Valladon ⇒ [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
[Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
Tuż przed zapadnięciem zmroku ze sklepów próbowano pozbyć się ostatnich, natrętnych klientów. W karczmach zapracowani obywatele zajmowali co lepsze miejsca. Miejski półświatek zbierał się w najgorszych mordowniach, korzystając z ostatnich chwil odpoczynku przed pracowitą nocą. Porządki mieszkańcy spieszyli w sobie tylko znanym kierunku, chcąc zdążyć zanim ulice pogrążą się w ciemności, dającej schronienie rzezimieszkom. Mendy społeczne wytaczały się ze swoich kryjówek, by załatwić własne bądź cudze interesy w pół legalny sposób.
Pośrodku tego wszystkiego Sena wyszła od poleconego jej jubilera, oglądając raz jeszcze dokonany zakup.
Najnowsze zlecenie nie było wcale takie dziwne, ale należało to tych denerwujących, gdy zleceniodawca wyobraził sobie ze szczegółami całą sytuację a teraz chciał, aby wszystko odbyło się zgodnie z jego wyobrażeniem. Dlatego potrzebny był zabójca, który był niebrzydką kobietą. Sena, przy odpowiednich zabiegach, była w stanie to osiągnąć. Dokładniej musiała dostać się na jedno z przyjęć, gdzie miał pojawić się jej cel. Sęk w tym, że miała wtopić się w tło jako gość. A to wymagało przygotowań. Właśnie odebrała ostatnie z potrzebnych jej akcesoriów. Były to naszyjnik oraz pierścień. Obie błyskotki były bogato zdobione a zmiennokształtna oglądała je na ulicy bez oznak jakiegokolwiek niepokoju, czy ostrożności. Naszyjnik, a właściwie kolia, miał zasłaniać jej obrożę, której dziewczyna nie zamierzała zdejmować. Pierścień z nadmiernie dużym oczkiem, które można było otworzyć, miał pomieścić ilość trucizny zdolną wymordować połowę niedużej wioski. Ten właśnie element biżuterii wężowata przymierzyła jeszcze raz na środku ulicy, patrząc jak kamień odbijał ostatnie promienie słońca. Nie obawiała się kieszonkowców. W końcu wystarczyło, by się obróciła i ugryzła złodziejaszka, aby ten padł trupem. Sena żałowała tylko, że nie mogła dojrzeć koloru kamienia. Ale jubiler dobierał go osobiście na podstawie skrawka materiału z którego uszyto wcześniej odpowiednią suknię. W końcu zleceniodawca pokrywał wszelkie dodatkowe koszty, które wiązały się z odpowiednim wykonaniem zadania, więc zabójczyni nie oszczędzała. Z uśmieszkiem samozadowolenia ruszyła przed siebie, kołysząc biodrami i eksponując jednocześnie tkwiące za paskiem sztylety. Bez najmniejszego wahania zanurzyła się w cieniu niewielkich zaułków, kierując się do mordowni, gdzie tymczasowo mieszkała.
Pośrodku tego wszystkiego Sena wyszła od poleconego jej jubilera, oglądając raz jeszcze dokonany zakup.
Najnowsze zlecenie nie było wcale takie dziwne, ale należało to tych denerwujących, gdy zleceniodawca wyobraził sobie ze szczegółami całą sytuację a teraz chciał, aby wszystko odbyło się zgodnie z jego wyobrażeniem. Dlatego potrzebny był zabójca, który był niebrzydką kobietą. Sena, przy odpowiednich zabiegach, była w stanie to osiągnąć. Dokładniej musiała dostać się na jedno z przyjęć, gdzie miał pojawić się jej cel. Sęk w tym, że miała wtopić się w tło jako gość. A to wymagało przygotowań. Właśnie odebrała ostatnie z potrzebnych jej akcesoriów. Były to naszyjnik oraz pierścień. Obie błyskotki były bogato zdobione a zmiennokształtna oglądała je na ulicy bez oznak jakiegokolwiek niepokoju, czy ostrożności. Naszyjnik, a właściwie kolia, miał zasłaniać jej obrożę, której dziewczyna nie zamierzała zdejmować. Pierścień z nadmiernie dużym oczkiem, które można było otworzyć, miał pomieścić ilość trucizny zdolną wymordować połowę niedużej wioski. Ten właśnie element biżuterii wężowata przymierzyła jeszcze raz na środku ulicy, patrząc jak kamień odbijał ostatnie promienie słońca. Nie obawiała się kieszonkowców. W końcu wystarczyło, by się obróciła i ugryzła złodziejaszka, aby ten padł trupem. Sena żałowała tylko, że nie mogła dojrzeć koloru kamienia. Ale jubiler dobierał go osobiście na podstawie skrawka materiału z którego uszyto wcześniej odpowiednią suknię. W końcu zleceniodawca pokrywał wszelkie dodatkowe koszty, które wiązały się z odpowiednim wykonaniem zadania, więc zabójczyni nie oszczędzała. Z uśmieszkiem samozadowolenia ruszyła przed siebie, kołysząc biodrami i eksponując jednocześnie tkwiące za paskiem sztylety. Bez najmniejszego wahania zanurzyła się w cieniu niewielkich zaułków, kierując się do mordowni, gdzie tymczasowo mieszkała.
Noel wreszcie dotarł do jakiegoś miasta. Przybrał cielesną postać i zaczął się przechadzać po mieście, licząc na to że zobaczy coś co ucieszy jego oko. Długo nie musiał czekać obok sklepu jubilerskiego zobaczył młodą kobietę trzymającą pierścień.
„Duży, taki jak dla starej baby. Chyba jej pomogę pozbyć się problemu”
Kobieta poszła na przód a on za nią. Niestety zauważył sztylety.
„To nie będzie takie łatwe, jest uzbrojona. Nawet lepiej nie będę się tak nudził”
Noel zastanawiał się przez chwilę czy podejść i zagadać czy też śledzić ją i poczekać aż gdzieś zaśnie. Oczywiście wszystko pod cielesną postacią, bez tego nie ma zabawy. Postanowił jednak zgadać. Przyśpieszył kroku żeby wyrównać z przyszłą ofiarą.
-Wie pani gdzie można dostać dobry nocleg w tym mieście?- Zawołał wyrównując kroku.
„Duży, taki jak dla starej baby. Chyba jej pomogę pozbyć się problemu”
Kobieta poszła na przód a on za nią. Niestety zauważył sztylety.
„To nie będzie takie łatwe, jest uzbrojona. Nawet lepiej nie będę się tak nudził”
Noel zastanawiał się przez chwilę czy podejść i zagadać czy też śledzić ją i poczekać aż gdzieś zaśnie. Oczywiście wszystko pod cielesną postacią, bez tego nie ma zabawy. Postanowił jednak zgadać. Przyśpieszył kroku żeby wyrównać z przyszłą ofiarą.
-Wie pani gdzie można dostać dobry nocleg w tym mieście?- Zawołał wyrównując kroku.
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
Można powiedzieć, że mężczyzna miał wybitne szczęście, że zawołał tak głośno, będąc jednocześnie tak blisko Seny. Słysząc pierwsze dźwięki, obróciła się gwałtownie, a resztę zdania mogła częściowo dosłyszeć, a częściowo zrozumieć z ruchu warg.
- Nocleg? - Zapytała z najwyższym zdziwieniem. Zapadał zmierzch. Zmiennokształtna była młodą kobietą, owszem. Ale nosiła męski strój, choć dobrze dopasowany. Na bogów, obnosiła się otwarcie z bronią i szła, jakby całe miasto mogło złożyć jej soczysty pocałunek w... pierścień. A ten młody człowiek radośnie zapytał ją o nocleg w momencie, gdy spodziewała się kolejnego zlecenia. Musiał być niesamowicie pewny siebie, ślepy, albo głupi. - Nocleg. Najtańszy jest pod dowolną ścianą.
Rzuciła zgryźliwie, obracając się na pięcie i potrząsając z niedowierzaniem głową, przez co czarne loki rozsypały jej się na ramionach. Już miała ruszyć dalej, gdy zauważyła, że coś było zdecydowanie nie w porządku z zapachem mężczyzny, który ją zaczepił. Zerknęła podejrzliwie przez ramię, kładąc jedną z dłoni na sztylecie, a drugą, tą z pierścieniem, odsuwając włosy z twarzy. Odruchowo wysunęła i schowała gwałtownie język, po czym postanowiła ruszyć w dalszą drogę.
- Nocleg? - Zapytała z najwyższym zdziwieniem. Zapadał zmierzch. Zmiennokształtna była młodą kobietą, owszem. Ale nosiła męski strój, choć dobrze dopasowany. Na bogów, obnosiła się otwarcie z bronią i szła, jakby całe miasto mogło złożyć jej soczysty pocałunek w... pierścień. A ten młody człowiek radośnie zapytał ją o nocleg w momencie, gdy spodziewała się kolejnego zlecenia. Musiał być niesamowicie pewny siebie, ślepy, albo głupi. - Nocleg. Najtańszy jest pod dowolną ścianą.
Rzuciła zgryźliwie, obracając się na pięcie i potrząsając z niedowierzaniem głową, przez co czarne loki rozsypały jej się na ramionach. Już miała ruszyć dalej, gdy zauważyła, że coś było zdecydowanie nie w porządku z zapachem mężczyzny, który ją zaczepił. Zerknęła podejrzliwie przez ramię, kładąc jedną z dłoni na sztylecie, a drugą, tą z pierścieniem, odsuwając włosy z twarzy. Odruchowo wysunęła i schowała gwałtownie język, po czym postanowiła ruszyć w dalszą drogę.
Czemu była taka niemiła? Zły dzień czy taki charakter? Przecież nie zdradził się ze swoim zamiarem. A może? Widząc jak kobieta przez chwilę trzyma rękę na sztylecie przestraszył się, nie chciał mieć poważniejszych kłopotów. Przypomniał sobie jednak że nie może mu nic zrobić. Jednak co będzie jak go zrani, jak jej to wytłumaczy i zabierze pierścień. Gdy pomyślał o pierścieniu zerknął na niego znowu. Zauważył ogromny kamyk w oczku, niestety w tym świetle nie mógł dostrzec jaki.
„Nie dałem jej powodu żeby mnie atakowała. Nie jestem uzbrojony, nawet jej nie dotknąłem”
Nie zamierzał też tego robić, brak czucia ma też swoje konsekwencje. Nie umie włożyć adekwatnej ilości siły do sytuacji. Amulet pomaga mu troszkę w wyczuciu tego gdzie jest drugi obiekt ale zazwyczaj nie czuje nawet tego. Cud że chodzi po ulicy.
Spojrzał na twarz kobiety i zauważył że oblizuje usta.
„Pewnie jest głodna, nic dziwnego że jest zła”- W tym momencie jego strach pożegnał go na dobre, rozwiązał zagadkę kobiecego umysłu.
-Widzę że pani jest głodna, może pójdziemy do jakiejś karczmy na posiłek i pogadamy na spokojnie?- Pod koniec zdania posmutniał, ale nie dlatego że nie czuje smaków potraw, tylko dlatego że nie umie jeść, nie opanował tych ruchów. Tragiczna sytuacja, albo się zgodzi i będzie miał problem, albo odmówi, a zaczepianie trzeci raz będzie co najmniej dziwne.
„Nie dałem jej powodu żeby mnie atakowała. Nie jestem uzbrojony, nawet jej nie dotknąłem”
Nie zamierzał też tego robić, brak czucia ma też swoje konsekwencje. Nie umie włożyć adekwatnej ilości siły do sytuacji. Amulet pomaga mu troszkę w wyczuciu tego gdzie jest drugi obiekt ale zazwyczaj nie czuje nawet tego. Cud że chodzi po ulicy.
Spojrzał na twarz kobiety i zauważył że oblizuje usta.
„Pewnie jest głodna, nic dziwnego że jest zła”- W tym momencie jego strach pożegnał go na dobre, rozwiązał zagadkę kobiecego umysłu.
-Widzę że pani jest głodna, może pójdziemy do jakiejś karczmy na posiłek i pogadamy na spokojnie?- Pod koniec zdania posmutniał, ale nie dlatego że nie czuje smaków potraw, tylko dlatego że nie umie jeść, nie opanował tych ruchów. Tragiczna sytuacja, albo się zgodzi i będzie miał problem, albo odmówi, a zaczepianie trzeci raz będzie co najmniej dziwne.
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
- Posssłuchaj no... - Sena obróciła się powoli do upartego mężczyzny. - Jesteśśmy w dużym mieśście. Robi ssię ciemno. Jestem młodą, ssamotną kobietą w ciemnej uliczce. Noszę sspodnie, mocne buty i szsztylety. Nie ukrywam ich. Ty pytaszsz o nocleg a potem zapraszszasz na possiłek? To tylko ja, czy w tej sssssytuacji cośś jesst bardzo nie tak? Szszukasz problemów, czy w życiu nie gwałciłeśśś? Jak to drugie, moszszemy od rassu przejśść do momentu, gdy wykręcam Ci ramię i podrzynam gardło.
Zabójczyni pokręciła głową z politowaniem. Przy okazji jej uwagę przykuł ruch pod przeciwległą ścianą. Spory szczur przemknął z jednej kryjówki do drugiej, na co kobieta zareagowała znów gwałtownym ruchem wysuwając i chowając język. Właściwie mogłaby coś zjeść, a surowa wieprzowina była całkiem dobra. Chwila moment! Najwidoczniej wygodne życie osłabiło jej czujność. W końcu wyczuła, że mężczyzna pachniał w dziwny sposób. Właściwie prawie wcale nie pachniał.
- Co ssss Tobą, ptaszszynko, jessst nie tak? - Sena mruknęła, podchodząc krok bliżej i chcąc popchnąć młodzieńca na ścianę za nim. Otwarcie węszyła w powietrzu przy szyi złodzieja, gdzie woń powinna być dość intensywna.
Zabójczyni pokręciła głową z politowaniem. Przy okazji jej uwagę przykuł ruch pod przeciwległą ścianą. Spory szczur przemknął z jednej kryjówki do drugiej, na co kobieta zareagowała znów gwałtownym ruchem wysuwając i chowając język. Właściwie mogłaby coś zjeść, a surowa wieprzowina była całkiem dobra. Chwila moment! Najwidoczniej wygodne życie osłabiło jej czujność. W końcu wyczuła, że mężczyzna pachniał w dziwny sposób. Właściwie prawie wcale nie pachniał.
- Co ssss Tobą, ptaszszynko, jessst nie tak? - Sena mruknęła, podchodząc krok bliżej i chcąc popchnąć młodzieńca na ścianę za nim. Otwarcie węszyła w powietrzu przy szyi złodzieja, gdzie woń powinna być dość intensywna.
- Eryviel
- Szukający drogi
- Posty: 44
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Zapadał zmrok. Jednakże to w niczym nie przeszkadzało Eryvielowi. Nawet pomagało. Dostał zlecenie, więc musi je wykonać. Nie będzie łatwo, ale co z tego? Większa satysfakcja. No i nagroda. Musi za coś żyć.
Elf przemykał przez uliczki niczym cień. Mało kto zdołał go zauważyć. Ulice zaczynały wypełniać grupki wszelkiego rodzaju rabusiów i awanturników. Czasem mijał biegnących do swojego azylu zwyczajnych mieszkańców. Eryviel nie napotkał żadnego problemu, nie licząc trzyosobowej grupki zawadiaków. Stali w jednej z wąskich uliczek. Elf ocenił ich wiek na młody. Nie więcej niż siedemnaści wiosen. Pechowcy. Nie spodziewali się jednak zawodowego zabójcy.
Eryviel wykonał piruet i znalazł się przy najbliższym napastniku. Trysnęła krew. Pozostała dwójka nawet nie zorientowała się kiedy ich "ofiara" dobyła ostrza. Widok wnętrzności wylewających się z rozprutego brzucha ich towarzysza zmusił ich do ucieczki. Nie interesował ich były kompan. Przynajmniej przeżyją.
Kontynuując swoją "przechadzkę" mijał wiele miejsc oferujących nocleg. Burdele, karczmy, totalne speluny. Przy żadnym z takich miejsc jednak się nie zatrzymał. Był jeszcze czas na znalezienie noclegu. Sunąc w cieniu, unikając światła natrafił na dziwną sytuację. Dwie osoby rozmawiały ze sobą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, że żaden nie wygląda na rabusia, czy awanturnika. Na schadzkę też nie wygląda. Jedna z osób - kobieta - nie wygląda na wystrojoną. Ubrana niczym mężczyzna. W dodatku uzbrojona po zęby. Rozsądnie o tej porze być uzbrojonym . - pomyślał Eryviel. Ona - chyba nie była zadowolona ze spotkania. On - był trochę dziwny, może zakochany? Z tej odległości niewiele dało się usłyszeć z rozmowy. Nierozsądnie też by było podejść bliżej. Zobaczymy co wyniknie z tego spotkania. Eryviel upewnił się, że jest w bezpiecznym miejscu. Nie chciałby, żeby ta kobieta go spostrzegła. Nie chciałby, aby ktokolwiek o tej porze go spostrzegł przyczajonego w cieniu...
Elf przemykał przez uliczki niczym cień. Mało kto zdołał go zauważyć. Ulice zaczynały wypełniać grupki wszelkiego rodzaju rabusiów i awanturników. Czasem mijał biegnących do swojego azylu zwyczajnych mieszkańców. Eryviel nie napotkał żadnego problemu, nie licząc trzyosobowej grupki zawadiaków. Stali w jednej z wąskich uliczek. Elf ocenił ich wiek na młody. Nie więcej niż siedemnaści wiosen. Pechowcy. Nie spodziewali się jednak zawodowego zabójcy.
Eryviel wykonał piruet i znalazł się przy najbliższym napastniku. Trysnęła krew. Pozostała dwójka nawet nie zorientowała się kiedy ich "ofiara" dobyła ostrza. Widok wnętrzności wylewających się z rozprutego brzucha ich towarzysza zmusił ich do ucieczki. Nie interesował ich były kompan. Przynajmniej przeżyją.
Kontynuując swoją "przechadzkę" mijał wiele miejsc oferujących nocleg. Burdele, karczmy, totalne speluny. Przy żadnym z takich miejsc jednak się nie zatrzymał. Był jeszcze czas na znalezienie noclegu. Sunąc w cieniu, unikając światła natrafił na dziwną sytuację. Dwie osoby rozmawiały ze sobą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, że żaden nie wygląda na rabusia, czy awanturnika. Na schadzkę też nie wygląda. Jedna z osób - kobieta - nie wygląda na wystrojoną. Ubrana niczym mężczyzna. W dodatku uzbrojona po zęby. Rozsądnie o tej porze być uzbrojonym . - pomyślał Eryviel. Ona - chyba nie była zadowolona ze spotkania. On - był trochę dziwny, może zakochany? Z tej odległości niewiele dało się usłyszeć z rozmowy. Nierozsądnie też by było podejść bliżej. Zobaczymy co wyniknie z tego spotkania. Eryviel upewnił się, że jest w bezpiecznym miejscu. Nie chciałby, żeby ta kobieta go spostrzegła. Nie chciałby, aby ktokolwiek o tej porze go spostrzegł przyczajonego w cieniu...
Chłopak zaczął śmiać się w duchu słysząc jej teorię. Mina jednak mu zbladła słysząc groźbę. Nie mógł wydusić przez chwilę ani słowa. Zrozumiał by gdyby zrozumiała to jako beznadziejne zaloty, ale od razu nazywać go gwałcicielem. Sytuacja nie jest wesoła. Z dwóch opcji jakie mu zaproponowała ta pierwsza jest lepsza.
„Jak ją utwierdzić w przekonaniu że szuka kłopotów”
-Niech żyją kobiety!-krzyknął. Może teraz go nie zrani. Nie może jednak też odejść bo pożegna się z pierścionkiem. Gdyby kobieta była damą, pierścionek już dawno by miał innego właściciela. Najważniejsze jest jednak to żeby nie wydała się jego tajemnica. Jeśli ta feministka zna się na magi, będzie miał przechlapane.
Jednak kobieta zaczęła coś podejrzewać. Tylko w dziwny sposób do tego doszła, czemu go zaczęła obwąchiwać. Noel musi jak najszybciej odwrócić jej uwagę od swojej osoby.
-To z tobą jest coś nie tak. Pomijając dziwny sposób mówienia, grozisz mi, mimo to że nie dałem tobie powodu – mówił to tonem obwiniający, tak jak by to on miał pretensje do niej.
„To powinno załatwić sprawę” Mimo to był bardzo przerażony, nie chciał żeby kobieta poznała jego sekret, każdy go ma, ona pewnie też. Nie zamierzał pokazywać jej swoich emocji. Pilnował każdego swojego ruchu.
Zaczął analizować swoje posunięcia do tej pory. Wszystko wydawało mu się bez ładu i składu.
„To chyba najgorszy sposób na przechwycenie tego pierścionka.” Czyżby zwariował przez te 8 lat? Czy ukrywanie tajemnicy to sprawia?
„Jak ją utwierdzić w przekonaniu że szuka kłopotów”
-Niech żyją kobiety!-krzyknął. Może teraz go nie zrani. Nie może jednak też odejść bo pożegna się z pierścionkiem. Gdyby kobieta była damą, pierścionek już dawno by miał innego właściciela. Najważniejsze jest jednak to żeby nie wydała się jego tajemnica. Jeśli ta feministka zna się na magi, będzie miał przechlapane.
Jednak kobieta zaczęła coś podejrzewać. Tylko w dziwny sposób do tego doszła, czemu go zaczęła obwąchiwać. Noel musi jak najszybciej odwrócić jej uwagę od swojej osoby.
-To z tobą jest coś nie tak. Pomijając dziwny sposób mówienia, grozisz mi, mimo to że nie dałem tobie powodu – mówił to tonem obwiniający, tak jak by to on miał pretensje do niej.
„To powinno załatwić sprawę” Mimo to był bardzo przerażony, nie chciał żeby kobieta poznała jego sekret, każdy go ma, ona pewnie też. Nie zamierzał pokazywać jej swoich emocji. Pilnował każdego swojego ruchu.
Zaczął analizować swoje posunięcia do tej pory. Wszystko wydawało mu się bez ładu i składu.
„To chyba najgorszy sposób na przechwycenie tego pierścionka.” Czyżby zwariował przez te 8 lat? Czy ukrywanie tajemnicy to sprawia?
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
- Że co? - Sena aż cofnęła się o krok słysząc krzyk mężczyzny na temat kobiet. Widziała różne reakcje, ale ta była dość zaskakująca. Jednak jego kolejne słowa pogrzebały szanse na pokojowe załatwienie sprawy. Zmiennokształtna obeszła powoli złodzieja dookoła. - Ja Ci, sssskarbie, nie grossssiłam... ja ossstrzegałam...
Gdy znów stała oko w oko z niedoszłym napastnikiem, pochyliła się z jego stronę, przybierając przy okazji pozę wyglądającą nieco jak parodia kuszenia.
- Więc uwaszszszaszsz, sze cośśśś ssse mną nie tak? - Syknęła mu do ucha, mrużąc lekko oczy, które zdawały się być obwiedzione teraz czymś na kształt dziwnego tatuażu, jakby łusek. Znów wysunęła przez wargi język i poruszyła nim lekko w powietrzu, ale dowolny obserwator stojący dość blisko mógłby przysiąc, że był on cienki i rozdwojony na końcu. Z resztą, gdy tylko go schowała, obróciła gwałtownie głowę w stronę wylotu uliczki.
- Ktośśś tu jessst... - Szepnęła próbując dostrzec cokolwiek. Właściwie jak dla niej podglądacz mógłby stać nawet z pochodnią w dłoni a i tak by go nie zauważyła, gdyby się nie poruszył. Wykrzywiła na moment wargi, dając wyraz niezadowoleniu, po czym znów zwróciła swoją uwagę na rozmówcę. - Dlaczego Ty właśściwie nie pachniesz? Widzisz tam kogoś?
W obliczu nowego potencjalnego niebezpieczeństwa Sena jakby odzyskała nieco panowania nad sobą. Mówiła nieco wyraźniej a łuski wokół oczu przybladły, stając się prawie całkowicie niewidocznymi.
Gdy znów stała oko w oko z niedoszłym napastnikiem, pochyliła się z jego stronę, przybierając przy okazji pozę wyglądającą nieco jak parodia kuszenia.
- Więc uwaszszszaszsz, sze cośśśś ssse mną nie tak? - Syknęła mu do ucha, mrużąc lekko oczy, które zdawały się być obwiedzione teraz czymś na kształt dziwnego tatuażu, jakby łusek. Znów wysunęła przez wargi język i poruszyła nim lekko w powietrzu, ale dowolny obserwator stojący dość blisko mógłby przysiąc, że był on cienki i rozdwojony na końcu. Z resztą, gdy tylko go schowała, obróciła gwałtownie głowę w stronę wylotu uliczki.
- Ktośśś tu jessst... - Szepnęła próbując dostrzec cokolwiek. Właściwie jak dla niej podglądacz mógłby stać nawet z pochodnią w dłoni a i tak by go nie zauważyła, gdyby się nie poruszył. Wykrzywiła na moment wargi, dając wyraz niezadowoleniu, po czym znów zwróciła swoją uwagę na rozmówcę. - Dlaczego Ty właśściwie nie pachniesz? Widzisz tam kogoś?
W obliczu nowego potencjalnego niebezpieczeństwa Sena jakby odzyskała nieco panowania nad sobą. Mówiła nieco wyraźniej a łuski wokół oczu przybladły, stając się prawie całkowicie niewidocznymi.
„Trzeba się zebrać do kupy bo zaraz zniknę.”
Najpierw jego ciało straci swoją materialność tak, że będzie je tylko widać, ale wszystko będzie przez nie przechodzić. Później zniknie całkowicie z oczu. Koniec gadania głupot po dobroci, to i tak nic nie daje. Szkoda że sztylet ma w plecaku, nie uda mu się sięgnąć. Nawet mu się nie opłaca, wtedy mógłby się pożegnać z pierścionkiem, bez sensu było by zabieranie go siłą, przez to zabawa by się skończyła. Właściwie już się skończyła. Kim jest ta kobieta, dziwny język, dziwne oczy i do tego ten dialekt. Nie będzie ją o to wypytywał, i tak jest już podenerwowana.
„Tajemnica za tajemnice - słaba wymiana. Trzeba odwrócić jej uwagę w inny sposób bardziej pokojowy.”
Normalnemu człowiekowi pewnie by przeszkadzało to że stoi tak blisko, ale on tego nie czuł więc nawet nie zareagował. Właściwie stał w miejscu prawie się nie ruszając, żeby nie stracić koncentracji. Mogło się wydawać to dziwne. Powinien coś powiedzieć np. Nie pachnę bo się nie pocę tak jak ty. Ale to nie jest pokojowe. Może powinien przemilczeć tę sprawę. Miał dobre oczy ale nikogo nie dostrzegał na końcu uliczki.
-Nie wiem możemy pójść sprawdzić razem – z nutką strachu w głosie.
„Niech myśli że się boję, może to ją uspokoi” Wmawiał sobie, tak naprawdę się bał mimo to że nie mogła mu nic zrobić.
Najpierw jego ciało straci swoją materialność tak, że będzie je tylko widać, ale wszystko będzie przez nie przechodzić. Później zniknie całkowicie z oczu. Koniec gadania głupot po dobroci, to i tak nic nie daje. Szkoda że sztylet ma w plecaku, nie uda mu się sięgnąć. Nawet mu się nie opłaca, wtedy mógłby się pożegnać z pierścionkiem, bez sensu było by zabieranie go siłą, przez to zabawa by się skończyła. Właściwie już się skończyła. Kim jest ta kobieta, dziwny język, dziwne oczy i do tego ten dialekt. Nie będzie ją o to wypytywał, i tak jest już podenerwowana.
„Tajemnica za tajemnice - słaba wymiana. Trzeba odwrócić jej uwagę w inny sposób bardziej pokojowy.”
Normalnemu człowiekowi pewnie by przeszkadzało to że stoi tak blisko, ale on tego nie czuł więc nawet nie zareagował. Właściwie stał w miejscu prawie się nie ruszając, żeby nie stracić koncentracji. Mogło się wydawać to dziwne. Powinien coś powiedzieć np. Nie pachnę bo się nie pocę tak jak ty. Ale to nie jest pokojowe. Może powinien przemilczeć tę sprawę. Miał dobre oczy ale nikogo nie dostrzegał na końcu uliczki.
-Nie wiem możemy pójść sprawdzić razem – z nutką strachu w głosie.
„Niech myśli że się boję, może to ją uspokoi” Wmawiał sobie, tak naprawdę się bał mimo to że nie mogła mu nic zrobić.
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
Sena wyrwała nagle zza paska dwa sztylety i... oblizała dokładnie ostrza. Mogło wydawać się to dziwne, ale praktycznie zawsze, gdy coś ją rozdrażniło, w jej ślinie pojawiały się niewielkie ilości jadu. A to zawsze coś. Młodzieniec był dziwaczny i chciała wiedzieć, jakim cudem potrafił ukryć swój zapach tak dobrze. A w tym celu trzeba było pozbyć się intruza. Jedną z broni wyciągnęła w stronę rozmówcy.
- Sspróbuj wbić mi go w plecy, a pożałujesz. Nie wycieraj klingi. Trucizna. - Szepnęła, szykując drugie ostrze do rzutu. Miękkim, lekko kołyszącym krokiem podeszła pod ścianę i zaczęła się przesuwać wzdłuż niej, węsząc co kilka kroków, lub wysuwając gwałtownie język. Czekała tylko na najdrobniejszy ruch, by rzucić się na podsłuchiwacza. Nie obawiała się, że napotkany mężczyzna z jej sztyletem zaatakuje ją. Mógł sobie nie pachnieć, ale była pewna, że wyczuje wibracje bruku, gdy ten zacznie iść. No i jaj własny jad był dla niej zupełnie nieszkodliwy.
Przez te wszystkie nerwy zmiennokształtna bardzo zgłodniała. A przez to była zła. Chciała mieć to wszystko za sobą, zmienić się i zapolować na spokojnie. Albo od biedy kupić jakieś mięso. Chwilowo jednak starała się w pełni skupić na wypatrywaniu ruchu w okolicy, z której dolatywał ją zapach. Miała tylko nadzieję, że nie trafiła na nikogo wyszkolonego w walce, a tym bardziej nikogo wysłanego za nią. Mogła sobie grozić młodym ludziom w zaułkach, ale była zabójcą, nie wojowniczką. Specjalizowała się w truciznach i atakach z zaskoczenia, w walce była niewiele warta.
- Sspróbuj wbić mi go w plecy, a pożałujesz. Nie wycieraj klingi. Trucizna. - Szepnęła, szykując drugie ostrze do rzutu. Miękkim, lekko kołyszącym krokiem podeszła pod ścianę i zaczęła się przesuwać wzdłuż niej, węsząc co kilka kroków, lub wysuwając gwałtownie język. Czekała tylko na najdrobniejszy ruch, by rzucić się na podsłuchiwacza. Nie obawiała się, że napotkany mężczyzna z jej sztyletem zaatakuje ją. Mógł sobie nie pachnieć, ale była pewna, że wyczuje wibracje bruku, gdy ten zacznie iść. No i jaj własny jad był dla niej zupełnie nieszkodliwy.
Przez te wszystkie nerwy zmiennokształtna bardzo zgłodniała. A przez to była zła. Chciała mieć to wszystko za sobą, zmienić się i zapolować na spokojnie. Albo od biedy kupić jakieś mięso. Chwilowo jednak starała się w pełni skupić na wypatrywaniu ruchu w okolicy, z której dolatywał ją zapach. Miała tylko nadzieję, że nie trafiła na nikogo wyszkolonego w walce, a tym bardziej nikogo wysłanego za nią. Mogła sobie grozić młodym ludziom w zaułkach, ale była zabójcą, nie wojowniczką. Specjalizowała się w truciznach i atakach z zaskoczenia, w walce była niewiele warta.
Przynajmniej nie jest teraz ofiarą. Wspólny wróg zbliża. To bez sensu iść ze sztyletem na kogoś w zaułku, kogo się nawet na oczy nie widziało. Czemu ta kobieta od razu zakłada że to jest zagrożenie? Nie zamierza nikogo zabijać ani brać w tym udziału. Tortury to co innego, ale śmierć jest nagrodą po życiu. Ktokolwiek jest w tym zaułku powinien jeszcze cierpieć w życiu. Noel upuścił swój sztylet. Chciał krzyknąć uciekaj ale nie zrobił tego. Pamiętał o swoim celu, jeśli ten ktoś ją zabije będzie mógł wziąć swój pierścień. Trzeba jednak uzasadnić swój ruch. Mógłby powiedzieć „On przecież nic nie zrobił” lub „Nie powinno się zabijać niewinnych” lub „Czemu jesteś taka porywcza?”. Wolał jednak w tym momencie milczeć. Liczył w duchu na to że ten czyn przekona ją o czystości jego zamiarów.
- Eryviel
- Szukający drogi
- Posty: 44
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Skryty w idealnym miejscu zabójca zdziwił się, że został zdemaskowany. Jak to możliwe? Nie zastanawiał się dłużej. Wiedział, że to kobieta go wykryła. Zdradziły ją jej ruchy. Doskonale wiedział, że zacznie go szukać. Jeszcze nim ta skończyła ostrzegać mężczyznę elf z łatwością wdrapał się na dach. Nie było to trudne z powodu kiepsko wykonanego parapetu. Wystarczył on jednak, by służyć jako podpora.
Z tego miejsca było widać całą okolicę. Doskonały widok na labirynt krętych uliczek. Eryviel z niewielkiego rozpędu przeskoczył na sąsiedni budynek. W razie czego trzymał linę w gotowości. Jednak z łatwością utrzymał się na sąsiednim dachu. Po cichu dobył swoich dwóch ostrzy i czekał na zbliżającą się dwójkę.
Z tego miejsca było widać całą okolicę. Doskonały widok na labirynt krętych uliczek. Eryviel z niewielkiego rozpędu przeskoczył na sąsiedni budynek. W razie czego trzymał linę w gotowości. Jednak z łatwością utrzymał się na sąsiednim dachu. Po cichu dobył swoich dwóch ostrzy i czekał na zbliżającą się dwójkę.
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
Dźwięk klingi spadającej na bruk usłyszała nawet prawie głucha zmiennokształtna. Obróciła się gwałtownie i cofnęła do mężczyzny. Przyklęknęła przy nim, poruszając dłońmi tuż nad ziemią, aż znalazła broń. Wyglądało to nieco dziwnie, bo nie było aż tak ciemno, by ostrze nie było widoczne.
- Głupiec. Jeśli tam jest ktoś niebezpieczny, już jesssteś trupem. - Syknęła, wstając i podążając do miejsca, gdzie wyczuła obcy zapach. Powęszyła tam przez chwilę, przeklinając pod nosem. - Był tu... przeniósł się. Żaden pijaczyna, nie czuję alkoholu...
Język wężowatej kilkakrotnie wystrzelił na ułamek sekundy spomiędzy warg, gdy szukała jakiegoś śladu. Nagle spojrzała w górę i zaczęła się rozglądać. Kilkakrotnie przesunęła wzrokiem po sylwetce elfa, nie zauważając nieruchomej postaci.
- A w diabły z nim. Mam ciekawsze zajęcia niż podchody. - Mruknęła wreszcie, uznając, że gdyby obcy rzeczywiście był napastnikiem, już by zaatakował. - Zgłodniałam...
Przy ostatnim słowie zaczęła metodycznie kopać wszelkie leżące pod ścianą budynku przedmioty, licząc na wypłoszenie jakiegoś gryzonia.
- Ty, paniczyku, lepiej ssię tu nie kręć. W takich uliczkach bywają podejrzane typy... - Uśmiechnęła się krzywo do mężczyzny, który niedawno ją zaczepił. Pokazała przy tym zdecydowanie zbyt wiele zębów, a na dodatek przesunęła koniuszkiem języka po nieco zbyt spiczastym kle. Zaraz potem zaklęła głośno, z wybitną energią wymierzając kopniaka resztkom jakiejś skrzyni, skąd z urażonym piskiem wybiegła mysz. - Nie wiem, kto, ale nadal tu jesssst!
- Głupiec. Jeśli tam jest ktoś niebezpieczny, już jesssteś trupem. - Syknęła, wstając i podążając do miejsca, gdzie wyczuła obcy zapach. Powęszyła tam przez chwilę, przeklinając pod nosem. - Był tu... przeniósł się. Żaden pijaczyna, nie czuję alkoholu...
Język wężowatej kilkakrotnie wystrzelił na ułamek sekundy spomiędzy warg, gdy szukała jakiegoś śladu. Nagle spojrzała w górę i zaczęła się rozglądać. Kilkakrotnie przesunęła wzrokiem po sylwetce elfa, nie zauważając nieruchomej postaci.
- A w diabły z nim. Mam ciekawsze zajęcia niż podchody. - Mruknęła wreszcie, uznając, że gdyby obcy rzeczywiście był napastnikiem, już by zaatakował. - Zgłodniałam...
Przy ostatnim słowie zaczęła metodycznie kopać wszelkie leżące pod ścianą budynku przedmioty, licząc na wypłoszenie jakiegoś gryzonia.
- Ty, paniczyku, lepiej ssię tu nie kręć. W takich uliczkach bywają podejrzane typy... - Uśmiechnęła się krzywo do mężczyzny, który niedawno ją zaczepił. Pokazała przy tym zdecydowanie zbyt wiele zębów, a na dodatek przesunęła koniuszkiem języka po nieco zbyt spiczastym kle. Zaraz potem zaklęła głośno, z wybitną energią wymierzając kopniaka resztkom jakiejś skrzyni, skąd z urażonym piskiem wybiegła mysz. - Nie wiem, kto, ale nadal tu jesssst!
Zwycięstwo, już go nie atakuje. To był nieodpowiedni moment, jeśli ktoś naprawdę czyha na nich za rogiem, ale się uśmiechnął. Pewnie ten ktoś, jeśli w ogóle istnieje, przestraszył się. Kobieta rzeczywiście była głodna, ale zamiast pójść gdzieś gdzie może coś zjeść, zaczęła kopać ściany.
„To jest chyba najmniej konstruktywna reakcja na głód”- chłopak zaczął się śmiać.
-Może zamiast kopać te ściany poszłabyś ze mną do karczmy?- w tym momencie popełnił drugi raz ten sam błąd. Przestał się śmiać. Zignorował uwagę o podejrzanych typkach, gorzej niż na nią nie mógł trafić. Spojrzał jeszcze raz na swój pierścień, zadanie nie jest takie trudne, wystarczy podać jej rękę a pierścień sam się zsunie. Kiedyś było to dziecinnie proste, teraz musi uważać na odpowiednią siłę potrzebną do uścisku dłoni. Jak będzie patrzył na dłoń, to uchwycenie pierścienia nie będzie problemem.
„To jest chyba najmniej konstruktywna reakcja na głód”- chłopak zaczął się śmiać.
-Może zamiast kopać te ściany poszłabyś ze mną do karczmy?- w tym momencie popełnił drugi raz ten sam błąd. Przestał się śmiać. Zignorował uwagę o podejrzanych typkach, gorzej niż na nią nie mógł trafić. Spojrzał jeszcze raz na swój pierścień, zadanie nie jest takie trudne, wystarczy podać jej rękę a pierścień sam się zsunie. Kiedyś było to dziecinnie proste, teraz musi uważać na odpowiednią siłę potrzebną do uścisku dłoni. Jak będzie patrzył na dłoń, to uchwycenie pierścienia nie będzie problemem.
- Eryviel
- Szukający drogi
- Posty: 44
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Mroczny Elf
- Profesje:
- Kontakt:
Patrzył z góry na kobietę. Ona spojrzała na niego kilka razy ale nie dostrzegła go. Wiedziała, że tam był ale go nie widziała. Dziwne. - Pomyślał Eryviel. Zastanawiał się, czy i mężczyzna na niego spojrzy. I czy też go nie zobaczy.
- A w diabły z nim. Mam ciekawsze zajęcia niż podchody. - Powiedziała osobniczka na dole. - Zgłodniałam...
Po chwili zaczęła wszystko kopać dokoła. Zadziwiające zachowanie.
- Może zamiast kopać te ściany poszłabyś ze mną do karczmy? - Zaproponował "kompan" dziwacznej kobiety.
Są tacy... nietypowi. - Tak. To dobre określenie.
Cały czas był nieruchomy. Niczym posąg. Lepiej tak pozostać. Jeszcze chwilę...
- A w diabły z nim. Mam ciekawsze zajęcia niż podchody. - Powiedziała osobniczka na dole. - Zgłodniałam...
Po chwili zaczęła wszystko kopać dokoła. Zadziwiające zachowanie.
- Może zamiast kopać te ściany poszłabyś ze mną do karczmy? - Zaproponował "kompan" dziwacznej kobiety.
Są tacy... nietypowi. - Tak. To dobre określenie.
Cały czas był nieruchomy. Niczym posąg. Lepiej tak pozostać. Jeszcze chwilę...
- Sena
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 68
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Zmiennokształtny
- Profesje:
- Kontakt:
- W karczmach nie dają właściwych specjałów... - Sena mruknęła zerkając w wąską szparę między dwoma budynkami. Powoli ukucnęła i sięgnęła do środka ręką, schowawszy najpierw jeden ze sztyletów za pasek. Jednym gwałtownym ruchem opuściła dłoń, zacisnęła na czymś palce i wyciągnęła nieco wychudzonego szczura, trzymając go za ogon. - Po co iśśść do karczmy, ssskoro po ulicach biegają takie... sssmakołyki?
Zapytała cicho z okrutnym uśmiechem, chwytając gryzonia drugą dłonią. Gdy trzymała już zwierzę pewnym chwytem, odchyliła jego łeb to tyłu, jakby zamierzała złamać mu kręgosłup. Zamiast tego zacisnęła zęby na boku futrzaka w krótkim ugryzieniu. Szczur już po chwili przestał się ruszać, a zmiennokształtna rozcięła sztyletem brzuch ofiary i wydłubała ostrożnie ciepłe jeszcze serce. Bez najmniejszego zawahania włożyła je do ust i zaczęła żuć. Z miną niewiniątka podsunęła trupa stojącemu niedaleko mężczyźnie.
- Ssssskusisz się? Chudy, ale smaczny.
Zapytała cicho z okrutnym uśmiechem, chwytając gryzonia drugą dłonią. Gdy trzymała już zwierzę pewnym chwytem, odchyliła jego łeb to tyłu, jakby zamierzała złamać mu kręgosłup. Zamiast tego zacisnęła zęby na boku futrzaka w krótkim ugryzieniu. Szczur już po chwili przestał się ruszać, a zmiennokształtna rozcięła sztyletem brzuch ofiary i wydłubała ostrożnie ciepłe jeszcze serce. Bez najmniejszego zawahania włożyła je do ust i zaczęła żuć. Z miną niewiniątka podsunęła trupa stojącemu niedaleko mężczyźnie.
- Ssssskusisz się? Chudy, ale smaczny.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości