Szepczący Las[Okolice Adrionu] Miękkie lądowanie

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Samiel
Upiór z Krainy Marzeń
Posty: 450
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

        - To dobrze — odparł, patrząc się przed siebie, więc nie widział, jak Leila wzrusza ramionami, w końcu nie miał oczu dookoła głowy, chociaż czasami mógł sprawiać wrażenie, jakby było zupełnie inaczej. Najłatwiej było to wytłumaczyć tym, że przez swoje niekrótkie życie zdążył już się nauczyć naprawdę wielu rzeczy, jeśli chodzi o zachowania różnych istot i czasami wie, jak się zachować, gdzie patrzeć i co powiedzieć. Chociaż, jego zdaniem, lepiej widać to w trakcie walki, jednak wtedy jego smocze oko również jest małym usprawnieniem, bo może mu pokazać następy ruch przeciwnika, jeśli może się on okazać śmiertelny w skutkach dla demona i, w sytuacji tej, istnieje ryzyko, że straci życie lub zostanie poważnie ranny.

        - Jeśli powiedziałbyś mi to już w trakcie treningu, to pewnie kazałby ci zaprezentować swoje możliwości i nie musiałby cię uczyć od podstaw. Moglibyśmy przejść do trudniejszych rzeczy i jednocześnie ulepszyć twoje zdolności w cichym poruszaniu się — odparł, w końcu dalej rozmawiali o hipotetycznym treningu, któremu Samiel poddałby swojego ucznia, o ile znalazłby sobie kogoś takiego albo taki osobnik zgłosiłby się sam, co już wcześniej zrobiła Leila, jednak musiał jej odmówić. Podejrzewał, że gdyby należał do jakiejś organizacji, pomijając już to, że jego życie potoczyłoby się wtedy trochę inaczej, możliwe by było, że nie opanowałby własnego stylu walki, a nawet jakby, to i tak byłby on bardzo podobny do tego, którego uczą nauczyciele w grupie, do której by należał. Tymczasem, jego życie tak się nie potoczyło i został zabójcą, który, przeważnie, pracuje samotnie.

        - To, że jest w całości wykonana ze złota, już świadczy o tym, że można za nią zgarnąć niemałą sumę. Najlepiej zrobisz, jeśli, już po zdjęciu obroży, udasz się z magiem, który ci pomógł, do kogoś, kto będzie w stanie wiarygodnie wycenić twoją obrożę — odpowiedział po chwili namysłu. Nawet jeśli nie ma dużego prawdopodobieństwa na to, żeby mag zgodził się na to, zawsze warto jest go o to zapytać.
        - Mogłabyś nawet zaproponować, żebyście udali się do osoby, którą zna mag, żeby nie podejrzewał, że chcesz go oszukać i zaprowadzić go do kogoś, komu wcześniej zapłaciłaś, żeby podał wysoką cenę... Ewentualnie, możesz najpierw udać się do kogoś, kto wyceni obrożę, gdy ta będzie jeszcze na twojej szyi, chociaż cała sytuacja może być nieco dziwna, jednak myślę, że nie jest to zły pomysł — dopowiedział po chwili. Gdyby był w sytuacji lisołaczki, wykorzystałby jeden z pomysłów, który je podsunął, głównie dlatego, że zrodziły się w jego głowie. Wydawało mu się, że najbardziej prawdopodobne było, że przed odwiedzinami u maga, udałby się do kogoś, kto wyceniłby obrożę i dopiero później, znając wartość magicznej ozdoby, poszedłby z tymi informacjami do czarodzieja. Później wystarczyło wytłumaczyć, z czym się przychodzi i od razu zapytać o to, ile ruenów kosztuje taki zabieg, na sam koniec należałoby użyć prostej matematyki.

Postanowił, że zdradzi jej to, o czym rozmyślał wcześniej, mianowicie chodziło o to, że może oddać jej kilka srebrnych, które wyciągnie bezpośrednio ze swojej sakiewki, bo, szczerze mówiąc, nie będzie to dla niego dużo, o ile dobrze pamięta zawartości sakiewki, którą nosi w torbie.
        - Tak czy inaczej, mogę dać ci kilka srebrnych orłów, żebyś nie musiała martwić się o nocleg i jedzenie... Dla mnie nie będzie to duży wydatek, a tobie te pieniądze mogą uratować życie — powiedział i tym razem odwrócił się w jej stronę, aby spojrzeć w oczy zmiennokształtnej, gdy jej to proponował. Właściwie, to nie była to propozycja, bo brzmiało to tak, jakby już wcześniej to zaplanował i nawet nie chciał słyszeć sprzeciwów z jej strony. Tym razem tempo marszu zmniejszył o tyle, że było to ledwo wyczuwalne, jednak szybko wrócili do wcześniejszego tempa, które starał się narzucać przez całą drogę, w końcu musieli dostać się do miasta przed całkowitym zachodem słońca.
        - Nie zgodziłem się na to, żeby uczyć cię profesji skrytobójcy, więc pozwól, że pomogę ci w sposób, w który mogę — dodał po chwili, tylko że teraz znowu skupił się na drodze i nie spoglądał na lisołaczkę. Wydawało mu się, że między drzewami dostrzega słabe światło pochodni wiszących przy bramie, jednak równie dobrze mogły to być promienie zachodzącego słońca, w końcu mają podobną barwę.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

- Hm.. – dziewczyna analizowała w myślach słowa Samiela. Rzeczywiście, taka wycena byłaby najlepszym sposobem. Jest mniejsza szansa, że zostanie oszukana. Oczywiście, może się też tak zdarzyć, że dla jakiejś własnej korzyści ta osoba i tak ją okłamie. W końcu sama wycena chyba też musi coś kosztować.

Westchnęła przygnieciona nieco ciężarem konieczności oceny ludzi, których spotka, nie była w tym najlepsza. Na dzień dobry nie ufała nikomu, więc to i tak lepsze niż naiwność, ale nadal nie zmienia faktu, że nie będzie znała prawdziwych intencji osób, z którymi już niedługo ma chociaż trochę współpracować.

- No dobra, chyba najlepiej byłoby zrobić tak jak mówisz. Żeby ktoś wycenił to na mojej szyi, a później, z jakąś wiedzą poszłabym do maga, czy kogoś tam.. tkacza.. – mruczała nadal nie do końca przekonana. Nie podobała jej się też inna rzecz. Bała się, że spanikuje jak znów ją ktoś będzie oglądał i oceniał, nawet jeśli obiektem oceny będzie tylko obroża. Naprawdę zazwyczaj starała się zachowywać normalnie, ale czasem po prostu traciła wszelki spokój. Oby tym razem nie odstawiła żadnej akcji, bo w mieście mogą wziąć ją szybko za wariatkę i zamknąć. Na myśl o jakichkolwiek kratach przeszły ją ciarki. Musi zachowywać się spokojnie, dawać pewną siebie i tego o co pyta. Ach, naprawdę, jak to wszystko się uda, to nie będzie posiadać się ze szczęścia.

Na słowa Samiela o takiej pomocy finansowej, spojrzała na niego szybko.
- Nie – rzuciła szybko i przygryzła wargę, zdając sobie sprawę, jak nieuprzejmie to zabrzmiało. – To znaczy.. nie, dziękuję – poprawiła się i odwróciła wzrok.
- Nie potrzebuję Twoich pieniędzy, poradzę sobie.. jakoś – mruknęła, znów tracąc uprzejmy ton. – Nie zrozum mnie źle, cieszę się z Twojego towarzystwa, sama na pewno miałabym problemy z trafieniem do miasta. No i z tymi mężczyznami wcześniej.. – powiedziała znów przypominając sobie o ich niedawnej potyczce. To przypomniało jej jeszcze o czymś, ale chciała skończyć myśl.
- Doceniam Twoją pomoc, ale nie chcę Twoich pieniędzy. Poradzę sobie jakoś w mieście… a nawet jeśli nie, to już mój problem, nie Twój.

Brzmiała wyjątkowo zdecydowanie (albo uparcie, jak kto woli), po raz pierwszy chyba przybierając taki ton odkąd razem podróżują. Nie interesowało jej czy brzmiała nierozsądnie lub wręcz głupio. Czegoś takiego w ogóle nie przyjmowała do wiadomości, nie chciała niczyjej jałmużny ani litości. Potrafiła docenić pomoc, ba! nie ulega wątpliwości, że często jej potrzebowała. Ale nie tak. Nie weźmie od niego pieniędzy, żadnych, to było jasne jak słońce. Nie miała żadnego konkretnego powodu, po prostu nie przyjmowała do wiadomości takiego rozwiązania. Nie może ciągle próbować się uniezależnić i odnaleźć w świecie, jak ktoś jej będzie ciągle pomagał. Zdawała sobie sprawę, że brzmi nielogicznie, że potrzebuje pieniędzy. Nie miała nic przy sobie, nawet cieplejszych ubrań, była głodna i miała dotrzeć do bram miasta o zmierzchu, mając przed sobą perspektywę błąkania się po nocy po mieście. To wszystko, zawinięte ładnie w paczuszkę rozsądku, najwyraźniej jednak nie dało rady przebić się przez ścianę jej uporu.

- Nie musisz mi w żaden sposób wynagradzać odmowy, nie jesteś mi nic winny – stwierdziła znów obejmując ramiona dłońmi. W oddali, między drzewami zamajaczyło jakieś światło. Z niepokojem próbowała dostrzec coś więcej. Na razie kojarzyło jej się jedynie ze światełkiem, które widziała tamtej nocy, które okazało się być lampą na ganku tej Anielicy. I zapoczątkowało ciąg raczej niefortunnych wydarzeń. Nic dziwnego, że tym razem Leila przyglądała się podejrzanie czemuś, co zwiastowało dla większości ludzi spokój, ciepły posiłek i dach nad głową. Poza tym znów przypomniała się jej jeszcze jedna rzecz.

- Samiel.. – zaczęła ostrożnie, niepewna wciąż jego reakcji na jej odmowę przyjęcia pieniędzy – oni mieli na mnie jakieś ogłoszenie. Mówili coś o ojcu, który mnie szuka? Co to był za pergamin? - zerknęła na niego z błyskiem strachu w oczach. Czytanie. Kolejna rzecz, której prędko musi się nauczyć.
Awatar użytkownika
Samiel
Upiór z Krainy Marzeń
Posty: 450
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Zastanawiał się chwilę nad czymś, o czym wiedział tylko on. Chwila ta upłynęła w ciszy.
        - Wiesz co? Właściwie, to zaczyna mnie to wszystko ciekawić, ile warta jest ta obroża, ile ruenów weźmie mag, który zdecyduje się na zdjęcie ci jej i, czy w ogóle uda się to zrobić... - powiedział całkiem szczerze. Nie chodziło tu o to, że sugerował, iż zdecydował się na to, że zabije lisołaczkę i weźmie obrożę dla siebie, aby później ją sprzedać, w końcu, gdyby było inaczej, to nie wspomniałby o tym, że ciekawi go także to, czy mag pomyślnie usunie ozdobę z jej szyi.
        - Wydaje mi się, że nasze drogi rozdzielą się nieco później, niż przypuszczałem na początku... — dodał z niewielkim zamyśleniem w głosie, zupełnie jakby rozważał to, co powiedział przed chwilą. Może jeszcze nie był do końca pewien, czy na pewno tak się stanie. Poza tym wydawało mu się też, że nie musi uświadamiać lisołaczki w tym, że nie oznacza to od razu tego, iż postanowił zmienić zdanie na temat uczenia jej sztuki skrytobójstwa, bo tak nie było i nic nie wskazywało na to, żeby tak się stało.

Nie zdziwił się odmową, która padła z jej ust krótko po tym, jak zaproponował jej niewielkie wsparcie finansowe. Postanowił wysłuchać tego, co ma do powiedzenia zmiennokształtna i odezwał się dopiero wtedy, gdy skończyła mówić.
        - Dlaczego niektórzy są tacy jak ty i nie chcą przyjmować pomocy, którą im się oferuje? Co powoduje, że nie chcecie przyjąć pomocy? Tak nagle kontrolę nad wami przejmuje jakaś wrodzona duma, która podpowiada wam, że nie potrzebujecie pomocy i poradzicie sobie sami, nawet jeśli macie co do tego wątpliwości? Może powiesz mi, co powoduje u was takie decyzje? — zadawał te pytania głosem, którym mówił normalnie, czyli spokojnym ,opanowanym i tak, w którym jest mało emocji, a mogłoby się wydawać, że powinien zdenerwować się i pytania te zadawać podniesionym głosem. Ostatnim pytaniem zwrócił się bezpośrednio do Rudej i w tym momencie także odwrócił się w jej stronę, aby móc spojrzeć prosto w jej niebieskie oczy. Jego twarz, podobnie jak głos, nie wyrażała zbyt wielu emocji. Ponownie można było zobaczyć, jak dobrze panuje nad swoimi emocjami.
Nie litował się nad nią, przynajmniej on nie odbierał tak tego, że zaproponował jej kilka srebrnych. To prawda, że nie chciał nic w zamian, jednak jej przydadzą się one bardziej niż jemu. Samiel uważał, że lepiej byłoby skorzystać z tego typu pomocy i przyjąć rueny, a później kupić za nie coś do jedzenia i normalny pokój w karczmie, żeby mieć miejsce, w którym można się normalnie przespać, a także jakieś lepsze ubranie. Przemieniony wiedział, że im bliżej horyzontu jest słońce, tym zimniejsze jest powietrze, a Leila miała na sobie wyłącznie sukienkę i buty, więc domyślał się, że ona odczuje to bardziej niż ktoś, kto jest ubrany jak on, wydawało mu się, że lisołaczka, powoli, zaczyna już to odczuwać.

        - Po prostu przyjmij te pieniądze i zrób z nich pożytek, kup sobie lepsze ubranie, jedzenie i pokój w karczmie — odparł, nieco wyraźniej i głośniej wypowiadając słowo "przyjmij". Podejrzewał, że jeśli Leila nadal będzie upierała się przy swoim zdaniu, to w jakiś sposób podrzuci jej te pieniądze. Chyba że naprawdę zostanie z nią na trochę dłużej, wtedy po prostu sam kupi jej pokój w karczmie, nawet jeśli miałby to być pojedynczy pokój z dwoma łóżkami, nawet lepiej by było, jeśli byłby właśnie taki. Dziwnym byłoby to, gdyby wyglądali na osoby, które podróżują razem, a gdyby przyszło do kupna pokoju, tylko on dostałby klucz.

        - Na tym pergaminie był twój portret, nagroda dla osoby lub osób, które przyprowadzą cię w konkretne miejsce, które było tam podane, a także to, że szuka cię osoba, które napisała tam, że jest twoim ojcem — odpowiedział po chwili. Znowu popatrzył przed siebie, w miejsce, w którym wcześniej widział jasną łunę, podobną do tej, którą wokół siebie wytwarza ogień. Znowu ją zobaczył, jednak tym razem wydawało się, że jest bliżej.
        - Wygląda na to, że zbliżamy się do miasta... jeśli utrzymamy tempo marszu, bez problemu zdążymy przejść przez bramę przed całkowitym zachodem słońca — powiedział, na chwilę odwracając się do lisołaczki. Chwilę później jego oczy ponownie patrzyły w miejsce, w którym dostrzegł ogień przedzierający się między drzewami.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Z lekkim niepokojem przyjęła jego nagłą ciekawość, chociaż starała się nie dać tego po sobie poznać. Zdążyła już zauważyć, że Zabójca nie był skłonny do zmiany zdania ani tego, co sobie wcześniej postanowił. Dlatego też nagła zmiana z jego strony nie przeszła bez echa w jej umyśle. Spojrzała na niego nieco podejrzliwie, lecz jak zwykle nie udało jej się nic wyczytać z jego twarzy.

- Nie wyglądasz mi na ciekawską osobę – zauważyła jedynie ostrożnie. – Sama jestem tego bardzo ciekawa, i przyznam że cała ta sprawa budzi mój niepokój. Nie wszystko może pójść po mojej myśli. Ale skąd nagle Twoje zainteresowanie? Oczywiście będę się cieszyć, jeśli zostaniesz dłużej – ostatnie zdanie powiedziała ciszej, jakby nie chciała przerywać zamyślenia Samiela. Nadal nie pozwoliła sobie na zaufanie w stosunku do niego, ale udowodnił już, że nie czyha na jej życie. A to już było coś.

Zdziwiła się jego wywodem odnośnie jej odmowy. Trochę zaczynał ją męczyć kompletny brak emocji, okazywany przez mężczyznę. Ciężko było wyciągnąć z niego więcej, niż sam zdecydował się powiedzieć. Z drugiej strony, mimo neutralnego tonu głosu, wyczytała pewną formę wyrzutu, odnośnie jej zachowania. I nie tylko jej, tak naprawdę. Samiel zdawał się nie rozumieć w ogóle, jak ktoś może nie chcieć przyjąć pomocy finansowej nawet, gdy ewidentnie jej potrzebuje. W to jednak było jej trudno uwierzyć, co okazała poprzez ciche prychnięcie.

- Jasne. Chcesz mi powiedzieć, że gdybyś Ty znalazł się w sytuacji, w której bardzo byś potrzebował pieniędzy, i zaznaczam, że naprawdę byś ich potrzebował, bo możliwe, że wyjątkowo nie mógłbyś sam sobie poradzić, to przyjąłbyś od kogoś pieniądze? Od zupełnie obcej osoby? Jakoś trudno mi w to uwierzyć – stwierdziła otwarcie. Nie była też pewna, czy jakiekolwiek zapewnienia Zabójcy są w stanie zmienić jej podejrzenia, co do niego. Zdecydowanie nie wyglądał na osobę, która przyjęłaby od kogoś jałmużnę, nawet będąc w potrzebie. Podejrzewała też, że Samiel nie pamiętał już jak to jest, w tej chwili bowiem prawdopodobnie poradziłby sobie w każdej sytuacji, nawet bez grosza przy duszy.

- Nazwij to sobie dumą, czy czymkolwiek innym, dla mnie to tylko nazewnictwo. Czułabym się źle, przyjmując od Ciebie pieniądze i to wszystko. Nie analizowałam przyczyn, po prostu tak jest – skłamała. Nie miała zamiaru rozwodzić się nad tym, że akurat ten rodzaj pomocy sprawiał, że czułaby się uzależniona od takiej osoby, która dałaby jej pieniądze.

- Przyznałam, że mogę sobie sama nie poradzić, ale nadal też uważam, że to nie jest Twój problem. Zrobiłeś już wystarczająco wiele, odprowadzając mnie do miasta. Naprawdę doceniam Twoją opiekę. Po prostu.. głupio mi tak i już – dodała w końcu cicho.

Zdawała sobie sprawę jak naiwnie i nieżyciowo zabrzmiała, ale miała to aktualnie w głębokim poważaniu. Dostrzegała zdecydowanie Zabójcy, a teraz, gdy stwierdził, że zostanie z nią trochę dłużej, tym ciężej będzie przekonać go, że takiej pomocy nie potrzebuje. W końcu, gdy przekroczą mury miasta będą gdzieś musieli skierować swoje kroki, a prawda jest taka, że niezależnie gdzie by to było, wszystko będzie wymagać pieniędzy.

Dziewczyna speszyła się widocznie i zaczęła bawić się nerwowo kosmykiem włosów. Spojrzała z powątpiewaniem na swoją cienką sukienkę. W sumie buty miała porządne, ale ciepła kurtka i hm.. jakieś spodnie też by jej się przydały. Nie miała pojęcia ile takie rzeczy mogą kosztować, nigdy nie musiała się martwić o swoją odzież. Ba, do tej pory w ogóle nie wychodziła na dwór, więc nie wiedziała nawet jakiej pogody może się spodziewać. Z pewnością paradowanie w eleganckiej sukience może ujść w mieście, ale na pewno nie nadaje się na dalszą podróż, a ona nie miała zamiaru zabawić za murami dłużej niż jest to konieczne. Co prawda nadal nie wymyśliła gdzie mogłaby pójść, więc nawet to postanowienie było niewyraźne i prawdopodobnie będzie musiało ulec zmianie. Przerzuciła myśli na nowy tor, słysząc o ogłoszeniu.

- Nie mam ojca, mam jedynie stwórcę – mruknęła wyraźnie niezadowolona z poznanej treści pergaminu. Wszystko, czego doświadczyła, wydarzyło się właśnie przez Arsena. Ale i tak nie mogła wzbudzić w sobie nienawiści do niego. Wychował ją, spędziła z nim pierwsze kilkanaście lat swojego życia. Nawet tak wielka zdrada, jakiej się dopuścił w stosunku do lisołaczki, nie mogła tego przekreślić.
Spojrzała ponownie w kierunku, z którego docierała ciepła poświata ognia i zdenerwowała się nieco. Nigdy nie była w żadnym mieście. Zastanawiała się, czy nie powiedzieć o tym Samielowi, ale zrezygnowała. Niczego by to nie zmieniło, a mógłby mieć o niej jeszcze gorsze mniemanie. Westchnęła jedynie cicho i, mimo zmęczenia, bezwiednie przyspieszyła kroku.
Awatar użytkownika
Samiel
Upiór z Krainy Marzeń
Posty: 450
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Uśmiechnął się naprawdę ledwo zauważalnie, trzeba byłoby mieć wyostrzony wzrok, żeby zobaczyć, że jego usta wykrzywiły się w tym uśmiechu. Gdyby zasłaniał swoją twarz chustą, to mógłby nawet wyszczerzyć się w uśmiechu, pokazując przy tym całe swoje uzębienie, a i tak nikt by tego nie zauważył, chyba że zsunąłby materiał, który zakrywałby wtedy dolną część twarzy zabójcy.
        - Czasami zdarza mi się, że jestem czegoś ciekawy — odparł, a potwierdzeniem tego mogłoby być, chociażby ta cała sytuacja, o której dyskutują, czyli to, że zainteresował się tym, czy magowi uda się zdjąć magiczną obrożę, która spoczywa na szyi Leili. Zastanawiał się też, na ile zostanie wyceniona ta obroża i jakiej ceny zażąda mag, który podejmie się jej zdjęcia. Co prawda, mógłby w tej chwili oszacować, ile ruenów można by było dostać za złotą ozdobę z szyi lisołaczki i poczekać na moment, w którym wyceni ją osoba znająca się na tym lepiej niż on, jednak wolał zrobić to tuż przed tym, jak przekroczą drzwi budynku, w którym znajdą takiego człowieka.
        - Po prostu jestem ciekaw, jak to wszystko się potoczy... Jaką siłę ma zaklęcie, które sprawia, że złota obroża tkwi na twej szyi i nie pozwala na to, aby dało się ją zdjąć normalnymi metodami. Można też powiedzieć, że jestem zainteresowany tym, na ile zostanie wyceniona ta twoja błyskotka — odpowiedział i wzruszył lekko ramionami. Krótko ze sobą podróżowali, więc mało o sobie wiedzieli, jednak można było ocenić danego człowieka po tym, jak i co mówi, a także po tym, co robi i jakie decyzje podejmuje, a później skonfrontować to z tym, jak jest naprawdę.

        - Nie przesadzaj... Nie jesteśmy dla siebie kompletnie obcymi osobami. Co prawda, znamy się krótko, jednak nie można powiedzieć, że jesteśmy dla siebie obcymi i nieznajomymi wędrowcami, którzy wyłącznie idą w tym samym kierunku i dlatego podróżują ramię w ramię i jedną drogą — odparł, ponownie w jego głosie zagościł lekki wyrzut, jednym, tym razem, skierowany był do konkretnej osoby, którą, w tym przypadku, była Ruda.
        - Nie wiem, czy przyjąłbym oferowane mi pieniądze, czy nie, bo nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji. Potrafiłem sobie poradzić i zdobyć pieniądze... — powiedział i znowu się zamyślił. Nie miał zamiaru wspominać o tym, że "zdobyć pieniądze" czasem po prostu oznaczało, że ukradł komuś sakiewkę z ruenami. Później, gdy już potrafił zabijać i posiadał odpowiednie umiejętności, było o wiele łatwiej, bo udawało mu się znaleźć zlecenia, które napełniały jego kieszeń potrzebnymi funduszami. Zdarzało się też, że, na samym początku swojej kariery, demon kradł coś wartościowego z pokoi swoich ofiar, przeważnie była to jakaś drobna biżuteria w postaci dwóch lub trzech sztuk, w dodatku taka, której zniknięcia i tak nikt by nie zauważył.
        - Dobra, jak tam sobie chcesz — odparł na sam koniec. Zabójca nie był osobą, która łatwo się poddaje, jednak nie miał zamiaru wszczynać kłótni z powodu tego, że dziewczyna nie chciała przyjąć od niego kilku srebrnych, było to niepotrzebne i niepożądane.

        - To może ten twój stwórca cię szuka czy coś, a na pergaminie podpisał się jako ojciec, żeby nie było to podejrzane — odezwał się, tym razem wpatrywał się między drzewa, gdzie dostrzegł blask pochodni. Dowiedział się też czegoś nowego na temat swojej towarzyszki, bo wyglądało na to, że została stworzona w jakiś magiczny sposób, a nie ze związku dwóch lisołaków. Co prawda, nie powiedziała mu tego wprost, jednak przemieniony nie widział innej możliwości, więc postanowił zgodzić się ze swoimi domysłami i przyznać im rację.

Jeszcze przez kilka minut szli lasem, aż, w końcu, wyszli z zarośli na drogę, która wyglądała na szlak podróżny. Wystarczyło spojrzeć w prawo, aby zobaczyć, że droga ta kończy się bramą do miasta, która, jeszcze, była otwarta.
        - Wygląda na to, że za chwilę dotrzemy do celu — powiedział do lisołaczki i ruszył drogą. Szedł prosto w stronę bramy, a także strażników, którzy przy niej stali.
Awatar użytkownika
Leila
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Artysta , Kurtyzana , Zabójca
Kontakt:

Post autor: Leila »

Znów zerknęła na niego podejrzliwie, lecz jego mimika była naprawdę uboga. Przez chwilę wydawało jej się nawet, że się uśmiechnął, ale po chwili zwątpiła. Pewnie jej się przewidziało.
- Hm – mruknęła, nieco rozbita w swojej pewności.

Słuchała go przez chwilę, czując, że zaczyna się trochę denerwować przed tą wizytą w mieście. A jak się nie uda? Jeśli nikogo nie znajdą? Oboje z Samielem zakładają optymistycznie, że wejdą do miasta i kogoś znajdą. Ale co, jeśli to nie jest takie proste? Jeśli nie znajdą nikogo odpowiedniego? Zdała sobie sprawę, jak przyzwyczaiła się do obecności Zabójcy. Czuła się bezpieczniej przy jego boku. Zwłaszcza teraz, gdy stwierdził, że zostanie z nią chwilę w mieście, zapomniała już, że w końcu odejdzie. Może i jest ciekawy tego, jak ta cała sytuacja się rozwinie, ale raczej nie zabawi w mieście dłużej niż kilka nocy.

Uśmiechnęła się jednak nieco, gdy usłyszała wyrzut w jego głosie. A więc jednak jakieś emocje tam w nim siedzą, nawet jeśli bardzo rozleniwione.
- Nie traktuję Cię, jak zupełnie obcą osobę – odpowiedziała zaraz, by go nieco ugłaskać. Wręcz uśmiechnęła się pod nosem do własnych myśli.
- To i tak cud, że nie uciekam od Ciebie gdzie pieprz rośnie. Groźnie wyglądasz – wyszczerzyła do niego kiełki w uśmiechu, po czym znów spojrzała przed siebie, ciągle trochę rozbawiona i rozluźniona, zapominając już o niedawnych troskach.

Bez podejrzeń przyjęła ustępstwo Samiela w kwestii jej ewentualnej pomocy finansowej. Wyjątkowo nie była w tej kwestii podejrzliwa. Uznała, że mężczyzna poddał się w próbach przekonania jej, a tym samym, że postawiła na swoim, co zawsze poprawia ludziom humor. Ziewnęła przeciągle, zasłaniając dłonią usta. Ptaki już dawno ucichły, było już słychać tylko harmonijne cykanie owadów w ciemnościach. Leili kleiły się już oczy. Normalnie potrafiła dłużej iść, jednak ten cały portal i ten Jamal ze swoimi ludźmi.. wyczerpujące. Już niemal zdążyła zapomnieć o jatce, jaką Samiel urządził raptem parę godzin temu. Ciekawe, czy ktoś znalazł ciała. Przez chwilę zastanawiała się też, czy nie padnie na nią podejrzenie, jako że mężczyźni mieli przy sobie to ogłoszenie na nią. Ale już po chwili sama sobie odpowiedziała, że trzeba być naprawdę niespełna rozumu, żeby założyć iż ona sama miałaby poradzić sobie z tymi dryblasami. A myśl, że akurat zupełnym przypadkiem podróżuje z Zabójcą, który jest też wyjątkowo śmiercionośny, też nie jest pierwszą, jaka przyjdzie komuś do głowy.

Myśli o Arsenie też odłożyła na dalszy tor. Nie chciała znów sama siebie przygnębiać. Poza tym zbliżyli się w międzyczasie do bram miasta. Wyszli z lasu prosto na ubity trakt, po którym przetaczał się jakiś spóźniony wóz, prosto w otwarte bramy miasta. Dziewczyna rozdziawiła buzię i zadarła głowę do góry, ogarniając wzrokiem mury i bramy.

- Wooow – westchnęła i objęła odruchowo Zabójcę za ramię, gdy zbliżali się do murów. Nie myślała specjalnie, by znów udawać jego córkę. Po prostu dostrzegła straże przy bramie i zlękła się, że z jakiejś przyczyny mogą jej nie wpuścić. Oni też wyglądali groźnie, na szczęście nie tak groźnie jak Samiel. Wydawało jej się, że trochę już Zabójcę poznała i z pewnością nie chciałaby być tą osobą, która powie mu, że nie może gdzieś wejść. To byłoby nierozsądne. Dziewczyna poprawiła nieco włosy i sukienkę, żeby nie wyglądać jak ostatnia łachudra i ruszyła z Samielem ku bramie.
Awatar użytkownika
Samiel
Upiór z Krainy Marzeń
Posty: 450
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Skrytobójca , Wędrowiec , Najemnik
Kontakt:

Post autor: Samiel »

Uśmiechnął się lekko, gdy Leila powiedziała, że groźnie wygląda. Tym razem nie musiała zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście się uśmiecha, czy tylko jej się to wydaje, bo wyraz jego twarzy był widoczny lepiej niż poprzednio.
        - Wiem, że groźnie wyglądam. Dzięki temu wszyscy zastanawiają się dwa razy, zanim zdecydują się na to, żeby mi grozić albo, żeby mnie zaatakować. Czasami nawet w trakcie walk przeciwnicy nagle zmieniali zdanie i postanowili, że wycofają się, przeważnie decydującym elementem było to, że, mimo przewagi liczebnej, przegrywali — powiedział, spoglądając na zmiennokształtną.
        - Oczywiście, nie dawałem im szansy na ucieczkę, skoro zaczęli walkę, to należało ją skończyć, a nie uciekać z pola bitwy jak jakiś tchórz — dodał po chwili, bo domyślił się, że Leila może zadać mu pytanie, na które odpowiedzią będzie właśnie to zdanie lub podobne, które będzie miało podobny sens i sprawi, że dziewczyna wysunie podobne wnioski. Łatwo było stwierdzić, że Samiel uważał, iż ktoś go zaatakował, to miał walczyć z nim do końca, a nie uciekać. Można by było wysnuć też wniosek, że demon nie lubi tchórzostwa, co, w sumie, nie byłoby do końca kłamstwem.

Słońce powoli i nieubłaganie zbliżało się do horyzontu, a moment, w którym zniknie tam całkowicie, będzie oznaczał, że bramy Adrionu zostaną zamknięte i, albo będzie trzeba poczekać do rana na to, żeby dostać się do miasta, albo Samiel będzie musiał skorzystać z jednej z nielegalnych dróg i wprowadzić siebie i liosłaczkę do miasta tak jakby, wbrew prawu. Na szczęście wyglądało na to, że taka możliwość nie zaistnieje, bo właśnie teraz stali na trakcie, którego jedna strona prowadzi pod bramę miasta. Pomijając fakt, że ostatnie kilka minut marszu przez las upłynęło dwójce podróżników w ciszy.
Poczuł, jak drobna i dziewczęca dłoń lisołaczki łapie go za ramię, gdy zaczęli iść w kierunku bramy wejściowej do miasta. Przemieniony spojrzał na nią i odezwał się po chwili.
        - Hmm? Obawiasz się czegoś? Strażnicy tylko sprawiają wrażenie groźnych, tak naprawdę, większość z nich nie zabiła jeszcze człowieka i woleliby, żeby tak zostało, dlatego wolą, żeby nie doszło do tego, że będą zmuszeniu używać tych halabard, o które się opierają — powiedział do Rudej i powiódł wzrokiem w stronę mężczyzn w zbrojach, którzy stali przy bramie i rzeczywiście opierali się na halabardach. Samiel wiedział, że zostaną przepuszczeni bez problemu i, prawdopodobnie, nawet nikt nie zaczepi go po to, żeby odebrać mu broń. Gdyby tak się stało, demon miał przy sobie sporo ruenów, więc nie miałby problemu z przekupieniem strażnika, żeby pozwolił mu na to, aby mógł zatrzymać broń.

Tak, jak przypuszczał, bez problemu przeszli przez bramę, a strażnicy tylko przelotnie na nich spojrzeli, aby szybko wrócić do obserwowania drogi przed sobą. Żaden nie zaczepił go też po to, aby odebrać mu broń i dać dokument, z którym powinien zgłosić się przy opuszczaniu miasta, aby swą broń odzyskać.
        - Przekroczyliśmy bramę miasta, już możesz puścić moje ramię — powiedział, ponownie spoglądając na lisołaczkę. Nawet uśmiechnął się do niej i to tak, że mogła to bez problemu dostrzec.
        - Teraz udamy się do osoby, która wyceni obrożę. Tak się składa, że wiem, gdzie możemy znaleźć kogoś takiego, więc... za mną — odparł po chwili i ruszył przed siebie. Nie musiał oglądać się za siebie, bo wiedział, że Leila za nim podąża.

Ciąg dalszy: Samiel i Leila
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości