Szczyty Fellarionu[Szczyty Fellarionu] Awaryjne lądowanie

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

[Szczyty Fellarionu] Awaryjne lądowanie

Post autor: Thorvald »

        Śnieg słabo padał, gdy wysoko ponad Łzami Rapsodii, pomiędzy białymi szczytami, przeleciało coś z dużą prędkością, zostawiając za sobą ognisty ślad. Wbiło się w zaspę i zaczęło intensywnie dymić, czarny obłok uniósł się pod chmury, jednak żadnego wybuchu nie było słychać. Po chwili ciszę wypełniły najgorsze przekleństwa, a wraz z nimi ze śniegu, kawałek dalej od rozbitej maszyny, wyszedł krasnolud.
- Jasna cholera – warknął i rozczesując brodę palcami, rozejrzał się po okolicy. Skierował się do rozbitego żyrokoptera i przyklęknął obok.
- Statywy mocujące uszkodzone... tabliczki żyroskopowe uszkodzone... cały żyroskop do wymiany – westchnął sprawdzając wszystko po kolei. – Silnik rozwalony, na brody przodków, tym złomem nigdzie już nie polecę.

   Ściągnął gogle z głowy, naciągnął kaptur, pozbierał swój dobytek do dość dużej torby i przerzucił ją przez ramię, topór wsadził za pas, strzelbę przewiesił przez drugie ramię, złapał młot w dłoń i jeszcze raz spojrzał na miejsce awaryjnego lądowania. W końcu splunął pod nogi, przeklął twórców owej maszyny, przypomniał sobie, że sam ją zbudował, splunął ponownie i odwrócił się. Wypatrzył w miarę łagodne zejście, podniósł głowę.
- Przynajmniej nie sypie. - I ruszył w dół, pewnie stawiając kroki.
I wtedy śnieg zaczął sypać.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Śnieg. Białe płatki opadały powoli z zachmurzonego nieba, wciskając się pod kaptur brnącej jedną ze ścieżek niepozornej postaci. Niski wzrost, chuda sylwetka zgubiła się pod licznymi kubrakami i warstwami pozostałej odzieży. Na zewnątrz narzucony miała ciemny płaszcz z głębokim, opadającym na twarz kapturem, dłonie ukryła w rękawiczkach a te jeszcze dodatkowo w ciepłej, jasnej mufce, nabytej w miasteczku u podnóży gór za jakieś śmieszne pieniądze. Po kształtach zupełnie nie dało się odróżnić, czy idzie to młody chłopiec, czy też jest to panienka.
Yasmerin nie spodziewała się jednak zastać tutaj kogokolwiek. Podążała w górę ostrożnie, nie do końca jeszcze zasypaną ścieżką, starając się nie zgubić ani plecaka, ani małej łasiczki skaczącej raźno przez zaspy. Zwierzątko złapało trop, teraz powinno ją doprowadzić prosto do interesujących minerałów, które dały radę schronić się przed nie tak doskonałym wzrokiem tutejszych wydobywaczy. Nie zrażała się nawet niesprzyjającą pogodą, słyszała że tutejsze warunki przeważnie i tak bywają o wiele gorsze. Podpierała się specjalnie zaostrzonymi przy końcach kijkami i choć mozolnie, to jakoś jej ta wędrówka w górę wciąż posuwała się naprzód.
Z zamyślenia wyrwał ją cichy pisk Lisiczki. Był to charakterystyczny sygnał oznajmiający, że ktoś się zbliża. Alchemiczka zatrzymała się momentalnie, nasłuchując. Jedna osoba, brak wyraźnego niebezpieczeństwa. Jasnowłosa zaczerpnęła informacji na dole i wyglądało na to, że ostatnio nikt prócz niej nie wyprawiał się na stoki. Potrząsnęła ramionami, wznawiając swój marsz. Wreszcie też dostrzegła krępą sylwetkę i rudą brodę, od razu rozpoznała krasnoluda. Właściwie to nie było to wcale takie trudne. Zatrzymała się po raz kolejny, schodząc nieco ze ścieżki. Niech sobie mężczyzna przejdzie, ścieżka była za mała dla dwóch osób. Zwłaszcza przy jego gabarytach. Dziewczyna udawała, że nie dostrzega broni w jego ręce, choć sama wewnątrz mufki namacała ukryty sztylet.
- Da się tam na górę jeszcze wejść, czy zasypało szlaki? - zapytała, bo jakoś tak głupio było udawać, że nie widzi osoby takiej postury.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Zsunął się z górki, obszedł co większe zaspy i wyglądające na takie, które mogą się obsunąć, aż wreszcie trafił na coś, co mogło być ścieżką, ukrytą pod śniegiem. Ruszył dalej w dół, marsz był łatwiejszy, im niżej tym mniej śniegu. Podśpiewywał sobie piosenkę o złocie i piwie, gdy zobaczył jakąś postać przed sobą. Nie zwolnił, przestał tylko nucić. Wpatrywał się w nią spod kaptura i szedł naprzód.
Zatrzymał się dopiero, gdy usłyszał pytanie. Oparł się na młocie, uniósł głowę ukazując całą kolekcję blizn na jego twarzy.
- Nie wiem jak wysoko, tam jest więcej śniegu. I właśnie zaczyna się śnieżyca. - Wskazał na ciężkie chmury za sobą. Wpatrywał się jeszcze przez chwilę w postać. - Przypuszczam, że do jakiejś wioski tu niedaleko, skoro kogoś spotkałem. Powiesz mi, gdzie trafiłem?
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Jego słowa bardzo popsuły jej humor. Zsunęła nieco kaptur i spojrzała w górę, ale nie była w stanie określić, czy rzeczywiście pada tam bardziej. Urodziła się w nizinach, w wielkim mieście, gdzie jej tam było po stokach się szwendać? Zdecydowanie obce jej otoczenie. Kiedy jednak wieczorem pytała w karczmie, zapowiadali na dziś w miarę dobrą pogodę. Zagwizdała głośno, dźwięk poniósł się po okolicy.
- To źle - powiedziała z ciężkim westchnieniem, poprawiając kaptur na głowie i zerkając w stronę krasnoluda. - Obiecywano mi, że dziś można się swobodnie wyprawiać w te góry...
Urwała, kiedy dotarł do niej sens jej pytania. Nie wiedział, gdzie jest? Nie wyglądał, jakby przewędrował całe góry, brakowało mu odpowiedniego sprzętu. Z drugiej strony jednak, krasnoludy przecież potrafiły całe życie w górach spędzić, być może nie potrzebowały takiego ekwipunku. Nie zamierzała dać się złapać na naiwności, dlatego zwyczajnie odpowiedziała na pytanie.
- Jesteśmy nieco na zachód od środkowej części Fellarionu, ponad Rapsodią... - wydobyła z wewnętrznej kieszeni płaszcza odręcznie narysowaną mapkę i pokazała nieznajomemu, wskazując palcem na konkretny punkt. - Mniej więcej tutaj. Opuściłam Rapsodię zaraz po świcie, więc trochę czasu zajmie wędrówka z powrotem. Nie jesteś tutejszy...? - zapytała wreszcie, przyglądając się z pewną ciekawością pokrytej licznymi bliznami twarzy.
W międzyczasie wróciła Lisiczka, niewielka łasica o przyprószonym teraz śniegiem, rudawym futerku. Wspięła się szybko po spodniach i kubraku na ramię swojej pani i spoczęła tam, patrząc na krasnoluda w sposób jakby zbyt inteligentny jak na zwykłego szkodnika. Ale mogło się tak tylko wydawać.
- Jeśli mówisz prawdę z tą śnieżycą, być może trzeba będzie gdzieś znaleźć jakieś schronienie. Prawda? - zapytała, bo on z pewnością lepiej wiedział, jak postępować w takich sytuacjach. - Jeśli nas tutaj złapie, to możemy zginąć...
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Wpatrywał się w nią nieufnym wzrokiem, gdy mówiła. Zmarszczył brwi, gdy powiedziała mu, gdzie się znajduje. Trochę go wyniosło... Nie znał tych terenów, wiedział tylko teoretycznie, gdzie jest. W dodatku wyglądało na to, że zszedł po złej stronie gór, od południa. Potrzebował mapy, i gdy kobieta wyciągnęła taką, zbliżył się.
- Tutejszy? A są tu jeszcze jakieś krasnoludy? - odpowiedział pytaniem na pytanie, wpatrując się dalej w mapę. Rapsodia, Rapsodia.. nigdy specjalnie nie interesowały go tereny poza krasnoludzkim królestwem, ale coś mu się kojarzyło. Nie czekając na odpowiedź na poprzednie pytanie, zadał następne.
- To miasto elfów? - wyraźnie nie był zadowolony. Zerknął przelotnie na łasiczkę, nie poświęcając jej dużo uwagi, potem przeniósł wzrok na chmury. - Ja nie zamierzam ginąć. Ale lepiej zejść niżej.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Jego pytanie zbiło ją nieco z tropu. Chyba sam powinien to lepiej wiedzieć, prawda? Ona nie interesowała się nigdy tematem migracji jakiejkolwiek z ras. Przypomniała sobie teraz wygląd tamtego miasteczka. Niby widziała tam sporo ludzi, ale było też wielu przedstawicieli elfickiej rasy. W końcu znajdywali się na północy, tutaj osiedlone były chyba lodowe elfy... Też się tego namnożyło.
- Nnnniee wiem? - odpowiedziała dość niepewnie, wyraźnie sugerując niemożność odrzucenia takiej opcji. - Ale krasnoludów tutaj specjalnie nie widziałam. Przybyłam wczoraj, sama jestem nietutejsza. Zwą mnie Yasmerin - dodała, skoro już i tak coś tam o sobie zaczęła przebąkiwać.
Ten krasnolud był dziwny, jakiś taki... wyjęty z rzeczywistości. Przypominał trochę szalonego maga z którym jej ojciec prowadził czasami interesy, ale krasnoludy nie posługiwały się przecież wiedzą tajemną. Zerknęła jeszcze raz na jego ekwipunek, wystający na różne strony. Zdecydowanie nie wyglądał na maga.
- Ym, to będziesz szedł pierwszy? - zaproponowała, uśmiechając się nieco niepewnie.
Już oczyma wyobraźni zobaczyła, jak ten masywny koleś ślizga się na jakimś kamyczku i jedzie w dół, ścinając ją z nóg po drodze. Odgoniła ten obraz od siebie, zamiast tego zdjęła łasiczkę z ramienia.
- Szukaj jakiegoś schronienia, na dole - poleciła jej, a kiedy zwierzątko zeskoczyło i pomknęło ścieżeczką, dziewczyna raz jeszcze obróciła się w stronę szczytów.
Nie wyglądało to za ciekawie.
- Jeśli nie jesteś miejscowy, to co tutaj robisz? - zapytała, podejmując z powrotem podróż w dół.
Było trudniej, dużo łatwiej o zsunięcie ze stoku.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Kiwnął tylko głową na odpowiedzi o elfach i krasnoludach, ciężko stwierdzić, czy to miało znaczyć "dobrze, skoro nie wiesz, to trudno" czy "tak myślałem, że nie wiesz". Nie przedstawił się, jedyną reakcją na imię było oderwanie wzroku od chmur, spojrzał w dół ścieżki, jakby coś oceniając.
- Idź po prostu za mną.
Śledził wzrokiem jeszcze chwilę zwierzątko kobiety i ruszył, dość pewnie, ale nie stawiał kroków byle gdzie, przekręcał czasem nogi bokiem, czasem stawiał stopy jedna za drugą, a to wszystko bez większego spowolnienia. Szedł po górach jak dumny szlachcic idzie w nocy po ulicy, pewnie, nie dając znać o swoich słabościach, ale jednak zachowując ostrożność, wiedząc o ryzyku czającym się za każdym ciemnym rogiem. Naciągnął kaptur bardziej na oczy, chroniąc się przed coraz silniejszym wiatrem i śniegiem.
- Przyleciałem - odpowiedział krótko, coś tam wybełkotał jeszcze w brodę, pewnie jakieś przekleństwo.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Kiwnęła szybko głową, na znak że uznaje takie podejście do sprawy. Ogólnie napotkany krasnolud nie wydawał się specjalnie rozmowny, ale specjalnie jej to nie przeszkadzało. Idąc za nim i tak nie słyszałaby go zbyt dobrze, sama nie miała też specjalnej ochoty krzyczeć. Z krasnoludami najlepiej dogadywało się przy szklanicy podłego trunku, wtedy od razu rozwiązywały im się języki. Jedyne jednak co miała mu teraz do zaproponowania, to eliksir rozgrzewający, absolutnie pozbawiony alkoholu. Jakoś wątpiła, by tego potrzebował.
- Przyleciałeś? - chociaż obiecała sobie milczeć, jakoś jej się to wyrwało po usłyszeniu tego stwierdzenia. - Krasnoludy przecież nie lataj...
Pośliznęła się na ścieżce, ale nie poleciała. Zdołała utrzymać się na kijkach, które zaparła o zmarzniętą ziemię. Przez chwilę stała nieruchomo nie ważąc się nawet odetchnąć, dopiero potem ostrożnie i z ulgą wypuściła powietrze.
Ostrożnie ruszyła dalej w dół, starając się nadrobić utracony dystans. I niesamowicie się cieszyła, że nie poleciała. Pal licho jakby się sturlała ze stoku, może wpadłaby w jakąś miękką zaspę i skończyłoby się na paru stłuczeniach. Gdyby jednak poleciała na tego krasnoluda, mogłoby się wszystko zakończyć mniej przyjemnie...
- Lisiczka... znaczy, moja łasica znalazła schronienie - odezwała się znowu, kiedy nieco z prawej strony dobiegł ich śmieszny pisk małego zwierzątka. - Nie wiem czy chcesz, może wy się burzy nie boicie. Ale można tam zamieć przeczekać... - dodała dość niepewnie, bo mężczyzna nie ośmielał jej specjalnie.
Aż jej się słabo zrobiło, kiedy pomyślała o spędzeniu choćby godziny z mrukliwym krasnoludem w jednej grocie...
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Parł do przodu, nie obracając się ani razu, jednym tempem, nie przyśpieszał i nie zwalniał. W przeciwieństwie do kobiety za nim, nie miał żadnych problemów z marszem, jakby każde postawienie stopy na ziemi przytrzymywało go tam. Góry to góry, wszędzie są podobne, więc czuł się jak w domu, jedyne o czym teraz myślał to kufel piwa i problem, skąd tu dostać materiały na budowę nowego żyrokoptera. Czasem coś burczał do siebie i kręcił głową, jednak nie dało się wychwycić konkretnych słów.
- Krasnoludy nie latają a elfy mieszkają na drzewach, po co im miasta? - nie raczył odwrócić głowy, lekko ją tylko podniósł, żeby kobieta mogła go usłyszeć. To chyba tyle co do wyjaśnień skąd się tu wziął. Odkąd usłyszał o elfach mieszkających tutaj, można by rzec, że trochę spochmurniał, aczkolwiek ciężko to stwierdzić, skoro cały czas coś mruczy do siebie i marszczy brwi.
Brnąc przez śnieg wyglądał jak jakiś mechaniczny golem, dla którego nie ma przeszkód. Gdyby ktoś za nim się poślizgnął i wpadł prosto na niego, zapewne po prostu by się odbił, a krasnolud szedłby dalej. Przystanął, gdy kobieta powiedziała o schronieniu i obrócił się do niej bokiem.
- Możemy się zatrzymać, wiatr się wzmaga. Prowadź.
Poprawił torbę na ramieniu, zaciągnął kaptur bardziej na twarz, gdyż wiatr rzeczywiście robił się coraz silniejszy, wsypując śnieg w każdą dziurę w ubraniu. Broda krasnoluda była już bardziej biała niż ruda.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Elfy, znowu temat elfów. Słyszała, że krasnoludy bardzo ich nie lubią, ale sądziła że to płytsza niechęć, niż teraz obserwowała. Wzruszyła ramionami. Ona sama wolała jakieś elfy niż demony czy inne utopce.
- Ojciec mój powtarzał zawsze, że elfy uważają się za najlepszą rasę spośród wszystkich mieszkańców Alaranii i schodzą między ludzi, by zdobyć ich zaufanie a w decydującym momencie przejąć nad nimi władzę. Chociaż ja uważam, że to przesadzona teoria. Poza czarowaniem, nadają się oni do szarpania strun i produkowania świecidełek. Nic specjalnego.
Ponownie prawie się pośliznęła, tym razem jednak była ostrożniejsza. Westchnęła lekko, zadowolona jednak, że zdołała utrzymać równowagę. Kiedy krasnolud zgodził się na poszukanie schronienia, zagwizdała melodyjnie. Łasiczka ponownie zapiszczała, a dziewczyna ruszyła w tamtą stronę.
- Tędy, Grimgrimie... - odezwała się do krasnoluda, nadając mu własne imię skoro nie uznał za stosowne się przedstawić.
Teraz szło się trudniej, należało bowiem zejść ze ścieżki, która dawała udeptany szlak. W każdej chwili naprawdę można się było pośliznąć i zjechać daleeeeko w dół zbocza. Stąd też Yasmerin szła bardzo powoli, nie przejmując się tym, że mężczyzna za nią być może byłby w stanie pokonać ten dystans trzy razy szybciej. Góry zdecydowanie, zdecydowanie nie były jej żywiołem.
Wreszcie przed oczami zamajaczyło niezbyt wielkie wejście do jaskini, osłonięte kilkoma młodymi drzewkami. Przy grocie kręciła się Lisiczka, rzucając się jakby w jakimś niepokoju. A nad wejściem, częściowo zakryty śniegiem, majaczył wyryty jakiś znak.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Prychnął, gdy kobieta podjęła temat elfów. Najwyraźniej o tym także nie miał ochoty rozmawiać. Kolejne przekleństwo znikło w jego brodzie. Milczał również, gdy kobieta się zachwiała.
- Że kto? - zmarszczył brwi, gdy towarzyszka zwróciła się do niego jakimś dziwnym imieniem, ale ruszył za nią. Co chwila przystawał, gdy ona nie radziła sobie z trudniejszymi przeszkodami, ale nie dawał po sobie poznać zniecierpliwienia. Czasem oglądał skały, czasem się rozglądał.
- Daleko do ludzkich miast? - spytał nagle, jak zawsze tym samym ponurym tonem. Priorytetem dla niego było teraz zbudowanie nowego żyrokoptera, ale wątpił, czy znajdzie tu potrzebne części lub chociaż odpowiednią kuźnię i materiały, by wykonać je samemu.
Gdy byli blisko jaskini, krasnolud wyminął kobietę, zatrzymał się jednak przed wejściem, zdjął kaptur, obsypując tym samym plecy śniegiem i popatrzył na znak.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Wicher zrywał się tak, iż po kilku minutach stawał się nie do zniesienia nawet dla gruboskórnego krasnoluda, a co dopiero Yasmerin i jej zwierzaczka. Nic więc dziwnego, że przywiało i kulkę śniegu, spod której gdzieniegdzie wystawały kępy czarniawych piór. Piguła z hukiem rymnęła o połać śniegu, a tuż po tym osobliwym, choć bezpiecznym lądowaniu, z zaspy wychylił łeb czarnego ptaka, nie do pomylenia z niczym innym, co zamieszkiwałoby okoliczne tereny. Kruk wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, domagając się rychłego uwolnienia, lecz jego starania okazały się próżne. Wobec tego sam rozpaczliwie, aczkolwiek z uporem godnym szaleńca toczył nierówną walkę z zaspę, nawiewającym śniegiem i przenikliwym zimnem. W końcu udało mu się, co obwieścił światu donośnym krakaniem:
- Aark! Aark! Krrrr!
Takiego wrzasku nie sposób było zignorować. Tym bardziej, że ptak miał na prawej nodze zawinięte coś, co nie wyglądało na przypadkowo zaplątane włókna z gniazda czy jakieś śmiecie walające się w rynsztokach bądź na polach bitew. Na zawiniątku widniał jak wół wilczy łeb. To mogło oznaczać tylko jedno...
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Nie odpowiedziała na pytanie krasnoluda, także pozwalając pewnym rzeczom pozostać niedopowiedzianymi. Zwłaszcza, że nie miała ochoty się z nim kłócić, pewne rzeczy wymagały bardziej subtelnego podejścia. A w tym ona była całkiem niezła. Czasami. Poza tymi momentami, kiedy nie była w ogóle, ale to inna kwestia.
- Zależy, jak pojąć odległości - mruknęła, nie przerywając tego swojego śmiesznego marszu. - Nie tak mocno daleko, moim zdaniem. Wszędzie pełno ludzkich osiedli. Tutaj na północy trochę są może i rzadsze, ale nadal wiele znajduje się w pobliżu gór. W końcu surowce jakoś trzeba pozyskiwać... Sam zresztą pewnie wiesz najlepiej, co ja ojca dzieci będę robić uczyła...
Ona sama nie dotarła dostatecznie blisko jaskini, by dostrzec dziwny symbol nad wejściem. Zamiast tego dostrzegła ptaka, który z plaśnięciem wylądował niedaleko. Lisiczka, która już wcześniej zachowywała się dość nienormalnie, teraz pomknęła w jego stronę i zaczęła biegać dookoła, jakby obwieściła znalezienie jakiegoś artefaktu. Sama Yas także od razu zmieniła kierunek marszu, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy zwierzaku. W pośpiechu ześlizgnęła się ze skałki i runęła w dół, zjeżdżając kawałek na biodrze, zanim natrafiła na jakąś sensowną zaspę. Przynajmniej jednak znalazła się bliżej czarnego posłańca. Nie poprawiając nawet płaszcza, dotarła do niego i ostrożnie wyciągając dłonie, odwiązała od jego nóżki opatrzone wilczym łbem zawiniątko. Zerknęła na krasnoluda, ale wyraźnie dostrzegł już pergamin.
- Ciekawe, co zostało na nim zapisane... - powiedziała głośno, rozwijając papier pozbawioną rękawicy dłonią.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Stał przed wejściem, gdy usłyszał krakanie. Zareagował jak zwykle - nie ruszył się z miejsca. To przecież nic dziwnego - ptak w górach. Oderwał wzrok od znaku dopiero, gdy kobieta skręciła w stronę kruka. Ma jednego szczura co tu lata obok, to może i ptaka ma, krasnolud nie przejął się tym zbytnio, obrócił się ponownie do jaskini i zamierzał wejść, ale zatrzymał się, słysząc słowa towarzyszki. Nie zdradzając przesadnego zainteresowania, ruszył do niej wolnym krokiem. Zatrzymał się wyżej, nie miał zamiaru zjeżdżać po zaspie w stylu Yasmerin. Popatrzył na nią, potem na kruka, aż w końcu zapytał:
- Co to?
Wcisnął z powrotem kaptur na głowę i mruknął:
- Lepiej wejdźmy już do środka, ta zamieć robi się coraz silniejsza.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Kruk był chyba przyzwyczajony do widoku ludzi, ale pałętający się gronostaj wzbudził w nim najdziksze instynkty. Ptak wzleciał na sporą wysokość i jął pikować na Lisiczkę jak zwykle robią to sokoły, gdy polują na gołębie. Widocznie podejrzał jednego z drapieżców w trakcie akcji, a teraz spryciarz testuje te umiejętności na pierwszym wrażym osobniku. Niestety dla kruka, łasica okazała się zbyt szybka i chyżo umknęła w śnieg, a ptak wylądował z dziobem w zaspie, co wymagało pomocy kogoś z zewnątrz.
Yasmerin w mig poradziła sobie z lakiem w kształcie wilczego łba, natomiast to, do czego bronił dostępu, było znacznie trudniejsze do rozwikłania. Ktoś nasilił się, aby nie wpadło w niepowołane ręce i namazał toto w rzadko na tych ziemiach spotykanym języku, bowiem należącym do rasy kryjącej się zazwyczaj w mrokach nocy. Treść depeszy była następująca:
Oblężenie Brezeny dobiega końca, jeszcze chwila, a będziemy świadkami sukcesu militarnego nowo odkrytej rasy rozumnej. Wydaje mi się, że te gadopodobne stwory mają coś wspólnego z mrocznymi władcami nocy, ale by tego dowieść potrzeba znacznie więcej czasu... Przybywaj szybko na Mroczne Bagna, jest robota dla ludzi lubiących wyzwania.
Do tego kilka wersów tytułów władcy i oczywiście pieczęć w kształcie podobnym do laku na liście, który przyniósł kruk. Sielanka w górach się skończyła - czas wracać do obowiązków.
Awatar użytkownika
Yasmerin
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 98
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Ranga: Gwiazdooka
Kontakt:

Post autor: Yasmerin »

Yasmerin zerknęła tylko kątem oka na zamieszanie dokonywane przez zwierzęta, nie wyglądało jednak by któreś z nich miało specjalnie ucierpieć. Nie bez satysfakcji przyjęła fakt, że Lisiczka nie dała się ptakowi, ale jeszcze wpakowała go w niezłe tarapaty. Przebiegła szybko wzrokiem po krótkiej notatce, zmarszczyła brwi. Potem przygryzła wargę. Potem wsunęła papier do kieszeni płaszcza i pomogła krukowi wydostać się z zaspy. Kijki zgubiła kawałek wyżej, dlatego teraz mozolnie i pomagając sobie jedną ręką, ale jakoś wreszcie wspięła się do Grimgrima, jak go już zdążyła nazwać.
- Jakieś głupoty - mruknęła, nawet nie zerkając na jaskinię tylko pakując się do wnętrza, nareszcie chroniąc się przed coraz gęściej padającym śniegiem oraz lodowatym wiatrem, który zdążył już przewiać ją do kości. - Ptak musiał zabłądzić z powodu zamieci.
Westchnęła z zadowoleniem, zrzucając plecak z ramion i układając na nim kruka, który wiercił się już w jej rękach. Łasiczka wyraźnie miała ochotę na odrobinę zabawy z opierzonym przybyszem, Yasmerin posłała jej jednak jednoznaczne spojrzenie - nie ruszaj bo ubiję. Zwierzątko odpowiedziało falą telepatycznego oburzenia, po czym ruszyło w głąb jaskini, wysyłając przekaz o czymś dziwnym.
Alchemiczka nie miała ochoty już na żadne dziwne rzeczy. Przemarzła, niczego nie osiągnęła, a teraz jeszcze ciągnięto ją na jakieś bagna. Wiele można było o niej powiedzieć, ale na pewno nie że lubiła wyzwania. To wyzwania lubiły ją, czasem aż za bardzo.
- Takie zamiecie w górach potrafią się długo utrzymywać...? - zapytała niepewnie, zerkając w stronę wyjścia z groty, za którą widziała jedynie białą ścianę sypiącego śniegu. - Nie wygląda to zbyt obiecująco... Jak zasypie ścieżki, możemy mieć problem z zejściem.
Przynajmniej jeśli idzie o nią, bo krasnolud to pewnie mógł i bez ścieżek swobodnie się poruszać. Kto ich tam wie? Rozumiała jedynie, że jak najszybciej musi się udać na Mroczne Bagna, a obecne warunki zdecydowanie jej tego nie ułatwiały. Należało trzymać się Grimgrima, bo inaczej groziło jej trochę poważnych nieprzyjemności. Wyciągnęła z plecaka podłużną flaszkę z jasnego szkła, wyrwała korek i pociągnęła kilka łyków, zbawienne ciepło momentalnie rozeszło się po ciele. Po namyśle wyciągnęła buteleczkę w stronę przypadkowego towarzysza.
- Chcesz? Alkohol toto nie jest, jednak wcale niezgorzej rozgrzewa. Efektem ubocznym może być wprawdzie pieczenie w uszy, ale nie umiem się jeszcze tego pozbyć...
Sama wydobyła z torby pęto czosnkowej kiełbasy i dwie pajdy ciemnego chleba. Była głodna, mogła wykorzystać przymusowy postój. Kawałek chleba oddała krukowi. Lisiczka nadal nie wracała.
Zło nas oślepia i fałszywy nasz blask...
Pogardzać nadzieją, nie wstydzić się kłamstw...
Kochać nienawiść to być jednym z nas...


Yas: tradiszynal | didżital
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość