Szepczący LasPrzystanek w podróży

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

Pytanie Drago otworzyło dziewczynie oczy. Pora będzie powiedzieć coś, co od dawna chciała powiedzieć niektórym ludziom. Może i obaj panowie nie wyglądali na takich, do których zamierzałaby się zwrócić, ale ludzie to ludzie i choć nie wszyscy są tacy sami, podobnie jak elfy, to jednak pewnej natury nie da się zmienić.
Przez te wszystkie dekady dziewczyna widziała jak człowiecze dzieci, które winny być tak oddane naturze, tak często się od niej odwracają i zadają jej cios w samo serce. Niszczą to co piękne w pogoni za tym co nieosiągalne.
- Mój towarzysz? - zapytała zdziwiona kierując grot strzały ku ziemi, jednak nadal była gotowa, by wycelować w mężczyzn. - Wy ludzie jesteście naprawdę ślepi - pokręciła głową z dezaprobatą.
- Czy, którekolwiek z waszej dwójki widziało takiego lwa kiedykolwiek wcześniej? Czy którekolwiek z was ma chociaż pojęcie kim on może być? - pytała z bardzo wyczuwalnym żalem w głosie. Zwróciła oczy ku Eldin'owi. Koniec maskarady i koniec zabawy. Wiedziała, że za kilka chwil czekać ją będzie bardzo nieprzyjemna rozmowa, więc póki mogła, wolała odwlekać ten moment tak bardzo, jak tylko była w stanie.
- Wystarczy już - odezwała się w stronę kupy białego futra w języku, którego panowie znać raczej nie powinni. Majestatyczne zwierze ziewnęło donośnie i usiadło w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stało. Pierworodny cmoknął leniwie i przymrużył w zmęczeniu swe błękitne oko zupełnie, jakby za chwilę miał się położyć przy obecnych do snu. Takie to spokojne lwiątko chciało ich napaść... aż się wierzyć nie chce.
Kyane przewiesiła sobie łuk przez plecy, stanęła stabilnie na gałęzi, by potem jak gdyby nigdy nic przechylić się mocno w tył i zsunąć się z drzewa. Wystarczyły dwa szybkie obroty by znalazła się na ziemi, na której bardzo cicho wylądowała.
- Wy ludzie jesteście ślepi i głusi na głos lasu. Już dawno zapomnieliście jak słodki i ukojny może być i jakie tajemnice może w sobie skrywać. Białe... i jak to określiłeś ogromne... - spojrzała ze spokojem na Arazir'a, który mocno ucichł - lwy są przedstawicielami rodziny królewskiej, wszak nie tylko my elfy i nie tylko wy ludzie mamy książęta, królowe czy królów. A do rodziny królewskiej należy się odnosić z szacunkiem. Prędzej bym pozwoliła, by zabił on was niżeli ryzykowała wybuchu konfliktu między moją rodziną, a jego - tłumaczyła wszystko niczym dzieciom, a z chwili na chwilę zarówno jej głos jak i wyraz delikatnej twarzyczki stawał się coraz bardziej spokojny, czuły i sympatyczny. Żal gdzieś znikał i zostawała tylko chęć wyjaśnienia.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Ze spokojem słuchał tego wszystkiego, co mówiła elfka. W sumie to stał w miejscu w bezruchu. Powiódł tylko oczami za Kyane, gdy ta zeskakiwała z drzewa. Na swój sposób Drago stojąc tak spokojnie i w bezruchu przypominał jakby posąg, jednak oddychał. Co prawda równie spokojnie, jak wskazywała na to jego postawa, ale oddychał. Wiedział, że pytając o to, czy lew jest towarzyszem elfki nie musiał uzyskać od niej odpowiedzi, bo ją znał. To, że dziewczyna to potwierdziła, potraktował jako stwierdzenie faktu.
- Gdybym miał wybierać między poznaniem głosu lasu, a życiem w mieście... to zdecydowanie wybrałbym to pierwsze - odparł Drago, po tym jak elfka skończyła mówić.
- Jednak nie było dane mi wybierać - dodał, możliwe, że z lekkim, ledwo wyczuwalnym żalem w głosie.
Popatrzył w stronę królewskiego lwa i zlustrował go wzrokiem - zaiste, przez trzydzieści cztery lata jego życia nie było mu dane widzieć przedstawiciela lwiej rodziny królewskiej. Po chwili przeniósł spojrzenie na elfkę.
- Nie zmienia to faktu, że przepadam za lasami. Szczerze mówiąc, wolę odpocząć w lesie, a nie w jakiejś karczmie. Uśmiechnął się niewidocznym dla normalnego oka uśmieszkiem.
- Nie chciałbym też, aby z mojej niewiedzy wybuch jakiś konflikt... Może wrócimy do przedstawienia się? - dodał patrząc na elfkę.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Młodzieniec tylko odsuwał się powoli nic nie mówiąc, w przeciwieństwie do rozmawiającej dwójki nie czuł się zbyt pewnie. To nie był jakiś pies czy koń, tylko cholerny lew, który w każdej chwili mógł rozszarpać go na strzępy. Dodatkowo nie był to byle jaki lew, tylko członek lwiej rodziny królewskiej... Lwia rodzina królewska... Tylko elfy mogą w to wierzyć - stwierdził w myślach. Spojrzał jednak na majestatyczne białe zwierzę i przełknął głośno ślinę. Chociaż ja też mogę, jeśli dzięki temu to coś mnie nie zje - przygryzł delikatnie wargę i nie spuszczając wzroku z lwa.
- Czy on może stać w jednym cholernym miejscu? Staram się zachować jakiś dystans... - rzucił nerwowo, zsuwając kaptur i ścierając pot z czoła przy pomocy rękawa.
Awatar użytkownika
Kyane
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kyane »

- Chyba nie do końca Pana rozumiem, bo sam sobie pan przeczy - zwróciła uwagę Drago na jego ostatnią wypowiedź, która zbiła ją z pantałyku. Wszystkie jego wcześniejsze słowa miały pewien sens, ale te ostatnie już niestety nie. Choć może to po prostu elfka jest tępa i tyle. Wszystko możliwe. By Arazir nie musiał się już niepokoić Kyane postanowiła odesłać kotka. W sumie i tak chciała to zrobić, ale postawa - i to jak najbardziej słuszna i zrozumiała - błękitnookiego ponagliła ją. Przecież każdy normalny człowiek i elf czułby lęk w obecności tak wielkiego i groźnego zwierza.
- Zmykaj już stąd - rzuciła. Lew spojrzał na nią spokojnie, ale każdy nawet ten mniej spostrzegawczy mógłby dopatrzeć się na wielkim białym pysku złośliwego uśmieszka. Wydawało się, że kocisko jest zadowolone ze swojego zachowania i że miało naprawdę sporo zabawy.
Ale skoro mus to mus. Eldin machnął zamaszyście swym giętkim ogonem i zaraz po tym, jak rzucił pełne wyższości spojrzenie dwójce ludzi ryknął ostrzegawczo i zniknął gdzieś w mrokach puszczy, która skąpana w blasku budzącego się dnia nie zdawała się już być taka straszna. Wręcz przeciwnie. Wszystko stało się jeszcze piękniejsze i bardziej magiczne niż w czasie nocy. Teraz wręcz dało się wyczuć to tętniące, wszechobecnej życie. Ktoś nieczuły na to piękno nie miałby prawa nazywać siebie istotą godną. Wszak nawet drzewa rozpoczęły już swoją ożywioną dyskusję, a tematów miały sporo. Nie tylko mowa była o nowo przybyłych, wszak o nich mówiło się już od dawna, ale też o tak wielu sprawach, o których tylko one mogły mieć pojęcie.
- Na imię mi Kyane - przedstawiła się w końcu przykładając sobie dłoń do piersi, jak to miały elfy w zwyczaju, gdy się z kimś witały.
- A Was jak zwą? Kolorowooki mieczniku i ostrzegawczy sztyleciarzu? - mówiła łagodnie z drobnym uśmiechem. Chyba teraz już wszystkie atrakcje powinny się skończyć.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

- Może i tak. Nie śpię już przeszło dwa dni, więc moje wypowiedzi mogą takie być - odparł wojownik. Po Drago widać było, że nie boi się lwa i to było prawdą. Lew z rodziny królewskiej był na swój sposób majestatyczny. Możliwe, że nie bał się go, bo nie był normalny, a może dlatego, że widział gorsze i straszniejsze rzeczy. Tym czasem nastał nowy dzień, a las zaczął ożywać. Las był piękniejszy, niż w nocy. Drago nawet stracił nieco ochotę na sen. Nie kłamał co do tego, że bardziej lubi przebywać w lasach, niż w mieście. Wsłuchał się na chwilę w odgłosy lasu. Z tego stanu wyrwał go głos elfki Kyane, jak się przedstawiła. Drago spojrzał na nią.
- Na imię mi Drago - przedstawił się, a następnie z gracją ukłonił się.
Awatar użytkownika
Arazir
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arazir »

Chłopak odetchnął cicho, jednak nie przysunął się nawet o centymetr do rozmawiających. Nie odrywał wzroku od zwierzęcia, wolał być przygotowany na nagły atak z jego strony, to wszystko trochę go dekoncentrowało, ale przy odrobinie wysiłku potrafił skupić słuch na słowach Kyane i Drago. Przełknął głośno ślinę.
- Arazir... Jestem Arazir - odpowiedział powoli i cicho, gapiąc się na zwierze. Jego ręka bezwiednie zwisała w pobliżu sztyletu, chłopak za to całkiem świadomie rozejrzał się szybko, podchodząc do jednego z większych drzew w pobliżu i starając się ocenić, czy będzie w stanie wspiąć się na drzewo zanim lew doskoczy do niego po zabiciu Drago i czy zdoła się w jakiś sposób ukryć przed strzałami elfki, która jak sama powiedziała, byłaby w stanie zabić byleby tylko lwy nie zaatakowały jej rodziny. Cholera zaczynał już myśleć o lwach jak o członkach jakiejś społeczności, to wszystko przez strach, cholerny strach...
Ostatnio edytowane przez Enadelia 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Powód: Do niefabularnych dodatków służy PW.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Potężne, białe lwisko - chcąc nie chcąc - posłuchało głosu swej pani i oglądając się to na dzierżącego miecz, to znów nieufnego sztyletnika, znikło w leśnej gęstwinie. Chwilę potem jego elfia właścicielka wraz z towarzyszącym jej człowiekiem poszli za kotem, w nadziei, iż uda im się znaleźć wyjście z nieciekawej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Jak to mawiano kiedyś - im dalej w las, tym więcej drzew. W myślach Drago mogło zrodzić się przekonanie, iż chyba powinien sobie znaleźć inne zajęcie niż spacerowanie po lesie z ogromnym lwem - nic tu po nim, a zwierz z ledwością go tolerował i gdyby nie elfka - byłby zacisnął mordercze szczęki na gardle biedaka. Nie miał też tak dogodnej drogi ucieczki, jak władający sztyletami towarzysz - ani chybi dostałby się w szpony Śmierci, który śmiejąc się szyderczo zaprowadziłby go wprost do Krainy Cieni...
Zostali więc sami - łowca i jego wierni druhowie, kompani na dobre i złe, zdrowie i choroby, pokój i wojnę - zestaw mieczy. Osamotnieni pośrodku dzikich (przynajmniej dla ludzi) ostępów pełnych dzikiego zwierza. Czas ruszać w dalszą drogę - przecież knieje nie przywiodą nowego, chociażby i najmikrzejszego z mikrych zleceń, z których przecież łowca dotychczas się utrzymywał.
Bywaj Szepczący Lesie, witaj przygodo!
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości