Strona 2 z 4
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 1:26 pm
autor: Noel
Kiedy on ostatnio jadł szczury? Dawno temu, zimą jak zasypało jego miasto. Kupcy nie mogli wtedy wjechać, z mięsem na sprzedaż. Nie mieli żadnych zapasów żywności, wolałby nigdy nie powtórzyć tamtych dni. O mało co wszyscy nie pomarli z głodu. Czemu ta kobieta wcina szczura, mając jednocześnie taki drogi pierścień? I czemu wsuwa go surowego? Naprawdę musi być głodna skoro nawet nie może go przypiec. Pewnie wydała też swoje ostatnie oszczędności na ten pierścień, albo chciała go sprzedać u jubilera, a ten nie chciał kupić za taką cenę jaką proponowała.
Szybka decyzja skusi się czy nie? Jeśli się skusi będzie wyglądał tak samo dziwnie jak ona, a to nie wzbudza zaufania. Smakiem się nie przejmował i tag go nie czuł. Jeśli jednak odmówi kobieta może być urażona odmową poczęstunku. Może w taki sposób zawiera przyjaźń? Kobieta jednak coś przed chwilką podejrzewała i to może być zasadzka, bezpieczniej jednak będzie odmówić. Jak to zrobić grzecznie żeby nie dać jej znowu pretekstu do zaczepek. Jak powie że nie lubi, może mu odpowiedzieć coś w stylu „Massssz cossss do ssszczurów?”
- Tym się nie najesz – powinien znowu ponowić propozycję, ale tego nie zrobił. Nie popełni tego samego błędu trzeci raz.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 1:49 pm
autor: Sena
Najwidoczniej młodzieniec nie miał pojęcia, że miał do czynienia ze zmiennokształtną. A tym bardziej nie domyślał się, jaka była jej forma zwierzęca. Mogło być zabawnie.
- Zdziwiłbyś się, ale taki szczurek sstarczy mi na długo. - Sena oblizała palce z krwi, wyraźnie delektując się smakiem. Zaraz jednak skrzywiła się i rozejrzała z cichym sykiem. - No śśśmierdzi mi tu jakimśśś podglądaczem!
Z wściekłością oderwała łeb od ciała szczura i cisnęła nim w okolicę, z której czuła tak denerwujący ją zapach. "Pocisk" upadł kilka stóp od przyczajonego elfa, którego zabójczyni wciąż nie mogła dostrzec.
- Wyśledzę go potem po zapachu i porossssmawiam sobie. - Zmiennokształtna powróciła do jedzenie, wycinając bądź odrywając co smaczniejsze kawałki mięsa. W pewnej chwili spojrzała ze zdziwieniem na własną dłoń, nagle przypominając sobie o pierścieniu. Zdjęła go z palca i niedbale wrzuciła do sakiewki obok spoczywającej tam kolii, która błysnęła licznymi kamieniami przy zamykaniu woreczka. - Co tu właściwie robiszsz?
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 2:16 pm
autor: Noel
Kobieta kłamie, albo ma podobnej wagi sekret. Jeśli kłamie, zobaczy jak długo wytrzyma, jeśli to jednak sekret nie zamierza go odkrywać. Sekret za sekret to słaba wymiana. Musi mieć bardzo dobry węch skoro zamierza wyśledzić kogoś po zapachu. Może dlatego jej przeszkadza to że nie pachnie, nie będzie mogła go wyśledzić jak ucieknie z łupem. Ciekawe jak on w ogóle pachnie i jak pachnie kobieta?
Niestety schowała pierścień, musi teraz wymyślić nowy plan. Zauważył jednak błysk w torbie.
„Szykuje się większy łup niż przypuszczałem na początku. Koniec rozmyślań na temat zapachu i błyskotek trzeba jej coś odpowiedzieć. Pierwotna wersja była dobra”
-Szukam dobrego noclegu- Spojrzał na nią tak jak by ją obwiniał o to że zapomniała – ale nie pod ścianą. Gdzie pani się zatrzymała? - Był zaciekawiony czy kobieta mieszka tu na stałe, czy też jest tu chwilowo. Po wybuchowym charakterze można się jednak spodziewać chwilowego pobytu. Kto chciał by z nią spędzić więcej czasu?
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 8:28 pm
autor: Eryviel
Ciągle stał bez ruchu. Obserwował ich. Mężczyzna najwyraźniej chciał się zapoznać z kobietą. Może tylko zabawić? Nic nadzwyczajnego. A robota sama się nie wykona.
Na dachu coś się poruszyło. To elf zaczął się wycofywać. Na budynek po prawej nie było daleko. Eryviel z łatwością pokonał taką odległość. Był w tym dobry. Po prostu wycofał się. Znudziło mu się obserwowanie tej sytuacji. Nic nadzwyczajnego z tego nie wynikło.
Parę ulic dalej z dachu zeskoczyła zakapturzona postać. Zapewne kilka pijanych mężczyzn zobaczyła go ale obyło się bez problemów. Elf jak gdyby nigdy nic ruszył ulicą w jedynie sobie znanym kierunku.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 8:41 pm
autor: Sena
Wszystko zapewne potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby Sena widziała tak, jak zwykły człowiek. Gdyby miała ludzkie zmysły, w ogóle nie zorientowałaby się, że ktoś był w pobliżu. Kątem oka zauważyła ruch i to jej wystarczyło. Wiedziała, że podglądacz musiał być na którymś z dachów. Sęk w tym, że sama nie potrafiła się wspinać w ludzkiej postaci. A przeżyła tak długo na ulicach między innymi dlatego, że eliminowała każde zagrożenie. Nawet to wymyślone.
- Czekaj tu, dzieciaku. - Rzuciła przez ramię, sama nie wiedząc, dlaczego, po czym puściła się biegiem przez uliczki. Nie była pewna, czy dobrze oceniła kierunek przemieszczania się osoby z dachu. Wpadła w jeden z zaułków, gdzie kręciło się kilku pijaków. Byłoby łatwiej, gdyby mogła opisać poszukiwaną personę. Ale węch też był nie od parady. Bez najmniejszego wahania zaczęła obwąchiwać ściany budynków i samą uliczkę, mając nadzieję, że trafiła we właściwą. Jeśli nie, mogła nie znaleźć już właściwej woni.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 9:06 pm
autor: Noel
Dzieciaku? Nie jest przecież dzieckiem, i na takiego nie wygląda. Ciekawe czemu tak pomyślała? Gdy by dorosłego scharakteryzować jako osobę umiejącą się zatroszczyć o innych, nie tylko o siebie, Noel z pewnością by się zakwalifikował. To jednak nie była definicja dorosłości według Noela. Miał jednak ważniejsze rzeczy na głowie niż zastanawianie się czy jest dzieckiem.
„Mój pierścień” pomyślał widząc jak kobieta ucieka.
Szybko krzyknął – Nie jestem dzieckiem! - i pobiegł za dziewczyną. Była bardzo szybka i zaczęła mu znikać z oczu na zakrętach. Żeby przyspieszyć i ją dogonić oraz nie stracić pierścienia, zrezygnował z cielesnej powłoki. Jednak pozwolił sobie na to żeby było go widać. Całe szczęście ulice były już prawie puste i żaden paskudny człowiek nie przeszedł przez niego.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 10:04 pm
autor: Eryviel
Ciągle go śledzą. Miał nadzieję, że ich zgubił. Jednak ona była inna. Kierowała się węchem. Zmiennokształtna. Albo wilkołak. - tylko to nasuwało się elfowi na myśl. Ale i na to się znajdzie sposób. Szedł dalej. Dosyć szybkim tempem. Nie pozwalało to śledzącym dłużej się zastanawiać. Czasem musnal dłonią ścianę budynku. Musi wiedzieć, że tędy szedł. Już się zbliżał. Zręcznie okrążył kilka budynków i był juz blisko miejsca gdzie ich zobaczył.
Dotarł do miejsca, gzie zobaczył ich po raz pierwszy. Ileż tu mojego zapachu. Aż sam go czuję. - zaśmiał się w myślach elf.
Gdy minął znajome miejsce wdrapał się na dach. W to samo miejsce. Zwodził ich bezbłędnie. Powinni go wciąż śledzić. Wystarczy poczekać aż przyjdą. Wtedy się wszystkiego dowie. Juz on ma swoje sposoby...
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 10:42 pm
autor: Sena
Sena doskonale wiedziała, że była tuż za swoją przyszłą ofiarą. Doskonale czuła ten zapach. Traciła jednak na tym, że przy każdej bocznej drodze musiała zwalniać, albo wręcz zatrzymywać się i węszyć przez chwilkę. Przy jednym z takich postojów zauważyła, że młody mężczyzna nie posłuchał jej polecenia. Pokręciła tylko z niedowierzaniem głową i puściła się biegiem, gdy tylko znów znalazła ślad. Była szybka, ale wytrzymałość nie była jej najmocniejszą stroną. Nagle wpadła w zaułek, gdzie podejrzanie wyraźnie poczuła własny zapach. Była tu wcześniej. Musiała zgubić tego przeklętego cwaniaczka. Albo wiedział, że kierowała się węchem i miała trafić właśnie w to miejsce. Zaklęła w sposób, który zdecydowanie nie pasował do zadbanej, niebrzydkiej kobiety. Oparła się plecami o ścianę, zamykając oczy. Próbowała wyobrazić sobie wszystko na podstawie zapachów. Czuła krew zabitego szczura, własną woń. Trop, którym podążała. Dłonie przycisnęła do budynku, próbując wyczuć jakiekolwiek wibracje, które mogłyby ją ostrzec, gdyby ktoś się zbliżał. Byłoby łatwiej, gdyby badała w tym celu bruk, ale w mieście takie sygnały zawsze były zakłócone i z takiej pozycji miałaby utrudnioną obronę. Otworzyła powoli oczy, by się rozejrzeć, czując jednocześnie w ustach smak zbierającego się z wściekłości jadu. Dała się wyprowadzić w pole i przez to była zwyczajnie wściekła na cały świat. Włącznie z tym dziwacznym człowiekiem, który nie pachniał! Nagle zaczęła podejrzewać, że padła ofiarą spisku i już miała sięgać po sztylet, by pozbyć się chociaż tego mężczyzny. Ot tak, dla rozładowania napięcia.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Wto Sie 07, 2012 11:26 pm
autor: Noel
„Znowu mijamy sklep jubilera. Czy ta kobieta wie gdzie biegnie?”
Powinien poczekać tak jak kazała, nic by na tym nie stracił. Nie dała mu jednak powodów żeby jej zaufał. Może na któryś zakręcie załatwiła to co miała załatwić? Albo biegła żeby rozładować swoją złą energie? Słabo musiało jej to wyjść gdy tylko Noel się zatrzymał zauważył stojącą kobietę sięgającą po sztylet. Teraz nic mu nie może zrobić, najważniejsze jest teraz przywrócenie powłoki cielesnej. Staną w miejscu i zamknął oczy. Komuś kto się temu przyglądał mogło by się wydawać że wyostrzyła się sylwetka ciała, i kolor ciała stał się pełniejszy.
Ostatnio jak się odzywał pogorszył tylko sytuację.
„Kobieta nie jest zrównoważona psychicznie, pewnie nadal uważa że ktoś ją śledzi, albo chce mnie zabić bo jej nie posłuchałem. Powiem coś neutralnego, typu ładna pogoda.”
-Szybko biegasz - mówiąc to uśmiechnął się mimo to że sytuacja nie była do śmiechu.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 12:11 am
autor: Eryviel
Nadchodzą. Pierw pokazała się ona. Chyba się zorientowała, że ja pokonał. Była tego świadoma, że elf mógłby być juz daleko. On jednak tu był. Czekał tu na nią. Ta satysfakcja... Jeszcze nie czas. Nadbiegał i on. Kobieta dobyła ostrza. To nic. I tak ją zaskoczy. Był już tutaj.
Szybko biegasz. - Mężczyzna chciał rozładować napięcie.
Już czas.
Z dachu opadł niemal bezszelestnie. Było już ciemno. Stał w nieoświetlonym miejscu z nasuniętym kapturem. W dloniach dzierżył zakrzywione ostrza.
- Mnie szukacie? - Głos Eryviela mógł zmrozić krew w żyłach.
Dobiegał zza pleców kobiety. Stał za nią. W bezpiecznej odległości. Jednak na tyle bliskiej by w ułamek sekundy móc ją uśmiercić. Czekał na odpowiedź.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 6:59 am
autor: Sena
- Owszszszem, ale tak mi usssiekł... - Syknęła przez zaciśnięte zęby, całą siłą woli zmuszając się, by jej słowa były wyraźne. Do napastnika obróciła się z lekkim opóźnieniem. Zwyczajnie go nie usłyszała, a dopiero gdy zauważyła różnicę w zapachu, zrozumiała, że coś jest nie tak. Broń trzymała już a obu dłoniach, a jeden przygotowała nawet do rzucenia. Syknęła cicho przez zęby, widząc, jak blisko dała się podejść. Za blisko na rzut sztyletem albo przemianę. Przeciwnika widziała z resztą tylko dzięki minimalnym ruchom, a i tak niejednokrotnie nie była pewna, gdzie ten się znajdował. Wtedy przypomniała sobie o mężczyźnie za sobą i gwałtownie przywarła plecami do ściany, by obu mieć po bokach.
- Jesssteś ssse mną, szszy sss nim, sssłossssiutki?? - Wysyczała, spodziewając się ataku z dowolnej strony. Z braku lepszego pomysłu, zaczęła przygotowywać się do splunięcia w oczy jednego z nieznajomych śliną wymieszaną z jadem. Widziała kiedyś taką sztuczkę u pewnej kobry. Choć sama Sena nie miała toksyn przystosowanych właśnie do takiego ataku, efekty i tak bywały ciekawe. Teraz jedynym rozsądnym pomysłem zdawało się zdobycie przede wszystkim odrobiny czasu. Zwłaszcza, że klingi jednego z mężczyzn zdawały się znacznie większe od jej subtelnych sztylecików. I właśnie tego nowego napastnika postanowiła spróbować oślepić. Gwałtownie obróciła się bardziej w jego stronę, robiąc przy okazji krok i usiłując splunąć mu prosto w oko drażniącym jadem. Gdyby jeszcze była pewna, gdzie on, do diabła, miał to oko!
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 9:18 am
autor: Noel
Jednak ten ktoś istnieje i jest uzbrojony. Musiało być już naprawdę późno. Chłopak jednak nie poczynił żadnych przygotowań zbrojnych, tak jak kobieta. Musiał teraz podjąć ważną decyzje z kim trzyma. Jeśli z kobietą będzie musiał stawić czoło napastnikowi. Jeśli z napastnikiem, będzie miał większe problemy z przechwyceniem pierścionka. Mógłby też uciec, wtedy jednak pożegnał by się z pierścionkiem na zawsze.
Trzymam z tobą – mówiąc to zwrócił się do dziewczyny. Powinien też coś odpowiedzieć napastnikowi żeby schował broń. „Uciekaj ona jest wariatką” lub „Nie masz z nami szans” raczej pogorszą sytuacje.
Ciebie szukamy. Nie mamy złych zamiarów. - Noel w duchu prosił o to żeby nie znajomy nie był taki jak ta kobieta. Może jednak powinien się przygotować do obrony. Do plecaka nie sięgnie po swój sztylet, ale może jeszcze gdzieś leży ten z trucizną. Zaczął się rozglądać.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 11:44 am
autor: Eryviel
Wykonała obrót. To wystarczyło. Piruetem w prawą stronę wykonał unik zanim ta zdążyła plunąć. Ślina z jadem musnęła go po ramieniu. Jednak ten nie dał po sobie poznać, czy coś mu zrobiło. Eryviel był odporny na trucizny. Ale i tak czuł ból. Dziwne. Ostrze domagało się krwi. Czuł to.
- Ciebie szukamy. Nie mamy złych zamiarów. - Powiedział to mężczyzna.
Elf spostrzegł, że ten jest niezbrojony. To mógłby być łatwy cel. Ale on nie atakował.
Jedno ze swych ostrzy wymierzył w kobietę. Była to sporo odległość ale jeden szeroki wypad i z pewnością by dosięgnął tchawicy.
- Właśnie widzę wasze zamiary. - Z głosu elfa nie dało się wyczytać żadnych uczuć.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 12:41 pm
autor: Sena
Sena starała się szybko ocenić całą sytuację. Napastnik wydawał się dość silny. Z całą pewnością silniejszy od niej. I szybki. To mogła wnioskować po uniku. Drugi mężczyzna opowiedział się za nią, ale był nieuzbrojony. Nie usłyszała jego słów. Za to odpowiedź elfa po części wyczytała z ruchu warg.
- Głośśniej! Albo bliżej śświatła, jak juszsz chceszsz mówiśś... - Wzruszyła ramionami z miną zdradzającą pewne zakłopotanie. Nie ukrywała się jakoś wybitnie ze swoim słabym słuchem. A przy okazji mogła w ten sposób nieco rozproszyć napastnika. Mieli przewagę liczebną, ale aby ją wykorzystać, jej "towarzysz" musiał mieć broń. Miała jedną szansę. Ale gdyby jej nie wykorzystała, przegrałaby z pewnością, nie potrafiła walczyć. - Łap!
Krótką komendę rzuciła do młodzieńca, którego spotkała wcześniej, a zaraz za nią poleciały oba sztylety, rękojeściami w przód. Sama zmiennokształtna nagle pochyliła się w przód, trzymając ręce przy ciele, jakby jej plan polegał na złamaniu sobie nosa o bruk. Zaczęła jednak przemianę. Miała tylko nadzieję, że zdąży, zanim elf zaatakuje w jakiś sposób. W końcu łuski węża nie chroniły przed ostrzami. A w tym momencie była zwyczajnie bezbronna. Właściwie wystarczyłoby, żeby ktoś złapał ją za ramię i szarpnął, aby się zdekoncentrowała i nie mogła dokończyć metamorfozy. Gdyby jednak jej się udało, zamierzała przepełznąć za napastnika i unieść łeb z rozłożonym kapturem, by nieco go zastraszyć i w razie potrzeby mieć dobrą pozycję do ataku.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 1:31 pm
autor: Noel
Wybrał stronę kobiety, teraz musi ponieść tego konsekwencje. Nieznajomy miał racje co do jej złych zamiarów, ale to nie jest powód do tego żeby on sam miał takie same. Na pewno nie zamierzał nikogo zabijać, jednak nie może tego okazać. W cielesnej postaci nie ma szans pokonać i nie zabić napastnika. Czemu on nie atakuje? Dlaczego trucizna mu nic nie zrobiła? Może kobieta kłamała? Usłyszał nagle „łap” i zobaczył dwa sztylety lecące w jego stronę. Złapał jeden, uchylając się przed drugim. Nie miał szans złapać obydwu. Gdyby nawet złapał schował by go do kieszeni, albo upuścił. Nie umiał by się skupić na obydwu.
Spojrzał na kobietę jak się przemienia. Pierwszy raz w życiu widział coś takiego. Wszystko nagle stało się takie oczywiste, zwłaszcza jej sposób mówienia.
„Musi naprawdę czuć się zagrożona skoro się przemienia.” Musi podjąć tak samo ważną decyzję jak kobieta. Nie zamierzał się jednak zdradzać ze wszystkimi zdolnościami. Na pewno nie mógłby podbiec do nieznajomego ze sztyletem i przyłożyć mu do gardła. Zanim by cokolwiek zrobił, napastnik obciął by mu ręce. Rzucać nie umiał tak jak kobieta, poza tym stracił by broń. Nie miał też pewności co do opętania, mężczyzna nie pokazywał emocji, mógł mieć bardzo silny charakter. Telekineza powinna być bardzo dobrym planem b.
„Ale co teraz?” Postanowił zrezygnować z fizycznego ciała. I tak już się męczy. Dzięki temu zyska na szybkości. Wolał jednak pozwolić im siebie zobaczyć. Chciał jak najdłużej utrzymywać pozory. Jeżeli mężczyzna zrobi chodź jeden fałszywy ruch, podbiegnie do niego i przyłoży mu sztylet do gardła. Nieznajomy powinien się modlić żeby przez przypadek nic nie przeszło prze niego. Nie lubił tego.
„Żeby pierścień był tego wart. Może uda się jeszcze załagodzić sytuację”
- Przepraszam za – już chciał powiedzieć wariatkę, ale ugryzł się w język – towarzyszkę. Przestraszył ją pan dlatego tak zareagowała. Nie mamy złych zamiarów. Wszyscy możemy wyjść z tego cało.
Re: [Boczne uliczki]Kradzież nie popłaca?
: Śro Sie 08, 2012 1:58 pm
autor: Eryviel
Zmieniała się. Mógł jednym ruchem ją zabić. Była bezbronna. Jednak miał wobec niej plany... Ostrze opuścił na dół. Na nic by się zdało dalsze mierzenie na wysokość tchawicy, gdy ma na przeciwnika zmiennokształtnego. To dlatego czuła jego obecność. Jednak Eryviel był szkolony przez spory czas. Wiedział jak się zachować. To nie ona była jego celem. Jednak i ją zabije, gdy go do tego zmusi.
- Nie zabiję was - powiedział do mężczyzny.
Eryviel za nic miał słowa. Słowa nic nie znaczyły. Był dobrym kłamcą. Jednak jego słowa nie bardzo pasowały do sytuacji. Wiedział, że nie zawaha się ani chwili, gdy zmiennokształtna na niego ruszy. Jego może oszczędzi. On nie chce przelewu krwi.
- Goniliście mnie spory kawałek. Czego chcecie?