Re: [Niebieski Szlak] W drodze do Zielonych Marchii
: Sob Sty 14, 2012 8:58 pm
Jak tylko kotołaczka wsiadła na Ethrana, Nilo pokierowała nim wprost do lasu. Modliła się, by bogowie choć tym razem mieli większe baczenie na nią i jej towarzyszkę, choć wiedziała, że tym razem maja duże szanse na ucieczkę przed pościgiem.
- Nie przesadzaj, wprawdzie spowodowałaś trochę większy bałagan ze zgaszeniem ogniska, niż dzisiejszego ranka, ale i tak znów nam pomogłaś - odparła. Nadal czuła piekący ból w ręce, lecz miejsce i czas, którymi dysponowali teraz wszyscy zgromadzeni na polanie uciekinierzy, nie były sprzyjające ku temu, by uzdrowić się akurat teraz. Muszę wytrzymać jeszcze trochę... W końcu mogło być gorzej, więc na razie nie mogę się przejmować takimi błahostkami, pomyślała.
- Nie, raczej nie... - odpowiedziała na pytanie Melpomene. - Tamci byli inni, więksi, poza tym... Tamtym wojownikom oczy płonęły czerwonym żarem, a ci wyglądali na zwykłych śmiertelników. Nie sądzę, by byli to pobratymcy tamtych żołnierzy. Lecz możliwe też jest to, iż tamci znaleźli swych współtowarzyszy w jakimś mieście...
Niloufar niczego teraz nie była pewna. Zdenerwowanie zdawało się także mieć wpływ na hipogryfa, lecz elfka wolała odrzucić tą myśl jak najszybciej. Musiała uciekać - to się teraz liczyło. Tylko że problem tkwił w tym, że główny szlak mógł już być obstawiony, by ścigani nie mogli uciec zbyt daleko... Gęstwiny! Tak, to był dobry pomysł. Nawet nie musiała wydawać polecenia Ethranowi - ten wiedział, gdzie ma się skierować: wgłąb lasu, by zmylić trop.
- Nie przesadzaj, wprawdzie spowodowałaś trochę większy bałagan ze zgaszeniem ogniska, niż dzisiejszego ranka, ale i tak znów nam pomogłaś - odparła. Nadal czuła piekący ból w ręce, lecz miejsce i czas, którymi dysponowali teraz wszyscy zgromadzeni na polanie uciekinierzy, nie były sprzyjające ku temu, by uzdrowić się akurat teraz. Muszę wytrzymać jeszcze trochę... W końcu mogło być gorzej, więc na razie nie mogę się przejmować takimi błahostkami, pomyślała.
- Nie, raczej nie... - odpowiedziała na pytanie Melpomene. - Tamci byli inni, więksi, poza tym... Tamtym wojownikom oczy płonęły czerwonym żarem, a ci wyglądali na zwykłych śmiertelników. Nie sądzę, by byli to pobratymcy tamtych żołnierzy. Lecz możliwe też jest to, iż tamci znaleźli swych współtowarzyszy w jakimś mieście...
Niloufar niczego teraz nie była pewna. Zdenerwowanie zdawało się także mieć wpływ na hipogryfa, lecz elfka wolała odrzucić tą myśl jak najszybciej. Musiała uciekać - to się teraz liczyło. Tylko że problem tkwił w tym, że główny szlak mógł już być obstawiony, by ścigani nie mogli uciec zbyt daleko... Gęstwiny! Tak, to był dobry pomysł. Nawet nie musiała wydawać polecenia Ethranowi - ten wiedział, gdzie ma się skierować: wgłąb lasu, by zmylić trop.