Szepczący Las ⇒ Granica Adrionu
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Granica Adrionu
Choć sam Adrion był z założenia miastem elfickim, spotykali się w nim przedstawiciele niemal wszelkich ras zamieszkujących Alaranię. Posiadała ta mieścina jednak różne sekrety, jak niemal każde miasto.
Głęboko pośród ciemnych uliczek istniał Targ. Było to miejsce, gdzie wynająć można było - za odpowiednią opłatą - osobę o wybranej specjalizacji. Byli tu bezrobotni kucharze, szewcy, giermkowie, bardowie, guwernantki, prostytutki a także najemnicy. Athran należał do tych ostatnich. Każdy szukający pracy przypinał do płaszcza lub kolczugi odpowiednią broszę. Tak jak znakiem bardów była harfa, to najemników, jak na ironię, był to sokół w locie.
Był tu od południa, jednak najwidoczniej nikt nie był skory zapłacić mu za usługi najemnicze. Tłum nie gęstniał; z każdą godziną widać było coraz więcej pustego miejsca. Przypuszczając, iż dzisiaj nie znajdzie pracy, postanowił wrócić na to samo miejsce jutro rano. Może wtedy mu się poszczęści.
Opuściwszy mury miasta skierował się w głęboki las, w stronę gór. Nie miał tu żadnego obozu, jednak znacznie bezpieczniej było spać tu, aniżeli narażać się na nóż w plecy w mieście. Podczas podróży natknął się na małe bajorko, otoczone skałami obrośniętymi świeżym, zielonym mchem. Przykucnął na skraju lustra wody i, ściągnąwszy zawczasu rękawicę z lewej ręki, sprawdził temperaturę wody. Nie było ona lodowata, lecz do ciepłej też jej trochę brakowało.
Rozejrzał się dookoła. Z jednej strony wznosiła się ściana uformowana ze skał i drzew, a z boków też drzew nie brakowało. Znajdował się w zasadzie w małym zagajniku, rozświetlanego przez światło lunarne, przeciskające się pomiędzy koronami niskim drzew o jasnozielonych listkach.
Odpiął płaszcz, zrzucając go na ziemię razem z torbami. Odpiął pas z mieczem i kuszą, zostawiając je blisko wody. Powoli zaczął rozbierać się, układając rzeczy obok. Na sam koniec, sprawnie rozwiązując klamry, odpiął stalowe ramię, otaczającego jego prawą dłoń. Przyjrzał się swojej ręce; skóra przybrała lekko czerwone zabarwienie a palce wciąż nosiły blizny z przeszłości. Mógł ruszyć palcami, jednak gdy spróbował je zgiąć w pięść, syknął z bólu. Nie próbując tego ponownie, nagi jak przy narodzeniu zanurzył się w wodzie. Najpierw do pasa, potem lądując całym sobą pod wodą.
Głęboko pośród ciemnych uliczek istniał Targ. Było to miejsce, gdzie wynająć można było - za odpowiednią opłatą - osobę o wybranej specjalizacji. Byli tu bezrobotni kucharze, szewcy, giermkowie, bardowie, guwernantki, prostytutki a także najemnicy. Athran należał do tych ostatnich. Każdy szukający pracy przypinał do płaszcza lub kolczugi odpowiednią broszę. Tak jak znakiem bardów była harfa, to najemników, jak na ironię, był to sokół w locie.
Był tu od południa, jednak najwidoczniej nikt nie był skory zapłacić mu za usługi najemnicze. Tłum nie gęstniał; z każdą godziną widać było coraz więcej pustego miejsca. Przypuszczając, iż dzisiaj nie znajdzie pracy, postanowił wrócić na to samo miejsce jutro rano. Może wtedy mu się poszczęści.
Opuściwszy mury miasta skierował się w głęboki las, w stronę gór. Nie miał tu żadnego obozu, jednak znacznie bezpieczniej było spać tu, aniżeli narażać się na nóż w plecy w mieście. Podczas podróży natknął się na małe bajorko, otoczone skałami obrośniętymi świeżym, zielonym mchem. Przykucnął na skraju lustra wody i, ściągnąwszy zawczasu rękawicę z lewej ręki, sprawdził temperaturę wody. Nie było ona lodowata, lecz do ciepłej też jej trochę brakowało.
Rozejrzał się dookoła. Z jednej strony wznosiła się ściana uformowana ze skał i drzew, a z boków też drzew nie brakowało. Znajdował się w zasadzie w małym zagajniku, rozświetlanego przez światło lunarne, przeciskające się pomiędzy koronami niskim drzew o jasnozielonych listkach.
Odpiął płaszcz, zrzucając go na ziemię razem z torbami. Odpiął pas z mieczem i kuszą, zostawiając je blisko wody. Powoli zaczął rozbierać się, układając rzeczy obok. Na sam koniec, sprawnie rozwiązując klamry, odpiął stalowe ramię, otaczającego jego prawą dłoń. Przyjrzał się swojej ręce; skóra przybrała lekko czerwone zabarwienie a palce wciąż nosiły blizny z przeszłości. Mógł ruszyć palcami, jednak gdy spróbował je zgiąć w pięść, syknął z bólu. Nie próbując tego ponownie, nagi jak przy narodzeniu zanurzył się w wodzie. Najpierw do pasa, potem lądując całym sobą pod wodą.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
W pewnym momencie, widząc jak nisko nad horyzontem wisi słońce, Miranee zdała sobie sprawę, że nie dotrze do bram Adroinu przed zmierzchem, a żaden rozsądny strażnik raczej by jej nie wpuścił za bramy. Może gdyby miała go czym przekupić, albo gdyby chociaż była skłonna do małego flirtu, to jeszcze tej nocy szperałaby po kieszeniach pijaków w karczmach. Niestety jej sakiewka od dawna świeciła pustkami, a żołnierz zostałby prędzej uwiedziony przez Paskudę niż przez nią.
- Chyba czeka nas kolejna noc pod gołym niebem...
- Obiecałaś mi mleko! - zaprotestował czarny futrzak owinięty wokół jej szyi. - Jestem głodny!
- To sobie upoluj nornicę. - Odparła dziewczyna. Sama była głodna, ale całodzienna wędrówka zmęczyła ją na tyle, że nie chciało jej się nawet polować. Narzekania kota tylko ją zdenerwowały. - Cały dzień cię noszę, jeszcze jeden komentarz i przetrzepię Ci futro.
Obrażony Paskuda prychnął tylko, zeskoczył na ziemię i zniknął gdzieś w lesie.
Dziewczyna stwierdziła, że najwyższa pora poszukać jakiegoś miejsca do noclegu. Zeszła więc z traktu i zanurzyła się między drzewa. Zmrok już zapadł, gdy po po dłuższej chwili bezowocnych poszukiwań bardziej miękkiego kawałka ziemi spomiędzy zarośli błysnęły złote oczy. Paskuda bezszelestnie wskoczył na jej ramię i ledwo słyszalnym miauknięciem oznajmił:
- Znalazłem coś co ci się spodoba.
Miranee ruszyła we wskazanym kierunku, stąpając delikatnie niczym zjawa. Na głowę zarzuciła kaptur, gdyż jej złote włosy za bardzo lśniły w świetle księżyca i mogły ją zdradzić. Po chwili zobaczyła srebrzyste lustro wody połyskujące między drzewami. W wodzie ktoś był. Przykucnęła za pobliskim krzakiem i wytężyła wzrok. W stawie pływał młody mężczyzna. Dziewczyna jednak bardziej zainteresowana była pozostawionymi przez niego rzeczami.
- Powodzenia. - szepnął kot i zniknął w ciemności. Miranee odczekała chwilę aż mężczyzna odwróci się do niej plecami i odpłynie kawałek. Bezgłośnie zbliżyła się do jego rzeczy. Postanowiła nie bawić się w myszkowanie po kieszeniach tylko od razu zwinąć wszystko. Objęła ramionami kupkę ubrań i podniosła je, gdy nagle spomiędzy materiałów, z metalicznym brzękiem, wysunęło się coś co przypominało stalową rękawicę. Rękawica upadła na ziemię robiąc sporo hałasu, a Miranee wstrzymała oddech wpatrując się w tył głowy mężczyzny.
- Chyba czeka nas kolejna noc pod gołym niebem...
- Obiecałaś mi mleko! - zaprotestował czarny futrzak owinięty wokół jej szyi. - Jestem głodny!
- To sobie upoluj nornicę. - Odparła dziewczyna. Sama była głodna, ale całodzienna wędrówka zmęczyła ją na tyle, że nie chciało jej się nawet polować. Narzekania kota tylko ją zdenerwowały. - Cały dzień cię noszę, jeszcze jeden komentarz i przetrzepię Ci futro.
Obrażony Paskuda prychnął tylko, zeskoczył na ziemię i zniknął gdzieś w lesie.
Dziewczyna stwierdziła, że najwyższa pora poszukać jakiegoś miejsca do noclegu. Zeszła więc z traktu i zanurzyła się między drzewa. Zmrok już zapadł, gdy po po dłuższej chwili bezowocnych poszukiwań bardziej miękkiego kawałka ziemi spomiędzy zarośli błysnęły złote oczy. Paskuda bezszelestnie wskoczył na jej ramię i ledwo słyszalnym miauknięciem oznajmił:
- Znalazłem coś co ci się spodoba.
Miranee ruszyła we wskazanym kierunku, stąpając delikatnie niczym zjawa. Na głowę zarzuciła kaptur, gdyż jej złote włosy za bardzo lśniły w świetle księżyca i mogły ją zdradzić. Po chwili zobaczyła srebrzyste lustro wody połyskujące między drzewami. W wodzie ktoś był. Przykucnęła za pobliskim krzakiem i wytężyła wzrok. W stawie pływał młody mężczyzna. Dziewczyna jednak bardziej zainteresowana była pozostawionymi przez niego rzeczami.
- Powodzenia. - szepnął kot i zniknął w ciemności. Miranee odczekała chwilę aż mężczyzna odwróci się do niej plecami i odpłynie kawałek. Bezgłośnie zbliżyła się do jego rzeczy. Postanowiła nie bawić się w myszkowanie po kieszeniach tylko od razu zwinąć wszystko. Objęła ramionami kupkę ubrań i podniosła je, gdy nagle spomiędzy materiałów, z metalicznym brzękiem, wysunęło się coś co przypominało stalową rękawicę. Rękawica upadła na ziemię robiąc sporo hałasu, a Miranee wstrzymała oddech wpatrując się w tył głowy mężczyzny.
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Do wody dało się przyzwyczaić. Chłód dobrze działał na ciało, mięśnie lepiej pracowały. Przepłynął bajorko kilka razy, nurkując za każdym skrętem. Zakręciło go lekko w nosie - prawdopodobnie jego nos się oczyszczał pod wpływem szoku termicznego.
Wychylił się z wody, zarzucając ręką włosy do tyłu. Odetchnął głębiej, przypatrując się przeciwległemu mu drzewu. Miał rację co do tego zagajnika, chodź może bardziej pasowałby tu gaj. Całkiem możliwe, iż elfy przychodziły tu by nieść modły do...
Brzęk metalu gwałtownie zwrócił jego uwagę zaraz po tym, jak dostał sygnał. Prawie wręcz mechanicznymi ruchami złapał się najbliższej skały, podciągając rzucił na zewnątrz. Złapał w ruchu kuszę i wycelował ją w źródło hałasu. Zaległa cisza, przerywana jedynie kapaniem wody z jego mokrego ciała. Skupił wzrok na złodziejce, przyłapanej w trakcie zbierania jego rzeczy. Leć szybka komenda przebiegła przez jego umysł, posyłając się w chmury. Z nieba ku ziemi pomknął ogromny ptak, przebijając się poprzez kruche gałązki drzew. Usiadł na niskiej gałęzi drzewa, odcinając dziewczynie drogę ucieczki.
Espero.
Athranie.
- Kim jesteś? - zapytał cicho, mierząc do zakapturzonej.
Wychylił się z wody, zarzucając ręką włosy do tyłu. Odetchnął głębiej, przypatrując się przeciwległemu mu drzewu. Miał rację co do tego zagajnika, chodź może bardziej pasowałby tu gaj. Całkiem możliwe, iż elfy przychodziły tu by nieść modły do...
Brzęk metalu gwałtownie zwrócił jego uwagę zaraz po tym, jak dostał sygnał. Prawie wręcz mechanicznymi ruchami złapał się najbliższej skały, podciągając rzucił na zewnątrz. Złapał w ruchu kuszę i wycelował ją w źródło hałasu. Zaległa cisza, przerywana jedynie kapaniem wody z jego mokrego ciała. Skupił wzrok na złodziejce, przyłapanej w trakcie zbierania jego rzeczy. Leć szybka komenda przebiegła przez jego umysł, posyłając się w chmury. Z nieba ku ziemi pomknął ogromny ptak, przebijając się poprzez kruche gałązki drzew. Usiadł na niskiej gałęzi drzewa, odcinając dziewczynie drogę ucieczki.
Espero.
Athranie.
- Kim jesteś? - zapytał cicho, mierząc do zakapturzonej.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Miranee przycisnęła do piersi rzeczy, które już trzymała w rękach i w momencie gdy mężczyzna wyskakiwał z wody odwróciła się błyskawicznie by uciec, ale za sobą zobaczyła groźnie przyglądającego się jej sokoła. Ptak mógłby jej bez problemu rozdrapać twarz, czy wydziobać oczy. Odwróciła się znów do mężczyzny i zobaczyła, że stoi na skale i celuje do niej z kuszy. Na dodatek był całkiem nagi. Zdezorientowana dziewczyna upuściła na ziemię jego rzeczy, czując ciepło na policzkach. Miała ochotę odwrócić wzrok, ale doskonale wiedziała, że lepiej nie spuszczać z oka kogoś kto może za moment przeszyć cię bełtem. "Obedrę ze skóry tego futrzaka... a mogłam się układać do snu na stercie liści..." Uniosła dłonie tak by mężczyzna je widział i zrobiła pół kroku w tył.
- Kim jesteś? - zapytał cicho.
- Eee... nikim. Kompletnie nikim. Myślałam, że te rzeczy są ci już nie potrzebne... ale skoro zależy ci na nich to ja chętnie sobie pójdę.
- Kim jesteś? - zapytał cicho.
- Eee... nikim. Kompletnie nikim. Myślałam, że te rzeczy są ci już nie potrzebne... ale skoro zależy ci na nich to ja chętnie sobie pójdę.
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Zacmokał ustami, definitywnie zaprzeczając. Gwizdnął do Espery by się skupiła. Opuścił broń, podchodząc ostrożnie do dziewczyny. Zebrał jakąś połowę rzeczy, po czym oddaliwszy się kilka kroków począł się ubierać. Założył, buty, spodnie, śnieżnobiałą koszulę i czarną skórzaną kamizelkę, zwykle ukrytą pod ubraniem. Przypiął na powrót pazurzastą rękawicę do prawej ręki, mocno zapinając klamry. Nie marnując ani chwili, wyciągnął zza pasa fragment liny, odcinając mieczem dość długi rzemień. Nie wahając się ani chwili błyskawicznie związał jej ręce a potem nogi, jednocześnie mało łagodnie sadzając ją na ziemi. Wyobrażał sobie jej protest, jednak nie mogła ujść z tego bez konsekwencji. Próba wciąż jest kradzieżą.
Uważaj.
Athran obejrzał się, lustrując wzrokiem zarośla.
Kto?
Istota.
Zmarszczył brwi, jednak nie podjął żadnych działań. Wystarczyła mu informacja, że nie są sami. Espera miałą niezwykle wyostrzone zmysły, a Athran polegał na niej bezgranicznie - także w drugą stronę, z tego co wiedział.
Wsunął miecz do pochwy, po czym przykucnął niedaleko dziewczyny, patrząc na nią nawet bez mrugnięcia.
- Co ja mam teraz z tobą zrobić, hmm? - zapytał tonem retorycznym. - W moich stronach kradzież lub próba kradzieży czegokolwiek - od konia po ziarnko piasku - była karana obcięciem dłoni. Obu. Powiedz mi więc, dlaczego mam tego nie zrobić?
Uważaj.
Athran obejrzał się, lustrując wzrokiem zarośla.
Kto?
Istota.
Zmarszczył brwi, jednak nie podjął żadnych działań. Wystarczyła mu informacja, że nie są sami. Espera miałą niezwykle wyostrzone zmysły, a Athran polegał na niej bezgranicznie - także w drugą stronę, z tego co wiedział.
Wsunął miecz do pochwy, po czym przykucnął niedaleko dziewczyny, patrząc na nią nawet bez mrugnięcia.
- Co ja mam teraz z tobą zrobić, hmm? - zapytał tonem retorycznym. - W moich stronach kradzież lub próba kradzieży czegokolwiek - od konia po ziarnko piasku - była karana obcięciem dłoni. Obu. Powiedz mi więc, dlaczego mam tego nie zrobić?
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie! - krzyknęła Miranee głośniej niż zamierzała. Dokładnie w tym momencie zaczęła żałować, że jednak nie spróbowała ucieczki do lasu, gdy mężczyzna się ubierał. Pal licho sokoła, gdyby osłoniła twarz kapturem mogłaby ujść tylko zadrapana. - Błagam, nie rób mi krzywdy! Nie jestem złodziejem. To znaczy jestem... ale nie takim jak myślisz. - Zaczęła się tłumaczyć, a im więcej mówiła tym słowa szybciej wypływały z jej ust i plątały się w mało sensowną wypowiedź. - Nie okradam wszystkich i robię to tylko w ostateczności, przecież nie jesteś matką z piątką głodnych dzieci, albo obdartym włóczęgą. Wyglądasz na wojownika, który umie o siebie zadbać, jutro dostałbyś jakąś pracę i odrobił stracone pieniądze, a ja miałabym za co kupić jedzenie, a poza tym ja nie umiem nic innego robić no i... i... - straciła na chwilę wątek gubiąc się całkiem w tym co powiedziała. Wzięła głęboki oddech, spojrzała na swoje stopy i przygryzła wargę zastanawiając się nad tym co za chwile powie - i naprawdę nie chcesz spróbować zrobić mi takiej krzywdy. - dodała powoli, spoglądając znów w oczy mężczyzny. - Obiecuję ci, że to by się źle skończyło.
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie próbuj mi grozić kobieto - odparł ostro, podnosząc się na równe nogi - Wiem że jest tu też ktoś oprócz nas, a zważywszy że do twojego pojawienia się nikogo nie było dookoła, musi być to twój sprzymierzeniec. A tak poza tym, to nie doceniasz sokołów z Dasso - dodał, rzucając krótkie spojrzenie Esperze, wydziobującej pióra spod swojego skrzydła. Wiedział już od dłuższego czasu, że wokół postaci dziewczyny z każdą chwilą nasilają się wiązanie nie do końca zrozumiałej dla nich energii. W jego plemieniu wpajano nieufność a nawet szczątkową odrazę do magii, więc na pewno ta sytuacja nie poprawiła mu humoru.
- Więź sokoła z jego panem to coś o wiele większego od zwykłego wytresowania. To umiejętność dzielenia się wszystkim. Nawet śmiercią - umilkł, pocierając skroń. Mimo nawet tej ochrony nie był do końca pewien, czego mógł się po niej spodziewać. Kara jednak musi zostać wymierzona.
- Dobrze, puszczę cię wolno. Pod jednym warunkiem - zmrużył oczy, jednak reszta jego twarzy pozostała tak samo kamienna jak zawsze. - Możesz zachować broń, jednak musisz zostawić swoje wszystko to, co zamierzałaś ukraść.
- Więź sokoła z jego panem to coś o wiele większego od zwykłego wytresowania. To umiejętność dzielenia się wszystkim. Nawet śmiercią - umilkł, pocierając skroń. Mimo nawet tej ochrony nie był do końca pewien, czego mógł się po niej spodziewać. Kara jednak musi zostać wymierzona.
- Dobrze, puszczę cię wolno. Pod jednym warunkiem - zmrużył oczy, jednak reszta jego twarzy pozostała tak samo kamienna jak zawsze. - Możesz zachować broń, jednak musisz zostawić swoje wszystko to, co zamierzałaś ukraść.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Przewróciła oczami słysząc jego żądanie.
- Czyli sakiewkę? Możesz sobie ją wziąć, jest pusta. - odetchnęła i nakazała sobie spokój. Mogło się gorzej skończyć. Byle tylko Paskuda nie zrobił czegoś głupiego. Sokół rozszarpałby go w mgnieniu oka.
- Czyli sakiewkę? Możesz sobie ją wziąć, jest pusta. - odetchnęła i nakazała sobie spokój. Mogło się gorzej skończyć. Byle tylko Paskuda nie zrobił czegoś głupiego. Sokół rozszarpałby go w mgnieniu oka.
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Życie w siedzibie dawnych Sokolników jest zasadniczo inne od życia " na powierzchni". Tam już od małego uczą zabijać i być silnym gdy inni zawiodą. Sokolnicy od wieków szkoleni są na mistrzów walki, za którymi stoją ich tradycje i honor. O tych sokolich wojownikach słyszano na całym świecie; jeśli nie prawdę, to chociaż półprawdę. Zimni, potężni, praktycznie bez emocji.
Athran jednak uśmiechnął się lekko. Nie był to jeden z tych przyjemnych uśmiechów, ale i tak się zaliczał.
- Nie miałem na myśli sakiewki - odparł, rzucając znaczące spojrzenie na zbiór jego ubrań, wciąż leżących na kupce między nimi.
Athran jednak uśmiechnął się lekko. Nie był to jeden z tych przyjemnych uśmiechów, ale i tak się zaliczał.
- Nie miałem na myśli sakiewki - odparł, rzucając znaczące spojrzenie na zbiór jego ubrań, wciąż leżących na kupce między nimi.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna nie była pewna czy dobrze zrozumiała, o co mu chodziło. Ale z dziwniejszych sytuacji udawało jej się wywinąć. Jednak na razie nie przychodziło jej nic do głowy; była związana, praktycznie bezbronna, a jej głupiego kota mogła spotkać przypadkowa śmierć w szponach sokoła. I nie miała najmniejszej ochoty dawać temu napuszonemu głupkowi satysfakcji ze zmuszenia jej do rozebrania się. Poza tym musiałaby potem całkiem naga zdobyć gdzieś jakiekolwiek odzienie, a nie miała za bardzo doświadczenia w okradaniu ludzi z ubrań. Postanowiła więc grać na zwłokę.
Wybuchła nerwowym, głośnym śmiechem, który urwała po chwili.
- Nie wmówisz mi, że próbowałam ukraść twoje brudne gacie! Za najbliższym krzakiem wzięłabym sakiewkę i zostawiła tam twoje łachmany! Nie martw się... nawet gdyby mi się udało nie paradowałbyś po lesie z gołym tyłkiem! Chyba, że byłbyś na tyle wystraszony, że nie byłbyś w stanie przejrzeń nawet pobliskich zarośli...
Wybuchła nerwowym, głośnym śmiechem, który urwała po chwili.
- Nie wmówisz mi, że próbowałam ukraść twoje brudne gacie! Za najbliższym krzakiem wzięłabym sakiewkę i zostawiła tam twoje łachmany! Nie martw się... nawet gdyby mi się udało nie paradowałbyś po lesie z gołym tyłkiem! Chyba, że byłbyś na tyle wystraszony, że nie byłbyś w stanie przejrzeń nawet pobliskich zarośli...
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Potrząsnął głową. W co ona grała? Zaczął się zastanawiać, kim właściwie jest osoba trzecia w ich towarzystwie. Czym był na tyle potężny by go pokonać? Jeśli był zwykłym śmiertelnikiem nie miałby szans, jednak jeśli płynął w nim strumień magii.
Magia była dla niego odwiecznie tajemnicą. Nie lubił jej dlatego, iż nigdy nie była przewidywalna - zawsze coś mogło pójść nie tak. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, ale uczono go też czegoś innego - nie ustępowania.
Po chwili namysłu rzucił przed siebie nożem. Ostrze zagłębiło się w ziemię, w zasięgu rąk jego zakładniczki.
-Niczego ci nie będę wmawiał, jednak fakt jest wciąż faktem, nieważne są wypadkowe po nim. Rozbieraj się, oko za oko - to mnie usatysfakcjonuje. Zrobisz to, potem odejdziesz. Co zrobisz potem? Nie mój interes. Zawsze możesz jednak odmówić, wtedy przystąpimy do mniej przyjemnej opcji - wysunął miecz zza pasa, po czym wbił go w ziemię i oparł na nim lekko dłonie. - Nie wiem jakimi mocami władasz, jednak nieważne jak byłyby potężne - rzucił krótkie spojrzenie sokolicy. - Któreś z nas na pewno zdoła dosięgnąć celu.
Magia była dla niego odwiecznie tajemnicą. Nie lubił jej dlatego, iż nigdy nie była przewidywalna - zawsze coś mogło pójść nie tak. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, ale uczono go też czegoś innego - nie ustępowania.
Po chwili namysłu rzucił przed siebie nożem. Ostrze zagłębiło się w ziemię, w zasięgu rąk jego zakładniczki.
-Niczego ci nie będę wmawiał, jednak fakt jest wciąż faktem, nieważne są wypadkowe po nim. Rozbieraj się, oko za oko - to mnie usatysfakcjonuje. Zrobisz to, potem odejdziesz. Co zrobisz potem? Nie mój interes. Zawsze możesz jednak odmówić, wtedy przystąpimy do mniej przyjemnej opcji - wysunął miecz zza pasa, po czym wbił go w ziemię i oparł na nim lekko dłonie. - Nie wiem jakimi mocami władasz, jednak nieważne jak byłyby potężne - rzucił krótkie spojrzenie sokolicy. - Któreś z nas na pewno zdoła dosięgnąć celu.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Dziewczyna zaklęła w myślach siarczyście zaciskając usta. Coraz mniej jej się to podobało. Zerknęła na mężczyznę, sztylet obok niej a na końcu na sokoła. Przełknęła ślinę starając się być spokojna. Powtarzała sobie, że rozebranie się to w sumie nic wielkiego... o ile tylko o to mu chodziło. Wystarczająco dużo czasu spędziła w podróży by wiedzieć, że lepiej unikać mężczyzn na traktach. Nasłuchała się za wiele historii od skrzywdzonych kobiet, za wiele zmasakrowanych ciał dziewcząt widziała w przydrożnych rowach. Naprawdę nie była pewna czy tak to się nie skończy. Lekko drżącymi dłońmi sięgnęła po sztylet wciąż zerkając na sokoła. I w tedy zauważyła dwa złote punkciki w krzakach poniżej ptaszyska. Paskuda zdawał się być dziwnie pewny siebie. Mrugnął do dziewczyny i bezszelestnie zniknął. Miranee przecięła jednym wprawnym ruchem więzy na rękach, a potem na stopach. Wstała po woli, tym razem nie odrywając wzroku od sokolnika wciąż ściskając w dłoni jego sztylet.
Z pomiędzy gałęzi nagle wypadła sporych rozmiarów kuna, która rzuciła się na sokoła zajmując go na chwilę zaciętą walką, dokładnie w tej samej chwili Miranee rzuciła się na mężczyznę i choć była mniejsza i słabsza, to ten wylądował na ziemi, a to za sprawą kota który zwinnie zaplątał się tuż pod jego nogami. Złodziejka usiadła na torsie mężczyzny przykładając mu sztylet do jabłka Adama. Wiedziała, że sokół potrzebuje tylko chwili by rozszarpać kunę i może niemal od razu zadziobać Paskudę lub jej twarz. Serce waliło jej jak po długim biegu.
- Odwołaj to swoje ptaszysko to nie poderżnę ci gardła! Nawet jak się na mnie rzuci to zdążę wbić ci nóż w szyję! - krzyczała starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. Nigdy nikogo nie zabiła i miała dziwne przeczucie, że to nie będzie takie proste. - Odwołaj go! A rozstaniem się bez większych problemów!
Z pomiędzy gałęzi nagle wypadła sporych rozmiarów kuna, która rzuciła się na sokoła zajmując go na chwilę zaciętą walką, dokładnie w tej samej chwili Miranee rzuciła się na mężczyznę i choć była mniejsza i słabsza, to ten wylądował na ziemi, a to za sprawą kota który zwinnie zaplątał się tuż pod jego nogami. Złodziejka usiadła na torsie mężczyzny przykładając mu sztylet do jabłka Adama. Wiedziała, że sokół potrzebuje tylko chwili by rozszarpać kunę i może niemal od razu zadziobać Paskudę lub jej twarz. Serce waliło jej jak po długim biegu.
- Odwołaj to swoje ptaszysko to nie poderżnę ci gardła! Nawet jak się na mnie rzuci to zdążę wbić ci nóż w szyję! - krzyczała starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. Nigdy nikogo nie zabiła i miała dziwne przeczucie, że to nie będzie takie proste. - Odwołaj go! A rozstaniem się bez większych problemów!
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Był w trakcie przemyślania sytuacji, w końcu mogła sobie pomyśleć coś co nie powinna. Potem wszystko potoczyło się szybko.
Jakiś zapchleniec zakręcił się wokół jego nóg. Niepotrzebnie spojrzał w dół, gdyż następstwem tego było wylądowanie plackiem na ziemi z niezbyt miłym ostrzem noża - do tego jego własnego - przy gardle. Jak mówił jego nauczyciel taktyki: " Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście". Nie miał on jednak czasu na przemyślanie tego i owego, postanowił więc wykorzystać metody niekonwencjonalne.
Espera!
Ptak mimo zmagań się z przerośniętym kotem rzuciła się ku nim. Espera napadła dziewczynę od tyłu, nie tyle ją drapiąc, co ciągnąć lekko do tyłu. Wystarczyło to jednak, by Athran zdołał uwolnić ręce. Opancerzoną rękawicą złapał za ostrze noża, odciągając je od gardła. Prawą wkręcił pod nogę dziewczyny, po czym pociągnął do góry, jednocześnie wybijając się nogami. Skacząc na równe nogi złapał w skoku swój miecz. Wykręcił rękę dziewczyny do tyłu, zasłaniając się nią niczym żywą tarczą przed wszystkimi stworzeniami zgromadzonymi na polanie. Ostrze umieścił pod jej żebrami, gotowy do rozcięcia. Okręcił biodra, by nie dało się go spacyfikować nieczystym zagraniem oraz odchylił do tyłu głowę. Gimnastyka na czwartym roku plusowała.
- To jest więc twój przyjaciel - mruknął, lustrując wzrokiem potencjalnych przeciwników.
Jakiś zapchleniec zakręcił się wokół jego nóg. Niepotrzebnie spojrzał w dół, gdyż następstwem tego było wylądowanie plackiem na ziemi z niezbyt miłym ostrzem noża - do tego jego własnego - przy gardle. Jak mówił jego nauczyciel taktyki: " Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście". Nie miał on jednak czasu na przemyślanie tego i owego, postanowił więc wykorzystać metody niekonwencjonalne.
Espera!
Ptak mimo zmagań się z przerośniętym kotem rzuciła się ku nim. Espera napadła dziewczynę od tyłu, nie tyle ją drapiąc, co ciągnąć lekko do tyłu. Wystarczyło to jednak, by Athran zdołał uwolnić ręce. Opancerzoną rękawicą złapał za ostrze noża, odciągając je od gardła. Prawą wkręcił pod nogę dziewczyny, po czym pociągnął do góry, jednocześnie wybijając się nogami. Skacząc na równe nogi złapał w skoku swój miecz. Wykręcił rękę dziewczyny do tyłu, zasłaniając się nią niczym żywą tarczą przed wszystkimi stworzeniami zgromadzonymi na polanie. Ostrze umieścił pod jej żebrami, gotowy do rozcięcia. Okręcił biodra, by nie dało się go spacyfikować nieczystym zagraniem oraz odchylił do tyłu głowę. Gimnastyka na czwartym roku plusowała.
- To jest więc twój przyjaciel - mruknął, lustrując wzrokiem potencjalnych przeciwników.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
To jak sokół ją odciągnął wyprowadziło ją całkowicie z równowagi, jedynie lekko zadrasnęła mężczyznę w szyję i to całkiem przypadkiem, zanim została obezwładniona. Gdy poczuła przez ubranie ostrze pod żebrami, zaczęła zdawać sobie sprawę, że jej brzuch powoli wypełnia ściskający ból, a w skroniach pojawiło się pulsowanie. Nie często czuła to pulsowanie, jednak doskonale wiedziała, co ono oznacza. Zacisnęła mocno powieki i oddychała głęboko przez nos. "Spokojnie, spokojnie, spokojnie..." Gdy usłyszała, że mężczyzna mówi coś o jakimś jej przyjacielu, podniosła powieki i rozejrzała się po pustej polanie.
- O kim ty mówisz! To tylko kot! I błagam! Uwolnij mnie! Proszę! Za nim coś się stanie! - pulsowanie w skroniach zamiast ustępować, powoli wzrastało.
- O kim ty mówisz! To tylko kot! I błagam! Uwolnij mnie! Proszę! Za nim coś się stanie! - pulsowanie w skroniach zamiast ustępować, powoli wzrastało.
- Athran
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 16
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
-Tylko kot...- Athranowi nie spodobało się, że nie mówi mu prawdy. Espera jako zwierzę rozumiała inne zwierzęta, a ten kot najwyraźniej porozumiewał się z nią już wcześniej, wnioskując z tonu jego wypowiedzi i przekleństw rzucanych na prawo i lewo.
- Czemu miałbym cię uw... - urwał, czując narastające napięcie. Epera zaskrzeczała.
Athranie!
Tak wiem, czuję!
Opuścił miecz, odwracając dziewczynę ku sobie. Podskórnie wyczuwał - a myśli sokolicy tylko zwiększyły to przeczucie - iż dzieje się coś, co nie powinno się w tej chwili odbywać. Jasnowłosa wyraźnie przeżywała w tej chwili coś trudnego, jakby to sprawiało jej... ból?
- O co chodzi?- zapytał, przyglądając się jej twarzy pod kątem objawów choroby.
- Czemu miałbym cię uw... - urwał, czując narastające napięcie. Epera zaskrzeczała.
Athranie!
Tak wiem, czuję!
Opuścił miecz, odwracając dziewczynę ku sobie. Podskórnie wyczuwał - a myśli sokolicy tylko zwiększyły to przeczucie - iż dzieje się coś, co nie powinno się w tej chwili odbywać. Jasnowłosa wyraźnie przeżywała w tej chwili coś trudnego, jakby to sprawiało jej... ból?
- O co chodzi?- zapytał, przyglądając się jej twarzy pod kątem objawów choroby.
- Miranee
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Gdy odwrócił ją do siebie i oswobodził, Miranee od razu przyłożyła drżące dłonie do skroni zginając się w pół by chociaż trochę zmniejszyć ból w żołądku. Bała się, że jest już za późno, że nie powstrzyma tego i chociaż sokolnik jej w ogóle nie obchodził to nie chciała mu przypadkiem wyrządzić krzywdy - jakiejś naprawdę poważnej krzywdy. Przycisnęła pięści do głowy i starała się wyrzucić z głowy wizje wszystkich rzeczy, które już jej się przydarzyły przez tę przeklętą moc... znikające kończyny broczące krwią, walące się domy, iluzje jak z najgorszych koszmarów...
- Odejdź! - krzyknęła. - odsuń się, proszę... - stała tak chwilę walcząc z obrazami w głowie gdy nagle na ramię wskoczył Paskuda. Przycisnął łepek do jej ucha i zaczął szeptać łagodnie, że nic jej nie grozi, że może się uspokoić, że wszystko da się wyjaśnić...
Po chwili Miranee oparła się jedną ręką o pobliski głaz, zgięła w pół i zwymiotowała. Nie specjalnie jednak miała czym, więc jej ciałem wstrząsnęło kilka odruchów wymiotnych, opróżniając jej żołądek z tego co w nim było. Na wpół przytomna wyprostowała się, zrobiła krok w kierunku jeziora i następną rzeczą jaką pamiętała było uderzenie o ziemie. Nie straciła całkiem przytomności, ale nie miała siły się ruszyć, a przed oczami wciąż wirowały jej ciemne wizje rodem z piekieł. - Pasku... da... - wyszeptała.
- Odejdź! - krzyknęła. - odsuń się, proszę... - stała tak chwilę walcząc z obrazami w głowie gdy nagle na ramię wskoczył Paskuda. Przycisnął łepek do jej ucha i zaczął szeptać łagodnie, że nic jej nie grozi, że może się uspokoić, że wszystko da się wyjaśnić...
Po chwili Miranee oparła się jedną ręką o pobliski głaz, zgięła w pół i zwymiotowała. Nie specjalnie jednak miała czym, więc jej ciałem wstrząsnęło kilka odruchów wymiotnych, opróżniając jej żołądek z tego co w nim było. Na wpół przytomna wyprostowała się, zrobiła krok w kierunku jeziora i następną rzeczą jaką pamiętała było uderzenie o ziemie. Nie straciła całkiem przytomności, ale nie miała siły się ruszyć, a przed oczami wciąż wirowały jej ciemne wizje rodem z piekieł. - Pasku... da... - wyszeptała.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości