Fargoth ⇒ [Ulice Fargoth] Początek poszukiwań.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain wpatrywała się swoimi ślicznymi, dużymi oczami w Sorena zupełnie nie rozumiejąc jego pytania. W końcu powiedziała:
- Jak to co zrobiłam? Poszłam poszukać jedzenia i... - tu wskazała na tależ - ...jak widać je znalazłam. Co zaś... - sięgnęła ręką po słodką bułkę leżącą na tacy - ...do Twego drugiego pytania, to śnieg zdążył stopnieć szesna... nie, siedemnaście razy na zboczu góry odkąd przyszłam na świat - to powiedziawszy ugryzła wielki kęs pieczywa, zdecydowanie większy niż to przystawało kobiecie, a na jej twarz wypłynął błogi wyraz zadowolenia.
- Nie wiem, co masz z tym zaciąganiem mnie do tego łóżka - powiedziała w przerwie pomiędzy jednym kęsem a drugim. - Czuję się już lepiej... i mogłabym zjeść posiłek razem ze wszystkimi. Jestem przecież wo... - ostatnie słowo na nieszczęście Sorena utonęło w przeżuwanej kiełbasie. - I dlatego nie potrzebuję takiego specjalnego traktowania. No ale skoro... - tym razem spory kawałek sera wylądował w jej ustach. Dziewczyna spojrzała rozszerzonymi oczami na trzymaną w ręku jego resztę - mmmm... to jest pyszne! Skoro jesteś teraz moim opiekunem, to będę posłuszna. Chociaż z drugiej strony nie należysz do Ludu, no ale... - Lain nie dokończyła, bo stwierdziła, że z gadania i jedzenia, to drugie w tej chwili jest ważniejsze.
Gdy skończyła jeść w kącikach jej ust wciąż pozostawały kawałki sera, a na tunice widniała wielka, tłusta plama. Dziewczyna pozostawała jednak tym zupełnie niezrażona i była wyraźnie zadowolona.
- Jak to co zrobiłam? Poszłam poszukać jedzenia i... - tu wskazała na tależ - ...jak widać je znalazłam. Co zaś... - sięgnęła ręką po słodką bułkę leżącą na tacy - ...do Twego drugiego pytania, to śnieg zdążył stopnieć szesna... nie, siedemnaście razy na zboczu góry odkąd przyszłam na świat - to powiedziawszy ugryzła wielki kęs pieczywa, zdecydowanie większy niż to przystawało kobiecie, a na jej twarz wypłynął błogi wyraz zadowolenia.
- Nie wiem, co masz z tym zaciąganiem mnie do tego łóżka - powiedziała w przerwie pomiędzy jednym kęsem a drugim. - Czuję się już lepiej... i mogłabym zjeść posiłek razem ze wszystkimi. Jestem przecież wo... - ostatnie słowo na nieszczęście Sorena utonęło w przeżuwanej kiełbasie. - I dlatego nie potrzebuję takiego specjalnego traktowania. No ale skoro... - tym razem spory kawałek sera wylądował w jej ustach. Dziewczyna spojrzała rozszerzonymi oczami na trzymaną w ręku jego resztę - mmmm... to jest pyszne! Skoro jesteś teraz moim opiekunem, to będę posłuszna. Chociaż z drugiej strony nie należysz do Ludu, no ale... - Lain nie dokończyła, bo stwierdziła, że z gadania i jedzenia, to drugie w tej chwili jest ważniejsze.
Gdy skończyła jeść w kącikach jej ust wciąż pozostawały kawałki sera, a na tunice widniała wielka, tłusta plama. Dziewczyna pozostawała jednak tym zupełnie niezrażona i była wyraźnie zadowolona.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Ech... dziecko dziecko westchnął w duchu mężczyzna. Lain była... jak małe dziecko, albo zwierzątko. Zachowywała się tak jakby dopiero co wyszła z lasu, mówiła nie składnie, dużo, ale często bez sensu, jadła jak krasnolud i zupełnie nie przejmowała się konwenansami... jakby w ogóle ich nie znała. Soren mógł tylko chwycić się za głowę, dziewczyna była rozczulająca w swojej nieznajomości i niewiedzy, z drugiej jednak strony jej zachowanie mogło być problemem. Soren nie wiedział, czy powinien być stanowczy czy delikatny, musiał się w końcu dowiedzieć od dziewczyny czegoś konkretnego, nie chciał dopuścić do siebie najgorszych myśli, ale jej prymitywne zachowanie mogło wskazywać na najgorsze. Mężczyzna z rozbawieniem przyglądał się brudnej od resztek jedzenia twarzy dziewczyny. W końcu jednak spoważniał.
- Lain, skoro jestem teraz Twoim opiekunem, a Ty będziesz mi posłuszna musisz być ze mną całkowicie szczera i odpowiedzieć na moje pytania. I bez kłamstw - rzekł stanowczo.
- Ale najpierw mnie posłuchaj i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu. Od teraz gdyby ktoś Cię pytał jesteś moją żoną. Tak, wiem nie jesteś, masz tylko tak mówić. Zeszłaś na dół, do sali pełnej gości, mając na sobie tylko moją tunikę, więc teraz wszyscy goście sądzą, że jesteś moją kochanką. Wiesz w ogóle co to znaczy? Z resztą... masz do wyboru albo udawać moją żonę, albo narazić się na zaloty wszystkich tych którzy w tej chwili mają Cię za dziwkę, co najpewniej skończy się tak jak wtedy gdy znalazłem Cię na ulicy - Soren przestał przebierać w słowach, miał tylko nadzieję, że dziewczyna rozumie co mówi.
- Ty śpisz w łóżku, ja na fotelu, z pokoju możesz wychodzić ale tylko kompletnie ubrana i uprzedzaj mnie, że chcesz wyjść, albo wychodź ze mną, na razie... - spojrzał na wielką plamę na tunice - na razie dam Ci moją koszulę, w niej będziesz spała. Jutro przyniosę Ci jakieś bardziej kobiece i odpowiednie ubranie. A teraz masz odpowiedzieć na moje pytania i też nie chce słyszeć sprzeciwu. Skąd pochodzisz i co robisz sama w mieście? O jaki klan mnie pytałaś? Kim są Twoi rodzice? I przede wszystkim, wybacz że o to pytam, ale z czego żyjesz?
- Lain, skoro jestem teraz Twoim opiekunem, a Ty będziesz mi posłuszna musisz być ze mną całkowicie szczera i odpowiedzieć na moje pytania. I bez kłamstw - rzekł stanowczo.
- Ale najpierw mnie posłuchaj i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu. Od teraz gdyby ktoś Cię pytał jesteś moją żoną. Tak, wiem nie jesteś, masz tylko tak mówić. Zeszłaś na dół, do sali pełnej gości, mając na sobie tylko moją tunikę, więc teraz wszyscy goście sądzą, że jesteś moją kochanką. Wiesz w ogóle co to znaczy? Z resztą... masz do wyboru albo udawać moją żonę, albo narazić się na zaloty wszystkich tych którzy w tej chwili mają Cię za dziwkę, co najpewniej skończy się tak jak wtedy gdy znalazłem Cię na ulicy - Soren przestał przebierać w słowach, miał tylko nadzieję, że dziewczyna rozumie co mówi.
- Ty śpisz w łóżku, ja na fotelu, z pokoju możesz wychodzić ale tylko kompletnie ubrana i uprzedzaj mnie, że chcesz wyjść, albo wychodź ze mną, na razie... - spojrzał na wielką plamę na tunice - na razie dam Ci moją koszulę, w niej będziesz spała. Jutro przyniosę Ci jakieś bardziej kobiece i odpowiednie ubranie. A teraz masz odpowiedzieć na moje pytania i też nie chce słyszeć sprzeciwu. Skąd pochodzisz i co robisz sama w mieście? O jaki klan mnie pytałaś? Kim są Twoi rodzice? I przede wszystkim, wybacz że o to pytam, ale z czego żyjesz?
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain zastanawiała się dlaczego ma udawać żonę swojego opiekuna, przecież był jej opiekunem nie mężem. Nie rozumiała tego, ale skoro chciał żeby zachowywała się tak jak matka i ojciec, to czemu nie. W końcu był Starszy i zapewne wiedział więcej. "I co to jest ta dziwka?" - zastanawiała się Fellarianka. Postanowiła, że go o to zapyta, teraz jednak miała inny problem. Soren bowiem chciał by powiedziała mu o miejscu swojego pochodzenia. Mentorzy mówili jej, że ma się nie chwalić swoim pochodzeniem. Z drugiej jednak strony nie zabronili jej tego wprost, a skoro mężczyzna siedzący naprzeciwko niej został jej nowym opiekunem, to powinna mu powiedzieć.
- No dobrze powiem CI skąd pochodzę - powiedziała w końcu. - Tylko proszę nie mów tego nikomu. Mentorzy by tego nie chcieli. - Następne słowa wypowiedziała szeptem: - Pochodzę z Szczytów Fellarionu, z wioski Nattenheim. - Lain uśmiechnęła się, po czym resztę powiedziała już normalnym tonem. - Co do mojego pobytu w mieście, to już Ci mówiłam, ale skoro chcesz usłyszeć to jeszcze raz to proszę bardzo. Szukam pewnej starej świątyni. Może ona zawierać wskazówki dotyczące miejsca pobytu pewnego artefaktu, który jest potrzebny mojemu ludowi... aaa - wtrąciła nagle i pacnęła się otwartą dłonią w czoło. - Pytałeś co robię SAMA w mieście! A ja myślałam, że zapomniałeś co mówiłam. Otóż szukam jej sama, ponieważ Mędrcy uznali, iż w pojedynkę będę miała największe szanse na wykonanie misji. Zwykli wojownicy mogliby tylko utrudniać wykonywanie tej niebezpiecznej misji, a wszyscy pozostali Strażnicy są potrzebni przy obronie. Co do moich rodziców, to są oni szlachetnymi wojownikami klanu, choć żadne z nich nie jest Strażnikiem.
- A pytałam Cię wcześniej o to czy należysz do klanu wojowników, łuczników czy też utalentowanych. A może jesteś mędrcem? Możesz mnie czegoś nauczyć? - Ostatnie słowa Lain sprawiły, iż Soren zrozumiał iż dziewczyna którą miał przed sobą była strasznie ciekawą świata istotą. - I nie rozumiem co masz na myśli pytając z czego żyję.
- No dobrze powiem CI skąd pochodzę - powiedziała w końcu. - Tylko proszę nie mów tego nikomu. Mentorzy by tego nie chcieli. - Następne słowa wypowiedziała szeptem: - Pochodzę z Szczytów Fellarionu, z wioski Nattenheim. - Lain uśmiechnęła się, po czym resztę powiedziała już normalnym tonem. - Co do mojego pobytu w mieście, to już Ci mówiłam, ale skoro chcesz usłyszeć to jeszcze raz to proszę bardzo. Szukam pewnej starej świątyni. Może ona zawierać wskazówki dotyczące miejsca pobytu pewnego artefaktu, który jest potrzebny mojemu ludowi... aaa - wtrąciła nagle i pacnęła się otwartą dłonią w czoło. - Pytałeś co robię SAMA w mieście! A ja myślałam, że zapomniałeś co mówiłam. Otóż szukam jej sama, ponieważ Mędrcy uznali, iż w pojedynkę będę miała największe szanse na wykonanie misji. Zwykli wojownicy mogliby tylko utrudniać wykonywanie tej niebezpiecznej misji, a wszyscy pozostali Strażnicy są potrzebni przy obronie. Co do moich rodziców, to są oni szlachetnymi wojownikami klanu, choć żadne z nich nie jest Strażnikiem.
- A pytałam Cię wcześniej o to czy należysz do klanu wojowników, łuczników czy też utalentowanych. A może jesteś mędrcem? Możesz mnie czegoś nauczyć? - Ostatnie słowa Lain sprawiły, iż Soren zrozumiał iż dziewczyna którą miał przed sobą była strasznie ciekawą świata istotą. - I nie rozumiem co masz na myśli pytając z czego żyję.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren westchnął głośno spoglądając na dziewczynę. Starał się poukładać sobie w głowie jej opowieść, choć była ona dość zawiła. Nadal nie rozumiał kilku rzeczy, wiedział jednak, że za nim zdecyduje się zapytać musi chwilę pomyśleć. Zapadłą cisza, która wydawał się trwać wiecznie.
- Rozumiem, że jesteś Fellarianką i pełnisz funkcje jakiegoś strażnika, a przysłano Cię tu na poszukiwania. Ale czy Ty nie jesteś za młoda na tego Strażnika i na takie poszukiwania? W ogóle jak Twoi przełożenie mogli wysłać Cię tutaj samą? I kim właściwie są Strażnicy? Pytając z czego żyjesz, miałem na myśli skąd masz pieniądze? Za co kupujesz jedzenie? No ale dobrze... - przerwał na moment.
- Zaraz odpowiesz mi na pytania, ale może teraz ja Ci coś wyjaśnię. Moja matka była Fellarianką, wasze wioski znam z opowiadań, dlatego nie dziwi mnie tak bardzo Twoje pochodzenie. Nie wiem do jakiego klanu należała moja matka, kiedy poznała ojca dobrowolnie odeszła by móc z nim żyć. Czasem opowiadała mi i siostrze o swoim ludzie, ale nie bój się, nie wiem gdzie są wasze wioski. W każdym razie tutaj jest trochę inaczej niż u was, nie mamy klanów, każdy żyję jakby... sam. Uch... westchnął, widzę, że na prawdę jesteś jak zwierzątko nie znające życia tutaj.
- No ale cóż, skoro Ty odpowiadasz na moje pytania, od teraz mnie też możesz pytać o wszystko, nawet o rzeczy które wydadzą Ci się banalne - dodał na koniec.
- Rozumiem, że jesteś Fellarianką i pełnisz funkcje jakiegoś strażnika, a przysłano Cię tu na poszukiwania. Ale czy Ty nie jesteś za młoda na tego Strażnika i na takie poszukiwania? W ogóle jak Twoi przełożenie mogli wysłać Cię tutaj samą? I kim właściwie są Strażnicy? Pytając z czego żyjesz, miałem na myśli skąd masz pieniądze? Za co kupujesz jedzenie? No ale dobrze... - przerwał na moment.
- Zaraz odpowiesz mi na pytania, ale może teraz ja Ci coś wyjaśnię. Moja matka była Fellarianką, wasze wioski znam z opowiadań, dlatego nie dziwi mnie tak bardzo Twoje pochodzenie. Nie wiem do jakiego klanu należała moja matka, kiedy poznała ojca dobrowolnie odeszła by móc z nim żyć. Czasem opowiadała mi i siostrze o swoim ludzie, ale nie bój się, nie wiem gdzie są wasze wioski. W każdym razie tutaj jest trochę inaczej niż u was, nie mamy klanów, każdy żyję jakby... sam. Uch... westchnął, widzę, że na prawdę jesteś jak zwierzątko nie znające życia tutaj.
- No ale cóż, skoro Ty odpowiadasz na moje pytania, od teraz mnie też możesz pytać o wszystko, nawet o rzeczy które wydadzą Ci się banalne - dodał na koniec.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
"A więc to w nim jest znajomego!" - rozbłysk zrozumienia narodził się w głowie Lain, gdy dowiedziała się o pochodzeniu Sorena. "Więc intuicja mnie nie myliła. Jego rola opiekuna więc jest tutaj całkiem na miejscu. Wprawdzie sam jest tylko w połowie Fellarianem... ale chyba mogę powiedzieć mu nieco więcej, skoro i tak wie o Ludzie." Lain rozpromieniła się od ucha do ucha. Potem jednak przypomniała sobie o co pytał i mina jej nieco zrzedła, a po chwili całkiem zmarkotniała.
- Strażnicy... - dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała gdzieś w bok - ...strażnikiem jest się od urodzenia. Nie można być za młodym lub za starym. Jeśli w Twoich żyłach płynie szlachetna krew i zostaniesz wybrany... to jesteś strażnikiem. Ja... - Lain chciała powiedzieć, że ona wolałaby nie być strażnikiem, wolałaby urodzić się zwykłą Fellarianką... ale tego nie zrobiła. Jak zawsze, z pokorą znosiła swoje brzemię i nie narzekała na nie... przynajmniej nie w obecności innych.
- Mędrcy powiedzieli, że umiem już wystarczająco wiele i że poradzę sobie w poszukiwaniach. Właściwie to słyszałam jak niektórzy mówili, że... nie ma sensu wysyłania MNIE na tą misję, że sobie nie poradzę. Że trzeba wybrać kogoś innego. No to się uparłam i zrobiłam wszystko by ich przekonać. Bo wiesz... ja chciałam zobaczyć świat. Te wszystkie opowieści! - oczy jej w tej chwili błyszczały. - Smoki, anioły, driady, kryształowe miasta, skrzące się jeziora, lasy! A jako Strażniczka, nie mogłam się nigdzie ruszyć. No i w końcu postanowili, że mnie jednak wyślą. No i jestem - uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Dobrze, skoro teraz moja kolej na zadawanie pytań to: chciałabym wiedzieć co to są te "pieniądze" i to coś co można robić z jedzeniem. Jak to nazwałeś? Kupo... kupowanie! O właśnie, to coś jak gotowanie? I jeszcze jedno, co to jest ta "dziwka"?
- Strażnicy... - dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała gdzieś w bok - ...strażnikiem jest się od urodzenia. Nie można być za młodym lub za starym. Jeśli w Twoich żyłach płynie szlachetna krew i zostaniesz wybrany... to jesteś strażnikiem. Ja... - Lain chciała powiedzieć, że ona wolałaby nie być strażnikiem, wolałaby urodzić się zwykłą Fellarianką... ale tego nie zrobiła. Jak zawsze, z pokorą znosiła swoje brzemię i nie narzekała na nie... przynajmniej nie w obecności innych.
- Mędrcy powiedzieli, że umiem już wystarczająco wiele i że poradzę sobie w poszukiwaniach. Właściwie to słyszałam jak niektórzy mówili, że... nie ma sensu wysyłania MNIE na tą misję, że sobie nie poradzę. Że trzeba wybrać kogoś innego. No to się uparłam i zrobiłam wszystko by ich przekonać. Bo wiesz... ja chciałam zobaczyć świat. Te wszystkie opowieści! - oczy jej w tej chwili błyszczały. - Smoki, anioły, driady, kryształowe miasta, skrzące się jeziora, lasy! A jako Strażniczka, nie mogłam się nigdzie ruszyć. No i w końcu postanowili, że mnie jednak wyślą. No i jestem - uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Dobrze, skoro teraz moja kolej na zadawanie pytań to: chciałabym wiedzieć co to są te "pieniądze" i to coś co można robić z jedzeniem. Jak to nazwałeś? Kupo... kupowanie! O właśnie, to coś jak gotowanie? I jeszcze jedno, co to jest ta "dziwka"?
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Mężczyzna dosłownie się zapowietrzył i nie mógł złapać tchu. Nie spodziewał się że dziewczyna nie wie takich rzeczy. Wiedział, że jest młoda, że pochodzi z innego środowiska, ale nie miał pojęcia, że jej życie tam, w górach jest aż tak różne od życia tutaj. Soren przetarł oczy, po czym westchnął zastanawiając się jak powinien odpowiedzieć na pytania dziewczyny.
- Hmm... Widzisz Lain, pieniądze to coś za co możesz dostać jakieś towary, np jedzenie, Ty dajesz komuś pieniądze, a on Tobie jabłka, czy też ubrania, albo inne rzeczy - Lain chyba nie rozumiała, Soren zastanawiał się chwilę, po czym wyciągną swoją sakiewkę i wysypał na dłoń dziewczyny monety - Widzisz, to są pieniądze, bez nich nie ma jedzenia, ubrania, ani miejsca gdzie można byłoby spać w podróży. Kupowanie to właśnie nazwa tej wymiany... - dziewczyna przewracała w dłoniach krążki - Wiesz co, zabiorę Cię jutro do miasta i pokażę jak to działa.
Soren miał nadzieję, że choć trochę udało mu się wyjaśnić dziewczynie czym są pieniądze. Poza tym dziwił się bardzo, że skoro została wysłana w świat nikt nie wyjaśnił jej zasad jakie tu panują.
- Wiesz, żeby mieć takie pieniądze, żeby je zdobyć trzeba pracować, np piec chleb, albo uprawiać ziemię, albo tak jak ja leczyć ludzi, za swoją pracę dostaje się pieniądze, żeby potem móc kupić jedzenie. Widzisz - nadeszła najtrudniejsza część wyjaśnień - niektóre... kobiety... - jak on miał wyjaśnić dziewczynie która nie ma pojęcia czym jest życie coś takiego, ona pewnie nie miała nawet pojęcia skąd się wzięła na świecie - niektóre kobiety, żeby mieć pieniądze... - Soren plątał się w słowach - oddają obcym mężczyzną swoje ciała . To znaczy, sprzedają mężczyzną swoje wdzięki, oddają im się tak jak robią to małżeństwa… Ech… Pewnie nie rozumiesz… Co ja mam z Tobą zrobić dziecko? Twoi Mędrcy chyba mięli rację… Nie powinni Cię wysyłać na taką misję, nie powinni wypuszczać Cię z Twojej wioski. W ogóle jak oni mogli Cię posłuchać i jednak przysłać Cię tutaj? Jak to jest, że Ty taka młoda jesteś Strażnikiem? Och Lain, ja naprawdę nie wiem co z Tobą zrobić…
- Hmm... Widzisz Lain, pieniądze to coś za co możesz dostać jakieś towary, np jedzenie, Ty dajesz komuś pieniądze, a on Tobie jabłka, czy też ubrania, albo inne rzeczy - Lain chyba nie rozumiała, Soren zastanawiał się chwilę, po czym wyciągną swoją sakiewkę i wysypał na dłoń dziewczyny monety - Widzisz, to są pieniądze, bez nich nie ma jedzenia, ubrania, ani miejsca gdzie można byłoby spać w podróży. Kupowanie to właśnie nazwa tej wymiany... - dziewczyna przewracała w dłoniach krążki - Wiesz co, zabiorę Cię jutro do miasta i pokażę jak to działa.
Soren miał nadzieję, że choć trochę udało mu się wyjaśnić dziewczynie czym są pieniądze. Poza tym dziwił się bardzo, że skoro została wysłana w świat nikt nie wyjaśnił jej zasad jakie tu panują.
- Wiesz, żeby mieć takie pieniądze, żeby je zdobyć trzeba pracować, np piec chleb, albo uprawiać ziemię, albo tak jak ja leczyć ludzi, za swoją pracę dostaje się pieniądze, żeby potem móc kupić jedzenie. Widzisz - nadeszła najtrudniejsza część wyjaśnień - niektóre... kobiety... - jak on miał wyjaśnić dziewczynie która nie ma pojęcia czym jest życie coś takiego, ona pewnie nie miała nawet pojęcia skąd się wzięła na świecie - niektóre kobiety, żeby mieć pieniądze... - Soren plątał się w słowach - oddają obcym mężczyzną swoje ciała . To znaczy, sprzedają mężczyzną swoje wdzięki, oddają im się tak jak robią to małżeństwa… Ech… Pewnie nie rozumiesz… Co ja mam z Tobą zrobić dziecko? Twoi Mędrcy chyba mięli rację… Nie powinni Cię wysyłać na taką misję, nie powinni wypuszczać Cię z Twojej wioski. W ogóle jak oni mogli Cię posłuchać i jednak przysłać Cię tutaj? Jak to jest, że Ty taka młoda jesteś Strażnikiem? Och Lain, ja naprawdę nie wiem co z Tobą zrobić…
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Po ostatnich słowach Sorena Lain powstała z łóżka, podeszła do niego i położyła mu rękę na jego ramieniu spoglądając mu prosto w oczy swoimi akwamarynowymi tęczówkami. Jej słowa brzmiały nadzwyczaj poważnie:
- Pomóż mi w wykonaniu mojej misji. Jesteś pół Fellarianinem. W Twoich żyłach płynie nasza krew. Jesteś członkiem Ludu który Cię potrzebuje. Ja Cię potrzebuję. Jestem Strażniczką i potrafię pokonać wiele przeszkód, lecz brak mi wiedzy o tym świecie. Ty zaś ją posiadasz. Sądziłam, że poradzę sobie sama, lecz... - Lain odwróciła głową w stronę okna i zamilkła na chwilę.
Gdy Lain wróciła spowrotem wzrokiem, na jej twarzy gościł pogodny wyraz. Dziewczyna zachichotała:
- Masz teraz śmieszny wyraz twarzy. Zupełnie jak dzień po tym, gdy wrzuciłam mistrzowi Gwyliamowi pewien środek do jego kolacji. Trochę się mu to nie spodobało i potem dostałam za to karę, ale warto było - Fellarianka ponownie zachichotała, po czym podbiegła do okna i wyjrzała za nie w górę. - Ciekawe jak wygląda ta wioska z góry - powiedziała rozmażonym głosem.
- Pomóż mi w wykonaniu mojej misji. Jesteś pół Fellarianinem. W Twoich żyłach płynie nasza krew. Jesteś członkiem Ludu który Cię potrzebuje. Ja Cię potrzebuję. Jestem Strażniczką i potrafię pokonać wiele przeszkód, lecz brak mi wiedzy o tym świecie. Ty zaś ją posiadasz. Sądziłam, że poradzę sobie sama, lecz... - Lain odwróciła głową w stronę okna i zamilkła na chwilę.
Gdy Lain wróciła spowrotem wzrokiem, na jej twarzy gościł pogodny wyraz. Dziewczyna zachichotała:
- Masz teraz śmieszny wyraz twarzy. Zupełnie jak dzień po tym, gdy wrzuciłam mistrzowi Gwyliamowi pewien środek do jego kolacji. Trochę się mu to nie spodobało i potem dostałam za to karę, ale warto było - Fellarianka ponownie zachichotała, po czym podbiegła do okna i wyjrzała za nie w górę. - Ciekawe jak wygląda ta wioska z góry - powiedziała rozmażonym głosem.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren kolejny raz został zaskoczony tak, że aż otworzył usta z wrażenia. Lain spokojna i wrażliwa dziewczyna, nagle stała się dojrzała i opanowana. Aż trudno było w to uwierzyć. Mówiła jak dorosła kobieta, nie jak zupełnie nie znająca świata dziewczyna. Po chwili jednak znów zmieniła się w tego samego, wesołego motyla, nie nierozumiejącego jak bardzo niebezpieczny jest świat. Spoglądała rozmarzona przez okno, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło. Jej dojrzałość zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Soren nie miał już pojęcia jaka na prawdę jest Lain...
Chwilę trwało zanim otrząsną się z zaskoczenia. W końcu jednak doszedł do siebie, potrząsnął głową i westchnął cicho, po czym wstał z fotela.
- Pomogę Ci Lain - rzekł powoli, przecierając dłonią oczy.
- Musimy iść na targ, kupić Ci jakieś ubranie i uzupełnić ekwipunek. Na razie... - przerwał i zamyślił się - Zaczekaj tu, postaram się o jakieś tymczasowe odzienie dla Ciebie - rzekł, po czym znikł za drzwiami pokoju.
Wrócił bardzo szybko, niestety udało mu się zdobyć jedynie spódnicę, pożyczoną od jednej ze służek.
- Załóż spódnicę i moją tunikę, w kufrze jest mój pas, przewiąż się nim. Przepraszam, ale nic lepszego w tej chwili nie mam. Na targu kupimy Ci coś bardziej stosownego i... pasującego na twój rozmiar - zaśmiał się.
- Zaczekam na Ciebie na dole - dodał i wyszedł z pokoju.
Chwilę trwało zanim otrząsną się z zaskoczenia. W końcu jednak doszedł do siebie, potrząsnął głową i westchnął cicho, po czym wstał z fotela.
- Pomogę Ci Lain - rzekł powoli, przecierając dłonią oczy.
- Musimy iść na targ, kupić Ci jakieś ubranie i uzupełnić ekwipunek. Na razie... - przerwał i zamyślił się - Zaczekaj tu, postaram się o jakieś tymczasowe odzienie dla Ciebie - rzekł, po czym znikł za drzwiami pokoju.
Wrócił bardzo szybko, niestety udało mu się zdobyć jedynie spódnicę, pożyczoną od jednej ze służek.
- Załóż spódnicę i moją tunikę, w kufrze jest mój pas, przewiąż się nim. Przepraszam, ale nic lepszego w tej chwili nie mam. Na targu kupimy Ci coś bardziej stosownego i... pasującego na twój rozmiar - zaśmiał się.
- Zaczekam na Ciebie na dole - dodał i wyszedł z pokoju.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain uśmiechnęła się i westchnęła z ulgą gdy Soren już wyszedł. Po czym przebrała się w czystą tunikę i założyła spódnicę. Lain zachichotała wesoło i pożałowała, że w pokoju nie ma lustra w którym mogłaby się przejrzeć. Mentorzy nie pozwalali jej na noszenie tego typu strojów twierdząc, iż przeszkadza w walce. Fellarianka była więc uradowana, że po raz pierwszy mogła ubrać "kobiecy" strój. Podekscytowana ruszyła w stronę kufra po pas i... nadepnęła na rąbek spódnicy.
Parę minut później była już na dole, przepasana pasem i stawiająca ostrożnie małe kroczki byle tylko się nie przewrócić. Wyglądała uroczo w przydużej tunice i plączącej się w kostkach spódnicy. Siniaka który miał wykwitnąć później na jej czole, jeszcze nie było widać.
- Jestem gotowa! - powiedziała z rozbrajającym uśmiechem na twarzy do Soren, gdy już zdążyła dodreptać do niego.
Parę minut później była już na dole, przepasana pasem i stawiająca ostrożnie małe kroczki byle tylko się nie przewrócić. Wyglądała uroczo w przydużej tunice i plączącej się w kostkach spódnicy. Siniaka który miał wykwitnąć później na jej czole, jeszcze nie było widać.
- Jestem gotowa! - powiedziała z rozbrajającym uśmiechem na twarzy do Soren, gdy już zdążyła dodreptać do niego.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Lain wyglądała rozbrajająco, jak dziewczynka, w ubraniach swojej mamy. Za duża spódnica i dużo za duża tunika, przepasane pasem, żeby nie spadały, całość dawała "piorunujące" wrażenie. Soren zaśmiał się pod nosem widząc dziewczynę w takim stroju. Starał się jednak opanować rozbawienie, nie chciał zrobić dziewczynie przykrości. Kiedy była już przy nim uśmiechnął się jedynie przepuścił ją drzwiach i oboje opuścili karczmę, pod czujnym okiem gości i właścicieli, a to za sprawą wcześniejszego "wybryku" Lain...
Na szczęście droga na targ nie była długa, a Soren doskonale ją znał, był przecież na nim kilkakrotnie, w ciągu wszystkich swoich pobytów w mieście. Przeszli kilka ulic, mijając ludzi śmiejących się rozmawiających ze sobą. Aż w końcu znaleźli się na dużym placu, pełnym kolorowych kramów i gwaru ludzi. Na rogu stały stragany z warzywami, owocami i wszelkimi produktami jakie produkowano w okolicznych wioskach, można było znaleźć tam jajka, mleko czy sery. Dalej rozciągała się alejka, przy której stały kramy w których można było kupić skóry, futra, kolorowe tkaniny, biżuterię, czy wymyślne ozdoby dla domów, rzeźbione zegary, figurki, kolorowe obrazki, koraliki, czy muszle... Istna fontanna kolorów. Odbijając w lewo można było kupić wszelkiego rodzaju buty, dalej targować się było można o już gotowe ubrania, suknie, tuniki, koszule, gorsety, czy bieliznę. Cały targ był kolorowym i bardzo hałaśliwym miejscem...
Na szczęście droga na targ nie była długa, a Soren doskonale ją znał, był przecież na nim kilkakrotnie, w ciągu wszystkich swoich pobytów w mieście. Przeszli kilka ulic, mijając ludzi śmiejących się rozmawiających ze sobą. Aż w końcu znaleźli się na dużym placu, pełnym kolorowych kramów i gwaru ludzi. Na rogu stały stragany z warzywami, owocami i wszelkimi produktami jakie produkowano w okolicznych wioskach, można było znaleźć tam jajka, mleko czy sery. Dalej rozciągała się alejka, przy której stały kramy w których można było kupić skóry, futra, kolorowe tkaniny, biżuterię, czy wymyślne ozdoby dla domów, rzeźbione zegary, figurki, kolorowe obrazki, koraliki, czy muszle... Istna fontanna kolorów. Odbijając w lewo można było kupić wszelkiego rodzaju buty, dalej targować się było można o już gotowe ubrania, suknie, tuniki, koszule, gorsety, czy bieliznę. Cały targ był kolorowym i bardzo hałaśliwym miejscem...
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain była oszołomiona. Nie tyle różnorodnością towarów co samym właśnie hałasem i przeraźliwym tłokiem, z którym w górskich wioskach się nie spotkała. Dziewczyna ciągle potrącana przez krzątających się kupców w końcu przywarła do swojego opiekuna, chroniąc się tym przed zadeptaniem. Gdy przywykła już jako tako do panującego rozgardiaszu zwróciła oczy na wiszące wokół świecidełka. Jej oczy rozszerzyły się z zachwytu. Fellarianka podbiegła do pierwszego z brzegu straganu i sięgnęła po leżący na ladzie łańcuszek. Czujny wzrok kupca powędrował w stronę Lain. W oczach sprzedawcy musiała się prezentować niezbyt dobrze, bo już otwierał usta i wyciągał w jej stronę rękę, by powiedzieć jej, że to nie są zabawki dla niej, gdy zjawił się Soren. Widząc, że dziewczynka nie jest kolejną "złodziejką", kupiec poprzestał tylko na czujnym jej obserwowaniu.
Tymczasem dziewczyna przebierała palcami po coraz to nowszych (i droższych!) naszyjnikach. W końcu w jej dłoni wylądował amulet wykonany z... muszli. Dziewczyna obserwowała z zaciekawieniem klekoczącą ozdobę. Podniosła ją do góry i spojrzała na nią pod słońce. Była widocznie zafascynowana owym znaleziskiem - w przeciwieństwie do różnego rodzaju klejnotów które widywała w górach, po raz pierwszy w jej ręce trafiły muszle. Fellarianka odwróciła się w stronę Sorena:
- M... mogę to zabrać? - zapytała.
Tymczasem dziewczyna przebierała palcami po coraz to nowszych (i droższych!) naszyjnikach. W końcu w jej dłoni wylądował amulet wykonany z... muszli. Dziewczyna obserwowała z zaciekawieniem klekoczącą ozdobę. Podniosła ją do góry i spojrzała na nią pod słońce. Była widocznie zafascynowana owym znaleziskiem - w przeciwieństwie do różnego rodzaju klejnotów które widywała w górach, po raz pierwszy w jej ręce trafiły muszle. Fellarianka odwróciła się w stronę Sorena:
- M... mogę to zabrać? - zapytała.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Zaiste Lain mogła czuć się tutaj nieswojo, w śród tłumy krzyczących i rozpychających się ludzi. Soren objął dziewczynę ramieniem, ta nie protestowała, wręcz przeciwnie, przywarła do niego przestraszona. W końcu jednak przyzwyczaiła się do hałasu, ludzi i miliona kolorów, na początku powoli podchodziło od kramu do kramu, w końcu jednak zatrzymała się przy stoisku z biżuterią. Soren spoglądał na nią od czasu do czasu, sam jednak również rozglądał się po stoiskach, za rzeczami, które chciał kupić. Kiedy spostrzegł, że dziewczyna ogląda naszyjniki przy jednym z kramów, a kupiec wygląda na bardzo niezadowolonego, podszedł do dziewczyny i władczo objął ją ramieniem. Lain zachwycona świecidełkami obejrzała już mnóstw ozdób, aż w końcu w jej dłoniach spoczął naszyjnik z muszli.
- Nie Lain, nie możesz tego wziąć - rzekł do dziewczyny łagodnie. Kupiec spojrzał srogo w stronę dziewczyny.
- Jeśli chcesz możesz go kupić - dodał, odpinając od paska sakiewkę i podając dziewczynie - Pamiętasz, co Ci mówiłem? Jeśli za niego zapłacisz, będziesz mogła go wziąć.
- Nie Lain, nie możesz tego wziąć - rzekł do dziewczyny łagodnie. Kupiec spojrzał srogo w stronę dziewczyny.
- Jeśli chcesz możesz go kupić - dodał, odpinając od paska sakiewkę i podając dziewczynie - Pamiętasz, co Ci mówiłem? Jeśli za niego zapłacisz, będziesz mogła go wziąć.
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain przygryzła wargę przypominając sobie słowa Sorena. Po chwili zastanowienia wyjęła z sakwy kilka "błyszczących krążków" - czy jak to je określał opiekun: monet - i wręczyła nieco zdziwionemu kupcowi. Ten oglądał je przez chwilę, przyglądając się uważnie godłu wybitemu na północy, lecz po chwili usatysfakcjonowany schował je do kufra i zajął innym klientem. Tymczasem Lain zdążyła już założyć naszyjnik na własną szyję. Prezentował się tam całkiem nieźle, aczkolwiek kontrastował nieco z jej obecnym strojem. Widząc to Soren zaprowadził młodą Fellariankę do pobliskiego krawca, gdzie spędził długą godzinę oglądając coraz to nowsze stroje, które przymierzała Lain. W niektórych wyglądała w staro, inne zupełnie do niej nie pasowały, a jeszcze inne... ekhm... sprawiały, że Soren musiał odwrócić wzrok w bok.
W końcu wyszli z przybytku rzemieślnika. Lain miała teraz na sobie luźnią bluzkę w błękitnym kolorze oraz z dużym dekoltem. Na nią założony miała granatowy gorset sznurowany z przodu, a całość wieńczyła spódniczka za kolano w kolorze bluzki. Strój uwydatniał kobiece krągłości Fellarianki, które do tej pory spoczywały ukryte pod tuniką. Sukienka nie należał do najtańszych, no ale cóż... Soren nie mógł się oprzeć parze, ślicznych lazurowych oczu patrzących na niego błagalnie. Godzinę później kupili u szewca takżę parę wysokich butów.
W końcu wyszli z przybytku rzemieślnika. Lain miała teraz na sobie luźnią bluzkę w błękitnym kolorze oraz z dużym dekoltem. Na nią założony miała granatowy gorset sznurowany z przodu, a całość wieńczyła spódniczka za kolano w kolorze bluzki. Strój uwydatniał kobiece krągłości Fellarianki, które do tej pory spoczywały ukryte pod tuniką. Sukienka nie należał do najtańszych, no ale cóż... Soren nie mógł się oprzeć parze, ślicznych lazurowych oczu patrzących na niego błagalnie. Godzinę później kupili u szewca takżę parę wysokich butów.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren dosłownie i w przenośni został pozbawiony wolnej woli. Lain wyglądała zachwycająco. Mimo, całej swojej niewinności i dziecinnego zachowania, w najmniejszym stopniu nie przypominała teraz dziecka. Sam nie wiedział, czy to jej oczy, wpatrzone w niego tak go rozbrajały, czy było to jej nieco naiwne zachowanie, czy też jej obecny wygląd. Soren nie mógł oderwać od niej oczu nie potrafił też, jej niczego odmówić. Nie stracił jednak całkowicie kontaktu, z rzeczywistością i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dziewczynie brakuje jeszcze kilku rzeczy w garderobie. Tak, więc nadal wędrowali po targu, tym razem w poszukiwaniu płaszcza, dla dziewczyny. W końcu znaleźli odpowiednio skrojony, długi, ciemnoszary płaszcz z dużym kapturem. Soren kupił też dziewczynie drugą, mniej strojną sukienkę, koszulę i spodnie, na chłodniejsze dni. Teraz przynajmniej wiem, po co mi była praca w kopalni po wyjeździe matki... zaśmiał się w duchu. No tak, gdyby nie ta praca, dziś raczej nie mógłby sobie pozwolić na takie zakupy. Na szczęście jego oszczędności były całkiem spore i w tej chwili nie musiał martwić się o pieniądze.
Soren zaczął już myśleć bardzo trzeźwo, mimo całego zachwytu w jaki wprowadzała go Lain. Przyszła pora na dość krępującą cześć zakupów... Lain nie miała przecież za wiele bielizny... Soren sądził nawet, że ona nie ma pojęcia na przykład czym są pończochy... A przecież, nie mogła z nim podróżować w sukience i bosych nogach... Pytanie nie brzmiało, jak mała zniesie wizytę w sklepie z damską bielizną, a jak to zniesie biedny, już i tak najwyraźniej zauroczony Soren...
Soren westchnął przeciągle pod nosem. Szli w stronę zachodniej części targu, do kamienic, na których parterach znajdowały się sklepy. Mężczyzna objął dziewczynę ramieniem, kiedy przeciskali się przez wąską alejkę kramów. W końcu jednak stanęli przed sklepem, na którego szyldzie namalowano... ekhm...
Soren otworzył drzwi przed dziewczyną i niestety, co było nieuniknione, oboje weszli do środka...
Soren zaczął już myśleć bardzo trzeźwo, mimo całego zachwytu w jaki wprowadzała go Lain. Przyszła pora na dość krępującą cześć zakupów... Lain nie miała przecież za wiele bielizny... Soren sądził nawet, że ona nie ma pojęcia na przykład czym są pończochy... A przecież, nie mogła z nim podróżować w sukience i bosych nogach... Pytanie nie brzmiało, jak mała zniesie wizytę w sklepie z damską bielizną, a jak to zniesie biedny, już i tak najwyraźniej zauroczony Soren...
Soren westchnął przeciągle pod nosem. Szli w stronę zachodniej części targu, do kamienic, na których parterach znajdowały się sklepy. Mężczyzna objął dziewczynę ramieniem, kiedy przeciskali się przez wąską alejkę kramów. W końcu jednak stanęli przed sklepem, na którego szyldzie namalowano... ekhm...
Soren otworzył drzwi przed dziewczyną i niestety, co było nieuniknione, oboje weszli do środka...
- Lain
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 75
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Felarianka
- Profesje:
- Kontakt:
Lain nie zawiodła swymi zdolnościami biednego Sorena, który nie wiedział gdzie podziać oczy. Jak na nieszczęście Fellariance podobały się te bardziej "skąpe" elementy bielizny. Niektórych nie powstydziłaby się nawet kurtyzana. Na szczęście Druidowi udało się odmówić dziewczynie zakupu tych, które jego zdaniem nie przystawały kobiecie - choć robił to naprawdę z ciężkim sercem. Musiał też mocno potrząsnąć głową by odpędzić od siebie nieprzyzwoite myśli jakie podsuwała mu wyobraźnia, a w pewnym momencie wykazał się również sporym opanowaniem. Na szczęście Lain udało się wytłumaczyć, że nie wypada jej zakładać na miejscu bielizny... spora część tłumaczenia poszła na wyjaśnieniu jej co to znaczy, że czegoś "nie wypada robić".
W końcu wyszli z sali tortur - jak w myślach nazwał sklep Soren. Dziewczyna była zachwycona wszystkimi dokonanymi dzisiaj zakupami. Wyglądała teraz jak prawdziwa, dojrzała kobieta i tak też się czuła. W górach, w swych rodzinnych stronach ta część jej osobowości była stłumiona, teraz jednak mogła się w pełni rozwijać. Przy boku Sorena nie podlegała ostrym rygorom jakimi poddawali ją jej nauczyciele. Fellarianka spojrzała na swojego opiekuna, a na jej ustach zagościł uśmiech szczęścia. W duchu podziękowała Czterem Wiatrom za to, że spotkała go. Z niecierpliwością czekała na inne cuda, którymi jak miała nadzieję zaskoczy ją ten dziwny świat.
W końcu wyszli z sali tortur - jak w myślach nazwał sklep Soren. Dziewczyna była zachwycona wszystkimi dokonanymi dzisiaj zakupami. Wyglądała teraz jak prawdziwa, dojrzała kobieta i tak też się czuła. W górach, w swych rodzinnych stronach ta część jej osobowości była stłumiona, teraz jednak mogła się w pełni rozwijać. Przy boku Sorena nie podlegała ostrym rygorom jakimi poddawali ją jej nauczyciele. Fellarianka spojrzała na swojego opiekuna, a na jej ustach zagościł uśmiech szczęścia. W duchu podziękowała Czterem Wiatrom za to, że spotkała go. Z niecierpliwością czekała na inne cuda, którymi jak miała nadzieję zaskoczy ją ten dziwny świat.
- Soren
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 76
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Pół Człowiek Pół Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
Soren wychodząc ze sklepu otarł pot z czoła i westchnął z ulgą. Mówiąc szczerze, ledwo to przeżył. Przecież Lain miała siedemnaście lat... Ona ma siedemnaście lat... powtarzał w głowie. Lain miała już chyba wszystko co było jej potrzebne, sukienki, bieliznę, buty, a nawet płaszcz i naszyjnik. Soren spojrzał na nią z podziwem. Ojjj nie, wcale nie wyglądała na siedemnastolatkę... Mężczyzna przełknął ślinę i odwrócił wzrok od dziewczyny Bogowie... Ona ma siedemnaście lat... powtórzył po raz kolejny. Soren trzymał w dłoniach pakunek z płaszczem i ubraniami kupionymi dla dziewczyny. Zaś ona sama ściskała przed sobą paczkę, pełną... ekhm... bielizny, która najwyraźniej podobała jej się najbardziej. No cóż... nie tylko jej się ona podobała, Soren musiał walczyć ze sobą i odpędzać nieprzyzwoite myśli, nawet kiedy myślał o zawartości pakunku. Pończochy... koszulki... i... bardziej intymne części garderoby... Nie, to nie to, żeby nie widział nigdy tych części kobiecego ubrania. Tu chodziło o Lain... przecież ona była taka młoda. Za młoda... za młoda...
Zakupy były dla Lain bardzo udane, teraz przyszła pora na tą ich cześć, która miała zaopatrzyć Sorena i z pewnością po raz kolejny wprawić w zachwyt dziewczynę. Zaczęli więc od ponownego przemierzenia targu. Tym razem, szli przez jego mniej kolorową część. Soren musiał sobie kupić dwie nowe koszule i nowe spodnie, stare były już podarte. Znalazł też dla siebie, dobry, gruby kaftan i białą tunikę. Lain ciągnęło do kramów, które pełne były kolorów. I tak, zaciągnęła Sorena do miejsca, gdzie on sam na pewno by nie poszedł. Stragan był pełen męskich ubrań, z tą różnicą, że nie były one szare, czy białe, jakie zwykł kupować Soren, ale zdobne, wielokolorowe, haftowane... Soren nigdy nie kupował sobie niczego takiego. I tak jak dla Lain nie szczędził pieniędzy, tak nigdy nie pomyślał, że sobie też mógłby kupić coś... ładnego. Lain spodobała się długa, sięgająca połowy uda, ciemnoniebieska tunika, zapinana na haftki, ze stójką przy szyi i zdobiona srebrnym haftem. Koniecznie chciała by Soren ją kupił. Mężczyzna długo wzbraniał się przed prośbami dziewczyny. Tunika byłą droga, a on sam jakoś nigdy nie przywiązywał większej wagi do ubrania. Na szczęście, nie była za droga i w końcu Lain wybłagała na nim jej kupno, ciesząc się z tego jak dziecko. Soren uśmiechnął się do dziewczyny, w gruncie rzeczy zadowolony z zakupu.
Nadszedł czas na opuszczenie targu. Soren obładowany pakunkami musiał pójść w jeszcze jedno miejsce, w które koniecznie chciał zabrać Lain...
W północnej części miasta znajdowała się stajnia, gdzie nie tylko można było zostawić swego konia, ale także kupić nowego. Lain oczywiście wpadła zachwyt, kiedy dowiedziała się, że idą kupić konia. Gdy dotarli na padok, na którym właśnie wyprowadzano czarnego rumaka, z długą, falistą grzywą Soren od razu wiedział, że to właśnie ten rumak stanie się ich towarzyszem. I tak też się stało. Lain zaczęła skakać z radości widząc czarnego ogiera i kiedy tylko Soren zapłacił za niego, została wpuszczona na padok i zaczęła przytulać się, głaskać i mówić do niego.
- Musisz nadać mu jakieś imię - rzekł spokojnie Soren.
- Theo. Będzie miał na imię Theo. Theodor - powiedziała uśmiechając się radośnie.
Dzień zbliżał się ku końcowi. Soren omówił jeszcze kilka rzeczy z kupcem, koń przecież musiał mieć derkę, siodło, juki i całą resztę ekwipunku. Lain zdążyła się w tym czasie nacieszyć zwierzęciem. I kiedy wolnym krokiem wracali do karczmy zaczęła czuć zmęczenie. Kiedy jednak dotarli na miejsce, odłożyli zakupy i pokrzepili się jedzeniem. Dziewczynie wróciły dawne siły.
Soren siedział w fotelu obserwując jak dziewczyna zaczyna rozpakowywać swoje zakupy...
Zakupy były dla Lain bardzo udane, teraz przyszła pora na tą ich cześć, która miała zaopatrzyć Sorena i z pewnością po raz kolejny wprawić w zachwyt dziewczynę. Zaczęli więc od ponownego przemierzenia targu. Tym razem, szli przez jego mniej kolorową część. Soren musiał sobie kupić dwie nowe koszule i nowe spodnie, stare były już podarte. Znalazł też dla siebie, dobry, gruby kaftan i białą tunikę. Lain ciągnęło do kramów, które pełne były kolorów. I tak, zaciągnęła Sorena do miejsca, gdzie on sam na pewno by nie poszedł. Stragan był pełen męskich ubrań, z tą różnicą, że nie były one szare, czy białe, jakie zwykł kupować Soren, ale zdobne, wielokolorowe, haftowane... Soren nigdy nie kupował sobie niczego takiego. I tak jak dla Lain nie szczędził pieniędzy, tak nigdy nie pomyślał, że sobie też mógłby kupić coś... ładnego. Lain spodobała się długa, sięgająca połowy uda, ciemnoniebieska tunika, zapinana na haftki, ze stójką przy szyi i zdobiona srebrnym haftem. Koniecznie chciała by Soren ją kupił. Mężczyzna długo wzbraniał się przed prośbami dziewczyny. Tunika byłą droga, a on sam jakoś nigdy nie przywiązywał większej wagi do ubrania. Na szczęście, nie była za droga i w końcu Lain wybłagała na nim jej kupno, ciesząc się z tego jak dziecko. Soren uśmiechnął się do dziewczyny, w gruncie rzeczy zadowolony z zakupu.
Nadszedł czas na opuszczenie targu. Soren obładowany pakunkami musiał pójść w jeszcze jedno miejsce, w które koniecznie chciał zabrać Lain...
W północnej części miasta znajdowała się stajnia, gdzie nie tylko można było zostawić swego konia, ale także kupić nowego. Lain oczywiście wpadła zachwyt, kiedy dowiedziała się, że idą kupić konia. Gdy dotarli na padok, na którym właśnie wyprowadzano czarnego rumaka, z długą, falistą grzywą Soren od razu wiedział, że to właśnie ten rumak stanie się ich towarzyszem. I tak też się stało. Lain zaczęła skakać z radości widząc czarnego ogiera i kiedy tylko Soren zapłacił za niego, została wpuszczona na padok i zaczęła przytulać się, głaskać i mówić do niego.
- Musisz nadać mu jakieś imię - rzekł spokojnie Soren.
- Theo. Będzie miał na imię Theo. Theodor - powiedziała uśmiechając się radośnie.
Dzień zbliżał się ku końcowi. Soren omówił jeszcze kilka rzeczy z kupcem, koń przecież musiał mieć derkę, siodło, juki i całą resztę ekwipunku. Lain zdążyła się w tym czasie nacieszyć zwierzęciem. I kiedy wolnym krokiem wracali do karczmy zaczęła czuć zmęczenie. Kiedy jednak dotarli na miejsce, odłożyli zakupy i pokrzepili się jedzeniem. Dziewczynie wróciły dawne siły.
Soren siedział w fotelu obserwując jak dziewczyna zaczyna rozpakowywać swoje zakupy...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości