Turmalia[Turmalia i okolice] Dwa żywioły

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Zawsze istniała taka możliwość, nawet jeśli tamten zielarz zająłby się raną najlepiej jak umiał — powiedział po chwili. Na szczęście, szczególnie dla niego, po przygodzie z pułapką pozostała mu jedynie blizna, którą dodał do małej kolekcji, jaki zgromadził na swoim ciele, a było ich już kilka. Przeważnie myśliwi nie pokrywają swoich pułapek trucizną, bo mogłoby to oznaczać, że dostałaby się ona do krwiobiegu zwierzęcia i została rozprowadzona po całym jego ciele, więc istniałaby możliwość, że mięso zostałoby zatrute i nie nadawałoby się do spożycia. Wtedy jedyny pożytek byłby ze skóry i, ewentualnie, kości, a także ścięgien. Oczywiście, to, że "smocza" łuska wytrzymała obrażenia, które mogły wyrządzić kolce pułapki, spowodowało też to, że szkody przez nią wyrządzone były o wiele mniejsze od tych, których doznałaby noga smokołaka, gdyby nawet nie podjął próby zablokowania kolców.
        - Też mnie to cieszy — odparł szczerze, bo naprawdę cieszyło go to, że skończyło się tylko na, jak się okazało, niezbyt groźnej ranie. Była ona naprawdę niegroźna, biorąc pod uwagę fakt, że, w najgorszym wypadku, całe zdarzenie mogło skończyć się kalectwem zmiennokształtnego lub utratą rannej nogi, a to zniósłby naprawdę ciężko, bo jego profesja, coś, co robi przez większość życia, po części opiera się na odpowiedniej pracy nóg, więc całkowita utrata kończyny byłaby dla niego ciosem, na równi psychicznym i fizycznym. Lepiej zniósłby niedowład, bo wtedy nadal miałby dwie nogi i mógłby walczyć, jedynie byłby mniej sprawny niż w przypadku, gdy miałby pełną władzę nad obiema nogami.
        - Miałem szczęście, że w tej wiosce mieszkał zielarz, który naprawdę znał się na rzeczy — odparł po tym, jak Sanaya stwierdziła, że jego blizny są dobrze zagojone.

Uśmiechnął się do alchemiczki, gdy przystała na jego propozycję i powiedziała, że pamięta noc, o której wspomniał.
        - Dobrze, chociaż chciałem zaproponować rozpoczęcie od tego, że ja zacznę masować ciebie — odparł chwilę po tym, jak San usiadła za jego plecami i rozpoczęła masaż. Miała rację, był zmęczony po podróży, jednak przywykł do tak długich wędrówek, więc jeszcze miał w sobie dość spory zapas energii, który, w swoim czasie, miał zamiar uwolnić.
        - Jednak nie mam zamiaru narzekać... — dodał chwilę później. Rozluźnił się, dzięki temu zaczął czerpać więcej przyjemności z masażu, któremu poddawała go Sanaya. Chciał jej się odwdzięczyć, jednak musiał czekać na moment, w którym ich role się zamienią i to ona będzie osobą, która jest masowana. To co robiła była naprawdę przyjemne, jednak wydawało mu się, że większe pole manewru i więcej możliwości będzie miała, gdy on sam położy się na łóżku.
        - Poczekaj chwilę... Wydaje mi się, że lepiej będzie ci to robić, jeśli położę się na brzuchu — powiedział, odwracając głowę, aby móc spojrzeć na alchemiczkę i uśmiechnąć się do niej. Poczekał, aż odejdzie na bok, następnie odwrócił się i, zanim położył się na brzuchu, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Nie trwało to długo, w końcu mieli co innego w planach, więc Fenrir był tym, który przerwał pocałunek, po chwili zrobił to, o czym powiedział wcześniej, czyli położył się na łóżku plecami do góry.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Później do tego przejdziemy - zapewniła smokołaka miłym szeptem. Oczywiście z przyjemnością poddałaby się pieszczotom Fenrira, wolała jednak zapewnić mu odpowiedni relaks po ciężkich przeżyciach. Nic nie mogła poradzić na to, że uważała rozpieszczanie swojego ukochanego za coś oczywistego i bardzo miłego zarówno dla niego jak i dla niej.
        San cicho westchnęła, gdy Fenrir wpił się w jej usta. Od razu zaczęła topnieć w jego ramionach i gdyby pocałunek trwał jeszcze chwilę dłużej, z pewnością osunęłaby się na posłanie, zmiennokształtny miał jednak niezłe wyczucie, gdyż w porę się wycofał. Lekko oszołomiona alchemiczka chwilę trwała w bezruchu, a w międzyczasie jej ukochany zdążył się wygodnie ułożyć położyć. Sanaya uśmiechnęła się lekko pod nosem. Pogładziła z przyjemnością jego plecy, nie mijając blizn ani się na nich nie skupiając, jakby zupełnie ich tam nie było.
        - Chętnie się tobą zajmę - zapewniła, nachylając się tak nisko nad Fenrirem, że aż muskała go własną skórą. Przełożyła nad nim nogę i usiadła okrakiem na jego plecach. Dłonie oparła na ramionach i miejsce po miejscu zaczęła je ugniatać, by zeszło z nich napięcie.
        - Schudłeś - zauważyła mimochodem. - Nadal masz piękną sylwetkę, ale mięśnie wyraźniej odznaczają się pod skórą.
        Czy Sanayi to przeszkadzało? Nie, w żadnym razie, Fenrir nadal szalenie jej się podobał. Zmiana w jego ciele była ledwo zauważalna i niegroźna dla zdrowia, jednak mimo to alchemiczka obiecała sobie, że trochę go rozpieści, gdy już wrócą do Sadów - w końcu gotowanie to była jej specjalność. Znała się na tym pewno o niebo lepiej niż na masażu, chociaż smokołak pewnie i z jednego i z drugiego byłby równie zadowolony.
        - Jutro będę musiała udać się jeszcze do mojego znajomego tatuażysty, zostawiłam u niego kasetkę z kilkoma ważniejszymi rzeczami - zagaiła. - Będziesz miał ochotę pójść do niego ze mną? To bardzo przyjacielski człowiek o ile nie obudzi się go przed południem, a przy tym jest o niebo taktowniejszy od mojego mistrza.
        Sanaya zaśmiała się cicho pod nosem. Niestety mogłaby się spodziewać, że Miguel zadawałby Fenrirowi masę krępujących pytań, począwszy od tych dotyczących jego smoczej łapy ("Piłujesz sobie pazury?"), a skończywszy na związku z alchemiczką ("Dała ci już?"). Mistrz Saar należał do najmniej taktownych członków ciała pedagogicznego Politechniki w Menaos i w zasadzie nikogo nie powinno dziwić, że w końcu delikatnie kazano mu się wynosić, by nie przynosił wstydu tak zacnej placówce. On oczywiście nie przejął się wilczym biletem, a nawet ucieszył się, że zerwał z towarzystwem tych sztywniaków i mógł zamieszkać nad Morzem Jadeitów - ponoć bardzo służył mu ten klimat i różnorodność kulturowa dużego portu. Sanaya miała o tym nieco odmienne zdanie, gdyż jej mentor czasami przez wiele, wiele dni nie przestawał balować i pić i czasami zaniedbywał w ten sposób badania, lecz z drugiej strony on przy swojej długości życia mógł sobie pozwolić na brak pośpiechu. Za to bez względu na miejsce zamieszkania nie opuszczała go paranoja związana z podkradaniem pomysłów na nowe odkrycia - to był najważniejszy powód, dla którego Tai nie zostawiła swojej kasetki właśnie u niego. Dla Miguela byłby to akt podobny do oddania własnego dziecka w ręce wroga.
        Sanaya po dłuższej chwili milczenia i skupiania się tylko i wyłącznie na masażu miękko położyła się na plecach Fenrira. Pocałowała go kilka razy w szyję, później zaś ucho i policzek, uciekła jednak, gdy smokołak próbował sięgnąć jej ust.
        - Obrócisz się na plecy? - zapytała przymilnym tonem. Aby nie dostarczać zmiennokształtnemu materiału na wymówki podniosła się lekko, by miał możliwość manewru.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Chciałbym ci się zrewanżować, więc na pewno to zrobimy — odpowiedział na słowa Sanayi. Jej masaż rzeczywiście był odprężający, w dodatku jej dłonie i to, co nimi robiła, ściągało napięcie z jego mięśni, co zresztą było celem tego zabiegu. Jednak większe pole manewru zapewni jej, gdy położy się na plecach, więc tak też zrobił, wcześniej informując o tym alchemiczkę i wykorzystując okazję, żeby znowu połączyć ich usta w pocałunku.

Chwilę później poczuł, jak usiadła mu na plecach, to i słowa, które wypowiedziała, oznaczały, że już zaraz wznowi swój masaż. Fenrir sam przed sobą przyznał, że cały zabieg działa na niego naprawdę odprężająco, a jego ciało i mięśnie mogą odpocząć. Wydawało mu się, że czuł na własnej skórze, jak jeszcze niedawno napięte mięśnie rozluźniają się i wracają do stanu spoczynku.
        - To przez czas, w którym byłem w tym więzieniu. Dawali nam bardzo skromne posiłki — powiedział po chwili, chociaż wydawało mu się, że Sanaya i tak mogłaby się tego domyślić, już bez jego słownej pomocy. Z drugiej strony, mogłaby też potraktować to jako potwierdzenie jej domysłów. Mimo tego, miał pewność, że nie przeszkadza jej ta drobna zmiana w jego sylwetce. Zresztą, ona też się zmieniła, ma więcej tatuaży i krótsze włosy, jednak nie uważał, aby te zmiany były złe i w żaden sposób nie wpłynęły na uczucia, którymi ją darzy.
        - Z chęcią — odpowiedział na jej propozycję. Na chwilę w jego głowie pojawiła się myśl, która dotyczyła pomysłu zrobienia sobie jakiegoś tatuażu, w końcu kiedyś planował to zrobić, jednak ostatecznie nie zdecydował się na to, żeby poszukać kogoś, kto mógłby wykonać wzór na jego ciele. Poza tym nie pamiętał już, o jakim wzorze wtedy myślał, więc aktualnie, nawet gdyby byłby naprawdę chętny do tego, żeby ozdobić jakąś część swojego ciała tatuażem, to nie wiedziałby, co konkretnego miałoby się na nim znajdować. Co prawda mógłby powiedzieć tatuażyście, aby sam coś wybrał, jednak wtedy istniało ryzyko, że wzór nie spodoba się jemu samemu.
        - Wydaje mi się, że sami nie wstaniemy przed południem — dodał po chwili i uśmiechnął się, chociaż San chyba nie mogła tego zobaczyć, w końcu leżał na brzuchu, więc nie widziała jego twarzy.

Poczuł, jak kładzie się na jego plecach i przez chwilę myślał nad tym, co teraz ma zamiar zrobić Sanaya, jednak jej pocałunki szybko odpędziły pytania, które zaczęły zbierać się w jego umyśle. Najpierw poczuł jej usta na szyi, gdzie zostawiły po sobie ślad, później na uchu i na końcu na policzku. Odwrócił głowę w bok, żeby ją pocałować, jednak ona uciekła i nie pozwoliła mu na to, więc nie próbował tego powtórzyć, bo spodziewał się, że rezultat będzie bardzo zbliżony do tego, który uzyskał za pierwszym razem. Mimo tego uśmiechnął się i tym razem alchemiczka mogła zobaczyć, jak kącik jego ust wędruje w górę.
Zdziwił się nieco, gdy usłyszał prośbę, która padła z jej ust, jednak odwrócił się tak, że leżał teraz na plecach. Ciekawiło go, co też zaczęło kłębić się w głowie Tai, na jaki pomysł wpadła, że poprosiła go o to, aby odwrócił się na plecy.
        - Co ty kombinujesz? - zapytał z nikłą ciekawością w głosie, dodatkowo uśmiechnął się do niej lekko. Spodziewał się, że nie usłyszy odpowiedzi na swoje pytanie, bo będą nią czyny, do których niedługo przejdzie San.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya spodziewała się w gruncie rzeczy przyczyny utraty masy u Fenrira - nigdy w życiu nie podejrzewałaby, że w więzieniu dobrze karmią. Przypuszczała również, że po ucieczce nie miał czasu, by dobrze dojść do siebie, a na dodatek ta rana na nodze… Biedak, wiele przeżył przez ostatnie miesiące. San zrobiło się go szkoda, przez co podświadomie po raz kolejny pocałowała go czule w kark.
        - Masz rację - zaśmiała się, gdy smokołak zauważył, że oni też pewnie nie wstaną skoro świt. Żadne z nich nie było rannym ptaszkiem, a przecież to była pierwsza noc, pierwsze godziny po ponownym spotkaniu, szkoda było marnować je na zbyt wczesny sen. Sanaya chciała nacieszyć się jego towarzystwem, bliskością, dotykiem, brzmieniem głosu… Bardzo jej go brakowało.
        Fenrir wyjątkowo spokojnie znosił zaloty alchemiczki i z pokorą przyjął to, że mu uciekła. Tai pomyślała przez moment, czy może jej ukochany nie jest za bardzo zmęczony na takie gierki, ale całe szczęście nie miała w planach nic, co nadwyrężyłoby jego siły, zarówno te psychiczne jak i fizyczne. A ten uśmiech… Sanaya aż sama się uśmiechnęła, gdy zobaczyła zadowolenie na twarzy smokołaka.
        - Nie zrobię ci krzywdy - zapewniła żartobliwie. Pocałowała go długo i zmysłowo, a gdy już uznała, że wystarczy, wyprostowała się i oparła dłonie o jego tors. Jak urzeczona przyglądała się jego ciału.
        - Jesteś taki przystojny - westchnęła nie mogąc dusić w sobie dłużej tego komplementu. Pochyliła się i pocałowała go w szyję, później schodząc niżej, na obojczyki i tors. Nie zerkając na boki odnalazła jego dłonie i o ile jeszcze jej nie objął, sama położy jego ręce na swoich plecach. Sama dłońmi zaczęła mierzwić mu włosy, dotykać płatków uszu, twarzy, ust. Wyraźnie starała się go pobudzić. Jednocześnie jej pocałunki przesuwały się coraz niżej po jego ciele, przypominając sobie topografię mięśni Fenrira. Widać było, że Sanaya całkiem dobrze się bawi i nawet gdyby smokołak leżał bez ruchu, zbyt zmęczony by partycypować w pieszczotach, nie przeszkadzałoby jej to. Niemniej gdy po pewnym czasie alchemiczka zsunęła się z jego bioder na uda i złapała za klamrę paska, musiał jakoś zareagować.
        - Pozwolisz? - zapytała, jednak już i tak zaczęła rozpinać mu spodnie. Mógł oczywiście wyrazić swój sprzeciw, o ile nie chciał jeszcze przechodzić dalej, ale ona była przygotowana, by zająć się nim kompleksowo, do samego końca. Zamierzała jednak postąpić tak, jak on będzie tego chciał - wszystko, by go zadowolić i zrekompensować te miesiące rozłąki.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Spodobało mu się to, gdy dołączyła pocałunki do swojego masażu. Gdy przeszła wyłącznie do pocałunków, wydawało mu się, że masaż zbliża się ku końcowi i, można powiedzieć, że nie mylił się aż tak. Chociaż mogło być ciężko w to uwierzyć, Fenrir lubił pospać sobie dłużej, gdy miał taką możliwość albo gdy był wyjątkowo zmęczony. Powoli zaczęło mu się wydawać, że jutrzejszego dnia czeka go właśnie taki sen i razem z alchemiczką zbudzą się około południa, o ile nie później.
        - Przecież w... - nie zdążył dokończyć, bo San od razu pocałowała go, gdy tylko położył się na plecach. Trwali tak długo, a pocałunek sam w sobie był bardzo zmysłowy, poza tym smokołak nie miał zamiaru na to narzekać, bo w ten sposób mogłaby mu przerywać cały czas. W końcu musiało się to zakończyć, a ona oparła swe dłonie o jego tors i zaczęła wodzić wzrokiem po jego ciele, co dość szybko zauważył. Nie przeszkadzało mu to, bo dobrze pamiętał, że San lubiła sobie popatrzeć na jego ciało w tym samym stopniu, w którym on lubił podziwiać ją.
        - Bo się jeszcze zarumienię, co, chyba, wyglądałoby nieco dziwnie — powiedział, uśmiechając się szczerze i żartobliwie. Oczywiście, że miał to być żart. Nie wiedział, jak zareaguje na niego Tai, jednak za chwilę powinien się przekonać.

Czerpał przyjemność z pocałunków, które składała na jego szyi i klatce piersiowej. Sam miał nieco mniejsze pole manewru, jednak przeniósł swoje dłonie na jej plecy. Jego "ludzka" ręka powędrowała na włosy alchemiczki i zaczęła je mierzwić, czasami schodząc niżej. Smocza łapa skoncentrowała się bardziej na jej plecach, podrażniając szorstką łuską skórę. Gdy Sanaya schodziła coraz niżej, on musiał nieco podnieść swój tułów w górę, aby móc w dalszym ciągu uczestniczyć w tym, co robili. W końcu spojrzał na nią, gdy ta powoli zaczęła rozpracowywać pasek, który utrzymywał jego spodnie.
        - A co z drugą częścią masażu? Tą, którą ja miałem przeprowadzić? - zapytał, jednak uśmiechnął się tajemniczo, zupełnie jakby była to jedynie wymówka do czegoś, co chciał zrobić.
        - Liczyłem na to, że przy okazji pozbawię cię ubrań — dodał, a uśmiech na ustach zmiennokształtnego poszerzył się nieco. Zawsze mogli teraz przejść do zdjęcia ubrań z ciała alchemiczki, nawet jeśli miałby to oznaczać jedynie pozbycie się ich górnej części.
        - Najwyżej zrobię ci go później — powiedział po chwili, tym samym nie zostawiając wątpliwości co do tego, czy chce, aby zajęła się jego spodniami i zdjęła je z jego ciała. Chciał, a to, co powiedział przed chwilą, było jedynie zgodą, żeby przeszli dalej, do o wiele ciekawszego zajęcia. Nie widzieli się kilka miesięcy, mają do nadrobienia ten czas, w którym nie byli razem.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się radośnie.
        - Dziwnie? Nie. Może troszeczkę - zgodziła się w końcu. - Ale na pewno uroczo. Z tym, że to chyba nie jest komplement dla wojownika, mam rację? - zapytała i na wypadek gdyby trochę uraziła jego dumę, na poprawę humoru pocałowała go po raz kolejny.

        Sanaya spojrzała Fenrirowi w oczy z przekorą, pewną zaczepnością, jakby chciała go sprowokować do działania. Mimo to oparła się o jego ramiona tak, by raczej się nie ruszał.
        - Ty spryciarzu - zwróciła się do niego. - Mogłeś od razu mówić, co ci chodzi po głowie... Wiesz, chciałam się tobą zająć, byś mógł się zrelaksować po podróży, wynagrodzić ci te miesiące rozłąki... - mruczała, a na koniec po raz kolejny pocałowała Fenrira. Jeśli chciał, mógł jej delikatnie wyperswadować zamianę ról, na pewno by nie oponowała, on jednak tak gładko poddawała się jej zabiegom, uznała więc, że z pewnością go one zadowalają. Kontynuowała więc tam, gdzie skończyła.
        - Wiesz... - zagaiła jeszcze, bez patrzenia w dół rozpinając pasek przy jego spodniach. Jej wzrok był skupiony na ustach smokołaka. - Jeśli chcesz, masz teraz dobrą okazję... Albo pozwolisz mi kontynuować, tylko wtedy nie wiem, kiedy za to ja pozwolę na zamianę ról.
        Sanaya zdawała się świetnie bawić, gdy tak droczyła się z Fenrirem. Gdy już pokonała zapięcie jego paska, delikatnym gestem nakazała mu się położyć, ale jeszcze nie zdjęła z niego spodni. Pocałowała go w brzuch poniżej pępka, a rękami masowała przez materiał jego nogi i biodra. Na razie udawała, że nie ma żadnych niecnych planów, po chwili jednak zdecydowała się nie przedłużać. Złapała za brzeg spodni zmiennokształnego i zaczęła je z niego ściągać. Samymi gestami poprosiła go, by uniósł biodra, bo inaczej zadanie byłoby dużo trudniejsze, a przeciągnięcie skórzanych spodni przez umięśnione uda i łydki też nie było takie łatwe. Alchemiczka musiała się z nimi trochę naszarpać, ale w końcu jej się udało. A gdy to już miała za sobą, zaczęła masować Fenrirowi nogi, począwszy od stóp i powoli przesuwając się wyżej. Nie miała jeszcze w planach zakańczać gry wstępnej.
        - Jeśli nie zmieniłeś zdania, możemy teraz zamienić się rolami - zapewniła go, przysuwając się bliżej i nachylając jakby chciała sięgnąć jego ust, zatrzymała się jednak niecałą dłoń od jego twarzy. Słychać było, że oddech już jej lekko drży z ekscytacji na samą myśl o dalszych wydarzeniach tej nocy. W oczach widać było ten specyficzny błysk.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Uśmiechnął się lekko na słowa, które padły z ust Sanayi.
        - Sam nie wiem... Rumieniec byłby dziwny ogólnie na twarzy wojownika, w dodatku, gdy powstałby z nadmiaru komplementów — odpowiedział, nadal się uśmiechając. Chyba już wcześniej wspomniał w myślach o swojej obserwacji, którą poczynił i, która dotyczyła tego, że w towarzystwie alchemiczki uśmiechał się o wiele częściej. Nie powiedział już nic więcej, bo pocałowała go po raz kolejny, w sumie, i tak nie miał już nic do powiedzenia.

        - I zajęłaś się, a twój masaż był naprawdę relaksujący i rozluźnił moje mięśnie. Chciałem ci się za to odwdzięczyć, a masaż byłby do tego odpowiedni, tak mi się wydawało — odparł, znowu się uśmiechnął, a raczej była to pozostałość tego tajemniczego uśmieszku, który pojawił się, gdy smokołak zdradził Sanayi, co planował.
        - A co do miesięcy rozłąki, to oboje musimy je sobie wynagrodzić — dodał tuż przed tym, jak ich usta ponownie połączyły się ze sobą w pocałunku, która tym razem także został rozpoczęty przez alchemiczkę. Co prawda, nadal myślał o tym, żeby jednak przejść do masażu, któremu poddałby Tai i dopiero po nim przeszliby dalej, do czegoś, czym na pewno wynagrodziliby sobie czas, w którym byli rozdzieleni.
        - Jak już powiedziałem... Masaż mogę zrobić ci później — odpowiedział i uśmiechnął się do niej. Podróż nie zmęczyła go tak, jak przypuszczał na początku i okazało się, że jego ciało ma jeszcze dość spory zasób sił, które będą mu teraz potrzebne, bo łatwo było domyślić się, do czego dąży Sanaya. Zresztą... on sam powoli nie mógł się doczekać tego, aż znowu poczuje ją blisko siebie.
Położył się, gdy go o to poprosiła, tym samym nie miał już dostępu do jej pleców, chociaż mógł ręką sięgnąć do jej włosów i ogólnie głowy, więc mógł to wykorzystać, aby nadal mierzwić jej włosy, nawet przez chwilę. Widział, że San już wcześniej pozbyła się jego paska, jednak dopiero teraz zdecydowała się na to, żeby zdjąć jego spodnie, przy czym Fenrir z nią współpracował, aby niczego nie utrudniać.

Ostatecznie, zmiennokształtny był już nagi, jednak Sanaya cały czas miała na sobie ubranie, więc musieli z tym coś zrobić, a konkretniej on musiał, bo podejrzewał, że to jemu przypadnie zadanie pozbycia się ubrań z jej ciała.
        - Nie zmieniłem zdania — odparł i przyciągnął Tai bliżej siebie, aby móc ją pocałować, długo i namiętnie. Przerwał to po dłuższej chwili i spojrzał na nią.
        - Ale najpierw trzeba ściągnąć z ciebie te ubrania, bo masz ich na sobie zdecydowanie za dużo — powiedział po chwili i po raz kolejny na jego ustach pojawił się nieco tajemniczy uśmieszek, jednak szybko znikł. Oczywiście, smokołak miał zamiar pomóc San z górną częścią jej garderoby i z pozbyciem się jej. Pocałował ją jeszcze raz, jednak tym razem krótko, chociaż nie można było odmówić temu pocałunkowi namiętności, później zszedł na jej szyję i dekolt, cały czas zaznaczając ścieżkę pocałunkami. Przeszedł na jej ramię, później na przedramię i w końcu dotarł do nadgarstka, cały czas składał pocałunki w tych miejscach i, jeśli dobrze pamiętał, nadgarstki Sanayi były wyjątkowo wrażliwe na tego typu zabiegi. Przerwał na chwilę i rękoma sięgnął do brzegów jej bluzki, złożył pocałunek na odsłoniętym brzuchu Tai i zaczął powoli ściągać z niej ubranie, zaznaczając ustami nowe rejony jej ciała, które odkrywała odzież. Jeśli kobieta z nim współpracowała, ostatecznie jej bluzka wylądowała gdzieś na łóżku.
        - Połóż się na brzuchu — poprosił ją w końcu, chwilę po tym, jak pozbawił jej ciało górnej części ubrania.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        San musiała przyznać sama przed sobą, że zastanawiała się, czy przypadkiem teraz Fenrir nie będzie za bardzo rozluźniony i czy nie zaśnie pod wpływem jej dotyku. Chyba głównie dlatego zaczęła go tak często całować - niech krew mu się w żyłach trochę wzburzy, to nie będzie myślał o spaniu. Na dodatek przecież tyle jej obiecywał, że się odwdzięczy, a na pewno dotrzymywał słowa.

        Tai westchnęła, gdy smokołak ją objął i przyciągnął do siebie. Jedną ręką wsparła się o jego tors, drugą zaś dotknęła jego twarzy, a gdy się całowali, oparła na nim cały swój ciężar - nie, by miała mu w ten sposób cokolwiek złamać, wszak dysproporcja między jej wagą a jego siłą była zauważalna jak na dłoni.
        - Yhm - mruknęła, gdy Fenrir zapowiedział, że teraz to on przejmuje inicjatywę. Nawet lekko pokiwała głową, przygryzając przy tym wargi. "Ten uśmiech!" zachwyciła się w duchu, no bo gdy mężczyzna patrzy na kobietę takim wzrokiem, z takim wyrazem twarzy, to chyba nie ma takiej, która nie byłaby w siódmym niebie. Na dodatek Sanayi tak się wszystko w nim podobało, że nawet jeśli miał wady, teraz ich nie dostrzegała. Nie było zresztą czasu na takie przemyślenia - noc była jeszcze młoda, a smokołak nie był wcale tak zmęczony, jak się to alchemiczce z początku wydawało. Zasypywał ją setkami pocałunków, aż Tai prawie topniała z zachwytu. Chętnie współpracowała, gdy Fenrir wziął się za zdejmowanie jej bluzki. Bez słowa protestu położyła się na brzuchu, ręce wsuwając pod poduszkę. Jeszcze nim smokołak zaczął swój masaż, ona już była rozluźniona i wyraźnie szczęśliwa.
        - Fenrir... - zaczęła jednak tonem, który jakoś nie pasował do tej scenerii. Było w nim słychać pewne napięcie. - Wiem, że może totalnie zabiję nastrój, ale muszę ci coś powiedzieć, bo inaczej wyrzuty sumienia mnie zjedzą i nie będę mogła spojrzeć ci w oczy. Bo gdy cię nie było i już prawie mi przeszedł żal, poznałam takiego jednego łowcę. Do niczego między nami nie doszło! Ale mogło, bo on zachowywał się dość jednoznacznie, ale ta znajomość bardzo szybko się zakończyła. Chciałam być po prostu w stosunku do ciebie szczera, byś nie dowiedział się później przypadkiem i nie wyciągnął pochopnych wniosków, bo ktoś gdzieś ci powie, że prowadzałam się pod rękę z innym. Nic nie zaszło między mną a żadnym facetem pod twoją nieobecność, cały czas chyba przeczuwałam, że do mnie wrócisz.
        Sanaya obróciła się lekko bokiem, położyła dłoń na tyle głowy smokołaka i tak go przytrzymując, czule go pocałowała, by i w ten sposób zapewnić go o swoich uczuciach. Naprawdę teraz było jej lżej, miała tylko nadzieję, że on się na nią nie obrazi. Nie oczekiwała też podobnych wyznań z jego strony - głównie przez to, że ufała mu prawie bezgranicznie, a nawet jeśli zdarzyłaby mu się jakaś krótka romantyczna przygoda, wybaczyłaby mu. Wszak koniec końców wrócił do niej, a ona miała ten kobiecy szósty zmysł, który pozwalał jej się domyślić niektórych niedopowiedzianych kwestii.
        - Wybacz ten przerywnik tekstowy... Mogę jeszcze liczyć na masaż czy może się rozmyśliłeś? - zapytała, po czym zmysłowo oblizała wargę.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Smokołak wszedł na łóżko i usiadł na kolanach po lewej stronie Sanayi. Nawet nie myślał o tym, żeby usiąść podobnie jak ona, gdy masowała jego plecy, bo ważył zdecydowanie więcej od niej, poza tym pozycja, w której siedział teraz, wydawała mu się wygodniejsza. Już miał przystąpić do rozpoczęcia masażu, gdy alchemiczka odezwała się, co sprawiło, że Fenrir spojrzał na nią i odłożył to, co miał zrobić na nieco później, aby móc jej spokojnie wysłuchać. Przez chwilę nie odzywał się w ogóle, a gdy miał już zamiar coś powiedzieć, Tai skutecznie uniemożliwiła mu to poprzez pocałunek, jednak zaangażował się w niego, chociaż to on przerwał go jako pierwszy, w końcu wcześniej chciał coś powiedzieć i miał zamiar zrobić to teraz.
        - Nic się nie stało, nie widzę tu niczego, co miałoby spowodować mój gniew lub coś podobnego — odpowiedział szczerze, cały czas spoglądając na Sanayę.
        - Przecież wtedy nie wiedziałaś co się ze mną dzieje i myślałaś, że, po prostu, cię zostawiłem — dodał po chwili, przypominając sobie ich wcześniejszą rozmowę. Na sam koniec uśmiechnął się do niej i przeniósł swój wzrok na jej plecy, aby móc się im przyjrzeć raz jeszcze, chociaż i tak dokładniej zrobi to, gdy rozpocznie masaż.
        - Nie rozmyśliłem się — powiedział na koniec i znowu uśmiechnął się do niej dość tajemniczo, a także uśmiechem takim, który sugerował, że zmiennokształtny ma już jakiś plan i Sanaya powinna być zadowolona, gdy już wcieli go w życie.

Najpierw położył smoczą między łopatkami alchemiczki, później zaczął przesuwać ją w dół, aż dotarł do lędźwi. Zatrzymał się na chwilę w tym miejscu i zszedł na pośladki, gdzie dołączył drugą dłoń. Masaż zaczął od dołu, konkretniej od miejsca, w którym się zatrzymał, czyli od pośladków, i powoli kierował się w górę. Każda część pleców Tai dostała swoją dozę dotyku, dopiero wszystkie te porcje dodane do siebie można było nazwać masażem, chociaż już teraz mógł stwierdzić, że San wychodził on o wiele lepiej, jednak nie miał zamiaru się poddać albo nagle zatrzymać i zabrać swoje dłonie.
W końcu dotarł do łopatek, a później obojczyków. Zatrzymał się i nachylił nad alchemiczką, a ona po chwili mogła poczuć jego usta na swojej szyi, później w okolicy ucha, na policzku, aż w końcu smokołak wychylił się tak, że pocałował ją w usta. Nie chciał, żeby trwało to za długo, bo nie uważał masażu za zakończony, więc po dłuższej chwili przerwał pocałunek i odchylił się tak, że znalazł się w pozycji, w której przeprowadzał zabieg. Przesunął smoczą łapę po całej długości jej pleców, powoli, aby mogła poczuć dotyk łuski na swojej skórze. W ślad za gadzim pancerzem, który porastał rękę Fenrira, poszły jego usta, zatrzymując się na każdym kręgu kręgosłupa i zostawiając na nich pojedyncze pocałunki. W końcu dotarł w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą mogła poczuć dotyk jego smoczej łapy.

On nie miał już na sobie ubrań, bo San wcześniej zadbała o to, aby pozbyć się jego spodni, jednak ona jeszcze miała na sobie krótkie spodnie. Złapał rękoma za brzegi spodenek, jednak nie pociągnął ich w dół.
        - Mogę pomóc im w odsłonięciu twojego ciała, prawda? - zapytał, jednak już wcześniej wiedział, jaka odpowiedź padnie i wiedział, że Sanaya ochoczo zgodzi się na to, co zaproponował. Chciał się ich pozbyć, bo zaplanował coś jeszcze, a jego plany dotyczyły nóg alchemiczki.
Podejrzewał, że nawet gdyby przyszło jej do głowy droczenie się z nim i odmówiłaby mu wykonania tej czynności, to i tak by to zrobił. Złapał za brzegi krótkich spodni, które miała na sobie i zaczął zsuwać je w dół, dość powoli. Zrobił to co wcześniej, gdy pozbywał się górnej części jej odzieży, czyli obdarowywał pocałunkami każdy nowy rejon jej nóg, który odsłaniały spodenki. Zaczął przy pośladkach, przeszedł na uda, później na zgięcia kolan, łydki i, w końcu, dotarł do stóp, jednak najpierw całkowicie pozbył się jej spodni i odrzucił je na bok, dopiero później złożył pocałunek na kostkach i na sam koniec na stopach San. Już przy łydkach musiał osunąć się na kolanach na podłogę, więc zrobił to i kontynuował to, co chciał zrobić.
Podniósł się i dołączył do Tai na łóżku, kładąc się obok niej. Po chwili smocza łapa raz jeszcze przesunęła się po jej plecach.
        - Chyba lepiej wypadam w roli osoby, która jest masowana — powiedział, spoglądając na nią.
        - Jednak chciałbym usłyszeć twoje zdanie na ten temat — dodał i uśmiechnął się. Kwestią kilku chwil było to, zanim przejdą do innych rzeczy, które zdecydowanie będą rekompensatą za miesiące rozłąki i będzie to nagroda zarówno dla niego jak i dla niej.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya odetchnęła, bo co prawda spodziewała się, że Fenrir nie będzie miał do niej żalu o to zaszło przez te kilka miesięcy rozłąki, ale zawsze pozostawał jakiś margines niepewności i to nieprzyjemne uczucie, że okłamało się bliską sobie osobę, nie celowo a przez przemilczenie. Ukrywanie epizodu z Ezekjelem mogłoby tylko rodzić domysły na temat tego, co nie miało miejsca, jednak całe szczęście wyjaśnili to sobie już na samym początku. Nie trzeba było już do tego wracać.
        - Jesteś dla mnie za dobry - zamruczała tylko nim smokołak zajął się jej masażem. Głowę miała obróconą na bok, widać więc było jak uśmiecha się pod nosem.
        Alchemiczka z zamkniętymi oczami z pełnym zaufaniem poddawała się zabiegom Fenrira. Westchnęła głęboko czując jak jego smocza łuska w przyjemny sposób drapie ją między łopatkami. Ponoć skóra na kręgosłupie była szczególnie tkliwa, a na dodatek zmiennokształtny pieścił ją z ogromnym wyczuciem - doznania płynące z tego prawie-masażu były wyjątkowo intensywne. Sanaya czasami poruszała się pod jego ręką jak głaska kotka, by okazać, że jest jej bardzo przyjemnie. Nie zamierzała się wyrywać ani prosić go by przestał - chciała nacieszyć się tą chwilą. Fenrir mógł wyraźnie poczuć, że jego ukochana jest bardzo rozluźniona i zrelaksowana, więc jego zabiegi działają.
        - Mmm... - Sanaya westchnęła, gdy smokołak ją pocałował. Obróciła się na bok i chciała go objąć, gdyż nie wiedziała, że on jeszcze nie skończył. Jej ukochany jednak samymi gestami nakazał jej, by wróciła do poprzedniej pozycji, co ona uczyniła, chociaż może troszeczkę niechętnie. Całe szczęście szybko zostało jej to wynagrodzone dalszymi pieszczotami.
        - Nie krępuj się - zgodziła się z jego sugestią, gdyż w tym momencie nawet przez myśl jej nie przeszło, by się z nim droczyć. Lekko uniosła biodra, by umożliwić mu zdjęcie z siebie spodni, jednocześnie jedną ręką sięgnęła do troczków z przodu, by je poluzować, w przeciwnym razie Fenrir długo musiałby się z nimi szarpać. Jej westchnienie przeszło w pomruk zadowolenia spowodowany pocałunkami smokołaka. Gdy tylko mogła obróciła się lekko, by móc na niego patrzeć. Współpracowała na ile mogła, poruszała nogami tak, by pomóc mu się rozebrać i wskazać szczególnie wrażliwe miejsca na swym ciele. Widać było, że jest jej bardzo przyjemnie, gdy jednak Fenrir wyraził swoją wątpliwość w kwestii jakości masażu, spojrzała na niego z lekką pobłażliwością.
        - Bzdury opowiadasz - oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Obróciła się na plecy i usiadła, złapała go za dłoń i pociągnęła na siebie.
        - Kontynuujmy - poprosiła szeptem, nim po raz kolejny tego wieczoru go pocałowała.

        Następnego dnia para kochanków wstała o nieprzyzwoicie późnej porze, lecz nie było co się temu dziwić - tej nocy długo jeszcze cieszyli się swoim ponownym spotkaniem. Sanaya jako pierwsza otworzyła oczy - chwilę zajęło jej skojarzenie wszystkich faktów, gdy jednak dotarło do niej, że to nie był sen i naprawdę spała u boku swego ukochanego, bardzo szeroko się uśmiechnęła. Spojrzała na śpiącego obok Fenrira i czule pogładziła go po głowie.
        - Pobudka - szepnęła nim delikatnie go pocałowała. Było to jedynie czułe powitanie a nie zachęta do kontynuowania amorów z poprzedniego wieczoru. Chyba zdołali się sobą nasycić na tyle, by wytrzymać do następnej nocy.
        Alchemiczka podniosła się do pozycji siedzącej i z jękiem się przeciągnęła wyciągając ręce wysoko nad głowę. Włosy miała poczochrane, kilka kosmyków spadało jej na twarz i wpadało do oczu, San jednak tylko przygładziła je dłonią. Z westchnieniem rozejrzała się po pokoju próbując zlokalizować wszystkie części swoich ubrań.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Chciał skończyć swój masaż, więc nie pozwolił Sanayi na to, żeby go od niego odciągnęła przez objęcie go i, prawdopodobnie, kolejne pocałunki, gdy w pewnym momencie dotarł do jej ramion i szyi, więc gestem nakazał, aby wróciła do wcześniejszej pozycji, czyli ponownie położyła się na brzuchu. Następnie wrócił do masażu i tym razem zaczął schodzić coraz niżej, aż w końcu dotarł do jej bioder i, po pozwoleniu San, zaczął powoli ściągać spodnie z jej ciała. W trakcie całego procesu ściągania krótkich spodni, alchemiczka również mogła odczuwać przyjemność, bo Fenrir cały czas zaznaczał pocałunkami miejsca, które odkrywał materiał powoli zsuwający się z jej nóg. Na samym końcu podniósł się i położył obok niej, chciał wiedzieć, co myśli na temat całego "masażu", z ciekawości i dlatego, że nie był do końca pewien, czy podobało jej się to w takim stopniu, w jakim mu się wydawało, co wywnioskował po tym, co mówiła i robiła w trakcie.
Chwilę po tym, jak Tai odpowiedziała na jego pytanie, przeszli do innych czynności, zapoczątkowanych jednym z wielu pocałunków, które padły i padną tej nocy. W końcu musieli jakoś wynagrodzić sobie te miesiące rozłąki i nacieszyć się sobą, a także ponownym spotkaniem.

Spał długo, bo łóżko było wygodne, a sny przyjemne, poza tym, zmęczenie również dało mu się we znaki. Nagle usłyszał znajomy głos i poczuł pocałunek na twarzy, chwilę później leniwie otworzył oczy. Zrobił to dokładnie w momencie, w którym Sanaya zaczęła się przeciągać. Promienie słoneczne wpadające przez okno zatrzymywały się na jej całej sylwetce i podkreślały ją na swoim tle. Smokołak przyglądał się temu tak, jakby ujrzał coś naprawdę pięknego, bo w końcu naprawdę zobaczył coś takiego. Podciągnął się do pozycji siedzącej i przyciągnął San do siebie, obejmując ją i przytulając.
        - Cieszę się, że nie był to sen i nasze ponowne spotkanie zdarzyło się naprawdę — powiedział do niej, szczerym i jeszcze nieco zaspanym głosem. Następnym co zrobił, było podniesienie podbródka alchemiczki w górę tak, aby spojrzeli sobie w oczy. Po chwili pocałował ją, długo i namiętnie.
Nie wiedział, jaką mają porę dnia i niezbyt go to obchodziło, jednak wydawało mu się, że południe już minęło. Pamiętał, że mieli udać się do tatuażysty, o którym wspomniała San, bo zostawiła u niego jakieś rzeczy, które chciała odebrać, zanim opuszczą Turmalię. Poza tym był wyspany i pełen energii i, szczerze mówiąc, nie miałby nic przeciwko temu, żeby zostali w łóżku jeszcze na jakiś czas i trochę nacieszyli się swoją obecnością w podobny sposób, w który zrobili to ostatniej nocy, jednak nie miał zamiaru sugerować niczego konkretnego, jeśli Sanaya nie będzie wyrażać podobnych chęci, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że będą mieli wiele okazji do bliskości i okazywania sobie uczuć. Najważniejszym dla niego było to, że los, przeznaczenie czy cokolwiek innego, połączyło ich ścieżki ponownie i, po tych wszystkich miesiącach rozłąki, znowu może ją przytulić, pocałować i mieć blisko siebie.
Pocałunek dobiegł końca i to on go przerwał, jednak jego usta nadal znajdowały się bardzo blisko jej ust. Po chwili złożył kolejny pocałunek na ustach alchemiczki, jednak ten był krótki i zakończył go tym, że złapał dolną wargę Sanayi w swoje, po chwili wypuszczając ją i płynnie przechodząc na policzek, gdzie zostawił kolejny pocałunek. Na sam koniec przeszedł na szyję i tym miejscem zajął się dłużej.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya kątem oka nieustannie zerkała na Fenrira i zdołała uchwycić to pełne zadowolenia spojrzenie, jakim ją obdarzył. Ona zresztą nie była dłużna, gdyż sama widząc jego rozespane jeszcze oblicze nie umiała powstrzymać uśmiechu. To był ten jeden z krótkich momentów w ciągu dnia, gdy jego wojownicza natura lekko miękła i łagodniała, co wcale nie ujmowało nic z jego urody. Sanaya po prostu cieszyła się, że jest kobietą, dla której od teraz będzie zarezerwowana ta najbardziej intymna twarz smokołaka.
        - Również się cieszę - zgodziła się, z szerokim uśmiechem moszcząc się w jego ramionach. Sama przed chwilą nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę i miała wątpliwości czy to nie sen, lecz jak najbardziej fizyczne dowodu na istnienie Fenrira rozwiewały jej wszelkie wątpliwości. Z przyjemnością nadstawiła usta do pocałunku i objęła swojego ukochanego za szyję. Z samego rana była w o wiele bardziej pieszczotliwym, przytulaśnym nastroju niż wieczorem, przymilała się jak kotka do swojego ulubionego opiekuna, nawet jej westchnienia czasami przechodziły w mruczenie. Nie dawała jednak smokołakowi żadnych sygnałów, że chciałaby rozwijać tę sytuację. Bądź co bądź miała słabszą kondycję od zmiennokształtnego i świadomość tego, ile tego dnia jeszcze ma się wydarzyć.
        - Fenrir… - wezwała go niechętnie po imieniu, gdy już od jakiegoś czasu smokołak całował ją w szyję. Chociaż zamierzała mu odmówić, jeszcze troszkę odwlekała ten moment.
        - Może będziemy kontynuować gdy już będziemy u mnie? - zaproponowała ostatecznie. - Będziemy mieli intymniejszą atmosferę. I już dawno minęło południe, jeszcze nas wyrzucą z tego pokoju…
        Wbrew pozorom Shan nie był tu żadnym argumentem - Sanaya nie umówiła się po odbiór swojej paczki na żadną konkretną godzinę tylko zapowiedziała, że zrobi to dzisiaj. On i tak rzadko wyściubiał nos poza pracownię, więc nie było możliwe, aby się rozminęli.
        Sanaya złożyła na ustach Fenrira kilka ostatnich soczystych pocałunków i wysmyknęła się w końcu z jego ramion. Pozbierała swoje ubrania z poprzedniego dnia, nie założyła ich jednak tylko byle jak wcisnęła je do torby. Tym razem pozostała wierna swoim długim wąskim spodniom i prostemu zabudowanemu stanikowi - cały komplet miał szaro-beżowy kolor i był oszczędnie zdobiony białymi haftami. Fryzurą alchemiczka niespecjalnie się przejęła - byle jak przeczesała kosmyki kościanym grzebieniem, a później zmierzwiła je dłonią, by układały się “naturalnie”, przez co wróciła do wyjściowego pościelowego nieładu, który w gruncie rzeczy bardzo do niej pasował. Z szerokim uśmiechem, gotowa do drogi, obróciła się w stronę smokołaka.
        - Pewnie padasz z głodu - zauważyła. - Chodź, zjemy coś i ruszamy, im szybciej dotrzemy do Shana tym szybciej będziemy też u mnie - dodała na zachętę.
        Gdy już oboje byli gotowi, Sanaya wzięła klucz i udała się ku wyjściu, nim jednak opuściła pokój, szybko obróciła się w stronę Fenrira i skradła mu ostatniego namiętnego całusa przed tym, gdy będą musieli się przyzwoicie zachowywać ze względu na normy społeczne. Dopiero później wyszła na korytarz i do głównej sali, gdzie o tej porze nie przesiadywało zbyt wiele osób, bo było zdecydowanie zbyt wcześnie na chlanie, trochę za wcześnie na obiad, a przy tym już późno na jedzenie śniadania. Przez to dziewczyny za barem nie miały za wiele do roboty i z miejsca dostrzegły opuszczającą pokoje zakochaną parę. Wymieniły między sobą znaczące spojrzenia i uśmieszki, Sanaya udała jednak, że tego nie widzi. Jakby nigdy nic poprosiła o posiłek dla siebie i Fenrira. Jedna z obsługujących kobiet wydęła wargi w wyrazie zamyślenia i zerknęła w stronę zaplecza.
        - Smażymy właśnie świeżą rybę, mogę wam dać jeszcze jajecznicę i chleb, na cokolwiek innego trzeba sporo czekać - wyjaśniła.
        - Mnie pasuje - przyznała alchemiczka, zerkając tylko kontrolnie na smokołaka. Gdy kwestia bardzo późnego śniadania została rozwiązana, Sanaya wybrała stolik gdzieś w głębi sali, by nie musieć znosić tych znaczących spojrzeń kelnerek.
        - Chcesz polecieć do Sadów czy podróżować normalnie? - upewniła się gdy tylko zajęli swoje miejsca.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya była w nastroju do przytulania się i przymilania niczym kotka, co smokołak szybko zauważył, jednak i tak postanowił najpierw pocałować ją w usta, a później zejść nieco niżej. Przy szyi został nieco dłużej i wydawało mu się, że mimo wszystko Tai podoba się to, może tak było na początku, bo chwilę później powiedziała, że nie powinni kontynuować. W zdaniu tym była też obietnica, którą kobieta na pewno spełni, czuł to i wiedział.
        - Nie ma problemu — odpowiedział po tym, jak zaprzestał pocałunków. Znowu objął ją i przytulił do siebie, co szybko zmieniło się w kilka pocałunków, które w większości rozpoczęła alchemiczka.
        - Poza tym, dziewczyny stojące za ladą wydawały się miłe, więc możliwe, że nie wyrzuciłyby nas z pokoju — dodał po chwili. Prawdą było, że widział je tylko przez chwilę i nawet wtedy nie zamienił z nimi zdania, bo to Sanaya zajęła się zamianą swojego pokoju na taki z łóżkiem, które zmieści na sobie dwie osoby.

Fenrir usiadł na brzegu łóżka, gdy San zaczęła szukać swoich rzeczy, a później ubierać się w coś innego. On też rozejrzał się za swoimi ubraniami, jednak zrobił to dopiero po tym, jak już skończył przyglądać się temu, jak Tai się ubiera. Ponownie stanęła w stronę okna tak, że jej sylwetka odznaczała się na tle promieni słonecznych, które wpadały przez okno i wygląda jak cień rzucany na ścianę. Według smokołaka cały obraz prezentował się naprawdę ładnie, nie licząc tego, że uważał ją za piękną kobietę.
Smokołak zlokalizował części swojej garderoby i zaczął do nich podchodzić, przy okazji ubierając się w nie. Po chwili stał już w koszuli i skórzanych spodniach, na nogi włożył buty i podszedł do miejsca, w którym poprzedniego dnia został zbroję i miecz. Nałożył na siebie zbroję, miecz przypiął do pasa, a hełm wziął w rękę.
        - Aż tak źle nie jest. Jestem głodny, ale nie aż tak — powiedział, uśmiechając się do alchemiczki.
Ostatni pocałunek rozpoczęła w momencie, w którym on chciał zrobić to samo, jednak San okazała się szybsza. Zmiennokształtny położył smoczą łapę na jej plecach i przyciągnął do siebie, sprawiając, że pocałunek trwał nieco dłużej niż mogła zakładać jego partnerka.
Później ruszył za nią prosto do głównej sali.

O tej porze nie spodziewał się dużego ruchu i wielu zajętych stolików, więc nie zdziwiło go to, co zobaczył w głównym i największym pomieszczeniu w gospodzie. Podszedł z alchemiczką do lady, za którą stały dwie dziewczyny i także udał, że nie widział ich spojrzeń i uśmieszków, które posłały do siebie. Napotkał pytające spojrzenie Sanayi, więc kiwną głową, tym samym dając jej znać, że jemu też to pasuje. Gdy już zamówili posiłek, ruszył za nią w stronę stolika, który wypatrzyła i zajął miejsce naprzeciw niej.
        - Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu... - zaczął i wyglądało na to, że z jego ust padnie zaraz dość dużo słów.
        - Musisz wiedzieć, że od czasu ucieczki z więzienia cały czas podróżowałem pieszo, a to oznacza, że od tamtego czasu ani razu nie zmieniłem się w smoka albo w hybrydę. Zawsze jak chcę to zrobić, to dopada mnie dziwne uczucie, które powoduje, że myślę o tym, że nie uda mi się zmienić w smoka, bo ludzie z więzienia w jakiś sposób mogli to zablokować albo coś podobnego... I ostatecznie, za każdym razem, rezygnuję z tego, mimo że chciałbym wiedzieć, czy się mylę, czy może mam rację... - mówił dalej, jednak teraz zatrzymał się na chwilę, chociaż nie oznaczało to tego, że skończył mówić i San może powiedzieć, co sądzi na ten temat albo cokolwiek innego.
        - Ale tym razem dowiem się, które stwierdzenie jest słuszne i mam nadzieję, że to tylko mój umysł wymyśla sobie jakieś historie o tym, że wcześniejsze wydarzenia mogły, w jakiś sposób, wpłynąć na moje przemiany — dokończył i spojrzał na osóbkę siedzącą naprzeciw niego, chciał, żeby teraz to ona się odezwała.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Gdy już oboje wygodnie rozsiedli się przy stoliku, Sanaya bez namysłu złapała Fenrira za dłoń i splotła z nim palce. Cały czas na jej twarzy gościł uśmiech zadowolenia, a to jak co chwilę poprawiała włosy i odgarniała je za ucho jasno świadczyło o tym, że jest zainteresowana smokołakiem i chce dobrze się prezentować w jego oczach, nawet teraz, gdy już teoretycznie nie musiała się aż tak starać, bo już wyznali sobie swoje uczucia.
        Mina alchemiczki zmieniła się momentalnie, gdy Fenrir zaczął udzielać jej odpowiedzi - po samej intonacji domyśliła się, że to nie będzie takie proste. Nieświadomie przysunęła się bliżej, jakby mogła dzięki temu lepiej słyszeć i przez cały czas mocno trzymała go za dłoń, okazując w ten sposób swoje wsparcie. Początkowy niepokój malujący się na jej twarzy ustąpił miejsca żalowi i to nie temu spowodowanemu tym, że podróżowanie stało się dla smokołaka trudniejsze, a raczej tym, że mógł on utracić cząstkę siebie. Sanaya, chociaż nigdy nie była zdolna do zmiany postaci, domyślała się, że każda z trzech form, jakie może przybrać jej ukochany, jest nieodzowną częścią jego natury i uwięziony w ludzkim ciele musi czuć się, jakby wyrwano mu pół serca. Jednak z jego słów zrozumiała, że problem może tkwić tylko w jego głowie, więc jeszcze nie wszystko stracone. Gdy więc Fenrir skończył mówić, ona spojrzała na niego z gasnącym żalem w oczach i ciepłym uśmiechem dodającym otuchy na wargach. Jeszcze chwilkę milczała, gładząc palcem wierzch jego dłoni.
        - Bez względu na wszystko pomogę ci to przezwyciężyć - zapewniła go na wstępie. - Takie traumatyczne przeżycie z pewnością mogło doprowadzić do tego, że czujesz podświadomy opór przed przemianą i nie możesz ostatecznie tego zrobić. Gdy tym razem będziesz chciał zmienić formę, ja będę przy tobie i zrobię wszystko, by ci pomóc. Razem damy radę.
        Na twarzy Sanayi zagościł szczery, radosny uśmiech - gdy ktoś patrzy takim wzrokiem jak ona w tym momencie, nie można mu nie wierzyć. Była bardzo wiarygodna w swoich zapewnieniach, pewnie głównie przez to, że sama w nie wierzyła. Gdzieś z tyłu głowy słyszała to pytanie "a jeśli on naprawdę nie może się przemienić, bo tamci zablokowali w jakiś magiczny sposób tę umiejętność, to co wtedy poczniesz?", ale nie przejmowała się tym teraz. Wierzyła po prostu, że będzie dobrze, by jej optymizm udzielił się również jej ukochanemu.
        - Pomyśl, że wróciłeś do domu - zasugerowała. - Teraz wszystko się ułoży, jesteś u siebie, masz mnie i Voro, wszystko będzie dobrze. Już nie musisz przejmować się tym, co zdarzyło się w tamtym więzieniu. Już moja w tym głowa, byś nie myślał o tym - dodała z uśmiechem, po czym przechyliła się przez stolik i go pocałowała. Miłą chwilę przerwało jednak wymowne chrząknięcie karczmarki, która akurat przyniosła gotowy posiłek dla gości. Alchemiczka zaraz wróciła na swoje miejsce, lekko spłoniona, ale jednocześnie widać było, że wcale nie żałuje tego napadu czułości.
        A w tym czasie na stoliku między parą zakochanych wylądował spory talerz z posiłkiem, który ustalili chwilę wcześniej. Były to pajdy swojskiego chleba, grudka masła, kopczyk zwykłej jajecznicy bez okrasy i kilka świeżych ryb usmażonych w całości, jedynie wypatroszonych - wszystko bardzo zachęcająco pachniało. Wysokobiałkowy posiłek idealny przed długą podróżą, która ich czekała.
        - Smacznego - odezwała się Sanaya, od razu sięgając po kromkę pieczywa. Smarując ją masłem podjęła rozmowę. - Wiesz, gdybyś wolał spróbować przemiany później albo po prostu na spokojnie, możemy tu zostać jeszcze kilka dni albo wrócić do mnie tradycyjnie, pieszo albo wozem.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Spojrzał na Sanayę już po tym, jak opowiedział jej to, co chciał opowiedzieć. Nie szukał w niej wsparcia, bo wiedział i czuł, że mu je zapewniła, w dodatku cały czas trzymała go za rękę i jeszcze wychyliła się lekko, jakby chciała być bliżej niego. Fenrir podejrzewał, że gdyby nie stół i to, że siedzą w gospodzie, to Tai już dawno siedziałaby mu na kolanach i przytulała go. Niestety, miejsce, w którym się znajdowali i stół stojący między nimi, nie pozwalał na tego typu rzeczy.
        - Znaczy... to jest tak, że wydaje mi się, że tylko sobie to wyobraziłem, jednak nie mam co do tego pewności, bo byłem nieprzytomny od momentu, w którym zostałem porwany z domu Voro, aż do czasu, w którym obudziłem się w celi. Nie wiem, co mogli mi zrobić w tym czasie i ta niewiedza jest najmocniejszym argumentem, który stoi za tym, że mogli mi zrobić coś, czego skutkiem było to, że możliwość przemian została zablokowana... Z drugiej strony, w więzieniu było naprawdę wielu strażników, więc mogli być przygotowani na ewentualną przemianę któregoś z więźniów — dopowiedział jeszcze. Jak widać, smokołak nie był przekonany co do tego, że jakiś mag mógł naprawdę pozbawić go możliwości przemian w smoka albo w hybrydę i brał pod uwagę możliwość, że to wyłącznie jego umysł podpowiada mu takie rzeczy w związku z tym, co przeszedł, a prawda może być całkiem inna.
        - Jakby nie było, i tak mam zamiar w końcu podjąć próbę przemiany i przekonać się, co jest prawdą — powiedział na sam koniec z wyraźnym przypływem pewności siebie, która była bardzo dobrze wyczuwalna w jego głosie. Uwierzył też w to, że pomoże mu przezwyciężyć opór przed przemianą w inną formę niż ta, w której znajdował się teraz. Wiedział, że Sanaya to zrobi i nie potrzebował do tego zapewnień w postaci wyrazu, który teraz gościł na jej twarzy, chociaż musiał przyznać, że naprawdę miło patrzy się na nią, gdy się uśmiecha. Poza tym, Fenrir podejrzewał, że, nawet jeśli jego domysły okazałyby się prawdziwe, to Voro na pewno by mu pomógł i ostatecznie odzyskałby możliwość przemian.

        - Wystarczy mi to, że jesteś blisko mnie, a myśli o więzieniu i rozłące uciekają gdzieś na bok — powiedział do niej chwilę przed tym, jak przechyliła się jeszcze bardziej w jego stronę i w końcu pocałowała go. Pocałunek był krótki, jednak smokołak nie przekonał się, czy taki miał być w zamiarze alchemiczki, czy był taki tylko dlatego, że przerwała go dziewczyna, która przyniosła im posiłek.
Fenrir, zanim zabrał się do jedzenia czegokolwiek, co wylądowało na stole, wziął wdech, który spowodował też, że wszystkie zapachy dotarły do jego nosa, a zmiennokształtny uśmiechał się przez chwilę.
        - Smacznego — odpowiedział i sięgnął po kropkę pieczywa i rybę. Zaczął jeść, gdy Sanaya podjęła rozmowę, jednak wysłuchał tego, co ma do powiedzenia.
        - Nie. Zrobię to dzisiaj i tym razem nie będę sobie niczego wmawiał i zignoruję to uczucie, które przeważnie sprawia, że ostatecznie nie decyduję się na przemianę — zapewnił ją, a po chwili zjadł kolejny kęs ryby i zagryzł to chlebem.
        - Odbiegnę trochę od tematu i może zmienię go całkowicie, ale nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek mówił ci o tym, że kiedyś planowałem zrobić sobie tatuaż. Pamiętam, że miałem jakiś konkretny wzór, jednak już nie pamiętał co to było — powiedział krótko. Tym razem nie było tu długiej opowieści.
        - Przypomniałem sobie o tym, gdy wczoraj oglądałem twoje nowe tatuaże — dodał i uśmiechnął się lekko. Uśmiech znikł, gdy Fenrir zabrał się za kolejny kawałek ryby.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Najwyraźniej Fenrir, chociaż znał Sanayę dość krótko, zdążył już naprawdę dobrze poznać jej sposób myślenia. W istocie, gdyby okoliczności tylko pozwalały, zaraz by siedziała na jego kolanach i go przytulała - był to w jej mniemaniu najlepszy sposób na okazanie wsparcia ukochanemu. No i oczywiście sama czuła się w takich chwilach komfortowo.
        Alchemiczka tylko kiwała głową z ciepłym uśmiechem na wargach, gdy smokołak tłumaczył jej skąd wzięły się jego przypuszczenia. Doskonale rozumiała jego obawy, skoro na dodatek tamci mieli tak wiele czasu, by mu coś zrobić, a na dodatek było to tak logiczne posunięcie. Z drugiej jednak strony, czy taki kolekcjoner chciałby mieć wybrakowany element w swojej kolekcji - zmiennokształtnego bez możliwości przemiany? Pewnie nie. Nie powiedziała tego jednak na głos, gdyż zdawało jej się, że byłoby to wysoce nietaktowne. I jakoś źle by się czuła wyrażając głośno takie myśli - nadążanie za tokiem rozumowania zwyrodnialca dowolnego rodzaju było na swój sposób przerażające, nawet jeśli nie było to specjalnie trudne.
        - Podoba mi się to co mówisz - zapewniła, gdy Fenrir wyraził zdecydowaną chęć podjęcia próby przemiany. Pieszczotliwie pogładziła go palcami po dłoni naprawdę żałując, że nie może go przytulić i pocałować. "Mieliśmy zostać jeszcze w tym pokoju... Te dziewczyny pewnie pozwoliłyby nam siedzieć nawet do wieczora, bo nie wyglądały na specjalnie zaprzątnięte pracą...", myślała przez moment alchemiczka, nim na powrót skupiła uwagę na tym, co działo się przy ich stoliku.
        Wybór Sanayi padł na jajecznicę, której nie jadła jednak jak normalna osoba prosto z talerza, a rozłożyła ją sobie na kromce chleba i zrobiła sobie z nią kanapkę. Żałowała, że nie ma jakiegoś szczypiorku albo innej zieleniny, by trochę wzbogacić smak śniadania, ale taka była ta tawerna - wszystkie jej dania były świeże i pożywne, całkiem smaczne, ale jednak mało wyszukane. Alchemiczce jednak zdawało się, że Fenrirowi ryba smakowała, co bardzo ją cieszyło. A gdy usłyszała, że chciał on się kiedyś wytatuować, zrobiła wielkie oczy i gdy tylko przełknęła kęs, radośnie się roześmiała.
        - Naprawdę? - upewniła się. - Nie, nie wspominałeś o tym wcześniej. Ale wiesz, że jak się już zrobi jeden, to na nim się nie poprzestanie? Chce się mieć kolejne i kolejne, to bardzo uzależnia. Wiem po sobie - przyznała z uśmiechem. - Ale jeśli chciałbyś wrócić do tej koncepcji, porozmawiaj z Shanem, on ma całe pliki swoich projektów, może coś cię zainspiruje. A to jest prawdziwy fachowiec, zrobił mi wszystkie tatuaże i ani razu nie cierpiałam przez nie, żadnych zakażeń, niedomalowań, nic. Wiesz, nie musisz się od razu umawiać na wykonanie, a jakbyś chciał, mógłby zrobić ci taki nietrwały na próbę, malowany barwnikiem a nie nakłuwany. Takie coś trzyma się dziesięć dni, jak te które sama sobie robię. A wiesz, w sumie to sama mogłabym ci coś narysować - dodała tonem, który jasno sugerował, że bardzo jej się ten koncept spodobał i gdyby tylko Fenrir się zgodził, pewnie jeszcze tego samego wieczoru mieszałaby farbę. Czekała jednak co on na to powie i wykorzystując chwilę milczenia wzięła kolejny kęs swojej kanapki. Nawet przeżuwając potrafiła się uśmiechać.
        - A skoro już przy tego typu rzeczach jesteśmy, co sądzisz o kolczykach? - zapytała. - Nie takich prozaicznych w uszach, chodzi mi na przykład o takie w nosie albo łuku brwiowym. Wiesz, że kiedyś miała przekłuty język? Ale tylko przez kilka tygodni, bo jednak mi przeszkadzał i po prostu wyjęłam kolczyk. Wiesz, mój mistrz był jednak kiepskim opiekunem, na zbyt wiele mi pozwalał - dodała swobodnym tonem, bo przecież wcale na złą osobę przez to nie wyrosła. - Voro jednak zdaje się być znacznie lepszy, bardziej dojrzały. Nawet nie proponuję ci, byśmy odwiedzili Miguela, chcę byś jeszcze przez moment miał do mnie szacunek.
        Alchemiczka zaśmiała się radośnie - przecież wiadomo było, że Fenrir nie przestanie jej kochać przez to, że wychowywał ją stary wariat nadużywający alkoholu. Niemniej wolała odwlec ich spotkanie, by móc jeszcze trochę nacieszyć się przyjemną chwilą pojednania, a nie wstydzić się za głupie i stanowczo zbyt intymne pytania Saara.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości