Rododendronia[Północna dzielnica miasta, karczma "Czarny Koń"]

Rododendronia od wieków strzeże północnych krańców Środkowego Królestwa, zapewniając położonym bardziej na południe miastom względny spokój. Na północy krążą hordy potworów, których to dzielni wojownicy - swoją drogą jedni z najlepszych - usiłują trzymać z daleka od spokojnych ziem na południu. Królestwo Rododendroni posiada kopalnie najczystszego żelaza, z którego lokalne kuźnie wytapiają najznakomitszą stal, co zdecydowania ułatwia zadanie obrońcom.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

[Północna dzielnica miasta, karczma "Czarny Koń"]

Post autor: Sauri »

Ciemność otuliła miasto już jakiś czas temu. Zmierzch nadszedł szybko i gwałtownie, nad Rododendronie nadchodziła jesień. Dni były jeszcze ciepłe, ale liście na drzewach zaczynały zmieniać kolor. Soczysta zieleń z każdym dniem blakła co raz bardziej. Trawy na równinie, na południe od miasta zdawały się szarzeć. Rośliny przekwitały, a na drzewach dojrzewały owoce. Zapach soczystych, czerwonych jabłek wypełniał targowiska. Stragany uginały się od świeżych warzyw, wielkie głowy kapust, soczyście pomarańczowe marchewki, świeżo pachnące zioła, zbierane teraz, by zasuszyć je na zimę. Nad surowymi, rododendrońskimi domostwami unosił się zapach wszelakich przetworów, smażonych konfitur, gotowanych kompotów, smażonych śliwkowych powideł. Nadchodził sezon kiedy w diecie mieszkańców zaczynały dominować grzyby. Już niedługo targowiska miały wypełnić się wielkimi kapeluszami kań i mniejszymi prawdziwków, czy kurek. Był to czas, w którym miasto z daleka pachniało jesienią.

Wątła, niezbyt wysoka postać wybiegła nagle z wąskiej, ciemnej uliczki. Nie krzyczała już. Nie miała siły. Wcześniej próbowała wzywać pomocy, ale nikt nie słyszał! Nikt... Mieszkańcy spali, albo udawali, że nie słyszą i nie widzą. Próbowała dobijać się do kilku drzwi, ale nikt nie otwierał, mimo, że waliła w nie pięścią. Tłukła w nie rękami, kopała, błagała by ktoś ją wpuścił, ale nikt nie miał na tyle litości... Płakała. Płakała i biegła przed siebie, szukając jakiejkolwiek kryjówki. Nie wiedziała już, czy banda oprychów nadal ją goni. Nie miała odwagi się odwrócić. Bała się, że jeśli to zrobi... już nie ucieknie. Z każdą chwilą czuła, że traci siły. Wyczerpał ją krzyk, płacz i ucieczka. Zobaczyła, że w jednym z domostw pali się światło. Poczuła uścisk nadziei i z całych sił ruszyła w tamtą stronę. Dopadła do drzwi. Były otwarte! W mgnieniu oka znalazła się w pomieszczeniu. Odruchowo zaryglowała drzwi. Chwyciła stół stojący nieopodal i przesunęła go tak by je zastawić. Nie myślała, po prostu działała. Rozejrzała się nerwowo po pomieszczeniu. Dopiero teraz dostrzegła, że znalazła się w karczmie. Nie było już żadnych gości, wszyscy musieli już udać się na spoczynek.

Do jej uszu dobiegł jednak hasła z zewnątrz. Sauri przeraziła się. Nie mogła tak stać na środku pomieszczenia. Musiała się ukryć. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi gospody. Czarnowłosej łzy pociekły po policzkach. Musiała się schować... musiała. Kontuar... drewniany, wysoki kontuar, z którym pewnie zwykle stał karczmarz. Dziewczyna ruszyła biegiem by się za nim schować. Przewróciła po drodze kilka krzeseł, robiąc przy tym spory rumor.
Schowała się na drewnianą ladą. Skuliła się na podłodze podciągając nogi pod brodę i wciskając w kąt. Miała podartą, jasnoróżową sukienkę. Jej czarne włosy były rozczochrane. Na bladej buźce dziewczyny widniał siniak, a dolna warga była rozcięta i opuchnięta. Po brodzie dworzanki spływała krew, z którą mieszały się łzy z policzków.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Trzaśnięcie drzwi i dziwny hałas dochodzący gdzieś z dołu karczmy zbudził Oriana. Poderwał głowę unosząc znad posłania. Jesień niosła ze sobą do Rododendronii dwie rzeczy, dni stawały się krótsze, zaś karczmy zapchane. Krótsze dni powodowały, że nim mężczyzna dotarł do miasta, by sprzedać swoje dobra często zapadał zmrok. Zaś po zmroku, jeśli nie musiał wędrować, wolał zanocować w którejś z miejskich gospód. Zapchane zaś karczmy ograniczały liczbę wolnych łóżek. Szczęśliwie dzisiaj udało mu się dostać wolny pokój, a ponieważ po całym dniu targowym był bardzo zmęczony, postanowił zostać w mieście na noc. "Czarny koń" był porządną, ale nie za drogą karczmą, w sam raz na jego skromny budżet. Dodatkowo pojawiał się tu często, gospodarz, więc znał go już z widzenia i przyjaźnie witał.
W każdym razie, hałas zaniepokoił mężczyznę. Nasłuchiwał chwilę, w skupieniu. Żródło w postaci kroków i męskich głosów dochodziło jakby z daleka, do tego mocno przytłumione. Jednak bardzo czuły słuch wilkołaka nie mógł go mylić. Podniósł się z łóżka, chwycił miecz przerzucając go sobie przez plecy i cicho uchylił drzwi od pokoju. Na korytarzu najwyraźniej dźwięki nie zaniepokoiły jeszcze gospodarza ani gości. Choć pewnie niedługo i do ich uszu dojdą coraz głośniejsze kroki i dobijania się do drzwi wejściowych. Zszedł po schodach, przywierając do ściany. Kiedy znalazł się na wejściu do głównej sali, zwolnił kroku, wychylając się. Sala była zupełnie pusta, ani żywej duszy. Pod drzwiami wejściowymi stał drewniany stół, zaś same odrzwia, jak mężczyzna zdążył się zorientować, zostały zaryglowane. Ktoś z zewnątrz podejmował nieudolne jak na razie próby wdarcia się do środka, pokrzykując przy tym coraz głośniej. Nagle co innego przykuło jego uwagę. Cichy, stłumiony szloch odezwał się zza drewnianego kontuaru. Orian wykonał kilka kroków właśnie w tamtą stronę, pragnąć dojrzeć, kto tam się ukrywa. Była wciśnięta w kąt, przerażona niewiasta. Sądząc po jej krwi i siniaku, jak również stanie sukni to ona była ofiarą, zaś myśliwym zapewne osobnicy stojący przed karczmą.
Orian spojrzał na kobietę, chwilę zastanawiając się, co właściwie powinien uczynić, nadstawiać karku za tą kobietę czy nie. Potem schylił się i ukrył obok niej za kontuarem.
- Jestem Orian, pomogę ci - rzekł za bardzo nie wiedząc, co powiedzieć. Sytuacja była nietypowa, ale musieli szybko działać.
- Ilu ich jest? - Wskazał w stronę drzwi chcąc szybko ocenić szanse w walce. - I kim są twoi oprawcy?
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Sauri przeraziła się słysząc kroki. A co jeśli to kolejny oprawca? Próbowała jeszcze mocniej wcisnąć się w kąt kontuaru, ale za nią były już tylko drewniane belki. Kiedy mężczyzna pojawił się tuż obok niej, cudem powstrzymała krzyk przerażenia. Tak, szukała pomocy, ale nie wiedziała kto jest jej sprzymierzeńcem, a kto nie. Nie miała jednak wyjścia, musiała komuś zaufać, musiała, przecież ktoś musiał jej pomóc, ktokolwiek...
Strach sparaliżował ją całkowicie. Nie mogła się ruszyć. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła nic z siebie wykrztusić. Schowała twarz w dłoniach. Próbowała przestać płakać, ale kiedy do jej uszu ponownie dotarły hałasy zza drzwi zaczęła krztusić się łzami.
Trach! Coś jakby uderzyło w drzwi wejściowe. Trach! Łomot był coraz głośniejszy. Przerażenie rozlało się po całym ciele dziewczyny. Nie mogła oddychać. Nagle zmęczenie i ból były tak silne, że ciemnowłosa zaczęła tracić świadomość.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Yyy... pani? - Orian odezwał się widząc, jak niewiasta blednie. Nie zdążył nic sensownego dodać, bo jego towarzyszka już straciła przytomność. Upadła bezwładnie na podłogę. Orian dopadł do niej chwytając ją i biorąc na ręce.
- Pięknie, teraz będę musiał z tobą uciekać - mruknął, ale wiedział, że nie ma wyboru. Nagle na zewnątrz odezwały się jeszcze jedne głosy i brzęk kolczug. Ci, którzy atakowali drzwi nieco się uspokoili. Pod drzwiami rozpoczęła się rozmowa. Orian jednak już nie czekał na jej wynik, bo zerwał się i ruszył do góry po schodach.
- Mam zbyt miękkie serce - mruknął wchodząc do pokoju. Stanowił dla owej niewiasty poważne zagrożenie, w ogóle nie powinien jej pomagać. Z drugiej strony była przerażona i pobita, czyli nikt inny jej nie pomógł. Jak mógł ją tam zostawić? Położył kobietę na łóżku, okrywając kocem i swoim płaszczem. Z niewielkiego dobytku jaki wziął ze sobą do miasta wyciągnął kawałek materiału, który dawniej był chusteczką oraz wodę w bukłaku. Orian usiadł na brzegu łóżka, mocząc materiał wodą. Dosyć ostrożnie dotknął rozciętej wargi dziewczyny, ścierając krew z niej i jej podbródka. Myjąc jej twarz, zastanawiał się, co zrobić i kim ona mogła być.
W tym czasie na dole się uspokoiło, co mogło oznaczać, że ktoś rozprawił się z bandą rzezimieszków. Kiedy twarz dziewczyny nie zdobił już ani bród, ani krew, odłożył mokry materiał na stolik, tak samo jak bukłak. Wilkołak wstał z łóżka i podszedł do okna. Usadowił się na parapecie przy szybie, zamyślając się. Nie miał ochoty teraz spać, bardziej ciekawiła go nieznajoma. Ustalił, że poczeka aż się obudzi, dowie się, co właściwie się stało i dopilnuje, by dotarła do domu. Była młodą, ładną dziewczyną, zapewne córką jakiegoś mieszczanina. A on sam oddali się do swego lasu, tak jak zamierzał to uczynić wcześniej.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Słońce wstało nad horyzont już jakiś czas temu, a miasto zaczął wypełniać gwar. Kiedy do Sauri zaczynała wracać świadomość, jednocześnie przyszedł też ból w całym ciele, który rozsadzał ją od środka. Jęknęła mimowolnie. Czegoś takiego jeszcze nie czuła. To było niedopisania. Jakby w jej żyłach zamiast krwi płynęła trucizna, która próbowała wydostać się na zewnątrz rozdzierając ciało dziewczyny na strzępy. Pulsowanie w głowie, jakby młot kowalski uderzał w świeżo kuty miecz. Wszechogarniające gorąco, szum w uszach, jak z miechów rozdmuchujących ogień w wielkich, krasnoludzkich kotłach.
- Och. - Nie otwierając oczu Sauri wyciągnęła ręce i próbowała chwycić się za głowę. Zakryła uszy dłonią, ale to nie pomogło, nie stłumiło dudnienia i szumu, jaki rozsadzał jej czaszkę.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Zmęczony Orian ułożył się na szerokim parapecie i przysnął. Obudził się dopiero, kiedy jego towarzyszka poruszyła się na łóżku. Mężczyzna poderwał głowę i powoli obrócił twarz w stronę łóżka.
- Oberwałaś mocno w głowę... - stwierdził, widząc, jak zakrywa sobie uszy dłońmi.
- Wody? - Zsunął się z parapetu i przeciągając się przeszedł do stołu. Trochę specjalnie przedłużył czas podejścia do stolika, by podnieść leżący tam bukłak. Chciał dać jej czas, by zauważyła go, a nie przerazić nagłym pojawieniem się tuż obok. Czuł się nieco obolały, wszak spędził noc w mało wygodnej pozycji.
- Proszę. - Podał jej bukłak podchodząc do łóżka i wyciągając dłoń.
- Kim właściwie jesteś? Jak się nazywasz? - zapytał. - Nie miałem wczoraj czasu o to zapytać. Zemdlałaś, stąd przeniosłem cię ostatecznie tutaj.
Mówił cichym, łagodnym głosem, wszak bolała ją głowa, a i nie chciał zbudzić w niej lęk. Usiadł na niskim krześle, niedaleko łóżka, by mogli rozmawiać.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Ciemność. Ciemność i dudnienie. Próbowała otworzyć oczy. Powieki dziewczyny uchyliły się i na powrót zamknęły. Kolejna próba też skończyła się fiaskiem. "Musze... Muszę... Uciekać..." - brzmiało w jej myślach. Gdzieś daleko usłyszała głos. Na początku był neutralny, bezbarwny, bezpłciowy. Nie wiedziała kto mówi. W końcu udało jej się otworzyć oczy. Świat falował, obraz rozmazywał się i tańczył, unosił się i opadał. Jakaś postać stała przed nią, mówiła coś. Nie miała konturów, była brązową plamą, która wydawała z siebie jakieś dźwięki.
"P-p-pomocy " - załkała w myślach. Nie czuła tego, ale po policzkach spływały jej łzy. Nagle poczuła ostry, piekący ból w żołądku.
Zdążyła się tylko obrócić na bok, w mgnieniu oka cała zawartość jej żołądka znalazła się na podłodze. Ból jednak nie zelżał, wszystko powtórzyło się raz jeszcze i kolejny, i kolejny. Kiedy w końcu pieczenie ustało Sauri nie miała więcej sił, znów przed jej oczami pojawiła się ciemność.

Minęły dwa dni. Cały dzień, noc i kolejny dzień. Przez cały ten czas kilka razy powtarzał się ten sam scenariusz. Sauri budziła się, wymiotowała i znów słabła. Na szczęście mężczyźnie, który się nią zajął udało się kilka razy podać jej wodę.

Gdy w końcu udało jej się otworzyć oczy, a świat wreszcie przestał wirować, za oknami było już ciemno. Znajdowała się w niedużej izbie. Leżała na dość miękkim sienniku, pod głowę miała wsuniętą poduszkę i ktoś przykrył ją kocem. Obok skromnego posłania stał stolik, a na nim paliła się świeca, która rozświetlała mrok pomieszczenia.
Miała spierzchnięte usta, a język zdawał się być twardy jak kołek. Zakasłała głośno próbując poradzić sobie z suchością w gardle. Udało jej się usiąść na posłaniu, ale musiała oprzeć się plecami o wezgłowie łoża. Czuła się bardzo słabo. Dotknęła dłonią suchych i popękanych ust. Poczuła, że dolną wargę ma spuchniętą, a niedaleko prawego kącika ust jest rana, na której już zdążył zrobić się strup.
Dopiero po kilku chwilach dostrzegła, że nie ma już na sobie podartej i zakrwawionej sukienki. Spojrzała na swoje ubranie. Miała na sobie białą, cienką, lnianą koszulę. Jej tasiemki były szczelnie zawiązane zakrywając cały dekolt.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

Orian spędził dodatkowe dni w karczmie, co niestety zmniejszyło jego budżet. Nie honorowo jednak było pozostawić niewiastę w takiej sytuacji. Dlatego nie mówił nic, opiekując się jak umiał najlepiej chorą i czekając aż ozdrowieje. Pierwsze dni były ciężkie, bo kobieta praktycznie budziła się, wymiotowała i słabła. Cudem udało mu się ją napoić, ale przytomności nie odzyskała. Czuwał więc aż obudzi się i będzie w stanie powiedzieć mu chociaż, gdzie szukać jej rodziców.
Orian nie chciał zostawić kobiety samej, pozostało mu więc przesiadywanie cały dzień w pokoju, co było zwyczajnie nudne. Jak co wieczór, ulokował się na parapecie, tym razem moszcząc go sobie wcześniej kocem. Było mu więc choć trochę wygodniej. Kiedy nagle jego plany spania przerwał kaszel dziewczyny. Zsunął się ze swojego miejsca i podszedł do łóżka.
- Napij się. - Podał jej kubek stojący na stole. Znajdowała się w nim zimna, przyjemna woda. Usiadł na brzegu łóżka, by w razie czego pomóc dziewczynie się napić, wątpił by odzyskała siły.
- Jak się czujesz? - zapytał po chwili odstawiając kubek.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

Bez słowa przyjęła kubek z wodą, musiał jej pomóc, bo jak się okazało miała zdrętwiałe, obolałe dłonie. Wypiła wszystko, choć część wody polała się jej po brodzie, była wdzięczna, że dostała pić. Dopiero kiedy zaspokoiła choć trochę pragnienie, spojrzała na mężczyznę, który podał jej kubek. Pamiętała go jak przez mgłę. Bardziej kojarzyła jego głos. To on mówił do niej kiedy przybiegła do karczmy, była tego pewna.
Odkaszlnęła znów kilka razy. Otarła twarz z wody i przełknęła ślinę. Spojrzała tępo na mężczyznę siedzącego przy posłaniu. Próbowała coś powiedzieć, ale poczuła, że nie może. Znów zakasłała, zasłaniając usta.
- Ź-źle - udało jej się wykrztusić. Miała cichy, zachrypły głos.
- G-gdzie jestem?
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Nadal jesteś słaba - stwierdził.
- Ale przynajmniej choć trochę wypiłaś wody. Będziesz wstanie coś zjeść? - zapytał po chwili.
- A jesteś w karczmie. Kiedy zemdlałaś uznałem, że należy się tobą zaopiekować. Chciałem, kiedy odzyskasz już świadomość zaprowadzić cię do domu, do twoich rodziców, ale jak dotąd byłaś za słaba. Stąd pilnowałem by nie stała ci się krzywda.
Jeśli kiedyś Orian posługiwał się szlacheckim, dwornym językiem, to wiele się od tego czasu zmieniło.
- Jak się nazywasz? Ja ci już mówiłem, ale możesz nie pamiętać. Orian się nazywam.
- Jeśli jesteś głodna mogę przynieść ci posiłek - dodał.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Sauri, jestem Sauri - powiedziała, nadal ochrypłym głosem.
- Ile czasu minęło? - zapytała.
- Ile dni tu jestem? Gdzie jestem? Co to za miasto? - nie miała pojęcia czy nadal jest w Rododendronii, nie wiedziała co zobaczy za oknami kiedy wstanie świt.
- Dlaczego tu jesteś? - tego nie rozumiała. Dlaczego jej pomógł? Dlaczego się nią zajął? Musiała to wiedzieć. Musiała zorientować się gdzie jest, co dokładnie wydarzyło się po tym, jak wtargnęła do karczmy. Musiał jej powiedzieć ile tu jest i co się wydarzyło kiedy straciła przytomność. Była zdezorientowana, starała się poukładać sobie wszystko w głowie. Rzeczywistość docierała do niej bardzo powoli. Na razie nie myślała o tym co ją spotkało. W tej chwili musiała zorientować się w swojej obecnej sytuacji.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Jesteś już tu dwa dni Sauri - powiedział spokojnie.
- Ale cały czas byłaś nieprzytomna. Od momenty kiedy zemdlałaś na dole w izbie - wskazał na podłogę pokoju, pod którym znajdowała się główna izba karczmy.
- To Rododendronia - uśmiechnął się rozbawiony trochę tym, że pyta o miasto - jesteś nadal w Rododendroni, w karczmie w, której się ukryłaś. Zaniosłem cię tylko tutaj, do pokoju.
- Nie mogłem cię zostawić, nie wypada... - zwilżył usta zastanawiając się jak jej to wytłumaczyć.
- Wychowano mnie, tak... po prostu nie mogłem cię tu zostawić samą. Ludziom nie można w pełni ufać, kto wie co jeszcze by ci uczynili. To prości ludzie, nie kierują się honorem ani zasadami moralnymi. Zresztą chcę zadbać byś cała dotarła do rodziców, wtedy odejdę w swoją stronę i się już nie zobaczymy. Nie miałbym sumienia zostawić cię tutaj, nie wiedząc czy bezpiecznie dotarłaś do domu. Po prostu bym nie miał...
Orian mimo wszystko trzymał się zasad honoru, czasami się zastanawiał po co, ale trudno mu było wyzbyć się starych dróg i zasad. Wiedział natomiast że chce mieć czyste sumienie, mieć poczucie że zachował się dokładnie tak jak chciał i spać dobrze po nocach.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Ludzie już mnie skrzywdzili - powiedziała smutno, patrząc na swojego nowego towarzysza.
- Mówisz, że nie można im ufać, ale sam jesteś człowiekiem, a Ty mi pomogłeś. Chociaż miałeś pełne prawo mnie tam zostawić. Nie musiałeś się mną opiekować, a jednak to zrobiłeś. Dziękuję - mówiła już bardziej normalnie, chrypa zmniejszała się w miarę wypowiadanych słów. Gardło musiało odzyskać swoja dawną siłę.
- Mój ojciec ci to wynagrodzi, obiecuję - nadal starała się sobie nie przypominać szczegółów tamtej nocy, chciała o tym jak najszybciej zapomnieć. Dlatego skupiła się na nieznajomym.
- Zapłaci za karczmę i za opiekę, chociaż tak mogę Ci się odwdzięczyć. Uratowałeś mnie - uśmiechnęła się niewyraźnie. Musiała wyglądać żałośnie, w oblanej wodą koszuli, ze zraniona wargą i z pewnością siniakami na twarzy. Bała się myśleć jak źle musi wyglądać. Jeśli bowiem wyglądała tak jak się czuła, to była cieniem człowieka.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Nie oczekuję zapłaty, nie musisz - rzekł powoli, ale pewnie. Miał zbyt wiele dusz na sumieniu, by czekać na nagrodę. W istocie nawet nie pomyślał, że mógłby ją otrzymać. Uśmiechnął się niemrawo unosząc delikatnie twarz. Dopiero teraz spojrzał w oczy kobiety, ale tylko na chwilę. Potem znów spuścił wzrok, spoglądając gdzieś w bok.
- Zrobiłem po prostu to co powinienem, co nakazuje kodeks każdemu mężczyźnie wobec rannej niewiasty. Nie miecz i siła czynią cię wojownikiem, a to jak postępujesz, tak mawiał dawniej mój ojciec.
- Nie ważne zresztą są powody i motywy... zrobiłem to co mogłem, uważaj jednak na siebie Sauri. Nie zawsze będę w pobliżu. W istocie rzadko bywam w mieście, nad życie miejskie, przekładam spokojne serce lasu.
- Zatem gdzie mieszkasz pani? Gdzie mam pomóc ci dotrzeć? Lub kogo powiadomić że jesteś tutaj. Jak wolisz, uczynię.
Awatar użytkownika
Sauri
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Sauri »

- Chcę się jako odwdzięczyć... muszę - powiedziała cicho.
- Uratowałeś mnie, ty jeden. Nikt inny mi nie pomógł, chociaż pukałam do drzwi, waliłam pięściami, prosiłam o pomoc. Nikt... zupełnie nikt mi nie otworzył - posmutniała.
- Muszę Ci jakoś podziękować i bardzo chcę to zrobić. Oddać choć rueny za karczmę, za to, że się mną zająłeś. Pozwól mi chociaż na tyle - poprosiła.
- Ja... mieszkam w Żelaznej Twierdzy, na dworze królewskim. Mój ojciec jest skrybą. Nazywam się Arossa. Sauri Arossa. Mój ojciec na pewno dochodzi od zmysłów, matka też. Wyszłam z domu na trochę, do zielarki, miałam wrócić przed zmierzchem, ale... ale kiedy wyszłam już zmierzchało, a potem... - przełknęła ślinę i na chwilę zamilkła spuszczając wzrok.
- A potem mnie napadnięto.
Orian
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Orian »

- Niech będzie, skoro chcesz się odwdzięczyć przyjmę zapłatę jaką uznasz za odpowiednią - powiedział w końcu mężczyzna. Na chwilę znów przeniósł na nią wzrok.
- Nie myśl o tym co było - powiedział łagodnie i położył swoją dłoń na jej w geście pocieszenia. Żal mu było młodej, niewinnej dziewczyny.
- Źle się stało, że tacy ludzie istnieją na tym padole. Ale już o tym nie myśl, jeno bowiem smutek to przynosi. A ty młoda jesteś, cieszyć się powinnaś i rozkwitać jak wiosną pąk. Nie zaś smucić.
- Jeśli chcesz, mogę do twego ojca się wybrać i powiedzieć żeś tu jest. Coby się już nie martwił i dowiedział się, żeś cała - powiedział po chwili. Dopiero teraz uświadomił sobie że cały czas trzyma kobietę za rękę, więc powoli cofnął dłoń. Co dziwne poczuł pewien wstyd, że tak długo trzymał jej dłoń.
- Jeśli tylko zechcesz, mogę wyruszyć do niego i to zaraz - dodał już pewniej.
Zablokowany

Wróć do „Rododendronia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości