Pałac Dziewięciu Wież ⇒ [Komnaty arcyksięcia] List.
- Cieszę się - uśmiechnęła się słysząc o Evanlyn.
- Oczywiście, że zachowam to dla siebie, ale naprawdę się ciesze. Ale chyba będzie nam potrzebny dodatkowy medyk, Evanlyn musi mieć najlepszą opiekę. A skoro już dzielisz się ze mną tą dobrą wiadomością znaczy tyle, że urodzimy w podobnym terminie. Miło mi to słyszeć, moje maleństwo będzie miało towarzystwo - mówiła cały czas się uśmiechając, to była naprawdę dobra wiadomość i chyba jedyna wśród wszystkich problemów.
- Pozdrów ją ode mnie i przekaż, że jeśli będzie się czuła dobrze może do mnie przyjść, chętnie z nią porozmawiam.
- Sprawę Nowo Brawen trzeba będzie przemyśleć i to poważnie. Póki co wygląda na to, że ani jedna, ani druga strona nie ustąpi, więc trzeba znaleźć rozwiązanie po środku inaczej skończy się jak zawsze - wojną.
- Ach Tristan - zerwała się nagle - myślę, że w tej kwestii lepiej żeby moim tłumaczem została Tris, poza tym Ty masz dość swoich obowiązków, ale później muszę znaleźć sobie doradcę z prawdziwego zdarzenia, nie tylko tłumacza, ale na to przyjdzie czas.
- Widzisz Elestilu nie obawiam się Rudej. Cokolwiek zrobiła mimowolnie stoję po jej stronie, tak jak stałam po stronie Tris kiedy Eohaid ją uderzył, ponieważ uważam, że nie ma na tym świecie słów jakie mogłaby wypowiedzieć kobieta by ją uderzyć. Zwłaszcza, że jak mniemam Liriels nie powiedziała mu nic osobistego. Z resztą... nie ważne...
- Co do rady, to zgadzam się, że trzeba ją zwołać, ale nie podejmę decyzji o jej dacie sama, Eohaid musi wziąć się w garść i chociaż zatwierdzić termin jaki mu zaproponuję.
- Oczywiście, że zachowam to dla siebie, ale naprawdę się ciesze. Ale chyba będzie nam potrzebny dodatkowy medyk, Evanlyn musi mieć najlepszą opiekę. A skoro już dzielisz się ze mną tą dobrą wiadomością znaczy tyle, że urodzimy w podobnym terminie. Miło mi to słyszeć, moje maleństwo będzie miało towarzystwo - mówiła cały czas się uśmiechając, to była naprawdę dobra wiadomość i chyba jedyna wśród wszystkich problemów.
- Pozdrów ją ode mnie i przekaż, że jeśli będzie się czuła dobrze może do mnie przyjść, chętnie z nią porozmawiam.
- Sprawę Nowo Brawen trzeba będzie przemyśleć i to poważnie. Póki co wygląda na to, że ani jedna, ani druga strona nie ustąpi, więc trzeba znaleźć rozwiązanie po środku inaczej skończy się jak zawsze - wojną.
- Ach Tristan - zerwała się nagle - myślę, że w tej kwestii lepiej żeby moim tłumaczem została Tris, poza tym Ty masz dość swoich obowiązków, ale później muszę znaleźć sobie doradcę z prawdziwego zdarzenia, nie tylko tłumacza, ale na to przyjdzie czas.
- Widzisz Elestilu nie obawiam się Rudej. Cokolwiek zrobiła mimowolnie stoję po jej stronie, tak jak stałam po stronie Tris kiedy Eohaid ją uderzył, ponieważ uważam, że nie ma na tym świecie słów jakie mogłaby wypowiedzieć kobieta by ją uderzyć. Zwłaszcza, że jak mniemam Liriels nie powiedziała mu nic osobistego. Z resztą... nie ważne...
- Co do rady, to zgadzam się, że trzeba ją zwołać, ale nie podejmę decyzji o jej dacie sama, Eohaid musi wziąć się w garść i chociaż zatwierdzić termin jaki mu zaproponuję.
- To prawda Eohaid musi znów stanąć na nogach, mogę z nim pomówić, być może przekonam go do podjęcia jakiś decyzji. Na razie bowiem naprawdę trudno mi się z nim mówi. Ale postaram się dowiedzieć jakie są jego decyzje. Iv oczywiście przekaże Twoje słowa, na pewno się ucieszy. Nudzi jej się nieco w komnatach , kiedy mnie nie ma. Proszę cię jednak nie mów mi że mam wiele obowiązków, porzuciłem bowiem moją najdroższą małżonkę - wojnę. i potrzebuje wiele zajęć by nie wrócić w jej ramiona.
- Nowo Brawen musi być nasze, to zdobyte ziemie, piaski splamione krwią moją moich ludzi, odebranie nam tych ziem jest upokorzeniem. A wojownicy bardzo, ale bardzo łatwo czują się upokorzeni. Trzeba co najwyżej znaleźć rozwiązania. Wszystko to jednak można zrobić na radzie Lirien, do tego czasu zdaje mi się że będzie to trudniejsza sprawa niż się wydaje.
- Nowo Brawen musi być nasze, to zdobyte ziemie, piaski splamione krwią moją moich ludzi, odebranie nam tych ziem jest upokorzeniem. A wojownicy bardzo, ale bardzo łatwo czują się upokorzeni. Trzeba co najwyżej znaleźć rozwiązania. Wszystko to jednak można zrobić na radzie Lirien, do tego czasu zdaje mi się że będzie to trudniejsza sprawa niż się wydaje.
- Elestil... powiedzmy sobie szczerze, w kraju nie dzieje się najlepiej, Eohaid nie umie się pozbierać, w marchiach panuje bałagan, skarbiec pustoszeje, grożą nam wojny ze strony dwóch różnych wrogów. Trzeba to wszystko poskładać, więc obowiązków jest dostatek, możesz się nimi dosłownie zawalić i nie będziesz miał czasu na myślenie o wojnach. I z pewnością skutecznie o nich zapomnisz, jak urodzi ci się dziecko - to ostatnie powiedziała uśmiechając się, choć o całej reszcie mówiła całkiem poważnie.
- I myślę, że powinieneś porozmawiać z Eohaidem, mam wrażenie, że od dłuższego nie umie się wziąć w garść. Próbowałam z nim dziś rozmawiać, powiedziałam mu nawet, że w końcu musi się nauczyć przyjmować krytykę, bo nie jest nieomylny. Przyznał mi rację, ale kto wie jak to będzie wyglądało jutro.
- I tak jak mówiłam sprawę Nowo Brawen trzeba rozwiązać inaczej niż krwią. I jest na to wiele sposobów, jestem pewna. Zawsze istnieje rozwiązanie po środku, naprawdę nie jest nam teraz potrzebna wojna z cesarzową, jest mnóstwo innych spraw do rozwiązania.
- I myślę, że powinieneś porozmawiać z Eohaidem, mam wrażenie, że od dłuższego nie umie się wziąć w garść. Próbowałam z nim dziś rozmawiać, powiedziałam mu nawet, że w końcu musi się nauczyć przyjmować krytykę, bo nie jest nieomylny. Przyznał mi rację, ale kto wie jak to będzie wyglądało jutro.
- I tak jak mówiłam sprawę Nowo Brawen trzeba rozwiązać inaczej niż krwią. I jest na to wiele sposobów, jestem pewna. Zawsze istnieje rozwiązanie po środku, naprawdę nie jest nam teraz potrzebna wojna z cesarzową, jest mnóstwo innych spraw do rozwiązania.
Pokiwał powoli głową.
- Jestem wstanie w wielu rzeczach się zgodzić, ale jeśli chodzi o Nowo Brawen nieustąpie. Nikt tego zresztą nie zrobi, nie my. Nienawidzimy ich zginęli tam nasi synowie, ojcowie, pradziadkowie. Tak samo jest z góralami, nie zmienisz całego narodu, a naród pragnie krwi tylko tych dwóch narodowości. I o ile górali da się obudować twierdzą, grodem wojenny o którym kiedyś mówiłem z Eohaidem. Tak, na prawem nie przygotujesz nic innego niż zaostrzone miecze rzeźników. To jedyne miejsce na którego pojechał bym nawet dziś, przelać kolejne litry krwi. Możesz spróbować przemówić, jesteś władczynią, ale wiec że wojownicy raczej nie będą do tego nastawieni pozytywnie. To moja drobna sugestia.
- Resztą zajmę się bez większych problemów, będę cię informował i tłumaczył być mogła o tym ze mną mówić. Akceptować moje posunięcia lub je zmieniać. Ale zacznę od finansów, jak rozumiem bez wojny mam skąd skombinować duże pieniądze ?
Zastanowił się chwilę dłuższą.
- W takim razie muszę udać się do Rudej, od dawna jej marchia nie toczy wojen, dbają o wysokie podatki, mają spory pieniądze. Może ona pomoże.
- Jestem wstanie w wielu rzeczach się zgodzić, ale jeśli chodzi o Nowo Brawen nieustąpie. Nikt tego zresztą nie zrobi, nie my. Nienawidzimy ich zginęli tam nasi synowie, ojcowie, pradziadkowie. Tak samo jest z góralami, nie zmienisz całego narodu, a naród pragnie krwi tylko tych dwóch narodowości. I o ile górali da się obudować twierdzą, grodem wojenny o którym kiedyś mówiłem z Eohaidem. Tak, na prawem nie przygotujesz nic innego niż zaostrzone miecze rzeźników. To jedyne miejsce na którego pojechał bym nawet dziś, przelać kolejne litry krwi. Możesz spróbować przemówić, jesteś władczynią, ale wiec że wojownicy raczej nie będą do tego nastawieni pozytywnie. To moja drobna sugestia.
- Resztą zajmę się bez większych problemów, będę cię informował i tłumaczył być mogła o tym ze mną mówić. Akceptować moje posunięcia lub je zmieniać. Ale zacznę od finansów, jak rozumiem bez wojny mam skąd skombinować duże pieniądze ?
Zastanowił się chwilę dłuższą.
- W takim razie muszę udać się do Rudej, od dawna jej marchia nie toczy wojen, dbają o wysokie podatki, mają spory pieniądze. Może ona pomoże.
- Jak możesz mówić, że nie ustąpisz, skoro porzuciłeś wojnę? Chyba jednak jeszcze do końca nie zdecydowałeś. Ale masz rację sama niczego nie zdziałam, niczego nie zmienię, zwłaszcza jeśli każdy kto powinien myśleć rozumem będzie myślał mieczem. Kiedyś zabraknie wojowników, kiedyś zginie ich tylu, że będzie potrzeba wielu lat na odbudowę armii. A ona jest potrzebna, nie żeby wszczynać wojny ale po to by nas bronić jeśli naprawdę będzie potrzeba. Jednak póki będę miała coś do powiedzenia, postaram się żeby nie doszło do niepotrzebnego przelewu krwi. To także mój kraj, moja nowa ojczyzna i chcę dla niej jak najlepiej.
- Nie wiem, może się mylę, ale czy wojna na terenach Nowo Brawen nie będzie wojną na własnym podwórku? Przecież to tereny pod panowaniem Eohaida. To jak niszczenie własnych terenów, upraw, śmierć ludzi, którzy chyba odprowadzają podatki na rzecz Lirien nie Brawen. Wojna na terenie swojego własnego państwa to topienie pieniędzy i straty, nie zyski. Nie zamierzam popierać oddawania terytoriów Lrien pod panowanie Brawen, tylko nie chcę by znów niepotrzebnie przelewano krew. Zwłaszcza jeśli walki miałby się toczyć na terenach należących do tego kraju.
- Jak sam mówisz marchia Rudej jest bogata, może właśnie dlatego, że nie walczy? Ja sama z nią porozmawiam. Póki co wojny nie ma i mam nadzieję, że nie będzie. Pieniądze na utrzymanie kraju można zdobyć inaczej niż na wojnie. W Środkowej Alaranii w tej chwili nikt nie walczy, miasta rozwijają się i dbają o swój dobrobyt poszerzając swoje horyzonty ekonomiczne i handlowe. Wszystkich zmęczyły już konflikty, więc oparto gospodarkę na handlu. Tam gdzie mieszkałam nikt nie walczył, a wszystko szło ku dobremu, zadłużenia miast były co raz mniejsze. Choć wcześniej toczyło się wiele wojen to w końcu właśnie one wyczerpały wszystkie strony konfliktu. Wiem, że jestem młoda i można mówić, że niewiele wiem, ale tak naprawdę wiem więcej niż większość sądzi. Kiedyś powiedziałam ci, że ty, cokolwiek zrobisz już zapracowałeś na to kim jesteś i za jakiego cię uważają, ja na razie jestem tylko cudzoziemką i lud może mnie albo pokochać albo znienawidzić, wszystko zależy od tego co zrobię.
- Nie wiem, może się mylę, ale czy wojna na terenach Nowo Brawen nie będzie wojną na własnym podwórku? Przecież to tereny pod panowaniem Eohaida. To jak niszczenie własnych terenów, upraw, śmierć ludzi, którzy chyba odprowadzają podatki na rzecz Lirien nie Brawen. Wojna na terenie swojego własnego państwa to topienie pieniędzy i straty, nie zyski. Nie zamierzam popierać oddawania terytoriów Lrien pod panowanie Brawen, tylko nie chcę by znów niepotrzebnie przelewano krew. Zwłaszcza jeśli walki miałby się toczyć na terenach należących do tego kraju.
- Jak sam mówisz marchia Rudej jest bogata, może właśnie dlatego, że nie walczy? Ja sama z nią porozmawiam. Póki co wojny nie ma i mam nadzieję, że nie będzie. Pieniądze na utrzymanie kraju można zdobyć inaczej niż na wojnie. W Środkowej Alaranii w tej chwili nikt nie walczy, miasta rozwijają się i dbają o swój dobrobyt poszerzając swoje horyzonty ekonomiczne i handlowe. Wszystkich zmęczyły już konflikty, więc oparto gospodarkę na handlu. Tam gdzie mieszkałam nikt nie walczył, a wszystko szło ku dobremu, zadłużenia miast były co raz mniejsze. Choć wcześniej toczyło się wiele wojen to w końcu właśnie one wyczerpały wszystkie strony konfliktu. Wiem, że jestem młoda i można mówić, że niewiele wiem, ale tak naprawdę wiem więcej niż większość sądzi. Kiedyś powiedziałam ci, że ty, cokolwiek zrobisz już zapracowałeś na to kim jesteś i za jakiego cię uważają, ja na razie jestem tylko cudzoziemką i lud może mnie albo pokochać albo znienawidzić, wszystko zależy od tego co zrobię.
- Nie, nadal nie zamierzam ruszać na wojny. Zostanę w domu, zajmę się żoną i dziećmi. Jednak jeśli mój kraj będzie walczył z wrogiem, jeśli będzie zagrożony, stanę w szeregu jako pierwszy. Będę go bronić do ostatniej kropli krwi. Sam walczyłem wiele lat o jego granice, o to jaką teraz jest potęgą i nie oddam go nikomu od tak. '
- Co do wojowników, to nie zastanawiało cię pani dlaczego wojownicy mają tak liczne rodziny ? Nasze kobiety rodzą licznie synów, ci wcześniej znajdują żony i mają synów. Wszystko to po to by nasze rody odpowiednio liczne wciąż istniały i mogły zasilać kolejne armie. Specjalny sposób szkolenia, ma już od małego szkolić chłopców na w przyszłości wielkich wojowników. Ja nie miałem dzieciństwa od kiedy nauczyłem się mówić , rozumieć i chodzić, mój ojciec wprowadził w moje życie dyscyplinę, odpowiednie treningi, zasady walki, strategie. Wszystko co miało mnie przygotować na przyszłe życie. Takie właśnie miało być może życie, droga wojownika którą miałem podążać, i nikogo nie interesowało nic innego.
- Ruda jest kobietą. Kobiety inaczej widzą konflikty , wojny. Po za tym nie widzę jej na wojnie z mieczem w ręku, to nie możliwe. To dyplomatka, została wychowana, tak by siła języka , piękna wygrywała nie dłoni.
- Co do wojowników, to nie zastanawiało cię pani dlaczego wojownicy mają tak liczne rodziny ? Nasze kobiety rodzą licznie synów, ci wcześniej znajdują żony i mają synów. Wszystko to po to by nasze rody odpowiednio liczne wciąż istniały i mogły zasilać kolejne armie. Specjalny sposób szkolenia, ma już od małego szkolić chłopców na w przyszłości wielkich wojowników. Ja nie miałem dzieciństwa od kiedy nauczyłem się mówić , rozumieć i chodzić, mój ojciec wprowadził w moje życie dyscyplinę, odpowiednie treningi, zasady walki, strategie. Wszystko co miało mnie przygotować na przyszłe życie. Takie właśnie miało być może życie, droga wojownika którą miałem podążać, i nikogo nie interesowało nic innego.
- Ruda jest kobietą. Kobiety inaczej widzą konflikty , wojny. Po za tym nie widzę jej na wojnie z mieczem w ręku, to nie możliwe. To dyplomatka, została wychowana, tak by siła języka , piękna wygrywała nie dłoni.
- To dziwne, bo Ty jak do tej pory nie miałeś dzieci, Eohaid też nie, Evanlyn przecież też wcześniej nie miała męża, Amelia ma tylko dwie córki, Ruda jest panną. Ach... z resztą nie ważne, to tylko takie moje rozmyślania. I masz rację, Ruda jest kobietą i na pewno inaczej ją wychowano, z resztą mnie też. Choć mnie pewnie wychowano zupełnie inaczej. Kobiety mimo wszystko mają tu chyba więcej praw niż miałam ja. Wolno im odzywać się po imieniu, ba, wolno im odzywać się z własnej woli, a nie tylko kiedy są pytane. Takie życie zmienia podejście do świata. Widzisz ciebie wychowała dyscyplina i treningi, a mnie ręka ojca. Ale nie powiem ci, że wolałbym być szkolona na wojownika, zdecydowanie wolałam chodzić pobita przez ojca, niż dostawać razy na treningu. Tak czy inaczej, chcę powiedzieć, że żadna droga nie jest prosta, ale każdy musi kroczyć swoją.
Eohaid obudził się jakiś czas później. Czuł się już znacznie lepiej, jeśli nie powiedzieć że świetnie. Powoli zsunął się z łóżka. Czuł nadal pewną senność, dlatego poszedł obmyć twarz w chłodnej wodzie, która zajmowała w srebrnej misie na stole. Obmył twarz w wodzie, istotnie była chłodna i orzeźwiająca. Zaczął szukać nowych ubrań, dłuższy czas chodził po izbie, wyszukując sobie odpowiedniego stroju. Do tego czasu w jego umyśle zaczął układać się plan dnia dzisiejszego. Musiał wreszcie wziąć się w garść. Uznał że czas najwyższy wreszcie zachowywać się jak na władcę przystało. Ubrał ładniejszą zdobną tunikę, porządniejsze spodnie i wysokie buty. Wyszukał nawet bardzo rzadko używany pas wysadzany miedzianymi kulkami.
Usiadł przed lustrem, przyjrzał się swojej twarzy i z niesmakiem dojrzał zbyt wyrośniętą brodę. Wziął więc ostry sztylet i dokładnie ściął nadmiar brody. Na koniec przemył jeszcze raz twarz, po czym użył jeden z olejków aby ładnie pachnieć. Kiedy już miał wstać, spojrzał na wciąż długi warkocz sięgający aż do pasa. Warkocz miał być tak długo zapuszczany aż znajdzie prawdziwą żonę. Dłuższą chwilę zastanawiał się, jednak czas najwyższy już nadszedł. Chwycił sztylet i uciął włosy na wysokości ramion. Pozostałe upadły na podłogę rozsypując się.
Ruszył w stronę wyjścia, kiedy doszły go odgłosy rozmowy. Usłyszał kilka ostatnich zdań, wypowiadanych przez jego żonę.
- Po za drogą ważny jest również zbieg okoliczności, w moim przypadku tak było - rzekł łagodnie, zwracając się do niej.
- O witam Ellestillu - ziewnął przeciągle.
Usiadł przed lustrem, przyjrzał się swojej twarzy i z niesmakiem dojrzał zbyt wyrośniętą brodę. Wziął więc ostry sztylet i dokładnie ściął nadmiar brody. Na koniec przemył jeszcze raz twarz, po czym użył jeden z olejków aby ładnie pachnieć. Kiedy już miał wstać, spojrzał na wciąż długi warkocz sięgający aż do pasa. Warkocz miał być tak długo zapuszczany aż znajdzie prawdziwą żonę. Dłuższą chwilę zastanawiał się, jednak czas najwyższy już nadszedł. Chwycił sztylet i uciął włosy na wysokości ramion. Pozostałe upadły na podłogę rozsypując się.
Ruszył w stronę wyjścia, kiedy doszły go odgłosy rozmowy. Usłyszał kilka ostatnich zdań, wypowiadanych przez jego żonę.
- Po za drogą ważny jest również zbieg okoliczności, w moim przypadku tak było - rzekł łagodnie, zwracając się do niej.
- O witam Ellestillu - ziewnął przeciągle.
Nagle ich rozmowę przerwał wchodzący do izby Eohaid. Calisi odwróciła się w stronę z której dobiegł jego głos. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, prawie go nie poznała, nie dość, że w końcu się ogolił, to w dodatku obciął włosy. Nie mówiąc już o tym, że ubrał się jak na władcę przystało. Calisi aż otwarła usta ze zdumienia, ale uśmiechnęła się też szczerze. Nie spodziewała się u niego takiej zmiany i to nagłej. Ale to była zdecydowanie zmiana na lepsze, kobieta miała nadzieję, że to coś znaczy i Eohaid w końcu weźmie się w garść.
-Obciąłeś włosy... - wykrztusiła w końcu z siebie.
-Obciąłeś włosy... - wykrztusiła w końcu z siebie.
- Tak, nadszedł na to najwyższy czas.
Ellestill uśmiechnął się bardzo specyficznie, słysząc słowa władcy. Eohaida podszedł do żony, mocnym gestem przechylił ją w swoją stronę i pocałował ją mocno. Uśmiechnął się jeszcze raz do kobiety.
- Zdaje mi się że tak lepiej to wygląda. - rzekł spokojnie i ruszył po wolne krzesło stojące niedaleko. Przysunął je sobie obok Calisi, usiadł rozsiadając się na krześle. Pewnym choć nie mocnym gestem wziął jej drobną dłoń chwytając w swoją.
- O czym mówiliście?
Ellestill uniósł brew w geście zaskoczenia i mimowolnie spojrzał na Calisi oddając jej głos.
Ellestill uśmiechnął się bardzo specyficznie, słysząc słowa władcy. Eohaida podszedł do żony, mocnym gestem przechylił ją w swoją stronę i pocałował ją mocno. Uśmiechnął się jeszcze raz do kobiety.
- Zdaje mi się że tak lepiej to wygląda. - rzekł spokojnie i ruszył po wolne krzesło stojące niedaleko. Przysunął je sobie obok Calisi, usiadł rozsiadając się na krześle. Pewnym choć nie mocnym gestem wziął jej drobną dłoń chwytając w swoją.
- O czym mówiliście?
Ellestill uniósł brew w geście zaskoczenia i mimowolnie spojrzał na Calisi oddając jej głos.
Ciężko jej się było przyzwyczaić do jego nowego wyglądu. Zaskoczenie nie zeszło z jej twarzy. To było doprawdy coś czego się nie spodziewała. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Uśmiechała się cały czas pod nosem. Co jak co, ale nie przypuszczała, że nagle zetnie włosy, była ciekawa cóż go do tego podkusiło.
- Kazałeś mi zająć się turniejem i poprosić Elestila o pomoc, oto więc masz nas tutaj - powiedziała, z resztą zgodnie z prawdą.
- Elestil uważa, że zamiast turnieju powinno się wydać ucztę. Ja nie mam lepszego pomysłu, więc podpisuje się w pełni pod tym. Chyba, że sam masz lepszy koncept?
- Kazałeś mi zająć się turniejem i poprosić Elestila o pomoc, oto więc masz nas tutaj - powiedziała, z resztą zgodnie z prawdą.
- Elestil uważa, że zamiast turnieju powinno się wydać ucztę. Ja nie mam lepszego pomysłu, więc podpisuje się w pełni pod tym. Chyba, że sam masz lepszy koncept?
Wojownik chwilę zastanowił się, drapiąc się po skróconej dokładnie brodzie, dłuższą chwilę.
- W zasadzie nie mam lepszego pomysłu, uczta zawsze jest dobrym wyjściem. Goście będą zadowoleni, a my przeczekamy na lepszą pogodę.
Ellestill pokiwał głową na znak zgody.
- Zastanawialiście się też nad kwestią zjazdu ? Moim zdaniem trzeba będzie o nim pomyśleć jak najszybciej. A to oznacza że trzeba będzie wysłać listy, do wszystkich ważnych członków. Również do Nowo Brawen.
- Ty Ellestilu musisz pomówić z cesarzową o pokoju między naszymi państwami. Zależy mi aby załatwić to jak najszybciej.
Wojownik na te słowa spojrzał zdenerwowany, uśmiech zszedł mu natychmiast, powstrzymał się jednak od komentarzy.
- Za to moja droga Calisi czy będziesz ze mną na radzie Lirien ?
Mówiąc ostatnie zdanie zwrócił się do żony, całując ją w dłoń.
- W zasadzie nie mam lepszego pomysłu, uczta zawsze jest dobrym wyjściem. Goście będą zadowoleni, a my przeczekamy na lepszą pogodę.
Ellestill pokiwał głową na znak zgody.
- Zastanawialiście się też nad kwestią zjazdu ? Moim zdaniem trzeba będzie o nim pomyśleć jak najszybciej. A to oznacza że trzeba będzie wysłać listy, do wszystkich ważnych członków. Również do Nowo Brawen.
- Ty Ellestilu musisz pomówić z cesarzową o pokoju między naszymi państwami. Zależy mi aby załatwić to jak najszybciej.
Wojownik na te słowa spojrzał zdenerwowany, uśmiech zszedł mu natychmiast, powstrzymał się jednak od komentarzy.
- Za to moja droga Calisi czy będziesz ze mną na radzie Lirien ?
Mówiąc ostatnie zdanie zwrócił się do żony, całując ją w dłoń.
- Tak, Elestil wspomniał o radzie, ale powiedziałam mu, że nawet jeśli nie dojdziesz do siebie, to musisz potwierdzić datę, którą ja wyznaczę, ale jak widzę nie będzie to potrzebne. Cześć przedstawicieli marchii już tu jest, trzeba wysłać listy do reszty. Oczywiście, że zjawię się na radzie. No skoro już ustaliliśmy, że nie jestem tylko Twoją żoną, a też arcyksiężną... - to ostanie zdanie rzecz jasna pozostało jedynie w jej umyśle.
- Cieszę się, że już czujesz się lepiej, może zostawić was samych? - zapytała jednak, jakby ciągle miała w sobie wątpliwości co do tego jakie miejsce zajmuje w jego świecie.
- Cieszę się, że już czujesz się lepiej, może zostawić was samych? - zapytała jednak, jakby ciągle miała w sobie wątpliwości co do tego jakie miejsce zajmuje w jego świecie.
- Jeśli nie chcesz słuchać już naszej rozmowy o polityce, oczywiście możesz iść. Jednak wolałbym abyś została moja Pani. O czym jeszcze mówiliście ?
- Czuję się już lepiej i dlatego muszę wszystko nadrobić, a ty nie powinnaś się obciążać kochanie - pogładził jej brzuch spoglądając na nią.
Ellestill delikatnie chrząknął jakby chcąc zaprzestać dalszym rozczulaniom się władcy. Eohaid zmierzył go jednak zimnym wzrokiem ignorując jego drobne sugestie.
- Trzeba też odwiedzić Rudą, zapytać ją po co tu przybyła - mówił spokojnie, bardziej do Calisi niż starego wojownika.
- Czuję się już lepiej i dlatego muszę wszystko nadrobić, a ty nie powinnaś się obciążać kochanie - pogładził jej brzuch spoglądając na nią.
Ellestill delikatnie chrząknął jakby chcąc zaprzestać dalszym rozczulaniom się władcy. Eohaid zmierzył go jednak zimnym wzrokiem ignorując jego drobne sugestie.
- Trzeba też odwiedzić Rudą, zapytać ją po co tu przybyła - mówił spokojnie, bardziej do Calisi niż starego wojownika.
- Nie, nie, mogę zostać, o ile nie przeszkadzam. I czuję się dobrze, naprawdę, nie musisz się martwić, nie obciążam się, jeśli poczuję się gorzej po prostu pójdę się położyć. Myślę, że ono też czuje się dobrze - położyła dłoń na jego ręce, którą gładził ją po brzuchu i uśmiechnęła się.
- A Ruda jest chora, dziś chyba powinieneś jednak dać jej spokój. Wiem, że nie ma między wami zgody, ale nie wypada obciążać odwiedzinami i rozmową chorej kobiety. O czym jeszcze mówiliśmy? - uśmiechnęła się szerzej i spojrzała na Elestila.
- O dzieciach - wypaliła nagle.
- Elestil, może powinieneś się pochwalić? Hm?
- A Ruda jest chora, dziś chyba powinieneś jednak dać jej spokój. Wiem, że nie ma między wami zgody, ale nie wypada obciążać odwiedzinami i rozmową chorej kobiety. O czym jeszcze mówiliśmy? - uśmiechnęła się szerzej i spojrzała na Elestila.
- O dzieciach - wypaliła nagle.
- Elestil, może powinieneś się pochwalić? Hm?
- Zawsze mogę pomówić z jej bratem. Dowiem się przynajmniej jaki jest jej stan zdrowia i czy zajęto się nią właściwie. Zresztą od niego zapewne dowiem się też jaki jest cel jej przybycia tutaj. Wolałbym znać go wcześniej i przygotować się na ewentualną rozmowę.
- Ale cieszę się kochanie że czujesz się dobrze, to ważne. - uśmiechnął się w stronę żony.
- Co macie na myśli Calisi mówiąc o dzieciach? Ellestill?
Władca spoglądał zaskoczony to na Ellestilla to na Calisi, czekając które pierwsze z nich powie prawdę.
- Ale cieszę się kochanie że czujesz się dobrze, to ważne. - uśmiechnął się w stronę żony.
- Co macie na myśli Calisi mówiąc o dzieciach? Ellestill?
Władca spoglądał zaskoczony to na Ellestilla to na Calisi, czekając które pierwsze z nich powie prawdę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość