Pałac Dziewięciu Wież ⇒ [ Zimowy ogród] Spotkanie
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
[ Zimowy ogród] Spotkanie
Yngwirdia od dłuższego czasu strasznie nudziła się spędzając dni sama. W zasadzie nie widziała różnicy między przebywaniem na pałacu w Rouhanie a tutaj. Była tam samo samotna i smutna. Oczywiście zapoznała się z wieloma damami, jednak z żadną się nie zaprzyjaźniła. Więcej czasu spędzała sama, przechadzając się głównymi alejkami ogrodu, przeglądając książki w wielkiej bibliotece, śpiewając pieśni wieczorem przygrywając na lutni, czy wałęsając się bez celu po licznych salach pałacu. Jakoś nie umiała znaleźć tutaj swojego miejsca. Prawie każdego wieczoru zjadała wieczerze ze swoim bratem i jego przyszłą żoną, po czym długo haftowała tunikę którą wcześniej uszyła na krosnach. Nie wiedziała dla kogo jest, po prostu dla zabicia czasu tkała co było zajęciem wyciszającym. Tunika jednak wyszła zbyt duża nawet jak na jej brata, porzuciła ją zatem zajmując się czymś innym. Tego poranka jak zwykle wstała z samego rana, zjadła lekkie śniadanie i uznała że pójdzie do ogrodu zimowego znajdującego się na górnych częściach pałacu. Był to ogród zbudowany w pomieszczeniu, by zimą kobiety mogły tam spędzać czas. Nigdy dotąd spotkała takiego miejsca.
Ubrała się dziś w zwiewną złotawą suknie dopasowaną odpowiednio do ciała, spinaną gorsetem pod biustem aż do bioder, zgodnie z modą stolicy. Z powodu jak dla niej zbyt głębokiego dekoltu , była w końcu wdową i do tego już nie młodą, na ramiona zarzuciła koronkową narzutę która sama szyła, spinając ją centralnie na biuście sporej wielkości zdobną broszą. Wzięła książkę którą zamierzała czytać i zwiewnymi krokami ruszyła po schodach by dotrzeć do ogrodu. Nie śpieszyła się ale nie wiedziała dlaczego właśnie tego dnia zeskakiwała po dwa stopnie, jakby chcąc dotrzeć jak najszybciej do swojej kryjówki - zimowego ogrodu.
Ubrała się dziś w zwiewną złotawą suknie dopasowaną odpowiednio do ciała, spinaną gorsetem pod biustem aż do bioder, zgodnie z modą stolicy. Z powodu jak dla niej zbyt głębokiego dekoltu , była w końcu wdową i do tego już nie młodą, na ramiona zarzuciła koronkową narzutę która sama szyła, spinając ją centralnie na biuście sporej wielkości zdobną broszą. Wzięła książkę którą zamierzała czytać i zwiewnymi krokami ruszyła po schodach by dotrzeć do ogrodu. Nie śpieszyła się ale nie wiedziała dlaczego właśnie tego dnia zeskakiwała po dwa stopnie, jakby chcąc dotrzeć jak najszybciej do swojej kryjówki - zimowego ogrodu.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
W trzy dni po tym jak chuderlawy medyk został poturbowany przez Taralda, a Ruda oświadczyła, że to ona chciała zostać pocałowana Tarlad nadal próbował poskładać to sobie wszystko w głowie. Szedł powili przez korytarze pałacu w tylko sobie znanym kierunku rozmyślając. Od tamtej pory na szczęście nie spotkał chudzielca, bo kto wie jakby zareagował na jego widok. Oczywiście nie miał zamiaru go bić, ale pewnie porozmawiałby sobie z nim poważnie. Nadal nie był przecież co do niego przekonany. Z drugiej jednak strony wiedział, że jeśli medyk okaże się być "tak wspaniały" jak mówiła Ruda jego podejście szybko się zmieni, w końcu chciał przecież by jego siostra była szczęśliwa. Przegrabił krótkie włosy palcami jakby nadal zastanawiał się nad tym wszystkim. Powoli zaczął wspinać się po schodach w górę. Nie przeszedł jednak kilku stopni kiedy nagle wpadła na niego jakaś kobieta. Yngwirdia zeskakująca po schodach przestraszyła się widząc nagle wyrastającą przed nią postać, potknęła się i wylądowała na niej przewracając wojownika na plecy. Tarald runął jak długi na drewnianą podłogę. Dobrze, że spadł tylko z kilku stopni. Przez chwilę zupełnie nie wiedział co się stało. Zwłaszcza, że w mgnieniu oka znalazł się na podłodze. Nie szczególnie był przygotowany na to, że ktoś na niego zeskoczy. Jednak odruchowo chwycił spadającą na niego postać, która teraz leżała już na nim. Spojrzał zszokowany na kobietę i nie bardzo wiedział co zrobić.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
Yngwirdia zerwała się na równe nogi, spojrzała na potężnie zbudowanego mężczyznę, uśmiechając się niepewnie. Poprawiła suknie szybkim gestem wyrównując materiał i narzutę.
- Panie... wybacz... - wyszeptał.
- Bardzo mi przykro...
Nie za bardzo wiedziała co powiedzieć, przyglądając się jak wojownik dźwiga się z ziemi. Ostatecznie chwyciła go za ramie bardziej udając niż faktycznie pomagając. W zasadzie kiedy wielki mężczyzna stanął przed nią, zobaczyła że jest nader przystojny. Tym bardziej poczuła się już zupełnie zakłopotana, wiek jednak i stanowisko nie pozwoliło jej zachować się byle jak. Wyprostowała się, chwyciła rąbek sukni skłoniła lekko jak wypadało damą.
- Wybacz jeszcze raz panie, na zauważyłam cię. Jestem Yngwirdia an Anarloth, siostra namiestnika. Ale chyba się jeszcze nie widzieliśmy ?
Dopiero teraz dostrzegła leżącą daleko od niej książkę na podłodze.
- Panie... wybacz... - wyszeptał.
- Bardzo mi przykro...
Nie za bardzo wiedziała co powiedzieć, przyglądając się jak wojownik dźwiga się z ziemi. Ostatecznie chwyciła go za ramie bardziej udając niż faktycznie pomagając. W zasadzie kiedy wielki mężczyzna stanął przed nią, zobaczyła że jest nader przystojny. Tym bardziej poczuła się już zupełnie zakłopotana, wiek jednak i stanowisko nie pozwoliło jej zachować się byle jak. Wyprostowała się, chwyciła rąbek sukni skłoniła lekko jak wypadało damą.
- Wybacz jeszcze raz panie, na zauważyłam cię. Jestem Yngwirdia an Anarloth, siostra namiestnika. Ale chyba się jeszcze nie widzieliśmy ?
Dopiero teraz dostrzegła leżącą daleko od niej książkę na podłodze.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
Tarald dźwignął się z ziemi nadal zaskoczony całą sytuacją. Mruknął coś pod nosem rozmasowując sobie bok, jakby w coś się uderzył. Spojrzał na niską kobietę stojącą przed nim, cóż dla niego prawie każdy był niski, a wszystkie kobiety wydawały się drobne.
- Pani, czy nic ci nie jest? Może pójść po medyka? - zapytał.
- Jestem Tarald an Belaqua - przedstawił się kłaniając. Nie zamierzał jednak dodawać tak jak ona, że jest bratem Rudej, jakoś nie widział takiej potrzeby, dlatego też dziwił się, że drobna istota zaznaczyła czyją jest siostrą. Czyżby w ten sposób chciała mu coś powiedzieć? Może to, że raczej powinien zejść jej z drogi. Tarald ostatnio stał się nieufny, we wszystkich widział wrogów i dopatrywał się spisków. Wszystko przez to, że po tak długim czasie powrócili do pałacu, w swojej marchii zachowywał się zupełnie inaczej, tu wydawało mu się, że każdy jego ruch może być źle odebrany, zwłaszcza po tym co Eohaid zrobił Rudej. Naprawdę miał wrażenie, że każdy, za wszelką cenę próbuje zaznaczyć na różne sposoby swoją pozycję i nie podobało mu się to. Pochylił się podnosząc z ziemi książkę i podał ją kobiecie.
- Pani, to chyba twoje - rzekł.
- Pani, czy nic ci nie jest? Może pójść po medyka? - zapytał.
- Jestem Tarald an Belaqua - przedstawił się kłaniając. Nie zamierzał jednak dodawać tak jak ona, że jest bratem Rudej, jakoś nie widział takiej potrzeby, dlatego też dziwił się, że drobna istota zaznaczyła czyją jest siostrą. Czyżby w ten sposób chciała mu coś powiedzieć? Może to, że raczej powinien zejść jej z drogi. Tarald ostatnio stał się nieufny, we wszystkich widział wrogów i dopatrywał się spisków. Wszystko przez to, że po tak długim czasie powrócili do pałacu, w swojej marchii zachowywał się zupełnie inaczej, tu wydawało mu się, że każdy jego ruch może być źle odebrany, zwłaszcza po tym co Eohaid zrobił Rudej. Naprawdę miał wrażenie, że każdy, za wszelką cenę próbuje zaznaczyć na różne sposoby swoją pozycję i nie podobało mu się to. Pochylił się podnosząc z ziemi książkę i podał ją kobiecie.
- Pani, to chyba twoje - rzekł.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
Chwyciła swoją drobną dłonią książkę, uśmiechnęła się jak zwykle smutno. W zasadzie nie wiedziała kiedy na jej twarzy pojawił się radosny uśmiech chyba nigdy. W gruncie rzeczy chyba nigdy nie bywała wesoła.
- Dziękuję Panie - powiedziała miękko. Ucieszyło ją jednak iż nie przedstawił się pozycja. Jednak ktoś wreszcie na tym pałacu nie oczekiwał od niej tytułu, nie oczekiwał etykiety. Było jej tym przyjemniej. Przez dłuższą chwilę stała, spojrzała na niego po raz pierwszy uważnie wpatrując się w niebo by zapamiętać każdy szczegół jego twarzy, jego oczy, jego cały wygląd.
- Może już pójdę... - wyszeptała cicho, nie chciała w końcu go urazić.
- Dziękuję Panie - powiedziała miękko. Ucieszyło ją jednak iż nie przedstawił się pozycja. Jednak ktoś wreszcie na tym pałacu nie oczekiwał od niej tytułu, nie oczekiwał etykiety. Było jej tym przyjemniej. Przez dłuższą chwilę stała, spojrzała na niego po raz pierwszy uważnie wpatrując się w niebo by zapamiętać każdy szczegół jego twarzy, jego oczy, jego cały wygląd.
- Może już pójdę... - wyszeptała cicho, nie chciała w końcu go urazić.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
Tarald uważnie przyglądał się kobiecie, wyglądała dość... specyficznie, nie wiedział, czy po prostu jest smutna, czy coś jej się stało, czy może zrobił jej jakąś krzywdę. W zasadzie nie wiedział jak powinien się zachować, ale zmartwił się patrząc na tą bezbronną niewiastę.
- Pani, może jednak odprowadzić cię do medyka? - chciał powiedzieć, że nie wygląda za dobrze, ale doszedł do wniosku, że to byłoby chyba niestosowne mówić kobiecie, że wygląda źle, powstrzymał się więc od tego komentarza.
- Albo do komnat, na pewno nic ci się nie stało pani? - rzekł zmartwiony.
- Pani, może jednak odprowadzić cię do medyka? - chciał powiedzieć, że nie wygląda za dobrze, ale doszedł do wniosku, że to byłoby chyba niestosowne mówić kobiecie, że wygląda źle, powstrzymał się więc od tego komentarza.
- Albo do komnat, na pewno nic ci się nie stało pani? - rzekł zmartwiony.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
- Nie, nic mi nie jest. Naprawdę - znów pojawił się blady smutny uśmiech.
- Bardziej martwię się o ciebie, w końcu to na Ciebie panie spadałam.
- Dziękuję jednak za troskę - rzekła miękko. Spoglądając na niego. Tak samo jak brat miała fiołkowe oczy, choć jej zdawały się ciemniejsze niż Elestila. Nie umiała oderwać od niego oczu. Miał ładne rysy twarz, mimo iż zupełnie nie podobne do wojowników. Tak samo zresztą jak brak brody. Spojrzała na jego policzki, ręce, szyję szukając jakiejś blizny. Jego dłonie nie nosiły oznak spracowania. Ze wstydem spojrzała na swoje, zniszczone tkaniem, haftowaniem i ciężką pracą dłonie, nie raz wykręcane przez mężów.
- Bardziej martwię się o ciebie, w końcu to na Ciebie panie spadałam.
- Dziękuję jednak za troskę - rzekła miękko. Spoglądając na niego. Tak samo jak brat miała fiołkowe oczy, choć jej zdawały się ciemniejsze niż Elestila. Nie umiała oderwać od niego oczu. Miał ładne rysy twarz, mimo iż zupełnie nie podobne do wojowników. Tak samo zresztą jak brak brody. Spojrzała na jego policzki, ręce, szyję szukając jakiejś blizny. Jego dłonie nie nosiły oznak spracowania. Ze wstydem spojrzała na swoje, zniszczone tkaniem, haftowaniem i ciężką pracą dłonie, nie raz wykręcane przez mężów.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
- Pani, myślę, że taka drobna istota nie byłaby w stanie zrobić mi krzywdy, nawet zrzucając mnie ze schodów - rzekł spokojnie, łagodnie się uśmiechając. Spojrzał jeszcze raz uważnie na bladą twarz kobiety, naprawdę wydawała mu się nieswoja i smutna. Miał wyraźne wrażenie, że coś jest nie tak, tylko nie wiedział co. A może znów był po prostu przewrażliwiony, tak jak względem chudzielca-medyka. Zmrużył oczy jeszcze raz przyglądając się kobiecie i ku jego zaskoczeniu dojrzał stróżkę krwi pływającą z jej szyi po obojczyku.
- Pani... rzekł niepewnie, wyciągnął dłoń w stronę kobiety i odsunął jej włosy z ramienia by zobaczyć skąd płynie krew. Jak się okazało kobieta miała po prawej stronie szyi dość mocno zdarty naskórek, a z rany sączyła się krew. Przez ułamek sekundy Tarald zastanawiał się w co kobieta mogła się uderzyć, żeby zrobić sobie ranę w takim miejscu, ale nic nie przyszło mu do głowy, uznał jednak, że to w tej chwili mało ważne. Wyciągnął z kieszeni białą chusteczkę i przyłożył ją do szyi Yngwirdii.
- Chyba jednak będziesz musiała pójść do medyka - dokończył zaczęte wcześniej zdanie.
- Pani... rzekł niepewnie, wyciągnął dłoń w stronę kobiety i odsunął jej włosy z ramienia by zobaczyć skąd płynie krew. Jak się okazało kobieta miała po prawej stronie szyi dość mocno zdarty naskórek, a z rany sączyła się krew. Przez ułamek sekundy Tarald zastanawiał się w co kobieta mogła się uderzyć, żeby zrobić sobie ranę w takim miejscu, ale nic nie przyszło mu do głowy, uznał jednak, że to w tej chwili mało ważne. Wyciągnął z kieszeni białą chusteczkę i przyłożył ją do szyi Yngwirdii.
- Chyba jednak będziesz musiała pójść do medyka - dokończył zaczęte wcześniej zdanie.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
Yngwrdia zaskoczona spojrzała kiedy mężczyzna wyciągnął chusteczkę w jej stronę. Nie poruszyła się jednak, w zasadzie był niezwykle dla niej miły.
- Dziękuję ci panie, może jednak powinnam iść do medyczki Tantris.
Pokiwała głową jakby na podkreślenie słów.
- Jeszcze raz dziękuję ci za troskę - uśmiechnęła się i obróciła by ruszyć faktycznie długim korytarzem do domu uzdrowień gdzie najczęściej można było spotkać Tantris.
- Dziękuję ci panie, może jednak powinnam iść do medyczki Tantris.
Pokiwała głową jakby na podkreślenie słów.
- Jeszcze raz dziękuję ci za troskę - uśmiechnęła się i obróciła by ruszyć faktycznie długim korytarzem do domu uzdrowień gdzie najczęściej można było spotkać Tantris.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
- Pani... chyba nie myślisz, że pozwolę ci pójść do medyka o własnych siłach - rzekł zaskoczony Tarald widząc odchodzącą Yngwirdię. Podszedł do kobiety i wziął ją na ręce. Miał wrażenie, że kobieta waży jeszcze mniej niż jego siostra. Naprawdę nie miał zamiaru pozwalać jej iść samej, skoro krwawiła, mogła uderzyć się przecież bardziej, mogła zemdleć, lub mogło stać się coś jeszcze gorszego.
Kiedy dotarli do lecznicy, okazało się, że Tantris nie ma. Jakaś służka która sprzątała powiedziała im, że medyczka została wezwana przez arcyksiężną i nie wiadomo kiedy wróci. Tarald zamyślił się na chwilę, po czym posadził Yngwirdię na stolę. Skoro nie było medyczki sam musiał sobie poradzić z raną kobiety. Wziął pierwszy lepszy alkohol jaki medyczka miała w swoich zapasach, polał nim materiał, który znalazł i jak mniemał służył on do opatrywania ran i wrócił do jasnowłosej kobiety.
- Pewnie będzie piekło - uprzedził, po czym odsunął włosy kobiety z ramienia, przytrzymał je i przyłożył do rany nasączoną w alkoholu szmatkę.
Kiedy dotarli do lecznicy, okazało się, że Tantris nie ma. Jakaś służka która sprzątała powiedziała im, że medyczka została wezwana przez arcyksiężną i nie wiadomo kiedy wróci. Tarald zamyślił się na chwilę, po czym posadził Yngwirdię na stolę. Skoro nie było medyczki sam musiał sobie poradzić z raną kobiety. Wziął pierwszy lepszy alkohol jaki medyczka miała w swoich zapasach, polał nim materiał, który znalazł i jak mniemał służył on do opatrywania ran i wrócił do jasnowłosej kobiety.
- Pewnie będzie piekło - uprzedził, po czym odsunął włosy kobiety z ramienia, przytrzymał je i przyłożył do rany nasączoną w alkoholu szmatkę.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
- Nie trzeba panie, ale to miłe - powiedziała cicho kobieta.
Kobieta pozwoliła się wziąć na ręce , uśmiechnęła się nawet do mężczyzny.
- Dziękuję ci panie.
Zdziwiła się nieco kiedy posadził ją na stole w domu uzdrowienia, ale nie zaprotestowała. Był nie zwykły w swojej troskliwości. Kiedy dotknął szmatką rany, zasyczała cicho, ale nie poruszyła się.
- To nic, dziękuję ci za troskę.
Kobieta pozwoliła się wziąć na ręce , uśmiechnęła się nawet do mężczyzny.
- Dziękuję ci panie.
Zdziwiła się nieco kiedy posadził ją na stole w domu uzdrowienia, ale nie zaprotestowała. Był nie zwykły w swojej troskliwości. Kiedy dotknął szmatką rany, zasyczała cicho, ale nie poruszyła się.
- To nic, dziękuję ci za troskę.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
- No już, już, przepraszam - powiedział łagodnie, kiedy kobieta zasyczała i pogłaskał ją po włosach. Odłożył szmatkę nasączoną alkoholem i założył kobiecie opatrunek na ranę. Zaskakujące było to, że wszystko co robił szło mu sprawnie i szybko, mimo tego, że jego dłonie były przynajmniej trzy razy większe od dłoni drobnej kobiety.
- Teraz już powinno być dobrze - rzekł.
- Możesz mi pani mówić po imieniu, jeśli ci wygodnie - dodał.
- I jeśli pozwolisz zaprowadzę cię teraz do twoich komnat pani, myślę, że powinnaś się położyć.
- Teraz już powinno być dobrze - rzekł.
- Możesz mi pani mówić po imieniu, jeśli ci wygodnie - dodał.
- I jeśli pozwolisz zaprowadzę cię teraz do twoich komnat pani, myślę, że powinnaś się położyć.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
- Jeszcze raz ci dziękuję... Taraldzie, mów mi Yngwirdia, lub dowolne imię jakie zechcesz. Nie lubię zbyt mojego, ale moi rodzice najwyraźniej je lubili.
Uśmiechnęła się, tym razem jednak na jej ustach zatańczył cień prawdziwej radości.
- Jak ja ci się od wdzięczę panie?
Położyła swoją drobną dłoń na jego szerokim i masywnym ramieniu.
- Co mogę dla ciebie uczynić ?
Uśmiechnęła się, tym razem jednak na jej ustach zatańczył cień prawdziwej radości.
- Jak ja ci się od wdzięczę panie?
Położyła swoją drobną dłoń na jego szerokim i masywnym ramieniu.
- Co mogę dla ciebie uczynić ?
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
- Taraldzie - poprawił ją, kiedy znów użyła wobec niego określenia "panie".
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli dasz się zanieść do swojej komnaty i położyć do łoża, będę wtedy spokojniejszy. Mogę ci dotrzymać towarzystwa jeśli chcesz, ale naprawdę wolałbym, żebyś się położyła. Martwię się, ta rana nie powstała znikąd. Skoro jest na szyi to istnieje prawdopodobieństwo, że mogłaś uderzyć się w głowę. Nie chciałbym, żebyś zasłabła gdzieś na korytarzu.
- Jeśli jednak chcesz mi się odwdzięczyć mogłabyś potowarzyszyć mi jutro na obiedzie z moją siostrą - zaproponował.
- Jeśli oczywiście będziesz czuła się dobrze i będziesz miała ochotę.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli dasz się zanieść do swojej komnaty i położyć do łoża, będę wtedy spokojniejszy. Mogę ci dotrzymać towarzystwa jeśli chcesz, ale naprawdę wolałbym, żebyś się położyła. Martwię się, ta rana nie powstała znikąd. Skoro jest na szyi to istnieje prawdopodobieństwo, że mogłaś uderzyć się w głowę. Nie chciałbym, żebyś zasłabła gdzieś na korytarzu.
- Jeśli jednak chcesz mi się odwdzięczyć mogłabyś potowarzyszyć mi jutro na obiedzie z moją siostrą - zaproponował.
- Jeśli oczywiście będziesz czuła się dobrze i będziesz miała ochotę.
- Yngwirdia
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Szlachcic
- Kontakt:
- Oczywiście pójdę się położyć, skoro tak się martwisz. Skąd jednak znasz się na opatrywaniu ran?
Przekrzywiła lekko głową, uśmiechając się przecudnie. Mężczyzna był niezwykle miły wobec niej, aż trudno jej było uwierzyć że to prawda. Żaden dotąd z jej mężów nie był tak troskliwy i spokojny. Jednocześnie Yngwirdia miała już swoje lata, więc nie zachwycała się tym aż tak bardzo. Choć było to dla niej miłe oczywiście.
- Mogę przyjść na obiad, dziękuję ci że mnie zaprosiłeś. Pomyślałam sobie, że w zasadzie wypadało by aby przyszedł ze mną mój brat. Mam nadzieje nie będziesz miał nic przeciw?
Uśmiechnęła się słodko w jego stronę. Wpadł jej bowiem pewien plan, od dawna jej brat naciskał na nią by znalazła sobie kandydata na męża. Teraz przez przypadek mogła udawać że jest nim wielki wojownik, a kiedy brat przestanie naciskać wreszcie będzie miała spokój. Plan był idealny w każdym względzie, w końcu z Taraldem może się przyjaźnić, był ostatecznie niezwykle miły.
Przekrzywiła lekko głową, uśmiechając się przecudnie. Mężczyzna był niezwykle miły wobec niej, aż trudno jej było uwierzyć że to prawda. Żaden dotąd z jej mężów nie był tak troskliwy i spokojny. Jednocześnie Yngwirdia miała już swoje lata, więc nie zachwycała się tym aż tak bardzo. Choć było to dla niej miłe oczywiście.
- Mogę przyjść na obiad, dziękuję ci że mnie zaprosiłeś. Pomyślałam sobie, że w zasadzie wypadało by aby przyszedł ze mną mój brat. Mam nadzieje nie będziesz miał nic przeciw?
Uśmiechnęła się słodko w jego stronę. Wpadł jej bowiem pewien plan, od dawna jej brat naciskał na nią by znalazła sobie kandydata na męża. Teraz przez przypadek mogła udawać że jest nim wielki wojownik, a kiedy brat przestanie naciskać wreszcie będzie miała spokój. Plan był idealny w każdym względzie, w końcu z Taraldem może się przyjaźnić, był ostatecznie niezwykle miły.
- Tarald
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 106
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Arystokrata , Żołnierz
- Kontakt:
Tarald zdziwił się trochę, ale w zasadzie to był dobry pomysł. Miał przecież podobny plan co jego towarzyszka, choć nie wiedział, że w głowach ich obojga zrodził się ten sam pomysł. Tarald bowiem również sądził, że jeśli pojawi się na wieczerzy z uroczą i skromną kobietą Ruda w końcu da mu spokój. W zasadzie zaproszenie jej brata było dobrym pomysłem, w końcu dzięki temu mógł być bardziej wiarygodny.
- Oczywiście, że twój brat może przyjść. Moja siostra na pewno się ucieszy - rzekł. Wziął ją na ręce i wyszedł z lecznicy.
- Teraz prowadź.
- Oczywiście, że twój brat może przyjść. Moja siostra na pewno się ucieszy - rzekł. Wziął ją na ręce i wyszedł z lecznicy.
- Teraz prowadź.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości