Re: [Komnaty Kasztelana] Męczący wieczór.
: Czw Lis 10, 2011 12:55 pm
Ostatnie dni były wyjątkowo pechowe dla kasztelana. Nie to, żeby wcześniej nie miał pecha, ale póki siedział sobie cichutko w swojej kancelarii jakoś złe sytuacje go omijały, przynajmniej te bardzo złe i upokarzające. Oczywiście od zawsze bywał niezdarny, zrzucał swoje papiery, przewracał świeczki i zalewał biurko woskiem, ale raczej nie świecił nagimi pośladkami przed namiestnikiem, nie zszywano mu an na brzuchu i nie smarowano siniaków na twarzy. Cóż, przynajmniej ostatnio nie mógł narzekać na nudę. Uśmiechnął się do siebie w duchu. Zamknął oczy i przekręcił głowę tak by przytulić się do jej boku.
- Jesteś kochana - wymamrotał jeszcze zanim zasnął.
- Jesteś kochana - wymamrotał jeszcze zanim zasnął.