Szepczący LasZagubiony Zielony Szlak.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Zagubiony Zielony Szlak.

Post autor: Niviandi »

Królestwo Danae, zamieszkałe przez elfy, wydawało się perfekcyjnym miejscem dla Niviandi. Żyła w przeświadczeniu, że te istoty bardzo sobie cenią drogocenne tkaniny, ale... tak się nie okazało. Obecnie bardziej zależało im na zdobyciu jakiś roślin uzdrawiających czy tego typu rzeczy... - tak to pamiętała- niż na kolejnym rodzaju tkaniny. W końcu królestwo słynęło z handlu kołczanu czy skórzanych pancerzy, jednak braki miała w innych składnikach, na które zapanowała obecnie moda. Nie na złote, niemalże niezniszczalne włosy. Chociaż elfy wodziły wzrokiem za tym cudem świata, a w oczach niektórych panien gościła zazdrość i chęć dotknięcia tak cennego "towaru". Jednak nie mogła tu wiele zarobić na obecną chwilę. Na całe szczęście, na swojej drodze spotkała jednego ze znajomych handlarzy, Pana Brokyl. Człowiek, bardzo niskiego wzrostu i gruby, wyglądem przypominał krasnoluda, aczkolwiek nie miał aż tak gęstej i pokaźnej brody. Towarzyszył mu dzielny młodzieniec. Jakiś dobry znajomy, z którym nawiązał współpracę. Dość wysoki o brązowych włosach i piwnych oczach. Niezbyt umięśniony ani też chuchro, ot zwykły chłopaczyna.
Od razu zgodzili się zabrać ze sobą młodą dziewczynę. Szepczący las nie wydawał się nazbyt groźny, ale z pewnością wielki. Takiego wysiłku nie zniosłaby przecież Niv, poza tym, kupiła co dopiero śliczne trzewiki, a droga leśna z pewnością by nie służyła tak delikatnemu materiałowi. Jeszcze by pozdzierała skórę z pięt, wyglądałoby to, co najmniej, obrzydliwe. I te robactwa... Nie wiedziała czy w powozie handlowym nie jest ich więcej, ale on miał dach. Dach chronił przed deszczem, a deszcz sprawiał, że włosy się plątały i trudno było je rozczesać. Tworzyły się kołtuny, które trzeba było ściąć, a nie sprzedać. Same złe strony, dlatego podróż powozem była mniejszym złem, chociaż w oczach Niv, nadal obrzydliwym. Jednak żaden arystokrata z Danae nie wybierał się w żadną podróż i nawet smutne oczy na nic się nie zdały.
Po sprzedaniu całego towaru, który przywieźli ze sobą kupcy, mogli ruszać do Nowej Aerii. Ruszyli Zielonym szlakiem. Podróż z początku nie była niczym nadzwyczajnym. Młodzieniec obsypywał dziewczynę komplementami i różnymi innymi zagraniami by ją oczarować równie mocno, co ona jego. Jego ruchy były coraz to odważniejsze i Niv zaczęła się bardzo denerwować. Na całe szczęście Pan Brokyl co jakiś czas karcił chłopaka, starał się uspokoić i kontrolować sytuację. Raz nawet wybuchnęła kłótnia. Syrenka miała wrażenie, że wydzierają się na całą okolicę lasu, tak by cały świat miał dokładnie usłyszeć co też takiego mają sobie do powiedzenia, a mieli dużo. Pomyśleć, że to właśnie największe wojny rodzą się z najmniejszych problemów. Mimo to, wszelkie słowa szybko poszły w niepamięć i podróż znów stała się nieudolną próbą uwiedzenia księżniczki.
Niviandi nie za bardzo była zadowolona z warunków panujących na powozie. Starannie przytrzymywała swoją zielonkawą suknie. Prosta spódnica, od doły przyozdobiona była śliczną, delikatną koronką. Dekolt, w postaci łódeczki, sięgał od jednego ramienia do drugiego, odsłaniając zgrabne obojczyki. Na szyi zaś uwieszone były jasno-różowe korale. Dostała je na pamiątkę od pewnego szlachcica. Sama już nie pamięta za co, chyba ze zwykłej uprzejmości. Hm...a może to był jakiś Lord? No nie ważne. Liczyło się to, że był drogocenne i idealnie pasowały do równie blado-różowych trzewików. Złote włosy starannie uplotła w kok, w który wczepiła kilka intensywnie różowych kwiatów. Kilka kręciołków spływało wzdłuż jej okrągłej twarzy.
Niviandi powoli odlatywała w krainę snów. Wydawało się jej, że miła wieczność chociaż, tak naprawdę, podróż jeszcze na dobre się nie zaczęła. Niestety jej próbę zaśnięcia przerwał nagły atak.
Banda zbirów wyskoczyła tuż przed powóz. Ubrani na czarno mężczyźni spłoszyli konia, który niemalże przewrócił karawanę. Niv odruchowo chwyciła się młodego chłopaka, a on w momentalnie nabrał odwagi.
-Dawać no złota!-zawołali.

***
Nieznajomi zwinnie uchwycił młodzieńca, chociaż bardziej szkoda jej była Pana Brokyl'a. Był to jeden z dobrych znajomych mężczyzny, które co nieco nauczył ją handlu i nie chciała by coś mu się stało. Sztylet niestety niebezpiecznie przyłożony był tuż przy szyi kupca. Chłopczyna jak i kupiec, strzeżeni przez choćby jednego zbója, powiązani byli mocno linami na wysokości nadgarstka. Dziewczyna zmuszona byłą siedzieć na ziemi, tuż na przeciwko Pana Brokyl'a, a tuż po jego prawe stronie, krok za nim, pilnowany był młodzieniec.
Zdążyli już przeszukać cały wóz, ale najwidoczniej nie znaleźli tego, co chcieli.
Mężczyzna trzymał w garści złote włosy i targał księżniczką, jak zwyczajną szmatą.
-GADAJ GDZIE JEST?! -krzyczał groźnie-BO PODETNĘ GARDŁA!
-Ale ja nie wiem! -piszczała przerażona.
-GADAJ GDZIE TEN ZŁOTY PUCHAR WART MILIONY! ZABYTEK, GDZIE JEST?! -krzyknął kolejny kopiąc Pana Brokyl'a- Chcesz żebym zatłukł go na śmierć?!
Kłótnia i groźby trwały długo, ale nie było żadnych skutków. Pan Brokyl wierzył księżniczce o jej niewiedzy na temat złotego pucharku, młodzieniec zaś zaczął się wydzierać i nakazał jej wszystko mówić, ale ona, nie wiedziała o czym. Jaki znowu pucharek? Przecież ona nic nie wie!
-Nie mam pucharku! -była kompletnie zalana łzami i powoli traciła siły psychiczne- Mówię przecież! Nie wiem o czym gadacie...-załkała-Ale dam Wam co innego! Tylko puśćcie ich! Proszę!
Młodzieniec nie wytrzymał. Niech no ona da ten cholerny pucharek! Pewnie go gdzieś ukryła! Jego myślenie nie było racjonalne, ani słuszne, ale zaczął się rzucać. Po raz kolejny. Był więc idealną groźbą dla księżniczki. Bez większego problemu i zastanowienia, poderżnęli gardło chłopczynie, który padł na ziemie niczym wór ziemniaków. Niv nie była w stanie patrzeć, chociaż nią szarpali i kazali.
-Oddam wam włosy...-zapłakała cicho czekając na koniec piekła, które ją spotkało.
-Włosy?! Tyś durna jesteś! Włosy!
Zgraja bandytów zaśmiała się głośno. Skąd mogli wiedzieć, że te włosy są aż tyle warte? Syrenka niestety nie zdążyła im tego zdradzić, gdy kolejna dusza, Pana Brokyl'a, poszła do nieba. Zapłakała głośno. Teraz nie miała już nic do stracenia. Jej kat szarpnął włosami, tak, że przykucnęła na kolana. To była jej szansa.
Twarz zbója, który ją ograniczał pobladła, a później stała się sucha niczym wiór. Padł na ziemie. Zgraja patrzyła na niego ślepo, dopiero po chwili dojrzeli jak złotowłosa ucieka w głąb lasu.
Niv niestety nie miała nazbyt dobrej kondycji więc musiała poradzić sobie w inny sposób. Pierwszą jej pułapką był mały spływ, który po sobie zaciągnęła zbiegając z górki. Nie było to jednak nadmiar skuteczne, gdyż tylko dwoje z nich wyrżnęło się o sąsiednie drzewa. Jednak mogła nacieszyć się ich spowolnieniem. Kolejna pułapka była sprytniejsza. Podbiegła do jednego z drzew i wyssała z niego całą wodę. Ogromna roślina zaczęła lecieć w dół, idealnie stając się przeszkodą dla mężczyzn. Zdobytą wodę zgrabnym ruchem pocisnęła w górę tworząc małą tarczę, która zatrzymała na sobie kilka ostrych strzał. Biegła dalej, ale niestety płuca nie były w stanie już znieść takiego momentalnego wysiłku. Jej tempo nieco się zwolniło, ale adrenalina wygrywała, albo raczej wygrałaby, gdyby suknia nie zahaczyła o jedno z ostrych, odstających gałęzi. Upadła ostro na ziemię. Spojrzała niebieskim okiem na swoją drogocenną suknię. Była tak kosztowna i piękna... a teraz i podtarta. Jej suknia! Miała zamiar wyrwać ją z rąk drzewa, gdy jej oczom ukazała się czarna postać. Rodzynek, który przedarł się przez wszystkie przeszkody. Tak myślała z początku, bo po chwili pojawiło się jeszcze kilku.
-Ty mała dziw^&%!-krzyknął i uniósł sztylet do góry, tak by zamach był skuteczniejszy.
Niebieskie, wielkie przerażone oczy nie dowierzały, że właśnie w ten sposób ma zginąć księżniczka. Pisnęła z całych sił, zwijając się odruchowo w małą kulkę.

***
-Mówiłam Ci, że się spóźnimy! Teraz pucharek nie dotrze na czas! -rzuciła młoda kobieta o jasnych włosach- Jak zawsze musisz być taką leniwą świnią, która wstaje wczesnym południem?! Nie możesz choć raz wstać ze świtem! -krzyczała zdenerwowana, ale co mogła zrobić? Musiała szykować się do podróży.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Wrócił do Danae i właśnie tam, od jednej z niewielu osób, którym ufa, dowiedział się o problemie z bandytami. Nie miał aktualnie nic do roboty, więc powiedział, że się tym zajmie. Lidia, bo właśnie tak nazywała się kobieta, której ufa Erestor, podzieliła się z nim wszystkimi informacjami, które udało jej się zebrać. Niedługo po tym pół elf podzielił się z nią swoimi spostrzeżeniami. W Danae został jeszcze na noc, na początku chciał wynająć pokój w karczmie, jednak Lidia nalegała, aby przenocował w jej domu- po chwili zgodził się. Rankiem, następnego dnia wyruszył z miasta i zaczął wypełniać zlecenie.

*****

Głąb Szepczącego Lasu, właśnie tędy prowadził go trop grupy bandytów, którzy od niedawna grasują na Zielonym Szlaku. Ponoć najął ich jakiś mag lub nekromanta, aby zbierali dla niego potrzebne składniki. Jeżeli jest to prawdą to osobnik ten na pewno co jakiś czas odwiedza zbójów, aby po prostu odebrać składniki, które dla niego zebrali i oczywiście zapłacić im za te składniki- mieszaniec właśnie na to liczył, o ile w ogóle jest to prawdą. Podejrzewał też, że aby pozbyć się problemu bandytów to trzeba pozbyć się maga, bo całkiem prawdopodobne jest to, że gdy jedna grupa bandytów zginie to niedługo po tym pojawi się następna, która będzie miała to samo zadanie co poprzednicy. Erestor za cel postawił sobie wytropienie tego maga, jeszcze nie miał pomysłu jak to zrobi, jednak coś tam kłębiło się już w jego głowie. Podążanie tropem tej bandy nie było specjalnie trudne, bo nie umieli oni maskować śladów swojej obecności, poza tym pół elf, całkiem niedaleko znalazł zniszczony powóz, i właśnie w jego pobliżu udało mu się złapać ich trop. Nie znalazł ciał, więc łatwo domyślić się było, że banda wzięła zakładników, nie wiedział ilu, jednak podejrzewał, że co najmniej dwie osoby, bo kupcy przeważnie mieli ze sobą przynajmniej jednego pomocnika. To, że mieli zakładników tylko ułatwiało Erestorowi tropienie ich.

W końcu dotarł do kryjówki bandytów, nie różniła się ona niczym od innych kryjówek tego typu. Kilka namiotów rozstawionych na polanie, z czego ten największy na pewno należał do przywódcy i tak dalej. Schował się w krzakach, widział, że mają trzech zakładników, z czego dwóch nie żyło, a dziewczynie udało się uwolnić. Na początku miał nie ingerować i wykorzystać to, że w obozie zostało raptem trzech czy czterech bandytów i przywódca, jednak po chwili zdecydował, że pomoże dziewczynie- odwrócił się i pobiegł za nimi. Na szybko policzył, że goni ją pięciu zbójów, w biegu z pochwy wyjął miecz i nałożył szpony na drugą rękę. Biegał szybko, a kondycję miał bardzo dobrą, teraz też było tak samo. Jakoś udało mu się dogonić najwolniejszego z grupy goniącej dziewczynę i zabić poprzez szybkie poderżnięcie gardła- jego koledzy nawet nie zorientowali się, że brakuje jednego. Biegł dalej. Kaptur na głowie ukrywał jego twarz w swoim cieniu, jednak nie ograniczał wzroku mieszańca.

Wyskoczył z krzaków, które rosły za bandytą, który właśnie szykował się do wymierzenia ciosu w leżącą na ziemi, złotowłosej dziewczyny. Skutecznie wyeliminował bandytę z walki, i w ogóle z życia, bo podciął mu gardło, szponem. Krew z rozciętego gardła trysnęła również w stronę dziewczyny i pewnie kilka kropel spadło na jej twarz. Erestor wyskoczył zza ciała, które osunęło się bezwładnie na ziemię i przystąpił do zabicia trójki zbójów, którzy zostali przy życiu. Oczywiście, że wyciągnęli broń i ruszyli w jego stronę, jednak on było o wiele lepiej wyszkolony od nich i pewnie starszy. Najprościej ruchy zakapturzonego pół elfa można było opisać jako... taniec, dlatego, że jego ruchy były bardzo płynne i szybkie, a do tego precyzyjne. Wykonywał uniki, które mogły wydawać się czymś w stylu popisywaniem się zwinnością i zręcznością, jednak w rzeczywistości wywijał się od sztychów i cięć przeciwników. Jeden padł po tym jak Erestor w piruecie odciął mu głowę przy pomocy bułatu, drugi upadł na kolano po tym jak został w nie dość boleśnie kopnięty, a następnie padł na ziemię z podciętym gardłem. Trzeci był chyba wyszkolony najlepiej z tej trójki, bo pierwsze cięcie sparował i nawet wyprowadził kontrę, jednak i tym razem mieszaniec uniknął ciosu, a następnie wykręcił się i ranił przeciwnika w rękę, jednak nie w tą, w której trzymał on miecz. Pół elf obrócił się w czymś na wzór piruetu i przy tym przejechał szponami po klatce piersiowej przeciwnika zostawiając trzy, krwawiące rany. Mimo, że mogło to wyglądać na zabawę z bandytą, zamiast zabicia go, to nie była to zabawa. Przeciwnik Erestora po prostu nie nadążał z ciosami, bo był za bardzo ranny, a pół elf był za szybki. Ostatecznie Erestor przeskoczył na plecy wroga i wbił w nie swój miecz, który wyszedł z przodu, klatką piersiową, dokładniej w miejscu, w którym powinno być serce. Pół elf przytrzymał jedną ręką ciało przeciwnika i wyciągnął z niego miecz, a ciało opadło na ziemię. Jeżeli dziewczyna obserwował tą walkę to na pewno mogła porównać ją do tańca.

Po chwili przykucnął przy ciele i wytarł ostrze broni z krwi w ubranie martwego przeciwnika, to samo zrobił ze szponami. Po chwili schował bronie, wstał i odwrócił się do, na pewno przerażonej, niewiasty. Podszedł do niej i kucnął przy niej.
- Nic ci nie jest? - zapytał. Kaptur, a raczej cień, który kaptur ten tworzył, zasłaniał twarz Erestora, więc dziewczyna nie mogła jej zobaczyć, chyba, że odważy się na ściągnięcie tego kaptura, wtedy zobaczy jego twarz. Mimo, że nie widziała jego twarzy to mogła poczuć, że ją obserwuje.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Przebicie ciała rozniosło głuchy dźwięk, który wybudził dziewczynę z krainy wypełnionej wyłącznie przerażeniem. Czerwona ciecz spływała krętymi drogami złotych włosów. Martwe ciało padło tuż przed księżniczką, u jej stóp, jakby nauczono go dobrego wychowania, nawet po śmierci. Poczuła wilgoć na swoich policzkach. Drżącą dłonią dotknęła spływających kropel, które, jak się okazało, były koloru krwistego. Pobladła na twarzy. Chciała uciekać dalej. Kolejny nieznajomy tańczy na mchu tnąc wszystko co żywe i pozostawia po sobie czerwone smugi na wszystkim co się da. Także na sukni.
Zakapturzony gość był świadom każdego ruchu. Nie tylko swojego, ale także przeciwników. Tańczył między nimi niczym baletnica na scenie, tylko zdecydowanie, bardziej męsko. Stopy miękko opadały na mech, a ostrza, niemalże bezgłośnie, pozostawiały po sobie ślady swych odwiedzin. Musiała uwolnić się z macek natury i uciekać jak najdalej. Pociągnęła do siebie mocno suknię, która się rozdarła się w niewłaściwym miejscu.
Miała wrażenie, że powoli wybudza się z paraliżu. Obwiniała go za swoją nieudolność, ale tak naprawdę wystarczyło jedynie łagodnie unieść skrawek sukni.
Głowa jednego ze zbójów sturlała się w dół pozostawiając po sobie ścieżkę krwi. Niv miała wrażenie, że mdleje, jednak swoją głowę zdołała utrzymać dłonią. Mogła pocieszyć się tylko faktem, że łepetyna widziana była od jej czubka, a nie gardła i wnętrzności. Tkwiła w jakimś horrorze i bała się, że skończy równie niegodnie co i te chłystki. Księżniczka przecież nie mogła być pochowana bez głowy! Bez tak pięknych, złotych włosów! Toż to hańba! Tak zbezcześcić ciało pięknej królewny!
Szarpała suknią coraz mocniej, chociaż nie dawało to żadnych skutków. Przecież w siłę nie urosła od kilku tak nieskomplikowanych ruchów.
Była cała poharatana i ubrudzona we krwi. Ten odcień czerwieni zdecydowanie nie pasował do jej różowych trzewików czy korali. Płatki kwiatu, równie martwe co przeciwnicy, opadły na zielone podłoże. Ujrzała skrawek stóp, które powoli się do niej zbliżały. Odruchowo znowu skryła się pod zranionymi dłońmi i trwała tak przez chwilę. Nie czuła jednak żadnego bólu ani ukłucia. Zastanawiała się czy właśnie tak wygląda śmierć i czy rzeczywiście była tak bezuczuciowa. Szybko jednak okazało się, że nadal jest w krainie żywych. Z takiego przeświadczenia wyciągnął ją męski, niski głos.
Niebieskie, wielkie ślepia wpatrzyły się w nieznajomego. Strach powoli z nich ulatywał, ale nadal wypełnione były niepewnością. Czekała aż zada jej ostateczny cios, jakby w ogóle nie dotarł do niej sens jego słów. On się jednak nie ruszał. Nawet nie zwróciła uwagi, że czeka na jakąkolwiek odpowiedź. Półelf mógłby sobie pomyśleć, że jest niema, no ale przecież krzyczała jak głupia.
Wyciągnęła w jego stronę blade dłonie umazane krwią. Chciała ujrzeć twarz swojego wybawiciela, tak jak na księżniczkę przystało. Dłonie jej drżały, tym razem z niecierpliwości, ale jej ruchy były wolne i dokładne. Pociągnęła materiał do tyłu, który powoli zsunął się z dół.
-A!-pisnęła spłoszona i odsunęła się w tył. Jakby Pan Śmierci przybył ją jednak zabrać do siebie wysysając wcześniej z niej krew, której czerwień wypełniała jego oczy.
Mimo wszystko, Pan Śmierci nie był taki brzydki. Kwadratowa twarz przyozdobiona czarnymi włosami, imponowała syrence. Miał nieco niezgrabny nos, ale to dodawało mu męskości. Szkoda, że to kostucha nie z tego świata.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Dość długo czekał na to, aż usłyszy jakąkolwiek odpowiedź. Dziewczyna na początku chyba pomyślała, że Erestor chce ją zabić tak jak zrobił to z bandytami, jednak chyba nie przyszło jej do główki to, że jej krzyk przygnał go tutaj i pół elf jest tu dlatego, że chciał jej pomóc, co zresztą mu się udało, bo wszyscy bandyci, którzy ruszyli za uciekającą dziewczyną już nie żyją. Widział jak chowa twarz w dłonie, gdy się do niej zbliżał, chyba się go bała, przynajmniej na początku. Miał też wrażenie, że nieznajoma czeka tylko na to, aż Erestor zabije ją, a on tylko klęczał obok i czekał, aż dziewczyna odpowie na jego pytanie.
Gdy w końcu na niego spojrzała to usłyszał tylko pisk, który wydobył się z jej ust. Oczywiście wcześniej wyciągnęła swoje ręce w jego stronę i zdjęła mu kaptur z głowy, bo pisk był reakcją na twarz Erestora, przecież nie był, aż tak brzydki, że na widok jego twarzy kobiety zaczynały piszczeć. Swoją drogą to ciekawe jak dużo odwagi musiała w sobie zebrać, żeby przekonać się do tego, aby zdjąć kaptur z głowy mieszańca. Mimo tego pisku i cofnięcia się to i tak dalej na niego patrzyła. Pół elf zauważył, że dziewczyna ma piękne, niebieskie oczy, którymi teraz go obserwuje.
- Nie bój się, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy - powiedział dość spokojnym głosem, jakby chciał ją uspokoić. "Chyba, że rzucisz się na mnie pierwsza i to nie w podzięce za uratowanie życia" - dodał w myślach.
- Tropiłem tych bandytów, dotarłem do ich obozowiska i widziałem jak im uciekasz. Na początku miałem to wykorzystać, wybić tych, którzy zostali w obozie i przesłuchać przywódcę, ale postanowiłem, że ci pomogę - wytłumaczył jej. Dalej mówił dość spokojnym głosem.
- Co prawda nie jestem człowiekiem... Jestem elfem, znaczy się... pół elfem. Bardzo dobrze wyszkolonym w walce pół elfem - dodał po chwili. W sumie to nie wiedział dlaczego jej to mówi, chyba po to aby się uspokoiła.
- Słyszałaś o elfach, prawda? - zapytał.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Ach! -westchnęła przykładając drobne palce do soczyście malinowych ust- To dlatego tak wyglądasz!
Mieszaniec mógł te słowa odebrać w różny sposób. Jakby nie patrzeć, był dziwną mieszanką. Niby to elf, ale ludzkie rysy twarzy o oczach płonących w krwi zmyliły syrenkę. Z drugiej strony, księżniczka zwracała szczególną uwagę na wygląd i jej słowa jak najbardziej mogły być odebrane w negatywny sposób. Cóż, taka była. Przynajmniej szczera.
Miał także szczęście, że jej pomógł! Gdyby to przeżyła i dowiedziała się o jego ignorancji... Z pewnością niosłoby to ze sobą jakieś negatywne konsekwencje z jej strony! Zachował się jak prawdziwy mężczyzna, tak jak powinien. Niv wciąż grzebała w swoich kategoriach etykiety, nie dając mu najmniejszych ulg, czego nie był świadom półelf.
-Mówisz...-zaczęła delikatnie-...że ganiasz tych bandytów. A po cóż to? -spytała zahaczając złoty lok za ucho- Na pewno nie w zemście za moje krzywdy. -stwierdziła po czym delikatnie kciukiem starła z jego policzka kroplę krwi. Nie mogła znieść tej irytującej kropy, a że sama była umazana w czerwoności, to co jej było szkoda? Miał dość szorstki policzek. Zbyt szorstki na jej delikatną skórę, ale był jej wybawicielem. Winna mu była chociażby przełamać swoich wewnętrznych barier, które pozwoliły jej na tego typu gest.
-I tak, widziałam wielokrotnie elfy. Najrzadziej spotykałam mroczne, one lubią chować się po kątach czy jaskiniach. Niezbyt rozmowne, ale chyba taka w nich płynie krew. Jednakże elfa o ludzkiej twarzy nie było mi jeszcze dane zobaczyć..-stwierdziła swoją wypowiedź kończąc na dość uwodzicielskim uśmiechu...
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

- Mhm... - mruknął tylko. Jej słowa mógł odebrać w dwojaki sposób. Wiedział, że jego wygląd, a szczególnie wygląd twarzy różni się od elfów, w których płynie tylko elfia krew, mimo tego to i tak dało poznać się, że bliżej mu do elfa niż człowieka. Po kolorze skóry i oczy łatwo dało stwierdzić się to, że w ciele Erestora krew ludzka zmieszała się z krwią mrocznego elfa, a ta druga ma "przewagę", dlatego wygląda on bardziej jak mroczny elf, a nie człowiek, w sumie to nawet dobrze. Chyba, że ktoś nigdy wcześniej nie spotkał mrocznego elfa, wtedy możliwe, że nie stwierdziłby tej mieszanki krwi, a dowiedziałby się o niej dopiero gdy taką osobę poinformowałby o tym mieszaniec.
- Nie, nie w zemście za twoje krzywdy. Mam się ich pozbyć, ale nie tylko tych, którzy mają kryjówkę w pobliżu... mam pozbyć się źródła. Słyszałem, że za tym wszystkim stoi jakiś mag albo alchemik, który woli zdobywać składniki inaczej niż normalnie - odpowiedział na jej pytanie. Nie sprzeciwiał się, gdy kciukiem starła kroplę krwi z jego policzka, cierpliwie poczekał, aż dziewczyna skończy.
- Ale... nie będę cię tym zanudzał - dodał po chwili, zanim nieznajoma wypowiedziała kolejne słowa.
- W moich żyłach płynie krew mrocznych elfów, jednak zmieszana jest z ludzką krwią. Takich osobników jak ja nazywają pół elfami albo mieszańcami - wytłumaczył jej. Zauważył ten dość uwodzicielski uśmiech, jednak sprawił wrażenie jakby nie zwrócił na niego uwagi.
- Pomogłem ci. Możesz odejść, póki co nic ci nie grozi, chociaż las jest niebezpieczny, i nie mówię tu tylko o bandytach w nim żyjących - powiedział do niej, a następnie wstał. Wyciągnął dłoń w jej stronę w geście pomocy we wstaniu, ciekawe czy przyjmie tą pomoc.
- Podejrzewam, że więcej się nie zobaczymy, więc myślę, że zbędne będzie zdradzanie ci mojego imienia - stwierdził po niedługiej chwili. Miał zamiar wrócić tam skąd przybiegł, a konkretniej to do kryjówki bandytów, wybije ich, a przywódcę przesłucha. Wiedział, że przywódca bandytów będzie wiedział najwięcej, w końcu nimi dowodzi.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Ale?-ucięła krótko zanim mieszaniec wstał. Nie znosiła niedokończonych zdań. Chowały w sobie zazwyczaj tajemnice, które powinny być odkryte. Później mogły stawać się kartą przetargową nie w jednej sytuacji.
Niv, jak to księżniczka, wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny. Gest ten był bardzo królewski, godny i idealnie wykonany. Wszystko w niej wydawało się idealne mimo wielu wad, które jakoś przysłaniała perfekcja każdego ruchu. Tak ja proponował tak też i zrobił. Pomógł syrence, która wstała niezwykle ostrożnie. Suknia, jakoś sama z siebie się uwolniła, ale podarta była już wcześniej, przez szarpnięcie Niv. Odkrywała szczupłą łydkę królewny. Szybkimi ruchami zwinęła spódnicę tak by zakryła jej nagość.
-Jak to, mogę odejść?! -zbulwersowała się złotowłosa- Chcesz mnie tak zostawić?! -zaświergotała niezadowolona- Właśnie! Jest tu mnóstwo bandytów i nie tylko! Jest tak jak mówisz i chcesz mnie tu zostawić?! W środku lasu?! Wśród tych jeleni i dzikich dzików?! Mają mnie na jedno połknięcie!-uniosła swój ponętny głosik, który w tym momencie nie zdawał się nikogo zauroczyć.
Nie rozumiała postępowania mieszańca. Wpierw ją ratuje, brudzi krwią, odcina łby, a teraz chce zostawić na pastwę losu. Ją! Księżniczkę! To już wolała zginąć z rąk bandyty niż z pyska wilka. Tego pchlarza... dzikusa z lasu co wpieprza najbliższą mu podsuniętą padlinę. Bleh! Te pchły i muchy... Zimny dreszcz przeszył jej ciało. Nie mogła pozwolić na to by jakiś hodowca pcheł ją zadusił i pożarł. Ba! On nie mógł na to pozwolić!
-Nie możesz mnie tak zostawić! -stwierdziła rzecz wręcz dla niej oczywistą- Co to za sens ratowania kogoś z opresji skoro po chwili skazujesz kogoś na to samo?! Tylko w inny, zapewne gorszy sposób! -puściła suknię, gdyż nerwy jej puszczały, a łydka znowu pochwaliła się swoją bladością i delikatnością skóry.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Może to i dobrze, że wyciągnął w jej stronę swoją rękę i tym samym zaoferował pomoc, nie umiał czytać w myślach, ale miał dziwne wrażenie, że dziewczyna właśnie tego od niego oczekiwała, że pomoże jej wstać. W każdym razie przyjęła jego pomoc. Teraz zauważył różnicę wzrostu między nim, a nią, był od niej wyższy o ponad głowę, na oko to byłoby jakieś 25- 30 centymetrów.
Ze spokojem wymalowanym na twarzy wysłuchał tego co dziewczyna wypowiedziała wyraźnie podniesionym głosem, wyglądał jakby go to w ogóle nie ruszało, w sumie to określenie nie odbiegało zbytnio od rzeczywistości.
- Nie chcę cię tu zostawić- po prostu daję ci wolną drogę co do odejścia - odparł spokojnie. - Na twoim miejscu próbowałbym jak najszybciej dostać się na Szlak - dodał po chwili. Patrzył jej w oczy w trakcie tej rozmowy. Raz spojrzał nieco intensywniej, bo po prostu ciekawiła go reakcja na to intensywniejsze spojrzenie z jego strony, ciekawiło go czy nieznajoma przerwie kontakt wzrokowy i ucieknie wzrokiem, czy może dalej będzie patrzeć w jego czerwone oczy i nie przerwie kontaktu wzrokowego między nimi.
- A nie zabiorę cię ze sobą z jednego, prostego powodu: Będziesz mnie spowalniać. W stroju, w który jesteś ubrana nie najlepiej podróżuje się po lesie, więc spowalniałabyś naszą podróż, jeżeli miałbym cię ze sobą zabrać - wytłumaczył jej. To co, że była urodziwa, i to nawet bardzo? Miał inne priorytety. Może gdyby nie miała na sobie sukni, a miałaby spodnie to zabrałby ją ze sobą, a tak to raczej tego nie zrobi. Jego wzrokowi nie umknęło to, że gdy dziewczyna puściła suknię to tym samym odsłoniła się jej łydka, na chwilę nawet spojrzał w na jej łydkę, jednak po tej chwili przeniósł wzrok z powrotem na jej twarz.
- Jeżeli będziesz na siebie uważać to powinno udać ci się wyjść z lasu, trafić na Szlak i przy tym nie dać się zabić - powiedział po chwili. Już teraz, mimo, że krótko z nim przebywała to mogła stwierdzić, że mieszaniec jest z tych osób, które twardo trzymają się swojego zdania.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Oj...Księżniczce bardzo się nie spodobał sprzeciw. Nie przyjmowała do świadomości żadnej drogi do odejścia, ponieważ nie wiedziała nawet gdzie jest ani jak dojść do Zielonego Szlaku. Ba! Nawet on okazał się czarną dziurą dla dziewczyny. Posiadała jedynie kompletny brak wiedzy na temat jego dróżek i rozwidleń. Znała jedynie pkt zaczepne, jak np. Nowa Aeria.
-Wiesz co?! -zaczęła na nowo- Jesteś niehonorowy! Ani trochę! -podsumowała-Mój strój jest perfekcyjny!...W sumie..był..-załkała spoglądając na niego boleśnie- Taka piękna suknia...Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile kosztowała! Czekałam na te koronkę z tydzień, a ty mi tutaj marudzisz na temat ubioru! Prezentuje się znakomicie i jest wygodna! -broniła swojego cennego skarbu, jednego z wielu- Jak chcesz!
Obrażona stawiała pierwsze kroki, gdzieś...gdziekolwiek. Założyła dumnie dłonie na klatce piersiowej i przymknęła oczy, dopiero po chwili przystanęła. Tuż przed jej oczami zwisała wielka tarantula, bynajmniej w jej mniemaniu ogromna. Pajęczak spuścił się w dół by naprawić swoje domostwo, które nieświadomie uszkodziła syrenka. Pisnęła przerażona po czym szybkimi, zwinnymi krokami dobiegła do elfa chowając się bezpiecznie za jego ramieniem.
-Przenajświętszy! Spójrz!-przerażona wskazała palcem na pająka, który zwinnie budował swój świat na nowo- Weź go stamtąd! Jak mam przejść?! -dopiero po chwili zrozumiała, że nie przejdzie jeszcze przez wiele dróżek z powodu, jakby to określiła, tego czegoś. Mocno chwyciła się materiału na jego ramieniu. Spojrzała na niego błagalnie - Nie możesz mnie tak zostawić z nimi wszystkimi! -mówiąc z "nimi" miała oczywiście na myśli robactwo- Przecież to mnie wszystko zeżre w jedną noc!-intensywność niebieskich oczu zaczęła, jakby powoli się rozmazywać. Była bliska płaczu.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Z wyrazu twarzy złotowłosej łatwo dało wyczytać się, że nie spodobało jej się to, że Erestor dalej trwa przy swoim zdaniu i nie chce zgodzić się na to, żeby dziewczyna z nim poszła.
- Mhm, jestem niehonorowy, w końcu jestem najemnikiem, a przecież tacy ludzie są od razu skreślani, jeżeli idzie o jakikolwiek honor - odparł. Sarkazm w tym zdaniu był wyczuwalny nawet dla osoby, która nie zbyt potrafi wyczuwać go w zdaniach. Erestor nie specjalnie starał się z ukryciem tegoż sarkazmu, bo nie widział takiej potrzeby.
- Suknia może i piękna, jednak niepraktyczna, jeżeli idzie o przedzieranie się przez las - odparł. Nawet jeżeli dziewczyna uważała, że suknia jest wygodna i w ogóle to niech spróbuje przebiec się w niej przez krzaki lub w ogóle przez las, nawet jeżeli na co dzień chodzi w tego typu strojach to i tak nie będzie to dla niej łatwe zadanie. Ostatecznie dziewczyna odwróciła się i ruszyła przed siebie. Następne poczynania dziewczyny zdziwiły go trochę i dopiero po chwili pojął, że przestraszyła się ona pająka, któremu, świadomie lub nie, zniszczyła sieć.
- Pająk naprawiający sobie sieć. Co w tym strasznego i dziwnego? - zapytał retorycznie. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że są osoby, które po prostu odczuwają lęk przed pająkami- najwidoczniej trafił na taką osobę.
- Jeżeli smakujesz tak dobrze jak wyglądasz to te stworzenia, które cię zjedzą będą miał wyśmienitą ucztę - powiedział po chwili. Nie mógł się powstrzymać od czegoś takiego, a jeżeli dziewczyna odczyta to w odpowiedni sposób to domyśli się, że był to po prostu komplement.
- Powiedziałem ci wcześniej, że nie zabiorę cię ze sobą, bo będziesz mnie tylko spowalniać... - powtórzył to co powiedział całkiem niedawno. - Poza tym... gdybyś miała na sobie bardziej odpowiedni strój, czyli spodnie i jakąś koszulę lub kurtkę to szansa na to, że zabrałbym cię ze sobą wzrosłaby, bo byś mnie mniej spowalniała - dodał.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Najemnik, król, biedak... Nie ważne kto. Liczy się to czy ma honor! A ty nie masz!-Niv wciąż trwała w swoich przekonaniach- Gdybym była chociażby wieśniaczką, pogodziłabym się z tym faktem, ale nie jestem! -warknęła groźnie na sam koniec-One zawsze myślą, że im się nie należy. Głupie są.-stwierdziła beznamiętnie wygłaszając coraz to nowsze, osobiste teorie.
Przeraziła ją jednak myśl konsumpcji pająków. Obwinęły by ją tymi delikatnymi linami, które w dużych ilościach potrafiły uwięzić niejedną ofiarę... Niviandi wiedziała, że nie należy do osób silnych, co pogłębiło jej nieuzasadniony lęk przed tymi stworzeniami.
-Zjedzą mnie?...-spytała zlękniona, a jej dłoń zacisnęła się mocno na jego ramieniu. Mieszaniec mógł odczuć, że ciało tej bezbronnej istotki lekko drży. Spojrzała zmartwiona w stronę swojego małego potwora i przestraszyła się jeszcze bardziej. Niebieskie oczy uciekły w czerwoną przestrzeń półelfa.
-Przecież nie wyczaruję sobie spodni...-jej głos był delikatny, miękki. Wypełniony po brzegi bezbronnością.
Swoją drogą, nie wyobrażała sobie odziać się w spodnie. Ona, księżniczka? W tak nędznym stroju. Nie dopuszczała nawet takiej możliwości. Zawsze była przeciwko takim kompletom u kobiet, zbyt wiele odkrywały. Płeć piękna powinna być okryta tajemnicą, bić siłą kobiecości i niewinności, w jaki sposób ukazywały to spodnie? Odkrywały, a nawet wręcz podkreślały, linię pośladków czy łydek...bądź... Ach! Co za nieprzyzwoitość! Tak przynajmniej mówiono jej na dworach, w których dane było się jej zatrzymać. Nie miała zamiaru przyodziać spodni, choćby on sam potrafił je wyczarować. Nie miał wyboru, musiał ją wziąć ze sobą. Nie istniała inna opcja.
-A jak oni znowu mnie spotkają? Te Twoje zbóje...będą szukać jakiegoś złotego pucharku od jasnowłosej. Chcesz mnie tak zostawić? Wystawić? Będą mnie szukać zapewne. -stwierdziła nieco zirytowana faktem, że w ogóle musi o tym wspominać.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

- Tak, tak, jeszcze powiedz mi jaki to ja jestem zły, okrutny i w ogóle - odparł sarkastycznie. Nie patrzył na nią, bo przecież cały czas stała za jego plecami, chowała się tam i kurczowo trzymała go cały czas za ramię.
- A kim jesteś? - zapytał. Nie specjalnie oczekiwał tego, że dziewczyna odpowie mu na pytanie, zwłaszcza, że zaistniała sytuacja nie wpłynęła pozytywnie na zapoznawanie się.
- Nie zjedzą, chyba, że trafisz na jakieś wielkie pająki, których podejrzewam, że nie ma w tych lasach. A te mniejsze to w większości przypadków boją się ciebie bardziej niż ty boisz się ich, w końcu one są o wiele mniejsze od ciebie - powiedział do niej. Musiałby być całkowicie pozbawiony czucia, żeby nie poczuć tego jak dłoń dziewczyny zacisnęła się na jego ramieniu jeszcze mocniej. Czuł też jak jej ciało lekko drży.
- Wiesz, że to nie jest mój problem, prawda? - zapytał retorycznie, gdy wspomniała, że nie wyczaruje sobie spodni. Łatwo było domyślić się, że na wędrówkę po lesie to złotowłosa na pewno nie była przygotowana. Dlatego Erestor zawsze stawiał na praktykę, a strój który miał na sobie nie krępował ruchów i umożliwiał szybki bieg, bez względu na warunki. Praktyczny- spokojnie można było tak określić strój, który miał na sobie pół elf.
- Nie spotkają- w obozowisku zostało ich trzy czy czterech i przywódca. Nawet gdy domyślą się, że ktoś zabił ich... "braci" to wątpię, żeby poszli ich szukać - odparł spokojnie. Mogło to brzmieć jakby chciał ją uspokoić.
- Jeżeli szukają jakiegoś pucharku to podejrzewam, że najprędzej znajdą go w tym powozie, z którego wyciągnęli ciebie, kupca i jego pomocnika - dodał po chwili. Przez następną chwilę nie odzywał się, bo rozmyślał. Nad czym? To już jego tajemnica.
- Nie znam cię... więc dlaczego miałbym wziąć twój los w swoje ręce i pozwolić ci iść ze mną? - zapytał. Tym razem oczekiwał, że złotowłosa odpowie na jego pytanie.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

Księżniczka zaczęła już się na prawdę denerwować. Piękne, cienkie brwi nieprzyjemnie zakreśliły się w dół, wyrażając jej złość. Kompletnie nie rozumiała dlaczego ma się tłumaczyć czy przekonywać mężczyznę by ten bezpiecznie odprowadził ją na przystań. Stanęła przed nim naburmuszona, a pająki odeszły, gdzieś na boczny temat.
-Moja godność przedstawia się jako Niviandi Fjorlei.-rzekła ostro, ale bardzo oficjalnie-Jestem księżniczką i wypraszam sobie takowego traktowania.-machnęła po królewsku ręką, nadal będąc obrażona.
Tak na prawdę, pytanie "A kim jesteś?" zapadłaby głucha cisza, gdyby zrozumieć je na dwojaki sposób i gdyby sytuacja byłaby zupełnie inna. Wiedziała kim jest, gdzie mieści się na szczeblu. Uważała siebie także za człowieka, przynajmniej tak wszyscy uważali wokół, a ona nie miała wybitnie większych argumentów by się temu sprzeciwiać. To w pewnym sensie wywoływało u niej złość, ponieważ ludzie traktowani byli jako istoty zwyczajne, które nie miały w sobie nic prócz człowieczeństwa.
-Tak? Wybijesz ich wszystkich, a ten ich mag czy inny jakiś tam przywódca, to co sobie myślisz? Że odpuści?-prychnęła z kpiną- Jeżeli tak mu zależało na tym pucharku to z pewnością będzie go chciał zdobyć.-zarzuciła gęstwinę złota na plecy-Od jasnowłosej niewiasty, czyli ode mnie.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Zdziwił się trochę gdy dziewczyna wyszła zza jego pleców i stanęła na przeciw niego, jednak ukrył to zdziwienie, a złotowłosa nie mogła go zobaczyć. Widać było po niej, że jest po prostu zła na mieszańca za to, że dalej upiera się przy swoim i nie chce wziąć jej ze sobą.
- W takim razie gdzie twoja eskorta, księżniczko? - zapytał. Nie ukrywał, że te słowa śmiało mogą podchodzić pod kpinę.
- Ja jestem Erestor Falassion - przedstawił się po chwili i ukłonił, lekko i dworsko zarazem. Może, według niej, nie miał honoru, jednak chyba nie stwierdzi, że brak mu manier. Co prawda nie był wychowywany na dworze i nie mógł porównać swoich manier do tych szlacheckich, to wiadomo, ale jakieś tam maniery miał. Honor co prawda również posiadał, jednak "księżniczka" zdecydowała sądzić, że pół elf nie posiada czegoś takiego jak honor.
- Przywódcę bandytów mam zamiar przesłuchać i dopiero zabić - odparł. Skoro już chciała znać nieco więcej szczegółów to zdradzi jej je, w końcu to zadanie nie było jakoś szczególnie tajne, bo prędzej czy później i tak ktoś by się nim zajął.
- A maga mam zamiar wyśledzić dzięki informacjom od przywódcy tej bandy zbójów - dodał po chwili.
Wydawało mu się, że ten cały, złoty puchar jest ukryty gdzieś w powozie, z którego zbóje wcześniej wywlekli kupca, Niviandi i pomocnika kupca, więc nie wiedział dlaczego złotowłosa kolejny raz mówi, że ten mag, o ile w ogóle jest prawdziwy, będzie chciał ten puchar właśnie od niej, oczywiście, że zamierzał o to zapytać, i to teraz.
- Dlaczego akurat od ciebie, hmm? - zapytał, tak jak zamierzał.
Awatar użytkownika
Niviandi
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 135
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Arystokrata , Artysta
Kontakt:

Post autor: Niviandi »

-Moja eskorta?-spytała nieco zmieszana, ale musiała jakoś wybrnąć z sytuacji- Sądziłeś, że posiadaczka tak drogocennej, jak się okazało, rzeczy będzie przemierzać ten szlak z eskortą? Widać moi ludzie wszystko przemyśleli. Prawie...-zarzuciła ze smutkiem. Na prawdę żałowała sobie znajomego kupca- Najwidoczniej nie sądzili, że ktoś może ich...ehm...jak to się mawia u was... "sypnąć"?
Oparła dłoń na swoim policzku. przez chwilę błądziła gdzieś myślami. Niebieskie oczy ponownie spojrzały na niego niewinnie, jednakże po chwili przybrały ten sam wyraz zirytowanej twarzy.
-Wiem gdzie jest ten pucharek.-zarzuciła pewnie- Nie myślałam, że będzie on tak cenny. Wyglądał na wyrób ze sztucznego złota, ale najwidoczniej tak nie jest bądź też posiada w sobie jakąś moc, skoro chce go Twój czarodziej.-zakręciła ekstrawagandzko złoty lok na drobnym palcu- Możesz złapać tych swoich bandytów, spytać o jego kryjówkę, ale co jeśli zmieni miejsce swojego położenia? Nie tak trudno się przetransportować na...gdzieś tam, daleko.-postawiła kilka zdecydowanych kroków, trzewiczki zatopiły się w zielonym mchu- Pamiętaj jednak, że zawsze będzie chciał wrócić po to czego pragnie.-zniżyła głos, a jej wzrok wyrażał czystą chęć wyhandlowania swojej wolności, a raczej szansy na przeżycie.
Awatar użytkownika
Erestor
Szukający Snów
Posty: 172
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pół- Mroczny Elf, Pół- Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erestor »

Zastanowił się przez chwilę, zanim w ogóle odpowiedział. Przeczucie podpowiadało mu, że złotowłosa może kłamać, a z racji tego, że przeczucie "zna" przez całe swoje życie, a ją zna dopiero od niedawno to... jest w stanie w większym stopniu zaufać swojemu przeczuciu, a nie dziewczynie.
- Jeżeli rzeczywiście jesteś "posiadaczką tego drogocennego przedmiotu" to powinnaś mieć eskortę, żeby osobnicy, którzy wchodzą w jej skład mogli, w razie czego, cię obronić, żeby nic ci się nie stało w drodze przez Szlak - odparł.
- Przeczucie podpowiada mi, że kłamiesz, a że ono towarzyszy mi przez całe moje życie... to bardziej ufam jemu, a nie tobie - dodał po chwili. Oczywiście chodziło mu tu zarówno o to, że Niviandi jest posiadaczką tego złotego pucharu, a także o to, że jej "eskorta" wszystko przemyślała i dlatego nie ma ich tutaj, żeby jej bronić.
- Mógłbym zdobyć ten puchar bez twojej pomocy, domyślam się, że jest on gdzieś w powozie, więc poświęciłbym chwilę na przeszukanie go i pewnie bym go znalazł - powiedział po chwili. - Ale nie specjalnie zależy mi na tym, złotym pucharku- ewentualnie mógłbym go użyć jako karty przetargowej, aby przywódca bandytów wyjawił mi więcej informacji - dodał. W sumie to nawet dobrze, że złotowłosa nie ma pucharu przy sobie, bo jeżeli był w powozie to Erestor powinien dotrzeć do niego pierwszy, między innymi dlatego, że ma ubrany jest w lepszy strój do poruszania się po lesie.
- Masz jeszcze jakieś argumenty, czy zaczniesz szukać wyjścia z lasu na własną rękę? - zapytał i uśmiechnął się nieco szyderczo i szelmowsko zarazem.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość