Jadeitowe Wybrzeże[Jezioro Aghar] Powrót do domu.

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Kiedy Winka wspomniała o zaufaniu, Nimlos sama się zastanowiła czy komukolwiek z tej dwójki ufa. Nie należała do osób, które bez problemu byłyby w stanie powierzyć swoje życie obcej osobie. Tę parę poznała zaledwie kilka godzin wcześniej, pewnie przeżyła z nimi jedną z bardziej emocjonujących dób w swoim życiu, jednak na pytanie dziewczyny odpowiedziałaby: Ja mu nie ufam, nikomu nie ufam. Jednak to zdanie zostawiła sobie i nie wydała nawet nikłego dźwięku z siebie.
Nimlos czekała na właściwą odpowiedź skryby. Chciała wrócić do ich obozu i zabrać swoje rzeczy, oraz skontrolować stan w jakim był Angven. Właściwie to najbardziej zależało jej na tym ostatnim. Droga do Turmalii byłaby znacznie bezpieczniejsza, gdyby to właśnie on towarzyszył jej i Wince w tej podróży. Przeniosła wzrok na dziewczynę, która stała wpatrzona w jeden punkt- na gałąź. Nim również spojrzała na patyka, który na jej oczach zaczął pokrywać się listowiem.
- Winko, nie mówiłaś, że jesteś czarodziejką! - zdziwiła się Tanya i przeniosła ciężar ciała na lewą nogę i uśmiechnęła się półgębkiem. Dziewczyna mogłaby zawojować świat magią...- Marnujesz się w tej bibliotece, powinnaś praktykować to szerzej w nieco bardziej magicznych miastach! - rzuciła do niej, choć sama magii się bała odkąd miała styczność z tonięciem w snach.
Widząc kiwnięcie głowy dziewczyny, zrozumiała- to był znak, że wracają do obozu. Nimlos odsłoniła nadgarstek i spojrzała na bransoletę
- Jak bardzo polegam na świecidełku..- wymamrotała i obserwowała matowo-srebrny kolor biżuterii. Ruszyła pewnym krokiem w stronę Angvena. Nie wyciągała broni, i tak na nic by się nie zdała. Jeśli mężczyzna użyłby na niej magii to pewnie i ona i miecz czy sztylet rozbryznęłyby się w oka mgnieniu. Szkoda by było broni, żeby zamieniła się w pustkę- jakże wysoko cenię swoje życie
- Angven?! Czy wszystko w porządku?- krzyknęła w stronę mężczyzny- nie pozabijasz nas? - to zaś mruknęła w powietrze pokonując krok za krokiem.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Polana tonęła w ciszy i wyczekiwaniu. Tę swoistą pustkę rozmywało tylko miarowe pocieranie drobinek piasku o stal. Wojownik siedział w skupieniu. Część jego umysłu chciała uciec, zapomnieć o tym miejscu i o poznanych osobach. Druga zaś pragnęła zostać, przeprosić i przyjąć odpowiednią pokutę. Odłożył na bok ściereczkę i ujrzał swoje słabe oblicze na powierzchni ostrza. Brudne policzki, skrzepy krwi rozsiane po całej twarzy i zmęczone oczy. Nie był szczęśliwym człowiekiem. Nie był też dumny ze swoich czynów, co gorsza, jedyne z czego czuł się momentami dumę to właśnie z tych najgorszych uczynków. Gdy tak rozważał całe zło jakie spowodował, zawsze dochodził do takiej granicy, za którą negatywny charakter jego przeszłości przeobrażał się w satysfakcje. "W końcu nie każdy jest zdolny sięgnąć po co zechce. Nie każdy jest zdolny przeciwstawić się innym, przeciwstawić się społeczeństwu... i całemu światu. A czy jest większy sprzeciw niż odebranie życia?"
        Z mrocznej zadumy wybiła go Nimlos. Jej głos przebił zasłonę milczenia i wyrwał wojownika z kamiennej pozy. Podniósł głowę i wejrzał na nią. W spojrzeniu mieszało się zaskoczenie z przeszywającą pustką. Oczy pozostawały żywe, lecz bez wyrazu, może trochę nieobecne.
- Skąd mam wiedzieć. - Odparł gorzko. Gdy zaś dziewczyna wspomniała o "pozabijaniu", kącik Angvena drgnął i momentalnie powrócił do normy. - Nigdy nie zamierzałem robić wam krzywdy. - Odrzekł, a każde słowo spadało niczym kamień z jasnego nieba. Znowu spuścił łeb a tłuste włosy ukryły twarz. Odrzucił lekko miecz z nóg na bok i wstał przed towarzyszkami.
- Przepraszam. - Powiedział i zwinął prawą pięść w takim stopniu, że paznokcie boleśnie zaczęły wbijać się w dłoń. - Zrozumiem jak mnie tu zostawicie. Nikt nie chce przecie ciągłego niepokoju. Żałuję, że musiałyście natrafić akurat na mnie. - Odetchnął głęboko i znów spojrzał na dziewczyny. Teraz jednak zwrócił większą uwagę na Winkę. Dostrzegał tlący się w niej wciąż strach. Teraz już okiełznany, lecz wciąż obecny. Chciał już zrobić krok w jej stronę, ująć za ręce i szczerze przepraszać, lecz opamiętał się, czuł że to tylko pogorszy sytuacje. - Przepraszam. - Powiedział tylko i odwrócił wzrok z jej twarzy.
- Jeśli pragniesz świadectwa moich pokojowych zamiarów, to przypomnij sobie, że wyciągnąłem Cie z wody. - Zabrał na nowo głos i stwierdził to nie tylko dla dziewczyny, ale również by przekonać samego siebie. Kiedy jednak skończył, zaczęły napływać wątpliwości czy w ogóle można to było nazwać ratunkiem. Cała nieudolność tej akcji przytłaczała promyczek nadziei. - Tak czy inaczej gdybym chciał twojej śmierci, nie skakałbym do wody. - Dodał, uznając to za kropkę zamykającą ten temat rozważań wewnętrznych.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Biorąc pod uwagę okoliczności i obłęd jaki zawładnął Angvenem, Winka uznała iż od tej pory minimum przyzwoitości mierzone odległością pomiędzy nią a wojownikiem, powinno wynosić przynajmniej kilka metrów. Wróciwszy na polanę bibliotekarka pozostała na jej skraju, oparta o drzewo obserwowała towarzyszy, zachowując postawę podejrzliwości, niepewności i gotowości do ucieczki. Przeprosiny z strony mężczyzny z całą pewnością nie były tym czego skryba się spodziewała. Zdecydowanie wolałaby zamienić tysiące próśb o wybaczenie, na jednej krótki rozkaz wymarszu do Turmalii. Tymczasem cały czas pozostawali w zawieszeniu, a jedyna nadzieją dla Winki była determinacja i obietnica rzucona przez Nimlos.
„Najprawdopodobniej nie ruszymy się stąd póki ona nie stwierdzi iż z wielkoludem wszystko jest w porządku, a gołym okiem widać że do takiego stanu rzeczy jeszcze bardzo daleko” – Sarkastycznie podsumowała bibliotekarka.
Działając odruchowo, skryba zerwała kilka rosnących nieopodal ziół, zgniotła w dłoniach kilka niewielkich liści i zalewając je wodą, podała naprędce sporządzony napar Angvenowi.
- Masz, powinien pomóc ci zapanować nad emocjami. – Stwierdziła oschle, kładąc kubek na ziemi, a jednocześnie zastanawiając się czy sobie również nie powinna przygotować takiego leku.
Skryba nagle zdała sobie sprawę iż nie ma pojęcia skąd czerpie wiedzę o medycznych właściwościach zerwanych przed chwilą liści. Oczywiście nie było innego wytłumaczenia jak świadomość że gdzieś tam, w swoim czasie, musiała natknąć się na taką wiedzę, w jednej z swoich ksiąg, ale ku zdziwieniu samej bibliotekarki, Winka nie była w stanie przypomnieć sobie tego zdarzenia. Było to o tyle dziwne, iż do tej pory dziewczyna nie miała problemów z lokalizacją źródła swojej wiedzy. Zawsze potrafiła określić cytowany zbiór, czas w którym ostatni raz go przeglądała oraz miejsce gdzie dana książka aktualnie leży.
Bibliotekarka uznała że winę za wszystko ponosi nadmiar stresu i świeżego powietrza. Pocieszała się że gdy tylko powróci w cztery kąty swojej pracowni, świat wokół niej na powrót będzie jak dawniej.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Teraz Tanya wiedziała jedno- gdy usłyszała głos Angvena, całkiem spokojny, nie opanowany szaleństwem czy jak inaczej mogłaby to nazwać "obłędem jadu", w który wprowadzało ukąszenie- jakoś się uspokoiła. Jasne było, że gdzieś tam jej wojownicza natura ustępowała przed strachem, jeśli chodzi o zagrożenie życia. Nie należała do osób bojaźliwych, jednak nie była szaleńcem, który nie zna strachu.
Stanęła pomiędzy Winką a Angvenem, czując jak palą ją policzki, a serce chce jej wyskoczyć z klatki piersiowej.
- Powinieneś.. się ogarnąć- wskazała lekkim ruchem ręki na mężczyznę, którego twarz była pokryta zakrzepłą krwią wymieszaną z piachem. Przypominał wojownika, który wrócił z pola walki, a nie jak osoba, która niedawno walczyła z jadem. W tym samym czasie Winka podała Angvenowi "Coś" co miało pomóc mu się uspokoić. Mężczyzna nie wyglądał na bardzo zdenerwowanego, jednak lepiej było dmuchać na zimne.
- Jak już wrócisz do siebie, musimy pogadać o wyjeździe do Turmalii. Winka się już pewnie niecierpliwi- mówiąc to Nimlos lekko się uśmiechnęła do dziewczyny- Ty mi powiedz, gdzie w twoim mieście przyjmują ci cali "Śniący". Nigdy nie słyszałam o nich. I skąd ty ich znasz? - zasypała skrybę pytaniami. Jeśli ma się już do kogoś takiego wybrać, musi ich choć trochę poznać. Nie chciała, żeby Winka jej mówiła dokładnie co i jak, jednak podstawowe informacje były jak najbardziej użyteczne.
- Kroić się nie dam, mówię od razu!- Zastrzegła zanim dziewczyna zdążyła się odezwać. Słyszała od ludzi, że istnieją lekarze, którzy twierdzili, że mogą komuś pomóc i rozcinali ciała takich osób. Czy przeżywali, nikt nie wiedział. Dlatego nie będzie ryzykować swoim życiem. Jeszcze ma dużo do zwiedzenia w tym świecie. Cała Alarania stoi otworem, więc nie ma co się na dłużej zatrzymywać w jednym miejscu.
Ciekawe, czy byłabym w stanie tak długo wysiedzieć w jednym miejscu jak Winka? pomyślała wodząc wzrokiem za dziewczyną. Pokręciła przecząco głową i zaczęła wolno spacerować tam i z powrotem.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Wojownik odebrał kubek z naparem. Spuścił oczy w naczynie i przyglądał się zielonkawym skrawkom ziół unoszącym się w wodzie. Kolorem substancja przypominała słabą herbatkę. "Nieco podgrzania i wywar nabrałby na sile. Swoją drogą dobra selekcja składników. Wszystko wygląda na zdrowe i odpowiednio zebrane. Na bazie melisy z dodatkiem rumianku... i... innych komponentów. Zbalansowana mieszanka i zadowalające przygotowanie jak na warunki polowe. Nie taka z niej prosta bibliotekarka. Nie jest to przypadkowy twór. Winka dokładnie wie co chce tym osiągnąć. " Kończąc analizę myślową napoju, wypił zawartość kubeczka do dna. Tak jak sądził odpowiedni balans mocniejszych i delikatniejszych roślin, zapewnił całkowicie znośny smak. Przyjmując zasady dziewczyny, odstawił kubeczek w to samo miejsce w którym stał i cofnął się trochę, by ona mogła spokojnie go zabrać.
        W międzyczasie zebrał się na wysiłek i pokaleczonymi rękami podniósł swój miecz i schował go do pochwy, przytroczonej do pasa. Dopiero wtedy poczuł jak bardzo przeszkadza mu brud na twarzy. Wyszukał skrawek rękawa, który był jeszcze nie całkiem ubrudzony, a następnie przystąpił do powolnego wycierania twarzy. Siadł spokojnie i dał towarzyszkom zamienić trochę słów na ichnie tematy. Kiedy z czasem zaczął błądzić wzrokiem po okolicy, natrafił na nowo na obumarłe drzewo. Lekkie ciarki przebiegły wojownikowi po grzbiecie i zapragnął co szybciej oddalić się stąd. Podniósł się, zbliżył do rozmawiających kobiet, ale niezbyt blisko, jedynie na tyle by skupić ich uwagę.
- Co do Wyruszenie do Turmalii... o ile nie będziemy biec, to możemy ruszać nawet i teraz. - Wtrącił, licząc tylko że nie przerywa ich rozmowy w istotnym momencie. Angven należał do wytrwałych ludzi, więc maszerować mógł długo i bez odpoczynku. Może i był zmęczony, ale w końcu zawsze podróż się sprowadzała do monotonnego przebierania nogami. Teraz był już w pełni siebie świadomy i gotowy by opuścić to miejsce, porzucając ślady ostatnich wydarzeń. Nie czuł by wywar zbytnio na niego wpłynął, lecz przyznać trzeba, że nerwowe zachowania ustąpiły.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Winka już wcześniej obawiała się pytania zadanego przez Nimlos. Nie miła dla dziewczyny gotowego rozwiązania, a obawiała się że wynikłe z tej sytuacji rozczarowanie, może osłabić determinację podróżniczki w kwestii wyprawy do miasta. Bibliotekarka miała dobre intencję i wierzyła w to iż owym pomysłem przynajmniej da Nimlos jakąś nadzieję co do poprawy swojego losu. Jednak w życiu nic nie jest tak proste jak mogło się wydawać. Po pierwsze samo odnalezienie odpowiedniego medyka, stanowiło nie lada wyzwanie, a po drugie metody stosowane przez śniących budziły wiele kontrowersji, a z jej skutecznością bywało różnie. Skryba dowiedziała się o istnieniu tej grupy właśnie dlatego iż w Turmalii działalność śniących została zakazana, co potwierdzono stosownym dekretem.
- Niewiele mogę ci o nich powiedzieć. Prawdopodobnie jak większość medyków niechętnie dzielą się tajnikami swojej pracy, woląc by to co robią pozostało w rękach niewielkiej wtajemniczonej grupy. Z tego co słyszałam, taki śniący posiada umiejętności wprowadzenia siebie lub wskazaną przez pacjenta osoby, do danego snu. W jaki sposób ma rozwiązać to problem to nie wiem. Domyślam się tylko iż raczej nie jest to powszechna specjalizacja, co oznacza iż prawdopodobnie w Turmalii nie znajdziesz teraz żadnego z śniących. Dużo łatwiej jest wyżyć zajmując się bardziej przyziemnymi chorobami. No ale w przeszłości kilka osób w mieście korzystało już z takiej metody i być może ich wskazówki pomogą rozwiać twoje wątpliwości i naprowadzić cię na właściwy trop.
Na samo hasło Angvena mówiące o powrocie do miasta, bibliotekarka niemal natychmiast była gotowa do wymarszu. Skryba śmiała się w duchu. Jeszcze dwa dni temu potrafiła załamać się na samą myśl o konieczności pokonania dziesiątek mil i wielogodzinnego marszu, a obecnie przyjmowała to wyzwanie niemalże z ulgą. Rzecz jasna Winka nie miła złudzeń co do tego że jej organizm i kruche nogi nie są w stanie pokonać takiego odcinka, przez co wkrótce największa orędowniczka wyruszenia w podróż, stanie się tą która najgłośniej krzyczy o odpoczynek.
Być może przy odrobinie szczęścia gdy tylko dotrą na któryś z większych szlaków uda im się znaleźć kogoś kto również zmierza do Turmalii, a kto przy okazji dysponuje miejscem na swoim wozie. W samym mieście na Winkę czekał jeszcze problem drzewa panoszącego się po bibliotece. Skryba nie żywiła wielkich nadziei iż jej obecni towarzysze mogliby coś w tej kwestii poradzić, jednak mimo wszystko chciała pokazać Angvenowi i Nimlos nurtujący ją kłopot.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Wysłuchała w pełnej skupienia minie. "(...) co oznacza iż prawdopodobnie w Turmalii nie znajdziesz teraz żadnego z śniących", na te słowa uniosła brew i zacisnęła znacząco usta. Jak to ich tam nie ma? Winka zrobiła jej niebywałą nadzieje na uzdrowienie a teraz...-
- Skoro nie ma ich w Turmalii, to gdzie są? -Zadała szybko pytanie, po czym zaczęła zbierać swoje rzeczy z ziemi. Złapała klacz za uzdę i podprowadziła bliżej podróżujących. Do toreb jakie miała przy siodle ładowała wszytko, co miała- czyli ciuchy. Jedzenie się już jej dawno skończyło.
- Z resztą, jeśli ich nie znajdę tam, to lepiej mi powiedz, gdzie mogę ich znaleźć. Miasto, wieś, miejsce, cokolwiek, tylko wskazówka! Odprowadzę cię do twojego miasta, a potem każdy ruszy we własnym kierunku. No.. chyba, że jednak się zdecydowałaś Winko i zwiedzisz trochę świata- Zaśmiała się, kończąc zamykać torbę. Odwróciła się do skryby i wojownika.
Była gotowa do dalszej drogi. Czuła narastającą fascynacje związaną z podróżą do miasta, choć preferowała ciche miejsca, od czasu do czasu lubiła oglądać ludzi włóczących się bez celu między straganami. To było takie fascynujące- jakby wszyscy krążyli w danym schemacie, w który sama czasem lubiła wstąpić.
- Ja jestem gotowa! Możemy ruszać. Choć trzeba chyba wziąć jakiś zapas wody, na dalszą drogę, nie ruszajmy nieprzygotowani. A Woda to podstawa- powiedziała, po czym dodała:
- Może wam się to wydać niemiłe, ale będę jechać na Gracyi. Oszczędzam siły, bo przede mną kolejne nieprzespane noce- tu liczyła na wyrozumiałość reszty. Żadne z nich pewnie nie było w stanie tego rozumieć, ale cóż.
W tym momencie musiała myśleć o sobie i o tym co mogło się zdarzyć w przyszłości. Jedno było pewne, gdy jest zmęczona, nie funkcjonuje właściwie, a to niesie za sobą zagrożenia nie tylko jej życia, ale potencjalnie tych, których mogłaby ochronić
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angven poświęcił chwile by przypomnieć sobie skąd dotarł do jeziora. Pamiętał, że od strony rzeki i traktu, las otaczający wodę był widocznie przerzedzony. Dalej zaś droga była niemal prosta. W międzyczasie zebrał swój bagaż i stanął, sugerując że też jest gotowy do drogi.
- Jeśli pamięć mnie nie myli, to powinienem znać drogę do najbliższego traktu, a tam prędzej czy później natkniemy się na wioskę. Co do wody, to niby można zaczerpnąć z jeziora, ale słyszałem różne rzeczy o tutejszej wodzie. Że lecznicza... że sen zsyłająca... że przeczyszczająca. Wszystko zależy co trzeba. Za to można przejść się do rzeki, jest ona niedaleko od traktu. - Skończył i widząc, że wszyscy już niemal przebierają nogami by wyruszyć, milcząco przeją przywództwo i ruszył w stronę brzegu Aghar. Wiedział, że Winka będzie też się czuła spokojniejsza mając go ciągle na widoku.
- Spokojnie, Nimlos. Masz konia, to czemu miałabyś nie korzystać? - Skwitował krótko, idąc znaną już dobrze ścieżką. Mijając miejsce niby-śmierci jednej z bestii, wojownika przebiegły ciarki. To miejsce wciąż emanowało negatywną energią. Obruszył się tylko i przyśpieszył kroku.
- Winko, mówiłaś że masz problem z jakimś drzewem. Rozważałaś najęcie kilku drwali? - Zagaił rozmowę, gdy cisza wydała mu się już przytłaczająca. Czuł się trochę nieswojo po tym wszystkim, lecz chciał przełamać ten stan zawieszenia. Już chwile potem zreflektował się, że był to na tyle oczywistym, że mogło to obrazić skrybę.
        W końcu stanęli w pobliżu gdzie się spotkali. Kłoda wciąż unosiła się gdzieś na tafli wody. Wojownik idąc za głosem rozsądku napełnił manierkę, jako że zawsze można było ją wylać gdy znajdzie się coś lepszego, a gdy będzie bieda to może i życie uratuje. Korzystając jeszcze z okazji obmył dokładniej ręce po łokcie i twarz. Teraz dopiero było widać szereg świeżych ran po walce z bestiami, zaś twarz nabrała świeżości.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Teraz, gdy wreszcie ruszyli się z miejsca, skryba z nadzieją patrzyła w przyszłość, a jej optymizm zdawał się nieograniczony. Humoru bibliotekarki nie psuła nawet wizja długiej i niebezpiecznej drogi jaką miała do pokonania trójka podróżników, niezręczna sytuacja w kontaktach z mężczyzną, czy chociażby konieczność tłumaczenia się przed Nimlos. Winka rozumiała zawód jaki czuła podróżniczka, chociaż sama skryba o zaistniałe nieporozumienie skłonna była obwiniać tylko i wyłącznie charakter dziewczyny. Ostatecznie mogła się cieszyć ze Nimlos owe rozczarowanie przyjęła tak dobrze. W bibliotece rzadko kiedy uzyskiwało się gotowe rozwiązania na nurtujące człowieka pytania. W przypadku gorących głów, szukających drogi na skróty, zwykło kończyć się to wybuchem złości i urządzoną awanturą.
- Pomogę ci na tyle na ile będę w stanie. – Nieco wymijająco odpowiedziała Winka. – Niestety o śniących wiem tylko tyle ile zapisano na pergaminach zajmujących biblioteczne półki. Jeśli chcesz, mogę ci pokrótce streścić te historię, a wówczas przekonasz się czy w jakikolwiek sposób rozjaśnia to twoją sytuację. Właściwie są to nie tyle opowieści, co zapisy toczonego śledztwa, czy prowadzonych procesów, układające się w jedna całość, a co za tym idzie raczej nie da się podważyć ich autentyczności. Problem w tym że… no… wiesz…. jakby to powiedzieć… są one spisane przez postronnych obserwatorów.
Wspomniane przez skrybę dokumenty pełne były zwrotów mówiących o paranoi, obłąkaniu, szaleństwie, samospełniającej się przepowiedni i chorobach psychicznych. Bibliotekarka nie miała pojęcia w jaki sposób opowiedzieć o tym Nimlos, nie raniąc uczuć dziewczyny.
- W każdym razie wszędzie tam gdzie jest mowa o śniących, pojawia się informacja że ów medyk zastrzegł sobie prawo do zachowania tajemnicy szczegółów swojego rytuału, jednocześnie zobowiązując do tego samego swoich pacjentów i tych którzy asystowali przy zabiegu. Mogłabyś popytać jeśli chcesz drążyć temat, jednak co ważniejsze, dam ci nazwiska osób którzy z śniącymi mieli bezpośrednią styczność.
W czasie wędrówki, skryba cały czas starała się trzymać z tyłu. Jak najdalej od Angvena i możliwie daleko od wszelkich zbiorników wodnych większych od manierek. Zwłaszcza takich niosących z sobą nieprzyjemne wspomnienia.
- To nie jest zwyczajne drzewo. Wyrosło w jedną noc, na kamienistej podłodze drugiego piętra biblioteki. Żywi się kurzem, kamieniami i betonem, a do tego ma zwyczaj atakowania wszystkich których uzna za niepożądanych w swojej obecności. Z tego co zdążyłam się zorientować umięśnieni mężczyźni z olbrzymimi toporami w dłoniach, znajdują się na czele tej listy. – Wyjaśniła Winka mając nadzieję wzbudzić tym zainteresowanie wojownika. Była zdesperowana szukać pomocy nawet u osób które napawały ja lękiem.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Wysłuchawszy argumentów Angvena szybko dodała:
- Pójście traktatem nie jest najlepszą opcją. Już lepiej iść wzdłuż, ale niestety zbójnicy zarabiają na osobach, które chodzą traktatami. A ja nie chce zostać okradziona. Wyprzedzę twoją wypowiedź- owszem obydwoje jesteśmy zdolni do walki, lecz jest nas TYLKO dwójka. A oni chodzą grupami. Dużymi grupami. - pokiwała głową jakby sama siebie potwierdziła po czym włożyła nogę w strzemię i siadła na Gracyę. Złapała wodze i obróciła konia w stronę ich dalszej wędrówki. Leciutko stuknęła klacz w boki a ta wlekącym się tempem ruszyła na przód. Szła pomiędzy Angvenem a Winką, nie chcąc bezbronnej skryby zostawić w samym tyle. Była łącznikiem grupy.
Chwilę się zastanowiła nad szykiem jaki panuje pomiędzy nimi. Była w najwyższym punkcie, ponad pozostałymi, szła środkiem. Nie należało to do rozważniejszych czynów. Powinna otwierać bądź zamykać grupę, ale zważywszy na napiętą atmosferę między skrybą a wojownikiem mogła spokojnie dać sobie siana z morałami.
- Nie obchodzi mnie kto i jak pisał o tych śniących. Chce wyzdrowieć, chociażbym miała zasuwać do samego Fargoth! - powiedziała do Winki. Determinacja jaka obudziła się w ciele Nimlos była ogromna. Dawno już czegoś takiego nie czuła. Może poza jednym razem, gdy po raz pierwszy chciała zabić podczas przemiany, gdy pełnia księżyca uderzyła w jej policzki.
- Winko, a nie myślałaś, że to twoja zasługa, że ów drzewo wyrosło w środku TWOJEJ biblioteki? Już raz czy tam dwa udało ci się wzbudzić coś martwego do życia. Więc może i jakieś nasiono z twoją pomocą wzbiło się ku niebu i ożyło- powiedziała to beztrosko, jakby to była czysta normalność w jej życiu- choć magii nie lubiła. Chciała zachować pozór dla Winki, by nie odrzuciła swojego daru jaki być może w sobie obudziła. Niewiele wiedźm chodziło po tym świecie, a może właśnie ona należała do nich?
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Ruszyli w dalszą drogę. Okrążyli jezioro dość sporym łukiem, kierując się do prześwitu w ścianie drzew okalających Aghar. Mimo ładnej pogody, na horyzoncie wisiały leniwie sunące się ciemne chmury. Ewidentnie niosły z sobą ulewę, która mogła nastąpić w każdej chwili.
- NImlos, licz się z tym, że nie idziesz sama. Gościniec jest prosty i równy, a nie ma lepszych warunków do marszu niż takie. Zdradliwe rowy, wysoka, oplatająca trawa. - Westchnął ciężej, jakby w pewnym sensie i dla niego było nieprzyjemnym obierać takie stanowisko. - Ja tam to jeszcze zniosę, tylko iść będę wolniej, ale co z Winką? Nie sądzisz, że chcesz rzucić ją na trochę zbyt głęboką wodę? Bandyci bandytami, leczy czy nie warto zaryzykować? - Spojrzał po dziewczynach przez ramie. - A z resztą, niech nasza skryba sama zdecyduje czy da radę przebijać się przez dzikie równiny, wtedy będzie mogła winić tylko siebie. - Zrobił przerwę, po czym wpadł na pomysł. - A co gdybyśmy zrobili jeszcze inaczej? Słuchajcie: idziemy aż natrafimy na jakąś osadę, czy wieś. Tam zaś, zorganizujemy sobie jedzenie, wodę, miejsce do odpoczynku i zaczekamy na jakąś karawanę. Podróż grupą będzie szybsza i bezpieczniejsza. Sama zauważyłaś że jest nas dwoje walczących, więc handlarze chętnie wezmą ze sobą dodatkową, darmową ochronę, a jak dojdzie co do czego, to nie będziemy sami. Co wy na to?
        Angvenowi zdarzało się spotykać przedmioty w których zaklęta była swoista świadomość. Czasem były to jedynie emanacje aury, niczym u żywej istoty. Raz nawet spotkał się z gadającym kuflem, było to dość niezapomniane zjawisko. Cechą jednak łączącą wszystkie te anomalie była magia i to potężna. Nie można było zaprzeczyć, że wzbudziło to ciekawość wojownika.
- A próbowałaś się komunikować z tym drzewem? - Spytał, pocierając swój parodniowy zarost. - Nie bierz mnie za szaleńca. Spójrz tylko na to drzewo jak na zwierzątko. Wyczuwa zagrożenie i się broni - typowy instynkt przetrwania. Może gdy wyczuje dobre zamiary, zareaguje przyjaźnie... - Zaczął rozwijać myśl niesiony na fali optymizmu. Szybko jednak się zreflektował. - A jeśli się nie uda, zawsze można je uśmiercić magią, skoro magia je zrodziła. - Wzruszył ramionami i szedł dalej.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

- Biblioteka nie jest moją własnością- Winka usiłowała wyjaśnić towarzyszom sedno problemu. Wprawdzie sama skryba wielokrotnie miewała wrażenie że jest inaczej, jednak od czasu do czasu jej zwierzchnicy potrafili skutecznie uzmysłowić dziewczynie iż nie ma osób niezastąpionych. Swoje stanowisko Winka zawdzięczała głównie temu iż na posadę bibliotekarki nie było zbyt wielu chętnych. Wynagrodzenie było liche, obowiązków wiele, kontakt z światem ograniczony, a szansa na ewentualny awans praktycznie żadna. Wszystko to sprawiło iż skryba wrosła w architekturę czytelni tak samo jak elementy jej wyposażenia.
– To królewska instytucja nad którą ja tylko sprawuje piecze, a to z kolei oznacza konieczność utrzymanie pewnych standardów. Innymi słowy - nie powinno być tam żadnych drzew. Zwłaszcza takich zdradzających przejawy samoświadomości. Nie bardzo wiem o czym mogłabym z nim rozmawiać? Przecież nie poproszę rośliny aby poszła zapuścić korzenie gdzie indziej? Poza tym dlaczego miałabym przyczyniać się do istnienia czegoś czego nie chcę i co jest mi wyjątkowo nie na rękę?
Do Winki dopiero teraz dotarł sens dyskusji toczonej pomiędzy Angvenem a Nimlos. Niebezpieczeństwo? Trakt? Wioski? Przecież jezioro znajdowało się niemal przy samym mieście. Do celu powinna ich dzielić godzina drogi. No może góra dwie. Turmalia musiała być blisko. Przynajmniej tak było na każdej mapie jaką skryba miała okazję studiować. Dla bibliotekarki, która właśnie na własne oczy przekonała się iż jeden kilometr to w rzeczywistości strasznie duża odległość, nawet taka podróż mogła stanowić wyzwanie, ale wojownik i dziewczyna powinni bagatelizować zagrożenie zamiast roztrząsać jego szczegóły.
- Żartujecie sobie ze mnie, prawda? Nie będziemy iść… tak długo, a żadna zbójecka banda nie jest na tyle szalona by grasować w pobliżu miejskich murów? – Zgadywała Winka, wodząc wzrokiem po okolicy w nadziei ujrzenia zabudowań lub innej oznaki cywilizacji.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

Wysłuchała w ciszy argumentów wojownika. Były one sensowne, choć ciężkie do zaakceptowania. Sama obrałaby inną trasę. Jednak Winka... Westchnęła cicho na myśl o dziewczynie i skinęła głową
- Masz rację, nie ma co się narażać. Jednak na postój bym nie była taka chętna. Lepiej szybko odbębnić trasę i mieć to za sobą. Jak daleko jest z Aghar do Turmali, dzień drogi? Może dwa, więcej bym nie dała. Z resztą, nie przepadam za tymi pseudo karawanami, krętacze sami tam jeżdżą. I wątpię, że za darmo nas zaprowadzą do miasta, nawet jeśli mielibyśmy ich ochraniać.- odpowiedziała i szybko dodała na słowa Winki- Ech, to nie czasy pokoju, skrybo.
Traktat zaczął przechodzić w równą ścieżkę, Gracya szła równym tempem, lekko bujając Nimlos w siodle. W powietrzu czuć było niezbyt odległe morze, gdyż wiatr wiał tylko od zachodniej strony, w którą się poruszali. W głowie jasnowłosej roiło się mnóstwo myśli, a przede wszystkim ekscytacja z podróży, którą właśnie odbywali. Winka dała jej tak dużą nadzieję. I choć Nimlos nieczęsto się dawała ponieść tego typu emocjom. Teraz siedziała z nikłym uśmieszkiem na twarzy, w duchu wielce zadowolona.
- Winko, jak daleko jest do Leonii z Turmalii? Tak orientacyjnie. Może się tam wybiorę jak pozałatwiam wszystkie sprawy.. Byłoby miło poodwiedzać stare śmieci- zaśmiała się.
- W ogóle, macie jakieś plany? Co zrobicie potem, gdy już każdy znajdzie w mieście czego szukał?- zapytała i odwróciła się do Winki oczekując od niej pierwszej odpowiedzi. Chciała usłyszeć od niej coś innego niż o bibliotece więc od razu to zaznaczyła- Nie myślę o bibliotece, skrybo.- po czym się uśmiechnęła
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

- No drzewo samo się nie ruszy. Trzeba by tu pomocy maga przestrzeni. Nie patrz na mnie, nigdy nawet nie tknąłem się telekinezy, nie wspominając już teleportacji. Co więcej nie znam nikogo, kto by to praktykował. Tu trzeba by maltretować kastę czarodziei, czy też kręgi magów. Oni prędzej będą wiedzieć gdzie szukać specjalisty. - Podsunął najmniej inwazyjny sposób "przemieszczenia" drzewa, tak by ani budynek, ani roślina nie ucierpieli. Kwestią którą zostawił dla siebie było potencjalne umiejscowienie drzewa. Z jednej strony można by pozwolić mu rosnąc spokojnie przy bibliotece, lecz łatwo mogłoby stać się zagrożeniem dla mieszkańców. W ogóle pozostawienie takiego drzewa samego sobie byłoby źródłem samych niebezpieczeństw. Jako twór ewidentnie magiczny, mogło by zostać łatwo spaczone i wykorzystane do złych celów. Ale kimże był Angven by martwić się o złe wykorzystanie drzewa? Przynajmniej miałby prace.
        Wrócił na ziemie, było jeszcze wiele kwestii do omówienia i nie chciał całkowicie zatracać się w myślach. Przytaknął tylko na warunki jakie wypowiedziała Nimlos.
- Winko, pamiętaj, że każdy poborca podatkowy, kupiec, czy po prostu podróżny zmierza do miasta. Zaiste polowanie na kury przy kurniku jest lisim zajęciem, ale czy na prosty rozum, nie wydaje ci się to łatwiejsze niż czyhanie na jednym z wielu traktów czy rozdroży? Co więcej, najgorsi nawet bandyci w potrzebie zapuszczają się na rynek. Ryzykują, to fakt. Ktoś może ich rozpoznać, wezwać straż i tyle, ale gdy głód przyciska to nie takie rzeczy się jest gotowym robić. - Rozwijał wypowiedź, a w jego pamięci przemykały chwile, gdy trzeba było pogryzać kradziony chleb. - Los bywa kapryśny. - Dodał już bardziej do siebie niż do dziewczyn.
        Pytanie o odległość z Turmalii do Leonii, mimowolnie szturchnęło mózg wojownika. Przypominał sobie, że w skali kontynentu nie jest to daleko. Wydawało mu się, że kiedyś sam tam zmierzał. Żegluga zajęła z 2-3 dni, jednak zawsze na morzu, to wiatr narzuca tępo podróży, a wtedy zaś pogoda była wyśmienita. Zachował jednak ten urywek wiedzy dla siebie i dał skrybie rozwinąć skrzydła.
- Co do mnie... - Zabrał głos Angven - szczerze mówiąc, nie mam planów. Trzeba będzie znaleźć jakieś zlecenie i tyle. Może, o ile Winka się zgodzi - tu posłał łagodny uśmiech w stronę skryby - obejrzę z bliska jej problematyczną roślinkę. Co dalej? Nie wiem, mam nadzieję jedynie, że bogowie będą łaskawi w swoich zamiarach.
Winka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Urzędnik , Badacz , Mieszczanin
Kontakt:

Post autor: Winka »

Skryba długo wpatrywała się w Nimlos, usiłując rozumieć znaczenie wypowiedzianych przez nią słów. Dla Winki nie istniało coś takiego jak „poza biblioteką”. Pracy poświęcała cała swoja energię i czas, będąc jednocześnie przekonaną iż wszyscy ludzie postępują właśnie w ten sposób. Z drugiej strony nie chciała przynudzać swoich towarzyszy kolejną opowieścią na ten sam temat.
- Masz na myśli poza murami biblioteki? – Odgadła uradowana dziewczyna. - Faktycznie czasem podróżuję. Nie jestem kopistą by cały czas siedzieć w jednym miejscu. Niektóre doniesienia są tak nieprawdopodobne iż wymagają osobistej weryfikacji i zorganizowania epickiej wyprawy, w której musi uczestniczyć ktoś, kto będzie potrafił dane zjawisko odpowiednio pisać. Czasem są to krwiożercze syreny atakujące statki, czasem nigdy nie wysychające źródła, miejsca w których czas biegnie do tyłu, albo burze podczas których zamiast wody, na ludzi spadają gliniane dzbanki.
Do tego raz do roku wybieram się w prywatną podróż będącą swoistą ucieczka przed przeznaczeniem, które chciałoby ze mnie uczynić królową oceanów.
Propozycja Angvena zupełnie zbiła Winkę z tropu. Bibliotekarka była przekonana że wojownik jest do niej nastawiony niechętnie, pogardliwie, a nawet wrogo. Najlepszym tego dowodem były nieustanne próby zastraszenia dziewczyny. Skryba była wystarczająco przerażona nawet bez tych wszystkich opowieść mówiących o możliwym spotkaniu z zbójcami i innych trudnościach czekających na nich w czasie podróży.
Tymczasem oferta udzielenia jej pomocy w żaden sposób nie wpasowywała się w ten obraz. Być może to, w jaki sposób skryba przedstawiła swoją funkcję, sprawiło iż Angven zwietrzył okazję do łatwego zarobku.
Winka była przekonana iż prędzej wpuściłaby do biblioteki samego diabła, niż kogoś tak nierozważonego jak towarzyszący jej mężczyzna, jednak z drugiej strony, sprawę drzewa rosnącego w miejskiej instytucji, należało załatwić możliwie dyskretnie. A to z kolei oznaczało że skryba nie miała co liczyć na oficjalną pomoc. Gdziekolwiek by się nie zwróciła, wieści o tajemniczej roślinie rozniosłyby się po Turmalii niczym pożoga. W tej sytuacji zaangażowanie Angvena wydawało się najlepszą z możliwych opcji.
- Wątpię bym była w stanie zapłacić ci za tak wspaniałomyślny gest. Co najwyżej mogłabym zapewnić dach nad głową i jakąś strawę. Przynajmniej przez kilka dni. – Odpowiedziała Winka.
Awatar użytkownika
Nimlos
Szukający Snów
Posty: 194
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nimlos »

- Nie Winko, miałam na myśli poza miastem. Przecież chyba wychodziłaś gdzieś poza mury. No chyba, że nie...- Chwilę się zamyśliła. To tak można? Przecież to niezdrowe być cały czas w jednym miejscu. Spojrzała przez ramię na bladą dziewczynę. Nimlos zaczęła się zastanawiać ile ma lat. Jedno mogła stwierdzić, że wyglądała na starszą od niej, niedużo, jednak na jej bladej cerze wszystko było wypisane. Przy niej Nim wydawała się opalona, aż za bardzo. Jej skóra mówiła jedno- bywam daleko od słońca bądź nie znoszę go oglądać. U Winki wydawało się być wszystko jasne, przynajmniej według tego co mówiła wcześniej dziewczyna.
- Jeśli chcesz opisać coś godnego uwagi, może powinnaś wychylić głowę nieco dalej w głąb kontynentu. Wiesz ile na północy jest niezbadanych terenów, które można odwiedzić, opisać? Hohoo, skrybo, tam byś się dorobiła chwały, jeśli można tak powiedzieć o pisarzach!
Ostatnie znane na mapach miasto to Rododendronia i jedna Twierdza Czarodziejów. Choć Nimlos nie miała okazji tam być to wydawały się to być ciekawe obiekty. A co jest dalej na północ? Właśnie! To byłby potencjalny cel skryby. Mogłaby nawet z nią tam jechać. Północ kojarzyła się Nimlos z deszczami. Jednak Alarania jest umiejscowiona w tak dziwnym miejscu na świecie, że klimaty nie mają ze sobą nic wspólnego. Coś leży niedaleko siebie, a klimaty mogą się diametralnie różnić.
- Byłabyś pisarzem-podróżnikiem! Wystarczyłoby trochę odwagi. Mogłabym z Tobą tam jechać. -Popatrzyła w dal a w jej oku tylko coś błysnęło- Nasza trójka kontra cały świat - Zaśmiała się po czym dodała- Wróć na ziemię, Tanya!
Po tych słowach zaburczało jej w brzuchu. Spojrzała na niego i westchnęła. Miała przy sobie wszystko, poza jedzeniem. Jakoś zawsze jej ciężko było zabrać ze sobą dużo suszonego mięsa i sucharów. Wolała jeść świeższe jedzenie lub nawet korzonki, jednak nadmiar soli w strawie podróżnych ją odrzucał. To był chyba jedyny smak, którego nie lubiła. Sól ograniczała na każdym kroku, nie dlatego, że to towar wysokiej ceny. Choć i w tym przypadku pomagało jej to zachować sporo pieniędzy. Marnym kosztem głodówki
-Macie może coś do zjedzenia?- Zapytała, patrząc wprost na Angvena, bowiem wiedziała, że wojownik już wcześniej chował w swoich tobołkach jedzenie
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości