Jezioro Sitrina ⇒ [Jezioro] Spotkanie.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey rozejrzała się, bo to czego dokonał Smok, przyciągnęło tłumy gapiów, którzy zaalarmowani hałasem, postanowili zobaczyć co się dzieje. Anielica uśmiechnęła się przepraszająco do dowódcy straży, który minę miał dość niezadowoloną... W końcu machnął ręką do swoich strażników i zawrócił ich by poszli na miejsce głównych obrzędów.
Anielica westchnęła i spojrzała na zniszczenia jakich dokonał Smok, a potem popatrzyła na Derashiego, który miał nie lada zabawę z tym Smokiem. Ciekawe czy często miały miejsce tak zaskakujące momenty?
- Derashi ma rację, powinieneś iść spać, zanim miasto jeszcze stoi. - Anielica odezwała się ciepłym tonem głosu i lekko dotknęła łusek zupełnie pijanego Darasmira.
- Załatwiłeś się niesamowicie... - pokręciła głową, ale uśmiechała się do niego. Delikatnie próbowała wpłynąć nieco na organizm Pradawnego, ale ilość energii jaka jej pozostała, nie pozwoliła na dokonanie jakichś cudów, może lekko wpłynęła na senność Skrzydlatego, który po niedługim czasie po prostu padł zmęczony.
- Tak będzie bezpieczniej dla nas wszystkich. - rzuciła pod nosem i przez chwilę stała jeszcze, upewniając się czy Smok aby na pewno śpi. Mieszkańcy powoli rozchodzili się, większość wracała na główny plac, by tam cieszyć się świętem i nie przejmować się problemami.
Tymczasem Anielica odsunęła się od Smoka, który spał w najlepsze. Gdyby tak mogła jeszcze wpłynąć choć trochę na jeszcze jedną osobę, która szkodziła tutejszym mieszkańcom... Byłoby naprawdę idealnie.
- To był naprawdę zły pomysł, by zjawiać się tutaj. - powiedziała do Derashiego, spojrzała też do wnętrza Karczmy, zastanawiając się ile szkód zdążył tu zrobić.
- Przestań bawić się ze mną. - odezwała się nieco innym tonem niż zazwyczaj.
- To co robisz jest najgorszym świństwem jakie możesz robić... - Anielica postanowiła wejść do środka, musiała to zrobić...
- Ale czego mogłam się po Tobie spodziewać...
Anielica westchnęła i spojrzała na zniszczenia jakich dokonał Smok, a potem popatrzyła na Derashiego, który miał nie lada zabawę z tym Smokiem. Ciekawe czy często miały miejsce tak zaskakujące momenty?
- Derashi ma rację, powinieneś iść spać, zanim miasto jeszcze stoi. - Anielica odezwała się ciepłym tonem głosu i lekko dotknęła łusek zupełnie pijanego Darasmira.
- Załatwiłeś się niesamowicie... - pokręciła głową, ale uśmiechała się do niego. Delikatnie próbowała wpłynąć nieco na organizm Pradawnego, ale ilość energii jaka jej pozostała, nie pozwoliła na dokonanie jakichś cudów, może lekko wpłynęła na senność Skrzydlatego, który po niedługim czasie po prostu padł zmęczony.
- Tak będzie bezpieczniej dla nas wszystkich. - rzuciła pod nosem i przez chwilę stała jeszcze, upewniając się czy Smok aby na pewno śpi. Mieszkańcy powoli rozchodzili się, większość wracała na główny plac, by tam cieszyć się świętem i nie przejmować się problemami.
Tymczasem Anielica odsunęła się od Smoka, który spał w najlepsze. Gdyby tak mogła jeszcze wpłynąć choć trochę na jeszcze jedną osobę, która szkodziła tutejszym mieszkańcom... Byłoby naprawdę idealnie.
- To był naprawdę zły pomysł, by zjawiać się tutaj. - powiedziała do Derashiego, spojrzała też do wnętrza Karczmy, zastanawiając się ile szkód zdążył tu zrobić.
- Przestań bawić się ze mną. - odezwała się nieco innym tonem niż zazwyczaj.
- To co robisz jest najgorszym świństwem jakie możesz robić... - Anielica postanowiła wejść do środka, musiała to zrobić...
- Ale czego mogłam się po Tobie spodziewać...
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Derashi z rozbawieniem patrzył, jak anielica wykorzystuje resztki swojej energii, by uśpić Darasmira, któremu i tak niewiele było trzeba, żeby zaraz sam padł w ramiona błogiej nieświadomości. Tak czy inaczej obserwował dwójkę towarzyszy przez okno, a gdy Carey w końcu weszła do środka obejrzał się za nią, posyłając jeden ze swoich zawadiackich uśmiechów. Zaraz potem dziewczyna usiadła na miejscu, w którym jeszcze przed całym tym zamieszaniem siedział chciwy człowiek, który zapewne teraz gnał w ciemną noc do innego miasta, by sprzedać cenne przedmioty. Jakże wielki smutek ogarnął diabła, gdy uświadomił sobie, że nie będzie dane mu zobaczyć, jak szkatułka rozwiewa się, a człowiek pada martwy, a jego dusza zostaje wchłonięta przez Piekło. Jednak to odczucie szybko zniknęło i spojrzał swoimi niebiańskimi oczami na anielice, zajmując swoje stare miejsce. Zamówił u barmana dwa piwa, a w międzyczasie puścił oko do blondwłosej piękności.
-W zasadzie nie powstrzymałaś smoka, kiedy jeszcze mogłaś.
Zaśmiał się, a gdy piwa już pojawiły się na stole diabeł bez wahania sięgnął po kufel i upił spory łyk, po czym westchnął. Ci ludzie naprawdę znali się na rzeczy i stworzyli pyszny napitek. Zaraz jednak potem Derashi nachylił się nad stołem, by popatrzeć wprost w oczy Carey.
-Kochana, jestem diabłem. To co robię, zawsze jest świństwem.
Wyznał jej to takim rozbawionym głosem, że dziewczyna miała wrażenie że zaraz się rozśmieje, jednak powaga szybko powróciła na twarz Derashiego, choć jego usta były wykrzywione w delikatnym, lekko kpiarskim uśmiechu.
-W zasadzie nie powstrzymałaś smoka, kiedy jeszcze mogłaś.
Zaśmiał się, a gdy piwa już pojawiły się na stole diabeł bez wahania sięgnął po kufel i upił spory łyk, po czym westchnął. Ci ludzie naprawdę znali się na rzeczy i stworzyli pyszny napitek. Zaraz jednak potem Derashi nachylił się nad stołem, by popatrzeć wprost w oczy Carey.
-Kochana, jestem diabłem. To co robię, zawsze jest świństwem.
Wyznał jej to takim rozbawionym głosem, że dziewczyna miała wrażenie że zaraz się rozśmieje, jednak powaga szybko powróciła na twarz Derashiego, choć jego usta były wykrzywione w delikatnym, lekko kpiarskim uśmiechu.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey siedziała przy stoliku rozmyślając nad czymś bardzo ważnym dla niej. Derashi nawet w połowie nie zgadłby co właśnie siedzi w jej głowie i czemu Anielica nie daje się temu wyrwać. Spojrzała nieco pustym wzrokiem na to, co pozostało po oknie, a potem jej spojrzenie powróciło do Łowcy, który w najlepsze zamawiał piwo.
- Zajmowałam się sprzątaniem po kimś, kto nie ma uczuć. - rzuciła do niego chłodno, kiedy szedł z piwami, by zasiąść przy tym samym stoliku co ona.
- Nie opanowałam rozdwajania się, ale jeśli to zrobię, pierwszy dowiesz się o tym. - powiedziała niby z uśmiechem, ale jej oczy były chłodne, co bardzo do niej nie pasowało.
Derashi miał bardzo dobry humor i był dumny ze swoich działań, idealnie pokazując jak słabą osobą była Anielica, a przynajmniej tak się czuła. Miała ochotę poddać się, była zmęczona tym wszystkim całą jego zabawą i graniem jej siłą, a raczej jej brakiem.
- Jesteś tylko Łowca. - odpowiedziała na jego stwierdzenie, kiedy tak bezczelnie spojrzał jej w oczy.
- Diabły mają klasę. - powiedziała i sięgnęła po piwo. Przez jakiś czas patrzyła na trunek, rozmyślając znowu o tym.
- Kiepsko czytasz w myślach, słabo odczytujesz pragnienia, skoro nie wiesz, że nie przepadam za piwem. - odrzuciła blond włosy na plecy i upiła nieco piwa, patrząc przy tym na Derashiego.
- Długo masz zamiar bawić się w ten sposób? - oparła głowę na ręce i wlepiła w niego spojrzenie, wyglądała jakby się nudziła, ale tak naprawdę była nieco zmęczona i czuła bezradność, ale uczucie było jedynie chwilową słabością.
- Czuję się bardzo niedoceniana. - westchnęła głęboko, układając w myślach poszczególne elementy nowego planu.
- Zajmowałam się sprzątaniem po kimś, kto nie ma uczuć. - rzuciła do niego chłodno, kiedy szedł z piwami, by zasiąść przy tym samym stoliku co ona.
- Nie opanowałam rozdwajania się, ale jeśli to zrobię, pierwszy dowiesz się o tym. - powiedziała niby z uśmiechem, ale jej oczy były chłodne, co bardzo do niej nie pasowało.
Derashi miał bardzo dobry humor i był dumny ze swoich działań, idealnie pokazując jak słabą osobą była Anielica, a przynajmniej tak się czuła. Miała ochotę poddać się, była zmęczona tym wszystkim całą jego zabawą i graniem jej siłą, a raczej jej brakiem.
- Jesteś tylko Łowca. - odpowiedziała na jego stwierdzenie, kiedy tak bezczelnie spojrzał jej w oczy.
- Diabły mają klasę. - powiedziała i sięgnęła po piwo. Przez jakiś czas patrzyła na trunek, rozmyślając znowu o tym.
- Kiepsko czytasz w myślach, słabo odczytujesz pragnienia, skoro nie wiesz, że nie przepadam za piwem. - odrzuciła blond włosy na plecy i upiła nieco piwa, patrząc przy tym na Derashiego.
- Długo masz zamiar bawić się w ten sposób? - oparła głowę na ręce i wlepiła w niego spojrzenie, wyglądała jakby się nudziła, ale tak naprawdę była nieco zmęczona i czuła bezradność, ale uczucie było jedynie chwilową słabością.
- Czuję się bardzo niedoceniana. - westchnęła głęboko, układając w myślach poszczególne elementy nowego planu.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Wysłuchał ze spokojem oskarżeń anielicy, po czym wzruszył barkami.
-A któż powiedział, że nie mam uczuć?
Rzucił jej zawadiackie spojrzenie.
-Znam jedną taką, co potrafi mnie zirytować i nawet wprawić w dobry nastrój, nie mówiąc już o tym, jak świetnie wychodzi jej rozbawienie mnie.
Odparł z wyraźnym podtekstem pod osobą Careylissy, jednak nie dbał o to, czy wychwyci to, czy też nie i zupełnie opacznie weźmie jego słowa. On wierzył, że jest mądrą dziewczynką i zrozumie. W przeciwieństwie do jej chłodu, Derashi wręcz tryskał czymś na kształt rozbawienia, o czym świadczyły tańczące iskierki w jego zimnych, lazurowych oczach. A może to tylko gra świateł? Zaraz jednak te światełka zniknęły, a oczy diabła na powrót stały się nieprzejrzyste. Na jego ustach jednak wciąż błądził zawadiacki uśmiech.
-Masz rację, nie jestem zwykłym diabłem, z czego powinnaś się cieszyć.
Puścił do niej oko, po czym założył ręce na kark.
-Nie czytam już w twoich myślach, szanuję cudzą prywatność, o dziwo.
Oznajmił zupełnie szczerze i poważnie, bez zbędnych kpiarskich nut.
-Jednak wątpię, by mieli tutaj coś innego. Aczkolwiek jeśli sobie życzysz, mogę załatwić coś, czego chcesz się napić.
Dodał po chwili, po czym przechylił lekko głowę, przypatrując się blondwłosej piękności, jej pytanie znów go zdziwiło, jednak zaraz potem uśmiechnął się ponownie.
-Mam przed sobą jeszcze sporo lat, więc...jeszcze długo się pobawię. A ty, Skarbie, nie powinnaś się czuć jakoś nadzwyczajnie niedoceniania. Zrobiłaś dziś kawał złej roboty, choć w twoim mniemaniu w sumie wyjdzie to jako dobra robota.
Wzruszył barkami, po czym opuścił ręce, ponownie upijając spory łyk piwa. Taak, z pewnością musi zapamiętać tą wiochę, piwo mieli tu przednie.
-A któż powiedział, że nie mam uczuć?
Rzucił jej zawadiackie spojrzenie.
-Znam jedną taką, co potrafi mnie zirytować i nawet wprawić w dobry nastrój, nie mówiąc już o tym, jak świetnie wychodzi jej rozbawienie mnie.
Odparł z wyraźnym podtekstem pod osobą Careylissy, jednak nie dbał o to, czy wychwyci to, czy też nie i zupełnie opacznie weźmie jego słowa. On wierzył, że jest mądrą dziewczynką i zrozumie. W przeciwieństwie do jej chłodu, Derashi wręcz tryskał czymś na kształt rozbawienia, o czym świadczyły tańczące iskierki w jego zimnych, lazurowych oczach. A może to tylko gra świateł? Zaraz jednak te światełka zniknęły, a oczy diabła na powrót stały się nieprzejrzyste. Na jego ustach jednak wciąż błądził zawadiacki uśmiech.
-Masz rację, nie jestem zwykłym diabłem, z czego powinnaś się cieszyć.
Puścił do niej oko, po czym założył ręce na kark.
-Nie czytam już w twoich myślach, szanuję cudzą prywatność, o dziwo.
Oznajmił zupełnie szczerze i poważnie, bez zbędnych kpiarskich nut.
-Jednak wątpię, by mieli tutaj coś innego. Aczkolwiek jeśli sobie życzysz, mogę załatwić coś, czego chcesz się napić.
Dodał po chwili, po czym przechylił lekko głowę, przypatrując się blondwłosej piękności, jej pytanie znów go zdziwiło, jednak zaraz potem uśmiechnął się ponownie.
-Mam przed sobą jeszcze sporo lat, więc...jeszcze długo się pobawię. A ty, Skarbie, nie powinnaś się czuć jakoś nadzwyczajnie niedoceniania. Zrobiłaś dziś kawał złej roboty, choć w twoim mniemaniu w sumie wyjdzie to jako dobra robota.
Wzruszył barkami, po czym opuścił ręce, ponownie upijając spory łyk piwa. Taak, z pewnością musi zapamiętać tą wiochę, piwo mieli tu przednie.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey siedziała wciąż zmęczona tym co miała za sobą. Patrzyła na Derashiego, którego radość zaczynała ją irytować, co było dziwne jak na nią, mało kto potrafił ją zdenerwować chyba, że był to ktoś z Piekielnych... Ci to mieli niesamowity talent do wkurzania, denerwowania, irytowania, drażnienia i tym podobnych spraw, ale nie potrafili doceniać tych, którym robili to wszystko, a szkoda. Anielica piła piwo, które może nie było najpyszniejsze, bo przecież nie ma to jak dobre, czerwone wino, ale mimo wszystko nie miała ochoty na wybrzydzanie, więc trunek powoli znikał.
- Widzisz? Co Ty byś bez niej zrobił. - uśmiechnęła się do Derashiego, doskonale wiedząc o kim właśnie mówił.
- A i pozbyć się jej też nie potrafisz. - upiła kolejny łyk piwa i zerknęła na gospodarza tego miejsca, który co jakiś czas uważnie ich obserwował.
Potem jej spojrzenie znowu powrócił od zbyt wesołych oczu Łowcy, co zaczynało coraz bardziej ją irytować. Skąd taki nastrój u Anielicy? Uosobienie dobra i ciepła, a tutaj proszę...
- Znam diabła, który jest niesamowicie sympatyczny i uwierz, poszedłby za mną wszędzie. - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy, mówiąc szczerą prawdę.
- Więc może wcale nie byłoby tak źle. Łowco. - zaakcentowała ostatnie słowo, a potem znowu leniwie oparła się o stół.
- I tak nie dałbyś rady czytać w moich myślach, już mnie tego nauczyłeś. - powiedziała zmęczonym głosem i podniosła na niego swoje spojrzenie.
- nie musisz udawać dżentelmena. - uśmiechnęła się wesoło, pierwszy raz w tej rozmowie. Wcale nie chciała by robił coś dla niej, bo i po co... Ależ zaczynał ją irytować. Wypiła kolejne łyki piwa. Zmęczenie i alkohol, do tego towarzystwo piekielnego. Cóż...
Na ostatnie słowa Carey, Derashi odpowiedział w taki sposób, że dziewczyna miała ochotę wstać i zwyczajnie strzelić go czymś ciężkim w głowę. W ostatniej chwili zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Stąpasz po bardzo cienkim lodzie Łowco. - powiedziała spokojniej niż wcześniej, powoli otwierając oczy i patrząc na niego.
- Z naszej dwójki, ty jesteś tym, który niszczy i to nie tylko dusze... - w jej oczach pojawiło się coś, co mogłoby zostać uznane za ogromny żal, nie złość, nie smutek, a po prostu żal. Carey odwróciła spojrzenie od Piekielnego, który tak mało rozumiał.
- Nie marnuj czasu na siedzenie z niebianką. - warknęła na niego i wstała od stolika, by iść.. gdziekolwiek... Ale jako, że nie nawykła do picia alkoholu, wino i piwo zaszumiały w jej głowie, ale starała się nie dać tego po sobie poznać, by nie pozwalać Derashiemu na kolejne kpiny.
- Widzisz? Co Ty byś bez niej zrobił. - uśmiechnęła się do Derashiego, doskonale wiedząc o kim właśnie mówił.
- A i pozbyć się jej też nie potrafisz. - upiła kolejny łyk piwa i zerknęła na gospodarza tego miejsca, który co jakiś czas uważnie ich obserwował.
Potem jej spojrzenie znowu powrócił od zbyt wesołych oczu Łowcy, co zaczynało coraz bardziej ją irytować. Skąd taki nastrój u Anielicy? Uosobienie dobra i ciepła, a tutaj proszę...
- Znam diabła, który jest niesamowicie sympatyczny i uwierz, poszedłby za mną wszędzie. - powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy, mówiąc szczerą prawdę.
- Więc może wcale nie byłoby tak źle. Łowco. - zaakcentowała ostatnie słowo, a potem znowu leniwie oparła się o stół.
- I tak nie dałbyś rady czytać w moich myślach, już mnie tego nauczyłeś. - powiedziała zmęczonym głosem i podniosła na niego swoje spojrzenie.
- nie musisz udawać dżentelmena. - uśmiechnęła się wesoło, pierwszy raz w tej rozmowie. Wcale nie chciała by robił coś dla niej, bo i po co... Ależ zaczynał ją irytować. Wypiła kolejne łyki piwa. Zmęczenie i alkohol, do tego towarzystwo piekielnego. Cóż...
Na ostatnie słowa Carey, Derashi odpowiedział w taki sposób, że dziewczyna miała ochotę wstać i zwyczajnie strzelić go czymś ciężkim w głowę. W ostatniej chwili zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Stąpasz po bardzo cienkim lodzie Łowco. - powiedziała spokojniej niż wcześniej, powoli otwierając oczy i patrząc na niego.
- Z naszej dwójki, ty jesteś tym, który niszczy i to nie tylko dusze... - w jej oczach pojawiło się coś, co mogłoby zostać uznane za ogromny żal, nie złość, nie smutek, a po prostu żal. Carey odwróciła spojrzenie od Piekielnego, który tak mało rozumiał.
- Nie marnuj czasu na siedzenie z niebianką. - warknęła na niego i wstała od stolika, by iść.. gdziekolwiek... Ale jako, że nie nawykła do picia alkoholu, wino i piwo zaszumiały w jej głowie, ale starała się nie dać tego po sobie poznać, by nie pozwalać Derashiemu na kolejne kpiny.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Derashi siedział niewzruszony słowami Careylissy, była młoda, jeszcze wiele nauki przed nią o tym, jaki świat jest naprawdę, aczkolwiek jej ślepa wiara w ludzi była nadzwyczajna, ale diabeł jej nie podzielał. Zaraz potem uśmiechnął się zawadiacko i ponownie wzruszył barkami.
-Zapewne cholernie bym się nudził.
Odpowiedział luźnym tonem, po czym dopił piwo, przemilczając tego, czy potrafiłby się jej pozbyć, czy też nie. Tego sam w zasadzie nie wiedział, a jakoś kłamać póki co nie zamierzał, ponieważ nie dawało mu to narazie żadnych rokowań. Słysząc wzmiankę o innym Piekielnym zdziwił się, jednak nie dał tego po sobie poznać a jedynie ukazał szereg białych, równych zębów.
-No widzisz, pasujesz do Piekła jak ulał. Nie jesteś zwykłą anielicą, masz takie znajomości w Piekle...no proszę, nie podejrzewałbym Cie o to, aniołku.
Tym razem to on podkreślił ostatnie słowo, dając jej do zrozumienia, że w zasadzie nie obchodzi go jej gra, był łowcą i za żadne skarby tego by nie zmienił. Przynajmniej miał wolną rękę w tym, co robił. Na jego twarzy nie znikał wciąż ten zawadiacki uśmiech, Derashi bowiem świetnie się bawił, gdy Carey, jego słodka Carey rzucała takie oszczerstwa pod jego adresem.
-No proszę. Ludzi bronisz zawsze, a ja, gdy próbuję zrobić coś dobrego, nie zostaje to docenione.
Żachnął się, krzyżując ręce na piersi.
-Ranisz moje uczucia.
Oczywiście było to rzucone teatralnym głosem, a rozbawienie, wciąż igrało w kącikach ust mężczyzny, choć już z nie takim natężeniem, jak przez ostatni czas ich rozmowy. Jej słowa były prawdziwe, on niszczył i zawsze właśnie to wychodziło mu najlepiej, nie bez powodu był Łowcą. I nie zamierzał tego zmieniać. Gdy kobieta podniosła się i on powstał, gdyż widział jej mętny wzrok, który świadczył o małym podchmieleniu. A może trochę większym, niż małym? Tak czy inaczej podszedł do blondwłosej piękności i złapał ją w pasie.
-Wynająłem pokój na górze. Pozwól, że cię tam zaniosę...
Oznajmił z wyzywającym uśmiechem, po czym schylił się, by złapać anielicę pod kolanami i wziąwszy ją na ręce przeszedł obok baru, by wejść po schodach na górę. Odnalazł dość szybko numer pokoju, by po chwili włożyć klucz do zamka i otworzyć drzwi, dopiero wtedy postawił kobietę na ziemi.
-Cóż, ja nie tracę na Ciebie czasu, o dziwo, przyjemnie mi się spędza z Tobą czas.
Ukłonił się, po czym odwrócił, by odejść.
-Spokojnie, nie myślałaś chyba, że Cię wykorzystam?
Zapytał na odchodnym, a jakiś cień zasnuł jego wzrok.
-Ja i tak wolę spać pod gołym niebem. Rozkoszuj się więc łożem, dobranoc, słodka Carey.
No i diabeł ruszył do schodów, zostawiając blondwłosą anielicę samą. Nie miał zamiaru być nachalny, a widział, że chyba ostatnio działał jej wyjątkowo na nerwy. Ale czego się spodziewała po diable?
-Zapewne cholernie bym się nudził.
Odpowiedział luźnym tonem, po czym dopił piwo, przemilczając tego, czy potrafiłby się jej pozbyć, czy też nie. Tego sam w zasadzie nie wiedział, a jakoś kłamać póki co nie zamierzał, ponieważ nie dawało mu to narazie żadnych rokowań. Słysząc wzmiankę o innym Piekielnym zdziwił się, jednak nie dał tego po sobie poznać a jedynie ukazał szereg białych, równych zębów.
-No widzisz, pasujesz do Piekła jak ulał. Nie jesteś zwykłą anielicą, masz takie znajomości w Piekle...no proszę, nie podejrzewałbym Cie o to, aniołku.
Tym razem to on podkreślił ostatnie słowo, dając jej do zrozumienia, że w zasadzie nie obchodzi go jej gra, był łowcą i za żadne skarby tego by nie zmienił. Przynajmniej miał wolną rękę w tym, co robił. Na jego twarzy nie znikał wciąż ten zawadiacki uśmiech, Derashi bowiem świetnie się bawił, gdy Carey, jego słodka Carey rzucała takie oszczerstwa pod jego adresem.
-No proszę. Ludzi bronisz zawsze, a ja, gdy próbuję zrobić coś dobrego, nie zostaje to docenione.
Żachnął się, krzyżując ręce na piersi.
-Ranisz moje uczucia.
Oczywiście było to rzucone teatralnym głosem, a rozbawienie, wciąż igrało w kącikach ust mężczyzny, choć już z nie takim natężeniem, jak przez ostatni czas ich rozmowy. Jej słowa były prawdziwe, on niszczył i zawsze właśnie to wychodziło mu najlepiej, nie bez powodu był Łowcą. I nie zamierzał tego zmieniać. Gdy kobieta podniosła się i on powstał, gdyż widział jej mętny wzrok, który świadczył o małym podchmieleniu. A może trochę większym, niż małym? Tak czy inaczej podszedł do blondwłosej piękności i złapał ją w pasie.
-Wynająłem pokój na górze. Pozwól, że cię tam zaniosę...
Oznajmił z wyzywającym uśmiechem, po czym schylił się, by złapać anielicę pod kolanami i wziąwszy ją na ręce przeszedł obok baru, by wejść po schodach na górę. Odnalazł dość szybko numer pokoju, by po chwili włożyć klucz do zamka i otworzyć drzwi, dopiero wtedy postawił kobietę na ziemi.
-Cóż, ja nie tracę na Ciebie czasu, o dziwo, przyjemnie mi się spędza z Tobą czas.
Ukłonił się, po czym odwrócił, by odejść.
-Spokojnie, nie myślałaś chyba, że Cię wykorzystam?
Zapytał na odchodnym, a jakiś cień zasnuł jego wzrok.
-Ja i tak wolę spać pod gołym niebem. Rozkoszuj się więc łożem, dobranoc, słodka Carey.
No i diabeł ruszył do schodów, zostawiając blondwłosą anielicę samą. Nie miał zamiaru być nachalny, a widział, że chyba ostatnio działał jej wyjątkowo na nerwy. Ale czego się spodziewała po diable?
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anielica zignorowała słowa Derashiego, starając się skupić na tym, by wcale nie wyglądać na lekko wstawioną, bo przecież to byłaby jeszcze większa klęska, niż cokolwiek, co miało miejsce wcześniej, a przynajmniej w jej mniemaniu. Pięknie, tak się załatwić... Jeśli spotka ją kara, będzie zapewne sroga, jeśli nie gorzej...
- Nie pasuję do Piekła ani trochę. - spojrzała na niego zaskoczona tym co wywnioskował.
- To, że miałam z kimś dobry kontakt, jeszcze mnie tam nie wrzuca! - oburzyła się, choć w jej wykonaniu wyszło to bardziej komicznie niż dramatycznie, co zapewne Piekielny mógł wychwycić.
- A niektórych znajomości lepiej nie mieć. - sięgnęła po piwo, co by udowodnić, że wcale nic jej nie jest, dopiła resztę i starała się pokazać Łowcy, że jest na niego śmiertelnie obrażona. Nie wiedziała co ma teraz począć, bo w końcu była z nim znowu sama, Smok spał, a ona czuła efekty spożycia alkoholu. Derashi wciąż uśmiechał się tak, że denerwował ją tym wyrazem twarzy, choć może to nie była złość spowodowana tym jego zachowaniem, a raczej tym jak na nią działał.
- Ty robisz coś dobrego? - zapytała autentycznie zaskoczona.
- Mam wrażenie, że za dużo wypiłeś i bredzisz. - rzuciła do niego i skrzyżowała ręce, wlepiając w niego swoje jasne spojrzenie.
- I jeszcze to ja niby ranię twoje uczucia... - przewróciła oczami, zastanawiając się co on znowu kombinuje i czemu tak strasznie dobrze bawi się jej kosztem. Obiecała sobie, że więcej na to nie pozwoli, ale to później... Kiedy poczuje się lepiej. Tak czy siak, w tym wszystkim to ona wpadła jak śliwka w kompot...
- Zaraz. zaraz! Co ty wyprawiasz, nigdzie z tobą nie pójdę! - nie zdążyła się odsunąć, kiedy Łowca podszedł do niej i po prostu wziął na ręce, przypominając o tym, że wynajął pokój.
- Ja nie chcę! - powiedziała do niego oburzona, robiąc obrażoną minę, ale Piekielny wcale się tym nie przejął. Wlepiła w niego spojrzenie, a po chwili na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Pięknie...
- Więcej tego nie rób! - powiedziała znowu będąc oburzoną, kiedy w końcu odstawił ją na podłogę. Poprawiła włosy i sukienkę, po czym odwróciła od niego wzrok.
- Za dużo sobie pozwalasz Łowco. - powiedziała do niego. Dopiero po chwili przypomniało jej się to co powiedział kiedy jeszcze byli w trójkę przy ognisku... Zrobiła wielkie oczy i zerknęła na Derashiego, a on? Uznał, że sobie pójdzie.
- Jak to? - zapytała zaskoczona, co można było odebrać jakby zawiodła się na nim, ale nie tak to miało wyjść.
- To znaczy, gdzie Ty znowu idziesz.. - powiedziała lekko rumieniąc się, ale Derashi wyszedł, twierdząc, że woli spać pod gołym niebem.
Kiedy drzwi do pokoju zamknęły się, Anielica westchnęła podirytowana.
- Pewnie, najlepiej zostawić. - mruknęła pod nosem. - Przecież po co się przejmować. - rzuciła jeszcze i podeszła do okna.
Zastanawiała się dlaczego Derashi ot tak poszedł sobie, skoro wynajął pokój dla nich. Właściwie też lubiła jego towarzystwo, choć było to bardzo niebezpieczne. Wolała by został z nią, ale z drugiej strony wiedziała, że to mogłoby skończyć się bardzo, bardzo źle.
Niebianka była pewna, że Łowca wybrał się na kolejne polowanie, unieszkodliwiając ją wcześniej. Nie była w stanie iść za nim i przeszkodzić w tym co miał zamiar zrobić. Spojrzała smutno w niebo, bo wiedziała, że to co miała zrobić, zniszczyła w każdym możliwym momencie, a kara za to zapewne ją nie ominie.
- A niech to... - powiedziała cicho, wciąż czując działanie alkoholu. Musiała coś zrobić... Nie mogła tak zwyczajnie dać mu odejść, by dokonywać tych wszystkich niedobrych rzeczy.
Carey rozejrzała się i myślała jak pozbyć się skutków ubocznych tego piwa, ale nie bardzo wiedziała jak sobie poradzić, szczególnie, że energii miała bardzo mało, więc odpadało użycie magii.
W pomieszczeniu stał parawan, a za nim balia do kąpieli, co przykuło uwagę dziewczyny. A może chwila odpoczynku pomoże nabrać sił i będzie mogła zająć się naprawianiem tego co zniszczyła?
Niewiele myśląc, dziewczyna postanowiła przygotować sobie kąpiel, by pozbyć się tego co nie pozwalało jej działać. W końcu mogła zrzucić sukienkę i przez krótki moment zapomnieć o problemach, które czekały na rozwiązanie.
- Nie pasuję do Piekła ani trochę. - spojrzała na niego zaskoczona tym co wywnioskował.
- To, że miałam z kimś dobry kontakt, jeszcze mnie tam nie wrzuca! - oburzyła się, choć w jej wykonaniu wyszło to bardziej komicznie niż dramatycznie, co zapewne Piekielny mógł wychwycić.
- A niektórych znajomości lepiej nie mieć. - sięgnęła po piwo, co by udowodnić, że wcale nic jej nie jest, dopiła resztę i starała się pokazać Łowcy, że jest na niego śmiertelnie obrażona. Nie wiedziała co ma teraz począć, bo w końcu była z nim znowu sama, Smok spał, a ona czuła efekty spożycia alkoholu. Derashi wciąż uśmiechał się tak, że denerwował ją tym wyrazem twarzy, choć może to nie była złość spowodowana tym jego zachowaniem, a raczej tym jak na nią działał.
- Ty robisz coś dobrego? - zapytała autentycznie zaskoczona.
- Mam wrażenie, że za dużo wypiłeś i bredzisz. - rzuciła do niego i skrzyżowała ręce, wlepiając w niego swoje jasne spojrzenie.
- I jeszcze to ja niby ranię twoje uczucia... - przewróciła oczami, zastanawiając się co on znowu kombinuje i czemu tak strasznie dobrze bawi się jej kosztem. Obiecała sobie, że więcej na to nie pozwoli, ale to później... Kiedy poczuje się lepiej. Tak czy siak, w tym wszystkim to ona wpadła jak śliwka w kompot...
- Zaraz. zaraz! Co ty wyprawiasz, nigdzie z tobą nie pójdę! - nie zdążyła się odsunąć, kiedy Łowca podszedł do niej i po prostu wziął na ręce, przypominając o tym, że wynajął pokój.
- Ja nie chcę! - powiedziała do niego oburzona, robiąc obrażoną minę, ale Piekielny wcale się tym nie przejął. Wlepiła w niego spojrzenie, a po chwili na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Pięknie...
- Więcej tego nie rób! - powiedziała znowu będąc oburzoną, kiedy w końcu odstawił ją na podłogę. Poprawiła włosy i sukienkę, po czym odwróciła od niego wzrok.
- Za dużo sobie pozwalasz Łowco. - powiedziała do niego. Dopiero po chwili przypomniało jej się to co powiedział kiedy jeszcze byli w trójkę przy ognisku... Zrobiła wielkie oczy i zerknęła na Derashiego, a on? Uznał, że sobie pójdzie.
- Jak to? - zapytała zaskoczona, co można było odebrać jakby zawiodła się na nim, ale nie tak to miało wyjść.
- To znaczy, gdzie Ty znowu idziesz.. - powiedziała lekko rumieniąc się, ale Derashi wyszedł, twierdząc, że woli spać pod gołym niebem.
Kiedy drzwi do pokoju zamknęły się, Anielica westchnęła podirytowana.
- Pewnie, najlepiej zostawić. - mruknęła pod nosem. - Przecież po co się przejmować. - rzuciła jeszcze i podeszła do okna.
Zastanawiała się dlaczego Derashi ot tak poszedł sobie, skoro wynajął pokój dla nich. Właściwie też lubiła jego towarzystwo, choć było to bardzo niebezpieczne. Wolała by został z nią, ale z drugiej strony wiedziała, że to mogłoby skończyć się bardzo, bardzo źle.
Niebianka była pewna, że Łowca wybrał się na kolejne polowanie, unieszkodliwiając ją wcześniej. Nie była w stanie iść za nim i przeszkodzić w tym co miał zamiar zrobić. Spojrzała smutno w niebo, bo wiedziała, że to co miała zrobić, zniszczyła w każdym możliwym momencie, a kara za to zapewne ją nie ominie.
- A niech to... - powiedziała cicho, wciąż czując działanie alkoholu. Musiała coś zrobić... Nie mogła tak zwyczajnie dać mu odejść, by dokonywać tych wszystkich niedobrych rzeczy.
Carey rozejrzała się i myślała jak pozbyć się skutków ubocznych tego piwa, ale nie bardzo wiedziała jak sobie poradzić, szczególnie, że energii miała bardzo mało, więc odpadało użycie magii.
W pomieszczeniu stał parawan, a za nim balia do kąpieli, co przykuło uwagę dziewczyny. A może chwila odpoczynku pomoże nabrać sił i będzie mogła zająć się naprawianiem tego co zniszczyła?
Niewiele myśląc, dziewczyna postanowiła przygotować sobie kąpiel, by pozbyć się tego co nie pozwalało jej działać. W końcu mogła zrzucić sukienkę i przez krótki moment zapomnieć o problemach, które czekały na rozwiązanie.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Faktycznie, może i Carey nie pasowała do Piekła, ale nie pasowała też jako prawdziwa przedstawicielka Planów. Była zadziorna, co bardzo mu się w niej podobało i nie zamierzał tracić tej cechy charakteru u niej, a dać jej chwile odsapnąć. Gdy dopiła swoje piwo z dość komicznym komentarzem, posłał jej wyjątkowo rozbawiony uśmiech, jednakowoż nie odpowiedział w żaden sposób, nawet na ironicznie stwierdzenie, że robi coś dobrego. W zasadzie...robił. Zabijał tych, którzy i tak prędzej, czy później zeszliby na złą ścieżkę. Jego ofiarami bowiem były same złe stworzenia, czysta, dobra dusza sama z siebie nigdy nie przystałaby na szemrane umowy. A więc...oczyszczał świat od tych, którzy stanowili dla niego zagrożenie. Toż to dopiero poświęcenie! Jej krzyki ludzie przyjęli z zainteresowaniem, widział też, że barman dziwnie mu się przygląda. Wzruszył barkami i stwierdził.
-Pijane kobiety...
Oznajmił, czym zasłużył sobie już na spokój. Słyszał jeszcze, jak schodził na dół jej zdziwienie i roześmiał się pod nosem. Względne bezpieczeństwo zawsze było lepsze, niż strach i obawa przed czymś innym. Gdy diabeł zszedł już na dół minął główne drzwi i wyszedł wprost na wielką górę. Górę mięśni i łusek. Darasmir spał w najlepsze, a diabeł przyjrzał się, jak na pysku smoka maluje się spokój. Pokręcił z rozbawieniem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że ten idiota tak się upił. Zaraz jednak potem poklepał go po barku.
-No stary, żebyś ty mi się nie przyzwyczajał do takich wyskoków, bo szybciej wrócę do Piekła, niż bym chciał.
Zaśmiał się, po czym podszedł do karego konia, dał mu w końcu paszy, a gdy Omen jadł w spokoju, Omen spojrzał w okna na piętrze karczmy. W jednym z nich dostrzegł blond włosy, znikające w oknie. A więc przed chwilą ktoś, a on doskonale kto, stał w oknie. Miał nadzieję, że późna już pora nie zachęci nikogo do wychodzenia na zewnątrz. Derashi poklepał swojego ogiera po karku, po czym raz jeszcze rozejrzał się po okolicy, a widząc, że nikogo w pobliżu nie ma, udał się na bok karczmy, gdzie zrzucił z siebie skórzaną kurtkę. Zaraz potem skóra mężczyzny zaczęła opalizować czymś ciemnym, pokrywała się czarnymi plamami, aż w końcu cała postać chłopaka przyjęła barwę smoły. Na plecach pojawiło się wybrzuszenie, a następnie skórę przebiły skórzaste, duże, czarne skrzydła, a oczy z lazurowych zamieniły się na krwistoczerwone, przecinała je złotawa, pionowa źrenica. Włosy stały się takie same, jak reszta postaci - czarne. Łowca rozejrzał się, po raz ostatni upewniając, że nikogo nie ma w pobliżu i załopotał skrzydłami wzbijając się w przestworza. Nie robił tego już tak dawno, że zapomniał, jakie to uczucie. Nie zamierzał jednak długo cieszyć się tym stanem, wzleciał bowiem jedynie na wysokość okna, w którym niedawno zniknęła Carey, po czym wylądował na parapecie. Starał się to robić cicho, a widząc, że kobieta bierze kąpiel. A raczej widząc tylko rzuconą suknię, wywnioskował to, przyszło mu to łatwiej. Zaraz potem na powrót zmienił się w człowieka, jakim był wcześniej. Siedział teraz ze zwieszonymi nogami i gdyby chciał skoczyć, cóż. Z pewnością nie obyłoby się bez pewnych obrażeń. Zaraz jednak Derashi sięgnął do okna i pchnął je, by otworzyć. Jednakże zmienił jedynie pozycję, siadając na parapecie od wewnętrznej strony pomieszczenia i spoglądając w gwiazdy, pogrążył się w rozmyślaniach. Czekał, aż anielica w końcu wyjdzie i zadowoli go swoją osobą.
-Pijane kobiety...
Oznajmił, czym zasłużył sobie już na spokój. Słyszał jeszcze, jak schodził na dół jej zdziwienie i roześmiał się pod nosem. Względne bezpieczeństwo zawsze było lepsze, niż strach i obawa przed czymś innym. Gdy diabeł zszedł już na dół minął główne drzwi i wyszedł wprost na wielką górę. Górę mięśni i łusek. Darasmir spał w najlepsze, a diabeł przyjrzał się, jak na pysku smoka maluje się spokój. Pokręcił z rozbawieniem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że ten idiota tak się upił. Zaraz jednak potem poklepał go po barku.
-No stary, żebyś ty mi się nie przyzwyczajał do takich wyskoków, bo szybciej wrócę do Piekła, niż bym chciał.
Zaśmiał się, po czym podszedł do karego konia, dał mu w końcu paszy, a gdy Omen jadł w spokoju, Omen spojrzał w okna na piętrze karczmy. W jednym z nich dostrzegł blond włosy, znikające w oknie. A więc przed chwilą ktoś, a on doskonale kto, stał w oknie. Miał nadzieję, że późna już pora nie zachęci nikogo do wychodzenia na zewnątrz. Derashi poklepał swojego ogiera po karku, po czym raz jeszcze rozejrzał się po okolicy, a widząc, że nikogo w pobliżu nie ma, udał się na bok karczmy, gdzie zrzucił z siebie skórzaną kurtkę. Zaraz potem skóra mężczyzny zaczęła opalizować czymś ciemnym, pokrywała się czarnymi plamami, aż w końcu cała postać chłopaka przyjęła barwę smoły. Na plecach pojawiło się wybrzuszenie, a następnie skórę przebiły skórzaste, duże, czarne skrzydła, a oczy z lazurowych zamieniły się na krwistoczerwone, przecinała je złotawa, pionowa źrenica. Włosy stały się takie same, jak reszta postaci - czarne. Łowca rozejrzał się, po raz ostatni upewniając, że nikogo nie ma w pobliżu i załopotał skrzydłami wzbijając się w przestworza. Nie robił tego już tak dawno, że zapomniał, jakie to uczucie. Nie zamierzał jednak długo cieszyć się tym stanem, wzleciał bowiem jedynie na wysokość okna, w którym niedawno zniknęła Carey, po czym wylądował na parapecie. Starał się to robić cicho, a widząc, że kobieta bierze kąpiel. A raczej widząc tylko rzuconą suknię, wywnioskował to, przyszło mu to łatwiej. Zaraz potem na powrót zmienił się w człowieka, jakim był wcześniej. Siedział teraz ze zwieszonymi nogami i gdyby chciał skoczyć, cóż. Z pewnością nie obyłoby się bez pewnych obrażeń. Zaraz jednak Derashi sięgnął do okna i pchnął je, by otworzyć. Jednakże zmienił jedynie pozycję, siadając na parapecie od wewnętrznej strony pomieszczenia i spoglądając w gwiazdy, pogrążył się w rozmyślaniach. Czekał, aż anielica w końcu wyjdzie i zadowoli go swoją osobą.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Carey siedziała w przyjemnie ciepłej wodzie, delektując się tą jakże wyczekiwaną chwilą relaksu i odpoczynku od tego co działo się wcześniej. W jej głowie pojawiały się przeróżne obrazy z tego co było, co mogło być i oczywiście nieco wybiegały w przyszłość, zupełnie kołując dziewczynę. W jej głowie znowu pojawił się Łowca, który w końcu sprowadzi na nią zgubę. Zastanawiała się, czemu ot tak sobie od niej poszedł, co znowu kombinował... Może po prostu dalej bawi się w te swoje gierki i nie da jej spokoju dopóki nie ucieknie...?
Anielica postanowiła przyspieszyć kąpiel, by jak najszybciej odnaleźć Derashiego i rozmówić się z nim, że ma już tego serdecznie dość i ma przestać być tak podłym draniem. Ale z drugiej strony, takie coś byłoby niezwykle komiczne...
Niebianka dokładnie umyła swoje ciało, to samo zrobiła z długimi włosami. Chwilę przed wyjściem poczuła coś, jakby czyjąś obecność. Derashi? Może, a zbyt wiele myślała o tym mężczyźnie, co w końcu źle się dla niej skończy.
Anielica rozejrzała się i zauważyła, że na jednym z mniejszych wieszaczków znajduje się biały ręcznik. Skrzydlata wyszła z wody, a mokre włosy oblepiły jej ciało, na co westchnęła uroczo. Odgarnęła je zgrabnie i sięgnęła po ręcznik, by owinąć się nim i zrobić porządek z blond włosami.
Po wszystkim, dziewczyna miała zamiar pójść po sukienkę i założyć ją na osuszone ciało, a potem musiała poszukać Derashiego, który zapewne teraz robił coś bardzo złego, choć nic takiego nie czuła, co było bardzo, bardzo podejrzane...Niewiele zwlekając Carey wyszła zza parawanu, nawet nie zauważając wcześniej, że ktoś znajduje się na oknie. I jej przeczucia okazały się prawdziwe.
- Derashi. - zatrzymała się gwałtownie, patrząc na mężczyznę siedzącego na parapecie.
- Długo tutaj siedzisz? - zapytała go, trzymając przy tym ręcznik, który owinięty wokół jej ciała, sięgał do połowy ud.
- Ja... ubiorę się. - rzuciła i jeszcze przez chwilę patrzyła na Łowce, po czym odwróciła od niego wzrok, podeszła do swojej sukienki i sięgnęła po nią.
- Zaczekaj tutaj. - rzuciła do Piekielnego.
Anielica postanowiła przyspieszyć kąpiel, by jak najszybciej odnaleźć Derashiego i rozmówić się z nim, że ma już tego serdecznie dość i ma przestać być tak podłym draniem. Ale z drugiej strony, takie coś byłoby niezwykle komiczne...
Niebianka dokładnie umyła swoje ciało, to samo zrobiła z długimi włosami. Chwilę przed wyjściem poczuła coś, jakby czyjąś obecność. Derashi? Może, a zbyt wiele myślała o tym mężczyźnie, co w końcu źle się dla niej skończy.
Anielica rozejrzała się i zauważyła, że na jednym z mniejszych wieszaczków znajduje się biały ręcznik. Skrzydlata wyszła z wody, a mokre włosy oblepiły jej ciało, na co westchnęła uroczo. Odgarnęła je zgrabnie i sięgnęła po ręcznik, by owinąć się nim i zrobić porządek z blond włosami.
Po wszystkim, dziewczyna miała zamiar pójść po sukienkę i założyć ją na osuszone ciało, a potem musiała poszukać Derashiego, który zapewne teraz robił coś bardzo złego, choć nic takiego nie czuła, co było bardzo, bardzo podejrzane...Niewiele zwlekając Carey wyszła zza parawanu, nawet nie zauważając wcześniej, że ktoś znajduje się na oknie. I jej przeczucia okazały się prawdziwe.
- Derashi. - zatrzymała się gwałtownie, patrząc na mężczyznę siedzącego na parapecie.
- Długo tutaj siedzisz? - zapytała go, trzymając przy tym ręcznik, który owinięty wokół jej ciała, sięgał do połowy ud.
- Ja... ubiorę się. - rzuciła i jeszcze przez chwilę patrzyła na Łowce, po czym odwróciła od niego wzrok, podeszła do swojej sukienki i sięgnęła po nią.
- Zaczekaj tutaj. - rzuciła do Piekielnego.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Miarowe chrapanie smoka w dole, ciche oddychanie Omena i ogólna cisza śpiącego miasta sprzyjała rozmyślaniom. Derashi więc oparł się o framugę, podkulając jedną nogę pod siebie, a drugą swobodnie opuszczając, by móc mimo wszystko czuć, że jest wciąż na ziemi. Jednakże jego lazurowe oczy skierowane były w rozgwieżdżone niebo, tam kiedyś bowiem znał pewną osobę, jednak nie wiedział, czy do tej pory przetrwała, czy też nie. Jednakże Łowca rzadko kiedy, jeśli w ogóle zagłębiał się w swoich wspomnieniach, a zwłaszcza o dawnym przyjacielu. Westchnął ciężko, słysząc, jakby za woalem rzeczywistości, jak Carey, jego słodka, niewinna anielica się kąpie. Nie miał jednak teraz ochoty, ani nastroju do wprawiania jej w zakłopotanie. Twarz Derashiego tak jak zwykle odzwierciedlała idealne piękno, jednak pozbawione jakiegokolwiek ciepła. Wyraz jego twarzy raczej przypominał greckie rzeźby, niż prawdziwego człowieka. Jedynym elementem, nie pasującym do całej tej obojętnej postawy były oczy, skupione na nieboskłonie, wyrażały zadumę i pewną nostalgię. Diabeł jednakże szybko został przyzwany do rzeczywistości przez głos Carey, zamrugał, po czym odwrócił twarz w jej stronę już z tym samym, zawadiackim uśmiechem błąkającym się na ustach i zadziornymi iskierkami w niebiańskich oczach. Widok jednak był nie tyle co piękny, a cudowny. Wszak widział już białowłosą w stroju Ewy, jednakże teraz, gdy zasłaniała swoje atuty kusym ręcznikiem, a jej mokre włosy kusząco czepiały się skóry wyglądała jeszcze lepiej, niż wtedy, gdy się poznali. Dopiero potem zdał sobie sprawę, że anielica zadała pytanie. Wzruszył barkami i uśmiechnął się do niej ciepło.
-Jakiś czas.
Odparł lakonicznie, po czym przechylił lekko głowę na bok, jakby się nad czymś zastanawiając. Gdy zaś odwróciła się, zeskoczył z parapetu i jednym, długim susem pokonał dzielącą ich odległość, łapiąc ją za nadgarstek ręki, którą sięgała po suknie.
-Po co? Tak wyglądasz znacznie...naturalniej.
Oznajmił ze śmiechem,po czym schylił się, by przejechać końcówką nosa po jej szyi.
-Trzeba ci przyznać, że po tak męczącym dniu, kąpiel zrobiła ci dobrze, wyglądasz, niczym Afrodyta, która przed chwilą narodziła się z piany morskiej. Chociaż....
Tutaj Łowca umilknął i spojrzał wprost w oczy Carey.
-Jakby Cię zobaczyła, zapewne zapadłaby się pod ziemię z podziwu dla twojej urody.
-Jakiś czas.
Odparł lakonicznie, po czym przechylił lekko głowę na bok, jakby się nad czymś zastanawiając. Gdy zaś odwróciła się, zeskoczył z parapetu i jednym, długim susem pokonał dzielącą ich odległość, łapiąc ją za nadgarstek ręki, którą sięgała po suknie.
-Po co? Tak wyglądasz znacznie...naturalniej.
Oznajmił ze śmiechem,po czym schylił się, by przejechać końcówką nosa po jej szyi.
-Trzeba ci przyznać, że po tak męczącym dniu, kąpiel zrobiła ci dobrze, wyglądasz, niczym Afrodyta, która przed chwilą narodziła się z piany morskiej. Chociaż....
Tutaj Łowca umilknął i spojrzał wprost w oczy Carey.
-Jakby Cię zobaczyła, zapewne zapadłaby się pod ziemię z podziwu dla twojej urody.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anielica już prawie trzymała sukienkę w dłoni, kiedy poczuła dłoń Derashiego na swoim nadgarstku. Zanim się wyprostowała, przymknęła na moment oczy, bo dotyk Piekielnego wywołał w niej bardzo przyjemne uczucie, którego nie potrafiła powstrzymać. Odetchnęła głęboko i zarumieniła się, słysząc słowa Łowcy. Carey poruszyła się i niepewnie zerknęła na Derashiego, a kiedy poczuła tak delikatną pieszczotę, jej ciało mimowolnie zadrżało z rozkoszy.
Anielica w końcu odważyła się spojrzeć na niego, ale szybko odwróciła spojrzenie nie będąc w stanie reagować na kolejne komplementy płynące z jego ust. Wszystko zdawało się tkwić w miejscu, a ona nie myślała nawet o tym, by wyrwać się mu, uciec, czy zareagować w jakiś sposób. Stała otulona delikatnie ręcznikiem, z mokrymi włosami, które przylegały do jej ramion i spływały po plecach blond kaskadą.
Carey drżała lekko, zdawała się być taka niewinna... Odrobinę spłoszona, ale widać było, że chciała wybrnąć z tego jakoś, ale jak? Nie potrafiła znaleźć czegoś sensownego. Łowca zapewne użył jednej ze swoich sztuczek, ale był w tym tak piekielnie dobry, że Skrzydlata nawet nie myślała o tym, by wytoczyć swoje działa przeciwko komuś... takiemu.
Anielica podniosła spojrzenie, by w końcu zerknąć w jego lazurowe oczy, a kiedy to zrobiła... Poczuła jak wszystko inne rozpływa się i zostaje tylko on. Nie Piekielny, nie Łowca, nie jej Wróg... A zwykły mężczyzna, w którym zakochała się zwykła kobieta. Dziewczyna rozchyliła lekko usta, nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa, jej oddech był przyspieszony, a oczy błogo wpatrzone w Derashiego.
- Ja... - wyszeptała cicho, po długiej chwili milczenia.
- Nikt nie musi mi zazdrościć. - powiedziała cichutko, patrząc na niego i próbując odzyskać możliwość sensownego myślenia.
Carey pokręciła głową dość gwałtownie, jakby chciała wybudzić się z jakiegoś snu, wykonała również mały krok w tył, odsuwając się nieco od Łowcy, który pochłonął ją całą.
- Pójdę... założę tę sukienkę... - szepnęła do niego.
Anielica w końcu odważyła się spojrzeć na niego, ale szybko odwróciła spojrzenie nie będąc w stanie reagować na kolejne komplementy płynące z jego ust. Wszystko zdawało się tkwić w miejscu, a ona nie myślała nawet o tym, by wyrwać się mu, uciec, czy zareagować w jakiś sposób. Stała otulona delikatnie ręcznikiem, z mokrymi włosami, które przylegały do jej ramion i spływały po plecach blond kaskadą.
Carey drżała lekko, zdawała się być taka niewinna... Odrobinę spłoszona, ale widać było, że chciała wybrnąć z tego jakoś, ale jak? Nie potrafiła znaleźć czegoś sensownego. Łowca zapewne użył jednej ze swoich sztuczek, ale był w tym tak piekielnie dobry, że Skrzydlata nawet nie myślała o tym, by wytoczyć swoje działa przeciwko komuś... takiemu.
Anielica podniosła spojrzenie, by w końcu zerknąć w jego lazurowe oczy, a kiedy to zrobiła... Poczuła jak wszystko inne rozpływa się i zostaje tylko on. Nie Piekielny, nie Łowca, nie jej Wróg... A zwykły mężczyzna, w którym zakochała się zwykła kobieta. Dziewczyna rozchyliła lekko usta, nie mogąc wypowiedzieć żadnego słowa, jej oddech był przyspieszony, a oczy błogo wpatrzone w Derashiego.
- Ja... - wyszeptała cicho, po długiej chwili milczenia.
- Nikt nie musi mi zazdrościć. - powiedziała cichutko, patrząc na niego i próbując odzyskać możliwość sensownego myślenia.
Carey pokręciła głową dość gwałtownie, jakby chciała wybudzić się z jakiegoś snu, wykonała również mały krok w tył, odsuwając się nieco od Łowcy, który pochłonął ją całą.
- Pójdę... założę tę sukienkę... - szepnęła do niego.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Obserwował każdą reakcję Careylissy. Z zaskoczeniem zauważył, jaki wpływ na nią wywarł. A przysiągłby, że jeszcze niedawno miała ochotę wykrzyczeć mu najgorsze obelgi i odejść jak najdalej od niego, no proszę, mylił się. Anielica znów go zaskoczyła, w momencie gdy jej ciało, odpowiedziało na dość skromne pieszczoty tak energicznie i pozytywnie, diabeł mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, zadowolony z siebie samego. Jego oczy świdrujące jej bez trudu wyłapały najdrobniejsze zmiany: strach, niepewność, a zarazem pożądanie i...miłość? Zaśmiał się cicho, jednak nie szyderczo.
-Uwierz, każda kobieta w tym mieście oddałaby życie, by mieć choć trochę twojej urody.
Oznajmił, o dziwo szczerze. Bowiem nie jednokrotnie zmuszony był wysłuchiwać jak to zazdrosne dziewczęta i starsze już kobiety podziwiają urodę anielicy. Careylissa była obiektem zarówno zazdrości jak i pożądania, co najśmieszniejsze, obu płci. Ale nie zamierzał zdradzać tej małej tajemnicy anielskiej piękności. Jej gwałtowny ruch był zaskoczeniem i diabeł wyprostował się, by spojrzeć skonsternowany na białogłową. Łowca postąpił kork naprzód, nie chcąc dopuścić, by jego słodka anielica mu uciekła. Przyciągnął ją do siebie, po czym szepnął jej do ucha.
-A na co komu sukienka? Jesteś piękniejsza bez niej.
Szepnął, po czym delikatnie zatoczył kciukiem koło na jej nagim ramieniu, przejeżdżając następnie opuszkami palców prawej ręki po jej obojczyku, przy okazji odgarnął kilka mokrych kosmyków na plecy anielicy, by odsłonić jej nagą skórę. Tak, była piękna i nikt temu nie zaprzeczy, a jej skrępowanie jedynie potwierdzało, że anioły to strasznie skromne istoty. Zamierzał to zmienić i pokazać jej, jak potrafi być bardzo zmysłową kobietą. Posłał jej jeszcze jeden, zawadiacki uśmiech, po czym znów zniżył się, by wargami zaznaczyć jej szyję, delikatnym, krótkim pocałunkiem, który jedynie miał być zapowiedzią tego, co może jej dać. Diabeł złożył jeszcze dwa takie pocałunki, zjeżdżając nieznacznie niżej, by zatrzymać się nad obojczykiem i znów podnieść głowę, aby zbadać reakcję Carey, nie jej ciała, a jej duszy.
-A jeśli o mnie chodzi, i bez tego by się obyło.
Rzucił zmysłowym, cichym głosem, skubiąc delikatnie brzeg ręcznika tuż nad piersiami anielicy.
-Uwierz, każda kobieta w tym mieście oddałaby życie, by mieć choć trochę twojej urody.
Oznajmił, o dziwo szczerze. Bowiem nie jednokrotnie zmuszony był wysłuchiwać jak to zazdrosne dziewczęta i starsze już kobiety podziwiają urodę anielicy. Careylissa była obiektem zarówno zazdrości jak i pożądania, co najśmieszniejsze, obu płci. Ale nie zamierzał zdradzać tej małej tajemnicy anielskiej piękności. Jej gwałtowny ruch był zaskoczeniem i diabeł wyprostował się, by spojrzeć skonsternowany na białogłową. Łowca postąpił kork naprzód, nie chcąc dopuścić, by jego słodka anielica mu uciekła. Przyciągnął ją do siebie, po czym szepnął jej do ucha.
-A na co komu sukienka? Jesteś piękniejsza bez niej.
Szepnął, po czym delikatnie zatoczył kciukiem koło na jej nagim ramieniu, przejeżdżając następnie opuszkami palców prawej ręki po jej obojczyku, przy okazji odgarnął kilka mokrych kosmyków na plecy anielicy, by odsłonić jej nagą skórę. Tak, była piękna i nikt temu nie zaprzeczy, a jej skrępowanie jedynie potwierdzało, że anioły to strasznie skromne istoty. Zamierzał to zmienić i pokazać jej, jak potrafi być bardzo zmysłową kobietą. Posłał jej jeszcze jeden, zawadiacki uśmiech, po czym znów zniżył się, by wargami zaznaczyć jej szyję, delikatnym, krótkim pocałunkiem, który jedynie miał być zapowiedzią tego, co może jej dać. Diabeł złożył jeszcze dwa takie pocałunki, zjeżdżając nieznacznie niżej, by zatrzymać się nad obojczykiem i znów podnieść głowę, aby zbadać reakcję Carey, nie jej ciała, a jej duszy.
-A jeśli o mnie chodzi, i bez tego by się obyło.
Rzucił zmysłowym, cichym głosem, skubiąc delikatnie brzeg ręcznika tuż nad piersiami anielicy.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Dziewczyna była zaskoczona śmiechem Derashego, poczuła się dość dziwnie, ale nie odebrała tego jako szyderstwa, choć też nie była pewna co on oznaczał. Spojrzała na niego niepewnie, słuchając kolejnego komplementu, który wręcz rozgrzewał ją od środka.
- Ja... to nie tak... Znaczy... - zaplątała się, nie bardzo wiedząc jak poradzić sobie z tym co działo się w niej. Musiałą uciec, ale nie chciała, ale ... Dlaczego się zakochała? Bo tak widocznie musiało być, wcale nie potrzebował sztuczek by ją zdobyć. Ale czemu akurat on? Dlaczego Piekielny?
- Ja ... - szepnęła, kiedy Derashi przyciągnął ją do siebie i nie chciał wypuścić.
- Proszę... - szepnęła znowu, patrząc mu w oczy, jakby szukając pomocy, jednak to była nie ta osoba...
Potem Łowca dotknął jej ciała, a spod jego palców promieniało ciepło, które powoli zalewało całe jej ciało.
- Derashi... - westchnęła cicho, nie bardzo wiedząc co ma zrobić. Jej ciało pragnęło jego dotyku, pieszczot, czuła się jak nigdy wcześniej, serc rwało się do tego mężczyzny, ale rozum... Groziło jej wygnanie, kara, może nawet i śmierć.
W pocałunkach Łowcy tkwiła obietnica czego większego, czegoś co sprawi, że Carey pogrąży się na dobre w rozkoszy oraz zgubie. Tak ciężko było to zwalczyć... Tak bardzo pragnęła tego mężczyzny...
- Derashi....- szepnęła znowu, kiedy lekko zaczepił o jej ręcznik.
- Ja... - jej ciało zadrżało, a Anielica cofnęła się nieco.
- Nie mogę... - powiedziała cicho, bardzo cicho... Walcząc w głębi z tym czego pragnęła jako kobieta.
- Nie mogę... - cofnęła się nieco, a w jej oczach było widać smutek, ale zaraz obok niego to co czuła do Łowcy.
Careylissa patrzyła w oczy Piekielnemu, nie wiedząc co ma zrobić. Jej ciało płonęło, ale rozum próbował zdziałać swoje, mimo wszystko. Po chwili Anielica zrobiła krok do przodu i zarzuciła ręce na szyję Derashiego, po czym mocno wtuliła się w niego.
- Nie możemy... -szepnęła cicho do jego ucha.
- Ja... to nie tak... Znaczy... - zaplątała się, nie bardzo wiedząc jak poradzić sobie z tym co działo się w niej. Musiałą uciec, ale nie chciała, ale ... Dlaczego się zakochała? Bo tak widocznie musiało być, wcale nie potrzebował sztuczek by ją zdobyć. Ale czemu akurat on? Dlaczego Piekielny?
- Ja ... - szepnęła, kiedy Derashi przyciągnął ją do siebie i nie chciał wypuścić.
- Proszę... - szepnęła znowu, patrząc mu w oczy, jakby szukając pomocy, jednak to była nie ta osoba...
Potem Łowca dotknął jej ciała, a spod jego palców promieniało ciepło, które powoli zalewało całe jej ciało.
- Derashi... - westchnęła cicho, nie bardzo wiedząc co ma zrobić. Jej ciało pragnęło jego dotyku, pieszczot, czuła się jak nigdy wcześniej, serc rwało się do tego mężczyzny, ale rozum... Groziło jej wygnanie, kara, może nawet i śmierć.
W pocałunkach Łowcy tkwiła obietnica czego większego, czegoś co sprawi, że Carey pogrąży się na dobre w rozkoszy oraz zgubie. Tak ciężko było to zwalczyć... Tak bardzo pragnęła tego mężczyzny...
- Derashi....- szepnęła znowu, kiedy lekko zaczepił o jej ręcznik.
- Ja... - jej ciało zadrżało, a Anielica cofnęła się nieco.
- Nie mogę... - powiedziała cicho, bardzo cicho... Walcząc w głębi z tym czego pragnęła jako kobieta.
- Nie mogę... - cofnęła się nieco, a w jej oczach było widać smutek, ale zaraz obok niego to co czuła do Łowcy.
Careylissa patrzyła w oczy Piekielnemu, nie wiedząc co ma zrobić. Jej ciało płonęło, ale rozum próbował zdziałać swoje, mimo wszystko. Po chwili Anielica zrobiła krok do przodu i zarzuciła ręce na szyję Derashiego, po czym mocno wtuliła się w niego.
- Nie możemy... -szepnęła cicho do jego ucha.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Zakłopotanie i onieśmielenie było jakże urocze, niewinne. Derashi mimowolnie się uśmiechnął zadowolony z tego, jaki wpływ przejął nad kobietą. Była piękna i tak czysta...zamierzał to zmienić, bowiem zmienić i pokazać jej, że nie pasuje tam, gdzie przynależy. Pasuje do niego, a on już zadba o jej dobro. I tak jak przypuszczał, jej oczy zdradzały wszystko, wszystko to, czego pragnęła, miała bowiem przed sobą, a on nie zamierzał jej odmawiać. Łowca posłał jej ciepły uśmiech, chcąc ją uspokoić. Gniew Pana jej nie sięgnie, on już o to zadba. Carey ciągle i ciągle nie mogła pozbierać myśli i słów. Jej oczy błądziły, a jej ciało drżało z rozkoszy, co jeszcze bardziej pobudzało Derashiego do działania, jednak chciał, by w końcu to ona to wypowiedziała, że chce go, pożąda. W końcu nie zamierzał dawać jej wszystkiego, bez niczego. Jednak słowa, jakie następnie padły ze słów słodkiej Carey zdezorientowały go i nieco...zawiodły. Ściągnął brwi, gdy jego anielica odsunęła się. Tym razem za nią nie podążył, bo nie zamierzał naciskać. W końcu nie był gwałcicielem, a uwodzicielem, jeśli się opierała, mógł jedynie dalej ją kusić, aż w końcu mu się uda. Lustrował cały czas twarz Careylissy i widział wszystkie emocje, jakie malowały się na jej idealnej twarzyczce i nie podobało mu się to. Gdy jednak jego słodki anioł postąpił krok naprzód, Derashi zawahał się, bo teraz to on nie wiedział, co ona zamierza zrobić, a jej gest dosłownie zwalił go z nóg. I nie chodziło tu o ciężar ciała anielicy, bo była ona wyjątkowo lekka, a o zaskoczenie, jakie wywołała swoją zmianą decyzji. Objął Carey w pasie, przytulając mocno do siebie i cofnął się tak, że opadając, po prostu usiadł na dość sporym łożu. Łowca chłonął zapach białowłosej, po czym szepnął jej w ucho.
-Nie możemy.
Szepnął, wyrokując to, co jednak zamierzał zrobić.
-Ale kto nas powstrzyma?
Zapytał nie już rozbawionym, a raczej zafascynowanym głosem. Anielica przerosła jego oczekiwania. Jego dłonie delikatnie zjechały niżej, by złapać za pośladki Carey i usadzić ją wygodniej na swoich kolanach, po czym podniósł jej głowę, by złożyć na jej ustach delikatny, ciepły pocałunek, by następnie językiem, przejechać po jej wargach.
-Nie możemy.
Szepnął, wyrokując to, co jednak zamierzał zrobić.
-Ale kto nas powstrzyma?
Zapytał nie już rozbawionym, a raczej zafascynowanym głosem. Anielica przerosła jego oczekiwania. Jego dłonie delikatnie zjechały niżej, by złapać za pośladki Carey i usadzić ją wygodniej na swoich kolanach, po czym podniósł jej głowę, by złożyć na jej ustach delikatny, ciepły pocałunek, by następnie językiem, przejechać po jej wargach.
-
- Senna Zjawa
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anielica poczuła zmianę w napięciu mięśni Derashiego, które czuła kiedy stała przytulona do niego. Jej ciało Reagowało na bliskość Piekielnego w sposób, o jakim nigdy nie myślała, nie miała do czynienia z mężczyzną, który tak mocno ją pociągał. Oddech Carey był przyspieszony, jej umysł błądził bardziej przy tym co może się wydarzyć, niż przy tym co może ją za to spotkać, ale mimo wszystko jej umysł walczył by oprzeć się piekielnej pokusie przeżycia czegoś cudownego z kimś, kto stał się dla niej bardzo ważny, a nie powinien...
łowca opadł na łóżko, a Skrzydlata stała przez chwilę nie bardzo wiedząc co ma zrobić, poczuła jakby przez moment straciła coś bardzo ważnego dla niej, bez czego jej ciało i dusza były niczym.
Derashi jak można było się spodziewać, wcale nie odpuścił sobie tego by zdobyć ją. Piekielny przyciągnął ją mocniej, by wygodniej usadowiła się na jego kolanach, a Carey zwyczajnie zmięła, obejmując go mocno. Pocałunek, który został złożony na jej ustach, przyspieszył bicie jej serca i rozpalił na nowo to co do tej pory było uśpione, a w tym momencie zaczynało przerażać.
Careylissa odwzajemniła pocałunek z anielską czułością, nie mogąc oderwać się od Piekielnego, coś w jej umyśle głośno krzyczało, że tak nie można, to nie na miejscu, to ją zgubi.. Ale... Przyjemność była obezwładniająca.
- Derashi... - westchnęła cicho, rozpalonym szeptem, kiedy zdołała oderwać się od jego ust.
- Proszę... Nie kuś mnie w ten sposób. - dodała cichutko i przymknęła oczy, wzdychając głęboko i próbując jakoś uspokoić swoje emocje, ale nie było to wcale łatwe.
- Nie możesz tego robić... - jej głos drżał z podniecenia, przerażenia i nadmiaru emocji, od których zaczynało kręcić się jej w głowie.
Carey otworzyła powoli oczy i spojrzała w ten pochłaniający lazur...
- Ty nie robisz tego z tego samego powodu co ja... - szepnęła do niego i lekko musnęła ustami jego usta, nie mogąc się przed tym powstrzymać.
- Nie mogę tak sprzeciwiać się .. Panu.. - dodała po chwili i odsunęła nieco twarz od niego.
- Dla Ciebie to tylko zabawa, a ja? Mogę zapłacić za to najwyższą cenę... - szepnęła cicho, nie zauważając, że jej dłonie błądziły gdzieś po karku Piekielnego.
łowca opadł na łóżko, a Skrzydlata stała przez chwilę nie bardzo wiedząc co ma zrobić, poczuła jakby przez moment straciła coś bardzo ważnego dla niej, bez czego jej ciało i dusza były niczym.
Derashi jak można było się spodziewać, wcale nie odpuścił sobie tego by zdobyć ją. Piekielny przyciągnął ją mocniej, by wygodniej usadowiła się na jego kolanach, a Carey zwyczajnie zmięła, obejmując go mocno. Pocałunek, który został złożony na jej ustach, przyspieszył bicie jej serca i rozpalił na nowo to co do tej pory było uśpione, a w tym momencie zaczynało przerażać.
Careylissa odwzajemniła pocałunek z anielską czułością, nie mogąc oderwać się od Piekielnego, coś w jej umyśle głośno krzyczało, że tak nie można, to nie na miejscu, to ją zgubi.. Ale... Przyjemność była obezwładniająca.
- Derashi... - westchnęła cicho, rozpalonym szeptem, kiedy zdołała oderwać się od jego ust.
- Proszę... Nie kuś mnie w ten sposób. - dodała cichutko i przymknęła oczy, wzdychając głęboko i próbując jakoś uspokoić swoje emocje, ale nie było to wcale łatwe.
- Nie możesz tego robić... - jej głos drżał z podniecenia, przerażenia i nadmiaru emocji, od których zaczynało kręcić się jej w głowie.
Carey otworzyła powoli oczy i spojrzała w ten pochłaniający lazur...
- Ty nie robisz tego z tego samego powodu co ja... - szepnęła do niego i lekko musnęła ustami jego usta, nie mogąc się przed tym powstrzymać.
- Nie mogę tak sprzeciwiać się .. Panu.. - dodała po chwili i odsunęła nieco twarz od niego.
- Dla Ciebie to tylko zabawa, a ja? Mogę zapłacić za to najwyższą cenę... - szepnęła cicho, nie zauważając, że jej dłonie błądziły gdzieś po karku Piekielnego.
- Derashi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 101
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Łowca Dusz
- Profesje:
- Kontakt:
Z radością, której nie oczekiwałby po sobie, odwzajemniał każdy drobny i nieśmiały pocałunek Carey. Potem jego blond włosa piękność znów zaczęła się wahać. Jej ślepe posłuszeństwo było na swój sposób urocze, jednak on dziś i teraz nie przyjmie odmowy. Jej głos i jej oczy mówiły co innego niż słowa, ba...nawet gesty temu przeczyły. Na jej prośby odpowiedział cichym pomrukiem, po czym przygryzł jej dolną wargę, by zaraz potem spojrzeć jej ponownie w oczy. Widział doskonale, jak zmieszanie wpływa na nią i nie zamierzał tego teraz przerywać. Na jej oskarżenia odpowiedział pół-uśmiechem, po czym lekko przejechał językiem po jej szyi.
-A skąd możesz wiedzieć co mną kieruje?
Zapytał cicho, lekko chropowatym głosem, tak i jego coś wzięło, coś co nazywało się podnieceniem.
-Tylko dlatego chcesz odrzucić to, czego pragniesz? Bo On tak chce? A może właśnie chce, byś była szczęśliwa?
Zapytał ponownie muskając usta anielicy, by złączyć się z nią w pocałunku. Zaraz jednak potem chciał czegoś więcej, bowiem pożądanie jakie wywołała jego słodka anielica sprawiło, że jego zimny umysł zalało coś, czego by po sobie nie oczekiwał. Spontaniczność. W jednym momencie jego mięśnie ponownie się napięły i łowca, trzymając Carey przewrócił ją na plecy na łóżko, by opierając się rękoma po obu jej stronach przykryć ją własnym ciałem. Jego usta wykonały wędrówkę od ust, przez szyję, kończąc na dekolcie, gdzie zębami zaczepił o ręcznik lekko pociągając, by rozluźnić go i odkryć jej ciało.
-Bo to jest zabawa, gdyby traktować seks jako coś formalnego ludzie nie czerpaliby z niego przyjemności, nie sądzisz?
Zapytał zadziornie, podnosząc głowę i patrząc wyzywająco w jej oczy. Mogła zauważyć, że lazur jego oczu nieznacznie się ocieplił. A zaraz potem jakby pociemniał.
-Nie pozwolę, by stała Ci się krzywda. A obiecałem, że nie dam Ci uciec.
Rzekł pewnym głosem, bo i tak zamierzał postąpić. Jeśli jakakolwiek kara ma spotkać jego słodką Carey, będzie to co najwyżej zesłanie do Piekła, nie da jej bowiem unicestwić. Pieszczoty rąk anielicy przyjmował z cichym pomrukiem zadowolenia. Jednak póki ona nie wyrazi chęci i tak nic nie zrobi.
-A skąd możesz wiedzieć co mną kieruje?
Zapytał cicho, lekko chropowatym głosem, tak i jego coś wzięło, coś co nazywało się podnieceniem.
-Tylko dlatego chcesz odrzucić to, czego pragniesz? Bo On tak chce? A może właśnie chce, byś była szczęśliwa?
Zapytał ponownie muskając usta anielicy, by złączyć się z nią w pocałunku. Zaraz jednak potem chciał czegoś więcej, bowiem pożądanie jakie wywołała jego słodka anielica sprawiło, że jego zimny umysł zalało coś, czego by po sobie nie oczekiwał. Spontaniczność. W jednym momencie jego mięśnie ponownie się napięły i łowca, trzymając Carey przewrócił ją na plecy na łóżko, by opierając się rękoma po obu jej stronach przykryć ją własnym ciałem. Jego usta wykonały wędrówkę od ust, przez szyję, kończąc na dekolcie, gdzie zębami zaczepił o ręcznik lekko pociągając, by rozluźnić go i odkryć jej ciało.
-Bo to jest zabawa, gdyby traktować seks jako coś formalnego ludzie nie czerpaliby z niego przyjemności, nie sądzisz?
Zapytał zadziornie, podnosząc głowę i patrząc wyzywająco w jej oczy. Mogła zauważyć, że lazur jego oczu nieznacznie się ocieplił. A zaraz potem jakby pociemniał.
-Nie pozwolę, by stała Ci się krzywda. A obiecałem, że nie dam Ci uciec.
Rzekł pewnym głosem, bo i tak zamierzał postąpić. Jeśli jakakolwiek kara ma spotkać jego słodką Carey, będzie to co najwyżej zesłanie do Piekła, nie da jej bowiem unicestwić. Pieszczoty rąk anielicy przyjmował z cichym pomrukiem zadowolenia. Jednak póki ona nie wyrazi chęci i tak nic nie zrobi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości