Mauria[Gospoda "Ostatnie Pożegnanie"] Nowe twarze w Maurii

Miasto położone na północny-zachód od Mglistych Bagien, otoczone gęstą puszczą, jedyną droga prowadząca do miasta jest dolina Umarłych lub też nie mniej niebezpieczne bagna. Niewielu tutaj przybywa miasto zaczyna wymierać, gdyż młodzi jego mieszkańcy uciekają stąd jak najdalej od tajemniczej Doliny Umarłych.
Divya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Divya »

Zaniepokojona zachowaniem kruka którego życie już dawno ustało, rozejrzała się po sali, wreszcie jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem mężczyzny. Poczuła się dziwnie. Coś w postaci przybysza ją zaniepokoiło, coś czego z początku nie rozumiała. To sprawiło, że ponownie poczuła ukłucie niepokoju. Wreszcie pojęła, aura otaczająca jego postać była nieczytelna, szybkim lecz płynnym ruchem dotknęła błękitnego klejnotu wplecionego w jej włosy i delikatnie go musnęła palcami. Wyraźnie poczuła jego emanację, aktywując jego moc. Aura mężczyzny stała się jasna i czytelna. "Nemorianin." pomyślała z zainteresowaniem, klejnot pozwolił też wyczuć jego chwilowe emocje i dostrzegła w nim powoli rodzący się głód. Teraz zrozumiała reakcję martwego ptaka. Westchnęła i odruchowo poprawiła falujące wokół jej twarzy włosy.
- Niestety, przybyszu, ale ten kruk nie jest na sprzedaż ani przeznaczony do konsumpcji. Swój głód musisz zaspokoić w inny sposób.
Po tych słowach pogłaskała ptaka po szaro-czarnych piórach, patrząc w twarz nieznajomego.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Przyjrzał się nieznajomej dokładniej, z początku nie rozumiejąc, jakim to cudem wie co się dzieje w jego głowie, przecież, na Otchłań, maskował się! Przeklęty kruk, gdyby nie jego reakcja, ta kobieta nawet by nie nie zwróciła na niego uwagi. Klejnot w jej włosach musiał być magiczny, zapewne skorzystała z niego, kiedy przeczesywała dłonią włosy. Nic już nie mógł na to poradzić, postanowił więc nie przejmować się tym zbytnio, ptaka dorwie innym razem.
- Dużo widzisz, pani. - Miał przyjemny dla ucha głos, którego chciało się słuchać. - Rozumiem, że ten ptak należy do ciebie, skoro tak rozporządzasz jego "życiem"? - Uśmiechał się lekko, patrząc jej w oczy. W końcu najważniejsze to zrobić dobre wrażenie na słuchającym.
Ostatnio edytowane przez Akkarin 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Divya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Divya »

- Niestety fakt że nie jest moją własnością nie zmienia nic w jego przeznaczeniu. Pozostał on pod moją opieką, a należy do przyjaciółki. Trudno abym pozwoliła na stratę kruka dla osoby która mi ufa.
Popatrzyła na Aishele i w myślach zapragnęła jej rychłego powrotu do kominka z jakąś decyzją. Czuła się nieswojo w obecności mieszkańca Otchłani, w dodatku odczuwającego głód. Nie bała się, bo nie mógł jej skrzywdzić w łatwy sposób, lecz mimowolnie odczuwała dyskomfort obserwowana przez Nemorianina.
- Nie tęsknią za tobą, panie, w Otchłani? - powiedziała to odsuwając się trochę od niego. Jej wzrok znów zawisł na plechach Aishele.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Bawiło go jej zachowanie, które można było dostrzec w jego oczach, nie zamierzał w końcu jej nic zrobić, mogła mu się kiedyś przydać. Zauważył, jak obserwuje nieumarłą, zapewne szukając u niej pomocy, domyślił się więc, że kruk zapewne należy do topielicy. Przyjrzał się aurze nieznajomej. Ciekawe, co dżin robi tak daleko od rodzinnej pustyni?
- Wiele lat minęło od czasu mojego odejścia, zapewne więc wszyscy przyzwyczaili się już do mojej nieobecności - powiedział to, odwracając na chwilę wzrok od nieznajomej, by przyjrzeć się jej przyjaciółce. - Można wiedzieć, co ktoś tak przyzwyczajony do życia w przepychu, jak ty pani, robi w równie nieprzyjemnej okolicy? - Ponownie spojrzał na swoją rozmówczynię.
Ostatnio edytowane przez Akkarin 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Mara
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Demon - Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mara »

Początkowo nawet zainteresowała ją opowiadana historyjka, chociaż Mara bardzo dobrze zdawała sobie sprawę, że córek młynarza zamiast siedmiu mogło być z równym powodzeniem dwie, bądź zamiast umrzeć najzwyczajniej w świecie poszły na służbę do wampirzycy. Zresztą nawet w takim mieście jak Mauria wampiry budziły swego rodzaju fascynację, zwykle objawiającą się wszelkiej maści plotkami. Co nie szkodziło posłuchać tego rodzaju opowiastek, przynajmniej można było zorientować się, czym żyją ludzie w mieście.
Kiedy odwróciła oczy w stronę miejsca, gdzie siedziała dżinnka i spostrzegła zachowanie kruka, całkowicie przestała zwracać uwagę na słowa starca. Po chwili powróciła wzrokiem do rozmówcy, jednak dalej słuchała z roztargnieniem o Rendyku i jego problemach, w mniemaniu karciarzy nadprzyrodzonych. Kątem oka starała się obserwować Divyę. Widziała, że ta co jakiś czas patrzy w stronę Aishele.
Gdy tylko śmiechy graczy w miarę opadły, Mara odezwała się matowym i spokojny głosem:
- Frapujące wieści, jakie nam panowie raczyli opowiedzieć, ale na dość długo zaniedbałyśmy naszą przyjaciółkę na rzecz towarzystwa panów i chyba powinnyśmy do niej wrócić - skończyła z bladym półuśmiechem. Równocześnie przemieniona wstała od stołu.
Jest wiele odmian ciemności i można w nich znaleźć wiele rzeczy uwięzionych, zagubionych czy ukrytych. Czasami uciekają. Czasami zwyczajnie wypadają. A czasami po prostu mają dość.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zobaczył kątem oka wstającą kobietę, nie chciał, żeby towarzyszki dżinki dowiedziały się, kim jest, a ta zapewne będzie chciała je ostrzec. Spojrzał siedzącej obok niego kobiecie głęboko w oczy.
- Ludzie mają różne uprzedzenia do istot pochodzących z mojego świata, jeśli wiesz co mam na myśli. Oczywiście, ktoś taki, jak ty pani, nie ma się czego obawiać. Mam jednak nadzieję, że wiedzę o moim pochodzeniu zostawisz pani dla siebie - mówiąc to, ściszył głos, równocześnie wspomagając go magią umysłu. Wysyłał do niej, niedostrzegalny na pierwszy rzut oka, słaby rozkaz, nie mający na celu jej przymuszenia lecz raczej delikatną sugestię, która wydawała się być jej własną myślą: - Może naprawdę nie trzeba się go obawiać? Nie można przecież kierować się w życiu stereotypami, warto dać mu szansę. Nikomu nie powiem, skąd jest, chyba, że sam zechce to wyjawić.
Uśmiechnął się przyjaźnie, by w czasie przyjścia jej towarzyszek sytuacja nie wyglądała na tak krępującą.
Ostatnio edytowane przez Akkarin 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Och... Tak sądzisz? Ale czy stało się coś...?

Aishele popatrzyła na Marę z niejakim zdziwieniem. Topielica wciąż nie zdawała sobie sprawy z lekkiego zamieszania w związku z krukiem i Nemorianinem, a nienawykła do grzeczności i uprzejmości, nie czuła się w obowiązku dotrzymywać nikomu towarzystwa i zabawiać rozmową o niczym. Nie pomyślałaby nawet, że pozostawienie chwilowej towarzyszki (użyte przez Marę słowo "przyjaciółka" wydało jej się bowiem poważnie przesadzone) samej przy stole było nie na miejscu.
Szczerze mówiąc, dziewczyna najchętniej posłuchałaby jeszcze o Rendyku, o rosnącej w ostatnich tygodniach cenie marchwi i srebra, albo o wielkim balu, jaki to podobno nekromancka rada wydaje niebawem na cześć jakiegoś szacownego gościa. Wyczuła jednak na sobie natarczywe spojrzenie Mary, któremu odpowiedział z drugiego końca sali podobny wzrok Divyi. Wobec tego topielica również wstała i w ślad za Przemienioną poczłapała z powrotem do kominka, błotnistymi śladami drobnych stópek znacząc trasę swego przejścia.


Nieumarła podniosła czujnie głowę, gdy tylko wyczuła w pobliżu jakąś nową dziwną aurę. Nie, nie miała pojęcia o czytaniu aur, ale wyczuwała instynktownie te, które różniły się od emanacji zwyczajnych karczemnych prostaczków.
Kiedy zobaczyła naprzeciw dżinki niezwykle urodziwego mężczyznę w czerni, ogarnęło ją dziwne uczucie - wśród wibracji magii, które go otaczały, gdzieś w głębi posłyszała nagle głuchy odgłos rozchodzącego się gromu, który do głębi przejął ją grozą i fascynacją. Nim zdążyła się otrząsnąć, grzmot burzy zastąpiły odbijające się echem słowa w jakiejś obcej topielicy mowie i delikatna, obezwładniająca słodyczą melodia.
Przez chwilę stała zdumiona czymś - sama nie umiała określić czym. Zbliżyła się do niego jeszcze o krok. Mężczyznę dobiegła woń tataraku i parującego po upalnym dniu jeziora, na poły kusząca, na poły zaś kojarząca się po prostu z przydennym mułem i błotem. Tym razem jej puste oczy wydawały się prawie rozmarzone. Prawie. Żałosne ptasie skrzeknięcie kazało jej obejrzeć się przez ramię.

Liszowy kruk chował rozpaczliwie łebek pod ramieniem dżinki, ta otaczała go opiekuńczym ruchem, zaś nieznajomy w swych zielonych jak drogocenne szmaragdy oczach mimowolnie obnażał przed wszystkimi swój głód. Kiedy Aishele wreszcie pojęła wydźwięk tej sytuacji, jej twarz zmieniła się zupełnie. Zsiniałe usta dziewczęcia wykrzywił grymas. Odsunęła się od Nemorianina i zrobiła coś, czego nikt się chyba nie spodziewał.

- Khhhrra-aa! - jęknął z niemalże ludzkim wyrzutem w głosie kruk, kiedy jego pani chwyciła go bez krzty delikatności za wystrzępiony ogon i cisnęła prosto w bladolicego mężczyznę. Trochę źle wymierzyła - ptak uderzył główką o dębowy blat i zakrakał płaczliwie, zagrzechotały kości, parę piór zawisło w powietrzu i powoli opadło na kolorowy dywan.

- Bierz sobie tę zdechłą szmatę, jak chcesz, mnie nic po niej! - zawołała z furią topielica i rozpłakała się.

Nie umiałaby wyjaśnić motywów swojego działania. Zdenerwowało ją najwyraźniej, że komuś zachciało się czyhać na jej własność. Z drugiej strony, kruk właściwie jej własnością nie był - to raczej strażnik, który miał jej pilnować. Aishele nie uważała, by w gruncie rzeczy potrzebny był jej ktoś do pilnowania. Sama pilnowałaby się o wiele lepiej. Obecność ptaszyska wręcz ją złościła. To wszystko, z właściwą tylko sobie logiką, uznała za jednoznaczny powód aby zrobić to, co właśnie zrobiła.
Oczywiście zupełnie nie pomyślała nad konsekwencjami swojego czynu. Zignorowała nagłe pieczenie nadgarstka, za jego przyczynę uznając rozpaczliwe zadrapanie martwych ptasich pazurów. Megdar nie byłby zadowolony z tego wybryku.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zaszokowała go reakcja nieumarłej, spodziewał się, że będzie zła na niego, a ta podała mu posiłek prosto w ręce. Zareagował odruchowo łapiąc ptaka na kark i przycisnął go do blatu stołu, druga dłoń odruchowo powędrowała do schowanego za pasem sztyletu, wyszarpnął go z zamiarem przybicia ptaka do stołu, tuż przed ciałem ptaka zmienił kierunek, ostrze wbiło się tuż obok ptaka nie czyniąc mu krzywdy. Pożywienie się nim w tej sytuacji nie zjednałoby mu sympatii kobiet. Rozejrzał się po sali dostrzegając spojrzenia starców, jak również karczmarza. Gdyby teraz się ujawnił, mógłby mieć zbyt dużo problemów w mieście. Po chwili dostrzegł płaczącą topielicę, rozluźnił palce prawej dłoni uwalniając ptaka, który jak mógł najszybciej uciekł ponownie pod ramię dżinki. Wstał i obszedł stół, podchodząc do płaczącej dziewczyny, uśmiechnął się i położył na jej chudym ramieniu dłoń. Równocześnie ponownie ukrył swoją aurę, tego mu tylko brakowało, żeby druga z przybyłych kobiet zorientowała się z kim ma do czynienia...
- Nie, pani, nie mogę przyjąć tego ptaka. Jeśli tobie nie jest potrzebny, zostaw go gdzieś, ja znajdę dla siebie inne źródło. Proszę, usiądź, pani, przyda ci się trochę ciepła - jego głos był uspokajający. Przesunął dłoń z ramienia na łopatkę, drugą ręką wykonał zapraszający gest w stronę kominka.
Przyglądającemu im się towarzystwu posłał mordercze spojrzenie, tamci zadziwiająco szybko powrócili do swoich spraw i przestali się nimi interesować. Ponownie skupił swoją uwagę na otaczającej go płci pięknej, topielica widocznie zaczęła się uspokajać. Może uda mu się do nich podczepić? Zaczynała go nudzić samotna wędrówka, a w takim towarzystwie na pewno byłoby ciekawie.
Ostatnio edytowane przez Akkarin 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Och! Nie chcesz, to nie, twoja wola! To po co ta cała afera?! - wyszlochała histerycznie czarnowłosa, strącając z siebie dłoń nieznajomego.

Wzruszyła ramionami, znów złapała kruka za sterczące żałośnie pióra ogona i mało delikatnie przyciągnęła go z powrotem do siebie. Cóż, skoro ten ktoś jednak nim wzgardził, to może jej się jeszcze przyda. Ptak przebierał nóżkami w powietrzu i przewracał niewidzącymi oczami tak, że jego widok naprawdę mógł budzić litość. Ale przecież był nieżywy, więc nie czuł bólu. I Aishele też była nieżywa, więc nawet gdyby czuł, to by się tym nie przejmowała.
Nie ocierała łez, pozwalała im płynąć po policzkach, ściekać po nosie, podbródku i kapać na ubranie. Dlaczego właściwie płakała? Próżno dociekać.
Posłusznie usiadła przy kominku. Mężczyzna usiadł obok, a spowijający go obłok szeptów, grzmotów i melodii gdzieś się rozpłynął.
- Ktoś ty jest, tak w ogóle, co? - zapytała, niechętnie zauważając, że głos miał niezwykle miły i spokojny. Nie wiedzieć czemu, bardzo drażnił ją ten fakt. - No! Potrzeba ci czegoś ode mnie?
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nie podobało mu się, że ta mała kobietka jest taka zła na niego, nie rozumiał jej postępowania, dodatkowo miał wrażenie, że traktuje go z góry. Buntowniczka, której wydaje się, że jest lepsza niż inni. Gdyby nie uważał jej za użyteczną, już dawno by opuścił to towarzystwo.
- Wybacz, pani, to zamieszanie, nie zamierzałem cię urazić. Pytasz kim jestem? Nikim specjalnym, zwykłym człowiekiem, który lubi podróżować i umie dobrze posługiwać się bronią. Znudziło mi się samotne włóczenie się po traktach i jeśli pozwolisz, chciałbym dołączyć do waszego zacnego grona, oczywiście jeśli zgodzą się również twoje towarzyszki. - Skinął głową dżince i drugiej kobiecie, równocześnie uśmiechając się do nich.
- Nie będę wam sprawiał kłopotów, a mogę się przydać, jeśli tylko wyrazicie zgodę, moja szabla będzie do waszej dyspozycji. Na moje towarzystwo niestety jesteście chwilowo skazane, chyba że nie wybieracie się do miasta, a w to wątpię.
Divya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Divya »

Zachowanie Aishele bardzo ją zaskoczyło. Dalszy sposób rozmowy z mężczyzną tez był dziwny. Nie mogąc pojąć co właściwie się stało, tylko przenosiła wzrok z osoby na osobę. Popatrzyła na kruka i dostrzegła odkryty nadgarstek Aishele, na którym płonęły krwawym światłem jakieś tajemnicze wzory. Zamrugała oczami i zasłoniła usta gestem zaskoczenia.
- Aishele.... twoja ręka...? - powiedziała powoli. - Nic ci nie jest? - w jej głosie można było wyczuć nieskrywana troskę. Podeszła do topielicy i wyciągnęła rękę aby jej dotknąć, ale przypomniała sobie jej zachowanie sprzed chwili i szybko cofnęła dłoń.
Mara
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Demon - Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mara »

Przyglądała się całej scenie bez słowa, z splecionym przedramionami na piersi. Reakcja nieumarłej nie należała do tych najbardziej konwencjonalnych, ale nie zdziwiła Mary. Swoją uwagę zwróciła bardziej na nieznajomego. Nie była całkowicie pewna z kim ma do czynienia, ale była przekonana, że ewidentnie nie jest człowiekiem, już nie mówiąc, że zwykłym. Poza tym potrafił posługiwać się magią, kiedy szły z Aishele niewątpliwie wyczuła daleki pogłos głębokiej melodii - bezsprzecznie domena umysłu. Słysząc słowa Divyi odgarnęła do tyłu lekko nerwowym ruchem włosy z twarzy i zwróciła wzrok na rękę topielicy. Wystarczyło jej jedno spojrzenie, aby zorientować się, co to jest. Zrozumiała również, że pewnie nieumarły kruk został ożywiony także przez tego samego nekromantę. Dalej jednak nie odezwała się.
Jest wiele odmian ciemności i można w nich znaleźć wiele rzeczy uwięzionych, zagubionych czy ukrytych. Czasami uciekają. Czasami zwyczajnie wypadają. A czasami po prostu mają dość.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Co, ręka...? - Dziewczyna zmarszczyła brwi, a potem lekko drgnęła, kiedy zrozumiała. - E, nic mi nie jest, ptak mnie podrapał - skłamała prędko i splotła dłonie za plecami, by ukryć przed wszystkimi niefortunnie płonący znak. Co im do tego? Po co mają wiedzieć? Nie ma powodu wdawać się w rozmowy na ten temat ani z niczego się tłumaczyć.

- Doprawdy, nie mam pojęcia, dlaczego chcesz dołączyć do naszego, jak mówisz, grona - powiedziała topielica do czarnowłosego mężczyzny, pospiesznie zmieniając temat. - Nie jesteśmy zresztą żadną, jak to się mówi...? Drużyną? Właściwie to ledwie się znamy - oświadczyła obojętnie. - A ciebie nie znamy wcale. Przynajmniej ja nie znam. Jakieś imię ci nadali? Bo nawet nie wiem, jak się do ciebie zwracać. Ale właściwie wszystko mi jedno, właściwie możesz iść z nami do miasta, jeśli masz tam jakiś interes. Przecież ci nie zabronię. - Wzruszyła ramionami.

Nie, Aishele nie zapytała żadnej z towarzyszek o zgodę, nim wydała tę decyzję. Mogły zaprotestować same, jeśli miały coś przeciwko, lecz ona nie czuła się zobligowana do konsultowania się z kimkolwiek. Zresztą, było jej po prostu wszystko jedno. Nie wiedziała, kim jest nieznajomy, ale w końcu co najgorszego mogłoby ją czekać z jego strony? Chyba śmierć, a to już raz przerabiała, haha.


- ...w każdym razie, jeśli mam gdzieś ruszać - dodała nieumarła po namyśle - to jutro. Jest środek nocy, chcę spać.
Oczywiście, Aishele była nieżywa i nie potrzebowała snu. Ale niektóre przyzwyczajenia ciała nie znikają tak prędko. Ponadto, kraina marzeń sennych była jedynym miejscem, gdzie dziewczyna mogła uciec i znowu żyć jak dawniej, tak jak tego pragnęła. Od tak wielu dni - a tak jej się w każdym razie zdawało - od tak wielu dni już nie śniła...
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

- Wybacz mi tak wielkie zaniedbanie, nie wiem jak mogłem się nie przedstawić, szczególnie tak pięknym damom. Nazywam się Akkarin Derathé. Jeśli zaś chodzi o to, że nic o mnie nie wiecie, to zarówno ty jak i twoje towarzyszki możecie mi zadawać pytania, chętnie na wszystkie odpowiem. - Podobała mu się wizja towarzyszenia im, chwilowo tylko do miasta, w późniejszym czasie zapewne uda mu się przedłużyć tą znajomość. Nieumarła z "płonącym" piętnem, zapewne komuś podlega i jeśli będzie się jej trzymał powinien coś na tym zyskać, jeśli nie to przynajmniej zdobędzie nowe kontakty. Teraz liczy się tylko to, żeby zdobyć ich zaufanie, a nic tak dobrze nie działa jak udawanie, że jest skłonny im o sobie opowiedzieć, nie raz musiał to robić, więc miał już przygotowane odpowiedzi na najczęstsze pytania.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Aishele nie popatrzyła nawet w stronę mężczyzny. Swojego imienia nie wymieniła. Nie dlatego, że był to jakiś sekret, ale ostatecznie nikt jej o nie nie pytał.
- Akh-karin? - powtórzyła jedynie, i to w taki zabawny nieco sposób, jakby się czymś zakrztusiła. Dziwnie to zabrzmiało w ciszy, jaka nagle ogarnęła ich małą grupkę.
Czyżby Divya i Mara poczuły się onieśmielone towarzystwem tego wytwornego męża o pięknych oczach? Nieumarła popatrzyła po ich twarzach przez chwilę, zdumiona. Zaraz jednak, nie wiedząc, co robić w tej sytuacji, postanowiła, mimo pewnej niechęci, poprowadzić z nowym znajomym coś w rodzaju konwersacji. No dobrze, może to za dużo powiedziane. W końcu nie znała nawet słowa "konwersacja". Tak czy owak, odezwała się do niego:
- Ak-harin, tak? - Westchnęła głośno i klasnęła w dłonie, w gruncie rzeczy jednak nadal dość obojętnie. Teraz dopiero zwróciła na niego wzrok, ale jedynie na moment. - Więc powiedz. Powiedz coś o sobie. Skąd jesteś? Po co tu jesteś? A twoja rodzina? Masz jakąś rodzinę, czy jesteś samotnym wędrowcem ze spalonej wioski? - Skrzywiła się na tę myśl.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

- Pochodzę z Valladonu, a moja rodzina handluje z pewnym kupcem z Maurii. Większość życia spędziłem włócząc się trochę po świecie. Do domu zamierzałem wrócić na parę dni, gdy okazało się, że dostawy towarów przestały przychodzić, rodzina zdecydowała, że to ja powinienem jechać zamiast mojego brata, który to miał pierwotnie wyruszyć. A ty, pani, co tutaj robisz? I jeśli wolno spytać, to chciałbym wiedzieć, jak mam się do ciebie zwracać? - Nie miał problemów, żeby kłamać, historię tę opowiadał wiele razy, zmieniając tylko nazwę miasta z którego pochodzi. W końcu kto mógł znać wszystkie rodziny kupieckie z oddalonego o wiele staj miasta? Sięgnął po stojący na stole kieliszek z winem i upił łyk trunku, bacznie obserwując rozmówczynię.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Zablokowany

Wróć do „Mauria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości