieniąc się lekko. Nie miała na myśli niczego osobistego, ale kto wie, co on sobie pomyśli? Szybko dodała więc:
- Chodzi mi na przykład o pana rasę. Ostatnio spotkałam naturianina, który do złudzenia przypominał człowieka, uwierzy pan? – Spojrzała na niego swoimi piwnymi oczami, które błyszczały się niczym u wesołego dziecka. Pogłaskała kota na swoim ramieniu a ten zaczął mruczeć.
Awatar użytkownika
Sael
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sael »

- Jestem w pełni człowiekiem i nie ma co do tego żadnych zastrzeżeń, przynajmniej ja nie sądzę żeby takowe były - Nie czół się urażony pytaniem ale powiedział to z nutą frustracji w głosie. - A poza tym nie musisz mówić do mnie per pan, może i pochodzę z pół szlacheckiego rodu, ale zostałem wydziedziczony przez ojca, który jest tyranem i rządzi tylko siłą, nie zważa na problemy swoich ludzi, dlatego mam zamiar go zabić i zyskać miano głowy rodu Musirall - Kończąc wypowiedz Sael był trochę zamyślony, myślał o swoim śnie i o tym że jeżeli wróci do karczmy w Denae to wrócą również jego wspomnienia, choćby częściowo.

Podróżowali już od kilkunastu minut w ciszy. - A ty, co ciebie sprowadzało do tego zdradliwego lasu?. Zdążyłem zauważyć że jesteś zielarką, ponieważ nie sądzę żebyś miała pieniądze, aby zakupić wszystkie specyfiki których używasz. - Przez chwilę uważał swoją wypowiedz za co najmniej nie odpowiednią, lecz nie da się już cofnąć słów, które zostały wypowiedziane.

Spojrzał w oczy dziewczynie, był gotów na krytykę, lecz nagle znów usłyszał szept za jego uchem - Sael - Znajomy głos przeszył jego uszy, zadrżał, po czym padł na ziemię, zakręciło mu się w głowie, a przed oczami widział tylko biel, tą samą depresyjną i wszechogarniającą go biel, czuł się źle, nie wiedział co mu jest, przestraszył się. - Sael - Głos był teraz bardzo wyraźny, i dobiegał zewsząd, tak jakby był w jego głowie.

Wybudził się, znów był wśród drzew, tych samych, znajomych drzew, które widział przed chwilą i jeszcze kilka razy wcześniej. Poczuł ulgę, lecz jego głowa bolała niemiłosiernie. - Wybacz nie wiem co się stało - Powiedział, po czym spojrzał na Ariannę i wstał. Przetarł oczy po czym ruszył w pośpiechu w stronę Denae.
Awatar użytkownika
Arianna
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alchemik (człowiek)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arianna »

        - O naprawdę? – entuzjastycznie odparła Aria słysząc odpowiedź szlachcica. Ucieszyło ją, że chłopak jest człowiekiem, towarzystwo pobratymca dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Zrobiła się czerwona kiedy usłyszała uwagę dotyczącą tytułu. Miała nawyk zwracania się do mężczyzn per pan i jakoś nie potrafiła go zmienić. Obiecala sobie w duchu, że postara się o tym pamiętać. Sael był wydziedziczony? Gdy tylko to usłyszała spojrzała na niego zdziwiona.
- Ja także urodziłam się jako szlachcianka – odparła. – Porzuciłam jednak to życia za co zastałam wydziedziczona. Myślę, że możemy mieć wiele wspólnego – dokończyła a uśmiech na jej ustach zbladł nieco. Nie podobało jej się, że Sael ma zamiar zabić swego ojca, choć rozumiała dlaczego chce to zrobić. Na jego miejscu starałaby się znaleźć inny sposób na rozwiązanie tej sprawy.

        - A ty, co ciebie sprowadzało do tego zdradliwego lasu?. Zdążyłem zauważyć że jesteś zielarką, ponieważ nie sądzę żebyś miała pieniądze, aby zakupić wszystkie specyfiki których używasz. – Wypowiedź mężczyzny zaskoczyła ją bo od jakiegoś czasu szli w ciszy. O ile pierwsze zdanie było zupełnie normalne, to drugie zasmuciło ją. Była świadoma swojego stanu i wyglądy jednak nie sądziła, że tak szybko chłopak zauważy jej biedotę.
- Jestem alchemikiem. Specjalizuję się w tworzeniu wywarów leczniczych – powiedziała z wyraźną goryczą w głosie. Zrobiła krótką pauzę po czym kontynuowała spokojnie.
- Do Szepczącego lasu trafiłam zupełnie przypadkiem. Miałam iść na zachód, do Lasu Driad jednak pomyliłam drogę – Ukryła przed Sael’em udział Rhyannon w całej historii. Nie chciała jej w to mieszać. Westchnęła cicho zastanawiając się czy warto wdawać się w szczegóły.

        Wtedy zauważyła, że chłopak zadrżał. Chwilę potem leżał już na ziemi. Przestraszona Arianna uklękła przy nim i nie wiedząc co robić chwyciła go za rękę i zaczęła delikatnie przesuwać po niej palcami. Szeptała przy tym uspokajająco jego imię z nadzieją, że nic mu nie jest. W końcu obudził się.
- Wybacz nie wiem co się stało. – Jego słowa zaniepokoiły Ariannę. Było możliwe, że jest chory albo, że ktoś go otruł co dziewczynie wcale nie przypadło do gustu. Chłopak wstał. Oboje szybko ruszyli w stronę miasta. Dla dziewczyny podróż była mordęgą więc widok miasta przywitała z radością. Nie miała pojęcia dlaczego tu są, ale obietnica uczty wszystko rekompensowała.

Ciąg dalszy Sael i Arianna --> http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=148&t=1947
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości