Re: [Smocza Przełęcz] Wieczorny postój
: Sob Maj 19, 2012 11:31 am
Kiedy zbliżyła się do skały wyraźnie usłyszała parskanie swojego karosza. Po chwili dołączył się kolejny koń. Zapach zwęglonych szczątków przemieszany z aromatem miodu i wiosennych kwiatów utwierdził ją w przekonaniu, że żadna z dziewczyn nie ruszyła się z miejsca. Maeve uśmiechnęła się delikatnie pod kapturem. I Eilein i młoda kobieta okazały się odważniejsze niż myślała. Wyglądało na to, że będzie musiała nauczyć się rozpoznawać ich aury. I, przede wszystkim, poznać imię kobiety.
Zanim zebrały się do odejścia, na Maeve czekało jeszcze jedno niemiłe zajęcie. Zwłoki rzezimieszków wciągnęła w rosnące nad rzeką splątane chaszcze. Nie miała siły ukryć ciał lepiej, miała nadzieję, że to choć trochę spowolni poszukiwania jej śladów. To, że będą jej szukać, wydawało się oczywiste. Wystarczyło jedynie by skarg kupca wysłuchały odpowiednie uszy.
Podróżując razem z filigranową wróżką i ludzką kobietą nie mogła liczyć na duże wsparcie z ich strony. Maeve nie dość, że będzie musiała bronić siebie, to jeszcze zadbać o bezpieczeństwo towarzyszek. Dawniej pewnie by jej to przeszkadzało - teraz jednak nie martwiła się w ogóle. Wiedziała, że we trójkę zawsze dadzą sobie radę.
Czarny ogier Maeve ostrożnie wybierał ścieżkę piaszczystym brzegiem rzeki, mocząc w chłodnej wodzie pęciny. Siwek Mii twardo trzymał się wyznaczonego szlaku, od czasu do czasu prychając i ciągnąc za wodze, niezadowolony z ciężaru na grzbiecie. Podróżowały niemal w absolutnej ciszy, jedynie Virtus ni stąd ni zowąd zawrócił nagle w locie i przysiadł na ramieniu Mii, strasząc zarówno ją jak i konia.
Kiedy zagłębiły się w lesie, paradoksalnie, elfka odetchnęła z ulgą. Nie mogła widzieć złowrogich cieni, które rzucały drzewa oświetlone przez księżyc. Słyszała za to o wiele więcej niż jej towarzyszki. Maeve wiedziała jednak, że w lesie nic im nie grozi. Przynajmniej ze strony stworzeń naturalnie go zamieszkujących. Niewielkie kępy drzew, które tutejsi ludzie zwykli nazywać lasami nie stanowiły jednak bardzo bezpiecznej osłony.
- Na południu znajduje się Valladon. Dla własnego bezpieczeństwa, wolałabym nie zatrzymywać się tam, jeśli nie jest to konieczne. Gdyby nie ta... hm, sprzeczka w obozie, zamierzałam ominąć Ekradon i udać się do Menaos, teraz jednak chyba nie jest to dobry pomysł. - zastanawiała sie głośno Maeve - Na południu znajduje się też ukryta w Lesie Driad Laria. Trudno o lepsze miejsce, gdy szuka się schronienia. Czas pokaże, czy potrzebujemy schronienia...
- Mogłabyś zdradzić mi swoje imię? - zapytała dziewczynę - Mnie nazywają Maeve.
Zanim zebrały się do odejścia, na Maeve czekało jeszcze jedno niemiłe zajęcie. Zwłoki rzezimieszków wciągnęła w rosnące nad rzeką splątane chaszcze. Nie miała siły ukryć ciał lepiej, miała nadzieję, że to choć trochę spowolni poszukiwania jej śladów. To, że będą jej szukać, wydawało się oczywiste. Wystarczyło jedynie by skarg kupca wysłuchały odpowiednie uszy.
Podróżując razem z filigranową wróżką i ludzką kobietą nie mogła liczyć na duże wsparcie z ich strony. Maeve nie dość, że będzie musiała bronić siebie, to jeszcze zadbać o bezpieczeństwo towarzyszek. Dawniej pewnie by jej to przeszkadzało - teraz jednak nie martwiła się w ogóle. Wiedziała, że we trójkę zawsze dadzą sobie radę.
Czarny ogier Maeve ostrożnie wybierał ścieżkę piaszczystym brzegiem rzeki, mocząc w chłodnej wodzie pęciny. Siwek Mii twardo trzymał się wyznaczonego szlaku, od czasu do czasu prychając i ciągnąc za wodze, niezadowolony z ciężaru na grzbiecie. Podróżowały niemal w absolutnej ciszy, jedynie Virtus ni stąd ni zowąd zawrócił nagle w locie i przysiadł na ramieniu Mii, strasząc zarówno ją jak i konia.
Kiedy zagłębiły się w lesie, paradoksalnie, elfka odetchnęła z ulgą. Nie mogła widzieć złowrogich cieni, które rzucały drzewa oświetlone przez księżyc. Słyszała za to o wiele więcej niż jej towarzyszki. Maeve wiedziała jednak, że w lesie nic im nie grozi. Przynajmniej ze strony stworzeń naturalnie go zamieszkujących. Niewielkie kępy drzew, które tutejsi ludzie zwykli nazywać lasami nie stanowiły jednak bardzo bezpiecznej osłony.
- Na południu znajduje się Valladon. Dla własnego bezpieczeństwa, wolałabym nie zatrzymywać się tam, jeśli nie jest to konieczne. Gdyby nie ta... hm, sprzeczka w obozie, zamierzałam ominąć Ekradon i udać się do Menaos, teraz jednak chyba nie jest to dobry pomysł. - zastanawiała sie głośno Maeve - Na południu znajduje się też ukryta w Lesie Driad Laria. Trudno o lepsze miejsce, gdy szuka się schronienia. Czas pokaże, czy potrzebujemy schronienia...
- Mogłabyś zdradzić mi swoje imię? - zapytała dziewczynę - Mnie nazywają Maeve.