Valladon ⇒ [Uliczki Valladon] O jedną książkę za daleko...
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
[Uliczki Valladon] O jedną książkę za daleko...
Późnym wieczorem, lub też jak kto woli wczesną nocą, szereg ciaśniejszych uliczek wielkiego miasta był pełny tupotu butów o bruk. Członkowie tego samozwańczego peletonu rozbiegali się po bocznych alejkach, tylko po to by znów spróbować dogonić prowadzącego, który niestrudzenie przyśpieszał. Nie ma co się dziwić - strach przed tuzinem noży dodaje sił na kolejne paręset staj, ilekroć się obejrzysz. W końcu po kilku szybkich zakrętach i zmianach kierunku biegu, ogon podzielił się na kilka części. Niemniej wyraźnie rysował się podział na trzyosobową kompanię maratończyków wciąż mknących za swoim "przyjacielem", oraz całą resztę, która dopiero za kilka chwil odkryje, że jednak odłączyli się od głównej zabawy.
Tak, to Syntiel był przyczyną całego zamieszania. Może nie tyle sama jego osoba, co raczej zawiniątko, które kurczowo przyciskał do piersi. Nauczył się, że gdy po wyjściu od handlarza, czeka na ciebie szereg ludzi, nie ma co zdawać się nie wzniosłe słowa, tylko pokładać wiarę w swych nogach i sprawnie ich używać. Ci jednak nieznajomi byli nad wyraz zgrani i zażarci.
W końcu wpadł w jedną z uliczek i zamarł w bezdechu, przyciśnięty do ściany. Łapała go już zadyszka, więc był zmuszony użyć tego ostatecznego podstępu... który się udał. Trzech zbirów przebiegło całkiem nieporuszonych jego nieobecnością. Gdy stalowy uścisk nerwów ustąpił, anioł zaczął dyszeć zmęczony. Nie był stworzony do wysiłku fizycznego i o tym wiedział.
Gdy już myślał, że ma z głowy cały pościg i problemy z miejscowymi, zza węgła wychynęła czwórka zagubionych biegaczy. Spojrzeli po sobie w milczeniu, a następnie na Syntiela. On zaś spojrzał na nich. Grupa uśmiechnęła się. Anioł znów wziął nogi za pas, tylko po to by parę stóp za kolejnym zakrętem wpaść na błąkająca się czarodziejkę o fioletowych włosach. Oboje zostali powaleni siłą rozpędu, obok na ziemi wylądowało zawiniątko bibliotekarza. Materiał nieco opadł odsłaniając złocone litery tytułu księgi. "Niespokojne wody" głosił napis na okładce. Nim ktokolwiek zdążył się podnieść, już zostali otoczeni przez wspomnianą grupę bandytów.
- Przepraszamy panienkę za zamieszanie, nasz kolega przesadził z alkoholem. Odprowadzimy go do domu. Co nie? - stwierdził najbardziej charyzmatyczny z grupy i uśmiechnął się obnażając swe braki w uzębieniu, gdy reszta zbirów mu tylko przytaknęła. Sam schylił się po książkę, gdy dwaj jego przyjaciele podnieśli siłą bibliotekarza. Przy tym gwałtownym ruchu z głowy anioła opadł kaptur i na wierzch wyszły jego bujne loki. Nie pasował do grupy, tak swym mnisim odzieniem, jak i samym licem, na którym nie było ani tatuaży, ani blizn. Co więcej tylko on spośród zgromadzonych mężczyzn nie miał obowiązkowych dwóch noży i pałki za pasem oraz liny owiniętej wokół torsu.
Tak, to Syntiel był przyczyną całego zamieszania. Może nie tyle sama jego osoba, co raczej zawiniątko, które kurczowo przyciskał do piersi. Nauczył się, że gdy po wyjściu od handlarza, czeka na ciebie szereg ludzi, nie ma co zdawać się nie wzniosłe słowa, tylko pokładać wiarę w swych nogach i sprawnie ich używać. Ci jednak nieznajomi byli nad wyraz zgrani i zażarci.
W końcu wpadł w jedną z uliczek i zamarł w bezdechu, przyciśnięty do ściany. Łapała go już zadyszka, więc był zmuszony użyć tego ostatecznego podstępu... który się udał. Trzech zbirów przebiegło całkiem nieporuszonych jego nieobecnością. Gdy stalowy uścisk nerwów ustąpił, anioł zaczął dyszeć zmęczony. Nie był stworzony do wysiłku fizycznego i o tym wiedział.
Gdy już myślał, że ma z głowy cały pościg i problemy z miejscowymi, zza węgła wychynęła czwórka zagubionych biegaczy. Spojrzeli po sobie w milczeniu, a następnie na Syntiela. On zaś spojrzał na nich. Grupa uśmiechnęła się. Anioł znów wziął nogi za pas, tylko po to by parę stóp za kolejnym zakrętem wpaść na błąkająca się czarodziejkę o fioletowych włosach. Oboje zostali powaleni siłą rozpędu, obok na ziemi wylądowało zawiniątko bibliotekarza. Materiał nieco opadł odsłaniając złocone litery tytułu księgi. "Niespokojne wody" głosił napis na okładce. Nim ktokolwiek zdążył się podnieść, już zostali otoczeni przez wspomnianą grupę bandytów.
- Przepraszamy panienkę za zamieszanie, nasz kolega przesadził z alkoholem. Odprowadzimy go do domu. Co nie? - stwierdził najbardziej charyzmatyczny z grupy i uśmiechnął się obnażając swe braki w uzębieniu, gdy reszta zbirów mu tylko przytaknęła. Sam schylił się po książkę, gdy dwaj jego przyjaciele podnieśli siłą bibliotekarza. Przy tym gwałtownym ruchu z głowy anioła opadł kaptur i na wierzch wyszły jego bujne loki. Nie pasował do grupy, tak swym mnisim odzieniem, jak i samym licem, na którym nie było ani tatuaży, ani blizn. Co więcej tylko on spośród zgromadzonych mężczyzn nie miał obowiązkowych dwóch noży i pałki za pasem oraz liny owiniętej wokół torsu.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna nie zabawiła długo w Otchłani, bo musiała odejść z powodów osobistych. Wydostawszy się stamtąd chodziła po miastach w poszukiwaniu jakiegoś dobrego uzdrowiciela, bo noga, którą skaleczyła, bolała ją niemiłosiernie, a strój w którym była, nadawał się do wyrzuceni. O włosach szkoda gadać - kolor zrobił się tak strasznie nieładny, że aż prosiło coś z tym zrobić.
Po tym wszystkim postanowiła udać się w spokojne miejsce, by odpocząć od tych wszystkich wydarzeń. Gdy dotarła do celu było już ciemno i trudno było gdzie trafić więc skręciła w pierwszą lepszą uliczkę. Idąca tak sobie jakby przez mgłę słyszała jakieś krzyki, kroki, ale nie zwracała na to wielkiej uwagi, aż do momentu, gdy nie wpadła na anioła, a przy nim zebrała się gromada nieznanych ludzi, którzy nie byli miło nastawieni wobec niego. Przez chwilę zastanawiała nad tym, aż nie wpadła jej w oko książka, która nie wyglądała na byle jaką. Długo się na nią nie napatrzyła, bo już ktoś próbował ją wziąć, ale nie mogła na to pozwolić, więc w tym samym momencie wyrwała książkę, a bibliotekarza chwyciła za rękę i przteleportowała siebie i jego w bezpieczniejsze miejsce.
Brenna nie wiedziała gdzie konkretnie się znajdują, ale cieszył ją fakt, że jak najdalej od tych podejrzanych typów. Po krótkich oględzinach terenu stwierdziła, że raczej nikt ich nie obserwował. Wzięła książkę, którą wcześniej wyrwała i zaczęła bić mężczyznę przy tym krzycząc na niego
- Co wy sobie wyobrażacie, wpadacie na ludzi bez przyczyny! Czy już nic nie można w spokoju robić, no ludzie. dajcie spokój.
Po tym wszystkim postanowiła udać się w spokojne miejsce, by odpocząć od tych wszystkich wydarzeń. Gdy dotarła do celu było już ciemno i trudno było gdzie trafić więc skręciła w pierwszą lepszą uliczkę. Idąca tak sobie jakby przez mgłę słyszała jakieś krzyki, kroki, ale nie zwracała na to wielkiej uwagi, aż do momentu, gdy nie wpadła na anioła, a przy nim zebrała się gromada nieznanych ludzi, którzy nie byli miło nastawieni wobec niego. Przez chwilę zastanawiała nad tym, aż nie wpadła jej w oko książka, która nie wyglądała na byle jaką. Długo się na nią nie napatrzyła, bo już ktoś próbował ją wziąć, ale nie mogła na to pozwolić, więc w tym samym momencie wyrwała książkę, a bibliotekarza chwyciła za rękę i przteleportowała siebie i jego w bezpieczniejsze miejsce.
Brenna nie wiedziała gdzie konkretnie się znajdują, ale cieszył ją fakt, że jak najdalej od tych podejrzanych typów. Po krótkich oględzinach terenu stwierdziła, że raczej nikt ich nie obserwował. Wzięła książkę, którą wcześniej wyrwała i zaczęła bić mężczyznę przy tym krzycząc na niego
- Co wy sobie wyobrażacie, wpadacie na ludzi bez przyczyny! Czy już nic nie można w spokoju robić, no ludzie. dajcie spokój.
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
Szarpnięty z ziemi anioł już szykował się do krzyczenia, wyrywania się i ogólnego ratowania skóry, gdy całkiem nieznajoma mu kobieta zajęła się wszystkim na swój sposób. Tak aktywny udział w zdarzeniu widocznie zaskoczył wszystkich po równo. A potem "puff" i już byli gdzieś indziej.
Syntiel rozejrzał się po pomieszczeniu. Pełne było pakunków, skrzyń, worków. Okna w dachu tylko potwierdzały, że to najzwyklejszy magazyn. Wtem na głowę bibliotekarza z pewna pomocą spadła jego lektura. Anioł odruchowo zaczął zasłaniać się rękami przed kolejnymi ciosami. Cofał się lekko, a pod nosem wymamrotał tylko: "uważaj na okładkę...". W końcu jednak skończyło mu się miejsce za nim, zahaczył o skrzynie i w konsekwencji sobie na niej usiadł.
- Spokojnie. Spokojnie - uspokajał dziewczynę, czekając aż jej agresja zelżeje. Brak kolejnego uderzenia książką uznał za odpowiedni moment. - Przepraszam, nie chciałem ci przeszkadzać. Zdarzają się takie wypadki, nic nie poradzę. Niemniej, dziękuję za ratunek. - Wstał i ukłonił się z całą grają jaką posiadał. - Jestem Syntiel, a tamto towarzystwo, jak mniemam, chciało odebrać mi ten tom. - Wskazał na książkę w rękach nieznajomej. - A teraz, jeśli mógłbym cię prosić... - I wyciągnął rękę sugerując, że oczekuje zwrotu swej własności.
Syntiel rozejrzał się po pomieszczeniu. Pełne było pakunków, skrzyń, worków. Okna w dachu tylko potwierdzały, że to najzwyklejszy magazyn. Wtem na głowę bibliotekarza z pewna pomocą spadła jego lektura. Anioł odruchowo zaczął zasłaniać się rękami przed kolejnymi ciosami. Cofał się lekko, a pod nosem wymamrotał tylko: "uważaj na okładkę...". W końcu jednak skończyło mu się miejsce za nim, zahaczył o skrzynie i w konsekwencji sobie na niej usiadł.
- Spokojnie. Spokojnie - uspokajał dziewczynę, czekając aż jej agresja zelżeje. Brak kolejnego uderzenia książką uznał za odpowiedni moment. - Przepraszam, nie chciałem ci przeszkadzać. Zdarzają się takie wypadki, nic nie poradzę. Niemniej, dziękuję za ratunek. - Wstał i ukłonił się z całą grają jaką posiadał. - Jestem Syntiel, a tamto towarzystwo, jak mniemam, chciało odebrać mi ten tom. - Wskazał na książkę w rękach nieznajomej. - A teraz, jeśli mógłbym cię prosić... - I wyciągnął rękę sugerując, że oczekuje zwrotu swej własności.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Nie dało się nie zauważyć zdziwienia na twarzy anioła. To była taka raczej mieszanka strachu ze zdziwieniem, co Brennie wydawało się nawet słodkie, ale to nie zmieniło faktu, że była strasznie zła na niego za to, w co ją wpakował.
Z nerwów aż zaczęła bez opamiętania bić anioła, ale w końcu przestała, bo potknął się o skrzynkę, na której sobie usiadł, i wtedy uświadomiła sobie gdzie się znajdują. Krótko mówiąc była najprawdopodobniej w małym, ciasnym magazynie, jedyne co ją ratowało przed atakiem paniki, to były okna na dachu, ale to za mało by mogła się poczuć spokojnie, dlatego by nie okazać że coś jest nie tak, obmyślała na szybkiego plan i nawet już wiedziała jaki.
Brennna nawet nie uchwyciła kiedy bibliotekarz zaczął do niej mówić, chwilę potem zaczął się tłumaczyć, a na koniec wstał ukłonił się jak najlepiej tylko mógł i przedstawił się.
Brenna, oszołomiona jeszcze tym wszystkim, przez chwilę stała w osłupieniu, ale nie chcąc wyjść na niegrzeczną przedstawiła się jak na damę przystało, lecz coś jej zakłóciło tę chwilę, a ona bardzo dobrze wiedziała o co chodzi: o taki mały skarb, który dzierżyła w rękach. Długo nie rozmyślała nad tym czy mu ją dać, czy nie dać, bo postanowiła, że się z nim trochę pobawi i wtem zaczęła się stopniowo cofać do drzwi, bo im dłużej przebywała w tym miejscu, tym bardziej wpadała w panikę. I jak na złość drzwi się nie chciały otworzyć, więc zaczęła lekko nimi szarpać tak by nie dać po sobie żadnego znaku. I udało się je otworzyć, Brenna cofnęła się jeszcze o parę kroków dalej i popatrzyła w górę na gwieździste niebo, które wydawało się jej prawie obce i nie zauważyła, gdy ktoś ją trzyma za rękę bez konkretnego powodu, z którego nie zdawała sobie sprawy, bo gdyby nie on mogłaby marnie skończyć.
Z nerwów aż zaczęła bez opamiętania bić anioła, ale w końcu przestała, bo potknął się o skrzynkę, na której sobie usiadł, i wtedy uświadomiła sobie gdzie się znajdują. Krótko mówiąc była najprawdopodobniej w małym, ciasnym magazynie, jedyne co ją ratowało przed atakiem paniki, to były okna na dachu, ale to za mało by mogła się poczuć spokojnie, dlatego by nie okazać że coś jest nie tak, obmyślała na szybkiego plan i nawet już wiedziała jaki.
Brennna nawet nie uchwyciła kiedy bibliotekarz zaczął do niej mówić, chwilę potem zaczął się tłumaczyć, a na koniec wstał ukłonił się jak najlepiej tylko mógł i przedstawił się.
Brenna, oszołomiona jeszcze tym wszystkim, przez chwilę stała w osłupieniu, ale nie chcąc wyjść na niegrzeczną przedstawiła się jak na damę przystało, lecz coś jej zakłóciło tę chwilę, a ona bardzo dobrze wiedziała o co chodzi: o taki mały skarb, który dzierżyła w rękach. Długo nie rozmyślała nad tym czy mu ją dać, czy nie dać, bo postanowiła, że się z nim trochę pobawi i wtem zaczęła się stopniowo cofać do drzwi, bo im dłużej przebywała w tym miejscu, tym bardziej wpadała w panikę. I jak na złość drzwi się nie chciały otworzyć, więc zaczęła lekko nimi szarpać tak by nie dać po sobie żadnego znaku. I udało się je otworzyć, Brenna cofnęła się jeszcze o parę kroków dalej i popatrzyła w górę na gwieździste niebo, które wydawało się jej prawie obce i nie zauważyła, gdy ktoś ją trzyma za rękę bez konkretnego powodu, z którego nie zdawała sobie sprawy, bo gdyby nie on mogłaby marnie skończyć.
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
Dziewczyna odwzajemniła grzeczności, lecz zdawało się, że narasta w niej strach. Nerwowe naciskanie klamki, gdy ta nie zaskoczyła za pierwszą próbą, tylko podkreśliły ten lęk. "Czyżby klaustrofobia?", pomyślał anioł. Co prawda kiedyś o tym czytał, ale nie spotkał jeszcze osoby, która by pasowała do opisów, a przynajmniej nie tak dobrze jak czarodziejka. Niemniej, Brenna opuściła magazyn z dość figlarnym uśmieszkiem.
Anioł wolnym krokiem wyszedł za dziewczyną. Zamiast jednak patrzeć w gwiazdy, on rozsądnie rozejrzał się gdzie dokładnie są. Stali na środku ulicy. Co gorsza, użytkowanej ulicy. Zza rogu wyjechał powóz i to całkiem prędko. Syntiel widząc zaskoczenie na twarzy woźnicy, tak samo zareagował. Anioł wstrzymał oddech i wraz z tym wszystko trochę zwolniło. Wyrobił sobie już niemal nawyk, że magia porządku jest odpowiedzią na każdą niespodziankę zafundowaną przez los.
Ocenił sytuację - nie było sensu zwracać uwagi dziewczynie na zagrożenie, bo nawet gdyby to zrobił, nie miałaby ona czasu zareagować. Trzeba było ją uratować. Podbiegł do niej, chwycił za rękę, a następnie pociągnął w stronę muru. Ledwie tak wymusił od czarodziejki z trzy kroki, a za jej plecami przemknął powóz. Syntiel patrzył jak fura chwieje się na boki, gdy woźnica próbował odzyskać władzę nad końmi i sobą. Teraz powiódł wzrok na dziewczynę i chwycił ją za ramiona.
- To było nierozważne - skrytykował ja niczym nadopiekuńcza matka. - Życie ci niemiłe? Nawet pomijając ten powóz, to nie wiemy gdzie się znajdujemy, względem tamtego zaułka. - Puścił Brennę. - Te zbiry mogą się tu jeszcze kręcić. Nie zdziwi mnie jeśli spędzą całą noc na poszukiwaniach. Musimy bardziej uważać.
Anioł wolnym krokiem wyszedł za dziewczyną. Zamiast jednak patrzeć w gwiazdy, on rozsądnie rozejrzał się gdzie dokładnie są. Stali na środku ulicy. Co gorsza, użytkowanej ulicy. Zza rogu wyjechał powóz i to całkiem prędko. Syntiel widząc zaskoczenie na twarzy woźnicy, tak samo zareagował. Anioł wstrzymał oddech i wraz z tym wszystko trochę zwolniło. Wyrobił sobie już niemal nawyk, że magia porządku jest odpowiedzią na każdą niespodziankę zafundowaną przez los.
Ocenił sytuację - nie było sensu zwracać uwagi dziewczynie na zagrożenie, bo nawet gdyby to zrobił, nie miałaby ona czasu zareagować. Trzeba było ją uratować. Podbiegł do niej, chwycił za rękę, a następnie pociągnął w stronę muru. Ledwie tak wymusił od czarodziejki z trzy kroki, a za jej plecami przemknął powóz. Syntiel patrzył jak fura chwieje się na boki, gdy woźnica próbował odzyskać władzę nad końmi i sobą. Teraz powiódł wzrok na dziewczynę i chwycił ją za ramiona.
- To było nierozważne - skrytykował ja niczym nadopiekuńcza matka. - Życie ci niemiłe? Nawet pomijając ten powóz, to nie wiemy gdzie się znajdujemy, względem tamtego zaułka. - Puścił Brennę. - Te zbiry mogą się tu jeszcze kręcić. Nie zdziwi mnie jeśli spędzą całą noc na poszukiwaniach. Musimy bardziej uważać.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna patrząc intensywnie na wieczorne niebo pomyślała sobie, choć nie wiedziała czemu, o swojej rodzinie. Czy jeszcze ją pamiętają, czy rozmyślają o niej, jak się teraz czuję, co robi z kim jest czy jest bezpieczna? Tylko dlaczego tak nagle naszła ją taka nostalgia? Przecież i tak nigdy jej nie kochali...
Nagle poczuła szarpnięcie i wszystko wróciło do rzeczywistości. Słyszała, że ktoś do niej mówił i przypomniała sobie, że przecież nie jest sama tylko z aniołem, a w ręku trzymała książkę, którą tak bardzo potrzebował.
Na początku zaczął krzyczeć, co powoli Brenne wyprowadzało z równowagi, ale dopiero teraz zauważyła do czego prawie doprowadziła. Gdyby nie on, już by dawno było po niej. Nie chcąc wyjść na egoistkę najpierw mu podziękowała za ratunek, potem sama próbowała się uspokoić, a zaraz potem przemówiła do niego niepewnym głosem:
- Można wiedzieć o jakich zbirach do mnie mówisz, i po co by cię mieli szukać?
Nagle poczuła szarpnięcie i wszystko wróciło do rzeczywistości. Słyszała, że ktoś do niej mówił i przypomniała sobie, że przecież nie jest sama tylko z aniołem, a w ręku trzymała książkę, którą tak bardzo potrzebował.
Na początku zaczął krzyczeć, co powoli Brenne wyprowadzało z równowagi, ale dopiero teraz zauważyła do czego prawie doprowadziła. Gdyby nie on, już by dawno było po niej. Nie chcąc wyjść na egoistkę najpierw mu podziękowała za ratunek, potem sama próbowała się uspokoić, a zaraz potem przemówiła do niego niepewnym głosem:
- Można wiedzieć o jakich zbirach do mnie mówisz, i po co by cię mieli szukać?
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
- Sam chciałbym wiedzieć kim są - stwierdził otwarcie anioł. - Jedyne czego jestem pewny, to fakt, że interesuje ich ta książka. Widocznie znają jej wartości. Obawiam się, że pomoc mi wplątała i ciebie w tę cała sytuację. Niemniej, nie ma co tu stać, na środku drogi - stwierdził i skierował się ku jednej z bocznych uliczek.
Będąc czujnym, Syntiel wpierw zajrzał po kryjomu do zaułka. Nie dostrzegłszy zagrożenia, pewniejszym krokiem ruszył naprzód. Gdy odeszli już kawałek od głównej ulicy, Syntiel zatrzymał współtowarzyszkę na drobną naradę.
- Nie ma raczej sensu bawić się z nimi w kotka i myszkę po nocy. Proponuję byśmy poszukali jakiejś karczmy czy też zajadu. Przeczekamy do świtu, posilimy się i bezpiecznie opuścimy miasto. - Anioł zamilkł na chwile, a potem dodał. - No chyba że chcesz tu zostać, to się po prostu rozdzielimy.
Wyczekując odpowiedzi, powiódł wzrokiem po dziewczynie. Nie można było jej odmówić urody, lecz elementem, który mocniej ruszył umysł anioła była książka, wciąż spoczywająca w rękach Brenny.
- Jeśli bym mógł prosić, wolałbym by ten tom spoczął bezpiecznie w mojej torbie.
Będąc czujnym, Syntiel wpierw zajrzał po kryjomu do zaułka. Nie dostrzegłszy zagrożenia, pewniejszym krokiem ruszył naprzód. Gdy odeszli już kawałek od głównej ulicy, Syntiel zatrzymał współtowarzyszkę na drobną naradę.
- Nie ma raczej sensu bawić się z nimi w kotka i myszkę po nocy. Proponuję byśmy poszukali jakiejś karczmy czy też zajadu. Przeczekamy do świtu, posilimy się i bezpiecznie opuścimy miasto. - Anioł zamilkł na chwile, a potem dodał. - No chyba że chcesz tu zostać, to się po prostu rozdzielimy.
Wyczekując odpowiedzi, powiódł wzrokiem po dziewczynie. Nie można było jej odmówić urody, lecz elementem, który mocniej ruszył umysł anioła była książka, wciąż spoczywająca w rękach Brenny.
- Jeśli bym mógł prosić, wolałbym by ten tom spoczął bezpiecznie w mojej torbie.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna zmęczona całymi tymi przygodami jakie dziś ją spotkał nie miała siły już ustać, nawet sama nie wiedziała kiedy zaczęła się lekko kołysać, ale jakoś próbowała słuchać Syntiela, jedyne co udało się jej wyłapać, to że kompletnie sam był w kropce. Można powiedzieć, że była trochę zła, bo kto pakuje się w kłopoty i kradnie książkę, o której bladego pojęcia nie ma?
Chwiejnym krokiem podążyła za bibliotekarzem w jakąś uliczkę, ale dla niej to nie miało wielkiego znaczenia gdzie, była zmęczona i chciała iść spać nawet jak już oczy zaczęła przecierać. Wydawało jej się, że ręka jest cięższa od niej samej, a ubranie to była kompletna klapa, musiała sobie coś czystszego znaleźć. Po chwili zastanowienia przemówiła do niego takim głosem, jakby z tydzień nie spał, a tu nie kłamiąc tylko przeszło dwa dni nie spała.
- Jeśli ci to nie sprawi problemu mogę zostać z tobą... - Patrzyła nie niego z przymrużonymi oczami, ale pomimo tego że ledwo kontaktowała ze światem, to bardzo dobrze wiedziała o co się ubiegał anioł, przez chwile wpatrywała się w tą książkę jak zahipnotyzowana ale wkrótce oddała mu ją.
Chwiejnym krokiem podążyła za bibliotekarzem w jakąś uliczkę, ale dla niej to nie miało wielkiego znaczenia gdzie, była zmęczona i chciała iść spać nawet jak już oczy zaczęła przecierać. Wydawało jej się, że ręka jest cięższa od niej samej, a ubranie to była kompletna klapa, musiała sobie coś czystszego znaleźć. Po chwili zastanowienia przemówiła do niego takim głosem, jakby z tydzień nie spał, a tu nie kłamiąc tylko przeszło dwa dni nie spała.
- Jeśli ci to nie sprawi problemu mogę zostać z tobą... - Patrzyła nie niego z przymrużonymi oczami, ale pomimo tego że ledwo kontaktowała ze światem, to bardzo dobrze wiedziała o co się ubiegał anioł, przez chwile wpatrywała się w tą książkę jak zahipnotyzowana ale wkrótce oddała mu ją.
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
- Twoje towarzystwo będzie dla mnie miłą odmianą - powiedział i ukłonił się, odbierając księgę. - Dziękuję.
Mając grymuar w końcu w rękach nie mógł się powstrzymać i obejrzał go dokładnie. Okładka była nietknięta. Prawy róg lekko się zagiął, możliwe że z powodu wcześniejszego zderzenia z dziewczyną. Anioł otworzył z namaszczeniem tom. Strona tytułowa nosiła ślady wilgoci na brzegach. Podobnie wszystkie kolejne. Bolało to anioła, acz widział większe zbrodnie na dziełach literatury. Zamknął ją po oględzinach i spakował do torby.
- Ruszajmy więc - stwierdził z lekkim entuzjazmem. Widząc jednak że dziewczyna traci już z wolna siły, odwrócił się, podszedł i objął ją ramieniem. - Może ci trochę pomogę. - Spokojnym spacerkiem ruszyli ku głównej ulicy. To właśnie tam Syntiel miał nadzieję znaleźć miejsce do noclegu. Niemniej, czekał ich jeszcze kawałek drogi, więc zdecydował się podjąć rozmowę.
- Brenno, zgaduje, że tak jak ja jesteś tu jedynie przejazdem. Powiedz mi, o ile można wiedzieć oczywiście, skąd pochodzisz? I dokąd zmierzasz?
Mając grymuar w końcu w rękach nie mógł się powstrzymać i obejrzał go dokładnie. Okładka była nietknięta. Prawy róg lekko się zagiął, możliwe że z powodu wcześniejszego zderzenia z dziewczyną. Anioł otworzył z namaszczeniem tom. Strona tytułowa nosiła ślady wilgoci na brzegach. Podobnie wszystkie kolejne. Bolało to anioła, acz widział większe zbrodnie na dziełach literatury. Zamknął ją po oględzinach i spakował do torby.
- Ruszajmy więc - stwierdził z lekkim entuzjazmem. Widząc jednak że dziewczyna traci już z wolna siły, odwrócił się, podszedł i objął ją ramieniem. - Może ci trochę pomogę. - Spokojnym spacerkiem ruszyli ku głównej ulicy. To właśnie tam Syntiel miał nadzieję znaleźć miejsce do noclegu. Niemniej, czekał ich jeszcze kawałek drogi, więc zdecydował się podjąć rozmowę.
- Brenno, zgaduje, że tak jak ja jesteś tu jedynie przejazdem. Powiedz mi, o ile można wiedzieć oczywiście, skąd pochodzisz? I dokąd zmierzasz?
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna oddała książkę aniołowi a on od razu ją przeglądnął. Widać było, że ubolewa nad uszkodzeniami w środku, ale jakoś strasznie się tym nie przejmował.
Idąc ulicą Brenna poczuła, że ktoś ją pochwycił w pasie, z początku opanowało ją lekkie zdenerwowanie, ale chyba w tym stanie jakim była to było nawet pomocne i chociaż przez chwilę czuła się bezpieczna i spokojna, aż do momentu gdy Syntiel nie zadał jej pytania. Z pewnością udawałaby, że go nie usłyszała, ale na boga ona była damą z dworu królewskiego, takie zachowanie jakie ona by chciała zaprezentować nowo poznanemu, toż to skandal, nie do wybaczenia. Tak więc zatem jak na damę przystało zamierzała opowiedzieć mu całą swoją historię.
- Tak więc moje imię jest ci znane, no chyba że mości pan chce, żebym się ponownie przedstawiła, ale sądzę, że to raczej będzie zbędne. Tak więc zapytałeś skąd pochodzę, więc jestem... a nie, przepraszam, byłam damą dworu a szerzej mówiąc byłam córką rodziny królewskiej, ale nią nie jestem, bo jak byś nie zauważył to nie żyje - powiedziała to z taką drwiną jeszcze przy tym śmiejąc się jak oszalała. Na pewno tatuś byłby dumny z jej zachowania. Gdy już nieco się uspokoiła, to popatrzyła w górę na niebo i wpatrywała się w białe punkty, których nazwa umknęła jej w głowie bo tak rzadko miała okazję popatrzeć na takie widoki.
- A tak na poważnie to jestem tu by poznać świat i odkryć jego wady a także zalety bycia tu, dla mnie to co wy nazywacie być wolnym i żyć tak jak wy chcecie w tym tak zwanym świecie dla mnie to... - już miała kończyć zdanie gdy nagle jej uwagę przykuł spadający punkt z nieba, nie mogła się powstrzymać i musiała zapytać.
- Może ci się to wydać głupie, ale co to?
I oboje popatrzyli w górę na nocne niebo w oczekiwaniu na odpowiedź ze strony bibliotekarza.
Idąc ulicą Brenna poczuła, że ktoś ją pochwycił w pasie, z początku opanowało ją lekkie zdenerwowanie, ale chyba w tym stanie jakim była to było nawet pomocne i chociaż przez chwilę czuła się bezpieczna i spokojna, aż do momentu gdy Syntiel nie zadał jej pytania. Z pewnością udawałaby, że go nie usłyszała, ale na boga ona była damą z dworu królewskiego, takie zachowanie jakie ona by chciała zaprezentować nowo poznanemu, toż to skandal, nie do wybaczenia. Tak więc zatem jak na damę przystało zamierzała opowiedzieć mu całą swoją historię.
- Tak więc moje imię jest ci znane, no chyba że mości pan chce, żebym się ponownie przedstawiła, ale sądzę, że to raczej będzie zbędne. Tak więc zapytałeś skąd pochodzę, więc jestem... a nie, przepraszam, byłam damą dworu a szerzej mówiąc byłam córką rodziny królewskiej, ale nią nie jestem, bo jak byś nie zauważył to nie żyje - powiedziała to z taką drwiną jeszcze przy tym śmiejąc się jak oszalała. Na pewno tatuś byłby dumny z jej zachowania. Gdy już nieco się uspokoiła, to popatrzyła w górę na niebo i wpatrywała się w białe punkty, których nazwa umknęła jej w głowie bo tak rzadko miała okazję popatrzeć na takie widoki.
- A tak na poważnie to jestem tu by poznać świat i odkryć jego wady a także zalety bycia tu, dla mnie to co wy nazywacie być wolnym i żyć tak jak wy chcecie w tym tak zwanym świecie dla mnie to... - już miała kończyć zdanie gdy nagle jej uwagę przykuł spadający punkt z nieba, nie mogła się powstrzymać i musiała zapytać.
- Może ci się to wydać głupie, ale co to?
I oboje popatrzyli w górę na nocne niebo w oczekiwaniu na odpowiedź ze strony bibliotekarza.
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
Syntiel nie mógł zbytnio wyłowić ze słów dziewczyny skąd dokładnie pochodzi. Niemniej wspomniała kilka kwestii, które zainteresowały anioła.
- Jak na zmarłą jesteś dość... nie-nieżywa. Czym to sobie zasłużyłaś na taki... hm... status? - Syntiel spotkał już niejednego banitę. Reagowali różnie. Czasem pałali żądzą zemsty, inni zaś toczyli tułaczy żywot pełen goryczy i pokuty. Żaden jednak z nich nie dostał łatki martwego za życia. Była to całkiem inna sytuacja. Niosła ze sobą wiele niedogodności: utratę tożsamości, wszelkich dokonań. Jednak anonimowość też mogła być atutem.
- Podróże w poszukiwaniu wiedzy są też po części moim konikiem. - Wtem dziewczyna się zatrzymała, spojrzała w niebo i zapytała. Anioł również podniósł wzrok. Zastanowił się, spoglądając na spadającą gwiazdę.
- W nurtach naukowych są dwie równoczesne teorie. Astronomowie twierdzą, że są to zwykłe odłamki innych ciał niebieskich, które to rozpadają się mknąc przez nieboskłon. Bardziej magiczna teoria głosi iż są to rozbłyski skumulowanej energii wiatrów magii. Duże nagromadzenie mocy prowadzi do samoistnych wyzwoleń w postaci takich właśnie zjawisk. Jak zawsze prawda leży zapewne pośrodku. - Zrobił pauzę, tylko po to by przełknąć ślinę. - W podaniach zaś jest przynajmniej tuzin historii, które miałyby tłumaczyć takie rozbłyski. Najpowszechniejsza głosi, iż są to anioły, które przez swoje winy są zrzucane z niebios do najgłębszych czeluści otchłani, a przelatując gubią za sobą swe śnieżnobiałe pióra. Inne ludowe wierzenie mówi, że są to symbole, iż zmarły tej nocy człowiek uzyskał zaszczyt wstąpienia do niebios.
- Jak na zmarłą jesteś dość... nie-nieżywa. Czym to sobie zasłużyłaś na taki... hm... status? - Syntiel spotkał już niejednego banitę. Reagowali różnie. Czasem pałali żądzą zemsty, inni zaś toczyli tułaczy żywot pełen goryczy i pokuty. Żaden jednak z nich nie dostał łatki martwego za życia. Była to całkiem inna sytuacja. Niosła ze sobą wiele niedogodności: utratę tożsamości, wszelkich dokonań. Jednak anonimowość też mogła być atutem.
- Podróże w poszukiwaniu wiedzy są też po części moim konikiem. - Wtem dziewczyna się zatrzymała, spojrzała w niebo i zapytała. Anioł również podniósł wzrok. Zastanowił się, spoglądając na spadającą gwiazdę.
- W nurtach naukowych są dwie równoczesne teorie. Astronomowie twierdzą, że są to zwykłe odłamki innych ciał niebieskich, które to rozpadają się mknąc przez nieboskłon. Bardziej magiczna teoria głosi iż są to rozbłyski skumulowanej energii wiatrów magii. Duże nagromadzenie mocy prowadzi do samoistnych wyzwoleń w postaci takich właśnie zjawisk. Jak zawsze prawda leży zapewne pośrodku. - Zrobił pauzę, tylko po to by przełknąć ślinę. - W podaniach zaś jest przynajmniej tuzin historii, które miałyby tłumaczyć takie rozbłyski. Najpowszechniejsza głosi, iż są to anioły, które przez swoje winy są zrzucane z niebios do najgłębszych czeluści otchłani, a przelatując gubią za sobą swe śnieżnobiałe pióra. Inne ludowe wierzenie mówi, że są to symbole, iż zmarły tej nocy człowiek uzyskał zaszczyt wstąpienia do niebios.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna w dalszym ciągu patrzyła w niebo tak by nie ukazać swojej twarzy. Nie chciała pokazać nowo poznanemu, że jest jakąś histeryczką, która załamuje się na każdym kroku, ale teraz bez powodu, po prostu to tak po jej policzkach popłynęły łzy, które na szczęście zakryły jej włosy, aczkolwiek dalej słuchała co do niej anioł mówi.
- Mówisz że nie wyglądam na nie nieżywą. Masz całkowitą rację. Pytasz czym na to sobie zasłużyłam - kiedyś w akcje desperacji nie zapanowałam nad swoją mocą i prawie zabiłam swojego ojca, a on się tak zdenerwował i wygnał mnie z zamku, a ludziom rozpowiedział, że zmarłam we śnie.
Potem wsłuchiwała się w dość skomplikowany dla niej wykład, ale na końcu wreszcie zrozumiała co to za światełka na niebie, i tak sobie pomyślała czy jak by rzeczywiście umarła, a nie udawała umarłą, to czy tez mogłaby być takim aniołem, który za swe niewdzięczne czyny została zrzucona do otchłani, a może przeciwnie - dostałaby się do raju, a tam nie musiałaby się martwić tym światem. Lecz to nie czas na takie przemyślenia, bo co było to było liczy się tu i teraz, aczkolwiek chyba…
- Mówisz że nie wyglądam na nie nieżywą. Masz całkowitą rację. Pytasz czym na to sobie zasłużyłam - kiedyś w akcje desperacji nie zapanowałam nad swoją mocą i prawie zabiłam swojego ojca, a on się tak zdenerwował i wygnał mnie z zamku, a ludziom rozpowiedział, że zmarłam we śnie.
Potem wsłuchiwała się w dość skomplikowany dla niej wykład, ale na końcu wreszcie zrozumiała co to za światełka na niebie, i tak sobie pomyślała czy jak by rzeczywiście umarła, a nie udawała umarłą, to czy tez mogłaby być takim aniołem, który za swe niewdzięczne czyny została zrzucona do otchłani, a może przeciwnie - dostałaby się do raju, a tam nie musiałaby się martwić tym światem. Lecz to nie czas na takie przemyślenia, bo co było to było liczy się tu i teraz, aczkolwiek chyba…
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
Miarowym krokiem, unikając wszelkich przeciwności losu, rozmawiająca ze sobą parka dotarła w końcu do większej ulicy. Nie minęło też wiele czasu nim natknęli się na otwartą, mimo późnej pory, karczemkę. Widocznie miejsce to było wręcz stworzone dla takich spóźnionych wędrowców i oferowało miejsce do spoczynku, choć po trochę wygórowanej cenie.
Weszli do środka. Anioł usadził kulturalnie towarzyszkę przy stole i podszedł do karczmarza. Początkowo Syntiel chciał zamówić jedynie jakiś trunek, jednak szybko właściciel mu wyperswadował, że podstawą jest wynajęcie pokoju na noc, bez tego nawet nie było rozmowy. Przy takim obrocie sprawy bibliotekarz był zmuszony lekko się wykosztować na pokój dla dwóch osób ze śniadaniem. Dodatkowo już z własnej inicjatywy domówił dwa kubki ciepłej herbaty z lokalnych ziół.
Po paru minutach Syntiel wraz z Brenną byli prowadzeni przez karczmarza na wyższe kondygnacje kamienicy. Na trzecim piętrze właściciel zaprezentował im pokój, a potem zostawił z kluczem, dwoma kubkami parującego naparu i płonącym kagankiem. Pomieszczenie było małe. Na przeciw drzwi było okno. Pod nim stał stolik, a po bokach zaścielone łóżka.
- Jeśli tylko czujesz się zmęczona, nie krępuj się pospać - zaproponował anioł, samemu podchodząc do okna i otwierając je by wpuścić nieco powietrza. - Ja zaś przejrzę nieco ten tom, o który jest tyle zachodu. - Siadł na brzegu łóżka, zdjął torbę i położył przy sobie. Nim jednak wyjął opasłą księgę, chwycił za kubek z herbatą. Powąchał ciecz. - Miła kwiatowa nuta. Jeszcze takiej mieszanki nie piłem. Może warto by było rozejrzeć się na targu za dnia? - Pociągnął łyk. - Musze to na pewno rozważyć.
Weszli do środka. Anioł usadził kulturalnie towarzyszkę przy stole i podszedł do karczmarza. Początkowo Syntiel chciał zamówić jedynie jakiś trunek, jednak szybko właściciel mu wyperswadował, że podstawą jest wynajęcie pokoju na noc, bez tego nawet nie było rozmowy. Przy takim obrocie sprawy bibliotekarz był zmuszony lekko się wykosztować na pokój dla dwóch osób ze śniadaniem. Dodatkowo już z własnej inicjatywy domówił dwa kubki ciepłej herbaty z lokalnych ziół.
Po paru minutach Syntiel wraz z Brenną byli prowadzeni przez karczmarza na wyższe kondygnacje kamienicy. Na trzecim piętrze właściciel zaprezentował im pokój, a potem zostawił z kluczem, dwoma kubkami parującego naparu i płonącym kagankiem. Pomieszczenie było małe. Na przeciw drzwi było okno. Pod nim stał stolik, a po bokach zaścielone łóżka.
- Jeśli tylko czujesz się zmęczona, nie krępuj się pospać - zaproponował anioł, samemu podchodząc do okna i otwierając je by wpuścić nieco powietrza. - Ja zaś przejrzę nieco ten tom, o który jest tyle zachodu. - Siadł na brzegu łóżka, zdjął torbę i położył przy sobie. Nim jednak wyjął opasłą księgę, chwycił za kubek z herbatą. Powąchał ciecz. - Miła kwiatowa nuta. Jeszcze takiej mieszanki nie piłem. Może warto by było rozejrzeć się na targu za dnia? - Pociągnął łyk. - Musze to na pewno rozważyć.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Idąc uliczkami nagle znaleźli się w karczmie, gdzie anioł usadził ją przy stole i poszedł rozmawiać z karczmarzem. Można powiedzieć, że Brenna spała już prawie na siedząco, ale szybko wstała, bo okazało się, że udało się znaleźć wolny pokój.
Doszli do małego pokoju, dość przytulnego, gdzie zaraz usiadła na łóżku. Brenna była już na tyle zmęczona, że aż czuła jak jej oczy łzawią, ale uważnie słuchała co mówił do niej nowo poznany.
Upiła łyk herbaty, poczuła taki mocno słodki smak, co było dla niej lekkim szokiem, bo zwykle piła normalną herbatę, ale bez grymasu wypiła całą i od razu usnęła.
Doszli do małego pokoju, dość przytulnego, gdzie zaraz usiadła na łóżku. Brenna była już na tyle zmęczona, że aż czuła jak jej oczy łzawią, ale uważnie słuchała co mówił do niej nowo poznany.
Upiła łyk herbaty, poczuła taki mocno słodki smak, co było dla niej lekkim szokiem, bo zwykle piła normalną herbatę, ale bez grymasu wypiła całą i od razu usnęła.
- Syntiel
- Szukający drogi
- Posty: 37
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Badacz , Kolekcjoner
- Kontakt:
Anioł usiadł głębiej w poprzek łóżka, opierając się plecami o ścianę pokoju. Widział kątem oka jak zmęczona dziewczyna niemal niezwłocznie usnęła, on zaś ułożył tom na swoich kolanach i przetarł go dłonią. Mieszane światło księżyca i świecy padało na okładkę, nadając swoistego mistycyzmu chwili. Raz jeszcze Syntiel przetarł palcami po wytłoczonych literach. "Niespokojne wody" autorstwa anonima.
Powoli wstawało Słońce. Bibliotekarz przesiedział całą noc czytając i był już po solidnych stu stronach naukowego wstępu i pierwszej części treści zasadniczej dzieła. W końcu chwycił za kubek na stoliku, gdyż zaschło mu w gardle. Dopiero zimna ciecz wybiła go z czasu książki. Spostrzegł, że dzień budzi się na dobre. Jeszcze chwila i ulice będą tętnić życiem. Pierwsi mieszczanie wstawali do swoich obowiązków.
Powoli wstawało Słońce. Bibliotekarz przesiedział całą noc czytając i był już po solidnych stu stronach naukowego wstępu i pierwszej części treści zasadniczej dzieła. W końcu chwycił za kubek na stoliku, gdyż zaschło mu w gardle. Dopiero zimna ciecz wybiła go z czasu książki. Spostrzegł, że dzień budzi się na dobre. Jeszcze chwila i ulice będą tętnić życiem. Pierwsi mieszczanie wstawali do swoich obowiązków.
- Brenna
- Szukający drogi
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziejka
- Profesje:
- Kontakt:
Brenna chyba od tak dawna nie spała tak dobrze. Było jej miękko przyjemnie i ciepło, nie mogła się tym nacieszyć. Powoli, ale i niechętnie otwierała oczy. Leżała na plecach i wpatrywała się w sufit, który wydawał się mniej ponury niż w jej dawnym lokum. Cieszyło ją to, że mogła się wreszcie wyrwać z tego okropnego koszmaru.
Najciszej jak tylko potrafiła wstała z łóżka, praktycznie nie zauważona przez anioła, i podeszła do okna nieświadomie wypowiadając zdanie na głos:
- Jeszcze nigdy nie widziałam jak zaczyna się dzień w mieście, ciekawe jak to zjawisko się nazywa? - I dopiero po tym uświadomiła sobie, że jej nowo poznany już nie śpi.
Najciszej jak tylko potrafiła wstała z łóżka, praktycznie nie zauważona przez anioła, i podeszła do okna nieświadomie wypowiadając zdanie na głos:
- Jeszcze nigdy nie widziałam jak zaczyna się dzień w mieście, ciekawe jak to zjawisko się nazywa? - I dopiero po tym uświadomiła sobie, że jej nowo poznany już nie śpi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości