Fargoth ⇒ [Targ] Złośnica
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
[Targ] Złośnica
To był jeden z tych dni, kiedy nic jej się nie podobało. Świat był brzydki, nieprzyjazny, wszystko obracało się przeciwko niej i irytowało ją tak, że miała ochotę wybuchnąć. Żeby nie być złośliwą nie wspomnę, że takie dni były u niej codziennością. Maszerowała sobie zatłoczoną ulicą targu, omijając co większe kupy śmieci, które zalegały na ziemi. Udawało jej się nie poślizgnąć na zmiażdżonym owocu lub resztkach czyjegoś obiadu, ale to wcale nie poprawiło jej humoru. Zbyt duże usta zaciśnięte były w wąską linię, a mętnie zielone oczy groźnie przymrużone- prezentowało się to i strasznie, i brzydko. Koszmarnie ścięte włosy zakrywał uroczy beret w kolorze szafirów, ozdobiony małym piórkiem, a poły zbyt długiego płaszcza zamiatały podłogę. Wcisnęła drobne dłonie w kieszenie i zaczęła rozglądać się dookoła w poszukiwaniu ofiary.
Bo przecież najlepszym lekarstwem na zły humor jest mała kradzież, prawda?
Ciężko było. Już miała podwędzić ciężką, złotą bransoletę jakiejś przesadnie obwieszonej biżuterią kobiecie, gdy ta nagle obróciła się i prawie zmiażdżyła biedną Ros. Zaczęła na nią wrzeszczeć, wymachując kupowanym właśnie owocem; Rozróba wycofała się naprędce, nim przerażające babsko przygrzało jej w łeb swoim zakupem. Później też jej się nie udało, bo jakiś facet popchnął ją, gdy właśnie sięgała po mieszek. Dlatego była zirytowana do granic możliwości.
Bo przecież najlepszym lekarstwem na zły humor jest mała kradzież, prawda?
Ciężko było. Już miała podwędzić ciężką, złotą bransoletę jakiejś przesadnie obwieszonej biżuterią kobiecie, gdy ta nagle obróciła się i prawie zmiażdżyła biedną Ros. Zaczęła na nią wrzeszczeć, wymachując kupowanym właśnie owocem; Rozróba wycofała się naprędce, nim przerażające babsko przygrzało jej w łeb swoim zakupem. Później też jej się nie udało, bo jakiś facet popchnął ją, gdy właśnie sięgała po mieszek. Dlatego była zirytowana do granic możliwości.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Nie była jedyną, która miała zły humor. Inna sprawa, że Brian rzadko chodził radosny i cały w skowronkach.
Ten dzień okazał się ciężki, długi i jeszcze raz ciężki. Najpierw nie mógł znaleźć karczmy, w której dałoby się zjeść za pieniądze, jakie przy sobie posiadał, potem zrezygnował z ciepłego posiłku i ruszył na poszukiwania czegoś pożywnego na targu - jednak tu także los postanowił być złośliwym, bo nawet na straganach chleb był za drogi. Z tego powodu młodzieniec uznał, że coś zarobi, jednak nikt pracy nie chciał mu dać.
Niniejszym teraz stał trochę z boku całego zamieszania, przy jednym ze stoisk, łypiąc ponuro na mijający go tłum i starając się stłumić burczenie w brzuchu. Zaczynał poważnie rozważać możliwość zamienienia się w wilka i porwania jakiegoś mięsa albo ryby ze straganu, bo jako człowiek to się raczej nie naje. Ewentualnie mógł zastraszyć kupca i wymusić na nim wręczenie dużej ilości jedzenia, ale jak by to wyglądało, drapieżnik zabierający chleb i ser?
Wszystko przeciw niemu. Przynajmniej pcheł nie miał, to plus.
Ten dzień okazał się ciężki, długi i jeszcze raz ciężki. Najpierw nie mógł znaleźć karczmy, w której dałoby się zjeść za pieniądze, jakie przy sobie posiadał, potem zrezygnował z ciepłego posiłku i ruszył na poszukiwania czegoś pożywnego na targu - jednak tu także los postanowił być złośliwym, bo nawet na straganach chleb był za drogi. Z tego powodu młodzieniec uznał, że coś zarobi, jednak nikt pracy nie chciał mu dać.
Niniejszym teraz stał trochę z boku całego zamieszania, przy jednym ze stoisk, łypiąc ponuro na mijający go tłum i starając się stłumić burczenie w brzuchu. Zaczynał poważnie rozważać możliwość zamienienia się w wilka i porwania jakiegoś mięsa albo ryby ze straganu, bo jako człowiek to się raczej nie naje. Ewentualnie mógł zastraszyć kupca i wymusić na nim wręczenie dużej ilości jedzenia, ale jak by to wyglądało, drapieżnik zabierający chleb i ser?
Wszystko przeciw niemu. Przynajmniej pcheł nie miał, to plus.
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Wypatrzyła swoją ofiarę. Wprawdzie chłopak w poprzecieranej, połatanej skórzanej kurtce nie prezentował się szczególnie bogato, ale przynajmniej zdawał się być czymś na tyle zajęty, by nie zwracać uwagi na otaczających go ludzi. Prawdopodobnie tak bardzo pochłaniał go głód- do takiego błyskotliwego wniosku doszła, kiedy usłyszała burczenie w brzuchu nieznajomego. Wprawdzie było w nim coś niepokojąco dzikiego, jakby drapieżnego, ale kto by się tym w tej chwili przejmował? Zresztą, Rosenna nie była na tyle bystra, by zauważać takie rzeczy.
Pochyliła ramiona, wpatrzyła się w ziemię i ruszyła żwawiej. W myślach odliczała sekundy do zderzenia- pięć, cztery, trzy, dwa, jeden i...
- Kaj lyziesz, chłopie?!- wydarła się, jakby to Brian wszedł w nią, a nie odwrotnie. Łypnęła na niego złowrogo, żeby nie było wątpliwości, iż pomimo niskiego wzrostu trzeba ją traktować poważnie. Później, niby zniechęcona niezbyt zadowoloną miną chłopaka, machnęła ręką i ruszyła dalej. Dopiero po kilku metrach upewniła się, że trzyma we wciśniętej do kieszeni dłoni sakiewkę. Coś jej jednak nie przypasowało- zmarszczyła czoło, ściskając woreczek. Zatrzymała się i wyciągnęła sakiewkę z kieszeni; przytrzymała ją bezpośrednio przed nosem, wpatrując się intensywnie w materiał. Fuknęła, otworzyła sakiewkę i...
- Co, do pierona?- warknęła. Sakiewka była pusta. No, może nie tak całkiem pusta, ale dwie miedziane monety znajdujące się w środku nie były żadną zdobyczą. No tak, i teraz ciekawostka- normalny złodziej przekląłby los, wzruszył ramionami i ruszył dalej. Ale nie Rozróba. Ona obróciła się na pięcie i ruszyła sztywnym krokiem w stronę niedawno obrabowanego chłopaka.
- W głowie się poprzewracało?! Mamony przy pasie nie nosić?! I bądź tu złodziejem, jak takie bałwany puste sakwy noszą.- parsknęła mu w twarz, wciskając w dłoń prawie pustą sakiewkę. Skoro taki biedny, to niech chociaż tą sakwę ma.
Pochyliła ramiona, wpatrzyła się w ziemię i ruszyła żwawiej. W myślach odliczała sekundy do zderzenia- pięć, cztery, trzy, dwa, jeden i...
- Kaj lyziesz, chłopie?!- wydarła się, jakby to Brian wszedł w nią, a nie odwrotnie. Łypnęła na niego złowrogo, żeby nie było wątpliwości, iż pomimo niskiego wzrostu trzeba ją traktować poważnie. Później, niby zniechęcona niezbyt zadowoloną miną chłopaka, machnęła ręką i ruszyła dalej. Dopiero po kilku metrach upewniła się, że trzyma we wciśniętej do kieszeni dłoni sakiewkę. Coś jej jednak nie przypasowało- zmarszczyła czoło, ściskając woreczek. Zatrzymała się i wyciągnęła sakiewkę z kieszeni; przytrzymała ją bezpośrednio przed nosem, wpatrując się intensywnie w materiał. Fuknęła, otworzyła sakiewkę i...
- Co, do pierona?- warknęła. Sakiewka była pusta. No, może nie tak całkiem pusta, ale dwie miedziane monety znajdujące się w środku nie były żadną zdobyczą. No tak, i teraz ciekawostka- normalny złodziej przekląłby los, wzruszył ramionami i ruszył dalej. Ale nie Rozróba. Ona obróciła się na pięcie i ruszyła sztywnym krokiem w stronę niedawno obrabowanego chłopaka.
- W głowie się poprzewracało?! Mamony przy pasie nie nosić?! I bądź tu złodziejem, jak takie bałwany puste sakwy noszą.- parsknęła mu w twarz, wciskając w dłoń prawie pustą sakiewkę. Skoro taki biedny, to niech chociaż tą sakwę ma.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Brian z początku nie miał ochoty się przejąć. Szukał jakiegoś sposobu, by się najeść, jedna smarkata w tę czy w tamtą nie robiła różnicy, żeby to jedna się o niego obiła. Nawet jak okradła - przecież niczego nie miał. Mógłby się pogniewać, gdyby zabrała mu jeszcze ubrania, bo to jedyne, co cenne było, a tak? No właśnie.
Jednak kiedy wydarła się do niego z mordą, spojrzał na nią z irytacją, zmarszczył czoło, słuchając oskarżeń, po czym warknął gardłowo, nie mając ochoty na takie głupie towarzystwo. Sakiewkę schował zdenerwowanym ruchem do kieszeni, gromiąc dziewuchę niezadowolonym spojrzeniem.
- Jak taki złodziej głupi, że nawet obrabować nie umie, to sam sobie winien - parsknął, mrużąc oczy, zaraz jednak ostentacyjnie odwrócił od niej wzrok. - A teraz zjeżdżaj rabować dalej - zaproponował, poważnie zastanawiając się nad możliwością zmiany w wilka i zwyczajnego zdewastowania kilku straganów, by zdobyć jedzenie.
Trafiła Rozróba na godnego przeciwnika, jak Brian nie miał humoru, to naprawdę był trudny. A jeszcze nawet się nie zdenerwował na nią, tak naprawdę. Aczkolwiek żaden złodziej go jeszcze nie ochrzanił za brak pieniędzy, to nowość.
Jednak kiedy wydarła się do niego z mordą, spojrzał na nią z irytacją, zmarszczył czoło, słuchając oskarżeń, po czym warknął gardłowo, nie mając ochoty na takie głupie towarzystwo. Sakiewkę schował zdenerwowanym ruchem do kieszeni, gromiąc dziewuchę niezadowolonym spojrzeniem.
- Jak taki złodziej głupi, że nawet obrabować nie umie, to sam sobie winien - parsknął, mrużąc oczy, zaraz jednak ostentacyjnie odwrócił od niej wzrok. - A teraz zjeżdżaj rabować dalej - zaproponował, poważnie zastanawiając się nad możliwością zmiany w wilka i zwyczajnego zdewastowania kilku straganów, by zdobyć jedzenie.
Trafiła Rozróba na godnego przeciwnika, jak Brian nie miał humoru, to naprawdę był trudny. A jeszcze nawet się nie zdenerwował na nią, tak naprawdę. Aczkolwiek żaden złodziej go jeszcze nie ochrzanił za brak pieniędzy, to nowość.
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
No to niestety bardzo mi przykro z powodu Briana, jeśli nie życzył sobie głupiego towarzystwa. Kochanej Rosenny z pewnością nie mogę nazwać mądrą. Gromiła teraz spojrzeniem bezczelnego pajaca, co to śmiał ją nazwać głupim złodziejem. Może i prawda, ale nie miał prawa się tak do niej odzywać!
- Ja to przynajmniej coś robić ze sobą próbuję, a nie! Stoi, patrzy, jakby na zmiłowanie boskie czekał! Bałwan.- wrzasnęła, a że głos miała dość nieprzyjemny (porównywalny do rycia paznokciami o tablicę), doświadczenie nie należało do najmilszych. Szafirowy beret z piórkiem przekrzywił się, zasłaniając część twarzy dziewki, toteż poprawiła go nerwowym ruchem. Przy okazji robiąc zabawnego zeza, kiedy próbowała na ów nakrycie głowy spojrzeć.
- Żebyś chociaż ładny był, to może by cię który bogacz do domu przyjął. Mało to takich, co i chłopaczków w łóżkach lubią. A tak, to co ze sobą zrobisz?- nie wiem jakim cudem udało jej się w obecnej sytuacji obrócić wszystko tak, by skupić się na wadach niedawno obrabowanego mężczyzny. Niepojętym jest dla mnie to, jak z tematu niedawnej kradzieży przeszła na zagadnienie dotyczące sposobu zarabiania pieniędzy, którym posługiwał się rudowłosy. Ale jakoś tego dokonała, dziwna dziołszka. Może dlatego, że te dwie kwestie nie były ze sobą w żaden logiczny sposób połączone. Pewnie tak, w końcu Rozróba nie lubiła logiki. Do tego trzeba było myśleć, a myślenie nie kojarzyło się dobrze.
- Tyż kradniesz. Alboś najemnik. Bądź też pacan, co to myśli, że dobrą pracą i uczciwością grosz może zarobić. O, to ostatnie coś mi się widzi, hm?- teraz zadarła nos do góry i pomimo dość dużej przewagi wzrostowej ze strony mężczyzny spojrzała na niego z góry. To też była w stanie zrobić mimo wszystko, ta Rosenna była niemożliwa.
- Ja to przynajmniej coś robić ze sobą próbuję, a nie! Stoi, patrzy, jakby na zmiłowanie boskie czekał! Bałwan.- wrzasnęła, a że głos miała dość nieprzyjemny (porównywalny do rycia paznokciami o tablicę), doświadczenie nie należało do najmilszych. Szafirowy beret z piórkiem przekrzywił się, zasłaniając część twarzy dziewki, toteż poprawiła go nerwowym ruchem. Przy okazji robiąc zabawnego zeza, kiedy próbowała na ów nakrycie głowy spojrzeć.
- Żebyś chociaż ładny był, to może by cię który bogacz do domu przyjął. Mało to takich, co i chłopaczków w łóżkach lubią. A tak, to co ze sobą zrobisz?- nie wiem jakim cudem udało jej się w obecnej sytuacji obrócić wszystko tak, by skupić się na wadach niedawno obrabowanego mężczyzny. Niepojętym jest dla mnie to, jak z tematu niedawnej kradzieży przeszła na zagadnienie dotyczące sposobu zarabiania pieniędzy, którym posługiwał się rudowłosy. Ale jakoś tego dokonała, dziwna dziołszka. Może dlatego, że te dwie kwestie nie były ze sobą w żaden logiczny sposób połączone. Pewnie tak, w końcu Rozróba nie lubiła logiki. Do tego trzeba było myśleć, a myślenie nie kojarzyło się dobrze.
- Tyż kradniesz. Alboś najemnik. Bądź też pacan, co to myśli, że dobrą pracą i uczciwością grosz może zarobić. O, to ostatnie coś mi się widzi, hm?- teraz zadarła nos do góry i pomimo dość dużej przewagi wzrostowej ze strony mężczyzny spojrzała na niego z góry. To też była w stanie zrobić mimo wszystko, ta Rosenna była niemożliwa.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Brian był bardzo cierpliwym... nie, chwila, to nie ta bajka.
Brian zastanowił się, czy jeśli teraz przyłoży tej smarkatej, to będzie się to zaliczało do znęcania nad nieletnimi i go za to przymkną. Właściwie całkiem by mu się opłacało, w więzieniu przynajmniej karmią, jest gdzie spać i nie ma takich rozwydrzonych gówniar.
- Słuchaj, mała, to nie twój interes, kim jestem - zaczął zdenerwowany, opanowując odruch wyszczerzenia w złości zębów. Takie nawyki go już zaczynały przerażać, ale dzielnie z nimi walczył. - Jeśli masz ochotę powrzeszczeć, to idź sobie powrzeszczeć kawałek dalej, bo zaraz cię strzelę przez łeb i twoja morda wyląduje w błocie - obiecał miło i sympatycznie, dalej przeczesując wzrokiem targ.
Wypatrzył jakąś starszą kobietę, która niosła pełne torby zakupów. Zastanowił się, czy lepiej byłoby jej pomóc zakupy donieść do domu, czy zmienić się w wilka i udawać zagłodzone zwierzę żebrzące o kawałek mięsa czy czegokolwiek. Inna sprawa, że mogła go tymi torbami zdzielić, to by nie było fajne.
Na jaką cholerę, właściwie, on znosił tego skrzeczącego kurdupla? Właściwie mógł ją zjeść...
Nie, fu, jeszcze takim wilkołakiem to nie jest. Weszłaby mu między zęby albo coś. Chyba że się jej pozbędzie przy pełni, to by było zabawne.
Brian zastanowił się, czy jeśli teraz przyłoży tej smarkatej, to będzie się to zaliczało do znęcania nad nieletnimi i go za to przymkną. Właściwie całkiem by mu się opłacało, w więzieniu przynajmniej karmią, jest gdzie spać i nie ma takich rozwydrzonych gówniar.
- Słuchaj, mała, to nie twój interes, kim jestem - zaczął zdenerwowany, opanowując odruch wyszczerzenia w złości zębów. Takie nawyki go już zaczynały przerażać, ale dzielnie z nimi walczył. - Jeśli masz ochotę powrzeszczeć, to idź sobie powrzeszczeć kawałek dalej, bo zaraz cię strzelę przez łeb i twoja morda wyląduje w błocie - obiecał miło i sympatycznie, dalej przeczesując wzrokiem targ.
Wypatrzył jakąś starszą kobietę, która niosła pełne torby zakupów. Zastanowił się, czy lepiej byłoby jej pomóc zakupy donieść do domu, czy zmienić się w wilka i udawać zagłodzone zwierzę żebrzące o kawałek mięsa czy czegokolwiek. Inna sprawa, że mogła go tymi torbami zdzielić, to by nie było fajne.
Na jaką cholerę, właściwie, on znosił tego skrzeczącego kurdupla? Właściwie mógł ją zjeść...
Nie, fu, jeszcze takim wilkołakiem to nie jest. Weszłaby mu między zęby albo coś. Chyba że się jej pozbędzie przy pełni, to by było zabawne.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Szła z opuszczoną głową schowaną pod kapturem. Po drodze omijała wszystkich ludzi by nikt przypadkiem nie zdjął jej nakrycia głowy. Nie przypuszczała jednak, że na uboczu będzie ktoś stał. Wpadła na jakąś dobrze zbudowaną osobę. Oszołomiona wydukała:
- Prze... przepraszam. - Tuż obok delikwenta z którym się zderzyła, dostrzegła dziewczynę.
- Czy to twoja siostra, czy dziewczyna? - spytała. Po chwili usłyszała burczenie.
- Jesteście głodni? - zainteresowała się, spoglądając pytającym wzrokiem na dwójkę nieznajomych.
- Prze... przepraszam. - Tuż obok delikwenta z którym się zderzyła, dostrzegła dziewczynę.
- Czy to twoja siostra, czy dziewczyna? - spytała. Po chwili usłyszała burczenie.
- Jesteście głodni? - zainteresowała się, spoglądając pytającym wzrokiem na dwójkę nieznajomych.
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Wytrzeszczyła oczy. Groził jej! JEJ! A to perfidny pajac, niedobry, bezczelny, niepoprawny, zły i be! Na pewno ma pchły, gbur jeden i nikczemnik, tego była pewna! Szkoda, że nie widziała, jak bardzo ów obelga była trafna. Ale przekona się w swoim czasie i, muszę przyznać, może to wyjść całkiem zabawnie. Zacznie do niego mówić "psinko"?
- A spróbuj tylko mi strzelić, imbecylu!- sprowokowała natychmiastowo. Prawdopodobnie gdyby w tej chwili na rudowłosego nie wpadła jakaś pannica, to Rozróba rzeczywiście dostałaby w mordkę. Nie, żeby ów mordce miało to szczególnie zaszkodzić. Może nawet wyszłoby jej na dobre. Ale pannica się pojawiła. I wpadła. Z impetem. Och, jaką Rozróba miała nadzieję, że chłopaczkowi to i owo uszkodziła. Nadzieję płonną, bo i chłopak postawny, i dziewka dość słabej postury. Przyjrzała się więc nieznajomej wyjątkowo wnikliwie, ale zaraz panna się odezwała, nieświadomie obrażając Rozróbę w bardzo dotkliwy sposób.
- Wyglądom TAK?!- wrzasnęła, pokazując na rudowłosego ręką. Wyciągnęła do przodu palec wskazujący i dźgnęła go w czoło (w tym celu musiała stanąć na palcach), co by nie było wątpliwości, że porównywać jej z tym tym nie wolno.
- Panienko, pogniewomy się zoroz.- zawyrokowała, marszcząc gniewnie czoło i krzyżując ręce na płaskiej (o ile nie wklęsłej) klatce piersiowej. No naprawdę, Matka Natura to miała porządnego kaca, jak tworzyła Rosennę. Wszystko nie tak jak trzeba.- DZIEWCZYNA?! Jo wim, że ciężko by mi było chopa znaleźć, ale aż tak źle to ze mną ni mo.- dodała posępnie, zaciskając usta. Ale zaraz oczka jej zaświeciły, bo usłyszała ostatnie słowa nieznajomej kobiety. I zapałała do niej przeogromną sympatią.
- Kochanieńka moja, dobrodziejko tego świata, Ty to się umisz ludźmi zajmować. Głodni jak sto pieronów!- przytaknęła energicznie, a z powodu tych entuzjastycznych ruchów głową berecik spadł. Rosennie oczy wypady z orbit, w przerażeniu sięgnęła do miejsca, gdzie berecik powinien być, a go nie było, jej usta ułożyły się w niezgrabne "o". Natychmiast zanurkowała po czapkę, która sfrunęła wprost pod nogi Briana. Przy okazji, olśniewając wszystkich wrodzonym wdziękiem, potknęła się o poły płaszcza nieznajomej i wyrżnęła jak długa. A w raz z nią popchnięty (zupełnie przypadkiem) rudowłosy. I nieznajoma o czerwonych oczach, bo kiedy Rozróba próbowała złapać równowagę, to się jej chwyciła. Biedna kobieta została pociągnięta na ziemię i tak oto przewrócili się wszyscy.
No, przynajmniej wiecie skąd przezwisko "Rozróba".
Wyglądali skądinąd śmiesznie, poplątani na ziemi w sposób przedziwny i mało logiczny. Rozróba chwilę zastanawiała się która ręka jest jej, a kiedy już zagadka została rozwiązana, usiłowała podnieść się na dwie nogi. Nie do końca jej wyszło.
- A niech to szlag, weź ten tłusty kuper z mojej drogi, pajacu!- krzyknęła, po raz kolejny siadając na tyłku z powodu Briana, którego obecność wyjątkowo nie współgrała z jej utrzymywaniem równowagi.
- A spróbuj tylko mi strzelić, imbecylu!- sprowokowała natychmiastowo. Prawdopodobnie gdyby w tej chwili na rudowłosego nie wpadła jakaś pannica, to Rozróba rzeczywiście dostałaby w mordkę. Nie, żeby ów mordce miało to szczególnie zaszkodzić. Może nawet wyszłoby jej na dobre. Ale pannica się pojawiła. I wpadła. Z impetem. Och, jaką Rozróba miała nadzieję, że chłopaczkowi to i owo uszkodziła. Nadzieję płonną, bo i chłopak postawny, i dziewka dość słabej postury. Przyjrzała się więc nieznajomej wyjątkowo wnikliwie, ale zaraz panna się odezwała, nieświadomie obrażając Rozróbę w bardzo dotkliwy sposób.
- Wyglądom TAK?!- wrzasnęła, pokazując na rudowłosego ręką. Wyciągnęła do przodu palec wskazujący i dźgnęła go w czoło (w tym celu musiała stanąć na palcach), co by nie było wątpliwości, że porównywać jej z tym tym nie wolno.
- Panienko, pogniewomy się zoroz.- zawyrokowała, marszcząc gniewnie czoło i krzyżując ręce na płaskiej (o ile nie wklęsłej) klatce piersiowej. No naprawdę, Matka Natura to miała porządnego kaca, jak tworzyła Rosennę. Wszystko nie tak jak trzeba.- DZIEWCZYNA?! Jo wim, że ciężko by mi było chopa znaleźć, ale aż tak źle to ze mną ni mo.- dodała posępnie, zaciskając usta. Ale zaraz oczka jej zaświeciły, bo usłyszała ostatnie słowa nieznajomej kobiety. I zapałała do niej przeogromną sympatią.
- Kochanieńka moja, dobrodziejko tego świata, Ty to się umisz ludźmi zajmować. Głodni jak sto pieronów!- przytaknęła energicznie, a z powodu tych entuzjastycznych ruchów głową berecik spadł. Rosennie oczy wypady z orbit, w przerażeniu sięgnęła do miejsca, gdzie berecik powinien być, a go nie było, jej usta ułożyły się w niezgrabne "o". Natychmiast zanurkowała po czapkę, która sfrunęła wprost pod nogi Briana. Przy okazji, olśniewając wszystkich wrodzonym wdziękiem, potknęła się o poły płaszcza nieznajomej i wyrżnęła jak długa. A w raz z nią popchnięty (zupełnie przypadkiem) rudowłosy. I nieznajoma o czerwonych oczach, bo kiedy Rozróba próbowała złapać równowagę, to się jej chwyciła. Biedna kobieta została pociągnięta na ziemię i tak oto przewrócili się wszyscy.
No, przynajmniej wiecie skąd przezwisko "Rozróba".
Wyglądali skądinąd śmiesznie, poplątani na ziemi w sposób przedziwny i mało logiczny. Rozróba chwilę zastanawiała się która ręka jest jej, a kiedy już zagadka została rozwiązana, usiłowała podnieść się na dwie nogi. Nie do końca jej wyszło.
- A niech to szlag, weź ten tłusty kuper z mojej drogi, pajacu!- krzyknęła, po raz kolejny siadając na tyłku z powodu Briana, którego obecność wyjątkowo nie współgrała z jej utrzymywaniem równowagi.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Szybko założyła kaptur na twarz, po chwili z lekkim zakłopotaniem zaczęła chichotać.
- Szkoda bo naprawdę do siebie pasujecie. - Uśmiechnęła się, zapewne nikt tego nie zauważył przez jej kaptur. Próbowała wstać ale jej noga ugrzęzła pod ciężarem ciała Briana.
- Auć..- spojrzała na nogę z pobolewaniem."No cóż" Pomyślała.
- Proszę mówcie mi Muirin, dziwnie się czuję jak ktoś używa do mnie zwrotu kochanieńka. - Powiedziała spokojnie, wysuwając z bólem nogę, choć nie było to łatwe udało jej się.Nareszcie mogła wstać, wróciła jej równowaga. Na co z zachwytem zareagowała uśmiechając się szeroko.
Przez krótką chwilę odsłoniła kawałek nogi z zawieszoną u boku pochwą z mieczem.
- To na co macie ochotę? - Spojrzała na nich. Czekała na odpowiedz chociażby jednego z nich.
- Szkoda bo naprawdę do siebie pasujecie. - Uśmiechnęła się, zapewne nikt tego nie zauważył przez jej kaptur. Próbowała wstać ale jej noga ugrzęzła pod ciężarem ciała Briana.
- Auć..- spojrzała na nogę z pobolewaniem."No cóż" Pomyślała.
- Proszę mówcie mi Muirin, dziwnie się czuję jak ktoś używa do mnie zwrotu kochanieńka. - Powiedziała spokojnie, wysuwając z bólem nogę, choć nie było to łatwe udało jej się.Nareszcie mogła wstać, wróciła jej równowaga. Na co z zachwytem zareagowała uśmiechając się szeroko.
Przez krótką chwilę odsłoniła kawałek nogi z zawieszoną u boku pochwą z mieczem.
- To na co macie ochotę? - Spojrzała na nich. Czekała na odpowiedz chociażby jednego z nich.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Brian zaklął siarczyście, zawarczał na Rosennę, potem zabił wzrokiem tę cholerną kobietę, która się na dokładkę napatoczyła, po czym jakoś się pozbierał z ziemi. Nie zaoferował żadnej z nich pomocnej ręki, bo i żadnej z nich za towarzyszkę mieć nie chciał. Tylko do końca zniszczyły mu już i tak podły humor.
- A co to ja jestem, sierota czekająca na dokarmienie? - syknął do zakapturzonej nieznajomej, mrużąc wściekle oczy. - Mam na czole wypisane, żeby mnie niańczyć? Jeśli lubisz przygarniać obcych facetów, to tu dużo łazi bezdomnych, nimi się zajmij. A ty, kurduplu, zamknij mordę, skrzeczysz jak nienaoliwione drzwi - warknął na Rozróbę i tym razem nie powstrzymał się od wyszczerzenia ostrzejszych zębów przy kolejnym gardłowym, groźnym pomruku.
Nawet nie próbował się trochę uspokoić, doszedł do wniosku, że może tak szybciej się ich pozbędzie. A kobiety, które na dzień dobry proponowały mu obiad, były dla niego mocno podejrzane. I jeszcze takie, co próbowały być tajemnicze, i w dodatku były wścibskie. Choćby ten kurdupel był jego zakichaną kochanką, nic jej do tego, nawet tej baby nie znał, niech to szlag.
Co się z tym światem dzieje?
- A co to ja jestem, sierota czekająca na dokarmienie? - syknął do zakapturzonej nieznajomej, mrużąc wściekle oczy. - Mam na czole wypisane, żeby mnie niańczyć? Jeśli lubisz przygarniać obcych facetów, to tu dużo łazi bezdomnych, nimi się zajmij. A ty, kurduplu, zamknij mordę, skrzeczysz jak nienaoliwione drzwi - warknął na Rozróbę i tym razem nie powstrzymał się od wyszczerzenia ostrzejszych zębów przy kolejnym gardłowym, groźnym pomruku.
Nawet nie próbował się trochę uspokoić, doszedł do wniosku, że może tak szybciej się ich pozbędzie. A kobiety, które na dzień dobry proponowały mu obiad, były dla niego mocno podejrzane. I jeszcze takie, co próbowały być tajemnicze, i w dodatku były wścibskie. Choćby ten kurdupel był jego zakichaną kochanką, nic jej do tego, nawet tej baby nie znał, niech to szlag.
Co się z tym światem dzieje?
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Mogłaby przeprosić, czy coś, ale takie rzeczy zwyczajnie nie przychodziły jej do głowy. Kiedy podniosła się do pozycji wyprostowanej, obejrzała dookoła całe swoje chude, kościste wręcz cielsko. Uznawszy, że nie ucierpiała ani ona, ani jej ubrania, naciągnęła na głowę beret i obróciła się twarzą w stronę towarzyszy.
- Na jedzenie. Cokolwiek, obojętne, byle zjadliwe.- odpowiedziała mało zwięźle kobiecie. A potem obdarzyła rudowłosego spojrzeniem tak morderczym, że gdyby mogła, to przygniotłaby go nim do ziemi.
- Oczywiście, żeś sierota, no spójrz ino na siebie. I ni mosz pieniędzy, to korzystoj z okazji.- fuknęła na niego. Tonem takim, jakby faktycznie znała go sto lat i była jego siostrą/dziewczyną/zakichaną kochanką, co dawało jej pełne prawo opieprzania go. I chociaż prawda była zupełnie inna, to jakoś jej nie przeszkadzało.
- I wcale nie skrzeczę, śmierdzielu.- powiedziała. Piskliwie, oczywiście, bo przecież inaczej nie umie. A rudy za dużo myślał i tyle, takie było zdanie Rozróby. Która, rzecz jasna, myślenie starała się ograniczyć do minimum.
- Na jedzenie. Cokolwiek, obojętne, byle zjadliwe.- odpowiedziała mało zwięźle kobiecie. A potem obdarzyła rudowłosego spojrzeniem tak morderczym, że gdyby mogła, to przygniotłaby go nim do ziemi.
- Oczywiście, żeś sierota, no spójrz ino na siebie. I ni mosz pieniędzy, to korzystoj z okazji.- fuknęła na niego. Tonem takim, jakby faktycznie znała go sto lat i była jego siostrą/dziewczyną/zakichaną kochanką, co dawało jej pełne prawo opieprzania go. I chociaż prawda była zupełnie inna, to jakoś jej nie przeszkadzało.
- I wcale nie skrzeczę, śmierdzielu.- powiedziała. Piskliwie, oczywiście, bo przecież inaczej nie umie. A rudy za dużo myślał i tyle, takie było zdanie Rozróby. Która, rzecz jasna, myślenie starała się ograniczyć do minimum.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
- Dobra, nie kłóćcie się, jedno z was chce coś zjeść więc zapraszam... Eee... Jak mam się do ciebie zwracać? - Skierowała się do dziewczyny. Wpatrywała się w ziemię.
- Mam nadzieję że lubisz mięso. Bo ja jadam tylko rzeczy którymi można się najeść do syta. - Uśmiechnęła się i otrzepała płaszcz. Spojrzała na chłopaka i pochyliła się lekko w jego stronę.
- Nie lubisz jak ktoś się wtrynia do twojego życia, więc nie będę przeszkadzać. - Prychnęła na niego. Po czym wyprostowała się i obróciła na pięcie do dziewczyny."Ale zuchwalec, co ja jestem, niańka?' Pomyślała pogardliwie i znów zwróciła się do dziewczyny.
- To co idziemy?
- Mam nadzieję że lubisz mięso. Bo ja jadam tylko rzeczy którymi można się najeść do syta. - Uśmiechnęła się i otrzepała płaszcz. Spojrzała na chłopaka i pochyliła się lekko w jego stronę.
- Nie lubisz jak ktoś się wtrynia do twojego życia, więc nie będę przeszkadzać. - Prychnęła na niego. Po czym wyprostowała się i obróciła na pięcie do dziewczyny."Ale zuchwalec, co ja jestem, niańka?' Pomyślała pogardliwie i znów zwróciła się do dziewczyny.
- To co idziemy?
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
- Wreszcie zrozumiała - sarknął, uśmiechając się dziwnie, nieco dziko i bardzo zwierzęco. - Myślałem, że zajmie jej to dłużej. Szerokiej drogi, miłego niańczenia reszty bezdomnych - dodał, spojrzał kpiąco i na jedną, i na drugą, po czym wcisnął ręce do kieszeni i ruszył w inną część targu, postanowiwszy już, że na razie jako wilkołak nie będzie się ujawniał.
Na razie postanowił dogonić tamtą staruszkę, niezmiernie ciesząc się z tego, że uwolnił się od wścibskiego babska i skrzekliwej smarkatej. Tylko takich dziwolągów mu brakowało do kompletu, no naprawdę. Żeby się tam nawzajem pozabijały i pozeżerały. Na zdrowie i smacznego, niech się udławią.
Prychnął cicho, coraz bardziej zirytowany, i doszedł do wniosku, że w takim humorze raczej żadna babcia zakupów mu do poniesienia nie da. Przystanął przy jednym ze stoisk, zadowolony już z samego faktu, że przynajmniej tam nie było tych kretynek.
Naprawdę, trzeba być aroganckim niezmiernie, żeby ludziom się wtryniać do życia z buciorami tylko dlatego, że się na kogoś obcego wpadło na targu. Co ona sobie wyobraża?
"Tak, pomarudź w myślach jeszcze trochę, na pewno odzyskasz nad sobą panowanie", burknął do siebie, przymykając oczy. Wdech i wydech, nie zjadłeś ich, punkt dla ciebie.
Na razie postanowił dogonić tamtą staruszkę, niezmiernie ciesząc się z tego, że uwolnił się od wścibskiego babska i skrzekliwej smarkatej. Tylko takich dziwolągów mu brakowało do kompletu, no naprawdę. Żeby się tam nawzajem pozabijały i pozeżerały. Na zdrowie i smacznego, niech się udławią.
Prychnął cicho, coraz bardziej zirytowany, i doszedł do wniosku, że w takim humorze raczej żadna babcia zakupów mu do poniesienia nie da. Przystanął przy jednym ze stoisk, zadowolony już z samego faktu, że przynajmniej tam nie było tych kretynek.
Naprawdę, trzeba być aroganckim niezmiernie, żeby ludziom się wtryniać do życia z buciorami tylko dlatego, że się na kogoś obcego wpadło na targu. Co ona sobie wyobraża?
"Tak, pomarudź w myślach jeszcze trochę, na pewno odzyskasz nad sobą panowanie", burknął do siebie, przymykając oczy. Wdech i wydech, nie zjadłeś ich, punkt dla ciebie.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
- Radzę Ci być milszym dla ludzi! - Krzyknęła poirytowana. "Co za gbur!" Dodała w myślach. Jeszcze raz prychnęła i oparła rękę na biodrze patrząc co on wyprawia. Wyjęła sakwę z pieniędzmi i ruszyła w stronę straganu z jedzeniem. Po drodze mijała go jeszcze raz więc przez "przypadek" szturchnęła go mieczem. Korzystając z okazji szepnęła mu do ucha:
- Uważaj, następnym razem mogę nie być miła dla.. Wilkołaka. - Dodała zniżonym głosem. Poszła sobie dalej i co chwila patrzyła czy dziewczyna podąża za nią.
- Może pójdziemy do karczmy? - Zatrzymała się i spojrzała na dziewczynę.
- Uważaj, następnym razem mogę nie być miła dla.. Wilkołaka. - Dodała zniżonym głosem. Poszła sobie dalej i co chwila patrzyła czy dziewczyna podąża za nią.
- Może pójdziemy do karczmy? - Zatrzymała się i spojrzała na dziewczynę.
- Rosenna
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- Się panocek zirytował.- mruknęła pod nosem, prawdopodobnie sama do siebie, po dłuższej obserwacji nadal znajdującego się w zasięgu jej wzroku rudowłosego. Przechyliła głowę na bok (tym razem błyskotliwie przytrzymując beret, żeby nie spadł) i wpatrywała się w niego jeszcze dłuższą chwilkę, po czym wzruszyła ramionami. A niech zdechnie z głodu.
- Rosenna Rozróbą zwana.- przedstawiła się Muirin, szczerząc do niej w uśmiechu zęby. Kiedy kobieta się zatrzymała, zatrzymała się i ona. Obróciła się, by zerknąć przez ramię na rudowłosego.
- Karczma niee.- uznała lakonicznie. W karczmie byli ludzie, ludzie na nią krzywo patrzyli, ona się irytowała, zaczynała czymś rzucać, a potem albo ją wyrzucali, albo kazali jej zapłacić i po odkryciu braku funduszy dziewczyny ją wyrzucali. Koniec końców zawsze kończyło się obolałym od twardego lądowania tyłkiem, zły pomysł.
- Wystarczy mi cokolwiek, nie jadam dużo.- dodała, żeby panna nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Taka była prawda, gdyby potrzebowała ogromnej ilości jedzenia, bez zastanowienia wykorzystałaby nową znajomą i jej najwidoczniej przepełnioną sakiewkę.
- Ale temu temu to by coś można było jednak kupić do jedzenia. Postawny chłop, to i pewnie jeść musi dużo. A pieniędzy ni mo, sprawdzałam.- podsunęła w pewnej chwili, zerkając na Muirin. Nie wiedziała, czemu przejęła się losem nieznajomego, zresztą wcale nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać. Po prostu zorientowała się, że rudy żadnej pomocy od nikogo nie przyjmie, a przecież pomoc finansowa to akurat by mu się przydała. I postanowiła pomóc, jakieś resztki dobroci w jej serduszku się znajdowały.
- Rosenna Rozróbą zwana.- przedstawiła się Muirin, szczerząc do niej w uśmiechu zęby. Kiedy kobieta się zatrzymała, zatrzymała się i ona. Obróciła się, by zerknąć przez ramię na rudowłosego.
- Karczma niee.- uznała lakonicznie. W karczmie byli ludzie, ludzie na nią krzywo patrzyli, ona się irytowała, zaczynała czymś rzucać, a potem albo ją wyrzucali, albo kazali jej zapłacić i po odkryciu braku funduszy dziewczyny ją wyrzucali. Koniec końców zawsze kończyło się obolałym od twardego lądowania tyłkiem, zły pomysł.
- Wystarczy mi cokolwiek, nie jadam dużo.- dodała, żeby panna nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Taka była prawda, gdyby potrzebowała ogromnej ilości jedzenia, bez zastanowienia wykorzystałaby nową znajomą i jej najwidoczniej przepełnioną sakiewkę.
- Ale temu temu to by coś można było jednak kupić do jedzenia. Postawny chłop, to i pewnie jeść musi dużo. A pieniędzy ni mo, sprawdzałam.- podsunęła w pewnej chwili, zerkając na Muirin. Nie wiedziała, czemu przejęła się losem nieznajomego, zresztą wcale nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać. Po prostu zorientowała się, że rudy żadnej pomocy od nikogo nie przyjmie, a przecież pomoc finansowa to akurat by mu się przydała. I postanowiła pomóc, jakieś resztki dobroci w jej serduszku się znajdowały.
-
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 11
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Jeśli myślała, że Briana można JAKKOLWIEK zastraszyć, to kobieta bardzo mało wiedziała o świecie. Naprawdę mało. To przykre.
Młodzieniec nie przejął się ani groźbą nieznajomej, ani tym, że poznała w nim wilkołaka. Jeśli była osobą wyczuloną na magię, czyli prawdopodobnie umiała odczytywać aury, to jego aura była wyraźna. Nie maskował jej w końcu niczym.
Dlatego też, słysząc ten mroczny głos, taki groteskowy razem z czarnym kapturem w biały dzień na targu, przymrużył tylko oczy. Jeszcze go mieczem trąciła, aluzja seksualna czy wyzwanie do walki? Brian obdarzył nieznajomą szyderczym spojrzeniem, po czym parsknął jej kpiącym śmiechem w twarz, nie zamierzając tego jakkolwiek komentować.
Śmiał się głośno, ochryple i serdecznie, bo ona naprawdę była śmieszna, taka ura-bura, że może wszystkich straszyć i w ogóle, bo chodzi z ukrytą gębą i nie wiadomo co.
- Trzymajcie mnie, bo umrę - westchnął, otarł łzy rozbawienia z oczu i skupił uwagę na pobliskim straganie.
Może tam zrobi rozróbę pod postacią wilka?
Młodzieniec nie przejął się ani groźbą nieznajomej, ani tym, że poznała w nim wilkołaka. Jeśli była osobą wyczuloną na magię, czyli prawdopodobnie umiała odczytywać aury, to jego aura była wyraźna. Nie maskował jej w końcu niczym.
Dlatego też, słysząc ten mroczny głos, taki groteskowy razem z czarnym kapturem w biały dzień na targu, przymrużył tylko oczy. Jeszcze go mieczem trąciła, aluzja seksualna czy wyzwanie do walki? Brian obdarzył nieznajomą szyderczym spojrzeniem, po czym parsknął jej kpiącym śmiechem w twarz, nie zamierzając tego jakkolwiek komentować.
Śmiał się głośno, ochryple i serdecznie, bo ona naprawdę była śmieszna, taka ura-bura, że może wszystkich straszyć i w ogóle, bo chodzi z ukrytą gębą i nie wiadomo co.
- Trzymajcie mnie, bo umrę - westchnął, otarł łzy rozbawienia z oczu i skupił uwagę na pobliskim straganie.
Może tam zrobi rozróbę pod postacią wilka?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości