Szepczący Las[Niebieski Szlak] W drodze do Zielonych Marchii

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Silv był całkowicie bezbronny. Ubrany w obszarpane ubrania, zarośnięty i bez jakiejkolwiek broni uciekał co sił w nogach pomiędzy drzewami. Przecież nie mógł uciekać w nieskończoność, a nawet gdyby miał broń to nic nie zdziałałby przeciwko takiej zgrai wojowników. Już tracił wszelką nadzieję, gdy nagle w tym zgiełku ujrzał łunę ognia i usłyszał jakieś głosy.
- RATUNKU! -Krzyknął w eter i skręcił w stronę podróżników. Kto wie? Jeśli były to elfy to może były uzbrojone, a do tego nie zbyt przyjaźnie nastawione do rasy ludzkiej, do tego wkraczającej na ich teren z bronią. Szanse były marne, ale zawsze. I tak nie miał innej opcji. Ostatkiem sił przyspieszył i wręcz wskoczył w krąg światła. Jaką ulgę odczuł, gdy zobaczył większe zbiorowisko i do tego uzbrojone. Może nie wszystko było stracone. Krzyknął jeszcze raz o pomoc, a po tym słowie w krąg światła wpadła grupa uzbrojonych żołnierzy, wywołując niemały zgiełk.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

//Shira, ja wyraźnie napisałam, że te pnącza są wokół POLANY, a nie pośrodku niej, otaczając mnie i Mel:
Niloufar pisze:[...]; po chwili jednak można było zobaczyć wokół polany wzrastające się w zastraszającym tempie pnącza, które stworzyły swoisty roślinny mur, żyjący swoim własnym życiem i trudny do przebicia.
Melpomene pisze:- To ty to zrobiłaś? - wyszeptała zdziwiona do towarzyszki, patrząc na rośliny otaczające polanę i z wolna zacieśniające mur dookoła.
Ale to tylko taka uwaga co do twojego poprzedniego posta, bo trochę to wyszło... dziwnie.
Nilo doskonale panowała nad swoimi nerwami, wręcz przeciwnie do Melpomene, której ruchy wyraźnie dawały do zrozumienia, iż kotołaczka darzy nowo przybyłych nieufnością.
- Tak, ja przywołałam te pnącza - odparła na pytanie towarzyszki, równie cicho jak ona, by nie zwrócić tym uwagi przybyszów na siebie. - Ale spokojnie, dopóki mam je pod kontrolą, nic się nam nie stanie.
Mur dokładnie opatulił polanę, lecz po chwili Nilo się zdekoncentrowała, a mur się przerzedził tworząc jedynie niewielką ochronę wokół kobiet. Powodem tak nagłej zmiany było przybycie kolejnej elfki i... człowieka, uciekającego przed pościgiem. Niloufar westchnęła głośno i pokręciła głową, ale znów można było na jej twarzy wyczytać skupienie, a pnącza na polanie znikły ustępując miejsca potężnemu tworowi, przypominającemu wielkie drzewo, złożone ze zdrewniałych gałęzi powiązanych ze sobą na kształt gigantycznego bicza. Osoba postronna mogła się trochę tego przestraszyć, lecz elfka wiedziała, że dopóki ma kontrolę i panowanie nad tym, co stworzyła przy pomocy magii, jest to niebezpieczne tylko dla wrogów.
Pejcz zmiótł w jednej chwili paru najbliżej stojących najbliżej niego wojowników. Nie zabiło ich to, lecz powstrzymało na dłuższy czas, pozbawiając ich przytomności.
- Skoro tak zapewniacie, że można wam zaufać, to może nam pomożecie? - powiedziała surowo do Stayera i Dastana, gdy widziała, że ci nadal stoją i czekają nie wiadomo na co.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Dastan w spokoju obejrzał zaistniałą tutaj sytuację, elfka ogłuszyła szarżujących napastników zanim elf w ogóle zdążył sięgnąć po broń. W tej chwili za pewne cieszył się, że nie jest jej wrogiem. Łowczy wysłuchał wypowiedzi wojowniczki i od razu pośpieszył z odpowiedzią.
-Bardzo chętnie wam pomogę, niebezpiecznie jest chodzić samemu po lesie.- odpowiedział elf i spojrzał na przybyłych przed chwilą osobników. Jeden na pewno był człowiekiem, a druga mogła należeć do rasy elfów, nie była on jednak taka jak Dastan. Łowczy wiedział jednak że należy ona do rzadko spotykanej odmiany jego rasy nazywanej często mrocznymi elfami. Elf wolał się dłużej nie zastanawiać, w chwili gdy rozmyślał każdy z tutaj zgromadzonych mógł go tutaj zabić szybkim ciosem miecza.
-A tak dokładnie to w czym mógłbym wam pomóc?- zapytał po krótkiej chwili elf i od razu zaczął patrzeć na Niloufar.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Czujnie obserwowała Stayera, gdy ten zapewnił o braku złych zamiarów. Faktycznie, nie wyczuwała ich u niego. Wyraźnie czekał, aż odezwie się ktoś inny. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powiedzieć mu iż zmierzają do Danae, ale powstrzymała się, zerkając kątem oka na Niloufar. Mężczyzna najwyraźniej już się rozgościł...
- Idzie ktoś jeszcze... - wyszeptała, przeczesując wzrokiem najbliższą okolicę. Po chwili ujrzała ciemnoskórą elfkę. Na jej ironiczne słowa obdarzyła ją spojrzeniem...cóż. Takim, jakim mierzy się coś dziwnego. Zupełnie nie spodziewała się takiej wypowiedzi po przybyszce.
Nagle usłyszała dośc głośny wrzask. RATUNKU! Zacisnęła mocniej palce na rękojeści sztyletu. Dzieje się coś niedobrego... Bardziej odruchowo niż umyślnie cofnęła się, gdy na polanę wpadł obdarty mężczyzna, a za nim grupa żołnierzy. Och nie...znowu... Po raz kolejny pożałowała, iż nie umie posługiwać się mieczem. Podarunek od Mikella mógł być skuteczny w walce przeciwko zwykłym rabusiom, ale nie ciężkozbrojnym, przeszkolonym wojownikom...
Wytrzeszczyła oczy, gdy drzewny twór Niloufar zmiótł z ziemi kilku najbliższych przeciwników. Jakaś jej część pragnęła rzucić się do ucieczki, jednak Mel czuła się bardziej opanowana niż dzisiejszego poranaka; zapewne dlatego, iż nie została wyrwana z sielankowego nastroju, tylko była czujna już od dobrych kilku minut.
A tak dokładnie to w czym mógłbym wam pomóc?
Spojrzała na elfa jak na idiotę.
- W walce! - krzyknęła, po raz pierwszy odzywając się w nowym towarzystwie. Odskoczyła od kolejnego zbrojnego, który był już całkiem blisko. Spokojnie. Albo się poparzysz.
Jej wzrok uciekł ku ognisku. Ależ tak! Ma już ogień - nie musi go wywoływać, tak więc nie poparzy się! Wystarczy tylko...
Zmrużyła lekko powieki, podkurczając palce dłoni. Bardzo się starała, lecz płomień położył się tylko na trawie, po chwili jednak rozciągnął się niemal dwukrotnie i poderwał do góry, a następnie pierzchnął dookoła, szybko gasnąc. Zdołał jednak osmalić i odstraszyć dwóch najbliższych wrogów.
Pomysłowe rozwiązanie miało też jednak swoją wadę.
Bez ognia zapadła niemal całkowita ciemność.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Gdy za sprawą czaru Melpomene zgasiła ognisko, elfka szybko na nią spojrzała - jak na razie tylko o niej wiedziała, że włada tą dziedziną magii. Księżyc dawał bardzo nikłą poświatę, więc Nilo nie widziała za wiele - zaledwie zarysy postaci wokół niej, lecz i tak mogła rozróżnić wroga od przyjaciela. Doskoczyła do dwóch wojowników, których kotołaczka zdążyła osmalić płomieniem, i jednemu nich wbiła miecz w nieosłonięte zbroją ramię, natomiast nie uniknęła ciosu drugiego żołnierza, który ranił ją w część dłoni, nie osłoniętą żelazną rękawicą. W powietrzu rozniósł się głośny syk, kiedy kobieta próbowała powstrzymać krzyk z bólu. Pomimo to wyciągnęła miecz z ciała wojownika, by przełożyć go do drugiej, zdrowej ręki i zadać cios wrogowi.
- Nic ci nie jest? - powiedziała do Melpomene, gdy żołnierz powoli opadł na ziemię, zwalony uderzeniem miecza. Pamiętała bardzo dobrze ranę, którą jeszcze dzisiejszego ranka kotołaczka miała na dłoni, z której wprawdzie niewiele już było widać, lecz mimo to ogień był straszliwym żywiołem.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Dastan po usłyszeniu słów kotołaczki dopiero teraz zwrócił uwagę na biegnących w jego stronę żołnierzy, zdążył jedynie swoje dwa miecze i właśnie w tym momencie zmiennokształtna rzuciła jakiś czar i już po chwili wszystko ogarnęła ciemność. Teraz elf mógł polegać jedynie na swoim wyostrzonym słuchu. Na szczęście ciemność zdezorientowała żołnierzy tak samo jak jego on miał jednak swój słuch oraz przewagę w broni. Młody łowczy ukucnął i zaczął nasłuchiwać. Nie musiał długo czekać, już po kilku sekundach usłyszał uderzenie o blachę natychmiast skierował tam swój wzrok, który zdążył już się w miarę przyzwyczaić do otaczających go ciemności. Zauważył dwóch ciężkozbrojnych natychmiast do nich podbiegł, załatwił jednego szybkim uderzeniem z sejmitara w kark niestety drugi, który stał obok odwrócił się i wykonał dosyć szybkie ale niezbyt silne uderzenie z miecza, przez które Dast się przewrócił.
-A niech cię.- powiedział elf po czym szybko wstał i wykonując piruet uderzył przeciwnika w zbroję, następnie odskoczył ale tylko po to by po chwili wyskoczyć w górę i trafić jednym z ostrzy prosto pomiędzy oczy oponenta. Czuł jak po jego brzuchu spływa krew, jego tunika nie dawała mu zbyt dużej ochrony przed uderzeniami jednak chociaż trochę spowalniała upływ krwi dzięki czemu elf mógł walczyć odrobinę dłużej.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

Moment w którym pojawili się zbrojni, a w którym zgasło ognisko, był krótki. Chociaż dla łucznika wystarczył, tam gdzie z tego co pamiętał stał jeden ze zbrojnych, posłał strzałę, jak się okazało, niepotrzebnie, bo nie było tam już nikogo. Zaskoczony nagłym pojawieniem się jakiś metr obok niego zbrojnego, zaskoczył go, jednak wymierzony w okolice brzucha cios, nie doszedł do skutku, został odbity machnięciem dłuższego noża, który miał przy boku, ale teraz został wyciągnięty z pochwy. W następnej chwili uderzył przeciwnika płazem tego noża w hełm, wolałby nie wiedzieć, jak bardzo zadudniło wewnątrz bojowego garnka, który miał na głowie jego teraz już nieprzytomny przeciwnik, na hełmie było widać nie małe wgniecenie, w następnym momencie, łuk który wciąż trzymał przy sobie, trzymając go w drugiej ręce uniósł się i druga ręka teraz już wolna bo nóż schował do pochwy, wyciągnęła strzałę z kołczanu i naciągnęła łuk, wypuścił strzałę trafiając jednego z kilku ostatnich zbrojnych którzy zostali na polu walki, jednego trafił w środek piersi, natomiast drugi, doskoczył do łucznika i uderzył go mieczem, z trudem odbił ten cios, jednak, w następnej chwili został mu wymierzony mocny cios w szczękę, Stayer upadł nieprzytomny, obok swojej wcześniejszej ofiary, też nieprzytomnej, w odległości dwóch metrów od niego leżał jeszcze jeden mężczyzna, jednak już martwy, ze strzałą wbitą głęboko w środek piersi. A on sam teraz leżał nieprzytomny, zdany na łaskę, lub też niełaskę zbrojnego który powalił go uderzeniem pięści. Na szczęście jego wierzchowiec, Zryw, znalazł się obok swojego pana i stając na zadnich nogach, uderzył kilka razy kopytami żołnierza, który przed chwilą zagrażał jego panu. Koń, teraz już uspokojony, stał w odległości metra od swego właściciela, cicho parskając.
Ostatnio edytowane przez Stayer 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"- Otóż, jeśli bym sobie wyobraził, że Kickera tutaj nie ma, wówczas z pewnością trudno by mi było cię dostrzec, drogi przyjacielu.
- Tak myślałem - stwierdził Horace, zadowolony.
- Zwłaszcza że unosiłbyś się wtedy dwa metry nad ziemią - dodał pod nosem Will.
- Co powiedziałeś? - spytał podejrzliwie Horace.
"
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Shira zmarszczyła brwi i przyglądała się rozwojowi wydarzeń. Nie no, może jeszcze przebiegnie jeszcze stado jednorożców?
-Czemu to my zawsze musimy ratować idiotów?- westchnęła i dała znak Sadze, która ustawiła się koło łucznika, żeby go obronić. Shira rozejrzała się. W przeciwieństwie do reszty widziała wszystko znakomicie. W końcu prawie całe życie spędziła pod ziemią. Wyjęła zza pleców łuk i strzeliła do najbardziej zdezorientowanego wojownika. Trafiła między oczy.
-Ile jeszcze?- wrzasnęła i wykonała jeden ruch dłonią. Jej demonek, którego najczęściej przyzywała rzucił się na najbliższego wojownika, po czym powalił go, dotykając długim pazurem w czułe miejsce. Shira rozejrzała się i skinęła głową. Demonek zapłonął oświetlając wszystko naokoło. Shira się spokojnie rozglądała, nie zabija więcej dzisiaj...

UWAGA! Napisane złą postacią! Napisałam to jako Shira, drowka, która pojawiła się wcześniej. Teraz tego raczej nie zmienię. Ech... Przepraszam za błąd.
Ostatnio edytowane przez Sunniva 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Niesamowite! Jednak bogowie nad nim czuwali! W środku lasu, nie wiedzieć skąd, nie wiedzieć z jakiego powodu, znajdowała się grupa wojowników, która bez najmniejszego pytania uratowała mu głowę. Nawet mimo tego, że byli to ludzie w mundurach straży Nandan-Ther. Rozprawienie się z oddziałem pościgowym zajęło im zaledwie kilka minut. Gdyby coś widział na pewno największe wrażenie zrobił by na nim łucznik, który zabił chyba najwięcej żołnierzy, do tego strzelał łukiem i walczył wręcz jednocześnie. Godne podziwu. On sam nie był tak wybornym wojownikiem, tym bardziej, że od trzech lat nie miał w ręku miecza. Dlatego też nie wziął udziału w walce. W czasie jej trwania namacał jakieś dwa porzucone miecze. Uczucie rękojeści w dłoni po tylu latach było nie do opisania. Na szczęście przez cały ten czas utrzymywał formę fizyczną, więc nie było jeszcze z nim tak źle. Po omacku wymacał również jakieś dwa trupy i zabrał im pochwy od mieczów. Gdy ktoś zapalił światło, wszyscy ujrzeli stos trupów i jego pomiędzy drzewami, zapinającego rzemyki od dwóch pochew skrzyżowanych na plecach.
- No więc... -Zaczął.- Dzięki za pomoc. Mam u was dług.
Zastanawiał się co mu zrobią, gdy się dowiedzą o co w tym wszystkim chodzi.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Światło gwiazd i księżyca swobodnie wystarczyłoby kotołaczce do rozeznania się w otoczeniu, gdyby nie fakt, że jej oczy przyzwyczaiły się do blasku ogniska. Dlatego przez kilka sekund po zapadnięciu ciemności czuła się oślepiona; gwałtownie rozszerzyła źrenice by jak najlepiej widzieć.
Obok siebie usłyszała nagle brzęk krzyżowanych mieczy. Och, jaka jestem głupia!, pomyślała z rozpaczą. Przecież Niloufar...pewnie też nic nie widzi, a ktoś ją zaatakował... Zmiennokształtną bardzo zaniepokoił syk elfki. Najwyraźniej została zraniona.
- Nic ci nie jest? - rzuciła się do niej, gdy tylko drugi zbrojny padł na ziemię. Jej słowa zlały się z identyczną wypowiedzią Nilo, co przelotnie wywołało mimowolny uśmiech na bladej twarzy Mel. Zniknął on jednak bardzo szybko, gdy zdała sobie sprawę z poważnych konsekwencji jakie pociągnie za sobą nierozważne użycie magii. Oślepiła nie tylko przeciwników, ale i sojuszników - o ile nazwać tak można kilka przygodnie spotkanych osób.
W tym momencie rozpoczął się chaos.
Wszędzie rozgorzała walka; jej odgłosy, jęki, krzyki - wszystko uderzyło niespodziewanie w uszy Melpomene. Cofnęła się kilka kroków, gdy nagle jeden z ogłuszonych przez magiczny twór elfki wojowników chwycił ją za nogę. Zaskoczona tym, straciła równowagę i runęła jak długa. Wyrżnęła tyłem głowy o jakiś element uzbrojenia, co spowodowało pulsujący ból w czaszce.
Półprzytomny mężczyzna wciąż próbował ją pochwycić. Otępiona uderzeniem, odruchowo kopnęła go. Rozluźnił nieco uścisk, co dało jej czas na odsunięcie się na bezpieczną odległość. Polanę zalało słabe światło.
Mel przebiegła wzrokiem po pobojowisku i odczuła mdłości. Okrwawione ciała, rozłupane czaszki... Ostry zapach posoki wdzierał się do jej nosa. Zasłoniła dłonią usta i odwróciła się. Gdyby nie to, że zjadła tak niewiele, z pewnością wszystko znalazłoby się właśnie na trawie. Nie rozumiała, jak w ogóle można zabijać - a zabijać bez...ostrzeżenia? Tak po prostu?
Przymknęła oczy, krzywiąc się potwornie.
- Chodźmy stąd - wykrztusiła w końcu - Chodźmy stąd, chodźmy, idzie ich więcej...
Bowiem jej wyczulony słuch pochwycił odgłosy dalszego pościgu.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo także się uśmiechnęła do kotołaczki, gdy usłyszała identyczne pytanie z jej ust, wypowiedziane równo z elfką. Na dłoni czuła gorącą nitkę krwi, która spływała z rany. Wiedziała, że może dojść do zakażenia, o ile nie pospieszy się z wyleczeniem tego, lecz ważniejsze było zadbanie o bezpieczeństwo swoje i towarzyszki. Po chwili zauważyła, że kotołaczka gdzieś zniknęła, lecz dopiero gdy ktoś oświetlił polanę, zauważyła wojownika, który próbował "dopaść" Melpomene. Jej miecz wylądował pomiędzy jego oczami, a Melpomene leżała kawałek dalej, widocznie przewróciła się jak ten ją pochwycił. Była przytomna, więc Niloufar odetchnęła z ulgą. Usłyszała słowa zmiennokształtnej, co ją trochę zszokowało. Podbiegła do wojownika, który sprowadził za sobą pościg, i chwytając go za poły materiału z całej siły przyciła go do najbliższego pnia drzewa.
- Coś ty za jeden? I kto cię ściga? - warknęła do niego, wściekła za sprowadzenie żołnierzy. - Wiesz o tym, że oprócz tych paru wojowników od siedmiu boleści, jeszcze tutaj zmierza trzy razy tyle ludzi?
Nie zmyślała, bo usłyszała tętent koni, a piechurzy biegnący za nimi też nie zachowywali się bardzo cicho. Po chwili opamiętała się i puściła człowieka, lecz i tak jej gniew nie przeszedł.
- Uciekajmy, póki reszta pościgu jest jeszcze daleko - odparła, po czym podeszła do Melpomene i pomogła jej podnieść się z ziemi. - Tędy! - dodała, wsiadając na hipogryfa i podając rękę kotołaczce.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Dastan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dastan »

Elf był szczęśliwy z powodu zakończenia walki, jednak po słowach Niloufar trochę posmutniał. On także słyszał biegnące konie myślał jednak że to jacyś kupcy zmierzający do miasta. Rana odniesiona po potyczce z jednym z żołnierzy zadawała elfowi okropny ból, na szczęście znał się trochę na ziołach leczniczych dzięki czemu wiedział jakie zioło spowoduje uśmierzenie bólu, wyjął jedno z takich ziół ze swojej torby po czym je zjadł. Ból ustąpił. Dastan mógł teraz myśleć racjonalnie, wiedział że jedyne co mu pozostało to ucieczka razem z innymi. Sam przecież nie da sobie rady z całą armią nawet jeśli atakowałby ich z zaskoczenia, strzelając z łuku. Nie wiele mówiąc ruszył za hipogryfem, nie wiedział za bardzo gdzie podążają ale jednego był pewien w grupie na pewno mają większe szanse na zwycięstwo niż w pojedynkę.
Awatar użytkownika
Stayer
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Bard
Ranga: Łucznik
Kontakt:

Post autor: Stayer »

A on co? Dalej leżał, w szczęce czuł pulsujący, nieprzyjemny ból, nie mógł się podnieść i miał mroczki przed oczyma. Wydał z siebie jakiś nieartykułowany jęk, dając znak życia, no i znak na to że, przydałaby mu się pomoc. Rozchylił lekko powieki i rozejrzał się. nawet nie podnosząc głowy, bo nie miał do tego siły, zbrojny który uderzył go pięścią, leżał już martwy, a może i nieprzytomny. Popatrzył na wierzchowca stojącego obok niego samego, i na osobnika znajdującego się na tymże zwierzęciu. początkowo się wystraszył, bojąc się że może to być jeden z tych zbrojnych, ale ujrzał spod tych przymkniętych powiek coś innego - elfkę, chyba elfkę, jednego był pewien - kogoś płci żeńskiej. Miał nadzieję że mu pomoże, wydał jeszcze jeden jęk i dalej na nią patrzył. Usłyszał tupot kopyt, więc kolejni zbrojni... Byłby zdany już tylko na nich, gdyby go tu tak zostawili, ale miał nadzieję że tak nie będzie... I nawet tak kobieta na jakimś zwierzęciu, wydawała się go teraz bronić, więc też jest jakaś szansa...
Ostatnio edytowane przez Stayer 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"- Otóż, jeśli bym sobie wyobraził, że Kickera tutaj nie ma, wówczas z pewnością trudno by mi było cię dostrzec, drogi przyjacielu.
- Tak myślałem - stwierdził Horace, zadowolony.
- Zwłaszcza że unosiłbyś się wtedy dwa metry nad ziemią - dodał pod nosem Will.
- Co powiedziałeś? - spytał podejrzliwie Horace.
"
Shira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 63
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shira »

Shira przyglądała się pobojowisku z niesmakiem. Pstryknęła palcami i demonek zniknął. Zwróciła się do nieznajomego, który przywlókł ze sobą tych piekielnych zbrojnych. Narzuciła szybko na głowę kaptur.
- Jak będę miała szczęście, to nie poślą za mną listu gończego. Jeśli jednak nie... to pożałujesz.- syknęła - Czy ja na prawdę zawsze muszę trafiać na idiotów? - podeszła do tygrisicy, która mruknęła ze złością, że przypadło jej w roli pilnowanie jakiegoś człowieka. Wskoczyła na tygrysicę, po czym wciągnęła za sobą tego tępaka, który dał się pokonać w walce... Tygrysica przyspieszyła, by zrównać się z resztą.
- Dzisiaj coś jestem za dobra...
Ostatnio edytowane przez Shira 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
"-Hmm... No tak. A czy ty... Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to ważne?
-Pewnie, że ważne! Chciałabym wiedzieć... kim tacy szermierze są. I gdzie tacy są.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach."
Andrzej Sapkowski- Krew Elfów
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Dziwiło go skąd się wzięło nagle tylu zbrojnych, gdyż orientował się dokładnie ilu żołnierzy go tropiło, bo już raz ich widział, i to była ta liczba, która leżała martwa na pobojowisku. Czyżby bezowocne poszukiwania poskutkowały zwiększeniem liczby zbrojnych? Nie wierzył w to, no ale skoro słyszeli, to widocznie tak było.
Gdy tylko dopiął ostatni rzemień jakaś elfka chwyciła go za szmaty i uderzyła nim o drzewo. Nie zbyt wielkie wrażenie robiły na nim takie popisy. No ale skoro lubi. Gdy go puściła, rozprostował swoje 'ubranie' więzienne. Wpadł mu do głowy jeden pomysł - przecież musiał jakoś dostać się do Danae, a te na pewno było obstawione przez żołnierzy. Ściągnął więc płaszcz z kapitana oddziału, a w kieszeni znalazł legitymację. Świetnie. Narzucił płaszcz na siebie, a chwilę później kolejna elfka miała do niego jakieś problemy. Nie bardzo wiedział o co chodzi, bo był w tym czasie zajęty oglądaniem legitymacji i nie miał czasu jej słuchać. Gdy przestał, zobaczył że wszyscy się ewakuowali z miejsca zdarzenia. No dobra, może biec na nogach, stwierdził, po czym wziął nogi za pas i pobiegł za ginącym w oddali tygrysem.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Nie otwierając oczu za szeroko, by nie widzieć ciał i krwi, wsiadła na hipogryfa. Nie umiała jeździć, ale dopóki nie musiała kierować zwierzęciem i eflka trzymała ją, utrzymywała się jako tako w siodle. Rytmiczny tętent kopyt zwierzęcia uspokajał ją, gdy oddalali się od miejsca walki.
- I znów mnie uratowałaś - wyszeptała do Niloufar - Już drugi raz zawdzięczam ci życie.
Zastanawiała się, czy nieco nie spanikowała tam, na polanie. Czy na pewno był to pościg? Za nimi? A w zasadzie, za jednym człowiekiem? A może w pobliżu stacjonowała jakaś większa grupa i podążyła w ich kierunku, zwabiona hałasem? A może...
- Nilo...a jeśli to nie za tym człowiekiem, tylko za nami? Tacy, jak ci, którzy rano...
Było to prawdopobne, jeśli tajemniczy przeciwnicy nie wiedzieli, iż z kobietami nie ma Galanotha. Wszak jeśli ocalały poinformował pobratymców o umiejętnościach elfa, wysłanie większego oddziału za uciekiniarami byłoby zrozumiałe. Nie ulegało jednak wątpliwości, że niezależnie od tożsamości usłyszanych przez kotołaczkę istot, należało jak najszybciej oddalić się od pobojowiska.
Dwukrotnie użyła dzisiaj magii ognia, z którą nie radziła sobie najlepiej; obfite w emocje, niekoniecznie przyjemne przeżycia, ludzie próbujący odebrać jej życie... Trochę przerastało to młodą zmiennokształtną. Odczuwała zmęczenie; pragnęła tylko znaleźć się w jakimś bezpiecznym miejscu, pewna, że nie stanie się nic złego.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość