Równiny Theryjskie ⇒ [nad jeziorem Eriss] Bez celu
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Powiódł za nią spojrzeniem, kiedy się obudziła i poszła w kierunku wody. Kiedy zanurkowała i długo się nie pokazywała, zastanawiał się, czy nie powinien wejść do wody i sprawdzić co się z nią stało. Ale pamiętał jak wczoraj pomagały jej rośliny. Pewnie nie tylko takie moce skrywała. Chociaż kiedy minęło juz prawie piętnaście minut wstał mrużąc oczy i zbliżając się do jeziora. Nie zdążył jednak wejść do wody, bo właśnie wychodziła z niej Evien.
Starając się nie okazywać zdumienia kiwnął jedynie głową w jej kierunku i obrócił się. Podniósł z ziemi plecak i założył go sobie na ramiona. Obejrzał się jeszcze na dziewczyne, później na słońce i nic nie mówiąc skierował swe kroki na południe. Szedł spokojnym, wyrównanym tempem.
Z początku weszli w ciemniejszy lasek gęsto pooblepiany pajęczynami. Widocznie rzadko kto tędy chodził. Po niecałej godzinie rozpostarła się przed nimi równina, ograniczona od lewej strony gęstym lasem.
Starając się nie okazywać zdumienia kiwnął jedynie głową w jej kierunku i obrócił się. Podniósł z ziemi plecak i założył go sobie na ramiona. Obejrzał się jeszcze na dziewczyne, później na słońce i nic nie mówiąc skierował swe kroki na południe. Szedł spokojnym, wyrównanym tempem.
Z początku weszli w ciemniejszy lasek gęsto pooblepiany pajęczynami. Widocznie rzadko kto tędy chodził. Po niecałej godzinie rozpostarła się przed nimi równina, ograniczona od lewej strony gęstym lasem.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Idąc koło Szarego cały czas się uśmiechała i to wcale nie do siebie. Spoglądała w górę i na boki, a czasem nawet obracała się w miejscu lub szła tyłem kilka kroków. Zachowywała się tak dlatego, że podczas gdy mężczyzna milczał, ona cały czas rozmawiała i słała pozdrowienia.
W pewnym momencie została nieco w tyle, a potem go dogoniła i spróbowała mu wsunąć kwiat za ucho.
- Spodobałeś jej się - zaśmiała się serdecznie widząc jego zaskoczoną minę. Róże to romantyczne kwiaty. Może dlatego często pojawiają się na rycerskich herbach.
W pewnym momencie została nieco w tyle, a potem go dogoniła i spróbowała mu wsunąć kwiat za ucho.
- Spodobałeś jej się - zaśmiała się serdecznie widząc jego zaskoczoną minę. Róże to romantyczne kwiaty. Może dlatego często pojawiają się na rycerskich herbach.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie powstrzymywał jej, ale odchrząknął przy tym na głos. Spojrzał na kwiat, zanim wsunęła mu go za ucho, ale nie skomentował. Poczuł się trochę głupio, jednak nawet się nie zatrzymał. Zresztą kwiat i tak będzie widać tylko jak ktoś stanie naprzeciwko niego, bo od boku zasłaniał go kaptur. Pewnie i tak go wyciągnie jak tylko staną na postój, ale do tego jeszcze trochę czasu brakowało. Nie zamierzał się zbyt często zatrzymywać i szedł swoim niezbyt szybkim tempem sądząc, że dziewczyna nadąży.
W końcu się odezwał, a jego głos wkomponował się w delikatny szum wiatru między wysokimi trawami.
- Skoro tak dobrze czujesz się wśród roślin, po co ci iść do miasta?
W końcu się odezwał, a jego głos wkomponował się w delikatny szum wiatru między wysokimi trawami.
- Skoro tak dobrze czujesz się wśród roślin, po co ci iść do miasta?
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy wkładała mu kwiat za ucho zobaczyła znów jego oczy i wydały jej się one bardzo spokojne, ale smutne. Rozweselenie jej minęło i nabrała powagi. Spuściła głowę i szła równo z nim w milczeniu. Czuła się głupio. Na pewno ma ją za dzikuskę, dziecko i wariatkę. Zaczęła z rozgoryczeniem myśleć, że może naprawdę taka jest, skoro wszyscy ją tak traktują. W odpowiedzi na jego pytanie ściągnęła brwi.
- Wiem, że nie jestem ani rośliną, ani człowiekiem. Mam cechy Pochodzące z obu tych światów. Być rośliną jest prosto. Inne rośliny mnie akceptują i lubią. Być człowiekiem, jest o wiele trudniej. Ludzie żyją w bardzo różny sposób. Ci których dotąd poznałam... - zacięła się i odwróciła twarz by ukradkiem zetrzeć łzę z policzka.
Po chwili znów podjęła, bardziej buntowniczo. Słychać było, że wyrzuca z siebie słowa, których się boi, ale zdecydowała się je wyjawić.
- Chcę żeby mnie ktoś pokochał. Chcę mieć dom, dziecko, móc się przytulić do kogoś kto oddycha. No i zyskać szacunek. Robić w życiu coś, co by sprawiło, żeby ludzie traktowali mnie poważnie.
Nie patrzyła na niego, tylko wciąż w bok. Bała się jego reakcji. Bała się że to czego pragnie jest niemożliwe do spełnienia.
- Chcę się wyrzec roślin. Ukryć mój dar. Udawać człowieka. Być jak inni...
- Wiem, że nie jestem ani rośliną, ani człowiekiem. Mam cechy Pochodzące z obu tych światów. Być rośliną jest prosto. Inne rośliny mnie akceptują i lubią. Być człowiekiem, jest o wiele trudniej. Ludzie żyją w bardzo różny sposób. Ci których dotąd poznałam... - zacięła się i odwróciła twarz by ukradkiem zetrzeć łzę z policzka.
Po chwili znów podjęła, bardziej buntowniczo. Słychać było, że wyrzuca z siebie słowa, których się boi, ale zdecydowała się je wyjawić.
- Chcę żeby mnie ktoś pokochał. Chcę mieć dom, dziecko, móc się przytulić do kogoś kto oddycha. No i zyskać szacunek. Robić w życiu coś, co by sprawiło, żeby ludzie traktowali mnie poważnie.
Nie patrzyła na niego, tylko wciąż w bok. Bała się jego reakcji. Bała się że to czego pragnie jest niemożliwe do spełnienia.
- Chcę się wyrzec roślin. Ukryć mój dar. Udawać człowieka. Być jak inni...
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie odzywał się kiedy mówiła, nie obracając nawet głowy w kierunku Evien. Nie chciał jej peszyć. Cisza jaka zapadła po jej wyznaniu trwała dłuższą chwilę. Gart zastanawiał się co jej powiedzieć. Wydawało mu się, że jak zrobi coś źle, dziewczyna zaraz zniknie, a on dołączy do listy osób o których nie chciała wspomnieć. No i nie chciał sprawiać jej przykrości.
Kilka godzin po południu na ich drodze wyrosła mała górka kamieni, ułożonych z grubsza w stożek, chociaż i tak większość leżała swobodnie porozrzucana w trawie. Gart zdjął plecak z ramienia i usiadł na jednym z głazów. Wyciągnął z plecaka kawałki suszonego mięsa i bukłaki z wodą. Jeden wraz z jedzeniem podał Evien, drugim samemu się zajmując. Powiódł spojrzeniem po niebie, po czym skierował go na kobiete. Przyglądał się jej chwilę łagodnym wzrokiem, zanim się odezwał.
- Skoro chcesz stać się człowiekiem, nie widzę przeszkód. Ale wątpie, żebyś była szczęśliwa ukrywając własny dar. - wzruszył ramionami, milknąc na krótką chwilę
- I ludzie nie zawsze są uczciwi. Ale myślę, że znam pewną osobę, która pomoże ci obeznać się w życiu w mieście. I na pewno w końcu zyskasz to o czym marzysz. - poruszył potakująco głową, jakby potwierdzając własne słowa, uśmiechając się przy tym pod maską. Dopiero wtedy odwrócił wzrok na las, jedząc ze spokojem.
Kilka godzin po południu na ich drodze wyrosła mała górka kamieni, ułożonych z grubsza w stożek, chociaż i tak większość leżała swobodnie porozrzucana w trawie. Gart zdjął plecak z ramienia i usiadł na jednym z głazów. Wyciągnął z plecaka kawałki suszonego mięsa i bukłaki z wodą. Jeden wraz z jedzeniem podał Evien, drugim samemu się zajmując. Powiódł spojrzeniem po niebie, po czym skierował go na kobiete. Przyglądał się jej chwilę łagodnym wzrokiem, zanim się odezwał.
- Skoro chcesz stać się człowiekiem, nie widzę przeszkód. Ale wątpie, żebyś była szczęśliwa ukrywając własny dar. - wzruszył ramionami, milknąc na krótką chwilę
- I ludzie nie zawsze są uczciwi. Ale myślę, że znam pewną osobę, która pomoże ci obeznać się w życiu w mieście. I na pewno w końcu zyskasz to o czym marzysz. - poruszył potakująco głową, jakby potwierdzając własne słowa, uśmiechając się przy tym pod maską. Dopiero wtedy odwrócił wzrok na las, jedząc ze spokojem.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Usiadła na kamieniu obok i przyjęła wodę i jedzenie z pewnym zakłopotaniem. Gdy zaczął mówić natchnął ją nadzieją, a ostatnie słowa ucieszyły szczególnie.
- Wobec tego proszę przedstaw mnie tej osobie... - zamiast kolejnych słów z ust dziewczyny wydobył się przerażony, piskliwy krzyk. Spod głazu, na którym siedział Szary, z ziemi wyrwała się na w pół zgniła ręka z widocznymi kośćmi i chwyciła mężczyznę za nogę. Evien zerwała się z głazu i odskoczyła, zaczynając się cofać. Tymczasem za plecami rycerza urosła postać żywego trupa, który usiłował chwycić go za gardło. Kolejne ręce wygrzebujące się z ziemi próbowały przytrzymać jego miecz. Jeszcze inne chciały go ściągnąć z kamienia i zapewne wciągnąć ze sobą pod ziemię.
- Zostawcie go! - krzyknęła i podniosła z ziemi patyk, który momentalnie pogrubiał i stał się solidnym drągiem. Zaczęła nim walić w trupie kończyny wygrzebujące się spod ziemi. Jednego zombie spętały korzenie drzewa.
- Wobec tego proszę przedstaw mnie tej osobie... - zamiast kolejnych słów z ust dziewczyny wydobył się przerażony, piskliwy krzyk. Spod głazu, na którym siedział Szary, z ziemi wyrwała się na w pół zgniła ręka z widocznymi kośćmi i chwyciła mężczyznę za nogę. Evien zerwała się z głazu i odskoczyła, zaczynając się cofać. Tymczasem za plecami rycerza urosła postać żywego trupa, który usiłował chwycić go za gardło. Kolejne ręce wygrzebujące się z ziemi próbowały przytrzymać jego miecz. Jeszcze inne chciały go ściągnąć z kamienia i zapewne wciągnąć ze sobą pod ziemię.
- Zostawcie go! - krzyknęła i podniosła z ziemi patyk, który momentalnie pogrubiał i stał się solidnym drągiem. Zaczęła nim walić w trupie kończyny wygrzebujące się spod ziemi. Jednego zombie spętały korzenie drzewa.
Ostatnio edytowane przez Evien 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Tym razem nie był tak rozkojarzony jak w momencie kiedy pojawiła się przy nim Evien. Poderwał się z miejsca jak tylko poczuł że coś oplata jego nogę. Ręką wyszarpnął miecz z pochwy, obracając się gwałtownie. Zombie nie powinny być problemem dla stali. Przegniłe kości rzadko były wytrzymałe. Za to umarlaki nie wiadomo skąd posiadały sporą siłę. Mężczyzna nie zdołał wyrwać nogi z silnej łapy wyrastającej spod ziemi, a już musiał cofnąć się przed stworem próbującym chwycić go za gardło.
Szarpnął się w tył, co skończyło się bolesnym upadkiem na innym kamieniu. Miecz uderzył o wyższą skałę i wypadł mu z ręki, z brzękiem upadając pod nogi Evien. Gart spojrzał w tamtą stronę, ale odwrócenie się plecami do zombie byłoby samobójstwem. Wyszukał dłońmi jakiś stosownej wielkości kamień i chwycił go w dłoń, przyklękając na ziemi. Ghul zbliżał się dość szybko tak, że zaraz wziął krótki zamach, żeby uderzyć skałą w jego kregosłup w miejscu, gdzie prześwitywał przez zgniłe ciało. Przed tym jednak zdołał krzyknąć, ale nie w panice. Głos miał spokojny i pewny siebie.
- Uciekaj stąd!
Tymczasem na niebie pojawiając się jakby znikąd zaczęły gromadzić się ciemne, deszczowe chmury, z nienaturalną wręcz szybkością gr0omadząc się nad ową stertą kamieni i powoli przysłaniając słońce. Słoneczny dzień momentalnie zrobił się ponury i mroczny, chociaż póki co wciąż suchy.
Szarpnął się w tył, co skończyło się bolesnym upadkiem na innym kamieniu. Miecz uderzył o wyższą skałę i wypadł mu z ręki, z brzękiem upadając pod nogi Evien. Gart spojrzał w tamtą stronę, ale odwrócenie się plecami do zombie byłoby samobójstwem. Wyszukał dłońmi jakiś stosownej wielkości kamień i chwycił go w dłoń, przyklękając na ziemi. Ghul zbliżał się dość szybko tak, że zaraz wziął krótki zamach, żeby uderzyć skałą w jego kregosłup w miejscu, gdzie prześwitywał przez zgniłe ciało. Przed tym jednak zdołał krzyknąć, ale nie w panice. Głos miał spokojny i pewny siebie.
- Uciekaj stąd!
Tymczasem na niebie pojawiając się jakby znikąd zaczęły gromadzić się ciemne, deszczowe chmury, z nienaturalną wręcz szybkością gr0omadząc się nad ową stertą kamieni i powoli przysłaniając słońce. Słoneczny dzień momentalnie zrobił się ponury i mroczny, chociaż póki co wciąż suchy.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Czuła, że dzieje się coś dziwnego z przyrodą. Zamarła. Struchlała. Drzewo, które zaatakowało trupa, nagle go puściło. Rośliny milczały. Wyczuwała strach. Sama również się bała, ale poczuła w sobie coś niezrozumiałego. Jakieś wewnętrzne, najpierw podświadome przekonanie o własnej sile, przeciwko temu, co ich zaatakowało. Pochyliła się po miecz i podeszła do rycerza, by mu go podać.
- Nie boję się ich - powiedziała drżącym głosem, który pozwalał wątpić w prawdziwość jej oświadczenia. Jej oczy zaczęły fosforyzować jasną zielenią. Z piskiem uciekła przed sięgającą po nią szkieletową łapą. Podbiegła do drzewa i dotknęła go ręką.
- Jesteś silniejszy dębie. Paraliżuje cię strach, ale nie obawiaj się... jestem z tobą - przekaz odbył się prawie bez formułowania słów. Potężny konar opadł na ziemie, owinął się w okół głazu i podniósł go z ziemi, a potem zmiótł trzy stwory na raz silnym uderzeniem. Przez cały czas Evien, trzymała dłoń na korze drzewa, a jej palce obejmowała jasnozielona łuna. Zaraz potem spojrzała w dół pod swoje nogi.
- Chroń mnie... Póki ja jestem bezpieczna i tobie nic nie grozi.
Z ziemi wyłoniły się średniej grubości korzenie i obudowały Evien czymś w rodzaju klatki, która przylegała do pnia.
Dopiero wtedy spojrzała znów na Szarego. Oby jego zbroja i umiejętności okazały się wystarczającą obroną. Była gotowa zrobić wszystko, by mu pomóc, bo jej własne życie i przyszłość zależały teraz od niego.
- Nie boję się ich - powiedziała drżącym głosem, który pozwalał wątpić w prawdziwość jej oświadczenia. Jej oczy zaczęły fosforyzować jasną zielenią. Z piskiem uciekła przed sięgającą po nią szkieletową łapą. Podbiegła do drzewa i dotknęła go ręką.
- Jesteś silniejszy dębie. Paraliżuje cię strach, ale nie obawiaj się... jestem z tobą - przekaz odbył się prawie bez formułowania słów. Potężny konar opadł na ziemie, owinął się w okół głazu i podniósł go z ziemi, a potem zmiótł trzy stwory na raz silnym uderzeniem. Przez cały czas Evien, trzymała dłoń na korze drzewa, a jej palce obejmowała jasnozielona łuna. Zaraz potem spojrzała w dół pod swoje nogi.
- Chroń mnie... Póki ja jestem bezpieczna i tobie nic nie grozi.
Z ziemi wyłoniły się średniej grubości korzenie i obudowały Evien czymś w rodzaju klatki, która przylegała do pnia.
Dopiero wtedy spojrzała znów na Szarego. Oby jego zbroja i umiejętności okazały się wystarczającą obroną. Była gotowa zrobić wszystko, by mu pomóc, bo jej własne życie i przyszłość zależały teraz od niego.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Odepchnął umarlaka silnym ppchnięcim, zanim podeszła do niego Evien. Chwycił pewnbie miecz i chciał coś powiedzieć, ale przeszkodził mu w tym pisk dziewczyny. Kiedy ona uciekała, z krótkiego zamachu uciął łapę która sięgała po jego towarzyszkę.
Obejrzał się krótko, żeby sprawdzić czy nic jej nie grozi. Z jednej strony była bezpieczna w takiej klatce, chociaż z drugiej... niekoniecznie. Nie miał jednak czasu się nad tym dłużej zastanawiać, bo już zbliżały się kolejne zombie.
Zakręcił mieczem nad głową i zamiast wycofywać się spomiędzy wrogów wtargnął w szeregi ghuli, wycinając sobie wejście szerokim cięciem znad prawego barku. Zakotłowało się i część zombie w dezorientacji zaczęła trafiać szponami siebie nawzajem, podczas gdy położenie Garta dostrzec można było jedynie po wyskakującym raz poraz w powietrze mieczu.
Gdy tylko przebił się na przeciwną stronę chaotycznej grupki nieumarłych obrócił się dostrzegając, że prawie wcale ich nie ubyło. Korzystał z chwili, w której ghule nie do końca zarejestrowały gdzie się znalazł ich wróg i wziął kilka głębszych oddechów. Chyba sam nie był pewien czy da rade je pokonać. Spojrzał z nadzieją w stronę wielkiego dębu.
Tymczasem postać Garta przypominała w dużym stopniu ghule, bo jego płaszcz szczelnie pokrył się ich resztkami.
Uniósł miecz, szykując się do kolejnego starcia.
Obejrzał się krótko, żeby sprawdzić czy nic jej nie grozi. Z jednej strony była bezpieczna w takiej klatce, chociaż z drugiej... niekoniecznie. Nie miał jednak czasu się nad tym dłużej zastanawiać, bo już zbliżały się kolejne zombie.
Zakręcił mieczem nad głową i zamiast wycofywać się spomiędzy wrogów wtargnął w szeregi ghuli, wycinając sobie wejście szerokim cięciem znad prawego barku. Zakotłowało się i część zombie w dezorientacji zaczęła trafiać szponami siebie nawzajem, podczas gdy położenie Garta dostrzec można było jedynie po wyskakującym raz poraz w powietrze mieczu.
Gdy tylko przebił się na przeciwną stronę chaotycznej grupki nieumarłych obrócił się dostrzegając, że prawie wcale ich nie ubyło. Korzystał z chwili, w której ghule nie do końca zarejestrowały gdzie się znalazł ich wróg i wziął kilka głębszych oddechów. Chyba sam nie był pewien czy da rade je pokonać. Spojrzał z nadzieją w stronę wielkiego dębu.
Tymczasem postać Garta przypominała w dużym stopniu ghule, bo jego płaszcz szczelnie pokrył się ich resztkami.
Uniósł miecz, szykując się do kolejnego starcia.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Znowu krzyknęła. Rozchyliła korzenie dłońmi i wyszła krok przed klatkę. Uniosła ramiona ku zachmurzonemu niebu. Zaczęła rosnąć, a jej ręce rozgałęziać się. Jej stopy zagłebiły się w ziemię. Po chwili cała przemieniła się w rosłe drzewo. Gałęziami chwytała ghule i miażdżyła w drewnianych pętach. Na raz podniosła z ziemi dziesięć sztuk, trzymając je w gałeęziach i wystających z ziemi korzeniach. Raz po raz rozlegał się trzask i z góry sypały się kościste szczątki. Jak tylko któryś zbliżał się do Szarego dostawał druzgocące uderzenie z boku.
Wzywała po imieniu inne rośliny, a one, ośmielone jej atakiem przyłączały się jedna za drugą. Pnącza obwiązywały nieumarłym kostki. Zielone pędy wnikały w ich wnętrzności, wypełzały otworami w przegnitym ciele. Korzenie wysuwały się z ziemi podcinając ich kroki.
Wzywała po imieniu inne rośliny, a one, ośmielone jej atakiem przyłączały się jedna za drugą. Pnącza obwiązywały nieumarłym kostki. Zielone pędy wnikały w ich wnętrzności, wypełzały otworami w przegnitym ciele. Korzenie wysuwały się z ziemi podcinając ich kroki.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Przyglądał się temu widowisku z niemym podziwem. Wyobraziłby sobie jakby on sam skończył, gdyby dostatecznie rozgniewał Evien. Odchrząknął odganiając te myśli, i wbiegł między niedobitki zombie których nie trafiły konary i wykańczał je jeden za drugim. Kiedy zdawało się, że już po wszystkim i zaległa cisza, powiódł wzrokiem po resztkach porozrzucanych w trawie. Stanął niedaleko Evien, nie przejmując się tym, że był cały brudny. Wsunął dłoń pod płaszcz, przyciskając ją do brzucha. Miecz oparł na ramieniu i odezwał się w pewnym sensie spokojnym, ale wciąż zasapanym głosem.
- Na twoim miejscu nie chciałbym zrezygnować ze swojej mocy. - odchrząknął i strzepnął z miecza śmieci które się nań nagromadziły.
- Na twoim miejscu nie chciałbym zrezygnować ze swojej mocy. - odchrząknął i strzepnął z miecza śmieci które się nań nagromadziły.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Cofnęła przemianę i osunęła się na kolana. Ramona jej drżały gdy się nimi podparła. Miała ciemno przed oczami. Po raz pierwszy w życiu poczuła, że ma w sobie jakiś zapas energii, który właśnie uległ bardzo znacznemu wyczerpaniu. Sapała nie mniej od niego. Do tego większość okrywających jej ciało wodorostów po prostu odpadła. Gdy sobie to uprzytomniła usiadła na piętach i zakryła piersi dłońmi słabym ruchem, rumieniąc się ze wstydu. Zaraz roślinki z trawy się podniosły i wybujały ku górze, by osłonić jej nagość. Światło w jej oczach ledwo się tliło.
- Dziękuję wam kochani. Bardzo dziękuje, byliście bardzo dzielni... - jak zwykle najpierw zwróciła się do roślin, a dopiero potem do człowieka.
- Nie chcę przecież się go pozbyć. W mieście nie będę go w widoczny sposób używać. Tam przeciez nie rośnie zbyt wiele, prawda? - miała cichy, zmęczony głos i wciąż trzymała ręce skrzyżowane na piersiach. Zamknęła oczy.
- Słabo mi... - westchnęła. Bardzo chciała się położyć, ale czuła, że przy mężczyźnie, będąc nago to nie wypada. Błagała go w duchu, żeby zrobił coś co pozwoli jej poczuć się swobodniej.
- Dziękuję wam kochani. Bardzo dziękuje, byliście bardzo dzielni... - jak zwykle najpierw zwróciła się do roślin, a dopiero potem do człowieka.
- Nie chcę przecież się go pozbyć. W mieście nie będę go w widoczny sposób używać. Tam przeciez nie rośnie zbyt wiele, prawda? - miała cichy, zmęczony głos i wciąż trzymała ręce skrzyżowane na piersiach. Zamknęła oczy.
- Słabo mi... - westchnęła. Bardzo chciała się położyć, ale czuła, że przy mężczyźnie, będąc nago to nie wypada. Błagała go w duchu, żeby zrobił coś co pozwoli jej poczuć się swobodniej.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Zlustrował jeszcze raz wzrokiem pobojowisko, sprawdzając czy nic się tam nie porusza. Niebo nieco się rozjaśniło, ale z wciąż zalegających chmur zaczynał się sączyć chłodny deszczyk.
Nic nie odpowiedział na słowa Evien. Złapał za krańce płaszcza, zamierzając go zdjąć i okryć nim dziewczynę, ale zaniechał tego gdy dostrzegł w jakim stanie się on znajduje. Poszedł do miejsca w którym zostawił swój plecak. Na szczęście zombie nie interesowały się martwymi rzeczami, więc był w nienaruszonym stanie. Wziął go i wrócił do Evien. Odwiązał koc i przyklęknął przy niej, zarzucając go jej na ramiona.
Wstał i obrócił się do niej plecami, żeby mogła się swobodnie okryć.
- Nie możemy tu zostać na noc. Dasz radę iść? - spoglądał dalej na południe, zastanawiając się jak daleko jeszcze do nocy.
Nic nie odpowiedział na słowa Evien. Złapał za krańce płaszcza, zamierzając go zdjąć i okryć nim dziewczynę, ale zaniechał tego gdy dostrzegł w jakim stanie się on znajduje. Poszedł do miejsca w którym zostawił swój plecak. Na szczęście zombie nie interesowały się martwymi rzeczami, więc był w nienaruszonym stanie. Wziął go i wrócił do Evien. Odwiązał koc i przyklęknął przy niej, zarzucając go jej na ramiona.
Wstał i obrócił się do niej plecami, żeby mogła się swobodnie okryć.
- Nie możemy tu zostać na noc. Dasz radę iść? - spoglądał dalej na południe, zastanawiając się jak daleko jeszcze do nocy.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Wiedziała, że nie da rady. Kiedy ją okrył spojrzała na niego z wdzięcznością. Wyszeptała podziękowanie i spuściła głowę owijając się kocem. Potem także podniosła oczy na niebo. Z niechęcią musiała przyznać, że miał rację. A ona tak bardzo chciała się położyć, przytulić zregenerować siły. Westchnęła. Znalazła sposób. Powinno jej starczyć jeszcze energii na tyle.
- Nie panie. Nie mam siły na marsz i proszę cię, byś mnie poniósł.
Po tych słowach zamknęła oczy, opuściła głowę i pozwoliła włosom pokryć jej ramiona. Całkiem zapadła się ciałem w zieleń. Złota czupryna ukształtowała się w pięcioramienny, klonowy liść o jesiennej, złocistej barwie.
Poczuła się jeszcze słabiej. Właściwie już zapadała w sen wymuszony przez osłabienie jej istnienia. Wiedziała, że poddaje się teraz obcemu mężczyźnie i mogłby ją wrzucić w ognisko lub podrzeć na strzępy. Nie miała energii na przyjęcie innej formy. Od losu tego liścia w rękach Szarego zależało jej życie.
- Nie panie. Nie mam siły na marsz i proszę cię, byś mnie poniósł.
Po tych słowach zamknęła oczy, opuściła głowę i pozwoliła włosom pokryć jej ramiona. Całkiem zapadła się ciałem w zieleń. Złota czupryna ukształtowała się w pięcioramienny, klonowy liść o jesiennej, złocistej barwie.
Poczuła się jeszcze słabiej. Właściwie już zapadała w sen wymuszony przez osłabienie jej istnienia. Wiedziała, że poddaje się teraz obcemu mężczyźnie i mogłby ją wrzucić w ognisko lub podrzeć na strzępy. Nie miała energii na przyjęcie innej formy. Od losu tego liścia w rękach Szarego zależało jej życie.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Obrócił się do niej, kiedy powiedziała że nie ma sił. Domyślał się tego, więc jedynie kiwnął głową i otworzył usta żeby coś powiedzieć. Jednak nie wydał z siebie głosu, obserwując przemianę Evien, Z uniesionymi brwiami wpatrywał się w leżący na kocu liść.
Podniósł go delikatnie, czując się dość dziwnie ze świadomością, że w tym przedmiocie zamknięta jest dziewczyna. Właściwie że ten przedmiot to ona. Stał tak dobre dziesięć minut zastanawiając się co począć z liściem. Wolałby już chyba nieść ją w normalnej postaci. Przynajmniej nie było w tym nic skomplikowanego.
W końcu westchnął cicho i rozsznurował jedno wiązanie na ramieniu. Delikatnie wsunął dłoń wraz z liściem pod koszulę, umieszczając "Evien" w kieszeni po wewnętrznej stronie ubrania, mniej więcej na wysokości serca. Przeważnie wkładał tam przesyłki, jeśli już podejmował się takiego zadania. Związał z powrotem zbroje, miecz schował do pochwy a plecak zarzucił na ramię zabierając wcześniej koc.
Powoli ruszył przed siebie, wciąż czując się nieswojo w takiej sytuacji. Przycisnął jeszcze dłoń do brzucha, krzywiąc się lekko.
Podniósł go delikatnie, czując się dość dziwnie ze świadomością, że w tym przedmiocie zamknięta jest dziewczyna. Właściwie że ten przedmiot to ona. Stał tak dobre dziesięć minut zastanawiając się co począć z liściem. Wolałby już chyba nieść ją w normalnej postaci. Przynajmniej nie było w tym nic skomplikowanego.
W końcu westchnął cicho i rozsznurował jedno wiązanie na ramieniu. Delikatnie wsunął dłoń wraz z liściem pod koszulę, umieszczając "Evien" w kieszeni po wewnętrznej stronie ubrania, mniej więcej na wysokości serca. Przeważnie wkładał tam przesyłki, jeśli już podejmował się takiego zadania. Związał z powrotem zbroje, miecz schował do pochwy a plecak zarzucił na ramię zabierając wcześniej koc.
Powoli ruszył przed siebie, wciąż czując się nieswojo w takiej sytuacji. Przycisnął jeszcze dłoń do brzucha, krzywiąc się lekko.
- Evien
- Szukający drogi
- Posty: 40
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Maiar Lasu
- Profesje:
- Kontakt:
Będąc w postaci liścia Evien miała nieco przekształcone zmysły. Jak zawsze, gdy była rośliną, widziała wszystko lekko zamazane w odcieniach zieleni. Słabiej czuła zapachy, a dźwięki były przytłumione. Jednak dotyk miała jeszcze bardziej wyczulony. Kiedy Szary ją podniósł ogarnęła ją ulga i uczucie wdzięczności. Dotykał ją delikatnie, a więc domyślił się, że ona może czuć. Nie miała siły na to by się poruszać, ale mężczyzna mógł to wyczuć delikatnie, że liść jest słaby i bezwładny, ale niepozbawiony zdolności ruchu. Nie do końca docierało do niej, co Szary robi ze zbroją i po co. Dopiero, gdy wsunął ją w koszulę na sercu zrozumiała jego czyn i rozpłynęła się wewnętrznie w poczuciu szczęścia, ciepła i jakiegoś innego uczucia, którego się domyślała u innych, a nigdy nie poznała osobiście. Przeniknęło ją gorąco jego ciała. Czuła jego niewyraźny zapach, bicie jego serca. Wtuliła się w ciało, które wyczuwała przez tkaninę i chłonęła tą bliskość z uczuciem zawstydzenia i błogiego szczęścia. Usnęła, ale przez sen czuła, jak miarowo uderza jego serce i jak pierś unosi się i opada przy każdym oddechu. Tak kołysana drzemała odzyskując siły.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości