Kryształowe Królestwo ⇒ [Kryształowe Królestwo] Elfi Uzdrowiciel.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
[Kryształowe Królestwo] Elfi Uzdrowiciel.
Po raz kolejny spięła konia, rumak tyko prychnął, ale usłuchał swego jeźdźca i pognał dalej w nieznaną sobie stronę. Dłonie anielicy były znów pełne zakrwawionych bruzd, skórzana lejca ocierała się o delikatna skórę kobiety raniąc dotkliwe jej dłonie. Nie myślała jednak o bólu i zmęczeniu, tylko o tym, by jak najszybciej dotrzeć do medyka. Jej towarzyszka była tak słaba, że ledwo utrzymywała się w siodle, nawet będąc opartą i podtrzymywaną przez anielicę. Jej skóra była biała, niczym marmurowe posadzki w anielskich pałacach. Zdawała się być co raz słabsza, jej ciało zaczęło przelewać się prze ręce anielicy. Dziewczyna przesunęła się w siodle tak, by głowa Armintel spoczęła na jej ramieniu. Musiała być silna, w tej chwili nie mogła pozwolić sobie nawet na najmniejszą słabość. Całe ciało miała zdrętwiałe, wiedziała jednak, że musi jechać dalej.
Słońce chyliło się już ku zachodowi, jego złote promienie przebijały się przez gęste korony drzew i oświetlały drogę, którą jechały kobiety. Leśny trakt zakręcał, wił się, rozszerzał i zwężał, niczym górski strumień. Nie wiedziała jak daleko mają do miasta. Promienie słoneczne był co raz słabsze, tak, jak jej towarzyszka. Nie umieraj mi tu, proszę modliła się. Koń zdawał się być już zmęczony, jechały i jechały, a drogi nie było końca. Ciągle otaczała ich jedynie gęsta, pradawna puszcza. Mrok zaczął ogarniać świat i serce anielicy, nadzieja na uratowanie czarodziejki gasła z każdą kolejną zapalająca się na niebie gwiazdą. Nagle w oddali zauważyła wznosząca się na lasem Kryształową Wieże Pałacu Elfów. W jej sercu na nowo rozkwitła nadzieja. Przyspieszyła konia, zapominając o swoim zmęczeniu i bólu pognała w stronę miasta. Kryształowe Bramy były jeszcze otwarte, elfi strażnicy w połyskujących zbrojach przechadzali się po murach otaczających miasto. Niara miała jedynie nadzieje, że bez przeszkód będą mogły wejść do metropolii. Były już bardzo blisko bram, anielica zwolniła.
- Którędy do uzdrowiciela?! - zapytała stanowczo. Jeden ze strażników widząc omdlałą Armintel, wskazał drogę anielicy. Nic nie odpowiedziała, tylko pognała w stronę wskazaną jej przez strażnika.
Wąskie uliczki miasta były prawie puste, nieliczni przechodnie ze zdziwieniem przyglądali się parze kobiet na grzbiecie, zmęczonego już rumaka. W końcu dotarły do niewielkiego domostwa z jasnego drewna. Niara zeskoczyła z konia. Nie byłaby w stanie nieść Armintel, zsunęła więc ją z siodła i przyklękając położyła sobie na kolanach, po czym zaczęła krzyczeć o pomoc, w nadziei, że ktoś z małego domostwa odpowie na jej wezwanie.
Słońce chyliło się już ku zachodowi, jego złote promienie przebijały się przez gęste korony drzew i oświetlały drogę, którą jechały kobiety. Leśny trakt zakręcał, wił się, rozszerzał i zwężał, niczym górski strumień. Nie wiedziała jak daleko mają do miasta. Promienie słoneczne był co raz słabsze, tak, jak jej towarzyszka. Nie umieraj mi tu, proszę modliła się. Koń zdawał się być już zmęczony, jechały i jechały, a drogi nie było końca. Ciągle otaczała ich jedynie gęsta, pradawna puszcza. Mrok zaczął ogarniać świat i serce anielicy, nadzieja na uratowanie czarodziejki gasła z każdą kolejną zapalająca się na niebie gwiazdą. Nagle w oddali zauważyła wznosząca się na lasem Kryształową Wieże Pałacu Elfów. W jej sercu na nowo rozkwitła nadzieja. Przyspieszyła konia, zapominając o swoim zmęczeniu i bólu pognała w stronę miasta. Kryształowe Bramy były jeszcze otwarte, elfi strażnicy w połyskujących zbrojach przechadzali się po murach otaczających miasto. Niara miała jedynie nadzieje, że bez przeszkód będą mogły wejść do metropolii. Były już bardzo blisko bram, anielica zwolniła.
- Którędy do uzdrowiciela?! - zapytała stanowczo. Jeden ze strażników widząc omdlałą Armintel, wskazał drogę anielicy. Nic nie odpowiedziała, tylko pognała w stronę wskazaną jej przez strażnika.
Wąskie uliczki miasta były prawie puste, nieliczni przechodnie ze zdziwieniem przyglądali się parze kobiet na grzbiecie, zmęczonego już rumaka. W końcu dotarły do niewielkiego domostwa z jasnego drewna. Niara zeskoczyła z konia. Nie byłaby w stanie nieść Armintel, zsunęła więc ją z siodła i przyklękając położyła sobie na kolanach, po czym zaczęła krzyczeć o pomoc, w nadziei, że ktoś z małego domostwa odpowie na jej wezwanie.
Królowa Niara
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
- Armintel
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Wiatr na twarzy nie przynosił ulgi, ból który poprzednio przyjęła z ulgą, teraz stawał sie nie do zniesienia. Cała droga, brama i jazda po mieście były jakby jej obce. Wciąż czuła obecność cienia który nie odpuści dopóki jej nie dopadnie. Skupiła swa moc aby utrzymać resztki świadomości. Koń zatrzymał się, nawet nie wiedziała kiedy znalazła sie na ziemi oparta o kolana Niary. Ktoś krzyczał, czuła sie słabo i czuła cień który czaił sie na granicy jej świadomości gotowy aby zaatakować ja jeszcze raz. "Medyk nie pomoże muszę mu stawić czoła" otworzyła oczy ii ujrzała nad sobą Niarę.
- Niara - wyszeptała. - Niaro. On tu znów jest, nie mogę już się opierać. Musze iść mu na przeciw. - jej głowa zaczęła opadać bezwiednie w tył - On abo ja. Niaro pomóż nie chce umierać. - Światło zaczynało przechodzić w szarość a szarość w ciemność. Zanurzyła sie w nią zdając sobie sprawę że Cień nie będzie czekał i nie da jej czasu aby się przygotować. Skupiła się przekraczając wrota własnej podświadomości. Gromadząc moc pewnym ruchem popchnęła drzwi i wkroczyła do ostatniej komnaty, On tam już był. "Jestem. Nie boje sie ciebie."[/]
Piasek wokół Armintel zaczął poruszać się jak by biegały wokoło mrówki a powietrze zgęstniało i zapanował półmrok. Ciało ponownie nieprzytomnej dziewczyny wyprężyło się, na twarzy zamarł grymas niepewności i strachu. Klejnot na głowie czarodziejki zabłysnął błękitnym światłem zalewając okolicę oślepiającą mocą. Gdzieś tam wewnątrz ciała małej Armintel zaczął tykać zegar życia.
- Niara - wyszeptała. - Niaro. On tu znów jest, nie mogę już się opierać. Musze iść mu na przeciw. - jej głowa zaczęła opadać bezwiednie w tył - On abo ja. Niaro pomóż nie chce umierać. - Światło zaczynało przechodzić w szarość a szarość w ciemność. Zanurzyła sie w nią zdając sobie sprawę że Cień nie będzie czekał i nie da jej czasu aby się przygotować. Skupiła się przekraczając wrota własnej podświadomości. Gromadząc moc pewnym ruchem popchnęła drzwi i wkroczyła do ostatniej komnaty, On tam już był. "Jestem. Nie boje sie ciebie."[/]
Piasek wokół Armintel zaczął poruszać się jak by biegały wokoło mrówki a powietrze zgęstniało i zapanował półmrok. Ciało ponownie nieprzytomnej dziewczyny wyprężyło się, na twarzy zamarł grymas niepewności i strachu. Klejnot na głowie czarodziejki zabłysnął błękitnym światłem zalewając okolicę oślepiającą mocą. Gdzieś tam wewnątrz ciała małej Armintel zaczął tykać zegar życia.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
- Nie! - krzyknęła anielica. - Nie waż mi się tam wracać! - zaczęła potrząsać ciałem dziewczyny. - Obudź się! Armintel! - krzyczała próbując przywrócić dziewczynie świadomość.
- Armintel! Nie! On Cię zabije! Obudź się! - uderzyła dziewczynę w twarz. Nigdy w życiu tego nie zrobiła, ale teraz nie miała innego wyboru. - Obudź się, proszę... - błagała, ale czarodziejka nie reagowała. Jej ciało było ciężkie i zimne. - Armintel!... Błagam... Obudź się! Obudź, proszę! - jej wezwania były niczym, czarodziejka nie dawała znaków życia. Ciężkie, słone łzy zaczęły spływać po policzkach Niary.
- Proszę, nie odchodź... - łkała, przytulając do siebie przelewające się jej przez ręce ciało dziewczyny. Jej łzy spływały niczym kaskady wody w Wodospadzie Snów, wnikając w ciało nieprzytomnej dziewczyny. Słone krople opływały teraz nie tylko twarz anielicy, ale także ciało czarodziejki. Nagle rana na jej ramieniu zaczęła lśnić złotym światłem. Jakby opatrzona magicznym lekiem krew znikała, a rana zabliźniała się zostawiając po sobie jedynie złote iskry. Złote światło oplotło swym blaskiem obie, jeszcze niczego nieświadome kobiety. Lśniące linie wiły się i obracały wokół ramienia Armintel. Niara podniosła zapłakaną twarz znad ciała czarodziejki i dopiero teraz dostrzegła co się dzieje. Jej własne łzy spłynęły po ciele kobiety i zamieniły się w jasne, złote światło, które teraz otaczało je obie. iskry tańczyły nad ramieniem Armintel, a ta zdawała się wracać do życia. Jej twarz nabrała delikatnego koloru. A może to tylko złudzenie? myślała anielica. Nieświadoma do tej pory mocy własnych, szczerych łez.
- Armintel! Nie! On Cię zabije! Obudź się! - uderzyła dziewczynę w twarz. Nigdy w życiu tego nie zrobiła, ale teraz nie miała innego wyboru. - Obudź się, proszę... - błagała, ale czarodziejka nie reagowała. Jej ciało było ciężkie i zimne. - Armintel!... Błagam... Obudź się! Obudź, proszę! - jej wezwania były niczym, czarodziejka nie dawała znaków życia. Ciężkie, słone łzy zaczęły spływać po policzkach Niary.
- Proszę, nie odchodź... - łkała, przytulając do siebie przelewające się jej przez ręce ciało dziewczyny. Jej łzy spływały niczym kaskady wody w Wodospadzie Snów, wnikając w ciało nieprzytomnej dziewczyny. Słone krople opływały teraz nie tylko twarz anielicy, ale także ciało czarodziejki. Nagle rana na jej ramieniu zaczęła lśnić złotym światłem. Jakby opatrzona magicznym lekiem krew znikała, a rana zabliźniała się zostawiając po sobie jedynie złote iskry. Złote światło oplotło swym blaskiem obie, jeszcze niczego nieświadome kobiety. Lśniące linie wiły się i obracały wokół ramienia Armintel. Niara podniosła zapłakaną twarz znad ciała czarodziejki i dopiero teraz dostrzegła co się dzieje. Jej własne łzy spłynęły po ciele kobiety i zamieniły się w jasne, złote światło, które teraz otaczało je obie. iskry tańczyły nad ramieniem Armintel, a ta zdawała się wracać do życia. Jej twarz nabrała delikatnego koloru. A może to tylko złudzenie? myślała anielica. Nieświadoma do tej pory mocy własnych, szczerych łez.
Królowa Niara
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
- Armintel
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Cień zaśmiał się szeleszczącym głosem i bez pośpiechu ruszył w jej stronę. Czuła się słabo jednak nie cofnęła się. W ciemności błysnęły stalowe pazury. Wzdrygnęła się i pomyślała o Niarze. Kiedy cień wzniósł łapę aby zadać cios zachwiała się lecz uniosła dłoń i skierowała w niego swój palec. Nagle do komnaty wpadła kropla światła, potem druga i następna. Mrok zelżał a Cień stanął zdezorientowany. Armintel poczuła przypływ sił i moc uśpiona w niej do tej pory wróciła gwałtownością wodospadu. Komnata wybuchła światłem, Armintel wykrzyknęła zaklęcie szybciej niz kiedykolwiek, potworna siła chaosu uderzyła Cień w pierś a moc dezintegracji rozbiła go chwilę potem an drobne świecące diamenty. Podmuch przewrócił czarodziejkę i uderzyła głową o ścianę, zapadła ciemność, która powoli wypełniała się mlekiem i cudowna muzyką cicha i spokojna.
Armintel otworzyła oczy, ujrzała płaczącą Niarę i westchnąwszy uniosła w górę zawiniętą w pięść dłoń. Powoli ja otworzyła a Niara dostrzegła na niej mały diamentowy paciorek z zaklętą w środku kroplą krwi.
- Niaro - tyle mogła. Potworne zmęczenie oddało ja w objęcia morfeusza. tym razem sen był spokojny a pałac jej podświadomości stał w słońcu wypełniony zapachami wiosny.
Armintel otworzyła oczy, ujrzała płaczącą Niarę i westchnąwszy uniosła w górę zawiniętą w pięść dłoń. Powoli ja otworzyła a Niara dostrzegła na niej mały diamentowy paciorek z zaklętą w środku kroplą krwi.
- Niaro - tyle mogła. Potworne zmęczenie oddało ja w objęcia morfeusza. tym razem sen był spokojny a pałac jej podświadomości stał w słońcu wypełniony zapachami wiosny.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
Drzwi do chaty uzdrowiciela otwarły się bezszelestnie, a z wnętrza wypłyną wysoki i szczupły mężczyzna, którego głowę zdobiły rzucająca się w oczy korona śnieżnobiałych włosów. Ubrany był w szkarłatną tunikę, przewiązaną długim skórzanym pasem, spod której widać było nieskazitelnie białą, jedwabną koszulę i czarne, obcisłe spodnie wpuszczone w wysokie, buty jeździeckie wykonane z skóry. Na piersi wyszyte miał srebrne godło.
Zatrzymał się w pół kroku, gdy dostrzegł parę kobiet która zatrzymała się tuż przed chatą uzdrowiciela. Przez chwilę mrużył swe lazurowe oczy, wpatrując się w nie, po czym zwrócił swą pociągłą twarz w stronę wnętrza domostwa i powiedział donośnym, melodyjnym głosem:
- Uzdrowicielu, chyba masz kolejnych gości i... - tu zwrócił się w stronę kobiet - ...chyba potrzebują pomocy.
William nie czekając na odpowiedź, zbliżył się szybkim - lecz dostojnym - krokiem do Niary i Armintel, po czym ukląkł przy nich, wzrokiem wodząc po ich ciałach w poszukiwaniu widocznych ran. Przy okazji jego umysł zarejestrował, iż są wyjątkowo piękne. Wyglądały fatalnie, ale śmierć nie czyhała jeszcze nad nimi.
- Czy potrzebują Panie pomocy? - zwrócił się w stronę klęczącej Niary, a jego głos zabrzmiał niczym dźwięki harfy - Co się Paniom przydarzyło?
Muray odwrócił się przez ramię i zawołał głośnio - lecz nie krzycząc - "Szybciej!", po czym przeniósł wzrok spowrotem na twarz anielicy, która nawet zmęczona wyglądała niezwykle.
Zatrzymał się w pół kroku, gdy dostrzegł parę kobiet która zatrzymała się tuż przed chatą uzdrowiciela. Przez chwilę mrużył swe lazurowe oczy, wpatrując się w nie, po czym zwrócił swą pociągłą twarz w stronę wnętrza domostwa i powiedział donośnym, melodyjnym głosem:
- Uzdrowicielu, chyba masz kolejnych gości i... - tu zwrócił się w stronę kobiet - ...chyba potrzebują pomocy.
William nie czekając na odpowiedź, zbliżył się szybkim - lecz dostojnym - krokiem do Niary i Armintel, po czym ukląkł przy nich, wzrokiem wodząc po ich ciałach w poszukiwaniu widocznych ran. Przy okazji jego umysł zarejestrował, iż są wyjątkowo piękne. Wyglądały fatalnie, ale śmierć nie czyhała jeszcze nad nimi.
- Czy potrzebują Panie pomocy? - zwrócił się w stronę klęczącej Niary, a jego głos zabrzmiał niczym dźwięki harfy - Co się Paniom przydarzyło?
Muray odwrócił się przez ramię i zawołał głośnio - lecz nie krzycząc - "Szybciej!", po czym przeniósł wzrok spowrotem na twarz anielicy, która nawet zmęczona wyglądała niezwykle.
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Niara uśmiechnęła się ciepło do Armintel.
- Cieszę się, że wróciłaś - szepnęła. - Bałam się, że mnie zostawisz - dodała śmiejąc się cicho. - Teraz już wszystko będzie dobrze. - Spojrzała na kroplę, która Armintel trzymała w dłoniach.
- Jest Twoja, oby chroniła Cię przed strachem - rzekła. W tym momencie z chatki uzdrowiciela wyszedł białowłosy mężczyzna. Elf? pomyslała Niara. Białe włosy okalały jego twarz, ruchy zaś miał iście królewskie. Ubranie mężczyzny, sposób chodzenia i mowa wskazywały na to, że był on szlachetnie urodzoną istotą. Niara spojrzała na górującego nad nią i czarodziejką mężczyznę.
- Zaiste, potrzebujemy pomocy - rzekła cichym, aksamitnym głosem anielica.
- Moja przyjaciółkę - spojrzała na Armintel - musi zobaczyć medyk i ocenić jej stan. Z pewnością jest wyczerpana i głodna.
- Cieszę się, że wróciłaś - szepnęła. - Bałam się, że mnie zostawisz - dodała śmiejąc się cicho. - Teraz już wszystko będzie dobrze. - Spojrzała na kroplę, która Armintel trzymała w dłoniach.
- Jest Twoja, oby chroniła Cię przed strachem - rzekła. W tym momencie z chatki uzdrowiciela wyszedł białowłosy mężczyzna. Elf? pomyslała Niara. Białe włosy okalały jego twarz, ruchy zaś miał iście królewskie. Ubranie mężczyzny, sposób chodzenia i mowa wskazywały na to, że był on szlachetnie urodzoną istotą. Niara spojrzała na górującego nad nią i czarodziejką mężczyznę.
- Zaiste, potrzebujemy pomocy - rzekła cichym, aksamitnym głosem anielica.
- Moja przyjaciółkę - spojrzała na Armintel - musi zobaczyć medyk i ocenić jej stan. Z pewnością jest wyczerpana i głodna.
Królowa Niara
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Nadszedł Zmierzch kiedy Aedale dotarła na grzbiecie Andrew W pobliże miasta.
- Zejdź proszę. Straże i tak będą zaalarmowane moim biegiem więc nie zamierzam ich straszyć moim wyglądem.
Po odczekaniu aż Kobieta zeszła z niego zmienił się z powrotem w swoją ludzką postać.
- Skoro nie masz mi za złe tej przymuszonej podróży może dołączymy do twoich koleżanek? Mówiłaś, że w jakim celu tu miały przyjechać?
Kontynuując rozmowę ruszyli w stronę bram miasta.
- Zejdź proszę. Straże i tak będą zaalarmowane moim biegiem więc nie zamierzam ich straszyć moim wyglądem.
Po odczekaniu aż Kobieta zeszła z niego zmienił się z powrotem w swoją ludzką postać.
- Skoro nie masz mi za złe tej przymuszonej podróży może dołączymy do twoich koleżanek? Mówiłaś, że w jakim celu tu miały przyjechać?
Kontynuując rozmowę ruszyli w stronę bram miasta.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Aedale
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 12
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Sama podróż na dużym misiu była nawet lekko zabawna. Kobieta - na słowa Andrewa - zsiadła. Spojrzała na będących w oddali strażników.
- One nie są moimi koleżankami, potrzebował pomocy to jej udzieliłam. Szli razem a tuż przy bramie zatrzymała ich wyżej wspomniana gwardia.
- Czy twój towarzysz nie jest aby za bardzo wyrośnięty hę? - W tej chwili patrzył na jakiś świstek papieru. - Zaraz zaraz, czy ty aby nie jesteś, A... - nagle tu się zaciął ponieważ Aedale przyłożyła mu ostrze do gardła.
- Przyjrzyj się, jakbym była tą, za kogo mnie uważasz to by mnie tu nie było, a poza tym już byś nie żył, patrzyła mu prosto w oczy. - wyszeptała.
- Hej Bridgerton coś się stało?- zawołał jego kompan. - Nic. - odrzekł ze strachem. - Możecie przejść.
Szli dalej w głąb miasta. Ciekawe o kogo im chodziło... Szli dalej a w okolicy Lekarza powitał ich jej rumak Helionus, bardzo ucieszony. Elfka pogłaskała go. W oddali zauważyła te kobiety z lasu i jeszcze kogoś. Wolnym krokiem szli w ich kierunku.
- One nie są moimi koleżankami, potrzebował pomocy to jej udzieliłam. Szli razem a tuż przy bramie zatrzymała ich wyżej wspomniana gwardia.
- Czy twój towarzysz nie jest aby za bardzo wyrośnięty hę? - W tej chwili patrzył na jakiś świstek papieru. - Zaraz zaraz, czy ty aby nie jesteś, A... - nagle tu się zaciął ponieważ Aedale przyłożyła mu ostrze do gardła.
- Przyjrzyj się, jakbym była tą, za kogo mnie uważasz to by mnie tu nie było, a poza tym już byś nie żył, patrzyła mu prosto w oczy. - wyszeptała.
- Hej Bridgerton coś się stało?- zawołał jego kompan. - Nic. - odrzekł ze strachem. - Możecie przejść.
Szli dalej w głąb miasta. Ciekawe o kogo im chodziło... Szli dalej a w okolicy Lekarza powitał ich jej rumak Helionus, bardzo ucieszony. Elfka pogłaskała go. W oddali zauważyła te kobiety z lasu i jeszcze kogoś. Wolnym krokiem szli w ich kierunku.
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Minęli bramę, ale dziwne zachowanie kobiety nie dawało mu spokoju.
- Czy ty aby nie ukrywasz, ze jesteś jakimś zbiegiem, czy coś innego. MI to wisi, ale nie zamierzam być zatrzymany przez gwardię królewską za współpracę z masową morderczynią bezbronnych podróżnych lub czymś gorszym. - Ostatnie 2 słowa wywołały uśmiech na jego twarzy gdy przypomniał sobie swoją ostatnią partnerkę.
W tym czasie doszli do chaty znachora, gdzie Andrew rozpoznał 2 zapachy, za którymi biegł cały dzień. W pewnym sensie ucieszyło go, zę obie kobiety wydawały się żywe. Jednak od ich białowłosego towarzysza wyraźnie zalatywało trupem. Nie czekając na Audale podszedł do grupki
-Witam. Nazywam się Andrew, początkujący druid -miał nadzieję, że wszyscy dość dobrze zrozumieją stwierdzenie początkujący, które specjalnie zaakcentował. - Wasza znajoma i Ja wpadliśmy na siebie na szlaku. Czułem krew za wami jednak jak widzę na razie wszystko w prządku ??
- A ty za czym tu truposzu ? - Powiedział spojrzawszy z góry na nieumarłego. Domyślił się, że mógł go do kobiet przyciągnąć zapach krwi, dlatego wolał się upewnić, że nie ma złych zamiarów.
- Czy ty aby nie ukrywasz, ze jesteś jakimś zbiegiem, czy coś innego. MI to wisi, ale nie zamierzam być zatrzymany przez gwardię królewską za współpracę z masową morderczynią bezbronnych podróżnych lub czymś gorszym. - Ostatnie 2 słowa wywołały uśmiech na jego twarzy gdy przypomniał sobie swoją ostatnią partnerkę.
W tym czasie doszli do chaty znachora, gdzie Andrew rozpoznał 2 zapachy, za którymi biegł cały dzień. W pewnym sensie ucieszyło go, zę obie kobiety wydawały się żywe. Jednak od ich białowłosego towarzysza wyraźnie zalatywało trupem. Nie czekając na Audale podszedł do grupki
-Witam. Nazywam się Andrew, początkujący druid -miał nadzieję, że wszyscy dość dobrze zrozumieją stwierdzenie początkujący, które specjalnie zaakcentował. - Wasza znajoma i Ja wpadliśmy na siebie na szlaku. Czułem krew za wami jednak jak widzę na razie wszystko w prządku ??
- A ty za czym tu truposzu ? - Powiedział spojrzawszy z góry na nieumarłego. Domyślił się, że mógł go do kobiet przyciągnąć zapach krwi, dlatego wolał się upewnić, że nie ma złych zamiarów.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
William pochylał się już w stronę leżącej na kolanach Niary kobiety, gdy do jego wyczulonych uszu dobiegł dźwięk czyichś kroków. Muray zamarł na moment wsłuchując się w ten dźwięk, a następnie wyprostował się i obrócił w stronę zbliżającej się dwójki. Przyglądnął im się uważniej, wysoka elfka w ciężkim - jak na przedstawicielkę tej rasy - pancerzu, sądząc po ruchach zaprawiona w bojach i ... jakiś barbarzyńca, w skórzanym odzieniu, który - sądząc po bliznach - musiał przeżyć niejedną bitwę. "Ciekawa para" - skwitował w myślach.
- Witam - odpowiedział na powitanie nieznajomego i skinął mu przy tym nieznacznie głową. Nawet nie drgnął usłyszawszy jego dalszą uwagę. "Musi mieć wyjątkowo czuły węch, skoro zdołał przebić się przez moje zaklęcie maskujące".
Muray wytężył swą wolę i skupił się na wzmocnieniu osłaniającej go iluzji, sprawiającej, iż dla postronnych nie różnił się niczym od zwykłego człowieka. Wymagało to trochę wysiłku, zwłaszcza, iż nie mógł wykonać żadnego gestu, ani słowa, by zebrani nie zorientowali się, iż używa magii. Na szczęście był przyzwyczajony do takich zaklęć, magia iluzji często wymagała tego typu zagrań. Kolejny wysiłek woli i sięgnięcie do innej dziedziny mocy: umysłu, sprawiło, iż zebrani puścili mimo uszu uwagę barbarzyńcy i zapomnieli o niej, włącznie z osobą, która ją wypowiedziała.
- Chętnie bym uciął sobie z wami miłą pogawędkę, ale te drogie panie wymagają pomocy. - powiedział, zwracając ich uwagę na inny tor, po czym ponownie pochylił się w stronę leżącej na ziemi kobiety i podniósł ją. Pomimo szczupłego wyglądu, był wystarczająco silny by zrobić to bez trudu. William rzekł w stronę Andrew - Mam nadzieję, iż zechcesz pomóc drugiej damie - po czym ruszył w stronę chatki, nie czekając na odpowiedź. Uzdrowiciela wciąż nie było widać. "Gdyby na moim dworze, uzdrowiciel wykazywał taką opieszałość w niesieniu pomocy, już dawno znalazłbym innego." - pomyślał przekraczając próg.
Pomieszczenie do którego wkroczył było zbudowane na planie koła. Wybudowania łukowatych ścian z drewna, wszędzie indziej byłoby niezwykle trudne i mało opłacalne, nie jednak w mieście elfów. Na środku pomieszczenia znajdował się podłużny, niski stół, który wyglądał niezwykle solidnie. Na jego blacie położony został siennik wypchany mchem. William skierował swe kroki w jego stronę i ułożył na nim delikatnie nieprzytomną kobietę, po czym odwrócił się. Powietrze w pomieszczeniu było nieco duszące dla kogoś o tak wrażliwym zmyśle węchu jak on, a to ze względu na ciężką, wieloskładnikową mieszankę zapachów różnych ziół i lekarstw, porozstawianych na półkach i szafkach stojących pod ścianami. Z pomieszczenia odchodził korytarz, w którym wreszcie zjawił się sam uzdrowiciel - elf, który pomimo wielu wieków jakie miał za sobą wciąż wyglądał na młodego. Zresztą, czyś mogło być inaczej w przypadku elfa? Uzdrowiciel odrazu zabrał się do roboty.
- Witam - odpowiedział na powitanie nieznajomego i skinął mu przy tym nieznacznie głową. Nawet nie drgnął usłyszawszy jego dalszą uwagę. "Musi mieć wyjątkowo czuły węch, skoro zdołał przebić się przez moje zaklęcie maskujące".
Muray wytężył swą wolę i skupił się na wzmocnieniu osłaniającej go iluzji, sprawiającej, iż dla postronnych nie różnił się niczym od zwykłego człowieka. Wymagało to trochę wysiłku, zwłaszcza, iż nie mógł wykonać żadnego gestu, ani słowa, by zebrani nie zorientowali się, iż używa magii. Na szczęście był przyzwyczajony do takich zaklęć, magia iluzji często wymagała tego typu zagrań. Kolejny wysiłek woli i sięgnięcie do innej dziedziny mocy: umysłu, sprawiło, iż zebrani puścili mimo uszu uwagę barbarzyńcy i zapomnieli o niej, włącznie z osobą, która ją wypowiedziała.
- Chętnie bym uciął sobie z wami miłą pogawędkę, ale te drogie panie wymagają pomocy. - powiedział, zwracając ich uwagę na inny tor, po czym ponownie pochylił się w stronę leżącej na ziemi kobiety i podniósł ją. Pomimo szczupłego wyglądu, był wystarczająco silny by zrobić to bez trudu. William rzekł w stronę Andrew - Mam nadzieję, iż zechcesz pomóc drugiej damie - po czym ruszył w stronę chatki, nie czekając na odpowiedź. Uzdrowiciela wciąż nie było widać. "Gdyby na moim dworze, uzdrowiciel wykazywał taką opieszałość w niesieniu pomocy, już dawno znalazłbym innego." - pomyślał przekraczając próg.
Pomieszczenie do którego wkroczył było zbudowane na planie koła. Wybudowania łukowatych ścian z drewna, wszędzie indziej byłoby niezwykle trudne i mało opłacalne, nie jednak w mieście elfów. Na środku pomieszczenia znajdował się podłużny, niski stół, który wyglądał niezwykle solidnie. Na jego blacie położony został siennik wypchany mchem. William skierował swe kroki w jego stronę i ułożył na nim delikatnie nieprzytomną kobietę, po czym odwrócił się. Powietrze w pomieszczeniu było nieco duszące dla kogoś o tak wrażliwym zmyśle węchu jak on, a to ze względu na ciężką, wieloskładnikową mieszankę zapachów różnych ziół i lekarstw, porozstawianych na półkach i szafkach stojących pod ścianami. Z pomieszczenia odchodził korytarz, w którym wreszcie zjawił się sam uzdrowiciel - elf, który pomimo wielu wieków jakie miał za sobą wciąż wyglądał na młodego. Zresztą, czyś mogło być inaczej w przypadku elfa? Uzdrowiciel odrazu zabrał się do roboty.
- Armintel
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
W półśnie poczuła jak ktoś ją unosi w górę i gdzieś niesie. Prze chwile jej umysł pracował ociężale. W pewnym momencie zdala sobie sprwę że Niara nie miała by siły na to. Powoli otworzyła oczy i westchnęła. W przyłuminym świetle dostrzgła kontury mebli i zarys postaci która trzymala ja na rękach.
- Kim jestes? Gdzie jest Niara? - zakaszlała słabo. Dotarły do niej zapachy ziół i inne których nie rozpoznawała w tej chwili.
- Kim jestes? - zapytala juz wystraszona.
- Kim jestes? Gdzie jest Niara? - zakaszlała słabo. Dotarły do niej zapachy ziół i inne których nie rozpoznawała w tej chwili.
- Kim jestes? - zapytala juz wystraszona.
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
William odwrócił się w stronę Armintel i przedstawił, robiąc przy tym odruchowo pełen dworski ukłon:
- Hrabia William Muray. - Mężczyzna wyprostował się - Mówisz Pani zapewne o tej pięknej i czarującej damie, o jasnych włosach i szaroniebieskich oczach? Jeśli tak to jest na zewnątrz i powinna do nas niebawem dołączyć. Nie wiem co się Paniom przydarzyło, ale proszę się nie martwić, teraz jesteście pod dobra opieką. - Jakby na potwierdzenie tych słów, uzdrowiciel zaczął smarować czoło leżącej kobiety, jakąś maścią.
William nie znał się na leczeniu, więc odsunął się od stołu by nie przeszkadzać i dał działać elfowi, przyglądając się jak ten pracuje... a także przyglądając się Armintel. Podobnie jak druga kobieta - Niara jeśli się nie mylił w swych domysłach - ta też wyglądała pięknie pomimo zmęczenia jakie malowało się na jej twarzy. "Ciekawe co też im się przydarzyło? Chciałbym się tego dowiedzieć, z pewnością będzie to ciekawa historia. Wygląda na to, że jeszcze trochę tu zostanę"
- Hrabia William Muray. - Mężczyzna wyprostował się - Mówisz Pani zapewne o tej pięknej i czarującej damie, o jasnych włosach i szaroniebieskich oczach? Jeśli tak to jest na zewnątrz i powinna do nas niebawem dołączyć. Nie wiem co się Paniom przydarzyło, ale proszę się nie martwić, teraz jesteście pod dobra opieką. - Jakby na potwierdzenie tych słów, uzdrowiciel zaczął smarować czoło leżącej kobiety, jakąś maścią.
William nie znał się na leczeniu, więc odsunął się od stołu by nie przeszkadzać i dał działać elfowi, przyglądając się jak ten pracuje... a także przyglądając się Armintel. Podobnie jak druga kobieta - Niara jeśli się nie mylił w swych domysłach - ta też wyglądała pięknie pomimo zmęczenia jakie malowało się na jej twarzy. "Ciekawe co też im się przydarzyło? Chciałbym się tego dowiedzieć, z pewnością będzie to ciekawa historia. Wygląda na to, że jeszcze trochę tu zostanę"
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Podniosła się powoli i chwiejnym krokiem ruszyła za mężczyzną niosącym Armintel. Jej suknia była w strzępach, w dodatku cała zakrwawiona. Włosy miała potargane, twarz brudną, a dłonie pełne krwawych bruzd. Krew z poranionych dłoni spływała powoli małymi stróżkami oplatając jej palce. Półżywa dziewczyna weszła do pomieszczenia. Na jej twarzy malowało się zmęczenie, jej smutne szare oczy były zapuchnięte od łez. Armintel leżała na płaskiej ławie, uzdrowiciel zaś zajmował się jej obrażeniami. Niara oparła się o jedną ze ścian i pochyliwszy się oderwała kawałek materiału swojej sukni, podzieliwszy go na dwie równe części, materiał posłużył jej jako bandaż. Opatrzywszy dłonie podeszła do półprzytomnej czarodziejki i chwyciła są za rękę.
- Nie bój się, już jestem - szepnęła pochylając się nad dziewczyną, a na jej twarzy zagościł pogodny uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - jedną ręka nadal ściskała jej dłoń, a drugą zaczęła głaskać ją po głowie, nie chciała dopuścić do tego by czarodziejka znów zapadła się ze strachu we własna podświadomość. Choć sama czuła nieznośny ból wszystkich stawów i ogromne zmęczenie, wiedziała, że teraz musi trwać przy młodej czarodziejce.
- Nie bój się, już jestem - szepnęła pochylając się nad dziewczyną, a na jej twarzy zagościł pogodny uśmiech.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - jedną ręka nadal ściskała jej dłoń, a drugą zaczęła głaskać ją po głowie, nie chciała dopuścić do tego by czarodziejka znów zapadła się ze strachu we własna podświadomość. Choć sama czuła nieznośny ból wszystkich stawów i ogromne zmęczenie, wiedziała, że teraz musi trwać przy młodej czarodziejce.
Królowa Niara
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
- Andrew
- Senna Zjawa
- Posty: 297
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Niedźwiedziołak
- Profesje:
Zatrzymał się w pół kroku do mężczyzny. Jakby chciał mu coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedział co. Za to zanotował sobie w pamięci, żeby jeszcze go dokładnie obwąchać, gdyż jego zapach wydawał się Andrew nienaturalnie normalny. Skierował swoje kroki w stronę chatki uzdrowiciela za całą trójką z których tylko ciężko ranna kobieta nie wywoływała jego podejrzeń po zapachu.
W wejściu uderzyła go w nozdrza mieszanka zapachów. Woń tych ziół byłaby rozkoszą dla jego węchu, jednak w takiej szalonej mieszance stanowiły dość nieprzyjemną wariację.
Po wejściu do chaty odprowadził wzrokiem Niarę kiedy ta opatrywała swoje ręce. Zastanawiał się na ile pamięta moc wyuczoną u niego przez druidów. Szybo próbował przypomnieć sobie jakie uczucia wywoływały u niego upragniony skutek. Kiedy był już wystarczająco pewny, że uda mu się to co planuje podszedł do Kobiety z grymasem twarzy mającym w jego mniemaniu przedstawiać najszczerszy z możliwych śmiech, po czym wyciągnął swoje ręce po ręce Niary:
- Pozwolisz? - Po czym wziął jej dłonie w swoje najdelikatniej jak mógł. Od rąk po całym ciele rozpłynęło się u niej uczucie ciepła i ból jakby gdzieś znikł. Jednak kiedy Andrew wypuścił jej ręce ze swojego uścisku ból znowu wrócił do niej w takim samym natężeniu. - Mam nadzieję, że trochę pomogłem. Twoje ręce powinny być już zagojone. - Po czym jeszcze raz ją dyskretnie obwąchał zastanawiając się czyjej istoty zapach przebija do niego spod woni krwi kobiety leżącej na łóżku. Następnie zaczął się przyglądać czynnościom wykonywanym przez uzdrowiciela. Rozpoznawał kilka maści i specjalnych sposobów ich wcierania, które kiedyś dawno temu starali się mu wpoić w górach, a które to nauki tak nierozważnie puszczał mimo uszu.
W wejściu uderzyła go w nozdrza mieszanka zapachów. Woń tych ziół byłaby rozkoszą dla jego węchu, jednak w takiej szalonej mieszance stanowiły dość nieprzyjemną wariację.
Po wejściu do chaty odprowadził wzrokiem Niarę kiedy ta opatrywała swoje ręce. Zastanawiał się na ile pamięta moc wyuczoną u niego przez druidów. Szybo próbował przypomnieć sobie jakie uczucia wywoływały u niego upragniony skutek. Kiedy był już wystarczająco pewny, że uda mu się to co planuje podszedł do Kobiety z grymasem twarzy mającym w jego mniemaniu przedstawiać najszczerszy z możliwych śmiech, po czym wyciągnął swoje ręce po ręce Niary:
- Pozwolisz? - Po czym wziął jej dłonie w swoje najdelikatniej jak mógł. Od rąk po całym ciele rozpłynęło się u niej uczucie ciepła i ból jakby gdzieś znikł. Jednak kiedy Andrew wypuścił jej ręce ze swojego uścisku ból znowu wrócił do niej w takim samym natężeniu. - Mam nadzieję, że trochę pomogłem. Twoje ręce powinny być już zagojone. - Po czym jeszcze raz ją dyskretnie obwąchał zastanawiając się czyjej istoty zapach przebija do niego spod woni krwi kobiety leżącej na łóżku. Następnie zaczął się przyglądać czynnościom wykonywanym przez uzdrowiciela. Rozpoznawał kilka maści i specjalnych sposobów ich wcierania, które kiedyś dawno temu starali się mu wpoić w górach, a które to nauki tak nierozważnie puszczał mimo uszu.
Neutralność niesie moc, ale również ogromne zagrożenie, będąc neutralnym mogę być wstrętny dla obu stron konfliktu...
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
Ludzka postać Andrew (bez miecza oczywiście)
- Armintel
- Przybysz z Krainy Rzeczywistości
- Posty: 96
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Świadomość przeszłych zdarzeń zaczynała powoli wracać do jej pamięci. Pamiętała nieumarłych, czarodzieja i demona który obiecywał jej cierpienie. Potem jakiś dziwny trans i twarz Niary. Znów ktoś do niej mówił, a potem zapadła się w podświadomość. Poczuła w ręku diament. Zamknąwszy go miedzy palcami podniosła do oczu.
- Udało mi się Niaro. Zniszczyłam go - uśmiechnęła się a jej twarz natychmiast pojaśniała. Świadomość zwycięstwa dodawała sił. Popatrzyła na Wiliama i posłała mu słaby uśmiech, dokładnie taki na jaki mogła się zdobyć.
- Bardzo mi miło Panie Hrabio Williamie Muray. Lecz niestety nie wiem gdzie się znajduje bo ostania realna rzeczą jaką pamiętam był stary zamek i horda nieumarłych. A to miejsce wygląda zgoła inaczej. -
- Udało mi się Niaro. Zniszczyłam go - uśmiechnęła się a jej twarz natychmiast pojaśniała. Świadomość zwycięstwa dodawała sił. Popatrzyła na Wiliama i posłała mu słaby uśmiech, dokładnie taki na jaki mogła się zdobyć.
- Bardzo mi miło Panie Hrabio Williamie Muray. Lecz niestety nie wiem gdzie się znajduje bo ostania realna rzeczą jaką pamiętam był stary zamek i horda nieumarłych. A to miejsce wygląda zgoła inaczej. -
Kiedy upada drzewo nikt nie słyszy jego skargi, lecz zapewniam cie jego upadek jest wielki.... .
- Niara
- Pani Snów
- Posty: 2129
- Rejestracja: 16 lat temu
- Rasa: Anioł Światła
- Profesje: Władca , Mag , Opiekun
- Ranga: Administrator
- Uwagi administracji: Jeśli macie do mnie jakieś pytania, chcecie porozmawiać, zapytać o koncept na postać, o pozwolenie na nowe konto, czy cokolwiek innego - najłatwiej złapać mnie na discordzie lub przez PW. UWAGA! Jeśli twoja KP, po umieszczeniu prośby w temacie, czeka na sprawdzenie dłużej niż 3 dni, zapytaj o nią na kanałach prywatnych - PW, discord.
- Kontakt:
Nadal trwała przy zmęczonej czarodziejce, choć czuła, że ją również opuszczają siły. Zabandażowaną dłonią uspokajająco głaskała włosy Armintel.
- Jesteś już bezpieczna - mówiła spokojnym, aksamitnym głosem. - Dotarłyśmy do Kryształowego Królestwa, jesteś u Uzdrowiciela, on Ci pomoże, teraz już nie musisz się bać. Resztę opowiem Ci jak trochę wydobrzejesz, dobrze? - rzekła i podniosła głowę rozglądając się po pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważyła, że kobieta, która pomogła im na szlaku jakimś cudem znalazła się tu z nimi. Podeszła więc do niej, a na jej twarzy zagościł delikatny usmiech wdzięczności.
- Witaj ponownie, jestem Niara - przedstawiła się. Chciała wyciągnąć rękę w geście powitania, ale szybko zorientowała się, że bandaże na jej dłoniach są brudne od krwi. - Zdaje się, że Twój koń uratował jej - spojrzała na Armintel - życie. Dziękuję, gdyby nie Ty nie wiadomo jakby się to skończyło - rzekła i sięgnęła po sakiewkę przypiętą do paska. Wyciągnęła z niej Złotego Gryfa i wcisnęła w dłoń nieznajomej.
- Obie jesteśmy Ci wdzięczne.
- Jesteś już bezpieczna - mówiła spokojnym, aksamitnym głosem. - Dotarłyśmy do Kryształowego Królestwa, jesteś u Uzdrowiciela, on Ci pomoże, teraz już nie musisz się bać. Resztę opowiem Ci jak trochę wydobrzejesz, dobrze? - rzekła i podniosła głowę rozglądając się po pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważyła, że kobieta, która pomogła im na szlaku jakimś cudem znalazła się tu z nimi. Podeszła więc do niej, a na jej twarzy zagościł delikatny usmiech wdzięczności.
- Witaj ponownie, jestem Niara - przedstawiła się. Chciała wyciągnąć rękę w geście powitania, ale szybko zorientowała się, że bandaże na jej dłoniach są brudne od krwi. - Zdaje się, że Twój koń uratował jej - spojrzała na Armintel - życie. Dziękuję, gdyby nie Ty nie wiadomo jakby się to skończyło - rzekła i sięgnęła po sakiewkę przypiętą do paska. Wyciągnęła z niej Złotego Gryfa i wcisnęła w dłoń nieznajomej.
- Obie jesteśmy Ci wdzięczne.
Królowa Niara
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Królowe na trony!
"A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto."
“Nie ten mocny, kto burzy lecz ten, który podpiera. Nie ten, co łzy wyciska, lecz ten co je wyciera. Człowiekiem najszlachetniejszym w całym ludzkim tłumie, jest ten kto oprócz łez własnych cudze łzy rozumie.”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości