Jadeitowe WybrzeżeRejs z Leonii do Rubidii

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Rejs z Leonii do Rubidii

Post autor: Tenisse »

Idąc za nią, dotarły do portu, gdzie było tłoczniej niż między uliczkami. Kupcy oglądali konie i inne towary. Z pokładów statków toczono beczki. Zbijano skrzynie. Pełno było popiskiwania mew bijących się o resztki i ludzkich okrzyków. "Trzecia Gwiazda" czekała na końcu pomostu, gotowa do drogi. Powciągano już wszystkie trapy poza jednym, tym dla pasażerów. Była to wąska kładka, po której Tenisse weszła bez najmniejszych trudności w utrzymaniu równowagi. Uniosła rękę i zawołała kapitana po imieniu. Znali się z poprzedniej podróży. Całkiem wesoły człowiek, wysoki i żylasty. Łatwo można się było z nim dogadać.
Gdy się zbliżył wyjęła z torby sakiewkę i odliczyła monety.
- Tak jak się umawialiśmy, po srebrniku od sztuki - podała mężczyźnie monety po czym wskazała mu ręką dwie towarzyszki.
Zamienili jeszcze parę zdań o tym, jaką maja pogodę i czy udały się interesy... ot, grzecznościowa pogawędka. Potem wróciła do Jenyi i Gardenii.
- Chodźcie, pokaże wam wasze koje.
Zaszły ciasnymi schodkami pod pokład, do pomieszczeń załogi. Tenisse nie stać było na podróżowanie w kabinach dla gości. Pokazała im trzy hamaki rozpięte między belkami pod ścianą, przytwierdzone jeden nad drugim.
- Niestety nie jest to zbyt wygodne posłanie i współczuję jeśli któraś z was jej wrażliwa na kołysanie, ale nie mamy innego wyjścia. Wybierzcie sobie, które chcecie zając hamaki, mnie to obojętne. Jadamy razem z załogą. Jak usłyszycie bicie w dzwonek, to znaczy, że przyszła pora posiłku. Kuchnię znajdziecie łatwo, bo wszyscy będą tam szli. Macie może jakieś pytania?
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna w milczeniu szła za elfką . Jakoś nie widziała powodów by się odzywać. Zabrała głos dopiero gdy doszły do ich 'legowiska'.
-Mi obojętne gdzie śpię. Gałęzie były mniej wygodne a potrafiła na nich miesiąc spać.- Uśmiechnęła się i rzuciła ja jeden z hamaków torbę.
-I w sumie nie mam więcej pytań. Idę się trochę porozglądać.- Dodała ruszając schodkami w górę. Starała się nikomu nie przeszkadzać ani plątać się pod nogami. Chciała znów w spokoju popatrzeć na ocean. Niedługo jedyne co będzie widziała to bagna i trzęsawiska. I sporo umarlaków. W końcu usiadła na jakiejś beczce, która najwyraźniej nikomu nie była potrzebna.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Maie zeszła za szeregową Sunquiver pod pokład, gdzie pokazano jej miejsce do spania. Gardenia ręką sięgnęła do hamaku i naciskając na linki sprawdziła kilka razy jego sprężystość.
- Nada się.
Zresztą i tak nie planowała spać zbyt długo. Ot, żeby w spokoju zregenerować do pełna zapasy energii i zastanowić się nad strategią działania, kiedy już wylądują na brzegu. Czy miała jakieś pytanie? Miała. Przez całą drogę do portu zastanawiała się, czego będzie można się spodziewać i jakimi siłami dysponuje przeciwnik. Czy są to tylko nieumarli, humanoidalni wojownicy czy coś więcej.
- Moją porcję jedzenia możecie zatrzymać, nie będzie mi potrzebna. – odwrócił się z powrotem do przewodniczki – Jeżeli znajdziesz trochę czasu, Tenisso, chciałbym się dowiedzieć trochę więcej o naszym wspólnym wrogu. Przede wszystkim, czy ma na swoich usługach magów innej dziedziny niż śmierci.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tenisse »

Powoli statek wypływał z portu. Kapitan wydawał jakieś polecenia. Żeglarze pokrzykiwali do siebie, biegali po pokładzie, mocowali liny. Jenya mogła zauważyła, że w jej stronę po pokładzie spaceruje chłopiec. Miał na oko dziesięć lat. Brązowe włosy chłopaka były krótko ścięte, nosek dziecięco zadarty, a oczy nieco przymrużone. Miał na siebie ubranie obdartusa, brudne i przyduże. Trzymał ręce w kieszeniach i pogwizdywał cicho z głową zadartą w stronę nadymających się wiatrem żagli. Właśnie w tym momencie zawiał silniejszy wiatr i napełnił żagle okrętu wyprowadzając go z zatoki. Kiedy statek nabrał prędkości chłopiec znalazł się akurat przed Jenya. Popatrzył na nią pewnym wzrokiem, jakby był panem całej floty.
- Cześć, jestem Dan, a ty? Przyszłaś z Tenisse. Będziesz walczyć z nieumartymi?
Rąk z kieszeni nie wyciągnął, tylko pociągnął nosem i rozejrzał się po horyzoncie, po czym ponownie skupił spojrzenie zielonych oczu na zmiennokształtnej. Zadawał pytania z dziecięcą swobodną szczerością.
- Dlaczego masz ogon?

Tymczasem Tenisse odłożyła swój łuk i torbę na najwyższy hamak. Zeskoczyła i spojrzała na Gardenię z powagę. Pytanie które zadała nie należało do łatwych. Oczywiście mogła je szybko zbyć ogólnikami, ale to nie było w jej zwyczaju. Poważnie traktowała swoich towarzyszy broni, a także to, że właściwa informacja potrafi uratować życie.
- Wszystko ci opowiem, tylko wyjdźmy na pokład. Dobrze jest widzieć ląd, przekonasz się o tym niedługo, gdy o nim zatęsknisz – uśmiechnęła się lekko i skinęła, by dziewczyna poszła za nią. Wyszły innymi drzwiami i znalazły się na rufie. Tenisse oparła się tyłem o burtę i skrzyżowała ramiona. Zebrała myśli spoglądając w dal, po czym odezwała się, ponownie rzeczowym, beznamiętnym głosem.
- Naszymi głównymi wrogami są Liche. Oni wola nazywać siebie nekromantami. Specjalizują się w magii śmierci, ale to nie jest jedyna dziedzina jaką opanowali. Tylko dziedzina życia i dobra jest dla nich nieosiągalna. Poza tymi dwiema, ci magowie mogą opanować każdą inną dziedzinę magii i rzadko zdarza się taki, który specjalizuje się tylko w jednej. Czarnoksiężnik jest wszechstronny, to wiem na pewno, ale w czym jest słabszy w czym gorszy, tego chyba nikt nie wie, bo nikt nie próbował się jeszcze z nim mierzyć. Zapewne interesują cię żywioły. Niestety, one są naturalne i mogą służyć zarówno dobru, jak i złu. Nie będziesz miała pod tym względem przewagi.
Zrobiła przerwę i założyła za ucho kosmyki włosów, które pałętały jej się po twarzy na wietrze. Potem znów założyła ramiona na piersiach. Spojrzała na Maie.
- Nie wiemy ile jest lichów, ale z pewnością dziesiątki… może setki. Każdy ma na usługach grupę ożywieńców. Są to szkielety posiadające zniewoloną duszę. Słuchają rozkazów licha i czasami są uzbrojone, najczęściej w miecze, sztylety. Niestety czasami także w kusze. Ghule i zombie są bardziej niezależne. Posiadają własną wolę, ale nienawidzą żywych, więc chętnie przyłączają się do oddziałów nekromanty. Są jeszcze duchy. Zjawy i inne koszmary. Te SA płochliwe, ale potrafią zmylić, przestraszyć, albo zdezorientować przeraźliwym wrzaskiem. O zachodzie można spotkać demoniczne cienie, żerujące na myślach. Robią pustkę w głowie i odbierają wolę walki. Są jeszcze liczne żywe zagrożenia, ale, to głównie na samych bagnach i one nie staną do wojny. Atakują tylko, gdy wejdzie się na ich teren.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Liche. Nieumarli magowie, którzy zaprzedali dusze dla poszukiwania coraz to większej mistycznej potęgi. Teraz są tylko karykaturą, wyblakłym wspomnieniem wybitnych mędrców i badaczy, którymi kiedyś byli. Czy pamiętali jeszcze cokolwiek z poprzedniego życia? Czy byli już tylko pustymi, wyschniętymi naczyniami na magiczną energię?
Pragnęli mocy. Gardenia rozumiała ich aż za dobrze.
Niczym nie powstrzymana możliwość tworzenia i niszczenia, ograniczona tylko wyobraźnią i wolą maga. Ostateczna potęga, niemożliwa do osiągnięcia podczas krótkiego, śmiertelnego życia. Czy gdyby była na ich miejscu, gdyby wiedziała co może osiągnąć, do czego może dotrzeć, czy dokonałaby podobnego wyboru?
- Dla mocy?
Dlaczego płynęła na te bagna? Żeby pomóc Tenissie oraz jej grupce obrońców? Nie. Płynęła dla mocy, jaką udało się osiągnąć tym nędznym, chodzącym szkieletom. Dla ich wiedzy. Dla ich umiejętności. Jeżeli w wieży maga pozostały jakieś zapiski i księgi...musiała je mieć. I znajdzie je choćby miała wypalić ten las do gołej ziemi.
Odgłosy przelatujących nad statkiem ptaków wytraciły ją z zamyślenia. Maie westchnęła i lekko pomasowała skronie.
- Chyba pójdę trochę odpocząć i przemyśleć to co mi powiedziałaś. – zwrócił się do elfki - Gdybym była potrzebna będę pod pokładem.
Odepchnęła się od burty i ruszyła prosto do swojego hamaku. Chciała być teraz sama. Ułożyła się wygodnie i przymknęła powieki, jednak sen nie przyszedł. Jej myśli nie chciały się wyciszyć i wciąż na nowo powracały do tego, co mogło się znajdować w siedzibie nekromantów. Księgi? Zwoje? Artefakty? Mikstury? Czy jej nowi towarzysze będą próbowali ją powstrzymać, kiedy przyjdzie zabrać należną jej zapłatę? Co wtedy zrobi? Jak daleko się posunie dla zdobycia mocy? A co jeśli…
Gardenia otwarła oczy. Coś ją uwierało i boleśnie wbijało się w bok, przy każdym kolejnym, gwałtowniejszym ruchu statku. Kobieta syknęła i podniosła się do siadu. Sięgnęła do sakwy gdzie odnalazła mały, miedziany przedmiot o ostrych kantach.
Harmonijka elfickiej arcymistrzyni.
Irytujący, bezużyteczny śmieć, nie posiadający w sobie nawet krzty magii. Maie przeciągnęła kciukiem po wytłoczonym na metalu wzorze.
- Dlaczego jeszcze to ze sobą noszę?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Lisica popatrzyła na chłopaka obojętnym wzrokiem.
-Ano będę walczyła z nieumarłymi. A ty nie powinieneś byś z rodzicami?- Odpowiedziała spokojnie. Na kolejne pytanie zaśmiała się.
-Byś się pytał... mam ogon bo mam, zawsze go miałam i zawsze będę miała. A dlaczego ty masz nogi?- Lisica przeciągnęła się prostując kości. Zastanawiała się ile będzie trwała ta podróż i co ją będzie czekało na jej końcu. Może śmierć? Zamyśliła się lekko.
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tenisse »

Wypłynęli na pełne morze, a ląd zniknał im z oczu. Okręt łagodnie kołysał sie na falach. Załoga poznikała pod pokładem, za to pojawiły się na nim piskliwe mewy.

Chłopaczek nie wydawał się zrazony jej obojętnym tonem. Nadal ciekawsko jej sie przyglądał, tym razem jej uszom.
- Na tym statku wszyscy maja nogi, ale tylko ty masz ogon - zauważył.
- Nie mam rodziców. Jestem tu, bo mi za to płacą. Zaklinam pogodę. Jeśli zechcę przywołam sztorm i wszyscy pójdziecie na dno.
Wyraz jego oczy nie wskazywał na to, żeby miała to być czcza przechwałka.
- Zabiłaś kiedys jakiegoś umarlaka?

Tenisse zeszła z rufy do kajuty kapitana. Rozmawiali o tym ile dni potrwa rejs do Rubidii i czy będą zawijać do Turmalii. Wygldało na to, że tak, co nie cieszyło elfki wcale. Spieszyło jej się do obozu. Wtem wszyscy usłyszeli głuche uderzenie i statkiem szarpneło. Ludzie się poprzewracali. Towary podskoczyły. Wszędzie rozległy się przekleństwa i jęki bólu. Z powierzchni początkowo nic nie było widać poza nienaturalną falą, która na chwile uniosła okręt do góry. Po uderzeniu opadli o dobre kilkanaście stóp. Nieopodal nad wodę wynurzyła się ogromna ogonowa płetwa, która sie przechyliła i pacnęła o powierzchnię zalewając zały statek ogromną falą, sięgającą do połowy masztu. Okręt się zachybotał, ale utrzymał sie na wodzie, która po chwili spłynęła z niego. Morze pod nimi jeszcze dobre kilka chwil kołysało się mocno, ale stworzenia więcej nikt nie zobaczył.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna zaśmiała się.
-Upierdliwy dzieciak. W sumie może to i dobrze.- Pomyślała i obróciła się tak by siedzieć teraz w jego stronę. Ogon lisicy falował za jej plecami.
-Czyli jesteś tu ważniakiem. No proszę proszę. Mam ogon i uszy bo jestem lisicą. Jestem zmiennokształtna. Tak jak twoje nogi są częścią ciebie mój ogon jest częścią mnie.- Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
-Nie, nigdy nie zabiłam nieumarłego... za to zabiłam wielu żyjących. Więc teraz kola na nich.- Popatrzyła pusto w niebo. Czemu miała przeczucie, że płynie tylko po to by umrzeć? Zbyt spokojnie było, zbyt spokojnie.
-I mamy coś wspólnego mały upierdliwy smarczku. Oboje nie mamy rodziców.- Dopiero po tych słowach opuściła na niego swoje rubinowe źrenica i uśmiechnęła przyjaźnie. Chwilę milczała.
-Słuchaj, mogę mieć do ciebie prośbę?- Zapytała cicho.
-Możesz sprowadzić deszcz?- W tym momencie okrętem ostro zakołysało. Dziewczyna złapała się czegoś by nie odlecieć z beczkami.
-No dobra chciałam deszcz nie sztorm!- Warknęła do chłopaka, ale widząc, wielkie morskie stworzenie w oddali westchnęła. Leżała na ziemi z nogami na wywróconej beczce.
Ostatnio edytowane przez Jenya 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Kiedy nadeszły mocne wstrząsy Maie musiała się ratować zeskoczeniem z hamaku na ziemię. Następne ostre przechylenie statku spowodowało, że wylądowała płasko na podłodze kajuty. Zewsząd dochodziły do niej odgłosy przewracającego się ciężko ładunku oraz pokrzykiwania załogi.
- Co się dzieje?!
Kiedy wreszcie otoczenie przestało wirować udało jej się wstać na nogi. Przytrzymała się ściany i odetchnęła z ulgą. Zaraz jednak skierowała swoje kroki na górny pokład. Na miejscu zastała marynarzy podnoszących się z ziemi i starających się doprowadzić porozrzucany ładunek do pierwotnego stanu. Nikt nie został ciężko ranny, za to wszyscy byli dokładnie przemoczeni.
Gardenia wyjętą z kieszeni brązowy rzemyk i związała włosy - Ot uroki podróży morskich.
Przeszła się wolno wzdłuż burty, uważnie przyglądając się powierzchni morza, tak jakby chciała siłą woli nakazać mu większą stabilność. Zapytała jednego z członków załogi co się właściwie wydarzyło. Podobno pojawiła się jakaś wyjątkowo duża ryba. Gardenia zawarczała gardłowo i łypnęła złowieszczo w stronę niebieskiej głębi. Teraz wiedziała już na pewno. Taki nadmiar wody w połączeniu z niespodziewanymi, gwałtownymi podskokami podłogi zupełnie jej nie odpowiadał. Zdecydowanie wolała czuć stabilny grunt pod nogami. Rozejrzała się wokoło i odnalazła wzorkiem zmiennokształtną. Za to nigdzie nie mogła znaleźć ich elfiej przewodniczki. Przez chwilę pomyślała, ze mogła zostać zmyta przez ostatnią falę ale szybko odrzuciła ten pomysł. Skoro Tenisse wybrała taki środek transportu to znaczy, że ma w tym już pewne doświadczenie.
Maie szczelnie zapięła kurtkę pod samą szyję i udała się na wyżej położoną część statku. Przysiadła na jednej ze skrzyń i zajęła się ćwiczeniem wysysania energii z morskiej fauny.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tenisse »

Kiedy Jenya padła plecami na pokład, chłopak runął na nią i usiłował się w nią wczepić.
- To lewiatan! – pisnął przestraszony.
Fala uderzyła w nich i zmiotła aż pod burtę, gdzie szczęśliwie się zatrzymali. Woda przetoczyła się nad nimi. Obok nich wylądowały także jakieś deski, baryłki i liny.
Tenisse poobtłukiwała się tylko w kabinie kapitańskiej i teraz, nieco chwiejnym krokiem wyszła na pokład, masując sobie głowę. Wersje, które wykrzykiwali marynarze były różne. „Lewiatan, diabeł morski, tryton, morska hydra, wieloryb…” Elfce było to zgoła obojętne. Ważne, że to coś nie miało w planach ich atakować. Niestety wkrótce inne krzyki rozległy się na całym okręcie i tym razem okazały się o wiele bardziej niepokojące.
- Statek tonie! Bierzemy wodę! Kadłub nie wytrzymał…
Kolejne meldunki dotyczyły tego jak szybko podnosi się poziom wody na dolnym pokładzie. Ludzie biegali z wiadrami po schodach, wylewając wodę za burtę. Wielu z nich spoglądało na Jenye wrogo, inni spluwali i mięli w ustach przekleństwa. Ktoś gdzieś warknął coś o babach na pokładzie.
Tenisse nie przyłączyła się do akcji ratowniczej. Myślała gorączkowo. Nagle przed oczami stanęła jej mapa, którą przed chwilą miała rozłożona przed sobą na stole.
- Kapitanie! – krzyknęła, wbiegając na mostek – Mielizna… Rafa… - wydyszała, starając się złapać z nim kontakt wzrokowy – Mieliśmy ją minąć. Dopłyniemy?
Spojrzał na nią. Kilka uderzeń serca wpatrywał się w jej twarz w milczeniu. Potem gwałtownie szarpnął sterem zwracając okręt dziobek na zachód.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Nie dość, że się poobijała, to jeszcze wszystko było jej winą. Westchnęła poklepując chłopaka po głowie.
-Nie martw się. Może to być i sam władca piekieł, nic nam się nie stanie.- Odpowiedziała zduszonym głosem. Huknęła zbyt mocno plecami o ziemię co odbiło się na płucach. Ciężko przychodził oddech, był świszczący i płytki.
-Zamiast mnie wyklinać pokażcie mi gdzie mamy dziurę! Zaraz jej nie będziemy mieć i spokojnie będziemy kontynuować podróż.- Warknęła wściekle wylewając wodę z butów. Zeszła na dół ignorując przekleństwa jakie niemal wykrzykiwali jej w twarz. Łata z grubego lodu sama w sobie by nie pomogła na długo, ale dziewczyna może ją podtrzymywać dopóki ta łajba nie dotknie lądu. Po roku spędzonym w zamku nauczyła się lepiej władać swoją mocą. W końcu dostrzegła z którego miejsca niczym fontanna wlewała się do statku woda. Sięgała jej do pasa więc zanurkowała pod nią starając się utrzymać równowagę. Przyłożyła dłonie do popękanych desek. Ciśnienie było bardzo mocne więc nie przyszło jej tak szybko i łatwo pokrycie dziurawej podłogi lodem, ale po czasie fontanna malała aż całkiem zniknęła. Wyglądało to jak wstawione w dno okno. Teraz wystarczyło zmienić przepływ mocy z dłoni na stopy by wydostać się spod wody. Płuca rozrywał jej ból jakby ktoś wypełnił je ołowiem. Lisica wyprostowała się chwytając ledwo wdech. Zaniosła się kaszlem.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Zabieranie energii rybom i mewom wkrótce przestało ją bawić. Tym bardziej, ze co chwila jakiś marynarz darł się wniebogłosy, biegając po całym pokładzie tam i na zad. Co się znowu działo? Dziura w kadłubie? Lewiatan? Maie przykucnęła obok burtą, opierając się o nią plecami.
- Uroki morskich podróży, tfu.
Kobieta za nic nie chciała się zbliżać do niczego co jest mokre i zimne. No chyba, ze jest to mrożony likier z aaronki.
- A właśnie... – sięgnęła do pasa i wyjęła z sakwy oplecioną cienkim sznurem butelkę. Znajdujący się wewnątrz trunek jakimś cudem przetrwała niebezpieczny upadek na podłogę, kiedy przewracała się jego właścicielka. Gardenia uśmiechnęła się i uniosła naczynie do góry. Promienie słoneczne przyjemnie przeświecały przez jasnożółty, zawiesisty płyn, zachęcając do jego spróbowania.
Po wypiciu trzech czwartych zawartości Maie z powrotem zakorkowała butelką i oparła ją o zgięte kolano. Zamieszanie i krzyki na pokładzie jakby trochę umilkły. Ale może to tylko jej słuch się przytępił. Kobieta przymknęła powieki i pozwoliła, by monotonny szum morza pogrążył ją w błogiej drzemce. Kiedy z jej ust zaczęło dobywać się głośne chrapanie naczynie z resztka likieru powoli sturlało się z jej nogi, by następnie potoczyć się w nieznanym kierunku.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tenisse »

Zeskoczyła z mostka widząc lisicę podążającą pod pokład. Roztrąciła kilku mężczyzn przepychając się między nimi na schodach. Kiedy dotarła na miejsce Jenya zdążyła się już wynurzyć. Dookoła rozległy się gromkie oklaski załogi. Tenisse tylko się uśmiechnęła po czym weszła do wody i podpłynęła do białowłosej.
- Wszystko w porządku...? Dobra interwencja rekrucie. Długo ta łata wytrzyma?
Spojrzała w dół na zespojone lodem potrzaskane deski pokładu falujące pod wodą.
- Za niecałą godzinę powinniśmy dotrzeć na mieliznę. Tam odpływ połozy nas na piasku, a wtedy marynarze przystąpią do naprawy kadłuba. Chodź... powinnaś się wysuszyć.
Skinęła głową do niej, żeby wyszła z wody, ale nie ruszyła bez lisicy.
W ciemnoniebieskich oczach elfki widać było uznanie i wdzięczność, ale nie była wylewna w okazywaniu tych emocji.

Na butelce z resztkami likieru turlającej się po górnym pokładzie usiadła duża mewa i zaczęła dziobem stukać w szkło. Podfruwała co jakiś czas i przysiadywała ponownie na zdobyczy.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Elfka musiała jeszcze chwilę poczekać nim lisica przestała kaszleć.
-Nie, raczej nie, trochę sobie płuca obiłam. Bez podtrzymywania może z pół godziny, ciśnienie tu jest mocne. Jak będę siedziała i reperowała łatę to dopłyniemy spokojnie na miejsce.- Odpowiedziała ochryple odgarniając mokre włosy z twarzy. Nie przejęła się gromkimi oklaskami, kiedy jeszcze chwilę temu pluli jej w twarz i przeklinali ją na wszystkie możliwe sposoby. Zmierzyła ich tylko chłodnym wzrokiem.
-Nie musisz się martwić, mogę tu siedzieć, skrzyknij tylko ludzi niech tej wody się pozbędą bo nie mam zamiaru godzinę w niej stać, jest lodowata.- Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Spała mocno i spokojnie. Sen przyszedł szybko i przyniósł ze sobą wspomnienia dawno przebrzmiałych wydarzeń. Maie raz jeszcze mogła być świadkiem niesamowitych magicznych wytworów, z jakimi musiała się zmierzyć podczas wieloletnich pojedynków z Brunhildą, arcymistrzynią czterech kręgu żywiołów. Ponownie obserwowała monumentalną trąbę powietrzną, zmiatającą wszystko co napotka na swojej drodze, serię piorunów kulistych, uderzającą raz za razem w jej energetyczną osłonę…
- Stuk! Stuk!
…potężne, zrzucające z nóg trzęsienia ziemi, oślepiające podmuchy piasku i popiołu, ostre jak brzytwa kamienne pociski, ziemię pod stopami zmieniającą się z chwili na chwilę w grząskie więzienie…
- Stuk! Stuk Stuk !
…przenikliwy chłód i lodowe wiry, które w kilka sekund zamrażały oddech w pluchach, lewitujące wodne ostrza przecinające stal jak masło, ogniste deszcze… oraz wiele, wiele innych. Jakość oraz liczba zaklęć Elfki zdecydowanie przewyższała arsenał jakim dysponowała Maie. Mimo to z biegiem czasu udawało jej się znajdować coraz to nowe luki w obronie przeciwniczki. Niektóre czary, z wyuczonej przez nią dziedziny, udało jej się nawet zapamiętać i powtórzyć...
- Stuk! Stuk!
- Stuk, stuk?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Tenisse
Szukający drogi
Posty: 48
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tenisse »

Zgodnie z prośbą Jenyi pogoniła załogę do usuwania wody i sama także włączyła się do pracy. Przez następne pół godziny statek niemiłosiernie skrzypiał i podskakiwał wysoko, tnąc dziobem fale. Mały zaklinacz pogody rozpędził ich do niewiarygodnej szybkości grożącej nawet zerwaniem żagli. Jenya mogła to także poczuć po dużym ciśnieniu wody na lód.
Kiedy dotarli na mieliznę kadłub okrętu gwałtownie zarył się w piasek i wyjechał na piaszczystą wysepkę do połowy długości. Zarządzono zejście na "ląd" i naprawę zniszczeń. Po zmroku, gdy pracę przerwano, kapitan zaprosił Tenisse i Jenyę do siebie na kolację. Elfka poprosiła także o pozwolenie na udział Gardeni i uzyskała zgodę. Znalazła obie kobiety i przekazała im, że spotkanie z kapitanem odbędzie się za kwadrans.
Na miejscu czekał na nie skromnie zastawiony stół i uścisk dłoni najważniejszej osoby na statku. W rogu kajuty, na wieku dużej skrzyni siedział chłopiec, którego Jenya poznała rano.
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość