Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] W innym świecie.

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Na pewno wszyscy śpią, nie martw się - próbował ją ośmielić. I nie, zdecydowanie nie chciał pchać się jej do łóżka. Przeżył już w życiu swoje i nie chciał powtarzać błędów z przeszłości. Tantris nie była w tych sprawach powściągliwa i zanim jeszcze poprosił ją o rękę w Lirien ona sama weszła mu do sypialni. Ale wtedy był młody i głupi. Nie chodziło o reputację, tylko o szacunek, tak dla siebie, jak dla drugiej osoby. Nie chodziło nawet o ślub, choć rzecz jasna Tristan miał go w planach, jednak na razie nie chciał przestraszyć nim Meredith. Chodziło o to, że to nie był czas na takie rzeczy. Wszystko powinno płynąć swoim torem, a oni dopiero co zdecydowali, że chcą przy sobie zostać.

- Wiem, że cię zaskoczyłem, domyślam się i przepraszam - otulił ją mocno pledem by nie zmarzła, a potem objął ją wolną ręką za ramiona. Kiedy wślizgiwali się z pokoju Meredith odezwała się zaczepnie. Tristan zaśmiał się cicho.
- W jakiejś małej części jest to prawda - dodał od siebie, a potem poprowadził ją korytarzami i schodami aż do samej biblioteki. W pierwszym pomieszczeniu palił się świecznik z czterema świecami, w drugim było ciemno. Tristan odłożył swój kandelabr na komodę.
- Zamknij oczy - poprosił. Widział, że Meredith jest niepewna, dlatego otulił ją mocniej ramieniem.
- Przy mnie nic ci się nie stanie - obiecał i dopiero wtedy Meredith zgodziła się zamknąć powieki. Gdy to zrobiła poprowadził ją do drugiego pomieszczenia. Powoli przeszli przez całe i stanęli na przeciw okna.

- Możesz otworzyć - Tristan stał za Meredith i lekko trzymał ją jedną ręką za talię.
- Spójrz na niebo - poprosił. A kiedy dziewczyna uniosła głowę zobaczyła coś tak wspaniałego, że trudno było to opisać słowami. Noc była mroźna, lecz ani jedna chmura nie przysłaniała dziś nieba. Na czarnogranatowym nieboskłonie migotało tysiące gwiazd, lecz nie to chciał jej pokazać mężczyzna. Niektóre gwiazdy nie stały w miejscu, tylko krótkimi smużkami przesuwały się na prawą stronę, a potem znikały w ciemności. Niczym promienie księżyca na wodzie, teraz to gwiazdy tańczyły na firmamencie nocnego nieba.
- To spadające gwiazdy. W moim kraju mówimy na to Wesele Bogów. Legenda mówi, że Słońce i Księżyc to bogowie, którzy kiedyś byli jednością, lecz by mógł powstać świat nas - ludzi musieli się rozdzielić, by człowiek wiedział, że kiedy gaśnie słońce musi odpoczywać. Bogini Księżyc jednak tak bardzo tęskniła za Słońcem, że poprosiła o pomoc swoje córki - Gwiazdy, bo tylko one będąc połączeniem swego ojca i matki mogły ich znów ze sobą złączyć. Gwiazdy trzymając się za dłonie utworzyły wielki most pomiędzy Słońcem, a Księżycem, by ich rodzice mogli przejść po nim i znów się spotkać. Te wszystkie spadające gwiazdy które widzimy, to córki Księżyca i Słońca, które właśnie tworzą most dla swoich rodziców, by Ci mogli, choć na krótką chwilę stać się jednością. Nikt nie wie kiedy to się dzieje i mało kto ma okazję to zobaczyć. Nam się udało.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tristan bardzo dbał o to, by Meredith czuła się dobrze, to zdecydowanie rozwiało jej wątpliwości co do nocnego wyjścia, choć tak naprawdę nie bała się spędzenia tego czasu w jego towarzystwie. Z lekkim uśmiechem na ustach szła tuż obok mężczyzny, który obejmował ją ramieniem, prowadząc do biblioteki. Nie do końca wiedziała o co może chodzić, ale musiało to być coś ważnego, skoro przyszedł do niej o tej porze. Może znalazł jakiś ważny wpis w księgach, który chciał jej pokazać? Ale z drugiej strony powiedział, że nie stało się nic złego. Z każdym kolejnym krokiem, ciekawość tego co chce jej pokazać stawała się coraz większa. Po niedługim czasie oboje dotarli do drzwi biblioteki, Tristan otworzył je przed nią, ale gdy oboje znaleźli się w pomieszczeniu, poprosił o to by zamknęła oczy. Meredith zerknęła na niego zaskoczona, ale po chwili wykonała polecenie, choć nie była pewna o co chodzi.
- Wiem o tym, czuję się przy Tobie bezpiecznie. – odpowiedziała cicho na jego słowa, po czym uśmiechnęła się ciepło, mając przy tym zamknięte oczy, tak jak ją o to poprosił.
Dwórka poczuła dotyk Tristana, gdy objął ją lekko by poprowadzić do kolejnego pomieszczenia. Aven trochę niepewnie stawiała kolejne kroki, ale nie wyrwała się z objęć mężczyzny i szła tam gdzie ją prowadził.
Jakież było jej zaskoczenie, gdy pozwolił otworzyć jej oczy i okazało się, że stoją przy oknie. Więc wcale nie chodziło o jakąś księgę, jak to sobie myślała. Usłyszała jego cichy głos, gdy powiedział by spojrzała w niebo. Meredith zerknęła na niego nie do końca rozumiejąc, co może być tam ciekawego, ale zaraz potem podniosła spojrzenie tam gdzie chciał skierować jej wzrok i w jednej chwili otworzyła usta.
Dwórka nie była w stanie wyrazić swojego zachwytu, niebo tej nocy było piękne, ale to co było na nim wyjątkowe to gwiazdy, które przecinały ciemne sklepienie, pozostawiając za sobą cieniutkie smużki. Kobieta z zachwytem przyglądała się temu nocnemu przedstawieniu i wtedy usłyszała głos Tristana. Opowiadał jej piękną legendę dotyczącą spadających gwiazd, nigdy wcześniej nie słyszała o Weselu Bogów, dlatego słuchała z uwagą, cały czas patrząc w niebo. Gdy skończył, Aven spojrzała na niego, na jej ustach malował się uśmiech, a jej oczy zalśniły.
- Nigdy nie słyszałam czegoś tak pięknego. – szepnęła do niego i wtuliła się w jego męskie ciało.
- To najpiękniejszy widok jaki widziałam. – dodała po chwili, przez jakiś czas tuląc się do niego, a później odwróciła tylko głowę, by raz jeszcze spojrzeć na nocny spektakl.
- Nie spodziewałam się takiej niespodzianki. – powiedziała z uśmiechem, nie odsuwając się od Tristana.
- To takie… to takie romantyczne. – oparła głowę o mężczyznę.
- Dla takich momentów możesz budzić mnie każdej nocy. – powiedziała cicho, a w jej głosie można było usłyszeć szczerą radość. Nikt nigdy nie sprawił jej takiej niespodzianki.
- Nam się udało… Masz rację, a ja jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Już zawsze będziemy razem, prawda? – zapytała cicho, uśmiechając się do siebie. Nie przypuszczała, że Tristan stanie się dla niej tak ważną osoba, teraz nie potrafiła sobie wyobrazić życia bez jego obecności.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Mężczyzna objął jasnowłosą i przytulił do siebie. Wydawała mu się teraz taka wątła. W nocnej koszuli i w rozpuszczonych włosach była bardziej realna niż kiedykolwiek, a jednocześnie tak krucha, iż miał wrażenie, że zaraz zatopi się w jego objęciach i zniknie. Miała wąskie ramiona, proste plecy i szczupłą talię. Jedną ręką mógł bez problemu objąć jej barki i ukryć ją w ramionach. Wcześniej, kiedy kłóciła się z nim, kiedy stawiała na swoim, czy nawet kiedy opiekowała się Prim patrzył na nią jak na silną, niezależną kobietę, która mogłaby posłużyć za posąg dla innych, ale teraz była po prostu sobą. Nie przykładem dla innych kobiet, nie posągiem, a sobą. Istotą, która ufa i czuje się bezpiecznie. Kobietą, która nie musi niczego bronić, bo wie, że jej poglądy, jej racje i problemy są tak samo ważne, jak poglądy i potrzeby osoby, która jest obok niej.

- Tak - rzekł cicho - już zawsze będziemy razem. Nigdy cię nie opuszczę.
- Zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa. Choć nie jestem już młody to wierz mi, zakochałem się w tobie bez pamięci. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek mi się to zdarzy, ale właśnie się zdarzyło. Jesteś wspaniała i chciałbym pokazać ci wszystko co piękne, wszystko co sprawi ci radość, wszystko co tylko jest do pokazania.

- Wiem, że nasza znajomość nie idzie takim torem jak powinna, ale najwyraźniej tak właśnie miało być. Nie musisz odpowiadać na to co powiem, nie musisz nawet tego rozumieć, bo sam nie potrafię tego pojąć, ale kocham cię. Próbowałaś się mną zaopiekować, kiedy tylko się obudziłem, a ja nie umiałem tego przyjąć. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że nie odeszłaś tak jak chciałem. Jesteś mądrą, pełną życia kobietą, której upór sprawił, że jesteśmy dziś właśnie w tym miejscu. Zakochałem się w tobie bardzo szybko i nie stało się to dzisiaj, ale pierwszego dnia, kiedy cię tu przywiozłem. Dlatego nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca i ciskałem się niczym dziki koń zamknięty w stajni. Mówiłaś mi, że nie jesteś gotowa, że nie chcesz, a ja nie chciałem przyjąć tego do wiadomości. Dlatego miałem w sobie tyle złości. Dlatego wtedy wyjechałem, po prostu nie umiałem poradzić sobie z odrzuceniem. Nie potrafiłem zaczekać. Obiecuję, że teraz będę czekał tyle ile zechcesz, dlatego nie musisz mi odpowiadać, chcę tylko żebyś wiedziała co czuję, choć może wydawać się to irracjonalne.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith czuła się spokojnie i bezpiecznie, gdy Tristan otoczył ją swoimi męskimi ramionami. Jego bliskość powodowała, że czuła się niezwykle, nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek czyjaś obecność wywoła w nie podobne uczucia. Wtulona w niego przyglądała się nocnemu niebu, miała wrażenie, że czas właśnie zatrzymał się w miejscu i jedynie o rzeczywistości przypominało bicie ich serc. W tym momencie było jej dobrze, nie chciała czegokolwiek zmieniać, była szczęśliwa i miała wrażenie, że póki Tristan jest przy niej nic, ani nikt nie będzie w stanie zrujnować tego szczęścia.

Z przyjemnych rozmyślań powoli wyrwał ją głos mężczyzny. Meredith z uśmiechem na ustach odchyliła głowę, by spojrzeć na Tristana, który zapewnił ją o tym, że nigdy jej nie opuści. Zaraz potem z jego ust zaczęły płynąć słowa, które z każdą kolejną, mijającą sekundą sprawiały, że jej serce kręciło fikołki z radości, a w brzuchu łaskotało ją, jakby właśnie wzbiły się w nim miliony motyli. Dwórka patrzyła mu w oczy, widziała w nich pewność słów, które wypowiadane były przez usta, które mogła całować każdego kolejnego dnia, do końca świata, a nawet i dłużej. Nie przerywała mu, czasem miała ochotę zaśmiać się wesoło, gdy wspominał o okolicznościach ich poznania, czy o tym, jak bywa uparta.
Tristan wyznał jej miłość, nie sądziła, że usłyszy te słowa od jakiegokolwiek mężczyzny, a gdyby ktoś, jakiś czas temu powiedział jej, że to właśnie on powie coś takiego, w życiu nie uwierzyłaby w coś takiego. Meredith patrzyła mu w oczy, po chwili podniosła lewą dłoń i położyła delikatnie na jego policzku. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwa tak jak teraz. Bała się, ale nie tego czucia, jakim obdarzył ją Tristan, a tego, że ktoś nagle zbudzi ją z tego snu.
- Tristan. – szepnęła cicho, a kąciki jej ust były uniesione, oczy szkliły się szczęściem.
- Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego. – powiedziała spokojnie, nie przestając gładzić jego policzka i patrzeć mężczyźnie w oczy.
- Oboje jesteśmy uparci. Ja broniłam się przed prawdą, wmawiałam sobie różne rzeczy, a nawet nie zauważyłam, kiedy stałeś się dla mnie naprawdę ważny. W momencie kiedy dowiedziałam się, że wyjechałeś, zaczęłam się ogromnie martwić i wtedy dotarło do mnie, że bez ciebie czuję pustkę, której nikt nie był w stanie wypełnić. Tak bardzo bałam się o ciebie, a kiedy dowiedziałam się, że wróciłeś… Nie mogłam odejść, nie chciałam odejść. Chciałam być przy tobie jak przy nikim innym. – uśmiechnęła się do niego, choć w jej oczach pojawiły się łzy, wcale nie były one oznaką głębokiego smutku.
Meredith zbliżyła swoje usta do ust Tristana i złożyła na nich delikatny pocałunek.
- Nasza znajomość od początku jest całkiem niecodzienna. Może właśnie w tym jest jej ogromna siła? – zaśmiała się cicho gdy odrobinkę odsunęła się od niego.
- Chcę być częścią twojego życia, nie chcę już niczego innego. – powiedziała cicho i wtuliła się w jego ciepłe, męskie ciało, które otaczało ją bezpieczeństwem i czułością, czego tak bardzo potrzebowała, a nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Zostańmy tutaj. – szepnęła cicho, nie chcąc wracać do swojej komnaty. Tutaj było jej dobrze, bo obok był Tristan.
- Chyba nikt nie zauważy, jak nie spędzimy nocy w swoich komnatach? – zaśmiała się cicho, odsuwając się lekko i spoglądając na Tristana nieco zadziornym spojrzeniem, ale pełnym szczęścia i czułości, które żywiła do mężczyzny.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Za oknami tysiące gwiazd rozświetlało niebo. Złote smugi jak gwiezdny pył biegły w tylko sobie znanym kierunku, ukazując oczom świata swoje niezwykłe piękno. I ku uciesze mężczyzny uszczęśliwiły Meredith. Zarzekał się, że więcej się nie zakocha, właściwie był tego pewien. Dał się namówić Ais na spotkanie z kandydatką tylko dlatego, iż uznał, że dobro dzieci jest najważniejsze, a one potrzebowały matki. Po ich kłótniach właściwie ją skreślił, ale potem wszystko potoczyło się tak szybko. To co zrobiła dla Elowena i Prim było cudowne.

- Jeśli tylko chcesz, możemy zostać ze sobą na noc – powiedział spokojnie, ale pewnie, by nie dać jej dojść do słowa nie przerywał – Moja służba i wszyscy mieszkańcy dworu są lojalni i nic nie wyjdzie poza te mury. Wiem, że pewnie moje słowa cię przestraszyły, ale proszę, daj mi dokończyć.

- Mam swoje zasady i chcę żebyś o nich wiedziała. Chcę cię całować, obejmować i być blisko ciebie, ale nie tknę cię przed ślubem. Związanie się ze sobą w obliczu waszego boga, jest dla mnie równie ważne, jak uświęcenie związku przed bogami, w których wierzę ja. Umiem panować nad pożądaniem. Uważam, że posiadanie stałej kochanki, kobiety, którą ma się blisko tylko po to by dać upust rządzą jest dla mnie uwłaczające. Mówię ci to wszystko, żebyś wiedziała, że bliskość ze mną nie musi oznaczać, że chcę cię posiąść.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tristan zgodził się na pozostanie w tym miejscu tak długo, jak tylko zechcą. Meredith wtuliła się w niego nieco mocniej, a jej wzrok ponownie powędrował do gwiezdnego przedstawienia, które rozgrywało się na nocnym niebie. W tym momencie była naprawdę bardzo szczęśliwa. Stała obok mężczyzny, który otoczył ją troską, miłością i swoimi ramionami, a przy tym mogła podziwiać coś tak pięknego jak spadające gwiazdy. Czuła wewnętrzny spokój, a w jej sercu gościła radość, która napawała ją taką energią, że mogłaby góry przenosić.
Jej wzrok powrócił do oczu Tristana, które w półmroku błyszczały wewnętrznym światłem. Chciała wysłuchać jego słów, z jej ust nie znikał czuły uśmiech przeznaczony tylko dla niego. Po krótkiej chwili uniosła nieco prawą dłoń i położyła na policzku mężczyzny, gdy ten dzielił się z nią kolejnymi przemyśleniami.
Meredith nie spodziewała się takiego wyznania. Co prawda takimi słowami Tristan udowodnił jak szlachetnym mężczyzną jest i jak bardzo dba o godność nie tylko swoją, ale i kobiety, której oddał serce. Pomimo tego, dłoń Dwórki zsunęła się z jego policzka, a wzrok kobiety uciekł od jego spojrzenia.
- Tristanie… - powiedziała cicho, nie bardzo wiedząc jak ująć w słowa, to co chce powiedzieć. Naprawdę, cieszyła się, że nie chce jej zmuszać do niczego. Tak naprawdę w jego słowach padły dwie obietnice, które naprawdę ją ucieszyły. Wizja ślubu z Tristanem przestała być tak przerażająca jak na początku, co mogło być zabawne biorąc pod uwagę to, jak zaczęła się ich znajomość.
Jej spojrzenie powróciło do oczu Tristana, na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Był przy niej, dawał jej odwagę, poczucie bezpieczeństwa. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak puste było jej życie.
- Nigdy, żaden mężczyzna nie posiadł mnie… - powiedziała spokojnie, a na jej policzkach pojawił się rumieniec.
- Nigdy nie… Jestem czysta. Nigdy nie kochałam mężczyzny na tyle, by stać się jego kobietą i kochanką. – dodała po chwili. Mężczyzna mógł w jej oczach zobaczyć coś, co mogło wskazywać, że właśnie on może stać się tym mężczyzną. Mimo tego, było jej trochę niezręcznie mówić o takiej bliskości, ale z drugiej strony, obecność Tristana dawała jej poczucie, że nie ma czym się przejmować.
- Myślisz już o ślubie. – uśmiechnęła się wesoło, chcąc nawiązać do kolejnej sprawy, na którą zwróciła uwagę. Tym razem nie bała się tego tematu, mogła nawet pożartować i nieco pozaczepiać mężczyznę, którego obdarzyła tak zaskakującym dla niej uczuciem.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan kiedyś był zupełnie innym człowiekiem. Jeszcze w Lirien często najpierw robił, potem myślał. Jeżeli kobieta go chciała, to nie widział w tym żadnego problemu. Cnota czy nie, jeśli zdarzyła się taka, która w ogóle chciała być ze zniewieściałym wtedy Tristanem to dlaczego by nie skorzystać. Był młody, głupi, a przede wszystkim nikt nie traktował go poważnie, ani jako człowieka, ani jako mężczyzny. Jego romans z Tantris był gwałtowny i zupełnie niczym nieograniczony. Pełen emocjonalności, bez zdrowego rozsądku. Tristan nie myślał wtedy o niczym. To, że Tris rozstała się wtedy z namiestnikiem nie miało żadnego znaczenia. Nie pomyślał nawet, że przecież może być w ciąży ze swoim byłym mężem. Z resztą nie myślał też, że może być przy nadziei z nim. On miał reputację nieudacznika, a ona ladacznicy. Nie myślał o tym by po prostu się o nią starać, by on był wreszcie brany na poważnie, a ona odzyskała twarz. Chciała go, a on korzystał z romansu. Nie sądził, że dla niej był tylko zabawką, był tak zaślepiony pożądaniem i miłością, a może i własna głupotą, że nie dostrzegał niczego więcej. Chciał wszystkiego na raz, miłości, pożądania, ślubu i rodziny. A ona chciała tylko fizyczności.

Po tym jak Tantris została wygnana zamknął się na wszystkich, w tym na kobiety. Kiedy postanowił iść na wojnę nie myślał o niczym innym jak o śmierci. Dowiedziawszy się o tym, iż ma poślubić Annę był zmieszany. Nie kochał jej i nie chciał, nawet jej nie znał. I nie chciał poznać, choć była piękną i dobra kobietą. Zupełne przeciwieństwo Tantris. Porcelanowa cera, jasne brwi. Włosy jak tak jasne, jak blask księżyca, duże szare oczy i małe bladoróżowe usta. Pamiętał, że nosiła jasne suknie, błękitne, beżowe i białe. Wtedy nie widział w niej tego wszystkiego. Tak naprawdę nie chciał z nią spędzać nocy poślubnej, ale nie potrafił też jej w taki sposób odrzucić. To nie było złe doświadczenie. Choć jej nie kochał, to nie mógłby zrobić jej krzywdy. Było więc tak jak ona tego oczekiwała. Starał się być dla niej miły, czuły i delikatny. Nie wybaczyły sobie, gdyby jej pierwsze doświadczenie było traumatyczne. Wierzył, że nie wróci z wojny. Chciał zostawić ją z chociaż jednym, dobrym wspomnieniem. Zapisał na nią majątek, by żyła dostatnio i mogła znaleźć dobrego, kochającego ją męża. Wszystko potoczyło się jednak inaczej.

Potem gdy przyjechał tutaj i znów związał się z Tantris świat wyglądał już inaczej. Nie zamierzał z nią romansować, chciał się nią zająć, zaopiekować, także dzieckiem, które miała z innym. Kochał ją, nadal, przez tyle lat. I mimo, że ona nie czuła tego samego chciał spróbować, po prostu. Jego podejście do pożądania, kochanek i zwykłej chuci zmieniło się. Nie chciał romansów, ani tych bardziej emocjonalnych, ani tych czysto fizycznych. Miał potrzeby, owszem, ale potrafił nad nimi panować. Miał wystarczająco dużo doświadczenia by chcieć czegoś więcej. Przyzwyczaił się do myśli pozostania samemu, jeśli znów miał się z kimś związać to tak naprawdę. Tradycyjnie, tak jak powinno to wyglądać. Najpierw zauroczenie, miłość, ślub, a dopiero potem pożądanie.
Rozluźnił objęcia, w których trzymał Meredith. Jedną rękę zsunął po jej ramieniu i chwycił ją za dłoń. Drugą położył na jej policzku, tak jak ona na jego.

- Myślę o wszystkim czego pragnę. Wybiegam w przyszłość tak daleko, jak to tylko możliwe – przyznał.
- Bo jestem zakochany, jak nigdy w życiu. Bo mnie uskrzydlasz, bo wiem, że to zakochanie zmieni się w miłość. Bo dziś mam ponad trzydzieści lat, ale życie doświadczyło mnie już wystarczając bym wiedział czego chcę. Chciałem zostać sam, nie wierząc, że znajdę kogoś, z kim będę chciał zostać do końca życia. Ale to się zmieniło, dziś wiem, że to z Tobą chce się zestarzeć. Nie tylko dlatego, że Cię kocham, ale też dlatego, że Ty kochasz mnie ze wszystkim o czym Ci powiedziałem. Dlatego, że jesteś gotowa pokochać moje dzieci. Dlatego, że choć wiesz, że Prim nie jest moja prawdziwą córką to nie okazujesz tego i zachowujesz się tak jakby była moja. Za to, że rozumiesz, dlaczego się nią zająłem, że rozumiesz dlaczego ją kocham i nigdy nie dowie się, kim jest jej prawdziwy ojciec, ja nim będę, do końca życia. Dlatego, że akceptujesz mnie takiego jakim jestem. Tak, myślę o ślubie i o całym naszym wspólnym życiu.
Spojrzał jej w oczy i pogładził kciukiem skórę na jej policzku.
- Wstydzisz się tego, że nigdy, z nikim nie byłaś? – spytał.
- Nie masz czego się wstydzić – zdjął dłoń z jej policzka i oparł jej głowę o swoja klatkę piersiowa, by mogła ukryć rumieńce.
- To piękne, znaczy, że czekałaś na kogoś komu zaufasz. Tak właśnie powinno być. Nie dotknę cię póki sama tego nie zechcesz. Możesz być tak blisko mnie jak sama tego pragniesz. Moje zasady są staroświeckie, wiem to. Większość mężczyzn rzadko szanuje takie granice. Ja sam kiedyś taki byłem, ale teraz chcę uszanować nie tylko ciebie, ale też tradycję.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Przez bardzo długi czas, niemal przez całe życie, Meredith nie sądziła, że dla kogoś takiego jak ona znajdzie się jakikolwiek mężczyzna. W sierocińcu była uczona przeróżnych rzeczy, ale nigdy nie było rozmowy na temat mężczyzn. W pewnym momencie swojego życia zupełnie zatraciła chęć poszukania kogoś, przy kim będzie szczęśliwa, kogoś, kto o nią zadba i zatroszczy się. Lata miały, a ona oddała się pracy, którą pokochała. Dzięki tej małej pasji nie czuła się samotna, zawsze miała coś, co ją uspokajało. Owszem, zdarzały się momenty, w których tęskniła za bliskością kogoś, kogo mogłaby kochać, ale taką tęsknotę trzymała głęboko w sobie, ukrytą za maską pewności siebie i pracowitości.
Tak długo była sama, tak długo przyzwyczajała się do myślenia, że ktoś jej stanu nigdy nie będzie zasługiwać na prawdziwą, szczerą miłość, że perspektywa poznania Tristana wpędziła ją w stan nienaturalnej paniki. Od razu przyjęła postawę obronną, która objawiła się w wiadomy sposób.
Musiało wydarzyć się coś tak strasznego jak wypadek Tristana, by do Dwórki dotarło, że to czego tak bardzo kiedyś chciała, znalazło się tuż obok niej, a ona odpychała to z całych sił.
Każdy jednak wie, że przed przeznaczeniem nie ma ucieczki.

Meredith patrzyła w oczy Tristana, widziała w nich szczerą radość, a ta odbijała się również w jej własnym spojrzeniu. Słowa, które padły z jego ust były pełne uczucia, szczerości, miłości i obietnic, które miały zostać spełnione. Na ustach Meredith pojawił się uśmiech pełen szczęścia, a jej oczy zalśniły w półmroku.
- Nie boję się tego. – powiedziała spokojnie, a Tristan mógł zrozumieć o czy mówiła. Wcześniej unikała tematu ślubu jak ognia, a teraz? Teraz chciała być szczęśliwa przy jego boku.
- Prim w moim sercu zawsze będzie twoją córką. I chcę być z tobą, z Elowenem i nią. Nigdy nie miałam prawdziwej rodziny, a teraz los obdarzył mnie waszą trójką i nie mam zamiaru z tego zrezygnować. Chcę żebyś był szczęśliwy, zasługujesz na to. Oboje zasługujemy. – uśmiechnęła się do niego ciepło, dzieląc z nim swoimi uczuciami.
Meredith westchnęła cichutko, kiedy powrócił temat jej obcowania z mężczyznami. Przez chwilę milczała, lecz zaraz potem odezwała się cichym głosem.
- Nie jestem doświadczona. Chcę byś czuł się mężczyzną, a ja nie wiem czy będę potrafiła sprawić by tak było. Każdy potrzebuje fizyczności, a ja nie wiem czy poradzę sobie, nawet jeśli bardzo tego zechcę. – powiedziała trochę zawstydzona brakiem doświadczenia w sprawach damsko męskich.
- Cieszę się, że nie będziesz naciskać, to wiele dla mnie znaczy. Wiem, że bardzo zależy ci na mnie. – przytuliła się do niego mocniej, czując jego silne ramiona wokół swojego ciała.
- Czuję się przy tobie tak bardzo bezpiecznie… Brakowało mi tego, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. – uśmiechnęła się delikatnie i przymknęła oczy.
- Wiesz? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak może wyglądać mój ślub. – zaśmiała się po chwili, zdając sobie sprawę, że nawet nie wiedziałaby za co się zabrać. Ale jedno jest pewne, sukienkę zrobiłaby sama!
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Martwisz się takimi rzeczami? - zadał pytanie, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Nie było ono wypowiedziane sarkastycznie, czy w wielkim zdziwieniu, raczej spokojnie i troskliwie.
- Nie potrzebnie, nie musisz, to nie jest powód do zmartwienia. Jestem mężczyzną i czuję się nim tak czy inaczej. Nie musisz się starać, by mnie zadowolić, w jakiejkolwiek kwestii, bo kocham Cię taką jaką jesteś. I właśnie taka jesteś najlepsza. Proszę, uwierz mi, doświadczenie nie ma znaczenia. Kiedy się kogoś kocha to właśnie to jest najważniejsze. To ja będę się starał, żeby było Ci dobrze - obiecał.
- Widzisz... ja już brałem ślub, ale tak naprawdę to nie był mój ślub, tylko kogoś zupełnie innego, kogoś, kogo do tego zmuszono. Może i byłem tam ciałem, ale na pewno i duchem. A w przygotowaniach nie brałem w ogóle udziału i nie chodzi tu męski brak chęci do planowania ceremonii, po prostu wtedy byłem pod przymusem i nic mnie nie obchodziło. Poza tym i tak chciałem wyjechać i nie wrócić. Ale teraz jest inaczej.
- Nie zamierzam nigdzie wyjeżdżać, nie zamierzam wtrącać się w wojny, chcę spędzić życie tutaj, z Tobą i naszymi dziećmi. Teraz dopiero mogę zacząć się zastanawiać, tak jak ty, jak chciałbym żeby wyglądał mój ślub. Wychodzi więc na to, że możemy się nad tym pozastanawiać razem - uśmiechnął się spoglądając na jej bladą cerę i nagle uświadomił sobie, że stoją tutaj już długi czas.
- Musi być ci zimno - stwierdził i odsunął się od niej na moment, zdjął swój szlafrok i otulił ją nim, a sam został tylko w lnianych spodniach i długiej białej koszuli. Naciągnął podomkę mocno na jej ramiona, by nie marzła. Czułym gestem odsunął spadające jej na twarz kosmyki włosów i zagarnał je za jej ucho.
- Nawet uszy masz zimne, zmarzluszku. I na pewno jesteś już zmęczona.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka milczała przez krótki moment, lecz zaraz potem pokiwała głową twierdząco, tym samym odpowiadając na pytanie Tristana. Mężczyzna pospieszył jej z przedstawieniem swojego punktu widzenia, by szybko odpędzić jej zmartwienia.
- Mimo wszystko chciałabym, by wszystkie twoje potrzeby były zaspokojone. – powiedziała spokojnie, a jej zmartwienie faktycznie zostało odpędzone w siną dal, gdy Tristan powiedział jak bardzo ją kocha. Meredith była szczęśliwa, że ktoś obdarzył ją tak szczerym i bezinteresownym uczuciem. Kochał ją taką jaka jest, z każdą wadą, zaletą, a przecież jeszcze tyle było do poznania, a on nie miał zamiaru rezygnować. Czy mogła liczyć na większe szczęście? Teraz miała wszystko to czego potrzebowała.
- Masz sporo nieprzyjemnych doświadczeń, a mimo to nie zrażają cię one przed kolejną próbą? – uśmiechnęła się do niego lekko i nieco przekrzywiła głowę, spoglądając mu w oczy.
- Teraz wszystko będzie inaczej, dl a mnie to zupełna nowość, ale przy tobie niczego się nie boję, chcę tego, czego nigdy wcześniej tak bardzo nie pragnęłam. – powiedziała z uśmiechem i przytuliła się do Tristana na dłuższy moment. Później odsunęła się lekko i ponownie spojrzała mu w oczy.
- Szczerze, nawet nie zwróciłam na to uwagi… - powiedziała cicho. Tak właśnie było, stojąc tutaj z nim i podziwiając piękno nocy, rozmawiając na takie tematy, które dotyczyły ich związku, zupełnie zapomniała, że stoi tutaj ubrana tak lekko, że w normalnej sytuacji trzęsłaby się jak osika. Często bywa tak, że nie zwraca się uwagi na coś, dopóki ktoś o tym nie wspomni. Tristan zdjął swój szlafrok i otulił nim Meredith, która od razu poczuła przyjemne ciepło i zapach mężczyzny.
Czułym gestem odgarnął kosmyk jej włosów, a na jego słowa zaśmiała się cicho.
- Nie zwracam na to uwagi, jest mi dobrze tu i teraz. – powiedziała z uśmiechem, otulając się jego szlafrokiem. Dwórka przyglądała się Tristanowi, który był bardzo przystojnym mężczyzną, a intymność tej sytuacji rozbudzała w niej uczucia, których nie czuła wcześniej. Na jej policzkach zakwitły delikatne rumieńce.
- Może jestem troszeczkę zmęczona. Miałam tyle wrażeń przez ostatni czas. Ale dobrze mi tutaj z tobą. – uśmiechnęła się do Tristana.
- Ty też powinieneś odpocząć. – dodała spokojnym tonem głosu, wyciągając przy tym prawą dłoń w jego stronę, by pogładzić go po policzku.
- Jutro znowu będziemy mogli razem spędzić czas. Poza tym, teraz tobie będzie zimno, a nie chcę żebyś rozchorował się z mojego powodu! – uśmiechnęła się do niego.
- Chodźmy lepiej. – dodała po chwili i pocałowała go w policzek.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan przytaknął tylko. Mieli mnóstwo czasu na rozmowy w ciągu dnia, teraz nie musieli stać tutaj i ukrywać się przed światem. Poza tym widział po Meredith, że jest już zmęczona i mimo jego szlafroka na pewno marzła. Nie zamierzał jej tutaj dłużej trzymać. Bez słowa pochylił się lekko, wsunął jedną rękę pod jej kolana, drugą chwycił mocno za plecy i wziął ją w ramiona. Nie chciał żeby szła bosa po zimnych podłogach dworu. Kiedy oparła głowę o jego ramię ruszył w stronę wyjścia z biblioteki. I tak przemknęli przez korytarze śpiącego dworu, aż dotarli do drzwi komnaty Meredith. Tristan zaniósł ją do łóżka, położył na nim, a potem szczelnie okrył, białą, puszystą pierzyną i kocem. Schylił się jeszcze tylko by pocałować ją w środek czoła.
- Dobranoc - szepnął, pogładził ją jeszcze tylko po policzku, a potem odwrócił się i wyszedł z komnaty.
Nie spał jeszcze przez jakiś czas. Tak wiele stało się tego dnia, że nie mógł zasnąć. Usiadł przy stoliku w swojej komnacie sypialnej i przy zapalonych świecach zaczął pisać coś na świeżym pergaminie, czarnym atramentem. Kiedy zapisał jedną stronę odczekał i zaczął zapisywać drugą. Pergamin był nieduży, nieco mniejszy niż zwykły papier listowny. Kiedy obie strony wyschły Tristan wstał zabrawszy ze sobą list i zniknął gdzieś za drzwiami swojej komnaty...
W rzeczywistości znów poszedł do Meredith, lecz nie budził jej tym razem, położył tylko pergamin na stoliku i wrócił do siebie. Na obu stronach listu napisany był ten sam wiersz, na jednej w jego ojczystym języku, a na drugiej we Wspólnej Mowie, a brzmiał on tak:

Niechaj nikt nie wie, że się nasze oczy
W najwymowniejszym spotkały spojrzeniu,
Niechaj nikt nie wie i domysł swój toczy
W nie pogłębionej zagadki półcieniu.

Niechaj nikt nie wie, jak zwał się kraj ony,
Gdzie wspólnych uczuć gędziły nam skrzypce,
Niechaj nikt nie wie, jak brzmiały te tony,
Które w echowej załkały rozsypce.

Niech nikt na twarzy twej, pełnej dobroci,
Ciekawych oczu badawczo nie kładzie;
Pozostań kwiatem dziwokiej paproci,
Zaklętym w serca mojego balladzie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka wtuliła się w Tristana, raz jeszcze ciesząc się jego bliskością. To co wydarzyło się miedzy nimi, było tak zaskakujące, tak nagłe, że miała wrażenie iż to tylko sen, który skończy się, jak tylko wyjdzie z tego pomieszczenia. Mimo wszystko poczuła zmęczenie, chłód również powoli ogarniał jej ciało sprawiając, że co jakiś czas pojawiała się na jej skórze gęsia skórka.
Tristan czule otulił ją, a zaraz potem poczuła, jak nieco pochyla się i podnosi ją, by zanieść do komnaty. Meredith zaśmiała się cicho, zupełnie nie spodziewając się tak zaskakującego, aczkolwiek bardzo miłego gestu. Bez żadnych oporów oparła głowę o jego ramię, przytulając się do niego czule.
Wszędzie było cicho, co świadczyło o tym, że cały dwór pogrążony jest we śnie. Meredith nie odzywała się przez całą drogę do komnaty, ciesząc się tą przyjemną chwilą gdy ktoś postanowił o nią zadbać.
Po tym jak Tristan wniósł ją do jej komnaty i położył na łóżku, złożył delikatny pocałunek na jej czole, życząc jej dobrej nocy. Kobieta odpowiedziała, życząc mu przyjemnych snów i dziękując za tak przyjemny wieczór, a raczej noc. Powiodła jeszcze za odchodzącym Tristanem, a gdy wyszedł i zamknął za sobą drzwi, kobieta uśmiechnęła się wesoło i odetchnęła głęboko nie mogąc uwierzyć we własne szczęście.

Wiele czasu minęło zanim zasnęła. Na długo przed snem rozmyślała o ostatnich wydarzeniach, które zupełnie odmieniły jej życie i to w sposób, którego zupełnie się nie spodziewała.
Po krótkim śnie, Meredith otworzyła oczy. Słońce ledwo co wdzierało się do jej komnaty, co świadczyło o tym, że dopiero nastał świt. Było jeszcze bardzo wcześnie, więc znajdowała się w komnacie zupełnie sama. Dwórka przetarła oczy i przeciągnęła się, a zaraz potem na jej ustach pojawił się wesoły uśmiech, bo przypomniała sobie ostatnią noc. Przez chwilę leżała w łóżku, uśmiechając się wesoło, ale zaraz potem postanowiła wstać i przygotować się na nadchodzący dzień.
Raz dwa wyskoczyła z łóżka i wesoło ruszyła w stronę toaletki, lecz coś przykuło jej uwagę. Przy drzwiach leżał kawałek pergaminu, co nieco ją zaskoczyło. Ostrożnie podeszła do karteczki i podniosła ją, a gdy przyjrzała się jej, zobaczyła zgrabny charakter pisma, lecz słowa nie były dla niej do końca zrozumiałe. Po chwili odwróciła pergamin i ujrzała wiersz. Powoli przeczytała go, a na koniec kąciki jej ust uniosły się wysoko i niemal podskoczyła z radości.
- Tristan… - powiedziała do siebie, wiedząc kto zostawił jej taki piękny prezent.
W tym momencie poczuła ogromną ochotę na przytulenie się do mężczyzny, który obdarzył ją tak gorącym uczuciem, dlatego od razu zabrała się za rozczesywanie włosów, by jak najszybciej przygotować się do spotkania z Tristanem.
Do komnaty Meredith weszła Laura, która nagle stanęła zaskoczona tym, że dwórka już nie śpi. Widząc wesołą kobietę, służąca od razu rozpromieniła się doskonale wiedząc, skąd u niej takie rumieńce i wesoły uśmiech.
- Dzień dobry. Ma panienka wyśmienity humor tego ranka. – przywitała się i od razu podeszła do szafy, by wyjąć z niej suknię dla Meredith.
- Witaj Lauro! – przywitała się wesoło, po czym zerwała z krzesła i podbiegła do Laury, by ku jej zaskoczeniu, przytulić ją mocno.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. – zaśmiała się, a służąca z rozbawieniem przewróciła oczami. Kiedy to ona czuła się tak jak ta młoda dwórka?
- Ta suknia będzie odpowiednia. – pokazała Meredith błękitną suknię, nieco rozkloszowaną, wykonaną z grubszego materiału, który mimo wszystko wyglądał na bardzo zwiewny. Suknia była ładnie odcięta w talii, a górę tworzył ręcznie zdobiony dekolt, który odsłaniał co nieco, lecz w przyzwoity sposób.
Meredith pokiwała głową z zadowoleniem i zdjęła nocne odzienie, by po chwili zacząć ubierać suknię.
Po całym rytuale, spojrzała w lustro i uśmiechnęła się wesoło.
- Myślisz, że spodoba się Tristanowi? – zapytała Laurę.
- Z pewnością. – przyznała dwórce.

Po wszelkich czynnościach porannej toalety, Meredith postanowiła odwiedzić Tristana w jego komnacie, co mogło ujść za niestosowne, ale chęć zobaczenia go była znacznie większa. W błękitnej sukni i z rozpuszczonymi włosami przemierzała korytarze, by w końcu znaleźć się pod drzwiami do jego komnaty, do których cicho zapukała.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan siedział w przyległym do jego sypialni gabineciku, gdzie czasem pracował. Było to niewielkie pomieszczenie z biurkiem i kilkoma regałami na księgi. Przy dębowym biurku stało wyściełane czerwonym aksamitem krzesło, a na przeciw, jemu podobna sofa. Duże okno, dawało sporo światła nawet o tak wczesnej porze, dlatego Tristan mógł tu swobodnie pracować. Zwykle schodził na dół i zajmował swój duży gabinet, ale tego dnia było jeszcze wcześnie, kazał więc Saurze przynieść jego listy do prywatnych komnat. Siedział więc przy biurku i czytał korespondencję. Nagle jednak coś mu przerwało, usłyszawszy pukanie do komnaty sypialnej podniósł wzrok znad czytanego własnie listu.
- Wejść! - krzyknął, tak by dało się go usłyszeć w drugim pomieszczeniu. Jednak gdy po chwili nie usłyszał otwieranych drzwi wstał z krzesła i udał się do drugiej komnaty by sprawdzić, czy faktycznie ktoś przyszedł, czy też może tylko mu się wydawało. Ubrany był ciemne spodnie, wysokie brązowe buty, białą koszulę i bordową tunikę przepasaną czarną, paradną szarfą. Włosy, jak zwykle miał nienagannie uczesane i związane czarną aksamitką w kucyk umiejscowiony nisko, na karku. Podszedł do drzwi i otworzył je, a jego oczom ukazała się piękna istota w błękitnej sukni. Uśmiechnął się szczerze, kiedy tylko ją ujrzał.
- Witaj - rzekł pogodnie, chwycił ją za rękę i wprowadził do komnaty, zamykając za nimi drzwi.
- Tak wcześnie wstałaś? Nie jesteś zmęczona? - spytał troskliwie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith nie musiała czekać zbyt długo na to, aż Tristan otworzy jej drzwi do komnaty. Gdy tylko go zobaczyła, na jej ustach pojawił się wesoły uśmiech i niewiele brakowało, by rzuciła się mężczyźnie na szyję. Tristan uśmiechnął się na jej widok i niewiele zwlekając, wziął ją za rękę i wciągnął do pomieszczenia, zamykając za nimi drzwi.
- Dzień dobry, Tristanie. – powiedziała wesoło, spoglądając na bruneta.
- Właściwie jestem bardzo wypoczęta, pomimo naszego nocnego spotkania. Przebudziłam się skoro świt i już nie mogłam zasnąć. – zaśmiała się cicho i rozejrzała po wnętrzu pomieszczenia, które tak bardzo pasowało do Tristana, że innego wystroju nie mogła sobie wyobrazić.
- Znalazłam kartkę pergaminu przy drzwiach. – ponownie zerknęła na mężczyznę, a na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech.
- Zaskoczyłeś mnie, od razu wiedziałam, że to ty napisałeś coś tak pięknego. Jeszcze nikt nigdy nie zrobił mi takiej niespodzianki. – powiedziała szczerze i uśmiechnęła się lekko, na jej policzkach zaczęły malować się delikatne rumieńce.
W końcu kobieta podeszła do Tristana i przytuliła się do niego tak jak tego bardzo chciała odkąd tylko otworzyła oczy.
- Dziękuję. – powiedziała szeptem, a chwilę potem delikatnie odsunęła się od mężczyzny. Dopiero teraz przyjrzała się mu i dostrzegła, że jak zawsze wygląda nienagannie. Poza tym ciężko było nie dostrzec tego jak przystojnym mężczyzną jest Tristan.
- Masz dziś sporo do zrobienia? – zapytała z lekkim uśmiechem, wlepiając swój lawendowy wzrok w jego oczy.
- Może zjemy razem śniadanie? – dodała po chwili, choć potem pomyślała, że może miał okazję zjeść już coś, skoro nie wygląda jakby wstał dopiero przed chwilą.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan objął ją mocno i wtulił twarz w jej włosy. Nigdy w życiu nie czuł się tak jak teraz, to co czuł do Tantris było tak odmienne, że dopiero teraz mężczyzna zaczął rozumieć,czym jest prawdziwe zakochanie i miłość. To co miało miejsce w jego życiu w niczym nie przypominało obecnego uczucia.
- Dobrze cię widzieć - rzekł - zdążyłem się stęsknić - dodał i była to prawda, najchętniej w ogóle nie odstępował by jej na krok. Jej obecność jakby stała się mu niezbędna. Nie mógł przestać o niej myśleć, niczym zakochany młodzik, ale nie przeszkadzało mu to. Wreszcie czuł się szczęśliwy, jak jeszcze nigdy dotąd.
- Napisałem to dla ciebie, na jednej stronie wiersz jest napisany w moim ojczystym języku, a na drugiej we wspólnej mowie. Chciałem pokazać ci nasze pismo.
Kiedy się od niego odsunęła uśmiechnął się życzliwie. Nie mógł oderwać od niej wzroku i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pochylił się i pocałował ją namiętnie w usta, przyciskając do siebie. Kiedy wreszcie się od niej oderwał, on spytała go o pracę i śniadanie. Jego oczy promieniały, a z ust nie schodził uśmiech.
- Mam trochę pracy, ale nie martw się, dla ciebie będę miał więcej czasu. I chętnie zjem z tobą śniadanie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith z ochotą wtulała się w Tristana, taki początek dnia był idealny, a przed nimi było jeszcze wiele godzin, które spędzą razem.
- Tak szybko? – spojrzała na niego rozbawiona, gdy oznajmił, że stęsknił się za nią.
- A co będzie, jeśli przyjdzie nam rozstać się na kilka dni? – zerknęła na niego trochę zaczepnie. Właściwie, nie wyobrażała sobie takiej rozłąki i miała nadzieję, że nieprędko przekona się o tym jak to jest.
- Ach, to dlatego niewiele z tego zrozumiałam, ale twoje ojczyste pismo wygląda interesująco. – przyznała szczerze. Sama zapewne musiałaby poświęcić wiele godzin, by choć w połowie pisać tak samo jak Tristan, którego charakter pisma jest ładny, przynajmniej dla niej.
- Musisz nauczyć mnie kilku słów, a może nawet i więcej? – uśmiechnęła się do niego ciepło. Chciała poznać wszystko co związane jest z Tristanem.
Meredith chciała powiedzieć coś jeszcze, ale nim się spostrzegła, mężczyzna skutecznie zatkał jej usta namiętnym pocałunkiem, który zupełnie zawrócił jej w głowie. Dwórka przytuliła się mocno do Tristana, odwzajemniając jego pocałunek. Jego bliskość, dotyk, zapach sprawiły, że jej ciało ogarnęło przyjemne ciepło, które z każdą sekundą było podsycane.
- Takie powitania mogą być zawsze… - szepnęła oszołomiona, gdy Tristan odsunął się od niej, lecz tylko odrobinę. Kobieta uśmiechała się do niego, szczęście było widoczne również w jej oczach, co odbijało się w nich przyjemnym blaskiem.
- Jeśli mamy gdzieś wyjść, nie możesz całować mnie w ten sposób, bo przez to nie mam ochoty opuszczać tego miejsca. – zaśmiała się wesoło i raz jeszcze przytuliła do Tristana.
- A nie możemy zostać tutaj przez cały dzień, prawda? - rzuciła zaczepnie, by po chwili odsunąć się od niego i spojrzeć niewinnie w jego oczy.

Ciąg dalszy: Tristan
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość