Opuszczone Królestwo ⇒ [Pustkowia] W poszukiwaniu kłopotów
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
Smok mógł mieć teraz poważniejsze zmartwienie aniżeli niesienie nieprzytomnej wampirzycy. Znikąd pojawił się oddział jeźdźców, na oko z dwudziestu. Zarówno oni sami, jak i wierzchowce były w pełni opancerzone. Mroczni rycerze, tak można by ich najprościej opisać. Nie trzeba było mieć silnie rozwiniętego zmysłu magicznego by wiedzieć, iż byli nieumarłymi. Dowódca, jadący na przodzie kolumny, szczególnie się wyróżniał, zwłaszcza pod względem aury. Znacząco dominował nad pozostałymi. Błyskawicznie zbliżyli się Agaresa, otaczając go. Dystans, jaki ich dzielił, wynosił równe pięć metrów. Głównodowodzący podjechał bliżej wymownie spoglądając na Teriel. Można by przypuszczać, iż była to jej gwardia. Jeden z jeźdźców zeskoczył z konia, podprowadzając go bliżej smoka.
- Porozmawiamy na miejscu. - rzekł nieprzyjemnym, mogącym wzbudzić strach u słabszych istot głosem, dowódca.
Gdy tylko Agares z wampirzycą "zapakowali" się na wierzchowca, ruszyli galopem w kierunku jej siedziby.
Wysokie mury, otoczone perfekcyjnie ukrytymi wilczymi dołami, siedem kwadratowych wież oraz brama, standardy bezpieczeństwa były niezwykle wysokie, zwłaszcza jak na rezydencję. Całości strzegły liczne oddziały nieumarłych. Jedno było pewne, zdobycie tego miejsca nie należałoby do najprostszych zadań. O ile z zewnątrz wyglądało to na kolejny, ponury dwór, to w środku wszystko się zmieniało. Miejsce to tętniło "życiem." Liczne kwiaty, winorośle, kilka drzew owocowych budziły raczej pozytywne odczucia. O roślinność dbali oczywiście nieumarli, co mogło wyglądać dość groteskowo. Po lewej stronie znajdowała się kuźnia, gdzie dwójka trupich rzemieślników zajmowała się teraz naprawą zbroi płytowej. Oprócz sporego placu do ćwiczeń, o czym świadczyły manekiny, tarcze oraz stojaki na broń, znajdowała się tam również stadnina. Drugą część kompleksu stanowił ogród, w którego sercu stała dość spora altana oraz sadzawka. Woda w niej była krystalicznie czysta. Najważniejszą strukturą był oczywiście jej "dom." Dwupiętrowy budynek, choć pozbawiony przesadnych zdobień, nadal był eleganckim miejscem. Chcąc policzyć wszystkie okna, można by się załamać. Jedno trzeba było wampirzycy przyznać, umiała się urządzić.
Dotarcie tu było kwestią paru minut. Gdy tak się stało, kolumna skierowała się wprost do głównego budynku. Pierwsze, co rzuciło się w oczy to ogromne, łukowate schody prowadzące na piętro oraz ogromne drzwi, prowadzące do zbrojowni. Były uchylone, więc bez problemu dało się zobaczyć część z jej wyposażenia.
Wszędzie roiło się od różnego rodzaju roślin, obrazów i innych "ozdobników." Na wejściu stała już grupka czterech nieumarłych, trzymających coś na kształt noszy.
- Teraz oni się nią zajmą. Może na takich nie wyglądają, ale wiedzą co robić. - Gdy tylko przejęli oni Teriel, "naczelnik" kontynuował. - Nieczęsto mamy tu gości. Prawdę mówiąc jesteś tu pierwszym od ponad dwudziestu lat, który jest tu w charakterze pokojowym. - Kierowali się teraz na piętro. Wszędzie roiło się od gablot z różnorakim uzbrojeniem. Miecze, włócznie, kostury, pancerze - spora kolekcja. Część z nich, a zwłaszcza zbroje, nosiły wyraźne ślady walki. Były to trofea wampirzycy. Od wielu z nich czuć było magią.
W końcu dotarli do salonu. Nieumarły wskazał na fotel, biorąc jednocześnie butelkę wina i kieliszki.
- Na kogo tym razem się porwała? - spytał nalewając czerwony trunek, po czym podał go Agaresowi.
W międzyczasie podszedł do nich jeszcze jeden nieumarły z medykamentami.
- Pozwól mu spojrzeć na swój bark. - wszakże smok ucierpiał również
- Porozmawiamy na miejscu. - rzekł nieprzyjemnym, mogącym wzbudzić strach u słabszych istot głosem, dowódca.
Gdy tylko Agares z wampirzycą "zapakowali" się na wierzchowca, ruszyli galopem w kierunku jej siedziby.
Wysokie mury, otoczone perfekcyjnie ukrytymi wilczymi dołami, siedem kwadratowych wież oraz brama, standardy bezpieczeństwa były niezwykle wysokie, zwłaszcza jak na rezydencję. Całości strzegły liczne oddziały nieumarłych. Jedno było pewne, zdobycie tego miejsca nie należałoby do najprostszych zadań. O ile z zewnątrz wyglądało to na kolejny, ponury dwór, to w środku wszystko się zmieniało. Miejsce to tętniło "życiem." Liczne kwiaty, winorośle, kilka drzew owocowych budziły raczej pozytywne odczucia. O roślinność dbali oczywiście nieumarli, co mogło wyglądać dość groteskowo. Po lewej stronie znajdowała się kuźnia, gdzie dwójka trupich rzemieślników zajmowała się teraz naprawą zbroi płytowej. Oprócz sporego placu do ćwiczeń, o czym świadczyły manekiny, tarcze oraz stojaki na broń, znajdowała się tam również stadnina. Drugą część kompleksu stanowił ogród, w którego sercu stała dość spora altana oraz sadzawka. Woda w niej była krystalicznie czysta. Najważniejszą strukturą był oczywiście jej "dom." Dwupiętrowy budynek, choć pozbawiony przesadnych zdobień, nadal był eleganckim miejscem. Chcąc policzyć wszystkie okna, można by się załamać. Jedno trzeba było wampirzycy przyznać, umiała się urządzić.
Dotarcie tu było kwestią paru minut. Gdy tak się stało, kolumna skierowała się wprost do głównego budynku. Pierwsze, co rzuciło się w oczy to ogromne, łukowate schody prowadzące na piętro oraz ogromne drzwi, prowadzące do zbrojowni. Były uchylone, więc bez problemu dało się zobaczyć część z jej wyposażenia.
Wszędzie roiło się od różnego rodzaju roślin, obrazów i innych "ozdobników." Na wejściu stała już grupka czterech nieumarłych, trzymających coś na kształt noszy.
- Teraz oni się nią zajmą. Może na takich nie wyglądają, ale wiedzą co robić. - Gdy tylko przejęli oni Teriel, "naczelnik" kontynuował. - Nieczęsto mamy tu gości. Prawdę mówiąc jesteś tu pierwszym od ponad dwudziestu lat, który jest tu w charakterze pokojowym. - Kierowali się teraz na piętro. Wszędzie roiło się od gablot z różnorakim uzbrojeniem. Miecze, włócznie, kostury, pancerze - spora kolekcja. Część z nich, a zwłaszcza zbroje, nosiły wyraźne ślady walki. Były to trofea wampirzycy. Od wielu z nich czuć było magią.
W końcu dotarli do salonu. Nieumarły wskazał na fotel, biorąc jednocześnie butelkę wina i kieliszki.
- Na kogo tym razem się porwała? - spytał nalewając czerwony trunek, po czym podał go Agaresowi.
W międzyczasie podszedł do nich jeszcze jeden nieumarły z medykamentami.
- Pozwól mu spojrzeć na swój bark. - wszakże smok ucierpiał również
Nie przestraszył się oddziału liczącego na oko dwadzieścia osób, który jakby pojawił się znikąd. Przeczytał ich aury i zorientował się, że są to nieumarli. Był niedaleko rezydencji Teriel, więc najprawdopodobniejszą opcją jest to, że jest to patrol z rezydencji wampirzycy. Nawet jakby mieli złe zamiary wobec niego to mógłby przemienić się w smoka i wtedy zmiótłby ich z powierzchni ziemi. Bez słowa wsiadł na wierzchowca, jednak cały czas pilnował Teriel.
Przyjrzał się siedzibie nekromantki gdy zbliżali się do niej. Co prawda mury nie było nie do sforsowania, jednak na pewno byłoby to bardzo trudne zadanie, o ile kogoś próbującego przebić się przez mury nie zabiliby wcześniej nieumarli słudzy wampirzycy. W środku miejsce wyglądało bardziej przyjaźnie niż na zewnątrz, o ile można tak powiedzieć. Rosło tam wiele kwiatów, winorośle, a nawet kilka drzew, oczywiście tym wszystkim opiekowali się nieumarli. Dwupiętrowy dom Teriel nie był jakoś przesadnie ozdobiony, jednak wydawał się na swój sposób elegancki. Smok jeszcze raz rozejrzał się wokół siebie i w myślach przyznał, że wampirzyca umiała się urządzić i zrobiła to dość dobrze.
Agares schodząc z konia znowu wziął Teriel w swoje ramiona.
- Mhm... - mruknął tylko coś niezrozumiałego i położył nieprzytomną towarzyszkę na noszach. Potem ruszył za "naczelnikiem", na razie się nie odzywał się, bo jak na razie nie miał takiej potrzeby.
Skierowali się na piętro. Smok zerkał na uzbrojenie, zwłaszcza wtedy gdy wyczuł aurę, od którejś broni albo pancerza.
Po tym jak dotarli do salonu, a oprowadzający go nieumarły wskazał mu fotel to Agares bez większego zastanawiania się usiadł w nim.
- Grupka łowców nieumarłych, jedenastu łącznie z magiem. Właśnie ten mag odpowiada za to w jakim stanie jest Teriel. - odparł smok.
- Tak się kończy niedocenianie przeciwnika... - dodał nieco ciszej.
- Ale dobrze, że już wtedy z nią byłem, bo mogłoby się skończyć jeszcze gorzej. - dodał znowu, jednak tym razem głośniej.
Trochę niepewnie spojrzał na nieumarłego z medykamentami, jednak ostatecznie kiwnięciem głowy pozwolił mu na to, żeby zajął się jego barkiem.
- Przyznam, że rezydencja jest dość dobrze urządzona i myślę, że bardzo trudno jest sforsować jej mury. - powiedział z uznaniem pradawny. Nieumarły już zaczął zajmować się raną na barku Agaresa.
- Zaprowadzisz mnie później tam gdzie zabrali Teriel? - zapytał.
Przyjrzał się siedzibie nekromantki gdy zbliżali się do niej. Co prawda mury nie było nie do sforsowania, jednak na pewno byłoby to bardzo trudne zadanie, o ile kogoś próbującego przebić się przez mury nie zabiliby wcześniej nieumarli słudzy wampirzycy. W środku miejsce wyglądało bardziej przyjaźnie niż na zewnątrz, o ile można tak powiedzieć. Rosło tam wiele kwiatów, winorośle, a nawet kilka drzew, oczywiście tym wszystkim opiekowali się nieumarli. Dwupiętrowy dom Teriel nie był jakoś przesadnie ozdobiony, jednak wydawał się na swój sposób elegancki. Smok jeszcze raz rozejrzał się wokół siebie i w myślach przyznał, że wampirzyca umiała się urządzić i zrobiła to dość dobrze.
Agares schodząc z konia znowu wziął Teriel w swoje ramiona.
- Mhm... - mruknął tylko coś niezrozumiałego i położył nieprzytomną towarzyszkę na noszach. Potem ruszył za "naczelnikiem", na razie się nie odzywał się, bo jak na razie nie miał takiej potrzeby.
Skierowali się na piętro. Smok zerkał na uzbrojenie, zwłaszcza wtedy gdy wyczuł aurę, od którejś broni albo pancerza.
Po tym jak dotarli do salonu, a oprowadzający go nieumarły wskazał mu fotel to Agares bez większego zastanawiania się usiadł w nim.
- Grupka łowców nieumarłych, jedenastu łącznie z magiem. Właśnie ten mag odpowiada za to w jakim stanie jest Teriel. - odparł smok.
- Tak się kończy niedocenianie przeciwnika... - dodał nieco ciszej.
- Ale dobrze, że już wtedy z nią byłem, bo mogłoby się skończyć jeszcze gorzej. - dodał znowu, jednak tym razem głośniej.
Trochę niepewnie spojrzał na nieumarłego z medykamentami, jednak ostatecznie kiwnięciem głowy pozwolił mu na to, żeby zajął się jego barkiem.
- Przyznam, że rezydencja jest dość dobrze urządzona i myślę, że bardzo trudno jest sforsować jej mury. - powiedział z uznaniem pradawny. Nieumarły już zaczął zajmować się raną na barku Agaresa.
- Zaprowadzisz mnie później tam gdzie zabrali Teriel? - zapytał.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
- Jakoś mnie to nie dziwi. - Nie wyglądał na zaskoczonego. - Mimo wszystko zazwyczaj wychodziła z walk bez szwanku. Dawno nie widziałem jej w tak opłakanym stanie.
Wstał, podchodząc do okna. Ręce trzymał z tyłu.
- W przeszłości przeprowadzano parę oblężeń, jak widać bezskutecznie. Ale to nie mury są tu największą przeszkodą, liczy się przede wszystkim garnizon broniący siedziby. A na jego brak nie można narzekać. - Nie musiał tego ukrywać. Można by wywnioskować, iż siły aktualnie znajdujące się na terenie posiadłości nie są wszystkim, czym dysponowała nekromantka.
- Co do wystroju, to zasługa Teriel. Jestem tu tylko od pilnowania porządku pod jej nieobecność. - W końcu był tylko tworem utrzymywanym przy pomocy magii, choć zdolność komunikacji i podejmowania decyzji na podstawie logicznego myślenia była mu dana.
Nieumarły który opatrywał Agaresa, sprawnie poradził sobie z tym zadaniem. W końcu rana nie była poważna. Zrobił co trzeba po czym szybko się oddalił.
- Nie wcześniej niż ją opatrzą oraz po uzyskaniu odpowiedzi na pytania. - Był zapobiegliwy i wolał wiedzieć, z kim ma do czynienia. Podszedł do fotela stojącego naprzeciwko smoka, po czym oparł ręce o jego oparcie.
- Kim jesteś i skąd się tam wziąłeś? - spytał, choć nie brzmiało to na pytanie. Wampirzyca zawsze działała w pojedynkę i choć bycie ciekawskim nie było mu dane w pełnym tego słowa znaczeniu, takie miał procedury.
Wstał, podchodząc do okna. Ręce trzymał z tyłu.
- W przeszłości przeprowadzano parę oblężeń, jak widać bezskutecznie. Ale to nie mury są tu największą przeszkodą, liczy się przede wszystkim garnizon broniący siedziby. A na jego brak nie można narzekać. - Nie musiał tego ukrywać. Można by wywnioskować, iż siły aktualnie znajdujące się na terenie posiadłości nie są wszystkim, czym dysponowała nekromantka.
- Co do wystroju, to zasługa Teriel. Jestem tu tylko od pilnowania porządku pod jej nieobecność. - W końcu był tylko tworem utrzymywanym przy pomocy magii, choć zdolność komunikacji i podejmowania decyzji na podstawie logicznego myślenia była mu dana.
Nieumarły który opatrywał Agaresa, sprawnie poradził sobie z tym zadaniem. W końcu rana nie była poważna. Zrobił co trzeba po czym szybko się oddalił.
- Nie wcześniej niż ją opatrzą oraz po uzyskaniu odpowiedzi na pytania. - Był zapobiegliwy i wolał wiedzieć, z kim ma do czynienia. Podszedł do fotela stojącego naprzeciwko smoka, po czym oparł ręce o jego oparcie.
- Kim jesteś i skąd się tam wziąłeś? - spytał, choć nie brzmiało to na pytanie. Wampirzyca zawsze działała w pojedynkę i choć bycie ciekawskim nie było mu dane w pełnym tego słowa znaczeniu, takie miał procedury.
Podążył wzrokiem za nieumarłym, z którym rozmawiał, jednak dalej siedział w fotelu. Słuchał tego, o czym mówi jego rozmówca i nie wtrącał się w słowo, gdy nie musiał.
- Tak myślałem, że jak nie mury powstrzymają oblężenie to zrobi to garnizon. - odparł dość szybko. Domyślił się, że siły, które widział w posiadłości to nie wszystko co w zanadrzu ma Teriel do ewentualnej obrony swojej rezydencji.
W między czasie nieumarły opatrujący mu bark skończył to robić i szybko odszedł. Agares spojrzał na opatrunek na barku, w końcu trochę znał się na medycynie.
"Nieźle, nieźle..." - stwierdził w myślach. Znowu powrócił na patrzenie na nieumarłego rozmówcę.
-Dobrze... Pytaj zatem. - odparł smok, chociaż wiedział, że nawet gdyby nie wyraził chęci na odpowiedzi na te pytania to i tak "naczelnik" zadałby je.
- Jestem Agares. Smok, mający już 1000 lat na karku. - odpowiedział na pierwszy pytanie. Nie ukrywał swojego wieku, nie widział w tym nic złego, w tym że ma już 1000 lat.
- Podróżowaliśmy do rezydencji Teriel, a ona chciała zaspokoić swój głód, zanim mieliśmy dotrzeć tutaj. Wyprzedzając twoje następne pytanie to Teriel odwiedziła jaskinię, w której miałem swoje leże. Porozmawialiśmy i w pewnym momencie padła kwestia jej miejsca zamieszkania, opisała mi je i powiedziałem, że kiedyś ją odwiedzę. Jak widzisz to "kiedyś" nastąpiło szybciej niż myśleliśmy. - teraz odpowiedział na drugie pytanie i przy okazji na niezadane jeszcze trzecie, które prawdopodobnie by padło.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał.
- Tak myślałem, że jak nie mury powstrzymają oblężenie to zrobi to garnizon. - odparł dość szybko. Domyślił się, że siły, które widział w posiadłości to nie wszystko co w zanadrzu ma Teriel do ewentualnej obrony swojej rezydencji.
W między czasie nieumarły opatrujący mu bark skończył to robić i szybko odszedł. Agares spojrzał na opatrunek na barku, w końcu trochę znał się na medycynie.
"Nieźle, nieźle..." - stwierdził w myślach. Znowu powrócił na patrzenie na nieumarłego rozmówcę.
-Dobrze... Pytaj zatem. - odparł smok, chociaż wiedział, że nawet gdyby nie wyraził chęci na odpowiedzi na te pytania to i tak "naczelnik" zadałby je.
- Jestem Agares. Smok, mający już 1000 lat na karku. - odpowiedział na pierwszy pytanie. Nie ukrywał swojego wieku, nie widział w tym nic złego, w tym że ma już 1000 lat.
- Podróżowaliśmy do rezydencji Teriel, a ona chciała zaspokoić swój głód, zanim mieliśmy dotrzeć tutaj. Wyprzedzając twoje następne pytanie to Teriel odwiedziła jaskinię, w której miałem swoje leże. Porozmawialiśmy i w pewnym momencie padła kwestia jej miejsca zamieszkania, opisała mi je i powiedziałem, że kiedyś ją odwiedzę. Jak widzisz to "kiedyś" nastąpiło szybciej niż myśleliśmy. - teraz odpowiedział na drugie pytanie i przy okazji na niezadane jeszcze trzecie, które prawdopodobnie by padło.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
- Urocze, kto by pomyślał, że... - tu urwał. Wiedział kiedy przestać snuć swe domysły. Wampirzycy mogło by się to nie spodobać i choć nie zostałby unicestwiony, nie lubił wchodzić z nią w sprzeczki. Przeprowadził ich wystarczająco wiele, mimo, iż niektóre z nich kończyły się dość komicznie. - Nieważne. To tyle, nie mam zamiaru prowadzić tu jakiegokolwiek przesłuchania. Jak już wcześniej wspomniałem, tylko pilnuję porządku i chcę mieć pewność, że po tej stronie murów wszystko będzie funkcjonować tak jak powinno.
Gdy skończył mówić, do salonu wszedł jeden z nieumarłych, który zajmował się Teriel. Wątpliwe, iż smok mógł zrozumieć cokolwiek z mowy umarłych. Ich rozmowa trwała krótko. Rzucił coś jeszcze do gwardzistów, stojących za drzwiami prowadzącymi do tego pomieszczenia po czym zwrócił się do Agaresa.
- Mogę zaprowadzić cię tam teraz.
Gdy ruszyli w kierunku miejsca aktualnego pobytu wampirzycy, kontynuował:
- Co prawda jest ciężko ranna, ale będzie, jak zwykło się to u was mówić, żyć. - Mówcą nie był, a musiał ubrać to w jakiekolwiek ładniejsze sformułowanie. - I tak ma wielkie szczęście, gdyby oberwała gdziekolwiek w okolicach klatki piersiowej, byłoby po niej. Cokolwiek ją trafiło, zapewne posłałoby przeciętnego człowieka do grobu. - Miał zamiar dowiedzieć się, co było na rzeczy. Znajomość grupy łowców, która miała tak uzdolnionych magów bądź była wyposażona w magiczne przedmioty wzmacniające właściwości magiczne była mu przydatna w celach ochronnych. Musiał wiedzieć, z czym walczył i jakie środki ku temu zastosować. Nie widział sensu informowania o tym smoka, to była ich sprawa.
- Jesteśmy. - wskazał na drzwi prowadzące do sypialni wampirzycy. To miejsce nadawało się najlepiej do hospitalizacji. - Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiał żadnych problemów. - dodał i nie czekając na odpowiedź, skierował się ku wyjściu. Nic tam po nim, a miał teraz nieco pracy.
Samo pomieszczenie było dość spore. Wewnątrz znajdowały się dwie szafy z ubraniami, lustro, biurko oraz cztery stojaki z bliźniaczo podobnym opancerzeniem. W oczy rzucały się jeszcze dwa olbrzymie regały wypełnione książkami. Oprócz samej, nadal nieprzytomnej, Teriel było tam dwóch nieumarłych, kończących ją opatrywać.
Gdy skończył mówić, do salonu wszedł jeden z nieumarłych, który zajmował się Teriel. Wątpliwe, iż smok mógł zrozumieć cokolwiek z mowy umarłych. Ich rozmowa trwała krótko. Rzucił coś jeszcze do gwardzistów, stojących za drzwiami prowadzącymi do tego pomieszczenia po czym zwrócił się do Agaresa.
- Mogę zaprowadzić cię tam teraz.
Gdy ruszyli w kierunku miejsca aktualnego pobytu wampirzycy, kontynuował:
- Co prawda jest ciężko ranna, ale będzie, jak zwykło się to u was mówić, żyć. - Mówcą nie był, a musiał ubrać to w jakiekolwiek ładniejsze sformułowanie. - I tak ma wielkie szczęście, gdyby oberwała gdziekolwiek w okolicach klatki piersiowej, byłoby po niej. Cokolwiek ją trafiło, zapewne posłałoby przeciętnego człowieka do grobu. - Miał zamiar dowiedzieć się, co było na rzeczy. Znajomość grupy łowców, która miała tak uzdolnionych magów bądź była wyposażona w magiczne przedmioty wzmacniające właściwości magiczne była mu przydatna w celach ochronnych. Musiał wiedzieć, z czym walczył i jakie środki ku temu zastosować. Nie widział sensu informowania o tym smoka, to była ich sprawa.
- Jesteśmy. - wskazał na drzwi prowadzące do sypialni wampirzycy. To miejsce nadawało się najlepiej do hospitalizacji. - Mam nadzieję, że nie będziesz sprawiał żadnych problemów. - dodał i nie czekając na odpowiedź, skierował się ku wyjściu. Nic tam po nim, a miał teraz nieco pracy.
Samo pomieszczenie było dość spore. Wewnątrz znajdowały się dwie szafy z ubraniami, lustro, biurko oraz cztery stojaki z bliźniaczo podobnym opancerzeniem. W oczy rzucały się jeszcze dwa olbrzymie regały wypełnione książkami. Oprócz samej, nadal nieprzytomnej, Teriel było tam dwóch nieumarłych, kończących ją opatrywać.
Chciał poprosić nieumarłego o to, aby dokończył snucie domysłów, jednak po niedługiej chwil zrezygnował z tego, bo domyślił się, że przerywając to musiał mieć jakiś konkretny powód.
- W każdym razie jestem do was w miarę pokojowo nastawiony, chyba że mnie bezpodstawnie zaatakujecie. - odparł smok. Było można uznać te słowa za swojego rodzaju ostrzeżenie.
Nie zrozumiał nic z języka, w którym rozmawiali ze sobą nieumarli, w końcu nie znał ich mowy. Szybko wstał z fotela po tym jak "naczelnik" poinformował go o tym, że już teraz może go zaprowadzić do Teriel. Bez słowa ruszył za nieumarłym.
- Tak jak mówiłem wcześniej: "Nie doceniła swojego przeciwnika". - powiedział Agares. Zresztą wampirzyca sama przyznała to po walce.
Resztę niedługiej drogi szedł w milczeniu słuchając przy tym swojego tymczasowego rozmówcy. W końcu doszli do pokoju nekromantki.
- Dziękuję. - rzucił do nieumarłego gdy ten szykował się do odejścia. Podziękował oczywiście za udzieloną pomoc medyczną i zaprowadzenie go do pokoju Teriel.
Rozejrzał się po pokoju. Nieco dłużej zawiesił oko na stojakach z opancerzeniem. Łóżko, na którym leżała jeszcze nieprzytomna wampirzyca było dość spore, więc pradawny pomyślał, że może usiąść sobie na jego kancie. Chwilę stał obok, nie chciał przeszkadzać nieumarłym w pracy. Po tym gdy skończyli i odeszli usiadł na kancie łóżka, tak jak zaplanował. Popatrzył na Teriel i utkwił w niej swój wzrok. Pozostało mu czekać na to, aż kobieta odzyska przytomność.
- W każdym razie jestem do was w miarę pokojowo nastawiony, chyba że mnie bezpodstawnie zaatakujecie. - odparł smok. Było można uznać te słowa za swojego rodzaju ostrzeżenie.
Nie zrozumiał nic z języka, w którym rozmawiali ze sobą nieumarli, w końcu nie znał ich mowy. Szybko wstał z fotela po tym jak "naczelnik" poinformował go o tym, że już teraz może go zaprowadzić do Teriel. Bez słowa ruszył za nieumarłym.
- Tak jak mówiłem wcześniej: "Nie doceniła swojego przeciwnika". - powiedział Agares. Zresztą wampirzyca sama przyznała to po walce.
Resztę niedługiej drogi szedł w milczeniu słuchając przy tym swojego tymczasowego rozmówcy. W końcu doszli do pokoju nekromantki.
- Dziękuję. - rzucił do nieumarłego gdy ten szykował się do odejścia. Podziękował oczywiście za udzieloną pomoc medyczną i zaprowadzenie go do pokoju Teriel.
Rozejrzał się po pokoju. Nieco dłużej zawiesił oko na stojakach z opancerzeniem. Łóżko, na którym leżała jeszcze nieprzytomna wampirzyca było dość spore, więc pradawny pomyślał, że może usiąść sobie na jego kancie. Chwilę stał obok, nie chciał przeszkadzać nieumarłym w pracy. Po tym gdy skończyli i odeszli usiadł na kancie łóżka, tak jak zaplanował. Popatrzył na Teriel i utkwił w niej swój wzrok. Pozostało mu czekać na to, aż kobieta odzyska przytomność.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
Co jakiś czas jeden z nieumarłych zaglądał do pokoju wampirzycy, monitorując jej stan. Agaresa ignorowali, tak długo jak im nie przeszkadzał w pracy, jego obecność była im obojętna. Stan ten powtarzał się do późnego wieczora. Najwidoczniej uznali, iż ich zadanie zostało na ten czas wykonane.
Teriel przebudziła się kilka godzin później. Była druga, może trzecia w nocy. Kręciło jej się w głowie i była obolała, choć czuła się bez porównania lepiej niż wcześniej. Dopiero teraz zaczęła przypominać sobie wydarzenia sprzed tego, gdy straciła przytomność. Złapała się ręką za czoło. Czy to z bólu głowy? Czy też własnej żałosności? Nie mogła odpowiedzieć przed samą sobą, zapewne jedno i drugie. Jedynym źródłem światła w sypialni były świece, znajdujące się głównie na szafce nocnej i biurku. Próba wstania zakończyła się fiaskiem. Nie pozostało jej nic innego od podciągnięcia się w celu oparcia o łóżko. Szło jej to dość niemrawo, ale dopięła swego. Chyba wzrok ją zawodził, zdawało jej się, że na kancie jej łoża znajduje się...
- Agares? - Nie miała żadnej kąśliwej uwagi lub chociaż najmniejszej groźby w zanadrzu - Co ty tu robisz? - Spodziewała się go w... innym miejscu. Szkoda tylko, że jej maska była diabli wie gdzie. Czuła się zręczniej rozmawiając zza jej osłony.
Teriel przebudziła się kilka godzin później. Była druga, może trzecia w nocy. Kręciło jej się w głowie i była obolała, choć czuła się bez porównania lepiej niż wcześniej. Dopiero teraz zaczęła przypominać sobie wydarzenia sprzed tego, gdy straciła przytomność. Złapała się ręką za czoło. Czy to z bólu głowy? Czy też własnej żałosności? Nie mogła odpowiedzieć przed samą sobą, zapewne jedno i drugie. Jedynym źródłem światła w sypialni były świece, znajdujące się głównie na szafce nocnej i biurku. Próba wstania zakończyła się fiaskiem. Nie pozostało jej nic innego od podciągnięcia się w celu oparcia o łóżko. Szło jej to dość niemrawo, ale dopięła swego. Chyba wzrok ją zawodził, zdawało jej się, że na kancie jej łoża znajduje się...
- Agares? - Nie miała żadnej kąśliwej uwagi lub chociaż najmniejszej groźby w zanadrzu - Co ty tu robisz? - Spodziewała się go w... innym miejscu. Szkoda tylko, że jej maska była diabli wie gdzie. Czuła się zręczniej rozmawiając zza jej osłony.
Siedział praktycznie nie zmieniając pozycji, cały czas patrzył na Teriel, czekał aż wampirzyca się obudzi. Widział, że od czasu do czasu do pokoju zaglądali nieumarli słudzy, jednak on ignorował ich, a oni ignorowali jego. Smok powoli zaczął już nawet zasypiać, gdy nagle poczuł ruch na łóżku. Podniósł swoje oczy i zobaczył, że wampirzyca odzyskała przytomność, na jego oko trwało to dobre kilka godzin, jednak nie miał co do tego pewności.
- We własnej osobie. - odparł smok. Nie uśmiechnął się, chociaż zanosiło się na to.
Nie zmienił miejsca, w którym siedział, popatrzył tylko w oczy wampirzycy. Maskę musieli zdjąć jej już w rezydencji, bo wcześniej miała ją na twarzy, a Agares dopiero teraz zauważył jej brak. Szczerze mówiąc to wolał oglądać Teriel bez maski na twarzy.
- Czekałem, aż się obudzisz. - odparł zgodnie z prawdą smok.
- Myślałaś, że odejdę po tym jak doniosę cię do twojej rezydencji? To źle myślałaś, otóż przez ostatnie kilka godzin nie spuszczałem z ciebie oka, bo czekałem na to, aż się obudzić. W sumie to nie ruszałem się nawet z miejsca, czuwałem nad tobą... - dodał po chwili. Cały czas patrzył w krwistoczerwone oczy wampirzycy.
- Poza tym czułem, że lepiej byłoby jakby został... Jeżeli nie chcesz, żebym tu został to odejdę. Znam drogę powrotną. - powiedział nieco ciszej. W głębi duszy wolałbym, żeby Teriel przystała na to, żeby Agares jednak został. Chociaż, jeżeli nie będzie tego chciała to smok odejdzie, tak jak mówił.
- Jak się czujesz? - zapytał w końcu.
- We własnej osobie. - odparł smok. Nie uśmiechnął się, chociaż zanosiło się na to.
Nie zmienił miejsca, w którym siedział, popatrzył tylko w oczy wampirzycy. Maskę musieli zdjąć jej już w rezydencji, bo wcześniej miała ją na twarzy, a Agares dopiero teraz zauważył jej brak. Szczerze mówiąc to wolał oglądać Teriel bez maski na twarzy.
- Czekałem, aż się obudzisz. - odparł zgodnie z prawdą smok.
- Myślałaś, że odejdę po tym jak doniosę cię do twojej rezydencji? To źle myślałaś, otóż przez ostatnie kilka godzin nie spuszczałem z ciebie oka, bo czekałem na to, aż się obudzić. W sumie to nie ruszałem się nawet z miejsca, czuwałem nad tobą... - dodał po chwili. Cały czas patrzył w krwistoczerwone oczy wampirzycy.
- Poza tym czułem, że lepiej byłoby jakby został... Jeżeli nie chcesz, żebym tu został to odejdę. Znam drogę powrotną. - powiedział nieco ciszej. W głębi duszy wolałbym, żeby Teriel przystała na to, żeby Agares jednak został. Chociaż, jeżeli nie będzie tego chciała to smok odejdzie, tak jak mówił.
- Jak się czujesz? - zapytał w końcu.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
- Dlaczego? - Jego zachowanie nie wydawało jej się w żaden sposób zrozumiałe. Pomimo siedzenia na miękkim, to bez żadnego oparcia mógł nabawić się bólu pleców. Poza tym musiało to być niemiłosiernie nudnym zajęciem, żadnej rozrywki ani nic z tych rzeczy. Ochrony również miała pod dostatkiem. Gdzie tu logika?
- Nikt nie każe Ci stąd odchodzić, przynajmniej do czasu, aż policzę się z tobą za wzięcie mnie w ramiona bez pozwolenia. - powiedziała zadziornie. Niech nie myśli, że o tym zapomniała. Tacy jak ona byli pamiętliwi, co czasami było zaletą. Czy tego chce czy nie, będzie musiała z tym zaczekać.
- Nie licząc zawrotów głowy i obolałego ramienia, całkiem nieźle. Choć w najbliższym czasie raczej sobie nie powalczę... - Miała większą motywację niż wcześniej. Świadomość, iż są ludzie, którzy potrafią walczyć, mieczem lub magią, na przyzwoitym poziomie podbudowywała. Nawet jeśli musiała dać im jakieś fory.
- Nikt nie każe Ci stąd odchodzić, przynajmniej do czasu, aż policzę się z tobą za wzięcie mnie w ramiona bez pozwolenia. - powiedziała zadziornie. Niech nie myśli, że o tym zapomniała. Tacy jak ona byli pamiętliwi, co czasami było zaletą. Czy tego chce czy nie, będzie musiała z tym zaczekać.
- Nie licząc zawrotów głowy i obolałego ramienia, całkiem nieźle. Choć w najbliższym czasie raczej sobie nie powalczę... - Miała większą motywację niż wcześniej. Świadomość, iż są ludzie, którzy potrafią walczyć, mieczem lub magią, na przyzwoitym poziomie podbudowywała. Nawet jeśli musiała dać im jakieś fory.
Zdziwił się gdy Teriel zapytała go dlaczego robi to co robi teraz. Myślał, że wampirzyca zrozumie. Chwilę myślał nad odpowiedzą.
- Po prostu- chciałem zostać. - odparł po chwili smok.
- Poza tym wolałem być tutaj, w twoim towarzystwie, zamiast siedzenia w jaskini. Nawet jeżeli oznaczało to siedzenie kilka godzin i oczekiwanie na to, aż się obudzisz. - dodał, a na jego twarzy zagościł chwilowy uśmiech.
- Dodam też, że mimo, że byłaś nieprzytomna... to i tak było na co popatrzeć. - w trakcie mówienia tego na ustach smoka również pojawił się uśmiech, jednak tym razem pozostał na nich nieco dłużej.
- Dalej żywisz do mnie za to urazę? Mniejsza o to. Ciekawi mnie w jaki sposób się ze mną policzysz. - rzekł podobnie zadziornym tonem głosu co Teriel. Walka mogłaby być interesująca, jednak "policzenie się" można by było rozumieć również jako inne rzeczy.
- Cieszę się, że nie jest gorzej...- powiedział spokojniej i nieco ciszej.
- Co do walczenia to nie będziesz musiała, chyba że wliczasz w to również treningi. Bo tak to jesteśmy przecież w twojej rezydencji, a z tego co dane mi było zauważyć to masz dość liczną gwardię. Tak samo mury są bardzo mocne, jak na moje oko. - zresztą o tym dowiedział się od nieumarłego, który był zarządcą rezydencji, na czas nieobecności w niej Teriel. Mimo, że była już dość późna godzina to smok w ogóle nie był zmęczony, zresztą nawet nie wiedział gdzie miałby położyć się spać. Domyślał się, że w rezydencji są pokoje gościnne, jednak nie wiedział gdzie, a przecież nie będzie spał z wampirzycą w jednym łóżku, nie żeby jemu to coś przeszkadzało, jednak wiedział, że Teriel w ogóle nie wyszłaby z taką propozycją, a co dopiero zgodziła się na to gdyby on to zaproponował.
- Po prostu- chciałem zostać. - odparł po chwili smok.
- Poza tym wolałem być tutaj, w twoim towarzystwie, zamiast siedzenia w jaskini. Nawet jeżeli oznaczało to siedzenie kilka godzin i oczekiwanie na to, aż się obudzisz. - dodał, a na jego twarzy zagościł chwilowy uśmiech.
- Dodam też, że mimo, że byłaś nieprzytomna... to i tak było na co popatrzeć. - w trakcie mówienia tego na ustach smoka również pojawił się uśmiech, jednak tym razem pozostał na nich nieco dłużej.
- Dalej żywisz do mnie za to urazę? Mniejsza o to. Ciekawi mnie w jaki sposób się ze mną policzysz. - rzekł podobnie zadziornym tonem głosu co Teriel. Walka mogłaby być interesująca, jednak "policzenie się" można by było rozumieć również jako inne rzeczy.
- Cieszę się, że nie jest gorzej...- powiedział spokojniej i nieco ciszej.
- Co do walczenia to nie będziesz musiała, chyba że wliczasz w to również treningi. Bo tak to jesteśmy przecież w twojej rezydencji, a z tego co dane mi było zauważyć to masz dość liczną gwardię. Tak samo mury są bardzo mocne, jak na moje oko. - zresztą o tym dowiedział się od nieumarłego, który był zarządcą rezydencji, na czas nieobecności w niej Teriel. Mimo, że była już dość późna godzina to smok w ogóle nie był zmęczony, zresztą nawet nie wiedział gdzie miałby położyć się spać. Domyślał się, że w rezydencji są pokoje gościnne, jednak nie wiedział gdzie, a przecież nie będzie spał z wampirzycą w jednym łóżku, nie żeby jemu to coś przeszkadzało, jednak wiedział, że Teriel w ogóle nie wyszłaby z taką propozycją, a co dopiero zgodziła się na to gdyby on to zaproponował.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
Miała zgoła inną interpretację różnorakich zachowań, zwłaszcza tych z zakresu towarzyskiego. Podobnie jak w samych kontaktach międzyludzkich, jej doświadczenie było bliskie zeru.
- To znaczy? - Przecież ona sobie tylko smacznie spała, zaś jej wszelkie atuty były skryte pod kołdrą i koszulą. Tak więc nie miałby na czym zawiesić oka. Ach to "niezawodne" rozumowanie wampirzycy.
- Będę musiała coś wymyślić, na razie moje możliwości są dosyć ograniczone. - tu nieco ściszyła głos. - Rąk ci raczej nie połamię. - dodała z uśmiechem.
Istotnie, do walki wliczała również trening. Bycie w doskonałej kondycji fizycznej zaliczało się do spraw priorytetowych. Wszakże w starciu sama motywacja to za mało, liczyło się również wyszkolenie, a na spadek formy nie mogła sobie pozwolić.
- Dzień bez treningu jest dniem straconym, poza tym... - W tym momencie do pokoju wkroczył dowódca garnizonu.
- Będziesz leżeć i odpoczywać ciamajdo. Przed wschodem słońca nie wstaniesz na pewno, choćbym miał cię przywiązać do łóżka. Poza tym nie podołałaś wyzwaniu i ktoś musiał ratować twoją skórę nim my to zrobiliśmy. Starzejesz się. - Nie szczędził słów.
Wampirzyca westchnęła ciężko, po czym rzekła:
- Dobra, tym razem wygrałeś. - Mogła przysiąc, iż nieumarły teraz się z niej śmiał. W sumie miał powody. Często się sprzeczali i zazwyczaj to ona była górą. "Niech ma swoją chwilę" - Domyślam się, że chcesz mi coś powiedzieć? - spytała.
- Istotnie, ale nie teraz. Porozmawiamy rano. - Odwrócił się, po czym rzucił przez ramię. - Pokoje gościnne są tuż obok, do wyboru do koloru. - Nie miał nic więcej do dodania, więc wyszedł. Słowa skierował oczywiście do Agaresa.
- Potrafi być równie irytujący jak twój sztylet, ale robi to co do niego należy. - skomentowała.
- To znaczy? - Przecież ona sobie tylko smacznie spała, zaś jej wszelkie atuty były skryte pod kołdrą i koszulą. Tak więc nie miałby na czym zawiesić oka. Ach to "niezawodne" rozumowanie wampirzycy.
- Będę musiała coś wymyślić, na razie moje możliwości są dosyć ograniczone. - tu nieco ściszyła głos. - Rąk ci raczej nie połamię. - dodała z uśmiechem.
Istotnie, do walki wliczała również trening. Bycie w doskonałej kondycji fizycznej zaliczało się do spraw priorytetowych. Wszakże w starciu sama motywacja to za mało, liczyło się również wyszkolenie, a na spadek formy nie mogła sobie pozwolić.
- Dzień bez treningu jest dniem straconym, poza tym... - W tym momencie do pokoju wkroczył dowódca garnizonu.
- Będziesz leżeć i odpoczywać ciamajdo. Przed wschodem słońca nie wstaniesz na pewno, choćbym miał cię przywiązać do łóżka. Poza tym nie podołałaś wyzwaniu i ktoś musiał ratować twoją skórę nim my to zrobiliśmy. Starzejesz się. - Nie szczędził słów.
Wampirzyca westchnęła ciężko, po czym rzekła:
- Dobra, tym razem wygrałeś. - Mogła przysiąc, iż nieumarły teraz się z niej śmiał. W sumie miał powody. Często się sprzeczali i zazwyczaj to ona była górą. "Niech ma swoją chwilę" - Domyślam się, że chcesz mi coś powiedzieć? - spytała.
- Istotnie, ale nie teraz. Porozmawiamy rano. - Odwrócił się, po czym rzucił przez ramię. - Pokoje gościnne są tuż obok, do wyboru do koloru. - Nie miał nic więcej do dodania, więc wyszedł. Słowa skierował oczywiście do Agaresa.
- Potrafi być równie irytujący jak twój sztylet, ale robi to co do niego należy. - skomentowała.
Niezbyt spodziewał się tego, że będzie musiał tłumaczyć się jeszcze bardziej.
- Nie tylko to co przykryte kołdrą jest warte oglądania. - odparł, możliwe, że nieco tajemniczo i zagadkowo.
- Wystarczy, że powiem, że twoja twarz, oczy, włosy... są również pięknym i cieszącym oko widokiem. - dodał, by rozwiać wątpliwości. Nie wiedział jak Teriel przyjmie ten komplement, oby to wszystko nie złożyło się na jeszcze większą "karę" za to, że wcześniej, bez pozwolenia wziął ją w ramiona.
Wampirzyca miała powiedzieć coś jeszcze ale do jej pokoju wszedł dowódca jej garnizonu i nie powiedziała tego. Smok poprosi ją za chwilę, żeby dokończyła.
- Przypilnuję, żeby się nie przemęczała, a jak na razie to żeby tylko leżała i odpoczywała. - odparł z lekkim uśmieszkiem skierowanym do Teriel, a potem spojrzał na nieumarłego. Dodatkowo kiwną głową na znak, że zrozumiał gdy dowódca wspomniał o pokojach gościnnych.
- Dowódca garnizonu gdy przed chwilą wszedł do twojego pokoju to przerwał ci w trakcie mówienia. Mogłabyś dokończyć? - zapytał gdy nieumarły wyszedł z pomieszczenia.
- Nie tylko to co przykryte kołdrą jest warte oglądania. - odparł, możliwe, że nieco tajemniczo i zagadkowo.
- Wystarczy, że powiem, że twoja twarz, oczy, włosy... są również pięknym i cieszącym oko widokiem. - dodał, by rozwiać wątpliwości. Nie wiedział jak Teriel przyjmie ten komplement, oby to wszystko nie złożyło się na jeszcze większą "karę" za to, że wcześniej, bez pozwolenia wziął ją w ramiona.
Wampirzyca miała powiedzieć coś jeszcze ale do jej pokoju wszedł dowódca jej garnizonu i nie powiedziała tego. Smok poprosi ją za chwilę, żeby dokończyła.
- Przypilnuję, żeby się nie przemęczała, a jak na razie to żeby tylko leżała i odpoczywała. - odparł z lekkim uśmieszkiem skierowanym do Teriel, a potem spojrzał na nieumarłego. Dodatkowo kiwną głową na znak, że zrozumiał gdy dowódca wspomniał o pokojach gościnnych.
- Dowódca garnizonu gdy przed chwilą wszedł do twojego pokoju to przerwał ci w trakcie mówienia. Mogłabyś dokończyć? - zapytał gdy nieumarły wyszedł z pomieszczenia.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
"A ten znowu swoje..." - pomyślała na kolejną falę komplementów. Oswoiła się z tym na tyle, by nie zalać się kompletnie rumieńcami, w każdym razie nie w pełni. "Czy on naprawdę nie wie kiedy przestać?" Nie żeby jej się to nie podobało... sama już nie wiedziała czego chciała.
- Pościel też jest ciekawa... - mruknęła. Rzecz jasna nie to miała na myśli. W każdym razie były rzeczy, o których nie pisnęłaby ani jednym słówkiem. Miała podstawy do pewnych przypuszczeń, ale nie będzie dyskutować o tym teraz.
- Przecież nie ucieknę! - Kolejny który miał zamiar ją pilnować. Przecież nic złego nie mogło się jej stać, zwłaszcza na terenie rezydencji.
"Mam za długi jęzor." To, co chciała powiedzieć częściowo pokrywało się z jej wcześniejszymi przemyśleniami. Zdecydowania większość dotyczyła jednak zalet treningów, bo jakżeby inaczej?
- Chętnie, ale miałam się nie przemęczać, tylko leżeć i odpoczywać. - zaśmiała się przy tym z lekka. Jak to dobrze czasem wykorzystać czyjeś słowa przeciwko niemu samemu. Poza tym krótka drzemka dobrze wpłynie na jej stan. Śpiąc regenerowała się nieco szybciej, więc wszystko za tym przemawiało.
- Ufam, że trafisz do pokojów gościnnych. - powiedziała, po czym ułożyła się do snu. - Słodkich snów. - dodała, krótko po tym zasynając.
- Pościel też jest ciekawa... - mruknęła. Rzecz jasna nie to miała na myśli. W każdym razie były rzeczy, o których nie pisnęłaby ani jednym słówkiem. Miała podstawy do pewnych przypuszczeń, ale nie będzie dyskutować o tym teraz.
- Przecież nie ucieknę! - Kolejny który miał zamiar ją pilnować. Przecież nic złego nie mogło się jej stać, zwłaszcza na terenie rezydencji.
"Mam za długi jęzor." To, co chciała powiedzieć częściowo pokrywało się z jej wcześniejszymi przemyśleniami. Zdecydowania większość dotyczyła jednak zalet treningów, bo jakżeby inaczej?
- Chętnie, ale miałam się nie przemęczać, tylko leżeć i odpoczywać. - zaśmiała się przy tym z lekka. Jak to dobrze czasem wykorzystać czyjeś słowa przeciwko niemu samemu. Poza tym krótka drzemka dobrze wpłynie na jej stan. Śpiąc regenerowała się nieco szybciej, więc wszystko za tym przemawiało.
- Ufam, że trafisz do pokojów gościnnych. - powiedziała, po czym ułożyła się do snu. - Słodkich snów. - dodała, krótko po tym zasynając.
Teraz również zauważył rumieniec na twarzy Teriel. Chociaż nie było trudno go nie dostrzec, bo rumieniec ten kontrastował z bladą cerą wampirzycy.
- Są ciekawsze rzeczy do oglądania od pościeli... - odparł na wzmiankę o pościeli, w której teraz leży wampirzyca.
- Miałaś się nie przemęczać, a krzycząc też można się zmęczyć. - dodał i uśmiechnął się lekko do nekromantki.
Domyślił się, że teraz zastosowała przeciw niemu to co niedawno powiedział, jednak zaśmiał się lekko. W sumie to mógł tu zostać i znowu "pilnować" wampirzycy przez ten czas gdy będzie spała, jednak jemu też przyda się odrobina snu.
- Trafię. - odparł krótko i zszedł z łóżka, gdy nekromantka zaczęła szykować się do snu.
- Tobie również... Dobranoc. - dodał i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Otworzył drzwi, wyszedł przez nie i zamknął je cicho.
Skierował się do pierwszego z brzegu pokoju gościnnego, który właściwie znajdował się obok pokoju. Pokój gościnny był mniejszy od pokoju, w którym spała wampirzyca, jednak urządzony podobnie, nie licząc dwóch regałów z książkami, których tutaj nie było i osobistych rzeczy wampirzycy. Zresztą Agares niespecjalnie rozglądał się po pomieszczeniu, bo nagłe zmęczenie zaczynało dawać mu się we znaki. Dawno nie ściągał z siebie ubrania, bo przeważnie spał w smoczej postaci. Rozebrał się tak, że został w samych spodniach i butach. Swoje ubranie i uzbrojenie położył na krześle stojącym niedaleko, a sztylet na stoliku nocnym, tak aby mieć go w zasięgu ręki, gdy sytuacje będzie tego wymagać, buty postawił obok łóżka. Potem położył się i zasnął.
- Są ciekawsze rzeczy do oglądania od pościeli... - odparł na wzmiankę o pościeli, w której teraz leży wampirzyca.
- Miałaś się nie przemęczać, a krzycząc też można się zmęczyć. - dodał i uśmiechnął się lekko do nekromantki.
Domyślił się, że teraz zastosowała przeciw niemu to co niedawno powiedział, jednak zaśmiał się lekko. W sumie to mógł tu zostać i znowu "pilnować" wampirzycy przez ten czas gdy będzie spała, jednak jemu też przyda się odrobina snu.
- Trafię. - odparł krótko i zszedł z łóżka, gdy nekromantka zaczęła szykować się do snu.
- Tobie również... Dobranoc. - dodał i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Otworzył drzwi, wyszedł przez nie i zamknął je cicho.
Skierował się do pierwszego z brzegu pokoju gościnnego, który właściwie znajdował się obok pokoju. Pokój gościnny był mniejszy od pokoju, w którym spała wampirzyca, jednak urządzony podobnie, nie licząc dwóch regałów z książkami, których tutaj nie było i osobistych rzeczy wampirzycy. Zresztą Agares niespecjalnie rozglądał się po pomieszczeniu, bo nagłe zmęczenie zaczynało dawać mu się we znaki. Dawno nie ściągał z siebie ubrania, bo przeważnie spał w smoczej postaci. Rozebrał się tak, że został w samych spodniach i butach. Swoje ubranie i uzbrojenie położył na krześle stojącym niedaleko, a sztylet na stoliku nocnym, tak aby mieć go w zasięgu ręki, gdy sytuacje będzie tego wymagać, buty postawił obok łóżka. Potem położył się i zasnął.
- Teriel
- Kroczący w Snach
- Posty: 235
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Wampir Czystej Krwi
- Profesje:
Teriel wstała wcześnie, bo ileż mogła się wylegiwać? Dzień był zbyt piękny by go przespać. Poza tym, czas na poranne ćwiczenia. Najpierw jednak zmieniła opatrunek, gdyż wcześniejszy był nieco upaćkany krwią. Nie była profesjonalistką, ale uwinęła się z tym całkiem sprawnie. Ramię było jedyną rzeczą, na którą mogła jeszcze ponarzekać. Będzie musiała uważać, by nie przeciążyć go za bardzo. Ubrała się w to co zwykle nosiła w rezydencji: solidne, sięgające prawie do kolan, skórzane buty, ciemne, również skórzane spodnie oraz jasną koszulę, kolorystyką pasujące do włosów. Wygrzebała również jakąś maskę z szafki. Różniła się od poprzedniej kolorem, była znacznie bielsza.
Nie miała zamiaru budzić smoka, żywi potrzebowali snu, w jej wypadku było to nieco bardziej skomplikowane. Szybkim krokiem udała się na zewnątrz, rozpoczynając poranny trening.
W jego trakcie "zaszczycił" ją jej zastępca. Odkrył, dlaczego czar którym wczoraj oberwała, był aż tak mocny. Zaczarowany pierścień wydłużający efekt zaklęcia. W dodatku jego aura była znikoma.
- Sprytne. Oddajemy go Dwójce? - spytała, chcąc się upewnić, że postępuje właściwie.
- Będzie miał z niego największy pożytek. - odparł, po czym odszedł w kierunku głównego budynku.
Owa błyskotka nie była jej potrzebna, zakres czarów ofensywnych, jakimi dysponowała był raczej niewielki. Za to jej najlepszym nieumarłym mógł przydać się bardziej. Łącznie sześcioro gwardzistów, szczyt jej zdolności nekromancji. Dopiero po zdjęciu ogranicznika drugiego poziomu mogła ich w pełni kontrolować. Byli oni ostatnią linią obrony jej posiadłości.
Przestała o tym rozmyślać, nie miała ku temu dalszych podstaw. Była zapobiegliwa, i tyle. Następne w kolejności były pompki, choć mając do dyspozycji jedynie prawą rękę, miała delikatnie utrudnione zadanie. "Mogło być gorzej..." Zawsze mogła mieć uszkodzone je obie. Potrząsnęła głową skupiając się na ćwiczeniu. Chwilowa niedyspozycja nie była żadną wymówką.
Nie miała zamiaru budzić smoka, żywi potrzebowali snu, w jej wypadku było to nieco bardziej skomplikowane. Szybkim krokiem udała się na zewnątrz, rozpoczynając poranny trening.
W jego trakcie "zaszczycił" ją jej zastępca. Odkrył, dlaczego czar którym wczoraj oberwała, był aż tak mocny. Zaczarowany pierścień wydłużający efekt zaklęcia. W dodatku jego aura była znikoma.
- Sprytne. Oddajemy go Dwójce? - spytała, chcąc się upewnić, że postępuje właściwie.
- Będzie miał z niego największy pożytek. - odparł, po czym odszedł w kierunku głównego budynku.
Owa błyskotka nie była jej potrzebna, zakres czarów ofensywnych, jakimi dysponowała był raczej niewielki. Za to jej najlepszym nieumarłym mógł przydać się bardziej. Łącznie sześcioro gwardzistów, szczyt jej zdolności nekromancji. Dopiero po zdjęciu ogranicznika drugiego poziomu mogła ich w pełni kontrolować. Byli oni ostatnią linią obrony jej posiadłości.
Przestała o tym rozmyślać, nie miała ku temu dalszych podstaw. Była zapobiegliwa, i tyle. Następne w kolejności były pompki, choć mając do dyspozycji jedynie prawą rękę, miała delikatnie utrudnione zadanie. "Mogło być gorzej..." Zawsze mogła mieć uszkodzone je obie. Potrząsnęła głową skupiając się na ćwiczeniu. Chwilowa niedyspozycja nie była żadną wymówką.
Nie wiedział ile spał ale gdy już się zbudził to słońce wpadające przez szybę w kwaterze, w której spał już świeciło i oświetlało pomieszczenie. Agares wstał i ubrał się dość szybko. Sprawdził jeszcze raz czy wszystko jest na swoim miejscu i wyszedł z pokoju gościnnego. Pierwsze co zrobił to zajrzał do pokoju Teriel, jednak wampirzycy już tam nie było. Stał chwilę na korytarzu rozmyślając nad tym gdzie wampirzyca mogła się udać.
"Może trenuje? Nim zasnęła wspomniała coś, że dzień bez treningu jest dniem straconym." - pomyślał smok i zszedł na dół, a potem skierował swoje kroki na zewnątrz. Kilka kroków od wyjścia minął się z dowódcą gwardii, pradawny pozdrowił go lekkim skinieniem głowy. Po niedługim "błądzeniu" po placu Agares w końcu znalazł Teriel, która tak jak przypuszczał trenowała. W ciszy poczekał, aż nekromantka skończy ćwiczenie i odparł:
- Dzień dobry. - przywitał ją na początek.
- Widzę, że już czujesz się lepiej- to dobrze. W sumie to nawet cieszę się z tego powodu. - odparł smok. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie przeszkadzaj sobie. Z rozmową mogę poczekać, aż skończysz ćwiczyć. - dodał po chwili. Zawsze mógł też poprzyglądać się jak Teriel ćwiczy, może wychwyci jakiś ciekawy widoczek.
"Może trenuje? Nim zasnęła wspomniała coś, że dzień bez treningu jest dniem straconym." - pomyślał smok i zszedł na dół, a potem skierował swoje kroki na zewnątrz. Kilka kroków od wyjścia minął się z dowódcą gwardii, pradawny pozdrowił go lekkim skinieniem głowy. Po niedługim "błądzeniu" po placu Agares w końcu znalazł Teriel, która tak jak przypuszczał trenowała. W ciszy poczekał, aż nekromantka skończy ćwiczenie i odparł:
- Dzień dobry. - przywitał ją na początek.
- Widzę, że już czujesz się lepiej- to dobrze. W sumie to nawet cieszę się z tego powodu. - odparł smok. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie przeszkadzaj sobie. Z rozmową mogę poczekać, aż skończysz ćwiczyć. - dodał po chwili. Zawsze mógł też poprzyglądać się jak Teriel ćwiczy, może wychwyci jakiś ciekawy widoczek.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości