Pałac Dziewięciu Wież ⇒ [Komnaty Amelii] Wieści.
- Wyobraź sobie, że do tej pory miałam tylko siebie. Branda nigdy nie było, a jak był, to... z resztą czy to ważne. Zrozum, że... nie, nie ważne. Nie wiem skąd ten dzień, nie wiem. Naprawdę nie wiem. Wczoraj jeszcze wszystko było po staremu. I każdy kolejny dzień miał być taki jak zwykle. Miałam wszystko poukładane, było dobrze. A dziś czuję się jakbym nie wiedziała kim jestem. Może to przez brak snu, może to przez burzę, może przez pogodę. Nie wiem. Wiem, że nie mam się ochoty pokazywać nikomu w takim stanie. Mam ochotę się schować i po prostu przespać ten dzień, mając nadzieję, że jutro będzie już jak dawniej, że znów zobaczę moją ścieżkę, że będę wiedzieć jakie będą następne dni i że nie będą takie jak ten.
- Najgorsze jest to, że muszę porozmawiać z Eohaidem, z Calisi, to mnie nie ominie, to moje zadanie. Nikt inny za mnie tego nie zrobi, to nie chodzi o to, że nikt inny nie może z nimi rozmawiać, ale o to, że... że nikt inny nie może tego zrobić. I czuję się tym gorzej, bo wiem, że będę musiała wstać i to zrobić, że tak naprawdę nie mogę sobie pozwolić na słabość.
- Najgorsze jest to, że muszę porozmawiać z Eohaidem, z Calisi, to mnie nie ominie, to moje zadanie. Nikt inny za mnie tego nie zrobi, to nie chodzi o to, że nikt inny nie może z nimi rozmawiać, ale o to, że... że nikt inny nie może tego zrobić. I czuję się tym gorzej, bo wiem, że będę musiała wstać i to zrobić, że tak naprawdę nie mogę sobie pozwolić na słabość.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Orian pocałował ją w czoło. Pogładził po policzku.
- Zatem zostań tutaj, połóż się, nie martw, nie przejmuj. Wszystko minie, połóż się do łóżka, przyniosę ci herbatę, poczytaj, poleniuchuj, zrób sobie dzień wolny. Ja zajmę się dziećmi, pomówię z Eohaidem. A ty zrób coś dla siebie.
Uniósł jej podbródek, ucałował lekko w usta. Objął ramieniem, czuła jak jego dłonie przez chwilę wędrują w jej włosach.
- Jesteś wspaniałą, piękną i wyjątkową kobietą. Szanowaną, jak żadna inna, ale w takie dni jak ten pozwól sobie odpocząć, zapomnieć o problemach. Połóż się i prześpij słońce.
- Zatem zostań tutaj, połóż się, nie martw, nie przejmuj. Wszystko minie, połóż się do łóżka, przyniosę ci herbatę, poczytaj, poleniuchuj, zrób sobie dzień wolny. Ja zajmę się dziećmi, pomówię z Eohaidem. A ty zrób coś dla siebie.
Uniósł jej podbródek, ucałował lekko w usta. Objął ramieniem, czuła jak jego dłonie przez chwilę wędrują w jej włosach.
- Jesteś wspaniałą, piękną i wyjątkową kobietą. Szanowaną, jak żadna inna, ale w takie dni jak ten pozwól sobie odpocząć, zapomnieć o problemach. Połóż się i prześpij słońce.
- Jak zwykle masz rację kochany Orianie. Położę się, prześpię. Zostaniesz ze mną póki nie zasnę? - zapytała i oparła się o niego przymykając oczy. Wiedziała, że ma rację, przecież nie była niezastąpiona, nie chciała być. Potrzebowała chwili przerwy, a może przede wszystkim snu, którego zabrakło jej w nocy. Fiołek leżał teraz w górze jej łoża czyszcząc sobie łapki i pomrukując cicho. Nagle wstał i paradnie przeszedł po łóżku, a kiedy dotarł do siedzącej na nim pary przyjrzał się im uważnie i trącił łebkiem Oriana w bok. Kiedy ten odsunął lekko by spojrzeć na szalonego kota, Fiołek bezceremonialnie wszedł mu na kolana. Amelia spojrzała zaskoczona na swojego kocura. To było zadziwiające, ta leniwa bestia nie pozwalała się głaskać nikomu innemu jak tylko Amelii i jej córkom, nie mówiąc już o tym, że na kolana wchodził tylko samej Amelii.
- A Tobie co dzisiaj? - powiedziała Amelia spoglądając zaskoczona na Fiołka.
- Też potrzebujesz pocieszenia, zły dzień masz kocie? -uśmiechnęła się łagodnie w stronę zwierzęcia, po czym przeniosła wzrok za mężczyznę.
- Chyba cię lubi, do tej pory jedyną osobą do której odważył się przyjść byłam ja. Przepraszam, on naprawdę się tak nigdy nie zachowywał.
- A Tobie co dzisiaj? - powiedziała Amelia spoglądając zaskoczona na Fiołka.
- Też potrzebujesz pocieszenia, zły dzień masz kocie? -uśmiechnęła się łagodnie w stronę zwierzęcia, po czym przeniosła wzrok za mężczyznę.
- Chyba cię lubi, do tej pory jedyną osobą do której odważył się przyjść byłam ja. Przepraszam, on naprawdę się tak nigdy nie zachowywał.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie szkodzi to miłe kocisko - podrapał kota jedną ręką , drugą objął ją mocniej.
- Na ciebie już czas, prześpij się choć trochę Amelio - pocałował ją znów w czoło. Otulając mocniej płaszczem, i skórą z ścielącą łoże. Lekko przechylił jej ciało, by oparła się o węzgłowie łoża. Poprawił poduszkę by lepiej leżała.
- Masz cały dzień na spanie, więc śpij będę czuwał dopóki nie zaśniesz - gładził teraz i ją po czarnych włosach i kota.
Dzień za oknem powoli chylił się ku południu, nadal nie pojawiło się słońce ani na chwilę. Deszcz padał znacznie mniej niż zwykle, ale nie zapowiadało się na poprawę. No cóż, dobra jesień lirieńska mogła złożyć się z tygodnia samego deszczu. Nieciekawy jedynie był fakt ,że pogoda przerwała turniej. Wiele miesięcy zajęło dojechanie większości gościom z dalekich stron, by jak się okazało spędzić tu dłuższy czas w pałacu. Orian zamyślił się zastanawiając jak problem rozrywki rozwiąże Eohaid.
- Na ciebie już czas, prześpij się choć trochę Amelio - pocałował ją znów w czoło. Otulając mocniej płaszczem, i skórą z ścielącą łoże. Lekko przechylił jej ciało, by oparła się o węzgłowie łoża. Poprawił poduszkę by lepiej leżała.
- Masz cały dzień na spanie, więc śpij będę czuwał dopóki nie zaśniesz - gładził teraz i ją po czarnych włosach i kota.
Dzień za oknem powoli chylił się ku południu, nadal nie pojawiło się słońce ani na chwilę. Deszcz padał znacznie mniej niż zwykle, ale nie zapowiadało się na poprawę. No cóż, dobra jesień lirieńska mogła złożyć się z tygodnia samego deszczu. Nieciekawy jedynie był fakt ,że pogoda przerwała turniej. Wiele miesięcy zajęło dojechanie większości gościom z dalekich stron, by jak się okazało spędzić tu dłuższy czas w pałacu. Orian zamyślił się zastanawiając jak problem rozrywki rozwiąże Eohaid.
Amelia nie zamierzała protestować. Położyła się na łożu i pozwoliła przykryć skórami. To chyba był w tym momencie najlepszy pomysł, żeby położyć się i spróbować zasnąć, a właściwie odespać noc. Miała tylko nadzieję, że nie nadejdzie burza. Deszcz, który wcześniej obudził ją teraz stukał równomiernie o szybę, Amelia wsłuchana w jego jednostajny dźwięk w końcu odnalazła w nim swego rodzaju ukojenie, rytmiczne dudnienie stało się hipnotyzujące i księżna zaczęła zasypiać. Miała zamknięte oczy, ale ciągle wsłuchana była w deszcz za oknem. Czuła obok siebie obecność Oriana i ciepło, teraz cicho mruczącego Fiołka. Jej oddech był równy i spokojny, wydawało się, że Amelia naprawdę zaczęła zasypiać.
- Orian...- nagle odezwał się jej cichy, aksamitny głos, nie otwarła jednak oczu - pocałujesz mnie?
- Orian...- nagle odezwał się jej cichy, aksamitny głos, nie otwarła jednak oczu - pocałujesz mnie?
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Orian rozszerzył oczy ze zdumienia, jednak uśmiechnął się pod nosem. Objął ją mocniej ramieniem i pocałował namiętnie.
- Proszę Amelio - powiedział łagodnie. Przytulił ją do siebie. Pogoda była okropna, tym chętniej spędzał ją w towarzystwie kobiety.
- Śpij Amelio - wyszeptał całując jeszcze raz w czoło.
- Będę tutaj czuwał... przez cały czas aż się obudzisz.
Ziewnął, sam był zmęczony, oparł policzek o głowę kobiety, jej skóra pachniała niepowtarzalnie.
- Odpoczywaj ja się wszystkim zajmę. Dziś masz dzień w którym możesz robić co zechcesz.
- Proszę Amelio - powiedział łagodnie. Przytulił ją do siebie. Pogoda była okropna, tym chętniej spędzał ją w towarzystwie kobiety.
- Śpij Amelio - wyszeptał całując jeszcze raz w czoło.
- Będę tutaj czuwał... przez cały czas aż się obudzisz.
Ziewnął, sam był zmęczony, oparł policzek o głowę kobiety, jej skóra pachniała niepowtarzalnie.
- Odpoczywaj ja się wszystkim zajmę. Dziś masz dzień w którym możesz robić co zechcesz.
Amelia mruknęła prawie jak głaskany Fiołek. Była już na wpół przytomna kiedy ją całował, ale tego właśnie chciała. Poczuła się bezpieczna i spokojna, jakby od zawsze tak było, jakby on był przy niej w każdej chwili, przez te wszystkie lat, jakby w ogóle nie było czasu rozłąki. Jakby żyli razem od wielu, wielu lat. Skuliła się jeszcze i wtuliła twarz w poduszkę, jakby nadal było jej zimno. Nie bardzo wiedziała w tej chwili co dzieje się wokół niej, czuła jednak, że jest po prostu dobrze i nie ma się czego bać. Nie słyszała już ostatnich słów Oriana, jedyne co utkwiło w jej świadomości, to jego usta na jej wargach i z tą właśnie świadomością, nie myśląc już o niczym, zasnęła.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Kiedy zaczęła zasypiać zdjął jej i sobie buty. Głupio leżało się obuwiu na łożu. Przykrył ją troskliwie skórami. Orian sam nie wiedział kiedy dokładnie zasnął, w którymś jednak momencie po prostu zamknął oczy i świat zniknął.
Nie pamiętał ile czasu spał, budził się bowiem co jakiś czas, potem znów zasypiał. Pamiętał tylko że przytulił ją mocno, przywarł do jej ciała, objął ją w pasie zakopując twarz w jej włosach. Obudził się dopiero kiedy obróciła się do niego twarzą. Uchylił powiekę by spojrzeć na śpiącą Amelię. Nadal mu się podobała, tak samo jak kiedyś. Przybliżył się do niej i pocałował ją delikatnie.
- Jesteś piękna Amelio, nawet kiedy śpisz - wyszeptał obejmując się w pasie i przyciągając do siebie.
Za oknem pojawiło się słońce, ogrzewając ich promieniami. Uśmiechnął się i przymknął lekko oczy.
Nie pamiętał ile czasu spał, budził się bowiem co jakiś czas, potem znów zasypiał. Pamiętał tylko że przytulił ją mocno, przywarł do jej ciała, objął ją w pasie zakopując twarz w jej włosach. Obudził się dopiero kiedy obróciła się do niego twarzą. Uchylił powiekę by spojrzeć na śpiącą Amelię. Nadal mu się podobała, tak samo jak kiedyś. Przybliżył się do niej i pocałował ją delikatnie.
- Jesteś piękna Amelio, nawet kiedy śpisz - wyszeptał obejmując się w pasie i przyciągając do siebie.
Za oknem pojawiło się słońce, ogrzewając ich promieniami. Uśmiechnął się i przymknął lekko oczy.
Obudziło ją uczucie przyjemności. Znów mruknęła cicho, tak jak wtedy kiedy zasypiała. W końcu było jej ciepło i czuła się spokojna. Uchyliła powieki i zobaczyła przed sobą twarz mężczyzn, czuła, że ją obejmuje i chyba nigdy nie czuła się tak dobrze. Uśmiechnęła się i spojrzała na niego zaspanymi oczami. Włosy miała w całkowitym nieładzie, a na jej policzku odcisnął się guzik od jego tuniki. Westchnęła cicho i wtuliła się w niego mocniej.
- To dziwne... - szepnęła - nigdy nie obudziłam się w ramionach mężczyzny - nagle posmutniała jakby coś jej się przypomniało.
- Brand nigdy zemną nie spał. Nigdy. On... - przełknęła ślinę i zamknęła oczy - przychodził i wychodził, wracał do swojej komnaty, a mnie zostawiał samą. Myślę, że on to robił z szacunku, nie chciał robić mi przykrości jeszcze swoją obecnością. Od zawsze wiedział, że go nie kocham i że to się nigdy nie zmieni. Tylko, że czasem... on chyba nie rozumiał zupełnie, że czasem... że można czuć się samotnym do granicy możliwości, że są takie dni, że człowiek jest wdzięczny kiedy może przytulić się do kota, bo nie ma już nikogo innego... są takie dni, kiedy ludzie bywają żałośni i oddali by wszystko za odrobinę czułości... Byłam młoda i głupia. Potem się przyzwyczaiłam.
- To dziwne... - szepnęła - nigdy nie obudziłam się w ramionach mężczyzny - nagle posmutniała jakby coś jej się przypomniało.
- Brand nigdy zemną nie spał. Nigdy. On... - przełknęła ślinę i zamknęła oczy - przychodził i wychodził, wracał do swojej komnaty, a mnie zostawiał samą. Myślę, że on to robił z szacunku, nie chciał robić mi przykrości jeszcze swoją obecnością. Od zawsze wiedział, że go nie kocham i że to się nigdy nie zmieni. Tylko, że czasem... on chyba nie rozumiał zupełnie, że czasem... że można czuć się samotnym do granicy możliwości, że są takie dni, że człowiek jest wdzięczny kiedy może przytulić się do kota, bo nie ma już nikogo innego... są takie dni, kiedy ludzie bywają żałośni i oddali by wszystko za odrobinę czułości... Byłam młoda i głupia. Potem się przyzwyczaiłam.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Wysłuchał ją milcząc, potem jednak przytulił mocniej do siebie.
- Teraz nie musisz się już o to martwić. Odnalazłem cię. Masz mnie, jeśli chcesz zadbam o Ciebie. Choć wiem jak musiałaś się czuć, pamiętam jak sam się czułem. Tamte czasy jednak minęły, bezpowrotnie, teraz jest ten dzień, ten czas.
Kiedy to powiedział, chmury odsłoniły niebo z których wprost na ich twarze padły promienie pięknego jesiennego słońca.
- Nawet pogoda nam sprzyja. Nie martw się już niczym Amelio. - pocałował ją w skroń, przytulając do siebie i gładząc po włosach.
- Od dziś będzie inaczej, będzie pięknie, spokojnie... i nie samotnie... - wyszeptał uśmiechając się do niej.
- Teraz nie musisz się już o to martwić. Odnalazłem cię. Masz mnie, jeśli chcesz zadbam o Ciebie. Choć wiem jak musiałaś się czuć, pamiętam jak sam się czułem. Tamte czasy jednak minęły, bezpowrotnie, teraz jest ten dzień, ten czas.
Kiedy to powiedział, chmury odsłoniły niebo z których wprost na ich twarze padły promienie pięknego jesiennego słońca.
- Nawet pogoda nam sprzyja. Nie martw się już niczym Amelio. - pocałował ją w skroń, przytulając do siebie i gładząc po włosach.
- Od dziś będzie inaczej, będzie pięknie, spokojnie... i nie samotnie... - wyszeptał uśmiechając się do niej.
- Może. Może masz rację. Tylko... że niektóre rzeczy trudno zapomnieć. Ciebie nikt nie zmusił do małżeństwa. Nie kazał spełniać ci małżeńskich obowiązków, ani mieć dzieci. Kocham Astrid i Sol, nie żałuję, że się urodziły. Są całym moim światem. Ale niektórych wspomnień nie da się zagłuszyć. Świat się zmienia, ja się zmieniam, ale są rzeczy, które wywierają taki wpływ, że nie da się już go pozbyć - zamilkła na dłuższą chwilę.
- Muszę przestać - powiedziała w końcu - muszę przestać roztrząsać to co było i w końcu zrobić coś ze sobą. Nie znoszę siebie takiej. Dzień mija, a ja nadal się nie pozbierałam - skarciła sama siebie. Podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przepraszam. I dziękuję. Jak widzisz czasem nadal jestem tym samym rozklejającym się dzieckiem/
- Muszę przestać - powiedziała w końcu - muszę przestać roztrząsać to co było i w końcu zrobić coś ze sobą. Nie znoszę siebie takiej. Dzień mija, a ja nadal się nie pozbierałam - skarciła sama siebie. Podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przepraszam. I dziękuję. Jak widzisz czasem nadal jestem tym samym rozklejającym się dzieckiem/
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
- Nic nie szkodzi moja kochana - pocałował ją w czoło, pomagając wstać.
- Każdy z nas ma takie dni, kiedy nie wie co z nimi zrobić, ale wtedy mamy siebie. Tak to już obmyślono na tym świecie.
Pomógł poprawić jej suknię, i założył na ramiona, fioletową suknie.
- Perfekcyjna jak zawsze - uśmiechnął się łagodnie, kradnąc jej pocałunek - Jesteś niezwykle silną kobietą, do chwil słabości nie warto wracać, kiedy możesz decydować o przyszłości. Moja księżniczko. Kiedyś nie mogłaś decydować o sobie, teraz już tak.
Podał jej swoje ramię, wyprowadzając z komnaty do sali kominkowej.
- Każdy z nas ma takie dni, kiedy nie wie co z nimi zrobić, ale wtedy mamy siebie. Tak to już obmyślono na tym świecie.
Pomógł poprawić jej suknię, i założył na ramiona, fioletową suknie.
- Perfekcyjna jak zawsze - uśmiechnął się łagodnie, kradnąc jej pocałunek - Jesteś niezwykle silną kobietą, do chwil słabości nie warto wracać, kiedy możesz decydować o przyszłości. Moja księżniczko. Kiedyś nie mogłaś decydować o sobie, teraz już tak.
Podał jej swoje ramię, wyprowadzając z komnaty do sali kominkowej.
- A Ty jak zwykle masz rację kochany Orianie - uśmiechnęła się. Weszli do komnaty kominkowej. Była pusta. Dziewczynki pewnie bawiły się gdzieś w pałacu. Służki posprzątały już izbę, nie było śladu po drewnianych zabawkach małej Sol, ani szachownicy na której Astrid i Orian gali. Za to rozpalono w kominku, co ucieszyło Amelię, w końcu dziś przez większość dnia marzła. Teraz przynajmniej będzie jej ciepło. Kiedy Orian podprowadził ja do krzesła żeby usiadła, na chwilę stanęli do siebie twarzami. To zawsze były miłe momenty, kiedy patrzyli sobie w oczy. Jakby czas stawał w miejscu. I tak w jej, jak i w jego oczach lśniły wtedy małe, srebrne iskierki. Teraz było podobnie. Spojrzeli sobie w oczy i czas się zatrzymał. Z jakiś tylko sobie znanych powodów Amelia wspięła się na palce i pocałowała go zanim jeszcze zdążyli spojrzeć w bok. Tylko on potrafił sprawić, że Amelia robiła takie rzeczy.
W tym momencie do komnaty weszła cicho jedna ze służek samej Amelii.
- Pani? - wyjąkała cicho zaskoczona. Amelia oderwała się od ust mężczyzny i spojrzała na zdziwioną służkę. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jej zaskoczenie.
- Tak Mario? - zapytała spokojnie, za stara była, żeby bawić się w zawstydzanie się, czy peszenie.
- W nocy przyjechała księżna Liriels an Belaqua i jej brat, który jednak gdzieś zniknął i nikt nie może go znaleźć. Mówi się też, że księżna jest poważnie chora, że ma zapalenie płuc i leży w swoich komnatach. Ponoć leczy ją książę Asaldur, bo Lady Tantris gdzieś zniknęła - powiedziała służka.
- Pomyślałam pani, że powinnaś wiedzieć - dodała kłaniając się. Oczywiście Amelia chciała wiedzieć. Dzięki takim, zaufanym służącym jak Maria mogła wiedzieć dużo więcej niż z oficjalnych wieści. Służący zawsze plotkowali, a plotki roznosiły się szybciej niż pożar na równinie. Maria zawsze przychodziła do Amelii z wszelakimi wieściami.
- Dziękuję ci Mario, możesz odejść - odpowiedziała spokojnie księżna. Służka szybko zniknęła za drzwiami.
- A to ci niespodzianka - rzekła odwracając się w stronę Oriana.
- Czyli Ruda już tutaj jest, w dodatku chora. Hmmm i ciekawe co się stało z Tantris, że nigdzie jej nie ma.
W tym momencie do komnaty weszła cicho jedna ze służek samej Amelii.
- Pani? - wyjąkała cicho zaskoczona. Amelia oderwała się od ust mężczyzny i spojrzała na zdziwioną służkę. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jej zaskoczenie.
- Tak Mario? - zapytała spokojnie, za stara była, żeby bawić się w zawstydzanie się, czy peszenie.
- W nocy przyjechała księżna Liriels an Belaqua i jej brat, który jednak gdzieś zniknął i nikt nie może go znaleźć. Mówi się też, że księżna jest poważnie chora, że ma zapalenie płuc i leży w swoich komnatach. Ponoć leczy ją książę Asaldur, bo Lady Tantris gdzieś zniknęła - powiedziała służka.
- Pomyślałam pani, że powinnaś wiedzieć - dodała kłaniając się. Oczywiście Amelia chciała wiedzieć. Dzięki takim, zaufanym służącym jak Maria mogła wiedzieć dużo więcej niż z oficjalnych wieści. Służący zawsze plotkowali, a plotki roznosiły się szybciej niż pożar na równinie. Maria zawsze przychodziła do Amelii z wszelakimi wieściami.
- Dziękuję ci Mario, możesz odejść - odpowiedziała spokojnie księżna. Służka szybko zniknęła za drzwiami.
- A to ci niespodzianka - rzekła odwracając się w stronę Oriana.
- Czyli Ruda już tutaj jest, w dodatku chora. Hmmm i ciekawe co się stało z Tantris, że nigdzie jej nie ma.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Orian uśmiechnął się poważny lekko jak zawsze.
- zatem list był spóźniony lub za późno wysłany. Dociekać zresztą nie ma co elekt jest taki sam. Ale faktycznie ciekawe gdzie jest Tantris, o ile po wojownikach można się spodziewać iż kurują się w swoich izbach. Tak młoda zielarka, która znika nagle. Myślę że występ jej amanta może mieć coś wspólnego. Choć nie zmienia to sytuacji. Ruda która jest chora, zaskakujące. Jej pojawienie się, spóźniony list, i do tego choroba. Nie masz wrażenie że wszystko ma jakieś znaczenie. Być może specjalnie list był spóźniony, zapewne gdyby Eohaid dowiedział się iż kobieta będzie dopiero, mógłby jakoś zareagować, tak został postawiony przed faktem dokonanym. Choć to jedynie moje drobne domysły. A z Twoim bratem i tak trzeba pomówić. Ostatnia ma jakieś dziwne zachowania, zupełnie jak nie on. Zdrowie na pewno mu dopisuje ?
Orian po pocałunku, który zresztą zawsze był miły i zaskakujący, usiadł sobie obok Amelii mogąc z nią swobodnie mówić. Lubił patrzeć w jej łagodną, spokojną twarz. Była piękna, zresztą co tu dużo mówić, dla niego byłą piękna zawsze.
- zatem list był spóźniony lub za późno wysłany. Dociekać zresztą nie ma co elekt jest taki sam. Ale faktycznie ciekawe gdzie jest Tantris, o ile po wojownikach można się spodziewać iż kurują się w swoich izbach. Tak młoda zielarka, która znika nagle. Myślę że występ jej amanta może mieć coś wspólnego. Choć nie zmienia to sytuacji. Ruda która jest chora, zaskakujące. Jej pojawienie się, spóźniony list, i do tego choroba. Nie masz wrażenie że wszystko ma jakieś znaczenie. Być może specjalnie list był spóźniony, zapewne gdyby Eohaid dowiedział się iż kobieta będzie dopiero, mógłby jakoś zareagować, tak został postawiony przed faktem dokonanym. Choć to jedynie moje drobne domysły. A z Twoim bratem i tak trzeba pomówić. Ostatnia ma jakieś dziwne zachowania, zupełnie jak nie on. Zdrowie na pewno mu dopisuje ?
Orian po pocałunku, który zresztą zawsze był miły i zaskakujący, usiadł sobie obok Amelii mogąc z nią swobodnie mówić. Lubił patrzeć w jej łagodną, spokojną twarz. Była piękna, zresztą co tu dużo mówić, dla niego byłą piękna zawsze.
- Ha! No tak. Wszystko zależy jak Tris zareagowała na zaloty naszego kasztelana i jak sam kasztelan się zachował. Ale znając gorącą krew Tris to faktycznie jej zniknięcie może mieć wiele wspólnego z naszym nieśmiałym kasztelanem. Co do Rudej, to nie sądzę żeby list był wysłany specjalnie zbyt późno, raczej stawiałbym na nieporadnego posłańca. Ale tak czy inaczej Eohaid nie będzie zadowolony, że nie miał czasu żeby przygotować się jakoś na jej wizytę. Dziwi mnie też jej choroba, jestem ciekawa skąd u niej zapalenie płuc, rzadko choruje, a tu nagle rozchorowała się będąc w Astron-Oris. To wszystko jakieś dziwne się zbiega.
- No tak, a z Eohaidem będę musiała poważnie porozmawiać, choć on tego nie lubi, bo wie, że zwykle mam rację. Zrobił się jakiś... niezdecydowany. Mam wrażenie, że sam nie wie czego chce i nie umie się poskładać - westchnęła ciężko myśląc o bracie. Faktycznie Eohaid ostatnio był jaki był. Niby po rozmowie z nią na chwilę wziął się w garść, ale potem całe jego niezdecydowanie wróciło. Amelia wsunęła swoją drobną dłoń pod dłoń Oriana, dziś chyba wyjątkowo potrzebowała czułości.
- Martwię się o niego. Mam nadzieję, że będę w stanie mu pomóc. I że jakoś przeżyje wizytę Rudej. Ech... jeszcze ta cesarzowa. Mogłaby w końcu wyjechać. Byłby jeden problem mniej.
- No tak, a z Eohaidem będę musiała poważnie porozmawiać, choć on tego nie lubi, bo wie, że zwykle mam rację. Zrobił się jakiś... niezdecydowany. Mam wrażenie, że sam nie wie czego chce i nie umie się poskładać - westchnęła ciężko myśląc o bracie. Faktycznie Eohaid ostatnio był jaki był. Niby po rozmowie z nią na chwilę wziął się w garść, ale potem całe jego niezdecydowanie wróciło. Amelia wsunęła swoją drobną dłoń pod dłoń Oriana, dziś chyba wyjątkowo potrzebowała czułości.
- Martwię się o niego. Mam nadzieję, że będę w stanie mu pomóc. I że jakoś przeżyje wizytę Rudej. Ech... jeszcze ta cesarzowa. Mogłaby w końcu wyjechać. Byłby jeden problem mniej.
-
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 79
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Orian wykorzystał sytuacje i chwytając kobietę przyciągnął do siebie, pocałował. Po dłuższej chwili dopiero się cofnął.
- Może odwiedzimy Rudą? Jakoś dawno jej nie widziałem, bardzo dawno. Mi się zdaje że jej zachorowanie to kwestia klimatu. U niej w marchii pogoda i klimat są łagodniejsze. Zapewne u nich wciąż słońce świeci, a u nas już deszcz. Myślę że zwyczajnie przeziębiła się w podróżując tutaj a potem doprawiła od burzy.
- Ale z Eohaidem trzeba będzie koniecznie pomówić czy tego chce czy nie.
- Może odwiedzimy Rudą? Jakoś dawno jej nie widziałem, bardzo dawno. Mi się zdaje że jej zachorowanie to kwestia klimatu. U niej w marchii pogoda i klimat są łagodniejsze. Zapewne u nich wciąż słońce świeci, a u nas już deszcz. Myślę że zwyczajnie przeziębiła się w podróżując tutaj a potem doprawiła od burzy.
- Ale z Eohaidem trzeba będzie koniecznie pomówić czy tego chce czy nie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość