Szepczący Las[Gdzieś za murami Danae] Próba przeżycia przygody

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Audiencję Ilirinleath w królewskiej bibliotece przerwało wezwanie na posiłek. Elfce nie dane było się dowiedzieć czego właściwie oczekiwał od niej ojciec Scarlett. Miała za to okazję zorientować sie nieco w architekturze pałacu w Danae. Zrozumiała iż posiada on całą sieć sekretnych przejść, pozwalającą wybranym na swobodne i szybkie przemieszczanie się pomiędzy pomieszczeniami. Gdy tylko służący oznajmił iż królowa oczekuje ich przy kolacji, namiestnik natychmiast przerwał rozmowy i poprowadził strażniczkę jednym z takich korytarzy do głównej sali jadalnej.
W środku przy wielkim stole zgromadziła sie cała rodzina królewska. Centralne miejsce zajmowała królowa Aladriela wraz z małżonkiem i dziećmi, dalej zaś kolejni członkowie panującej dynastii, służba straż oraz ważni przedstawiciele miejscy. Ilirinleath zauważyła także Larinten wystrojoną w idealnie dopasowaną czerwoną suknię oraz posępnego Mirama. Niestety nigdzie nie było widać Cirona, co oznaczało że teraz obowiązek prowadzenie negocjacji spadał na ich trójkę. Fakt ten nie wróżył wiele dobrego. Miram zupełnie nie nadawał się do roli duszy towarzystwa, a Larinten za bardzo zajęta była sobą i flirtowaniem z księciem Falandirem. Ilia musiała przyznać swojej towarzyszce ze jeśli już za coś się brała to mierzyła wysoko.
- Dzikusami? Za takich nas macie? - Śmiała się elfka, poprawiając co chwila niby przypadkiem zsuwające się ramiączko od sukni - Ależ zapewniam cię łaskawy panie iż w Adrionie dzikie są tylko kobiety i to tylko po zmroku gdy znajdą sie juz w objęciach swoich kochanków.
- Miłościwa Pani - Ojciec Scarlett skłonił się przed królową -Pozwolę sobie przedstawić Ilirinleath córkę Anurien, której pomoc zapewne pamiętasz z czasów gdy nękała nas czarna gorączka.
Znalezienie sie w centrum uwagi w takim towarzystwie było jedną z ostatnich rzeczy na którą Ilirinleath miała ochotę. Chciała jak najszybciej rozmówić się z swoją towarzyszką i spytać ja o Ciriona. Niestety namiestnik niemal pchnął ją przed oblicze monarchini zmuszając tym samym by ta sama szukała sposobu na wybrnięcie z krępującej sytuacji.
- Królowo, cieszę się ogromnie iż moja matka mogła przysłużyć się mieszkańcom Danae. Jednak zasługi i wdzięczność za okazane przez nią czyny należą się tylko i wyłącznie Anurien. Mnie natomiast proszę traktować jako zwykłą strażniczkę której zadaniem jest opieka nad dostojniejszymi z mieszkańców Adrionu. - Królowa nie odpowiedziała na słowa Ilirinleath wskazując jej tylko gestem by zajęła miejsce przy stole.
Wkrótce do biesiadników dołączyła Scarlett. Ostatnia spóźnialska. Jej swobodny strój i uczesanie pozwoliły strażniczce zrozumień nieco więcej z wcześniejszej rozmowy z namiestnikiem. Królewski brat zapewne kochał córkę i chciał otoczyć ją jak najlepszą opieką, jednak ta przez swoje zachowanie przysparzała mu tylko kłopotów. Jej buntowniczy sposób bycia podważał autorytet ojca. A ten jeśli nie miał posłuchania u własnej córki to tym bardziej nie mógł oczekiwać posłuszeństwa własnego ludu. Czyżby dlatego Scarlett powinna opuścić ziemię Danae?
- Wasza wysokość, jak już wspomniałem pozwoliłem sobie na krótką rozmowę z naszym czcigodnym gościem. Bez względu na to jak skromnie chce przedstawić samą siebie, Ilirinleath jest jedną z najlepszych absolwentek słynnej uczelni Adrionu. - Rozpoczął przemowę ojciec Scarlett gdy tylko ta zajęła miejsce przy stole, tuż obok Ilii. Moja córka również pragnęłaby zostać sławnym medykiem, jednak ja osobiście uważam iż jej talent nie powinien zostać trwoniony poprzez rozwijanie go tylko jednym kierunku. Scarlett ma zdolności do dyplomacji, rządzenia, podejmowania ważnych i trudnych decyzji, a przy tym nie boi się dalekich podróży. Uważam przeto iż powinna zostać ambasadorem Danae w królestwie Adrionu.
- Chcesz tego? - Królowa krótko spytała o zadanie młodą elfkę.
Spojrzenia zebranych powędrowały w kierunku Scarkett. Jedynie Larinten kontynuowała swoje zaloty, nieświadoma rozmowy rozgrywającej się przy głównym stole.
- Rzucasz mi panie wyzwanie gdyż wiesz że jestem pijana. Nie dam rady. Ale za to Ilia mogłaby to zrobić. Jestem pewna że okaże sie lepsza w każdej konkurencji jaką zdołasz waszmość wymyśleć. Muzyka, śpiew, taniec, sztuka, walka wręcz albo łucznictwo czy jazda konna. A może zawody oparte na wiedzy. Przekonasz się iż Adrion w niczym nie ustępuje waszym mistrzom.
Larinten wszystko psuła. Zachowywała się tak jakby zupełnie zapomniała o celu ich misji. Celu który miał okazać się kolejnym ciosem dla Scarlett. Najwyraźniej jej życie zostało już dokładnie zaplanowane, bez miejsca na jakąkolwiek przygodę. Ilirinleath nie mogła swobodnie rozmówić się z księżniczką gdyż siedzący w pobliżu ojciec elfki cały czas nasłuchiwał. Czyżby oczekiwał ze teraz właśnie go poprze? Tylko że jeśli to zrobi to ich własną misję skaże na niepowodzenie.
Elfka zamierzała właśnie powiedzieć że ambasador to nikt więcej niż głosiciel stanowiska swojego państwa i poza sztuką pięknego wysławianie się nie musi wiele więcej, gdyż i tak nie posiada rzeczywistej władzy, gdy niespodziewanie ojciec Scarlett poklepał ją przyjaźnie po plecach jakby właśnie odnalazł zaginionego przedstawiciela rodziny.
- Rzecz jasna na początek należałoby otoczyć małą Scarlett grupą zaufanych doradców.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Na obiedzie zjawili się wszyscy, nawet jej daleki kuzyn Falandir, który tytuł księcia dostał chyba z grzeczności. Był on bowiem synem siostry 'królowej'. Sama Aladriela to tylko drobna szlachcianka, która została wypatrzona przez dziadka Scarlett na kandydatkę na żonę dla króla elfów. No bo to wuj dziewczyny był prawdziwym władcą, dlatego też nie rozumiała tej szopki. Każdy kłaniał się kobiecie, a nie Tharivowi. Co to miało w ogóle znaczyć?! Jakieś tanie popisy przed przybyłymi gośćmi? Co za żenada... Na dodatek najmłodsi członkowie rodziny siedzieli przy królewskiej parze. Oni naprawdę myśleli, że wszyscy się nabiorą na to, iż to są ich dzieci? Przecież wieść o bezpłodności królowej obeszła cały kontynent. Okazało się jednak, że to tylko początek.
Brązowowłosa zajęła miejsce między ojcem, a tak chwaloną przez niego blondynką.
To ją zaadoptuj, skoro jest taka cudowna..., pomyślała, upijając kilka łyków wina ze srebrnego pucharka. Słysząc jednak kolejne słowa ojca, prawie się zakrztusiła ową szkarłatną cieczą. Mogła co prawda jeszcze wypluć to, co miała w ustach, ale na szczęście udało jej się połknąć napój. Z szeroko otwartymi oczami słuchała, jak Maridius zwraca się do swojej szwagierki. "Wasza wysokość"?! Od kiedy?! Jeszcze rano mówili do siebie po imieniu! Teraz nie miała wątpliwości, że to wszystko wina tych odmieńców z Adrionu. Po kiego grzyba oni tu w ogóle przyjechali? Ze znudzeniem nastawiała uszu na komplementy skierowane w stronę jej sąsiadki. Dzióbała w międzyczasie widelcem w swojej sałatce, kiedy nagle padło jej imię. Od razu się poderwała, próbując wyłapać jak najwięcej szczegółów.
- Jakim znów medykiem? Dyplomacja? Co ty ojcze wygadujesz? - pytała samą siebie pod nosem, tak, że nawet blondynka nie mogła jej usłyszeć.
Chciała już odpowiedzieć na pytanie ciotki, kiedy to ojciec znów zaczął przemawiać, i znów zaczął pleść od rzeczy. Ani jedno jego słowo nie było prawdą. Wszystko zmyślił, żeby tylko się jej pozbyć.
- Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? - zapytała cicho, zaciskając swoje drobne dłonie w piąstki. Nigdy nie miała okazji powiedzieć mu, co tak naprawdę czuje, zawsze się bała...ale chyba najwyższy czas to zmienić. - Jestem Twoją jedyną córką, Twoim jedynym dzieckiem, a Ty mnie chcesz wysłać do obcego kraju, dlatego, że jestem inna? Dobrze wiesz, że nie miałam wpływu na swój wygląd! - zawołała zrozpaczona, a kilka łez spłynęło po jej policzkach. Wstała od stołu i spojrzała na ojca lekko zaczerwienionymi oczami. - Chciałam być idealną córką. Starałam się...zaadoptuj sobie tą tutaj. - Wskazała na elfkę, siedzącą obok niej. - Dobrze ją znasz i jeszcze tamta pijaczka przy Falandirze wymieniła ci kolejne jej cechy. Nigdzie nie jadę, zostaję w Danae!
Ostatnie słowa wykrzyczała, po czym wybiegła z zamkowej jadalni. Tak jakoś jej ulżyło. Teraz, gdy wszystko mu wykrzyczała prosto w twarz, czuła się lżejsza.
- Marduk! - zawołał książę, co w sumie było zbędne, bowiem opiekun Scarlett od razu za nią ruszył.
Mężczyzna był szybki, ale z dziewczyną zrównał się dopiero przy karczmie w mieście. Po co księżniczka miałaby tam iść? Powód był prosty, ona zawsze dotrzymywała słowa, a przecież z kimś się w tym miejscu umówiła.
Brązowowłosa weszła do środka, kompletne ignorując swojego mentora., po czym zaczęła wodzić wzrokiem po gościach. Nie musiała długo szukać swojego nowego kolegi, od razu do niego podeszła.
- Dzień dobry, jak obiad? - zapytała z lekkim uśmiechem, a następnie usiadła obok Srdana.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Reakcja Scarlett na propozycję złożoną jej przez ojca była dość impulsywna. Podenerwowana elfka nakrzyczała na wszystkich po czym z łzami w oczach wybiegła z sali. „To tyle jeśli chodzi o jej umiejętności prowadzenia dialogu i panowania nad emocjami które przed chwilą zachwalał namiestnik” pomyślała Ilirinleath. Niestety elfka po raz kolejny przedstawiła swojego ojca w złym świetle, co z kolei spowodowało jego wybuch gniewu.
- Dość tego! To moja córka. Jest mi winna szacunek i posłuszeństwo! – Irytował się brat króla - Musi wreszcie zrozumieć ze życie księżniczki to nie ciągła zabawa, przyjemności, czy opływanie w luksusy i bogactwo! Mamy też obowiązki, która ona winna wypełniać! Straż! Przyprowadźcie Scarlett do mnie.
- Wielmożny panie, jeśli mogłybyśmy zaoferować swoją pomoc. – Nieoczekiwanie wtrąciła się w wszystko Larinten. – Córka najprawdopodobniej będzie potrzebowała teraz kogoś kto zrozumie skomplikowaną kobieca naturę i …
- Nie! Nie wtrącajcie się! Ta sprawa zostaje w rodzinie!
- Czy to na tym ma polegać doradztwo jakim rzekomo mamy otoczyć Scarlett? Na staniu z boku? – Spytała Ilirinleath niemal natychmiast żałując wypowiedzianych słów. Niepotrzebnie tylko podniecała nerwową atmosferę.
- Macie czas do zmierzchu. Jeśli po tym czasie Scarlett nie zrozumie swojego zachowania, nie chce was obu widzieć w tym królestwie. – Stanowczo postanowił ojciec elfki, nie dopuszczając do siebie możliwości dalszej dyskusji. Obie strażniczki od razu zdecydowały się opuścić salę jadalną. Wykonując zawczasu pośpieszny ukłon w stronę monarchini niemal biegiem ruszyły w stronę wyjścia.
- Zwariowałaś? Po co w ogóle się wtrącałaś? Do zmierzchu najprawdopodobniej nawet nie uda nam się odnaleźć księżniczki, nie mówiąc o przekonaniu jej do racji ojca. – Komentowała Ilirinleath. Ich sytuacja wyglądała beznadziejnie, Nawet jeśli odnajdą Scarlett to i tak nie miały argumentów jakimi mogłyby przekonać tamtą. – Poza tym nie zdążyłam zamienić z nią ani słowa a księżniczka i tak ma już wystarczająco powodów by mnie nie lubić.
- Spokojnie. – Zapewniała Larinten – Panuję nad sytuacją. Zorganizuję nasze rzeczy i konie, a ty popytaj gdzie mogła się ukryć ta mała. Jest dość znana więc nie powinnyśmy mieć trudności z ustaleniem miejsca gdzie teraz przebywa.
Ilirinleath nie potrafiła znaleźć nic czym mogłaby podeprzeć optymizm swojej towarzyszki. Przynajmniej Ciron będzie miał na kogo zwalić winę za niepowodzenie misji. Wypytując kolejno napotkanych przechodniów zdołała w końcu trafić na ślad Scarlett. Najpewniej nie był to pierwszy raz gdy księżniczka uciekała z zamku, a mieszkańcy wykazywali się dużą troską o jej zdrowie. .
Wkrótce obie strażniczki dotarły pod gospodę. Stanęły przed drzwiami zastanawiając się jak powinny rozegrać sprawy w środku.
- Zaczekaj. – Ilirinleath wstrzymała dłoń Larinten – Co takiego zamierzasz jej powiedzieć?
- Jak to co? Że jest młoda, ma prawo się wybawić i korzystać z życia. – Uśmiechnęła się tamta.
- Ani mi się waż. Jest już za późno na takie żarty.
- Właściwie to zaplanowałam że to ty z nią porozmawiasz a ja tylko się upiję w waszym towarzystwie.
W środku znajdowało się znacznie więcej mieszkańców Danae niż Ilirinleath skłonna była przypuszczać. Mimo iż wszędzie panował tłok, przy stole gdzie siedziała księżniczka znajdowała się tylko jedna osoba. Srdan. „Świetnie” z irytacją stwierdziła elfka. Jakby brakowało im jeszcze problemów teraz napatoczył się ten włócznik. Ilia zdecydowanym krokiem podeszła do dwójki siedzącej przy stole. Siadając na krawędzi blatu zwróciła się najpierw do mężczyzny.
- Witaj szanowny nieznajomy. Przepraszam iż jestem tak natrętna, ale twoje podobieństwo do pewnej znanej mi osoby, sprawiło iż nie mogłam przejść obojętnie. To starszy, markotny, egoistyczny włócznik, pozostawiający swoich kompanów samotnie w lesie. Ale rzecz jasna jego tu nie ma, gdyż jak sam twierdził na pewno nie zmierza w tereny zamieszkane przez elfy. Więc pomyślałam sobie, co za zbieg okoliczności spotkać tak podobną osobę. – Oznajmiła ironicznie Ilirinleath po czym kierując się w stronę księżniczki dopowiedziała – Panienko Scarlett wiem ze za mną nie przepadasz, ale za chwile będzie tu twój ojciec z oddziałem straży gotowym zaprowadzić cię do zamku nawet jeśli będą musieli zawczasu związać cię jak gobelin, więc jeśli znasz jakieś spokojniejsze miejsce gdzie moglibyśmy porozmawiać nie nękane przez dziesiątki oczu, to teraz byłaby najstosowniejsza chwila by w takowe się udać.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Jadł bardzo powoli, ba ledwo co zjadł za cały okres jego oczekiwania. Która ku jego szczęściu, lub też nieszczęściu nie był wcale długi. Kiedy pojawiła się w karczmie Scarlett, od razu ją spostrzegł, widział po niej, że nie była tą samą osobą, która wcześniej z nim rozmawiał. Albo inaczej, bo źle to zostało ujęte, widział po jej twarzy, że przed chwilą coś się stało. Mimo wszystko nie można odmówić mu jakiejkolwiek spostrzegawczości, bo mimo wieku - przy czym wcale stary nie jest - ma dobry wzrok.
Kiedy elfka się pojawiła to wstał, poczekał aż podeszła i kiedy usiadła, też to zrobił. Zachowanie niemalże jak na jakimś dworze. Ale trzeba pamiętać o tym, że Srdan etykietę znał i nadal się do niej czasem stosował.
- Witaj, Scarlett. - Odparł, popatrzył z rezygnacją na swój "obiad" jak to nazwała księżniczka.
- Jadałem lepsze. - Dodał po chwili, po czym rzucił jej badawcze spojrzenie, miała zaczerwienione oczy. Było to albo spowodowane płaczem, albo innymi powodami. Jednakże wziął głównie pod uwagę tą opcję, w końcu widać było po niej, że jest delikatna. Tak ją ocenił.
- Płakałaś. - Powiedział po kolejnej chwili oczekiwania, utrzymując badawcze spojrzenie na jej twarzy.
Drgnął jednak, słysząc znajomy głos obok siebie. Odwrócił się, rzucając nowo przybyłej badawcze i spokojne spojrzenie. Ilirinleath.
- Witaj Ilirinleath z lasów Adrionu. - Ta formułka, szkoda, że ostatnim razem było coś w typie "żegnaj".
Żaden mięsień jego twarzy nie drgnął po wypowiedzi elfki, niemalże tyradzie wręcz.
- Dziwna sytuacja, dziwne rozwiązanie, dziwne zakończenie sytuacji. - Odparł, tamten dzień był cały dziwny, taka kumulacja.
- Możesz mi wierzyć, że nie planowałem zapuszczać się bliżej miasta, niż byłoby to konieczne. Co prawda byłem na terenie należącym do Danae, ale w pewnej odległości od miasta. Pewne wydarzenia skierowały moje nogi w to miejsce, więc jestem tutaj.
Wysłuchał wypowiedzi elfki skierowanej ku księżniczce. Dobrze, nie będzie musiał ich przedstawiać. Nie chciał poznać szczegółów, nie w sytuacji o której napomknęła elfka z Adrionu.
- Twój ojciec, ani nikt inny nie będzie zadowolony, że znajdujesz się w moim towarzystwie. Pozostawiam Ci decyzję co chcesz zrobić, jednak propozycja Ilirinleath co do przeniesienia się w jakieś spokojne miejsce brzmi kusząco. - Rzekł, powoli wstając, obstawiał, że Scarlett również zaraz wstanie i zrobią właśnie to o czym on i Ilia wspomnieli.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Myślała, a raczej była pewna, że wiatr wysuszył w większym stopniu jej wilgotne od łez policzki. Jak widać, myliła się. Nie spodziewała się, że chłopak zauważy w niej jakąkolwiek zmianę... Ojcu przychodziło to z ogromnym trudem, a właściwie, to nie przychodziło w ogóle. Ten Srdan to była naprawdę ciekawa postać, ale chyba najbardziej zaimponował jej tym, że zjawił się w gospodzie na jej prośbę, rozkaz. Tylko nieliczni postąpiliby tak jak on, a większość po prostu miałaby ją gdzieś i wróciła do domu.
- To przez wiatr. Zrobił się dość ostry przez co oczy mi po prostu łzawiły - wytłumaczyła mu tak, jakby postąpiła z małym elfem. Delikatny, szczery uśmiech nie schodził jej z ust. Doskonale wiedziała, że nic im nie grozi w karczmie. Marduk nie był zwykłym opiekunem. Posiadał dar, tak bardzo rzadki, a zazwyczaj zaklęty w przedmiotach. Potrafił bowiem wyczuwać wszelakie niebezpieczeństwa. Gdyby więc miała stać się jej krzywda, wkroczyłby w tempie natychmiastowym.
Elf stał przy drzwiach, opierając się plecami o ścianę i obserwował wszystko oraz wszystkich. Każdemu obecnemu zrobił wstępny test osobowości, dzięki któremu mógł stwierdzić, że póki byli trzeźwi, nie stanowili większego problemu.
Scarlett już chciała zamówić coś dla siebie na obiad, gdyż na zamku nie wzięła nawet kęsa, ale wtedy napotkała znaczące spojrzenie swojego opiekuna.
Co jest?![i/], pomyślała nieco przestraszona, ale po chwili miała odpowiedź. Do gospody weszły dwie elfki. Cóż, miała tę "przyjemność" i zdążyła je poznać, co za specjalnie nie przyprawiało ją o ataki radości. Dziewczyna wywróciła zrezygnowana oczami, zdając sobie sprawę, iż nie przyszły tu na kufel piwa.
Kiedy były już przy ich stole, elfka otwierała usta, aby coś powiedzieć, jednak ulubienica jej ojca była pierwsza. Chyba jeszcze w całym swoim życiu nie była tak zaskoczona jak w momencie, gdy okazało się, że Srdan ją zna. Oczy jej prawie wyskoczyły z tego szoku! Na szczęście, nie pajali do siebie wielką sympatią, miała więc swego sprzymierzeńca.
- Tak Ci powiedział? Że niby zaraz będą tu żołnierze? Nie bądź śmieszna. Znam swojego ojca lepiej od Ciebie i wiesz co? On chce się Was po prostu pozbyć. Nie jesteście pierwszą grupą, która miała mnie odnaleźć po kłótni w jadalni. Nie jesteście też ostatnią. Myślicie, że ojciec oddałby swoją córkę na ambasadora? - Wstała powoli z krzesła, nie spuszczając wzroku z elfki. - Gdy byłam mała, zamknął mnie w wieży, bo urodziłam się z brązowymi włosami a nie z czarnymi, jak na prawdziwej Leśnego Elfa przystało. Naprawdę uważasz, że miałby się czym chwalić poza granicami Danae?
Prawie umierała ze śmiechu. Tak, to było naprawdę zabawne przedstawienie. Namiestnik nigdy nie wysłałby po nią wojska, bo całe Królestwo musiałoby to zobaczyć. Od tego był Marduk i nawet pani idealna nie mogłaby owej reguły zmienić.
- No ale jak tak bardzo chcecie, to możemy iść. Mi jest wszystko jedno - dodała po chwili, odchodząc od stołu, po czym podeszła do Marduka i nie czekając na swych "towarzyszy" wyszła przed karczmę, gdzie też się zatrzymała.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Ilirinleath została sama przy stole. Przyglądała się Scarlett opuszczającej izbę. Zdawała sobie sprawę że nie ma szans przekonać do siebie elfki w tak krótkim czasie, a to oznaczało iż zarówno ona jak i Lariten muszą opuścić Danae. Starsza elfka podeszła do niej niosąc w rękach dwa kufle piwa.
- Już wychodzimy? Co to znaczy? - Dziwiła się.
- Myślę że poniosłyśmy porażkę i czas się zbierać. Ta mała rozkapryszona smarkula jest uparta jak kozioł. Chyba nie ma ochoty z nami rozmawiać. Dowiedziałam się tylko że obie z względu na kolor włosów nie możemy uważać się za leśne elfy, co w tych stronach jest przestępstwem za które można trafić do lochów. - Ilia spojrzała na śnieżnobiałe włosy Larinten. Jej z kolei były w kolorze żółtych jesiennych liści. Połowa mieszkańców Adrionu miała jasne włosy i nikt nie robił z tego powodu problemów. Nikt poza Scarlett. Strażniczka nic nie mogła poradzić na to że irytuje ją księżniczka i jej arystokratyczne problemy z włosami czy z rodzajem sukni jaką należy wybrać na kolejny bal. Wprawdzie Ilia nie popierała metod wychowawczych ojca Scarlett, ale uważała że tej ostatniej przydałaby się jakakolwiek praca, najlepiej dużo cięższa niż wygodna posada ambasadora która tak bulwersowała młodą elfkę.
- Myślę że to przez to iż zamiast się z nią zaprzyjaźnić próbujesz jej matkować. Chodź pokażę ci jak to się robi. - Podsumowała Larinten ciągnąc Ilię w stronę wyjścia. - I weź piwo. Karzą tu sobie płacić z góry więc nie mam zamiaru z niego rezygnować. Podobnie jak nie mam zamiaru rezygnować z naszego zakładu.
- Przestań. jak możesz myśleć o głupim zakładzie gdy mamy na głowie tyle problemów.
- Głupi to on się okaże tylko dla tej która go przegra.
- A niby skąd Scarlett miałaby mieć wiedzę by rozstrzygnąć nas spór?
- Jeśli nie ona to może jej umięśniony ochroniarz, albo ten twój wysoki przystojniak z włócznią.
- To nie jest żaden mój przystojniak, tylko zwykły kłamca. - Protestowała Ilirinleath, ale jej towarzyszka przestała już słuchać.
- Hej mała. Czekaj. - Zwróciła się do księżniczki. - Ale padlina ta cała impreza. Wszystkie twoje obiady rodzinne są tak drętwe czy to wyjątkowo przez nas? Świetnie że udało nam się stamtąd wyrwać. I to na dobre, bo twój wspaniałomyślny ojczulek postanowił wyrzucić nas z królestwa. - Śmiała się Larinten jakby ta informacja była powodem do radości. - Ale zanim stąd uciekniemy musze wygrać pewien zakład a do tego potrzeba nam sędziego z wiedzą na temat waszych tradycji. Bo widzisz ja i Ilia mamy ... jak to nazwałaś?
- Odrębne sposoby pozyskiwania informacji. - Dokończyła Ilia nie kryjąc się z obrażoną miną. Cokolwiek planowała Larinten jej wydawało się kompletną bzdurą.
- No wiec hihi, chodzi o kryształowe jezioro i jakieś tam kwiatki co kwitnie z nich tylko jeden a do tego tylko raz w roku. Jak chcesz nam pomóc to Ilia ci wszystko wytłumaczy. Nieistotne. Najważniejszym jest fakt że przegrana strona zobowiązała się wykonać jedno z zadań wyznaczonych jej przez zwycięzcę. A ja nie przepuszczę takiej okazji. - Larinten nie kryła rozbawiania, tak jakby już widziała Ilirinleath wykonującą wielce przezabawna karę jaką sama zdążyła wymyśleć.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Znał ją, to było za dużo powiedziane. Ich ścieżki się skrzyżowały, niekoniecznie był zadowolony z rozwiązania ich znajomości, o ile można tak to nazwać. Raczej pewne wydarzenia zmusiły ich do krótkotrwałej współpracy, do której ostatecznie do elfka go zachęciła. A on przyjął "propozycję". Przynajmniej tak to wyglądało w jego oczach. No cóż, dobrym pomysłem było jakieś zarezerwowanie jego czasu, niźli zwykłe wałęsanie się. To, że ostatecznie wyszło jak wyszło. No cóż, nie był z tego dumny, musiał się zgodzić gdyby ktoś to powiedział, że to było głupie i błędne z jego strony. Ale cóż, nawet jemu się takie sytuacje zdarzają.
Z nic nie wyrażającym wyrazem twarzy wysłuchał ich wszystkich wypowiedzi, nie miał zamiaru się wtrącać, przecież to nie w jego gestii leżało teraz decydowanie. Przy czym nie miał zamiaru być od nich kompletnie zależnym. Wstał, kiedy księżniczka zdecydowała się wyjść.
Stał przez chwilę, by po chwili ruszyć przed Ilią i jej towarzyszką ku wyjściu za Scarlett. W dłoni oczywiście trzymał włócznię. Chcąc nie chcąc słyszał również rozmowę dwóch elfek za nim. Kiedy wyszli, poczekał aż Larinten zagadała do Scarlett, poczekał jeszcze chwilkę i dobrze, bo Ilia potrzebowała coś dopowiedzieć swojej towarzyszce. Podparł włócznię o ścianę budynku. Po chwili Srdan stanął obok Ilii, można by powiedzieć, że niebezpiecznie blisko niej.
- Ilirinleath z lasów Adrionu, wyjaśnijmy pewne kwestie, nie jestem kłamcą. - Powiedział, składając ręce na piersi i przyjmując pewną postawę. Lustrował ją dość, hm, obojętnym spojrzeniem, z lekkim nachyleniem ku przyjaznym. W końcu, on tam ją przez ten okres czasu kiedy byli w sytuacji zmuszającej do wspólnej pracy polubił. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że nie działało to tak w obie strony. Ale chciał to wyjaśnić.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Stała na dworze jak słup soli. Chcieli wyjść... to no wyszła, a teraz jeszcze musiała na nich czekać. Dotarcie na zewnątrz zajęło jej niecałą minutę, a oni w pięć nie mogli tu dojść. Nie przeszkadzało jej to jakoś bardzo, jednak robiło się nieco zimno, a sukienka, którą miała na sobie, nie chroniła zbytnio przed niskimi temperaturami. Mimo to trwała dzielnie, nie odzywając się ani słowem do swojego opiekuna. Nie wiedziała, o czym tamta chce z nią rozmawiać, ale nie była tym zainteresowana, bo zbywanie ludzi wychodziło Scarlett naprawdę nieźle,więc jeśli przyjdzie taka potrzeba, to najzwyczajniej w świecie zakończy tę rozmowę.
Trochę im to zajęło, ale w końcu cała trójka wyszła z karczmy. Brązowowłosa elfka spodziewała się jakiejś moralizatorskiej gadki od ulubienicy jej ojca, ale odezwała się ta druga, co było ogromnym zaskoczeniem. Czyli ta, oprócz flirtowania potrafi też coś innego. Słysząc jednak jej słowa, księżniczka zaczęła się zastanawiać, która z kobiet z Adrionu była gorsza.
- Z Waszego powodu musiałam w ogóle iść na ten obiad. Król jada ze swoimi doradcami, z bratem... Królowa siedzi u siebie, ja u siebie i wszyscy są szczęśliwi - mruknęła. Przynajmniej jej nie matkowała, duży plus dla tej pani.
Robiło się nieco zimniej, co wyraźnie odczuła na swojej skórze. Na szczęście zauważył to Marduk i jak na prawdziwego dżentelmena przystało, ściągnął swój płaszcz i zarzucił go na ramiona swojej podopiecznej. O tak... to cudowne ciepło i zapach... od razu sobie przypomniała czasy, kiedy podkochiwała się w swoim opiekunie i wkradała się do jego pokoju, zakładała jego rzeczy, tuliła do poduszki...ach te młodzieńcze miłostki i dziecinne zachowania.
Kiedy kobieta ponownie się odezwała, Scarlett była zmuszona znów na nią spojrzeć. Nie zachowywała się bezczelnie wobec gościa - bezczelne miała tylko myśli, bo w tamtym momencie delikatnie się uśmiechała.
- Nie mam pojęcia o jakiej roślinie mówicie. Ale skoro to takie ważne, to dlaczego nie poczytacie o tym? W każdym Królestwie Elfów są biblioteki - powiedziała w miarę spokojnie. Po chwili jednak coś jej się przypomniało, więc dodała:
- Dlaczego kłaniacie się królowej? Nie wiecie, że ona jest tutaj mniej warta niż namiestnik? Oczywiście, należy się szacunek, tak jak każdej żywej istocie, ale okazując szacunek jej, kompletnie zapomniałyście, że to król włada Danae i to on zgodził się na Wasz przyjazd.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Sposób działania Larinten okazał się tak samo zawodny jak jej. Ilirinleath zdawało się że jeżeli księżniczka Scarlett miałaby tu kogokolwiek posłuchać, to najszybciej tą osobą okaże się Srdan. Była jednak daleka od tego aby po raz kolejny prosić włócznika o pomoc. "O nie, aż tak bardzo zdeterminowana nie jestem" Przekonywała samą siebie. Przynajmniej na razie postanowiła dać jeszcze szansę swojej starszej towarzyszce.
- Sprawdzić w bibliotece? - Ilia zwróciła się do księżniczki. - Już to zrobiłam. Właśnie w tym problem iż Larinten nie wierzy w to co jest zapisane w księgach. Woli pozostawać przy swoich niedorzecznych teoriach.
- To wasz problem polega na tym że ślepo ufacie w to władcy naszych krain chcą abyśmy wierzyły. Myślisz że którykolwiek z królów pozwoli na to by w księgach znalazły się krępujące dla niego sekrety? Przyjmujecie księgi za pewnik a tymczasem prawdziwa wiedza o życiu wycieka wam przez palce - Protestowała Larinten. - Chcesz wiedzieć mała dlaczego kłaniamy się królowej? Bo właśnie tak napisano w kronikach Adrionu. A rzesze takich Ilii jak ona, przeczytawszy zawczasu wszystkie dekrety uznały iż królowa faktycznie sprawuje tu władzę i postanowiły płaszczyć sie akurat przed nią.
Ilirinleath nie bardzo rozumiała jak jawna sprzeczka miała zyskać im sympatię Scarlett, ale nie zamierzała godzić się na brednie wygłaszane przez Larinten.
- Przestań robić małej sieczkę w głowie. Kłaniamy się przed królową nie dlatego że tak jest gdziekolwiek napisane ale ponieważ tego wymaga dyplomacja. Pewne rzeczy nawet jeśli o nich wiesz, należy zachowywać w tajemnicy, a juz na pewno nie porusza się ich nie pierwszym spotkaniu w obecności rzeszy niepożądanych osób. Dlatego właśnie nie omawia sie z królem sposobów leczenia rzekomo dokuczającej mu wstydliwej choroby, upominki wręcza się królowej a nie damą dworu o których wiesz że są faworytami władcy, tak samo jak nie wywleka się od razu delikatnej sprawy nieobecności wojsk Danae przy przepędzeniu górskich troli. Nawet wtedy gdy doskonale wiesz jaki był tego powód. To są zasady etykiety których należy przestrzegać a o których ty nic nie wiesz ponieważ spisano je w miejscach do których nie raczysz zaglądać.
- Bla, bla, bla. Pieprzenie, tylko po to by nie przyznać się do porażki. Jestem pewna że któryś z czarujących panów mógłby potwierdzić moje zdanie. - Larinten słodkim głosem zwróciła się do Srdana i Marduka. Przekonywanie mężczyzn do swoich racji zawsze szło jej wyjątkowo sprawnie.
Pochłonięta kłótnią z starszą elfką, Ilirinleath nawet nie zauważyła jak zbliżył się do nich oddział pałacowej straży. Ojciec Scarlett działał niezwykle szybko i sprawnie. Mimo całych uprzedzeń jakie żywiła do księżniczki, strażniczka nie chciała dopuścić do tego by upokarzano ją w obecności mieszkańców i siłą zaprowadzono księzniczkę do zamku. Stanęła miedzy zbliżającym się oddziałem a Scarlett. Ku jej zdziwieniu gwardziści nie zwrócili się do księżniczki lecz do nich obu.
- Ilirinleath i Larinten z delegacji Adrinu? - Spytał dowódca straży.
-O co chodzi? Do zmroku mamy jeszcze trochę czasu. - "Czyżby zamierzano wyrzucić je z Danae tak szybko? "
- Jesteście aresztowana za zabójstwo Cirona Mądrego. Pójdziecie z nami. - Ilirinleath niemal padła z nóg na wieść o śmierci swojego dowódcy o którą to właśnie je oskarżono. - Ty księżniczko również powinnaś wrócić do pałacu. Dla swojego bezpieczeństwa. Z kolei jak chodzi o ciebie włóczniku najlepiej zrobisz jeśli nie będziesz się wtrącał w sprawy miasta i spokojnie opuścisz jego mury.
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Czy zawsze, kiedy spotka elfkę z Adrionu musi to nieść ze sobą jakieś dziwne wydarzenia? Ostatnio jakiś Grabarz, kobieta, oddział w lesie... Do tego jeszcze dodać to co się tam działo, ba, nawet smok był! A tym razem? Najpierw niespodziewanie się pojawia, w dodatku ich los mimowolnie znów się przeplata. Tym razem jednak była mała zmiana. Elfka ostatecznie nie była sama tylko w towarzystwie drugiej elfki, która jakby uwierzyć Ilii, robiła w głowie Scarlett "sieczkę".
Nie miał zamiaru wtrącać się do ich rozmowy. Elfka go zignorowała, a on sam w kwestii etykiety byłby w stanie coś powiedzieć, ale jak to od długiego okresu czasu było z nim - nie lubił się chwalić swoją wiedzą. Zawsze lepiej przecież, żeby ktoś Cię w razie czego nie docenił, niźli znał wszystkie informacje na Twój temat. Chociaż. Wiedza o tym, że Srdan zna etykietę nie stanowiła dla nikogo żadnego punkty zaczepienia. No bo jaki mogłaby stanowić? No żaden.
Rzucił spojrzenie elfce, która nazwała jego i Marduka czarującymi państwami. W oczach błysnęło mu rozbawienie.
- Niestety nie popieram Twojej teorii. Ilirinleath ma rację. - Można było to różnie odebrać. Że specjalnie postawił się po stronie tej elfki by po prostu w jakimś stopniu zrekompensować swoje "winy". Albo po prostu na prawdę miał takie zdanie. Ostatecznie - w tym przypadku obydwie opcje się zgadzały.
Niestety, nie było możliwości wdania się w dłuższą rozmowę, bo do zajętych rozmową elfów podszedł oddział pałacowej straży. Początkowo nie zareagował wcale, czekając na ich ruch. Kiedy dowódca straży zapytał o elfki z delegacji Adrionu - czyli tutaj czegoś się już dowiedział, skąd się tu znalazły mianowicie. Popatrzył pytająco na Ilię, ta odpowiedziała pytaniem na pytanie. Ale tym pytaniem też dała odpowiedź. A kiedy gwardzista powiedział o co chodzi, to chyba wszyscy obecni - on, Scarlett, Ilirinleath i Larinten osłupieli. Dowódca oddziału skierował się też do niego. Ale dzisiaj Srdan nie miał zamiaru tak łatwo komukolwiek ulegać. Zwłaszcza, że nie wierzył w winę elfek z Adrionu. Przez krótki okres czasu przebywania w towarzystwie Ilii, poznał ją na tyle, by wiedzieć, że ta nie byłaby zdolna do zwykłego morderstwa.
Wystąpił przed elfki.
- To musi być pomyłka. Od jakiegoś czasu są tutaj, nie miały kiedy popełnić tego przestępstwa. - Powiedział pewnym głosem. Ścisnął włócznię w dłoni. Miał nadzieję, że delegatki nie będą chciały się po prostu poddać oddziałowi, bo jego "wystąpienie" poszłoby na marne. A w razie potrzeby, jest im skłonny pomóc. Tylko nie wiedział co z księżniczką i z Mardukiem. Marduk pewnie postawi się po stronie gwardzistów i jak będzie trzeba - może nawet zmusić Scarlett do pójścia z nimi. No, chyba, że jakoś sobie poradzą z tą sytuacją w inny sposób.
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Scarlett nie miała bladego pojęcia, w której księdze jej "towarzyszka" przeczytała takie szamańskie bzdury. Dobrze, większość się zgadza, ale nie potrafiła pojąć przytoczonej przez blondynkę zasady etyki odnośnie tego, iż to królowej należy się większy szacunek niż królowi. Oczywiście, Wszystko byłoby w porządku, gdyby królowa wywodziła się w prostej linii od pierwszego władcy Danae, gdyby była z nim chociaż w najmniejszym stopniu spokrewniona. Niestety, ale na nieszczęście elfki z Adrionu było właśnie na odwrót.
Brązowowłosa spojrzała na swojego opiekuna, pytając go w ten sposób czy ten chodzący ideał miał rację. Księżniczka nie posiadała wiedzy historycznej, nie potrafiła wytłumaczyć pochodzenia niektórych zjawisk, jednakże etyki uczono ją niemal od urodzenia, a kręcenie głową przez Marduka tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ta tutaj wreszcie się pomyliła.
- Z tego co wiem, to Adrion nie jest monarchią. Masz więc prawo tego nie wiedzieć, ale tutaj ponują trochę inne zasady niż te opisane w starych księgach - odparła, odgarniając grzywkę, która nieustannie opadała jej na oczy, tym samym ograniczając widoczność. - Większy szacunek i respekt należy się temu, który w każdym momencie może skrócić Cię o głowę - dodała jeszcze.
Po tym nastała nieco krępująca cisza, która nie trwała długo, gdyż w ich stronę zaczęli zmierzać strażnicy z zamku. Czyżby elfka miała rację i przyszli tu po nią? Nie, na pewno nie. Ojciec darzył Marduka zaufaniem i to on był za nią odpowiedzialny, dlatego też nigdy żaden gwardzista nie musiał zabierać ją do domu siłą. Mimo wszystko, ten widok to błachostka w przeciwieństwie do tego, co miało miejsce kilka sekund później. Ilia zasłoniła ją własnym ciałem i niczym matka zaczęła bronić przed rzekomym złem. Czyżby bała się, że zostanie upokorzona na oczach poddanych?
Jesteście aresztowana za zabójstwo Cirona Mądrego. Pójdziecie z nami - rzekł dobrze jej znany dowódca armii, a Scarlett niemalże zakrztusiła się własną śliną. To był chyba jakiś żart... Elf kazał wracać jej do zamku, ale na szczęście Marduk przypomniał o swojej obecności i wszystko stało się jasne.
- Kato, udawaj, że nas nie widziałeś, dobrze? Po prostu mam parę spraw do załatwienia z nimi, ale nie martw się. Daję ci słowo księżniczki, że przyniosę je w jednym lub w kilku kawałkach. Marduk i włócznik mi pomogą, a sam dobrze wiesz, że z szermierki jestem najlepsza w całym królestwie - powiedziała spokojnie, pokazując mu swój miecz. Wyciągnęła go z pochwy i przyłożyła do szyi wiadomej elfki. - Będą grzeczne, zobaczysz. - Uśmiechnęła się subtelnie, a strażnicy naprawdę ich puścili. Ale dali swojej pani tylko godzinę. Mieli więc bardzo mało czasu. Spojrzała na swego przyjaciela, po czym schowała ostrze i chwyciła Srdana za nadgarstek. Opiekun księżniczki zaś złapał elfki za przedramiona i razem z podopieczną pociągnął ich w stronę bezpieczniejszego miejsca.
Scarlett nie miała pojęcia, co robić. Zdawała sobie sprawę, że w większości sprawach w Danae obowiązywało prawo odwetu, ale mimo iż nienawidziła tych dziewczyn z całego serca, to nie chciała, aby zostały publicznie stracone. Ostatecznie mogłyby spędzić resztę życia w królewskich lochach, czego również im nie życzyła. W pewnym sensie powinny zostać odesłane do Adrionu, jednakże do zbrodni doszło na terenie Danae, więc to tutaj z pewnością będzie toczyć się sprawa.
- Co wyście zrobiły? - zapytała, zaciskając pięści.
Ilia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 111
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Zwiadowca , Strażnik , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Ilia »

Gdyby mogła wybierać Ilirinleath wolałaby wrócić do zamku, zobaczyć miejsce w którym popełniono zbrodnię i usłyszeć zarzuty jakie wobec nich wysunęli władcy Danae. Nie potrafiła wyobrazić sobie niczego co stanowiłoby najdrobniejszą poszlakę mogącą skierować oskarżenie o popełnienie morderstwa na nią i Larinten. A jednak tak właśnie zrobiono. Na nieszczęście dla elfki to Scarlett, najlepszy szermierz królestwa, dowodząca oddziałem straży, sędzia i kat w jednej osobie, przejęła śledztwo.
- Niby co mamy ci powiedzieć. Nie zrobiłyśmy tego. Przecież nie przybyłyśmy do Danea żeby mordować się nawzajem. Gdybyśmy faktycznie chciały pozbyć się Ciriona, w czasie podróży miałyśmy na to sto razy lepszą okazje niż w mieście gdzie wszyscy na nas patrzą. Jesteśmy tak samo jak wy zaskoczone tym ci się stało. Tym bardziej iż odpowiadałyśmy za jego bezpieczeństwo. – W rzeczywistości od momentu przekroczenia bram miasta to straż Danae winna gwarantować im ochronę, ale łatwiej było oskarżyć je dwie, unikając w ten sposób wstydu i ewentualnego sporu z sojusznikiem znad granicy. – Poza tym gdybyśmy były winne to nie uganiałybyśmy się za tobą po karczmach, tylko już dawno były w połowie drogi galopując do Adrionu.
- Ilia. Oni już wydali na nas wyrok. Musimy uciekać. – Weszła jej w słowo Larinten.
- Wygląda na to że jestem najbardziej zapracowaną kobieta w mieście. Ledwo co tu przyjechałam, a już miałam czas by wziąć udział w audiencji i królewskim obiedzie, zlecono mi dodatkową misję na którą wcale nie mam ochoty, kazano uganiać się za księżniczką po całym mieście, a przy tym jeszcze zdążyłam zamordować przyjaciela. – Ilirinleath była gotowa podejrzewać o morderstwo dosłownie każdego. Całe Danea bo było stuknięte. Scarlett która miała motyw broniąc się przed zamążpójściem. Srdana który jak zwykle pojawił się bez rzekomego celu co oznaczało dokładnie tyle iż jeden konkretny cel – zabójstwo , na pewno posiadał. Mirama bo jako jedyny z ich poselstwa od początku życzył Cironowi porażki, a nawet Larinten. W końcu nie mogła zaświadczyć co takiego porabiała elfka gdy opuściła jej komnatę udając się na przeszpiegi.
- Opanuj się Ilia i wiejemy z tego miasta. – Obstawała przy swoim starsze elfka - Niech Scarlett prowadzi dochodzenia. Jako wyjęte spod prawa tylko jej zawadzamy a mała ma możliwości i pozycję by dojść do sedna sprawy. – Larinten albo była przekonana że księżniczka zwyczajnie je puści, albo też była gotowa przebić się po trupach tu zebranych.
- Jeśli chcesz dojść do prawdy to zaczynasz od przesłuchania niewłaściwych osób. – Strażniczka zwróciła się do Scarlett – Powinnaś zapytać samą siebie. Przybyłyśmy tutaj przedstawić ci kandydata na małżonka. – Przyznała Ilirinleath. Księżniczka wcześniej czy później i tak dowiedziała by się o tej informacji, więc nie było sensu trzymać przed nią sekretów. – Zapewne lepiej wiesz kto mógłby być najbardziej niezadowolony z takiego obrotu sprawy i ewentualnie życzyć nam jak najgorzej. – „Kto poza tobą samą” dodała w myślach. W tej chwili dla elfki liczyło się tylko to by jak najszybciej opuścić Danae z dala od jego problemów i królewskich intryg. Wykorzystała więc nieuwagę pozostałych doskoczyła do najbliższego wierzchowca i po chwili galopowała daleko poza miejskie mury.

Ciąg dalszy Ilia
Awatar użytkownika
Srdan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 91
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Srdan »

Jak widać, nie dane im było dłuższe towarzystwo w tym gronie. Sama Ilia w jednej chwili, prawie, że w trakcie rozmowy wskoczyła na wierzchowca i zaczełą uciekać. Chociaż uciekać, to było za dużo powiedziane. Po prostu odjechała. A najlepsze było to, że nikt jej nie zatrzymał. Sam Srdan nawet nie drgnął. To była jedna z tych chwili kiedy mogło się zrobić wiele, chociaż ciężko było powiedzieć, czy wszystko by się udało. Nie mógl wiedzieć, czy zdążyłby powstrzymać elfkę. Jest szybko, ale ona również. A ryzyko zostania stratowanym przez wierzchowca było niezbyt kuszący. A po chwili, było już za późno by nawet o tym myśleć.
Ciężko było cokolwiek stwierdzić, ale ta sytuacja była na prawdę chora. Nie wątpił oczywiście w niewinność elfki. Ale jak zauważył - on i ona w jednym miejscu stanowili pretekst dla problemów, by się pojawić. Więc nawet dobrze, że szybko się od siebie oddalili. Dla bezpieczeństwa ogółu. Ale zostawała jeszcze jedna kwestia. Scarlett, księżniczka.
- Księżniczko... - Zaczął, odwracając się w jej stronę.
- To chyba pora, w której niestety muszę odejść. - Powiedział, podpierając się na włóczni.
- Z pewnych przyczyn nie jestem mile widziany w Danae, co już możesz wiedzieć, po wypowiedzi strażników, którzy przecież sami mnie stąd wyganiali... Wielka szkoda, że tak się to rozwinęło. Ale jestem pewien, że dasz sobie radę. - Powiedział, lekko się już cofając.
Skinął jeszcze głową Mardukowi, jakby powierzając mu pieczę nad księżniczką i odszedł. Najzwyczajniej w świecie udał się ku bramom, którymi mógłby opuścić miasto i gdzieś się udać. Tylko jeszcze nie wiedział gdzie...

[Ciag dalszy: będzie to dodam i tyle...]
Awatar użytkownika
Scarlett
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Scarlett »

Patrzyła jak elfki odchodzą. O to chodziło, niepotrzebnie zjawiły się w Danae. Chciały ją wydać za mąż, wiec leśne duchy, opiekunki Scarlett je ukarały.
Księżniczka była świadoma, że po powrocie do zamku czeka ją poważna rozmowa z ojcem, a przede wszystkim wujem. Jej głowa pod gilotyną nie skończy, ale miała nadzieję, że Marduk i Srdan również nie ucierpią. Pierwszego znała od lat, to oczywiste, że go pokochała jak członka rodziny. Włócznika zaś, mimo iż ich znajomość trwała kilka godzin zdążyła polubić, dlatego tez nie spodziewała się tego, co nastąpiło po kilku sekundach. Poszedł. Tak po prostu poszedł.
Patrzyła się nieprzytomnie w punkt, gdzie zniknęła jego sylwetka.
- Do widzenia, Szlachetny Elfie - wyszeptała i z wymuszonym uśmiechem udała się do zamku, a następnie zamknęła się w swojej komnacie. Słyszała jak Marduk ją woła, ale straciła ochotę na jakąkolwiek rozmowę, nawet z nim, co mogłoby sie wydawać dość dziwne. Cóż, dziwne, ale prawdziwe.


Ciąg dalszy Scarlett
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości