Szepczący Las[Niebieski Szlak] W drodze do Zielonych Marchii

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

[Niebieski Szlak] W drodze do Zielonych Marchii

Post autor: Niloufar »

(poprzednia część).

Był już wieczór. Na niebie zachodziło już słońce, a cienki rogal księżyca powoli wspinał się coraz wyżej na jasno-granatowym nieboskłonie, poprzeplatanym przy horyzoncie złotymi pasami chmur. Wśród gęstwin Szepczącego Lasu można było zobaczyć gdzieniegdzie małe zwierzęta, a co czujniejsze oko mogło też zobaczyć zarysy większego zwierza lub z rzadka samotnie polującego elfa.
Na środku polany, znajdującej się parę kroków od głównego traktu, paliło się małe ognisko. Niedaleko niego spał wyczerpany hipogryf, lecz czujny w każdym momencie swojego snu. Przy samym zaś ognisku kucała elfa, opiekając na prowizorycznym rożnie mięso zajęcze, którego to upolowała wraz ze swym towarzyszem jako wieczorny posiłek. Obok stał mały garnuszek z gorącym naparem, przyrządzonym już wcześniej przez kobietę. Po chwili podeszła do kotołaczki, i przysiadła koło niej.
- Jak się czujesz? Ręka nie boli? - zapytała Nilo, mając troskę w oczach. Chwyciła dłoń Melpomene i uważnie ją obejrzała - nie wyglądała poważnie, co najwyżej na lekkie otarcie, choć obydwie kobiety wiedziały, że ta sama rana parę godzin wcześniej była poważnym poparzeniem, powodującym ogólne osłabienie kotołaczki.
- Za parę chwil mięso powinno być gotowe. Mam tylko nadzieję, że Galanothowi nic się nie stało - dodała, i zapatrzyła się w płomienie, skrzące się od kapiącego tłuszczu.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Kotołaczka siedziała przy ognisku, przyciągając do siebie nogi i oplatając je ramionami. Oparła podbródek na kolanach, lekko przechylając głowę i wpatrując się w buzujące płomienie. Jeszcze dzisiejszego ranka ten sam żywioł jakże niespodziewanie ocalił jej życie, choć wysokim kosztem.
Choć nie jadła nic od rana, a mięso pachniało nadzwyczaj apetycznie, nie czuła głodu. Wciąż czuła w sobie stres i obawiała się, że jej żołądek nie zechce przyjąć pokarmu w należyty sposób. Gdy elfka podeszła, zmiennokształtna odgarnęła z twarzy pasmo włosów i podniosła wzrok na Niloufar.
- Nie... Już nie boli - westchnęła cichutko - Myślę tylko... Tam zostały wszystkie moje rzeczy, w sumie nie były zbyt cenne, tylko taka zapinka...
Zwróciła znów spojrzenie ku ognisku. Poza tuniką, spodniami, sandałami i płaszczem, oraz zatkniętym za paskiem sztyletem, nie miała już praktycznie niczego. Może nie było czego żałować, poza notesem z kilkoma zapiskami...choć naprawdę były bez znaczenia. Prawdziwym smutkiem napełniała ją myśl o zapince, która pewnie zmieniła się w grudkę stopionego srebra, stygnącą powoli gdzieś w dymiących zgliszczach chatynki.
Leciutko uśmiechnęła się na myśl o Mikello. Od niego dostała tę błyskotkę. Choć minęło tak wiele lat, wciąż tęskniła za jego swobodnym uśmiechem. Spędzili razem kilka lat, ale ani razu nie widziała u niego śladu zmartwienia czy gniewu. Odruchowo wsunęła rękę do kieszeni płaszcza, gdzie zazwyczaj przechowywała broszeczkę i skamieniała.
Drżącymi ze wzruszenia palcami wyciągnęła maleńki przedmiot, pokryty śniedzią, lekko wygięty, z wypaczonym zapięciem. Wciąż jednak mrugał z niego przejrzysty, ciemnobłękitny klejnot. Taki jak twoje oczy.
- Och - wykrztusiła tylko. Dopiero po chwili zdobyła się na wypowiedzenie kolejnych słów.
- Byłam pewna, że tam została. Jest dla mnie bardzo cenna, dostałam ją od przyjaciela.
Chwilkę obracała przedmiot w dłoniach, po czym spojrzała na Nilofar i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Wiesz... Tak naprawdę na nic się nie przydałam. Ocaliliście mi życie, bo ja tylko to wszystko podpaliłam - nie zdawała sobie sprawy, iż płomienie, które później ogarnęły domostwo, nie pochodziły od niej - I strasznie bałam się tam w środku. Nawet nie walczyłam, tylko od razu chciałam uciec. I...przepraszam, na pewno mogłam się jakoś bardziej przydać. Ggdybym się bardziej postarała, albo...
Spuściła nieco głowę. Wyrzucenie wszystkiego z siebie kosztowało ją sporo wysiłku. Nie odważyłaby się na taką szczerość i otwarcie, gdyby nie poranne przeżycia.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo także zostawiła rzeczy w tej chatynce - najbardziej żałowała swojego szkicownika, w którym to jednym z ostatnich jej rysunków było odwzorowanie obrazu, znajdującego się w przedsionku tegoż domku. W sumie oprócz broni i zbroi też nic ze sobą nie zabrała, poza tym wszystko wtedy działo się za szybko, by móc myśleć o jakichkolwiek rzeczach - ważne było tylko to, by uratować własne życie.
- Przepiękna - powiedziała, gdy kotołaczka jednak znalazła wspomnianą zapinkę (choć w nie najlepszym stanie) w kieszeni. - Rzeczywiście musi być dla ciebie bardzo cenna, skoro tak ci na niej zależy - dodała z lekkim uśmiechem.
- Ależ nie, to nie ty podpaliłaś chatynkę! - powiedziała. - Ogień zapłonął o wiele później, niż my stamtąd wyszłyśmy. To Galanoth to zrobił, przynajmniej tak mi się wydaje, że to on jest sprawcą tego pożaru - odparła, choć pożałowała tych słów. To były tylko jej przypuszczenia, choć rzeczywiście pożar wybuchł dopiero po wyjściu kobiet z chatynki. - Poza tym... Każdy nie wprawiony w walce wojownik z początku może okazać strach, nie tylko ty. I byłaś bardzo pomocna. W końcu udało ci się powstrzymać atak tych wojowników tą ognistą salwą, choć sama trochę na tym ucierpiałaś. Dzięki - dodała, choć także jej było trudno wyrazić to uczucie więzi, które powoli zaczęła czuć do Melpomene. W końcu nie była znów tak otwartą osobą, by móc nowo poznanej osobie powierzyć swoje życie - ale jednak dziś rano to właśnie kotołaczka była jedną z tych osób, której swoje życie zawdzięcza.
Po dłuższej chwili Nilo zdjęła z "rusztu" mięso i podzieliła je na parę części. Podała jeden kawałek Melpomene, a drugi wzięła sama. Pozostałe fragmenty posiłku rozłożyła na kawałku skóry, który nosiła za pasem, ot tak na wszelki wypadek.
- Zjedz choć trochę, nie krępuj się. Wiem, ze przez strach możesz mieć obawy, jak twój żołądek przyjmie pokarm, ale w końcu musisz miec siły. Jeszcze długa droga przed nami - powiedziała, widząc niemrawą minę towarzyszki. - Do Danae jeszcze parę godzin jazdy, poza tym jeszcze musimy wstąpić do jakiegoś krawca, by mógł naprawić twoje ubranie.
Celowo nie wspomniała o uszyciu dla kotołaczki nowej odzieży, gdyż widziała jeszcze w Kryształowym Królestwie z jaką niechęcią ta odniosła się do pomysłu Thelasa. Wiedziała też, ze podróż z dodatkowym obciążeniem na grzbiecie męczy hipogryfa, dlatego też stara się nie poganiać go i jechać w miarę spokojnie, nie obciążając także towarzyszki tak długą trasą.
Ethran podszedł do miejsca, w którym leżał posiłek - zjadł pozostałą część mięsa, które elfka ułożyła na skórze. W końcu on też, tak jak i towarzyszki, od rana nie miał żadnego posiłku w dziobie. Po skonsumowaniu, odwrócił się i ułożył w tym samym miejscu, gdzie leżał poprzednio. Nilo z takim właśnie zamysłem pozostawiła jeszcze na moment upieczone mięso na otwartym powietrzu, lecz od razu po odejściu hipogryfa złożyła skórzaną szmatkę. Jutro też będą musieli coś zjeść - lecz elfka miała nadzieję, że albo rano znów hipogryf jej pomoże, albo dotrą wcześnie do miasta.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

- Galanoth? Tak myślisz? - westchnęła - Ja też ci dziękuję. Gdybyś mnie stamtąd nie wyciągnęła...chyba wtedy zemdlałam.
Milczała chwilę, słuchając jak w płomienach z trzaskiem spalają się gałązki. Gdy elfka podała jej mięso, ostatecznie odważyła się zjeść niewielką porcję. Smakowało bardzo dobrze, ale Melpomene równie dobrze mogłaby przeżuwać drewno. Spojrzała na swoje dłonie tylko po to, by zauważyć, że wciąż - a może znów - się trzęsą.
- Trzeba mu będzie czymś zapłacić...temu krawcowi, a ty pewnie też wszystko tam zostawiłaś, prawda? Chociaż jeśli chodzi o pieniądze, to umiem je dość szybko zdobyć. Oczywiście nie kradnąc - zaprzeczyła szybko. Jej skromny majątek chyba nigdy nie przekroczył takiej ilości monet, która pomieściłaby się w sakiewce, z drugiej jednak strony skoro tyle wyżyła faktycznie musiała jakoś sobie radzić.
- Ta pieśń, którą nuciłaś wczoraj... Czy mogłabyś przypomnieć mi, co było dalej?
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

- To fakt, tuż po tym, jak wciągnęłam cię na Ethrana, z lekka... "odpłynęłaś" - odparła. Nie miała zbytnio ochoty na cokolwiek do jedzenia, lecz zmusiła się do tego i zjadła cały kawałek. - Rzeczywiście, wszystko zostawiłam w torbie... w pokoju chatynki - dodała, gdy Melpomene wspomniała o jej rzeczach. Gdy natomiast kotołaczka wspomniała o pieśni, którą Niloufar nuciła wczoraj nad jeziorem, przywołał jej wspomnienia. Choć nie pamiętała, kiedy i gdzie się jej nauczyła, jej melodia cały czas brzmiała w jej uszach od długiego czasu.
- Skoro nalegasz... - odpowiedziała, i po chwili znów wśród wieczornej ciszy zabrzmiał jej głos. Pieśń o wolności i tęsknocie, dawnych czasach i bohaterach, o młodzieńcu wybierającym się w dal i niespełnionej miłości do ukochanej dziewczyny... Z dala od ciekawskich oczu i uszu, pośród drzew i przy granatowym niebie, przyozdobionym wyraźnym już srebrzystym łukiem księżyca i paroma ledwo widocznymi gwiazdami.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Elf przemierzał właśnie las w poszukiwaniu zwierzyny, wiedział że zawędrował już bardzo daleko mimo to wolał siedzieć w tym lesie całą noc niż wrócić do domu z pustymi rękami. Niestety jak na złość żaden stwór nie wypełznął dzisiaj ze swojej nory, a przynajmniej Dastan żadnego nie spotkał. Młody łowczy wiedział, że nie długo zapadnie zmrok a to tylko utrudni poszukiwania zwierzyny, ale co poradzić do domu był daleko, zajęło by to całą no a to nawet dla takiego łowczego jak on byłoby zbyt niebezpieczne.

-Trzeba rozpalić ognisko. - powiedział sam do siebie elf aby po chwili zacząć zbierać chrust. Dastan zawędrował przez to jeszcze dalej w las, na szczęście miał on dość dużo chrustu. Już miał wracać do swojego obozowiska gdy nagle usłyszał piękną pieśń. Zaciekawiła go ona na tyle by rzucić cały chrust na ziemię i iść za przepięknym głosem, już po chwili marszu elf zobaczył płonące ognisko obok, którego siedziały dwie osoby. Łowczy postanowił do nich podejść, nie wiedział przecież czy sobie poradzą w tym lesie a tak przynajmniej będzie miał satysfakcję że komuś pomógł. Od razu wziął się za realizację planu, wyszedł on zza drzew i powolnym krokiem ruszył ku nieznanym mu osobistościom. Po chwili był już przy nich, postanowił rozpocząć rozmowę.

- Witajcie, nazywam się Dastan. Zaciekawiło mnie co tutaj robicie oraz czy jesteście przygotowane aby moc tu przetrwać. Po zmroku może się tu kręcić mnóstwo kreatur. - powiedział elf po czym spojrzał na znajdujące się przed nim osoby.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

W tym samym czasie, w prawdzie niewielkiej odległości, pojawił się jeździec na niewielkim koniu, ktoś, kto nie zna się na koniach, na pierwszy rzut oka, mógłby go nawet nazwać kucykiem, co byłoby niezwykle śmiałym posunięciem, gdyż tak naprawdę ten wierzchowiec był wytrzymalszy, niż konie których dosiadali ciężkozbrojni rycerze. Ten koń, potrafił biec długi okres czasu kłusem, nie tracąc przy tym wiele siły. Mężczyzna na tymże koniu, nie był jakimś starszym mężczyznom, był stosunkowo młody, do osób, które były w tym momencie nieopodal. Gdyby się dokładnie przyjrzeć, można byłoby zauważyć że jest on dość zmęczony, zapewne, długą wędrówką, na jukach ułożonych na koniu można było zauważyć już resztki żywności. W kołczanie brakowało też kilkunastu strzał, co mogło oznaczać, że ten mężczyzna mógł polować, i tak też na prawdę było. Gdy zauważył grupę jakichś osobników, podjechał do nich. Łuk, którego nigdy nigdzie nie zostawiał, i trzymał go w pogotowiu, teraz leżał przed nim na koniu, zawczasu został on też zaopatrzony w cięciwę. " Łuk z założoną cięciwą, to broń, natomiast bez cięciwy, to tylko dodatkowy bagaż " Przypomniał sobie maksymę swojego dawnego mistrza. Stanął jakieś dwa metry od obecnych.

- Witam - Powiedział krótko, przyglądając się twarzom osób tam obecnych.
Ostatnio edytowane przez Stayer 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"- Otóż, jeśli bym sobie wyobraził, że Kickera tutaj nie ma, wówczas z pewnością trudno by mi było cię dostrzec, drogi przyjacielu.
- Tak myślałem - stwierdził Horace, zadowolony.
- Zwłaszcza że unosiłbyś się wtedy dwa metry nad ziemią - dodał pod nosem Will.
- Co powiedziałeś? - spytał podejrzliwie Horace.
"
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Śpiew elfki niósł się po polanie i wśród drzew, kojąc serca wszelkich istot. Nawet roślinność wydawała się uspokajać wraz z nieboskłonem, słysząc tę pieśń. Jednakże w pewnym momencie Nilo wyczuła czyjąś obecność w pobliżu, i zamilkła. Zacisnęła dłoń na rękojeści miecza i spokojnie wstała, rozglądając się za nieznajomym przybyszem... Wtem pojawił się jakiś łowczy, wychodząc zza drzew.
- Witamy, podróżniku - odparła, choć nadal trzymała dłoń na broni. Ethran podniósł się cicho i stanął tuż za nieznajomym, będąc gotowym na atak, gdy ten zrobi coś niewłaściwego. - A coś taki ciekawski? Spokojnie, poradzimy sobie - dodała po chwili, obracając się ku kolejnemu nieznajomemu. Automatycznie wyciągnęła miecz, a hipogryf zaskrzeczał ostrzegając przybyszów o swej obecności i jednocześnie informując elfkę o swej gotowości.
- Spokojnie, tylko spokojnie - powiedziała do Ethrana w mowie zwierząt, po czym zwróciła się już do przybyszów. - Kim jesteście i kto was wysłał? A może jesteście zbratani z tymi, co nas niedawno zaatakowali? - powiedziała, choć zaczął ją wypełniać strach. Cholera, akurat teraz to się musiało wydarzyć, kiedy nie ma tu Galanotha..., pomyślała. I rzeczywiście się tak czuła, bo wiedziała, iż we dwie razem z Melpomene raczej będą miały marne szanse, jeżeli oni zaatakują.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Reakcja elfki zaskoczyła i jednocześnie trochę przeraziła elfa, stojący za nim Hipogryf wcale nie pomagał mu w zebraniu myśli i ułożeniu jakiegoś zdania, którego wypowiedzenie nie zakończy się walką. Zanim zdążył w ogóle coś powiedzieć pojawił się kolejny wędrowiec, to dało mu chwilę na odpowiednie dobranie słów. Elfka uspokoiła swojego zwierzaka po czym zapytała się jego i tego drugiego kim są.

-Jestem Dastan, zajmuje się polowaniem. Znalazłem się tutaj dlatego że już kilka godzin poszukuje jakiejś zwierzyny niestety żadnej nie znalazłem. Twoja pieśń bardzo mnie zaciekawiła dlatego też tu przyszedłem. - powiedział Dastan by po chwili spojrzeć na człowieka, który do tej pory na razie tylko się z nimi przywitał. Miał nadzieję, że nie będzie musiał walczyć, był przecież zmęczony a także głodny. Walka mogłaby się skończyć jedynie jego śmiercią.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Łagodny głos elfki działał na nią kojąco. W pewnym momencie, przypominając sobie słowa, chciała się nawet przyłączyć, jednak uznała, iż niewarto przerywać czy przeszkadzać Niloufar. Patrzyła więc tylko hipnotycznie w ogień, w myślach postanawiając, że musi bardziej panować nad sobą. Z drugiej strony dzisiejszego poranka to nie samokontrola wybawiła ją od niechybnej śmierci.
Po całym długim dniu zaczynała odczuwać senność. Już miała zmienić się w kota i w przypływie zaufania zwinąć się na kolanach towarzyszki, gdy usłyszała z niezbyt odległej okolicy niepokojący dźwięk.
- Ktoś idzie - szepnęła, czujnie nastawiając uszy i chwytając za broń. Elfka mogła ją obdarzyć pełnym zdziwienia spojrzeniem, bowiem Mel podniosła alarm na długo przed tym, nim pojawił się wędrowiec. Jego słowa przypomniały kotołaczce nie tak znowu dalekie i nie tak znowu...miłe spotkanie w lesie nieopodal Rubinowego Szlaku. Reakcja Nilo tylko podsyciła wywołaną również zmęczeniem agresję zmiennokształtnej. Syknęła ostro, a później...usłyszała odgłosy kolejnej istoty.
- Niloufar! - zawołała, zrywając się na nogi. Zdenerwowana skupiła wzrok na przybyszu z łukiem. W dłoni ściskała już sztylet; czuła się otoczona i zagrożona. Spotkanie z Galanothem i Niloufar wyglądało zupełnie inaczej; dość prędko zyskała do nich zaufanie. W końcu to ona podeszła do nich, nie oni do niej, co nie wywoływało uczucia, iż jest...ścigana. I otoczona. Nieświadomie emitowane magią wrażenie niebezpieczeństwa prędko rozeszło się po całej polanie.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Dopiero teraz gdy przyjrzał się dokładnie, wszystkim obecnym, zauważył, że ma przed sobą kotołaczkę, oraz elfa i elfkę. Uśmiechnął się do siebie, co było niewidoczne pod szerokim kapturem, na ruch elficy - wyciągnięcie miecza, uniósł zdziwiony brwi.

- Spokojnie, nic wam nie zrobię - Rzucił beztrosko, zeskakując sprawnie z konia, poklepał go po szyi.
- Jestem zwykłym podróżnikiem i myśliwym, poszukującym prowiantu, bo mój się kończy - Kiwnął głową w stronę swojego konia, w jego jukach, można było zauważyć już resztki prowiantu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego - iż nie przedstawił się temu zacnemu zgromadzeniu.
- Na imię mi Stayer - skłonił się wciąż przyglądając się obecnym, przy okazji, zrzucił z głowy kaptur ukazując twarz młodego mężczyzny. Faktycznie, jego niespodziewane pojawienie się mogło wywołać jakieś poruszenie, ale żeby od razu wyciągać miecz... Chociaż, też by zapewne tak zrobił, tylko że nie wyciągałby mieczu a, nałożył strzałę na cięciwę swojego łuku, a teraz, pokazując że nie ma złych zamiarów, oddalił się na jakiś metr od konia, tak by nie miał łuku pod ręką, oczywiście niezauważone, musiały też zostać jego dwa noże, teraz na jednym z nich, trzymał on dłoń, w razie czego...
Ostatnio edytowane przez Stayer 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"- Otóż, jeśli bym sobie wyobraził, że Kickera tutaj nie ma, wówczas z pewnością trudno by mi było cię dostrzec, drogi przyjacielu.
- Tak myślałem - stwierdził Horace, zadowolony.
- Zwłaszcza że unosiłbyś się wtedy dwa metry nad ziemią - dodał pod nosem Will.
- Co powiedziałeś? - spytał podejrzliwie Horace.
"
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

//Ja mam taką prośbę - zachowajcie kolejność! Bo osobiście zaczynam się gubić, kto kiedy pisze. Więc proponuję tak: Mel, ja, Dastan, Stayer.
A ty, Stay - skoroś napisał już przede mną, to poczekaj na swoją kolej.


Nilo opuściła miecz, lecz nadal podświadomie go nie chowała - nadal miała poczucie niebezpieczeństwa, choć elf, przedstawiający się jako Dastan, wydawał się jej bardziej przyjacielski od człowieka. Widziała też w ręce Melpomene sztylet, co tym bardziej wywołało u niej jeszcze większy niepokój, tak jak i delikatny bursztynowy odcień kryształu zawieszonego u jej szyi.
- Niloufar Cooney... Tak mnie zwą - przedstawiła się, choć nie była pewna reakcji przybyszów. Gdy Ethran nadal patrzał spode łba na nich, karcącym wzrokiem przywołała go do porządku. - Przepraszam za moją reakcję, ostatnio spotkały nas dość nieprzyjemne wydarzenia i wolimy z towarzyszką być niezwykle ostrożne - dodała. Podeszła bliżej do kotołaczki, by w razie czego móc razem walczyć; po chwili jednak można było zobaczyć wokół polany wzrastające się w zastraszającym tempie pnącza, które stworzyły swoisty roślinny mur, żyjący swoim własnym życiem i trudny do przebicia.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Dastan nie był pewien zamiarów spotkanych właśnie ludzi, nie trzymał on jednak rąk na swoich mieczach. Nie chciał aby przez taki mały gest wywiązała się walka dlatego też stał i uważnie przyglądał się stojącym przed nim osobnikom. Zauważył, że oprócz niego znajduje się tam człowiek, kotołaczka oraz elfka, która właśnie się przedstawiła i wyjaśniła zaistniałą sytuację.
-Bardzo miło poznać, nie musisz przepraszać sam ze pewne tak bym zareagował. Nie musicie się mnie obawiać, nie skrzywdzę was. - powiedział elf po czym zaczął obserwować zebranych wokół niego ludzi.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Na razie nie wyjawiła jeszcze swojego imienia; poczuła się lepiej, gdy elfka przysunęła się do niej.
- To ty to zrobiłaś? - wyszeptała zdziwiona do towarzyszki, patrząc na rośliny otaczające polanę i z wolna zacieśniające mur dookoła.
Nie wierzyła całkiem w zapewnienia przybyszy. Być może spowodowały to poranne przeżycia; normalnie zachowywała się bardziej ufnie. Chyba jako jedyna z obecnych trzymała jeszcze broń, tak więc opuściła rękę, jednak nie schowała sztyletu. Pragnęła, by sytuacja szybko się wyjaśniła, czy raczej stała mniej niepokojąca. Zagrożenie emanujące w okolicy zmieniło się w zdenerwowanie, które nieco osłabło, gdy kotołaczka nie odczuła negatywnych emocji od elfa i człowieka. Ale może to tylko pozory...
Ostatecznie stanęła bardzo blisko Niloufar, z drgającym ogonem i położonymi na płask uszami. Milczała, ale po i bez poznania tonu jej głosu, twarz zmiennokształtnej dawała do zrozumienia nieufność. Jedną dłoń trzymała w kieszeni. Mocno zaciskała palce na starej, srebrnej zapince.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Przepraszam, za to iż was wystraszyłem - popatrzył na elfa. Nie mówił za niego, ponieważ nie znał Go. Przyjrzał się ścianie z pnączy.
- Imponujące - Powiedział bezbarwnym tonem, chociaż silił się na przyjazny ton, by jak najszybciej dać do zrozumienia, że nie ma złych zamiarów. No bo tak było zresztą.
- Na prawdę, nie musicie się ode mnie nic obawiać, jestem zwykłym podróżnikiem - Powtórzył znużonym głosem.
- Las skąpi mi teraz zdobyczy, więc podążam do miejsca w którym bym mógł takowe zakupić, na dotarcie do miasta powinno mi wystarczyć. Więc też jeżeli wy wybieracie się w takie miejsce, dołączyłbym do was, i tyle. - Powiedział kucając na ziemi. Wciągnął głośno powietrze, po chwili wstał i ściągnął z konia juki, jak gdyby nigdy nic. Koń parsknął z ulgą gdy pozbył się juków, mężczyzna poklepał go po szyi i rzucił przelotne spojrzenie na elfkę i na tą drugą, następnie na elfa. Czekał.
"- Otóż, jeśli bym sobie wyobraził, że Kickera tutaj nie ma, wówczas z pewnością trudno by mi było cię dostrzec, drogi przyjacielu.
- Tak myślałem - stwierdził Horace, zadowolony.
- Zwłaszcza że unosiłbyś się wtedy dwa metry nad ziemią - dodał pod nosem Will.
- Co powiedziałeś? - spytał podejrzliwie Horace.
"
Shira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 63
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shira »

Shira czytała książkę o rozpoznawaniu aur. Siedziała na grzbiecie Sagi, która leniwo podążała na przód. Co chwilę wymieniały jakieś uwagi. Nagle do drowki dobiegły dźwięki rozmowy. Błyskawicznie wrzuciła tom do torby i zwiększyła czujność. Dalej była jednak w miarę rozluźniona, w końcu kto by miał jej zrobić krzywdę. Tygrysica zamruczała cicho. Shira zeskoczyła na ziemię. Łuk nieprzyjemnie uderzył ją w ramię. Wreszcie weszły na polanę, z której dochodziły głosy. Przystanęła i zmarszczyła brwi. Skąd tyle osób w lesie naraz w jednym miejscu? Postanowiła zagadać. Spojrzała na zielsko na środku polany, wokół jakiś dwóch kobiet.
- No witam. Nie ma to jak miłe powitanie na szlaku! Czy na prawdę wyglądam tak groźnie?- zaśmiała się ironicznie- To, że mam ciemną skórę i łuk na plecach, nie znaczy, że atakuję wszystkich naokoło.- położyła ręce na piersiach- Tak tak, wiem, to nie tylko przeciw mnie.
"-Hmm... No tak. A czy ty... Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to ważne?
-Pewnie, że ważne! Chciałabym wiedzieć... kim tacy szermierze są. I gdzie tacy są.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach."
Andrzej Sapkowski- Krew Elfów
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość