Szepczący Las[Niedaleko Wodospadu Snów] Ścigany. Znowu.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Zastanowił się chwilę.
- Myślę, że to też kwestia woli danej osoby... Jeśli ktoś ma bardzo silną wolę, to może przeciwstawić się temu, jak muzyka na niego wpływa — powiedział, patrząc na Rozalie i Jane. Wydawało mu się, że gdyby w jaskini pokusa nie pociągnęła go do tańca, to udałoby mu się zwyciężyć nad muzyką i tym, że powodowała u niego chęć tańczenia. Nie wiedział, jak to było u jego towarzyszek, jednak łatwo było stwierdzić, że Jane miałaby większe szanse na przeciwstawienie się chęci do rozpoczęcia tańca w rytm tej dziwnej muzyki.
Zauważył też, że Rozalie zaczęła dziwnie się zachowywać po tym, jak położyła swoje łapki na czarnym kamieniu, który wcześniej należał do diabła. Diabła zjedzonego przez zmutowaną roślinę, która później została zniszczona przez magię Caina.

Spodziewał się czegoś innego, a nie latających jabłek, gdy piekielna wykrzyczała, że jest głodna. Owoce zaczęły lecieć w ich stronę i udało im się rozwinąć dużą prędkość. Ostatecznie cała grupa została przez nie powalona i każdy miał przynajmniej jednego lub dwa siniaki. Pradawnemu udało się uniknąć dwóch czy trzech jabłek, jednak później został powalony przez resztę.

Niedługo po tym incydencie, muzyka ucichła, a z zarośli wyłonił się niedźwiedź. Zanim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, Rozalie rzuciła w niego kamieniem, który w trakcie lotu zmienił swój kolor na czerwony i przeszedł przez ciało niedźwiedzia na wylot. Niestety nie zabił zwierzęcia, jednak zrobił to Cain. Śmierć przyszła szybko i wystarczyło jedno, nieskomplikowane zaklęcie, tym samym sprawił, że stworzenie nie cierpiało. Czarodziej obserwował, jak pokusa podchodzi do ciała niedźwiedzia z wcześniej wyczarowanym kielichem i napełnia go krwią właśnie tego zwierzęcia.
Podszedł do elfki, dość blisko.
- Wydaje mi się, że ta zmiana zachowania Rozalie ma związek z tym czarnym kamieniem, który zabrała piekielnemu — powiedział po chwili. Mówił cicho, na tyle cicho, że pokusa nie mogła tego usłyszeć. - Z chęcią bym się go pozbył... Najlepszym rozwiązaniem, według mnie, byłoby po prostu zniszczenie tego klejnotu — dodał po chwili, tym samym tonem głosu. Podejrzewał, że gdyby wprost powiedział o tym, co chciałby zrobić, to spotkałby się ze sprzeciwem z jej strony.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        „Królicze uszy?” - pomyślała elfka, zachowując ewentualną uwagę dla siebie. Lepiej tego wszystkiego nie komentować, coby przypadkiem nie tłumaczyć się potem ze swoich kłamstw i przekręceń historii. Milczenie jest złotem! Dlatego też Jane zamknęła usta oraz nie odzywała się słowem i spokojnie obserwowała zachowanie pokusy.
        - Tia – odezwała się, bo ileż można milczeć. - Ale to też zależy, kto zmusza do tańca, jak potężny jest w tym wszystkim. Wtedy silna wola nie pomoże – rzekła, spoglądając ukradkiem na Caina, lecz po kilku sekundach jej wzrok ponownie spoczął na Rozalie. Elfka wstrzymała oddech, kiedy w ich stronę zaczęły lecieć skrzydlate jabłka. Owoce z impetem rzucały się na całą trójkę. Jane przez dłuższą chwilę dawała radę ich unikać, ale w takich momentach i ona została zmuszona to twardego wylądowania na ziemi przygnieciona czerwonymi smakołykami. Powieka jej drgnęła. Zapowiada się długa podróż... O ile w ogóle szybko wyruszą do kryjówki Poskromicieli.
Następnie Jane zmarszczyła brwi. Wygramoliła się spod sterty jabłek, spoglądając na piekielną.
        - Co do licha? - zapytała, kiedy w jej dłoni znalazł się ten dziwny kamień od diabła. Elfka przez cały czas stała z kamienną twarzą, która mimo wszystko i tak wyrażała lekkie zdziwienie, jednakże po krótkiej chwili poczuła dziwne ukłucie w skroni. Nic nie dała po sobie poznać.
        Następujące wydarzenia były co najmniej dziwne. Tak, po prostu dziwne. To las, logiczne, że są tutaj niedźwiedzie. Dobrze, to już da się przetrwać w zupełności. Aczkolwiek nie każdy widzi kamień, który leci ku miśkowi, jakby wystrzelony z balisty, i w następnej chwili przebija brzuch zwierzaka na wylot! Gratulacje dla pomysłodawcy za takie cacko. Przydatne, ale w nieodpowiednich rękach jest istną destrukcją.
        Jane gwizdnęła, po czym uśmiechnęła się krzywo. Można by takie cudeńko zwędzić. W końcu wcześniej należało do diabła. Martwi głosu nie mają. Elfka dopiero teraz zorientowała się, że muzyka ucichła. A pokusa zasmakowała w krwi. „No pięknie” - pomyślała skrytobójczyni. „Mieć ino nadzieję, że elfia krew jest paskudna”.
Nie odrywając wzroku od Rozalie, uważnie wysłuchała słów Caina. Nie musiała nawet wysilić słuchu, gdyż czarodziej znalazł się tuż obok.
        - To niewątpliwie przez ten kamień – odpowiedziała, podkreślając drugie słowo w tym zdaniu. Pamiętała dziwny impuls, gdy dotknęła klejnotu. - Zniszczyć go? Świetny pomysł. Masz jakiś pomysł? - zapytała retorycznie, a następnie podzieliła się swoim planem: - Najpierw trzeba naprawić łeb Rozalie. Inaczej nie wiem, czy po destrukcji kamienia jego skutki nie znikną. Wtedy będziemy mieć pokusią wampirzycę. - A to ci mieszanka... - Mogę zniszczyć kamyk. Całkiem nieźle posługuję się magią pustki. Ale wpierw chcę się dowiedzieć, co on konkretnie jej zrobił. Chyba, że sprawy zajdą za daleko. I chyba, że masz ciekawszy pomysł. - Spojrzała na niego, uśmiechając się cynicznie. Następnie jednak zaczęła głęboko rozmyślać nad każdym kolejnym krokiem. Teraz trzeba zabrać klejnot Rozalie, żeby ponownie jej nie podpaść...
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

Rozalie zignorowała pierwsze stwierdzenie Caina, właściwie to niespecjalnie. Po prostu jej uwaga spoczęła na czymś innym, a mianowicie patrzyła na Jane, bardzo wnikliwie, jakby w myślach oceniała każdy kawałeczek jej ciała. Potem przyleciały jabłuszka. Pokusa delektowała się smakiem, a gdy skończyła wcinać owoc, zjadła też owe błękitne skrzydełka. Następnie przybył niedźwiedź ze smakowitą krwią, której piekielna nie mogła nie spróbować.

- Uh? Chcą mi zabrać kamień? – pomyślała Roz, mimo iż mówili cicho, usłyszała to, miała całkiem dobry słuch. Dzięki wcześniej zrobionemu sznurkowi z trawy oplątała nim kamyczek i zawiesiła na szyi tuż obok tego wisiorka, który zawsze nosiła. O dziwo, Roz zrobiła z tych ździebeł bardzo mocny sznurek. Skrzywiła się troszkę, bo dwie całkowicie różne ozdoby średnio jej pasowały, ale tak czuła się pewnej. Teraz tak łatwo jej go nie zabiorą.

Gdy Jane zagwizdała, natychmiast doskoczyła do niej piekielna.

- Też umiem gwizdać! – zaczęła wygwizdywać jakąś melodię, świetnie jej wychodziło. – A wiesz co? Tez umiem zrobić sobie takie królikowate uszy. – Uśmiechnęła się, a jej uszka stały się na chwile elfie, po czym wróciły do normalności. No i niestety usłyszała myśli długouchej. – Uh? Elfia krew paskudna? Pozwól, że spróbuję! – Przybiegła do niej i złapała dość mocno za rękę, po czym wgryzła się z pomocą swoich kłów. Piła krew Jane i coś ciężko jej było się oderwać, w końcu jednak dała radę. – PYYYSZNA! – Uśmiechnęła się i oblizała wargi.

Jednak szybko odbiegła i rzuciła się na trawę, coś łapiąc. Leżała chwilę, machając ogonkiem na lewo i prawo, skrzydła zaś były przy samej ziemi. Znieruchomiała i nagle ruszyła gwałtownie rękami. Wstała i pokazała Cainowi oraz Jane śliczną zieloną jaszczurkę. Podeszła do swoich towarzyszy.

- Spójrz, Jane, ten mały gad nawet się nie boi… ciekawe, co by zrobił, jeśli wpadłby komuś… za ubranie! – Szybkim ruchem ręki wrzuciła elfce jaszczura za koszulkę i uniosła się w powietrze, by uniknąć ewentualnej amputacji cycków. Oraz o planie kradzieży kamyczka, o czym wiedziała, ale zachowała to dla siebie, przynajmniej chwilowo. – Jane, tak sobie myślę, że powinnaś być pokusą, tylko trzeba cię nauczyć tego i owego z naciskiem na owego. – Kilka razy ruszyła brwi do góry i w dół, sugerując iście pokusiaste sprawy. – Zawsze chciałam mieć siostrę! Wszystkiego cię nauczę! Ale najpierw… czekaj! Czegoś potrzeba, inicjacja… hmmmm. Niech no pomyślę…Co, co, co?! A mam! – Na rękach Rozi pojawiła się czerwona peleryna z wyrysowanymi czarnymi pentagramami, podleciała do czerwonowłosej i założyła jej to. – Jeszcze czegoś brakuje… O! Korona! – Świeżo wyczarowany atrybut większości królów Rozalie założyła na głowę Caina. – Świetnie, tu masz Caina, on będzie twoim pierwszym tak jakby… klientem. No dawaj! Będę oglądać i się nie obrażę, bo masz moją zgodę, rób to, co do pokusy należy! – Usiadła na krześle z kopytami, które właśnie przybiegało, szczęśliwie w momencie, gdy piekielna zechciała usiąść.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

- Są też osoby, które mają naprawdę silną wolę i nawet najpotężniejszy osobnik miałby problemy ze złamaniem ich woli — odparł po chwili. Nie wspomniał o tym, że właśnie on należy do grona takich osób, dlatego też stwierdził, że udałoby mu się przeciwstawić efektowi tej muzyki.
Następnie bardziej było trzeba skupić się na unikaniu latających jabłek, a nie na rozmowie, co ostatecznie i tak skończyło się na tym, że wszyscy zostali przygnieceniu przez te owoce. Zauważył też, jak Rozalie wkłada kamień w dłoń Jane. Ciekawe, co chciała sprawdzić i co stałoby się, gdyby pokusa włożyła kamień w jego dłoń. Możliwe, że z czystej ciekawości sam poprosi piekielną o to, aby położyła kamień na jego dłoni.
Cainerath zwrócił się też do Jane w sprawie tego, iż ten przedmiot wpływa na zachowanie Rozalie i elfka zgodziła się z nim, a także z tym, że mogliby spróbować zabrać kamień pokusie i zniszczyć go. Co prawda, mówili dość cicho, jednak miał dziwne wrażenie, że rudowłosa słyszała ich.
- Myślę, że magia może pomóc w zniszczeniu tego kamienia... Tylko najpierw trzeba odebrać go Rozalie - powiedział do elfki, dalej mówił cicho.

Znowu wydarzył się coś dziwnego, co skończyło się tym, że Rozalie stwierdziła, iż elfka krew jest pyszna, oczywiście stwierdziła to po tym, jak ugryzła Jane w rękę i napiła się jej krwi. Pradawny przyglądał się całej sytuacji z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, jednak udało mu się to opanować i sprawić, że znikło.
Później Rozalie złapała zieloną jaszczurkę, czym pochwaliła się jemu i Jane. Nie minęło wiele czasu od tego zdarzenia, a jaszczurka wylądowała za koszulą elfki. Czarodziej westchnął tylko, obserwując poczynania pokusy i to zapewne nie był koniec, bo gdy wydawało mu się, że nastanie chwila normalności i spokoju od "pomysłów" pokusy, to ona wymyślała coś nowego i zaprzeczała temu, zupełnie jakby cały czas czytała w jego myślach.
- Korona mi nie pasuje — odparł po chwili i zdjął ją ze swojej głowy. - Nie będę też niczyim klientem — dodał po chwili. Jego głos wydawał się trochę miły, jednak gdyby ktoś się na nim skupił, to wyczułby w nim nutkę złości, która zapewne związana była z tym, co wyczynia pokusa.
Spojrzał na krzesło, na którym siedziała Rozalie i przymknął na chwilę oczy, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie. Jego uwadze nie umknęło to, że mebel ten przebiegał przez miejsce, w którym stała cała trójka i zatrzymał się tylko dlatego, że piekielna na nim usiadła.
- Poza tym, nawet gdyby rzeczywiście doszło do czegoś takiego i przyglądałabyś się, to pewnie i tak nie skończyłoby się na przyglądaniu — odparł na sam koniec. Za tym stwierdzeniem głównie przemawiało to, iż Rozalie jest pokusą.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        - W dalszym ciągu zależy od potęgi człowieka, który rzuca zaklęcie – odparła Cainowi. Uparła się swego i prędko nie zmieni zdania. Nie ma mowy. Co jak co, ale nigdy nie można z góry zakładać swojej wygranej i być aż tak pewnym swoich przekonań. Jeśli przeceni się swoje siły za bardzo, w każdej sekundzie dnia i nocy można zginąć. Jane zdążyła się w życiu wiele nauczyć. O życiu nauczyło ją życie, o ironio.
        Spojrzała w tym momencie na gwiżdżącą pokusę, starając się także ignorować jej nieudane próby odtworzenia jakiejś melodii.
        - Tak, odebranie go jej to najważniejsze... Masz jakiś pomysł, czy ja mam główkować? - Uśmiechnęła się i, no przecież całkowicie przypadkiem, poruszyła się tak, że kilka ukrytych broni zabrzęczało. Ot, wyuczony od dawna gest. Jak tu się poruszać w takim stroju, kiedy chcesz dostać się gdzieś bezszelestnie? To też da się zrobić. Przecież to nawet proste. A przynajmniej tak się udawało elfce.
Następnie milczała, wysłuchując następnego potoku słów Rozalie. Królicze uszy... phi! Może i mogła się w ten sposób zmieniać, aczkolwiek jej naturalną formą nadal była pokusa z diabelskimi skrzydłami, rogami i ogonem. I to milczenie i nie zwracanie uwagi na rudowłosą okazało się dla elfki błędem... Albowiem wkrótce jej dłoń została „porwana”, a Rozalie wbiła się w jej nadgarstek swoimi kłami i zaczęła pić jej krew. Jane wyrywała się, a kiedy jej się to wreszcie udało, spojrzała na piekielną, mordując ją wzrokiem.
        - Co tobie, do jasnej cholery, jest?! - Chyba po raz pierwszy, odkąd ich spotkała, krzyknęła. Jej głos spłoszył ptaki z okolicznych drzew, a irytacja była bardzo dobrze słyszalna. Mieszkanka lasu westchnęła głęboko i policzyła w myślach do dziesięciu, próbując za wszelką cenę się uspokoić. Drgnęła natomiast, kiedy poczuła za swoją koszulką chodzącą małą istotkę. Zamknęła oczy, wyczuwając moment i... gdy gad znalazł się na jej brzuchu, jeden silny cios zakończył jego marny żywot. Jane wyjęła stworzenie spod bluzki, w większości całkiem spłaszczone. Odrzuciła je na bok, a kolejne czyny Rozalie tylko przechyliły szalę, która świadczyła o jej losie. Elfka westchnęła, po czym uśmiechnęła się do niej uroczo.
        - A może nauczysz mnie wszystkiego w praktyce? - zapytała, unosząc jedną brew. Powolnym i zmysłowym krokiem podeszła do piekielnej. Obeszła ją dookoła, przejechała dłonią po ramieniu kobiety, po czym... z całej siły kopnęła ją w rzepkę kolanową, a pięścią uderzyła w brzuch, zmuszając ją do zgięcia się w pół. Przyłożyła jej sztylet do gardła – kiedy go wyjęła? Jeszcze gdy stała za pokusą! - i przeszyła na wskroś lodowatym spojrzeniem, całkiem wyzbytym z emocji.
        - Jak mamy wspólnie pracować przez jakiś czas, nie prowokuj mnie, inaczej obetnę ci te skrzydełka i zrobię sobie z nich buty. - Niemal wypluła te słowa. Odeszła kawałek dalej od piekielnej, wcześniej nożem odcinając jej sznurek, na którym był zawieszony kamień, po czym zrzuciła z siebie dany jej płaszcz. Sztylet cały czas czekał w gotowości, a elfka pomachała w dłoni nowo-zdobytym klejnotem.
        - Ruszamy w końcu do tych Poskromicieli, czy wolicie zaczekać jeszcze, zjeść coś, zrobić obóz, czy inne? - Podała kamień Cainowi, a następnie skrzyżowała ramiona na piersiach, czekając na odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Ej! No nie wyrywaj się! Ja tu pić próbuję… Ugh – zdenerwowała się Roz. — Co mi jest?! Pić mi się chciało! Ot co! Dlaczego jesteś taka niegrzeczna…? - Cóż, brzmiało to co najmniej dziwnie z ust pokusy.

Po chwili piekielna wrzuciła elfce za koszulkę uroczą zieloniutką jaszczurkę. Doprawdy pytanie, po co było drogą donikąd, odpowiedzią jest chaos i tyle.

- Zabiłaś jaszczurkę! Ona chciała się tylko zaprzyjaźnić! To znaczy, właściwie to chciała się schować, ponieważ zmusiłam ją do nagłej zmiany miejsca i znalazła się na olbrzymce, i to musiało być stresujące, ale no… nie można kopać leżącego… Jesteś potworem! - Nagle Rozalie przytuliła długouchą. – A potwory, żeby się odpotworzyły, trzeba przytulać i ten neologizm leci do nowosłowokufra! Musisz być mniej potworzasta, Jane, bo inaczej nikt się nie będzie chciał z tobą bawić…w łóżku… A z tego, co wiem z mej pokusiastej wiedzy podręcznej, to faceci na potworzyce nie lecą…chyba, że fetyszyści… Ci to ponoć mają różne dziwaczne dziwactwa… Chwila, chwila! Że mam cię uczyć, że w praktyce? Czy ty coś sugerujesz, ty zboczuchu zawodowo zboczony? – Roz uśmiechnęła się zachęcająco, gdy Jane do niej podeszła, piekielna już miała ją obdarować pocałunkiem i nagle… ta królikoucha ją kopnęła! To był dość spory błąd… Nie mówiąc o uderzeniu brzuch, teraz elfka mogła się spodziewać wszystkiego, dosłownie, pokusa miała plan na zemstę.

Tymczasem jednak kobieta-chaos padła na ziemię i jeszcze ją okradziono, darła się z bólu na cały głos, przeklinając Jane z całych sił. I jeszcze została okradziona, tego było już stanowczo za wiele. Z trudem podniosła się z ziemi i spojrzała na dziewczynę, była rozwścieczona.

- Zapłacisz mi za to… - Wokół elfki pojawił się krąg z języków ognia wyższych od niej samej, po chwili taki sam jeszcze większy otoczył całą trójkę, w oczach pokusy odbijały się płomienie, przez co wyglądała na jeszcze bardziej złowrogą. Po chwili przy jej nogach pojawiły się drobne kule uniemożliwiające ruch, ponieważ były okropnie ciężkie, pokusa śmiała się jak szaleniec, to teraz jeszcze do pełni szczęścia brakowała burzy z piorunami, które trzaskają tuż obok elfki. – HAHAHHAHAHAH! NIE ZADZIERA SIĘ Z POKUSĄ! – Teraz piekielna podeszła do Caina, uwydatniając jak najbardziej swoje kobiece atuty. — Korona ci pasuje i jeśli zechcę, to będziesz moim klientem. — Pocałowała czarodzieja bardzo namiętnie z języczkiem. — A więc chciałbyś się zabawić ze mną i Jane? Czemu nie, jeśli ta elfica przeżyje. – Zachichotała i przejechała palcem po klatce piersiowej pradawnego, zagryzając przy tym wargi, następnie korzystając z tego, iż zajęła mężczyznę, odzyskała swój kamyczek i odeszła na bezpieczną odległość. – Dziękuję, że mi go przechowałeś! – Posłała całusa, a obok Caina pojawił się kolejny ognisty krąg. – To teraz czekam na przeprosiny. – Usiadła na trawie ze skrzyżowanymi nogami, ogień płonął w najlepsze, a ona czekała.
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Nie miał zamiaru kontynuować tej rozmowy, bo mogliby to ciągnąć w nieskończoność, patrząc na to, że Jane miała swoje zdanie, a on swoje i były one inne od siebie.
- Pomyślę nad tym, jeśli coś ci przyjdzie do głowy i będziesz pewna, że to dobry pomysł, to działaj śmiało — odparł cicho, w końcu nie chcieli, żeby Rozalie dowiedziała się o ich planach wobec magicznego kamienia.
Dziwiło go to, że pokusa sama nie dostrzega tego, że dziwnie się zachowuje i na pewno inaczej niż wcześniej, czyli zanim kamień wpadł w jej ręce i zaczął na nią oddziaływać. Może działał on tak, że nie pozwalał danej osobie spostrzec tego, iż zmieniło się ich zachowanie i niektóre cechy charakteru. Z jednej strony pradawny chciał dowiedzieć się więcej na jego temat, a z drugiej chciał go zniszczyć i to tak, żeby nikt nie mógł go odtworzyć. Już miał nawet plan, jak to zrobić i nawet mógł go zmodyfikować tak, że nie było trzeba zbierać kamienia od Rozalie... chociaż lepiej byłoby to zrobić, a gdyby się nie udało, to musiałby poczekać na moment, w którym pokusa zdejmie go z szyi.

Nie miał zamiaru wtrącać się, gdy piekielna wrzuciła jaszczurkę za koszulę Jane, bo wiedział, że elfka poradzi sobie z tym sama. Poradziła sobie, co spotkało się najpierw z podniesionym głosem Rozalie, a później tym, iż przytuliła ona rudowłosą, bo uznała, że jest ona potworem i przez przytulanie "odpotworzy" ją.
Następne pytanie Jane było nieco dziwne, bo nie wyglądała ona na osobę, która zadaje takie pytania pokusom, więc Cain pomyślał, że wciela ona w życie swój plan odebrania Rozalie kamienia. Nie mylił się, wszystko trwało chwilę, a ostatecznie to on trzymał w swojej dłoni naszyjnik z magicznym kamieniem.

- Mylisz się, moja droga. Będę twoim klientem, jeśli ja tego zechcę, nie możesz mnie zmusić do niczego, nawet jeśli będziesz wyglądać jak idealne wyobrażenie kobiety, z którą chciałbym być i który wydobyłabyś z moich myśli — odparł i zrzucił koronę ze swojej głowy. Oczywiście nie było to do końca prawdą, bo jeśli Rozalie udałoby się pokonać jego bardzo silną wolę, to mogłaby go zmusić do niektórych rzeczy. Wbrew temu, co powiedział i tak przyjrzał się pokusie, tylko przez chwilę, jednak wystarczyło to jej, aby zabrała magiczny kamień. Otoczyła go okręgiem z płomieni, którego nie przejdzie w normalny sposób, jednak miał inne pomysły.
Wykorzystał to, że Rozalie skupiona była na Jane i czekała na to, aż elfka przeprosi ją i teleportował się z ognistego kręgu, aby znaleźć się za plecami pokusy i odebrać jej magiczny kamień.
- Przepraszam — powiedział cicho, a następnie znikł.

Nie pojawił się na polanie, na której siedziała Rozalie i Jane. Na chwilę przeniósł się na sam środek Pustyni Nanher, następnie rzucił nim w górę i cisnął w niego błyskawicą stworzoną z czystej energii. Błyskawica była ciemniejsza i mocniejsza niż te, których normalnie używa czarodziej. Trafił bezbłędnie, a kamień rozsypał się na milion malutkich kawałeczków. Przynajmniej teraz miał pewność, że nikt nie zdecyduje się na to, żeby złożyć kamień w całość.
Przeniósł się na polanę, na której zostawił pokusę i elfkę. Domyślał się, że ta pierwsza będzie na niego wściekła za to, co zrobił. Zrobił to dla jej dobra, jednak wątpił, aby to zrozumiała. Nie było go chwilę, jednak przez ten czas mogły wydarzyć się różne rzeczy. Cain pojawił się na skraju polany, nie chciał wpaść w sam środek walki czy coś...
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Odrzuciła włosy do tyłu, gdyż bardzo ją denerwowały, co chwila łaskocząc po ramionach i muskając policzki, a następnie podążyła wzrokiem za pokusą. Z każdą sekundą robiło się coraz dziwniej, jak nie tajemnicza i hipnotyzująca muzyka, małe wróżki, kaczki ludożercy, to teraz do wszystkiego dochodziła sprawa z tajemniczym kamieniem. Rozalie zdawała się całkowicie pochłonięta swoją nową osobowością. Jej charakter zmienił się, co nie trudno zauważyć.
        - To może lepiej zdam się na ciebie. Większość spraw wolę załatwiać dość brutalnymi metodami – powiedziała, wzruszając ramionami oraz uśmiechając się krzywo. Cóż, łatwo jej się nudziło, aczkolwiek wiele razy ludzie starali się wykorzystać jej cierpliwość i opanowanie. Jane w takich momentach nie próżnowała. Do teraz wspominała, jak to jednemu mężczyźnie z Trytonii na przesłuchaniu wykręciła rękę tak, że w miejscu zgięcia, łokieć kierowała się w drugą stronę. Samo złamanie musiało poważnie boleć, ale poskutkowało. Gdyby tak porządnie połamać kości Roz, może i ona by się tak uspokoiła...
        Rozmyślania elfki zostały szybko przerwane. Kiedy tylko pokusa zaczęła sączyć z niej krew niczym wąpierz, mieszkanka lasu uderzyła ją łokciem w brzuch, coby ta się odsunęła. Skrytobójczyni odeszła kilka kroków do tyłu, łapiąc się za zranioną rękę. Wcześniejszy skrawek materiału podarła, żeby był ochroną przed tajemniczą melodią, teraz nie miała czym obwiązać rany. A kolejnego ubrania nie podrze... Cudownie, już początek dnia szykował się wręcz fantastycznie, a obecnie chyba nie miał zamiaru zboczyć z tego intrygująco chaotycznego kursu. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, mówią.
        - Gdybyś mi jej nie wsadziła za bluzkę, nie skończyłaby swojego żywota w tak pospolity i nagły sposób – rzekła, unosząc brew i kręcąc głową, oczywiście nadal próbując zachować w miarę pogodny wyraz twarzy i ugodową minę. Póki co, była spokojna. Aczkolwiek i najbardziej cierpliwa i opanowana osoba na świecie potrafi zareagować w nieobliczalny sposób. Chociaż, tak w ogóle, czego się można spodziewać po zabójcy? Jane stanęła sztywno, kiedy pokusa ją uścisnęła i ponownie zaczęła mówić. Elfka tym razem milczała. Znowu. Lepiej się nie odzywać w niektórych momentach, bo można mocno komuś podpaść.
        Po odebraniu jej kamienia, Jane nie słuchała żali i przekleństw pokusy, dopiero jej groźba dotarła do jej uszu. Nie zdążyła zareagować, odskoczyć, ponieważ wokół niej pojawiły się płomienie prawie dwa razy większe od niej, a na nogach zaczęły ciążyć kule, które Prasmok wie, ile ważą. Elfka syknęła dość głośno z bólu. Ogień, chociaż nie ranił jej bezpośrednio, podrażnił jej zakrwawioną rękę i poraził w oczy. Rudowłosa spuściła powieki, próbując jakoś opanować sytuację. Słyszała, co się działo poza okręgiem płomienia, w którym była uwięziona. Zaczęła oddychać głębiej, gdyż ogień prędko zżerał powietrze z jej otoczenia. Wdychanie dymu jednak nie należało do najprzyjemniejszych.
        Następnie Jane chwyciła się za głowę, poważniejąc. Nagle to, co mogła usłyszeć pokusa i Cain, to nie przeprosiny, tylko... śmiech. Na początku cichy, potem coraz głośniejszy i wyraźniejszy. Nieciężko zgadnąć, do kogo ów przejaw „radości” należał. Skrytobójczyni podniosła głowę, a na jej twarzy gościł złowrogi wyszczerz, w oczach natomiast jeszcze tańczyły iskierki, które skrywały w sobie zamiary mieszkanki lasu.
        - Cały czas mnie lekceważysz, wiesz? - zapytała, o dziwo, niezwykle spokojnym tonem. - To jest twój największy błąd, wiesz? - powtarzała, po czym machnęła ręką. Co było następne? Ogień ustąpił, a każda osoba na polanie poczuła potężny przypływ wiatru, który – jak to raczej wiadomo – rozproszył narastający wokół pożar.
Jane, ciągle uśmiechając się szeroko, teatralnie odrzuciła dłonią włosy do tyłu. Kiedy pstryknęła palcami, ciężkie i krępujące jej nogi kule oraz łańcuchy tak po prostu pękły, jeszcze w powietrzu unosiły się jako błyszczące elementy pyłku. Dobrze opanowana magia pustki bywa bardzo przydatna.
        - Machanie bronią białą to nie wszystko, co potrafię – powiedziała. I chociaż jej wyraz twarzy mógł wydawać się obłąkany, w oczach nadal widać czyste opanowanie. Co teraz zrobi, jak zareaguje na to, że ktoś łaskawie ją uwięził i chciał spalić? Nie można tego lepiej przewidzieć. A może można? Zależy, jak bardzo ktoś jest spostrzegawczy i zna Jane na tyle, żeby rozpoznać jej następny ruch. Ukradkiem już wcześniej wyjęła jedną strzałę z przyczepionej do nogi torebki, po czym założyła ją na miniaturową kuszę na przedramieniu. Wycelowała w pokusę.
        - Grot jest nasączony trucizną. - A z tego, co wiedziała skrytobójczyni, piekielni kasty Rozalie nie są koniecznie na nie odporni. - Siła wystrzału jest bardzo dobra. Nim rzucisz zaklęcie, odlecisz, unikniesz tego w jakikolwiek sposób, zdążę puścić cięciwę, a strzała dosięgnie cię tak czy siak. Chyba, że najprościej w świecie ogarniesz się, jak przystało na normalną istotę z Alaranii, i w końcu odnajdziemy tych Poskromicieli, a następnie obiecamy sobie już nie przeszkadzać. Pasuje? - Ostatecznie jej głos zabrzmiał bardziej groźnie i ostrzegawczo, niż to na początku zaplanowała. Spoglądała na pokusę, oczekując od niej odpowiedzi. Jej zmysły wyostrzyły się, w razie gdyby Roza próbowała użyć jakiś sztuczek, żeby ją ogłuszyć. Ukradkiem oka dostrzegła brak czarodzieja. Zdziwił ją również fakt, iż na szyi pokusy nie był widoczny kamień od diabła. Ciągle pozostając skupioną, zapytała:
        - Gdzie jest ten kamyk? - Rozejrzała się wówczas po okolicy. Zniknięcie Caina podpowiadało jej, że mógł on coś zrobić z błyskotką... Albo uciec. Tego Jane nie mogła być pewna na sto procent. Mimo wszystko i tak obserwowała bacznie otoczenie.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Ah! – oburzyła się pokusa i zarzuciła włosami, że ich końcówki uderzyły czarodzieja prosto w twarz. - Kobieta ma zawsze rację, nawet, gdy się myli, a jeśli się myli, to jest to winą faceta i to facet musi ten bałagan posprzątać… - mówiła tonem urażonej damy. Pradawny zrzucił koronę, to było niedopuszczalne, no cóż… Chwila i na jego głowie pojawiła się jeszcze większa i cięższa od poprzedniej. Pokusa coraz sprawniej władała magią istnienia.

Potem pradawny gdzieś zniknął, ale Roz i tak była zajęta. W końcu jej gniew napędzał ten cały ogień uniemożliwiający Jane ucieczkę. Dodatkowo te ciężkie kule… Pokusa patrzyła na to, jak elfka się męczy. To było tak fascynująco okrutne. Tak bardzo pasowało to do istoty piekielnej… ale kamyczek? Gdzie kamyczek? Roz zaczęła dochodzić do siebie. Przekrzywiła głowę na bok i spojrzała na Jane. Długouchej chyba zaczął dym uderzać do głowy, że śmiała się jak jakiś psychopata.

- Jak to? – spytała smutnie Roz. – Lekceważę? To nie jest miłe, że tak do mnie mówisz… Potrzebujesz odpotworzenia, bo całkowicie się spotworzyłaś, długouchy potworku. Pewnie jak byłaś mała, nie dostałaś odpowiedniej dawki przytuleń… - mówiła całkiem poważnym, nieco przygnębionym tonem, aczkolwiek jej wypowiedź mogła równie dobrze należeć do małego dziecka.

Jednak gdy zgasł ogień, pokusa skrzywiła się bardzo mocno i uniosła w powietrze z pomocą swoich skrzydeł, by zawiesić się nogami na gałęzi. Z tej perspektywy wszystko było takie zabawne, Jane chodziła po trawiastym niebie, a ziemia była bezkresem błękitu. Piekielna zaśmiała się, zapominając, dlaczego właściwie wylądowała w tym miejscu. W tym czasie elfka pozbyła się ciężkich kul przy jej nogach.

- Trucizna? Jaka trucizna? Ja tu widzę gigantyczną dżdżownicę… - I strzała zamieniła się w owego robaczka, dało się słyszeć chichot pokusy. – Strzelanie z robaków jest raczej mało skuteczne, o ile mi wiadomo. – Reszta strzał podzieliła podobny los. – Owszem, chętnie pójdziemy na tych Poskromicieli… Na tych Poskromicieli! Ha! Wiem! Zmniejszę ich i wyczaruję im przebrania, by wyglądali jak grzybki i schowam do koszyka, a potem się ich sprzeda dla jakichś przejezdnych! – wykrzykiwała radośnie. – Ale najpierw… - Spojrzała groźnie na Jane i podeszła do niej. Po chwili ją przytuliła bardzo mocno, aż miażdżyła jej żebra. – Stęskniłam się za tobą, królikoucha! Tak bardzo! Idziemy razem? Może będziemy się w trójkę trzymać za ręce? JA W ŚRODKU!
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

Pozbył się magicznego kamienia, jeśli pokusa chciałaby go odzyskać, musiałaby udać się na Pustynię Nanher i przeszukać całą jej powierzchnię, aby zebrać malutkie fragmenty magicznego kamienia. Cóż... pradawny chciał się upewnić, iż nikomu nie przyjdzie do głowy ponownie stworzenie tego przedmiotu z jego fragmentów, a jeśli nawet ktoś chciałby to zrobić, to ta osoba musiałaby wykazać się wytrwałością i cierpliwością albo posiadać coś, co przyciągnęłoby do siebie te fragmenty, albo wskazało ich lokalizację, bo Cainerath nie miał pewności, czy zniszczenie kamienia równało się z tym że fragmenty, na które się rozpadł, straciły magię. Miał nadzieję, że tak się stało.

Pojawił się na skraju polany, bo obawiał się tego, iż wpadnie w sam środek walki, gdyby pojawił się w innym miejscu. Pamiętał ostatnie wydarzenia i to, co mówiły pokusa i Jane, więc nic dziwnego, iż spodziewał się tego, że zastanie je w trakcie walki i będzie musiał je rozdzielać. Co prawda, nie zobaczył walki, a coś, co mogłoby ją zacząć - pokusa siedziała, a raczej wisiała, na gałęzi drzewa, a Jane mierzyła do niej z łuku. Nie odezwał się, jeszcze. Obserwował.
Nagle strzała elfki zmieniła się w dżdżownicę, która długością była bardzo zbliżona do strzały. Po chwili to samo stało się z innymi strzałami. Czarodziejowi przeszło przez myśl, iż pokusa wróciła do siebie i stała się Rozalią, którą była, zanim dotknęła magicznego kamienia.
- Kamień został zniszczony — powiedział pradawny, podchodząc do środka polany. Tym samym stanął między Jane, a Rozalie, a przynajmniej tak było do chwili, w której pokusa podeszła do elfki i przytuliła ją.
- Poskromicieli trzeba zabić, a nie zmniejszać i sprzedawać jako grzyby... Trzeba się ich pozbyć, żeby nie stanowili dla nikogo zagrożenia — odparł, spoglądając na pokusę. Mogło wydawać się, że przemawiała przez niego chęć zemsty za wydarzenia, których kiedyś był świadkiem, jednak nie do końca tak było.
Dobrze, że ostatecznie odbyło się bez walki między elfką a pokusą.
- Szybsze będzie użycie portalu — odparł, gdy Rozalie powiedziała, że będą szli.
Awatar użytkownika
Jane
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Skrytobójca , Zabójca , Szpieg
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Jane »

        Powieka elfki drgnęła, kiedy ta tylko usłyszała o tym, że w przeszłości nikt jej nie przytulał. Wspomnienia z dawnych dziejów są dla Jane dość drażliwe. Nie wspominając, że jej rodzice oddali ją do sierocińca jeszcze jak była ledwo miesięcznym dzieckiem. Nie mówiąc już tutaj o okropnej nietolerancji mieszkańców wioski na widok długouchej postaci. Jane westchnęła cicho, natomiast poważny ton głosu Rozalie nieco zbił ją z tropu. Czyżby sobie z nią pogrywała? Jeszcze przed chwilą była tak rozwścieczona i pragnąca zemsty, że mogłaby spokojnie swym gniewem spalić połowę lasu. Aczkolwiek brak diabelskiego kamienia na szyi pokusy dawał się we znaki. Może wraca już do normalności, myślała elfka. O ile ten chaotyczny charakter do normalności można podpiąć.
        Niespodziewanie strzała nasączona trucizną zamieniła się w obślizgłą dżdżownicę. Mieszkanka lasu prychnęła, zganiając stworzonko i strącając je na ziemię. Już zamierzała sięgnąć po kolejną strzałę, nie chciała pozwolić Rozalie z niej kpić, kiedy i ta przemieniła się w robaka! A fe, chciałoby się rzec na miejscu.
        - Moje strzały... - wymamrotała zrezygnowana elfka. Cały dzień latała po Rapsodii, żeby je w ogóle zdobyć! A Prasmok jeden przyrzecze, że takie cudeńka stosunkowo niełatwo zdobyć. Trzeba się powołać na najlepszych przemytników w mieście, a następnie zapłacić monumentalną sumę ruenów. Elfka spojrzała na pokusę z wzrokiem mówiącym „Zapłacisz mi za to! Dosłownie...”.
        W końcu dostrzegła Caina, który wcześniej gdzieś zniknął. Uniosła brew w niemym pytaniu, które oczywiście dotyczyło kamienia, aż wreszcie kąciki jej ust delikatnie pomknęły do góry, kiedy otrzymała odpowiedź. Czyli chaotyczna Rozalie stała się na powrót chaotyczną-mniej-wampirzą pokusą. A to już coś.
        - To dobrze – odparła spokojnie, nim piekielna ją przytuliła. Wówczas uścisk omal nie zmiażdżył jej żeber... Nie tylko z powodu mocnej ręki pokusy, toć ukryte w płaszczu sztylety wbijały jej się w skórę. Dosyć boleśnie. Jane westchnęła, starając się złapać oddech.
        - Czyli znowu jesteś sobą. To dobrze. - Pokiwała głową na dowód swych słów. Doprawdy, lepiej się czuła w towarzystwie postaci, która zamierza ją zmolestować do bólu, niźli przebywać w pobliżu takiej, która wpierw ją zagryzie i wyssie krew, a potem spali. Raźniejszą perspektywą jest utrzymanie się przy życiu nawet w najtrudniejszych warunkach.
        - Dasz radę wyczarować portal do ich kryjówki? - zapytała, kierując wzrok na Caina. Z całej tej dwójki wydawał się bardziej opanowanym i trzeźwo myślącym, co Jane zdążyła spostrzec już dawno. - W takim razie możemy ruszać... Chcę się czegoś dowiedzieć - dodała, łapiąc się lekko za nadgryziony nadgarstek. Ot, krew i poparzenia nadal utrudniały jej żywot, lecz nie takie rzeczy już przeżyła.
Awatar użytkownika
Rozalie
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 77
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje: Kurtyzana , Mag , Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Rozalie »

- Zabić? Ależ Cain! To przecież jest taki… nudne i zbyt proste! A te grzyby można by zjeść i to by była wyjątkowo smaczna śmierć! No prooooszę… zmienimy ich w grzybki? To będą milusie grzybki, obiecuję! Chyba…

Po chwili Roz zamachała skrzydłami kilka razy i podleciała do elfki. Chwyciła dziewczynę za policzki, robiąc z jej ust istny dzióbek, co sprawiło, iż do głowy przyszedł jej pomysł. Długoucha została przyprawiona o kaczy dziób. Pokusa obejrzała ją dokładnie w skupieniu i się skrzywiła.

- Kacza Jane to niezbyt seksowna Jane, lepiej bez dziobu… - Jej czary się cofnęły, a piekielna usiadła na trawie zamyślona. – Hmm, jesteś dość gorąca, nawet z tymi mały-…ee nieważne. W każdym razie taka z ciebie… - postrzegła krzak róży – płonąca różyczka! Czekaj! To trzeba zrealizować! Koniecznie, bo zabiję, o ile to cię nie zabije, aczkolwiek ożywię cię potem z powrotem, chyba, umiem ożywiać? Sama nie wiem… Nikt jeszcze tego nie przeżył… To znaczy stop! Nieee, chodzi o to, że na nikim nie próbowałam takiego czegoś no! Nie bój się, królikoucha!

Rozalie bardzo spokojnie podeszła do Jane, położyła swoją prawą dłoń na jej ramieniu i spojrzała głęboko w oczy z miną doprawdy śmiertelnie poważną.

- To może zaboleć, ale zgaduję, że najpierw wolisz chaos niż ból, więc jeszcze przez chwilę nie musisz się bać. – W mgnieniu oka Jane została pokryta płatkami róży herbacianej, które wydawały niezwykle silny i słodki zapach. – Misja Róża wykonana! Czas na dopełnienie, misja płonąca róża aktywowana! – Teraz różowe płatki stanęły w płomieniach, nie spalały się, ale Jane czuła, jak ogień parzy jej skórę. – Nie! NIE, NIE! To miało być niebolesne… ale mówiłam, że będzie, ale chciałam tylko wystraszyć...ehh. – Roz zrezygnowana spuściła głowę, a płonące płatki odleciały gdzieś pod niebo. – Nigdy nic mi nie wychodzi! – Tupnęła nogą i usiadła w siadzie skrzyżnym z założonymi rękami.

W międzyczasie dodatkowo skryła twarz za swoimi skrzydłami o znacznym rozmiarze, ogonem zaś machała na boki w geście zdenerwowania i zażenowania. Musiała sobie chwilę popłakać, po wielkim śmiechu następuje wielki płacz…

- JA CHCĘ DO AVARRRRRRRRROOOOOOO! – krzyknęła nagle. – Chcę, by mnie przytulił on… albo ktokolwiek! Tak bardzo, bardzo chcę!
Piekielna wstała i zrobiła minę zbitego psa. Czekała, aż Jane lub Cain podejdzie i ją przytuli albo oboje naraz? Tak, to by było dla Roz idealne.

- Cain, rób ten portal, chcę skopać tyłki tym łobuzom… bo inaczej skopie tyłki nie łobuzom, a wtedy będzie trochę… niewłaściwie. Chwila, ej! Jestem piekielną! Piekło! Zło! Mogę być zła! Buahahahah! Janeeee, chcesz być kaczką doświadczalną? Em…to jest królikiem doświadczalnym, na którym sprawdzę mą złowrogość? Nie będzie bolało! Zadam ci tylko kilka pytań, ale najpierw przejdźmy przez ten portal!
Awatar użytkownika
Cain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 126
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Cain »

- Jeśli nie podoba ci się sposób, w jaki chce się ich pozbyć, to nie musisz mi pomagać — odparł. Od początku uważał, że poradziłby sobie sam, więc tak naprawdę, nie potrzebował do tego dodatkowych osób. To, że nie będzie tam sam, sprawi tylko tyle, że łatwiej pójdzie i szybciej pozbędzie się Poskromicieli.

Przyglądał się kolejnym poczynaniom Rozalie, najpierw przyprawiła Jane o kaczy dziób, jednak szybko go usunęła, bo stwierdziła, że elfce nie pasuje taki dodatek. Następnie pokusa sprawiła, że na ciele długouchej wyrosły róże, które po chwili zapłonęły, a na koniec oderwały się od Jane i poleciały w górę. Cały ten "zabieg" i tak, prawdopodobnie, sprawił ból osobie, na której był przeprowadzony. Cain miał ochotę podejść do piekielnej, uderzyć ją w twarz i powiedzieć, żeby się uspokoiła i zaczęła zachowywać normalnie. Skończyło się to na tym, że podszedł do niej, jednak nie zrobił nic więcej, bo domyślił się, że to i tak nic by nie dało i tylko rozzłościło pokusę. Podszedł do niej mniej więcej w tym samym momencie, w którym oznajmiła, że chce, aby ktoś ją przytulił, więc mogłoby się wydawać, że pradawny właśnie to chce zrobić, jednak tak nie było.

- Nie zrobię portalu, przeniosę nas w inny sposób, w taki, w który sam podróżuję — powiedział po chwili.
- Będzie wymagało to tego, żebyście miały jakiś kontakt z moim ciałem. Wystarczy zwykłe złapanie za ramię albo coś — dodał. Podejrzewał, że Rozalie z chęcią się do niego przytuli albo coś, a Jane po prostu złapie jego ramię.
Poczekał na to, aż dziewczyny podejdą do niego i wykonają swój ruch.
- Trzymajcie się mocno — ostrzegł na koniec.
Po chwili jego oczy zaświeciły się i cała trójka znikła z polany.

[Ciąg dalszy] - Cainerath, Rozalie i Jane
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości