Równina Maurat ⇒ Między Meot a Nandan-Ther
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie odpowiadał. Nie wiedział co jej powiedzieć, chociaż już się domyślił jaką wizję zafunował jej napastnik. W milczeniu odsunał jej rękę od rany opierając dziewczynę na swoich kolanach. Oparł własną dłoń na rozcięciu, starając się zrobić to tak delikatnie, żeby jej nie zabolało. Zerknął jeszcze czy drugi mężczyzna nie zamierza nic robić. Siedział skulony z boku, trzęsąc się ze strachu.
Gart przymknął więc oczy i pozwolił swojej podświadomości działać. Spod dłoni wydobyło się jaśniejące światło i z wolna zaczęło koić ból i zasklepiać ranę. Trwało to jednak znacznie dłużej niż te kilka razy które dotąd pamiętała Jenya.
Krzywił się pod maską czując, jak magia stopniowo rozrywa jego własny bok w miarę zanikania rany u lisicy.
Gart przymknął więc oczy i pozwolił swojej podświadomości działać. Spod dłoni wydobyło się jaśniejące światło i z wolna zaczęło koić ból i zasklepiać ranę. Trwało to jednak znacznie dłużej niż te kilka razy które dotąd pamiętała Jenya.
Krzywił się pod maską czując, jak magia stopniowo rozrywa jego własny bok w miarę zanikania rany u lisicy.
Dziewczyna nie robiła nic. Kuliła się tylko próbując cokolwiek zrozumieć, jednak to nic nie dało. Czuła, że się pogubiła. Odsunęła się od mężczyzny i upadła na ziemię. Nie pozwoliła mu dokończyć leczenia. Zwinęła się w kulkę i zacisnęła powieki. Pragnęła znów się pojawić nad jeziorem. Pragnęła nie myśleć o tym, że to nie było prawdą. Łkała cicho.
-Jestem zmęczona. Chcę wrócić do tamtego snu. Nie ważne jak chcę wrócić i już nigdy się nie obudzić.- Szepnęła piskliwie. Czuła się taka oszukana a nawet nie miała kogo obwiniać.
-Jestem zmęczona. Chcę wrócić do tamtego snu. Nie ważne jak chcę wrócić i już nigdy się nie obudzić.- Szepnęła piskliwie. Czuła się taka oszukana a nawet nie miała kogo obwiniać.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Gart nie zmuszał jej, żeby przy nim została. Kiedy położyła się na ziemi wsunął dłoń pod kaptur mierzwiąc intensywnie swoje włosy. Nie miał pojęcia jak jej pomóc. Podniósł się gwałtownie i podszedł do wijącego się z bólu mężczyzny. Wyszarpnął miecz z jego boku. Widział jak wyciąga ręce i stara się coś mówić. Dostrzegał przerażenie w jego oczach i spływającą na ziemię krew. Zawsze uważał, że trzeba czynić dobro bez względu na sytuację.
- Przyjemnego snu. - powiedział z lodowatym spokojem.
I przyszpilił go do ziemi, przebijając serce.
Uklęknął na ziemi obok Jenyi. Mgłby ją przytulić, ale nie wiedział jak teraz na to zareaguje. Opuścił więc ręce wzdłuż siebie starając się ignorować pulsujący ból w boku. Czekał bezradnie, aż lisica się uspokoi.
- Przyjemnego snu. - powiedział z lodowatym spokojem.
I przyszpilił go do ziemi, przebijając serce.
Uklęknął na ziemi obok Jenyi. Mgłby ją przytulić, ale nie wiedział jak teraz na to zareaguje. Opuścił więc ręce wzdłuż siebie starając się ignorować pulsujący ból w boku. Czekał bezradnie, aż lisica się uspokoi.
Dziewczyna leżała bez ruchu. Jedynie kolejne łzy spływały jej po twarzy.
-To były kłamstwa prawda?- Szepnęła cicho. Jej głos był całkiem pozbawiony emocji a oczy zmętniały i wygasły.
-Nawet jeśli nie rozumiałam tego do końca czułam, że to coś dobrego. Ale tego już nie ma. Nigdy nie było. Czuję się jakbym miała serce przebite mieczem. Zostaw mnie tu. Nie chcę już nigdzie iść.- Szeptała nadal wpatrując się w jeden punkt.
-Chcę tu zostać razem ze swoim snem. Chcę Szarego ze swoich snów.- Zamknęła oczy oddychając płytko. Niestety nie ważne jak się starała nie potrafiła sobie tego znów wyobrazić. Za bardzo bolało.
-To były kłamstwa prawda?- Szepnęła cicho. Jej głos był całkiem pozbawiony emocji a oczy zmętniały i wygasły.
-Nawet jeśli nie rozumiałam tego do końca czułam, że to coś dobrego. Ale tego już nie ma. Nigdy nie było. Czuję się jakbym miała serce przebite mieczem. Zostaw mnie tu. Nie chcę już nigdzie iść.- Szeptała nadal wpatrując się w jeden punkt.
-Chcę tu zostać razem ze swoim snem. Chcę Szarego ze swoich snów.- Zamknęła oczy oddychając płytko. Niestety nie ważne jak się starała nie potrafiła sobie tego znów wyobrazić. Za bardzo bolało.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nic nie odpowiedział. Czuł już nie tylko ból promieniujący od boku, ale również wypływający z serca. Nie chciał sprawiać jej przykrości ani bólu. Już wolał jak jej irytujący głos nie dawał mu spokoju przez cały dzień podróży. Pewnie nie czuł do niej tego co ona, ale... stała się dla niego jak młodsza sistra. Jednocześnie denerwująca i sprawiająca mu radość.
Westchnął ciężko, nie chciał już sprawiać jej bólu. Chyba musiała sobie sama z tym poradzić... jak dorosła dziewczyna.
Podniósł się i zabrał miecz, ocierając go i umieszczając w pochwie. Podzielił prowiant, żeby dziewczynie go nie zabrakło. Zostawił jej też koc i bukłak z wodą. Swoje rzeczy przywiązał do jednego z koni, tak jak i szkatułkę z klejnotami i zapieczętowany list.
- Idziemy. - rzekł do wciąż przerażonego chudzielca, podając mu lejce konia. Wiedział, że zbyt się bał żeby cokolwiek zrobić.
Gart przyklęknął jeszcze na chwilę przy Jenyi. Opanował chęć przyciśnięcia jej ciała do piersi i powiedział cicho. Głos nie był aż taki spokojny, czuć w nim było ból.
- Idę w tą samą stronę, aż do miasta. Pewnie zostanę tam kilka dni. Konno łatwo mnie dogonisz. - musnął palcami jej włosy - Będę czekał.
Westchnął ciężko, nie chciał już sprawiać jej bólu. Chyba musiała sobie sama z tym poradzić... jak dorosła dziewczyna.
Podniósł się i zabrał miecz, ocierając go i umieszczając w pochwie. Podzielił prowiant, żeby dziewczynie go nie zabrakło. Zostawił jej też koc i bukłak z wodą. Swoje rzeczy przywiązał do jednego z koni, tak jak i szkatułkę z klejnotami i zapieczętowany list.
- Idziemy. - rzekł do wciąż przerażonego chudzielca, podając mu lejce konia. Wiedział, że zbyt się bał żeby cokolwiek zrobić.
Gart przyklęknął jeszcze na chwilę przy Jenyi. Opanował chęć przyciśnięcia jej ciała do piersi i powiedział cicho. Głos nie był aż taki spokojny, czuć w nim było ból.
- Idę w tą samą stronę, aż do miasta. Pewnie zostanę tam kilka dni. Konno łatwo mnie dogonisz. - musnął palcami jej włosy - Będę czekał.
Dziewczyna nic mu nie odpowiedziała. Leżała nadal nieruchomo z zamkniętymi oczyma. Wyglądała jakby zasnęła. Nie drgnęła nawet jak słyszała oddalającego się konia. Została sama. Minął bardzo długi czas nim otworzyła oczy. Słońce prawie całkiem zaszło oblewając świat pomarańczowym światłem. Czuła jak pozostawione z nią zwierze trącało ją pyskiem. Podniosła się do siadu wspierając o dłonie.
-Trzeba zapomnieć, tak jak obiecałam nie wspominać już o rodzinie. Przecież to nie była jego wina, prawda?- Koń zarżał cicho. Poklepała go lekko i wspierając się o lejce podniosła z ziemi. Nie miała na nic ochoty. Nie chciało się jej nawet żyć. Popatrzyła niewzruszona na leżące obok ciało przebitego mężczyzny. Zebrała wszystkie rzeczy i przymocowała do konia. Nieudolnie na niego wsiadła i położyła wtulając się w jego grzywę i szyję.
-Wiesz gdzie poszedł twój towarzysz, idź jego śladem. Trzeba zacząć wszystko od początku.- Szepnęła do konia. Zawsze potrafiła komunikować się ze zwierzętami. Ruszyli bez pośpiechu.
-Koniku. Chyba zamarzło mi serduszko.- Szepnęła jeszcze raz i zasnęła wykończona. Koń sam wybierał drogę w ślad za odjeżdżającym Szarym. Nie było jednak możliwości by w tym tempie ich dogoniła.
-Trzeba zapomnieć, tak jak obiecałam nie wspominać już o rodzinie. Przecież to nie była jego wina, prawda?- Koń zarżał cicho. Poklepała go lekko i wspierając się o lejce podniosła z ziemi. Nie miała na nic ochoty. Nie chciało się jej nawet żyć. Popatrzyła niewzruszona na leżące obok ciało przebitego mężczyzny. Zebrała wszystkie rzeczy i przymocowała do konia. Nieudolnie na niego wsiadła i położyła wtulając się w jego grzywę i szyję.
-Wiesz gdzie poszedł twój towarzysz, idź jego śladem. Trzeba zacząć wszystko od początku.- Szepnęła do konia. Zawsze potrafiła komunikować się ze zwierzętami. Ruszyli bez pośpiechu.
-Koniku. Chyba zamarzło mi serduszko.- Szepnęła jeszcze raz i zasnęła wykończona. Koń sam wybierał drogę w ślad za odjeżdżającym Szarym. Nie było jednak możliwości by w tym tempie ich dogoniła.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie spieszył się. Szedł spokojnie, starając się nie myśleć o tym, że zostawił Jenyę samą. Mijały godziny a on szedł przed siebie jak otępiały. Nie dostrzegł nawet, kiedy na horyzoncie zaczęły pojawiać się ukryte wśród gór mury miasta i las u podnóża.
Zatrzymał się na skraju lasu kiedy mrok już zupełnie spowił okolicę. Niemalże automatycznie i z przyzwyczajenia nazbierał drewna, rozpalił ognisko i zjadł posiłek.
- P-panie... - spojrzał na jąkającego się chudzielca. Widział, że ten nie był taki jak starszy napastnik. Raczej przedstawiał obraz osoby, którą sobie wyobraził żeby zobrazować dziewczynie dlaczego zabijanie jest złe.
- P-przepraszam... - dodal jeszcze mężczyzna. Gart podał mu porcję jedzenia. i rzekł niemiło.
- Zamknij się.
Usiadł na ziemi, spojrzał na ognisko. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak jest zmęczony i zamknął oczy.
Zatrzymał się na skraju lasu kiedy mrok już zupełnie spowił okolicę. Niemalże automatycznie i z przyzwyczajenia nazbierał drewna, rozpalił ognisko i zjadł posiłek.
- P-panie... - spojrzał na jąkającego się chudzielca. Widział, że ten nie był taki jak starszy napastnik. Raczej przedstawiał obraz osoby, którą sobie wyobraził żeby zobrazować dziewczynie dlaczego zabijanie jest złe.
- P-przepraszam... - dodal jeszcze mężczyzna. Gart podał mu porcję jedzenia. i rzekł niemiło.
- Zamknij się.
Usiadł na ziemi, spojrzał na ognisko. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak jest zmęczony i zamknął oczy.
Dziewczyna ocknęła się gdy coś mocno szarpnęło koniem. Zdezorientowana razem z nim padła na ziemię. Okazało się, że podróżowanie samemu nocą nie było mądre. Stado wilków prawdopodobnie z pobliskiego lasu otoczyło ich warcząc groźnie. Nie próbowała nawet złagodzić sytuacji, tak dzikie zwierzęta nie słuchają. Mogła się jedynie bronić choć nie miała ani sił, ani ochoty. Może lepiej? Skończy się ta udręka. Ale dziewczyna nie umiała się tak po prostu poddać. Część jej duszy pragnęła żyć. Kiedy wilki zaatakowały wyszarpnęła Maoru z torby. Rozbłysło błękitne światło i w rękach dziewczyny pojawiła się kosa.
-Chcecie mnie to chodźcie!- Warknęła wściekle i zaczęła na oślep machać lodową kosą. Niektóre wilki drasnęła inne zabiła. Reszta pouciekała. Znów ociekała krwią z chęcią mordu w oczach. Popatrzyła w stronę konia. Nie udało się go uratować. Zbyt mocno pogryziony rżał cicho na ziemi. Dziewczyna przytuliła się do niego. Skróciła jego męki. Spakowała wszystko w swoją torbę i ruszyła przed siebie. Nie chowała kosy. Trzymała ją oparta o ramie, broń jaśniała błękitnym światłem jakby przebudziła się w końcu jej moc. Torbę zaś ciągnęła po ziemi za sobą. Kroki stawiała automatycznie nie bacząc na kierunek. Po prostu poruszała się do przodu.
-Chcecie mnie to chodźcie!- Warknęła wściekle i zaczęła na oślep machać lodową kosą. Niektóre wilki drasnęła inne zabiła. Reszta pouciekała. Znów ociekała krwią z chęcią mordu w oczach. Popatrzyła w stronę konia. Nie udało się go uratować. Zbyt mocno pogryziony rżał cicho na ziemi. Dziewczyna przytuliła się do niego. Skróciła jego męki. Spakowała wszystko w swoją torbę i ruszyła przed siebie. Nie chowała kosy. Trzymała ją oparta o ramie, broń jaśniała błękitnym światłem jakby przebudziła się w końcu jej moc. Torbę zaś ciągnęła po ziemi za sobą. Kroki stawiała automatycznie nie bacząc na kierunek. Po prostu poruszała się do przodu.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Wystraszony chudzielec niemalże wchodził w ognisko, grzejąc ręce i ciało. Wciąż czuł chłód którym potraktowałą go dziewczyna. Zastanawiał się, skąd taki diabeł wziął się w towarzystwie tak spokojnego człowieka. I chyba równie groźnego. Co jakiś czas zerkał na szarą postać skuloną pod płaszczem. Chyba coś mu się śniło, bo drżał co chwilę, dysząc ciężko.
Momentami przez myśl przechodziły mu pomysły, żeby wziąć mu miecz i zabić, a potem uciec. Ale jak dałby sobie radę? Jest noc, pewnie w okolicy panoszą się wilki... Jak na zawołanie usłyszał przeraźliwe wycie.
Skulił się przy ziemi mając nadzieję, że nie podejdą do ogniska. A kiedy zdawało mu się, że w oddali dostrzegł błękitnego ducha, naciągnął koszulę na oczy dygocąc ze strachu.
Momentami przez myśl przechodziły mu pomysły, żeby wziąć mu miecz i zabić, a potem uciec. Ale jak dałby sobie radę? Jest noc, pewnie w okolicy panoszą się wilki... Jak na zawołanie usłyszał przeraźliwe wycie.
Skulił się przy ziemi mając nadzieję, że nie podejdą do ogniska. A kiedy zdawało mu się, że w oddali dostrzegł błękitnego ducha, naciągnął koszulę na oczy dygocąc ze strachu.
Sunęła do przodu już nawet nie podnosząc nóg. Widziała przed sobą światło. Prawdopodobnie ognisko, nie dostrzegała jednak kto przy nim siedział. W sumie mało ją to interesowało. Kiedy zbliżyła się na parę metrów dostrzegła znajomą szarą postać.
-Jednak nie trafiłeś do miasta...- Mruknęła pod nosem podchodząc powoli. Czuć było od niej woń świeżej krwi a broń jaśniała groźnie jakby reagując na jej emocje. Popatrzyła na przerażonego mężczyznę. Miała ochotę go zabić. Usiadła jednak obok niego przy ognisku nie bacząc na Szarego. Zachowywała się jakby nic się nie stało, problem tkwił w tym, że wyglądała niczym krocząca śmierć.
-Jednak nie trafiłeś do miasta...- Mruknęła pod nosem podchodząc powoli. Czuć było od niej woń świeżej krwi a broń jaśniała groźnie jakby reagując na jej emocje. Popatrzyła na przerażonego mężczyznę. Miała ochotę go zabić. Usiadła jednak obok niego przy ognisku nie bacząc na Szarego. Zachowywała się jakby nic się nie stało, problem tkwił w tym, że wyglądała niczym krocząca śmierć.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Mężczyzna jeszcze przez dłuższą chwilę kulił się na ziemi. Dopiero później odważył się poprawić koszulę i zmobilizował wszystki siły, żeby normalnie usiąść i nie drżeć ze strachu przed dziewczyną. Usilnie wpatrywał się w ogień. Nie miał związanych ani rąk ani nóg.Bał się nawet spojrzeć na okrwawioną postać, więc tego nie robił. Sam nie wiedział czemu, ale musiał to powiedzieć, bo inaczej nie dałoby mu to spokoju. Otworzył usta jąkając się jeszcze bardziej niż przy Garcie.
- P... P-prze... P-p-p-przepraszam... - głos miał iście żałosny, ale czuć było, że mówił to szczerze. Nie wiedział do końca za co przepraszał, ale to się nie liczyło. Pochylił głowę, bojąc się że lisica zaraz ją zetnie.
Gart za to dalej leżał skulony przy swoim plecaku i dygotał, czasami oddychając tak, jakby coś mu przeszkadzało.
- P... P-prze... P-p-p-przepraszam... - głos miał iście żałosny, ale czuć było, że mówił to szczerze. Nie wiedział do końca za co przepraszał, ale to się nie liczyło. Pochylił głowę, bojąc się że lisica zaraz ją zetnie.
Gart za to dalej leżał skulony przy swoim plecaku i dygotał, czasami oddychając tak, jakby coś mu przeszkadzało.
Dziewczyna zmierzyła mężczyznę chłodnym wzrokiem gdy ten się do niej odezwał.
-Po prostu nigdy więcej nie bądź takim idiotom... siedź tu i nie sprawiaj problemów.- Mruknęła. Usiadła naprzeciw Szarego wbijając obok w ziemię kosę.
-Szary co jest? Śpisz?- Zapytała przykładając dłoń do jego policzka. Zmartwił ją ten brak czujności z jego strony. To nie było normlane zachowanie.
-Po prostu nigdy więcej nie bądź takim idiotom... siedź tu i nie sprawiaj problemów.- Mruknęła. Usiadła naprzeciw Szarego wbijając obok w ziemię kosę.
-Szary co jest? Śpisz?- Zapytała przykładając dłoń do jego policzka. Zmartwił ją ten brak czujności z jego strony. To nie było normlane zachowanie.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Nie zareagował w żaden sposób na jej słowa. Był tak zmęczony tym, że nie zmrużył prawie oka w poprzednie dwie noce, że teraz spał jak zabity. Policzek miał rozpalony, ale nie aż tak mocno żeby świadczyło to o czymś poważniejszym. Może po prostu przecenił swoją wytrzymałość i najzwyczajniej w świecie się przeziębił?
- Jest chory. - stwierdził wybitnie spostrzegawczy chudzielec.
- Jest chory. - stwierdził wybitnie spostrzegawczy chudzielec.
Dziewczyna westchnęła. No tak. Szary nie był niezniszczalny. Był zwykłym człowiekiem i też miał swoje granice.
-Skoro tu jesteś przydaj się na coś. Wyciągnij z mojej torby koc i wodę. Jak będziesz grzeczny to cię wypuszczę wolno. Rozumiemy się?- Odpowiedziała mu spokojnie i zaczęła rozwiązywać rzemienie przy zbroi Szarego. Musiała się pozbyć tego żelastwa z niego.
-Skoro tu jesteś przydaj się na coś. Wyciągnij z mojej torby koc i wodę. Jak będziesz grzeczny to cię wypuszczę wolno. Rozumiemy się?- Odpowiedziała mu spokojnie i zaczęła rozwiązywać rzemienie przy zbroi Szarego. Musiała się pozbyć tego żelastwa z niego.
- Gart
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 521
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Rzemienie zawiązane były tak, żeby bez niczyjej ingerencji się nie rozwiązały, ale jedno pociągnięcie w odpowiednim miejscu wystarczyło żeby je rozwiązać. Przydatne, kiedy trafiała się niespodziewana kąpiel. Pod zbroją miał ubranie nieco grubsze niż zwykłe, żeby nie uwierały go płyty pancerza. Wciąż pozostawał nieprzytomny.
Mężczyzna pokiwał energicznie głową i niezdarnie podbiegł do jej torby wyciągając to o co prosiła. Trzeba przyznać, że podał wszystko o co prosiła zaledwie chwilę po tym jak skończyła mówić. Chyba jednak strasznie zależało mu na życiu.
Mężczyzna pokiwał energicznie głową i niezdarnie podbiegł do jej torby wyciągając to o co prosiła. Trzeba przyznać, że podał wszystko o co prosiła zaledwie chwilę po tym jak skończyła mówić. Chyba jednak strasznie zależało mu na życiu.
Kiedy odrzuciła już wszystkie kawałki zbroi westchnęła lekko.
-Podaj mi torbę, jest tam za dużo flakoników by ci opisywać który chcę.- Dodała cicho. Poczekała aż mężczyzna to zrobi i wygrzebała z środka niewielką buteleczkę z przeźroczystą cieczą. Wyciągnęła też małą miseczkę i zmieszała zawartość flakoniku z wodą. Podniosła Szaremu głowę i powoli wlała zawartość do jego ust tak by się nie zadławił. Pomoże to rozgrzać ciało od środka. Wyciągnęła jeszcze zieloną maść i przejrzała ciało mężczyzny w poszukiwaniu jakiś gorszych ran.
-Podaj mi torbę, jest tam za dużo flakoników by ci opisywać który chcę.- Dodała cicho. Poczekała aż mężczyzna to zrobi i wygrzebała z środka niewielką buteleczkę z przeźroczystą cieczą. Wyciągnęła też małą miseczkę i zmieszała zawartość flakoniku z wodą. Podniosła Szaremu głowę i powoli wlała zawartość do jego ust tak by się nie zadławił. Pomoże to rozgrzać ciało od środka. Wyciągnęła jeszcze zieloną maść i przejrzała ciało mężczyzny w poszukiwaniu jakiś gorszych ran.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości