Pałac SnówWielki Bal Noworoczny - Event 3.01.2014 - 6.01.2014

Marmurowy pałac z ogromną salą balową, mogącą pomieścić setki gości. To tu raz w roku dobywa się Wielki Bal Noworoczny z okazji Święta Życia.
UWAGA!: W dziale można pisać tylko podczas trwającego eventu.

Awatar użytkownika
Enadelia
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie lasu
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Enadelia »

Patrząc na nieznajomą, starała się sama dowiedzieć czegoś na jej temat. Ewidentnie odczuwała woń jeziora. Miała nawet wrażenie, że samo patrzenie na nią przypomina jej wodę. Wtedy dziewczyna wspomniała o chwili swojej śmierci. Enadelia zupełnie nie wiedziała, jak powinna na to zareagować. Zrobiła zszokowaną minę i spuściła wzrok.
- Przykro mi... - wyszeptała, choć sama nie wiedziała, czy są to odpowiednie słowa. Oczywiście od razu obudziła się w niej ciekawość. W jej głowie pojawiła się masa pytań, lecz nie zadała ani jednego. Nie chciała bowiem urazić nowo poznanej dziewczyny. Gdy jednak bardziej się jej przyjrzała, zauważyła pewne typowe dla nieumarłych cechy. Maie była jednak tolerancyjną osobą, nie żywiła urazy do żadnej rasy.
Wkrótce jednak temat został zmieniony na bardziej radosny. Zachichotała cichutko, słysząc opowieść o szklanych pantofelkach. Zdawała jej się bardzo nieprawdopodobna, jednak przyjęła ją uśmiechem i lekkim skinieniem głowy. Ciężko było jej się zdobyć na rozmowę. To nie tak, że nie potrafiła znaleźć tematu, lecz... nie potrafiła zebrać odpowiednich słów. Czuła, że każda wypowiedź, którą już miała na końcu języka, była nieodpowiednia lub mogłaby zostać źle odebrana. Nerwowa bawiła się dłońmi. W końcu odważyła się wyciągnąć jedną z nich przed siebie. Uśmiechnęła się przyjaźnie, choć niepewność wciąż wypisana była na jej twarzy.
- Nazywam się Enadelia - odparła. Miała nadzieję, iż nieznajoma jest przyjazną osobą. Maie brakowało doświadczenia, gdyż nieczęsto zdarzało jej się natrafiać w lasach na istoty nie będące zwierzętami.
Następnie muzyka ucichła, a na sali zapanowało poruszenie. Z parkietu schodziły bawiące się do tej pory pary. Pokaz taneczny, który - jak zakładała - przedstawiał historię związaną z Prasmokiem, przyciągał wzrok większości gości. Enadelia wprost nie potrafiła się od niego oderwać. Fascynowały ją zarówno umiejętności tancerze, jak i piękna, żywa muzyka. Wtem jej uwagę odciągnął przelatujący przed jej twarzą czarny ptak. Wylądował na ramieniu nowo poznanej kobiety. Nie należał do specjalnie urodziwych, lecz w pewien sposób wydawał się być interesujący. Dziewczyna przywitała się z nim językiem zwierząt i wysłała mu radosne spojrzenie. Powoli rosła w niej nadzieja na spędzenie tego święta w przyjemny sposób.
Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

-Castaleya z Gór Druidow, miło Pana poznać - odpowiedziała z grzecznością, w końcu była dobrze wychowaną damą.
-Dużo nas tutaj?! - zapytała zdziwiona. Jak dotąd nie spotkała jeszcze nikogo ze swojego gatunku.
- Nie jest nas dużo... o smokach krążą teraz legendy... tak na prawdę jest nas stosunkowo mało w Alarani, jak każda stara rasa powoli wymieramy... i coraz trudniej dbać o czystość gatunku -uśmiechnęła się lekko.
-Co do wyczuwania energii tego miejsca... cóż jest ono dość specyficzne. Nigdy się nie zastanawiałam jednak nad tym czy ono nas przyciąga. Ja akurat słyszałam o tym balu od mojego ojca. Jest organizowany od dawien dawna. Jednak nie czuję chyba aż takiej więzi z tym miejscem. Pamiętam jak ojciec opowiadał mi o swoich balach, to miejsce wyglądało całkiem inaczej. Wydaje mi się że w większym stopniu oddawało potęgę prasmoka i było naprawdę świątynią. Mało kto miał do niej wstęp - uśmiechnęła się do rozmówcy. Nekromaci raczej nie byli mile widziani.
-Można powiedzieć że jestem już w sędziwym wieku, choć kobiecie nie wypada o nim mówić. Myślę, że skoro ja odczuwam dość małą więź z tym miejscem to młodsze smoki tym bardziej. Mam nadzieję, że wyczerpująco odpowiedziałam na twoje pytanie.

Ukradkiem spoglądała na przedstawienie, tyle kwiatów.. zmarnowanych... co prawda girlandy i płatki wyglądały fenomenalnie, ale czy ich życie było tego warte? Znów przypomniały jej się opowieści ojca, kiedyś ponoć ten pałac zamieszkiwały smoki i opiekowały się nim. Tak więc motywem przewodnim był ogień, który płonął pod różnymi postaciami. Więcej pokazów nie było trzeba, istoty i tak były dość zainteresowane rozmowami. W pewnym momencie ... ujrzała kruka o złotych oczach. Wszystko działo się tak szybko. Mało kto potrafił zaskoczyć Castaleyę ale tym razem mu się to udało. Z przerażenia upuściła kieliszek z białym winem, który potłukł się o marmurową posadzkę na kilkadziesiąt malutkich części. Narobił on trochę hałasu, najbliżsi goście i ci z wyczulonym zmysłem słuchu na pewno go usłyszeli.Próbowała szybko posprzątać po sobie, małym okruszkiem nawet skaleczyła się w dłoń, polała się mała stróżka krwi, smoczej krwi. Jednak nie to było najważniejsze. Castaleya szybko zebrała pozostałości i podała obsłudze, która przechodziła nieopodal. Kruk chyba próbował usiąść na kosturze nekromaty. I zrobił to choć widać było, że czyni to z wielkim bólem. Po jego ciele przechodziły dreszcze. Smoczycy zrobiło się żal zwierzęcia, szybko zabrała je z laski i zaczęła pieszczotliwie głaskać nie zważając na piekącą rankę. Był taki bezbronny. I te jego oczy było w nich coś ... niezwykłego. Dopiero po chwili aura laski Arthanela przygasła i Castaleya dowiedziała się iż owy kruk był Maie.
Ostatnio edytowane przez Castaleya 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

Na widok tancerzy od razu zrobiło jej się gorąco w sercu, albowiem sama chciałaby być dosłownie porwana do tańca. Opierając się łokciem o stół, przez dłuższą chwilę tępo przypatrywałą się ich układowi w myślach zgadując czy aby przypadkiem dobrze to zrozumiała. Momentami zdarzało jej się klaskać w dłonie z zachwytu. Stół był obfity w przeróżne smakołyki, a rozmaitość owoców i wina przykuły jej największą uwagę. W międzyczasie poznała już wiele osób, lecz owa gawiedź w większej mierze bywała nieprzyzwoita wobec jej skromnej osoby tak więc nie spotkała tu jak dotąd nikogo ciekawego. Przez moment się zawiesiła, gdy możni zaczęli prawić o swoich ziemiach, majątku, stanu cywilnego, pochodzenia... ble, ble, ble... Jacy oni są nudni.

Dopiero w tym oto momencie dostrzegła z oddali białą postać z długimi blond włosami, chociaż nie spotkała jej do tej pory, a już domyślała się, iż bardzo jest ważna. Towarzystwa dotrzymywał jej mężczyzna z jasnymi włosami. Nie ukrywała podziwu dla tej pary, a ten sam pan przypadł jej do gustu. Nie wiedzieć czemu nie budził jednak w niej zaufania. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, szepcząc coś niewyraźnie do siebie. Dopiero, gdy zaspokoiła swój wilczy apetyt jej umysł nieco się rozjaśnił, a i ona sama zadowolona z tego powodu nie ukrywałą swej radości. W głębi duszy miała nieodparte uczucie wyjść potańczyć, ale jak na razie czuła się na to zbyt leniwa. Być może z obżarstwa?
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

Podczas tańca bawiła się wyśmienicie. Jednak muzyka na chwilę ucichła i elf wrócił już do swoich znajomych. Później zatańczyła jeszcze z kilkoma dżentelmenami, po czym poczuła się głodna. Tak więc udała się do stołów zasłanych jadłem. Widziała na nim wiele pyszności, wolno opiekane kuropatwy, owoce ze wszystkich zakątków Alarani, napoje płynące jak rzeki. Jednym słowem wszystkie dobra ich wspaniałego świata które zesłał prasmok.
Niedaleko niej stal przedziwny jegomość którego jeszcze nigdy nie widziała. A właściwie nie widziała nikogo z jego rasy. Potężny półbyk półczłowiek. Minotaur w czystej postaci. Eriana z podziwem patrzyła na jego umięśnioną, porośniętą sierścią klatę. Był dla niej kimś majestatycznym.
Jednak teraz chciała się zająć jedzeniem. Nałożyła sobie porcję kalmarów i innych owoców morza i usiadła tuż niedaleko kobiety w długiej czerwonej sukni. Rozpoczął się pokaz. Ach! jak oni tańczyli! W pewnym momencie Eriana powiedziała na głos: Też chciałaby tam zatańczyć. Powiedziała to na tyle głośno, że siedząca obok kobieta odwróciła się i spojrzała na nią. Ona również wcześniej z podziwem wpatrywała się w tańczących.
-Eriana jestem, z Wyspy Syren. Widzę, że pokaz podoba się Pani równie jak i mi.
Awatar użytkownika
Arthanal
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 79
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Lich
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arthanal »

        Arthanal syknął przeciągle, kiedy kruk usiadł na kosturze.
        - Śmierć - warknął. - Śmierć jest czymś, co trzeba uszanować. Śmierć jest przedwieczna, jest związana z istnieniem i wszelkim życiem od zarania dziejów, od kiedy Prasmok zaczął swój sen. Śmierć jest więc jego dziełem, przez wzgląd na to została wywyższona. A jeśli teologia nie przemawia do ciebie, istoto... Śmierć to ból, śmierć to agonia, śmierć jest ostatecznym końcem. Śmierć jest wszędzie, przenika nasz świat, przenika wszystkie światy, czyha na każdego, chłopa w nędznej lepiance, potężnego króla w żelaznych murach potężnej twierdzy, długowiecznego elfa, demona, nieumarłego, który śmierć chciał oszukać. Śmierć, nawet gwałtowna, jest spokojem, a ja wiele poświęciłem by zbadać skutki naruszenia owego spokoju. Ty zaś naruszasz spokój śmierci mojego mistrza, brukając jego czaszkę i jego duszę. To przestroga, jedyna, którą usłyszysz z ust moich, wypowiedziana tylko przez wzgląd na to miejsce i okoliczności, bo nie godzi się wpuszczać śmierci we wspaniałe królestwo życia, miej jednak baczenie, bo śmierć, choć spokojna, jest pamiętliwa i nieunikniona.
        Słowa te nekromanta wypowiedział z niezwykłą mu pasją, kiedy jednak zwrócił się do smoczycy, był spokojny jak wcześniej, zdawał się zapomnieć o ptaku po tym, kiedy ów został z kostura zdjęty.
        - Zraniłaś się, pani - stwierdził, dobywając szmatki drugi raz tego dnia. Miała na sobie kilka ciemnoczerwonych plam. - Niech wolno mi będzie cię opatrzyć, ani ty, ani ja nie chcemy, by twoja krew dotknęła tego miejsca, mimo tego, kim jesteś. Nie jestem pewien... konsekwencji.
        Nie czekając na reakcję rozmówczyni, owinął jej zraniony palec kawałkiem materiału, po czym znów podjął rozmowę:
        - I owszem, dużo. Są smoki, są skarlałe imitacje, owe smokowce, są wreszcie inni pradawni, którzy podobnie jak twoja, pani, rasa, zachowała szlachetność, moc i wiedzę. Oczywiście, ludzi jest znacznie więcej. Masz rację, pani, smoki wymierają, ja zaś będę jednym z tych, którzy zasmucą się tym... i odczują osobiście. Niemniej jednak - nie teraz jeszcze. Teraz celebrujemy życie, a twoja rasa otoczona jest można protekcją. Co zaś się tyczy czystości gatunku... polecam ługowe mydło. Dziękuję za odpowiedź, była w istocie wyczerpująca. Jednakże jesteśmy na balu... bawmy się! Świętujmy! Patrzmy! Oto historia, oto prawdziwa historia świata - wskazał ręką na tancerzy, którzy rozpoczęli swój występ. Obserwował przez chwilę i zaśmiał się, donośnie i szczerze.
        - Och, oto prawdziwa historia! - mówił. - Kolorowy smok, pląsający skocznie po parkiecie! Och, jakie to cudowne, jakie wspaniałe! Wykonanie niezgorsze, przyznaję, wyśmienite wręcz! Patrz, pani! W takich to wesołych tonach czci się twoją pradawną, godną rasę. Wspaniałe!
Ostatnio edytowane przez Arayo 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Ekhm...
Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

Strasznie nerwowy ten nekromata Jednak po chwili był już spokojny jak poprzednio. Castaleya pozwoliła opatrzyć swoją ranę, choć wiedziała, że jej wewnętrzna łuska zaraz się zagoi i o rance nie będzie śladu.
- Smokołaki...nędzna imitacja, wybryk natury. Rozumie Pan, nie jestem do nich zbyt przyjaźnie nastawiona. To tak gdyby pewien chłop zaczął penetrować cmentarze, składać ciała, wymawiać niezrozumiałe dla niego zaklęcia. Czy mógłby się wtedy nazywać Nekromatą? - uśmiechnęła się do towarzysza.
W rękach wciąż trzymała kruka, który wciąż się chyba jeszcze ie do końca otrząsnął.
Spojrzała na barwne tańce. Miała tylko takie wrażenie czy Formierz się wyśmiewał? Chyba trochę miała racji, on zresztą też. Może tańce i kolory były trochę przerysowane. Ale to w końcu widowisko!
Castelaya pogłaskała jeszcze raz ptaka i podniosła go tak by spojrzeć mu oko w oko.
-Nie to że jesteś ciężki Panie, ale może pokazałbyś nam swą prawdziwa twarz i przedstawił się - tym razem zwróciła się do Maie- Bądź co bądź musisz jeszcze przeprosić mojego rozmówcę-szybko puściła oczko do kruka. I miała nadzieję, że nekromata tego nie zauważył, a jeśli już to nie będzie miał jej tego za złe.
Ostatnio edytowane przez Arayo 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Ekhm...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca zgrabnie przemykała pomiędzy kolejnymi biesiadnikami. Po drodze odstawiła pusty kielich na jednej z tac, która była niesiona przez jednego, ładnie ubranego człowieka, a potem lekko wzięła pełny kielich z tacy kolejnego. Cóż, może to wyglądało jakby piłą za dużo, ale taki urok bycia wampirem.. Pijesz co chcesz i w jakich ilościach chcesz, aczkolwiek czasem może być różnie.
Rish zgubiła gdzieś Medarda, co zamiast ją zdenerwować - zwyczajnie rozbawiło. Mężczyźni zawsze byli mniej odporni na tego typu festiwale, ale ten Wampir akurat jej nie ucieknie.
Idąc przez salę, dotarła do grupki bawiących się istot, były tam dwie elfki, pokusa, ludzka kobieta i jeszcze kolejna, zapewne czarodziejka lub ktoś magicznego pokroju. Wszystkie uśmiechnęły się do RIsh, dobrze się bawiąc, a ona sama tanecznym korkiem przemknęła obok nich, tańcząc przez moment razem z kobietami i wymieniając się komentarzami dotyczącymi balu. Potem znowu wyrwała się z objęć tańczącego tłumu i ruszyła do jednej z kolumn, które znajdowały się w tym ogromnym pomieszczeniu.
Wampirzyca stanęła przy niej i odrzuciła długie, czarne włosy. Jasne oczy, których kolor sugerował brak głodu krwi, omiatały salę bawiących się gości. Jednocześnie piła spokojnie czerwone wino i czekała na kolejną niespodziankę przygotowaną dla biesiadników.

Słuch kobiety również teraz był wyostrzony, jak na wampirzycę przystało, docierały do niej urywki rozmowy. Jednak z kobiet bardzo narzekała na smokołaki. Tutaj, na takim balu i taka agresja? Rish prawie roześmiała się, bo przecież gdyby chciała, większość z tych istot byłaby pożarta, ale to jest Bal na specjalną okazję, gdzie każdy, dosłownie każdy jest równy, a odmienności rasowe nie mają znaczenia.
I za taką zniewagę święta Prasmoka, może niegodziwców spotkać kara.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

Powoli nużyła ją ta bezczynność i byłaby zerwała się od stołu, gdyby nie nagle nawoływanie tamtej kobiety. Owszem, skierowała gwałtownie swoją głowę w jej stronę jak gdyby oderwana z zamyślenia jedynie uśmiechając się nieznacznie.
- J-jesteś syreną? Yhh... znaczy się...
Skarciła się nieco, gdyż nie miała jeszcze do czynienia z wodnym stworzeniem. Przyjrzała się jej baczniej, a na widok jej ogona miała już stu procentową pewność. Wtedy też znacznie się ożywiła.
- Miło mi panią poznać. Mnie Tavnią zwą, starą panną.
Zażartowała i wyciągając ku niej rękę rzekła.
- Oj, tak bardzo chce się tańczyć, lecz nie mam zbytnio sposobności, aby tak poczynić. Masz bardzo ładny strój. Podoba mi się!
Dodała. W końcu po tak błogiej przerwie będzie miała okazję poznać wyjątkowych ludzi... jak i nieludzi. Trudno przychodziło jej dostosowanie się do środowiska, gdzie rasa ludzka nie przeważa, a Pałac ten przebierał w kreatury i rasy wszelakiej maści. Cieszyło ją to z jednej strony, acz z drugiej nie miała żadnego doświadczenia, a mianowicie jak się zachowywać wobec nich lub jak wypowiadać się na dany temat, aby nie urazić innych. Te oto małe szczegóły znów zaczęły zaprzątać jej głowę, ale nie zapominała o Erianie, z którą właśnie się zapoznała.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Pod smoczym dotykiem, wrażenie krzyku powoli ustępowało miejsca spokojowi. Tamten krzyk agonii był przerażający i sprowadził wspomnienia, których nie miał zamiaru w tej chwili odkopywać. Następnie nastąpiła wymiana zdań między owym magiem, a kobietą na temat smokołaków. Aż krew w nim zawrzała, gdy smok zasugerował, że są to "wybryki natury". Nie mógł uwierzyć, że wykazała się aż taką ignorancją.
Wtem nadeszła niespodziewana prośba i choć Darshes nie czuł potrzeby przepraszania czarownika - bo cóż go obchodził człowiek, który zmarł przed wieloma laty - zeskoczył z rąk kobiety lądując na ziemi. Sięgną do głębi swojego jestestwa, w którym przebijając się przez kolejne warstwy swojej tożsamości, dotarł do tej najbardziej ludzkiej. Jego siwe piórka przyoblekły się w barachitową poświatę. Nagle jego ciało rozprysło się na miliony fosforyzujących drobinek energii tylko po to by znów scalić się w postać - teraz znacznie większą, bardziej humanoidalną. Elfa sylwetka i ostre rysy twarzy ostro kontrastowały z drobnym zarostem i zaokrąglonymi uszami, przywodząc na myśl pół-elfa. Jedno się jednak nie zmieniło: kolor oczu. Złote źrenice odruchowo spojrzały na swoje ciało, by upewnić się, że wszystko poszło jak należy. Maie na chwile stracił rezonans. Jedynym utrudnieniem jego cudownego daru zmiany postaci był fakt, że żadne ubranie nie podlegało tej transformacji. Innymi słowy, powinien być teraz równie nagi, co niemowlę, zaraz po urodzeniu. Tymczasem jego ramiona okrywała brązowa peleryna - co niezwykłe, równie czysta i nienaruszona jak w dniu, w którym ją dostał - spięta pod szyją broszą z duzym kawałkiem obsydianu. Wzdłuż brzegu materiału pędziły kłącza złotego listowia, wyglądające równie realnie jak prawdziwe liście złocistych dębów z Ash Falath'neh. Spod peleryny wystawał biała koszula - równie olśniewająca co śnieg na najwyższych północnych szczytach i brązowe bryczesy. Całości dopełniały wygodne, miękkie buty, takie jak te noszone przez druidów w Złocistym Borze.
Okrzyk zdumienia damy za jego plecami przywrócił Darshesa do rzeczywistości. Na twarz włożył swą kamienną maskę i wykrzywił ja ironicznym uśmiechem.
- Raczcie mi wybaczyć Pani i ty Mistrzu Magii za mą wcześniejszą formę. - Powiedział skłaniając głowę przed Castaleyą, jednak nekromancie jedynie krótko skinął głową w geście przywitania. - Nie przywykłem do tłumów, a już na pewno nie tak... różnorodnych. - To mówiąc utkwił spojrzenie w nekromancie. - Pozwól, Mistrzu Magii wyrazić mi wyrazy ubolewania ze względu na śmierć twego mentora. Co do "brukania śmierci twego mistrza"... - zrobił krótką teatralną pauzę i rozłożył ramiona. - Cóż, mogę powiedzieć? Że jest mi przykro? Że to się więcej nie powtórzy? Jestem istotą natury i życia, to naturalne że zadaje kłam śmierci. W moim przekonaniu śmierć to ostateczny koniec. To co po nim następuje, to wieczny spokój i żaden śmiertelnik nie jest wstanie go naruszyć. - Przymknął na chwilę oczy, zastanawiając się , jak nekromanta zareaguje na te słowa. - Z naszej trójki, niepokoić zmarłych mógłbyś jedynie ty, jeśli taka byłaby twoja wola. Moja władza nie sięga poza tę zasłonę. - Zamilkł. Chyba powiedział więcej niż chciał. Dzisiejszy bal zbyt łatwo rozwiązał mu język. - Szanuje jednak twój pogląd na śmierć i ufam prawdziwości twych słów.
Teraz zwrócił się do smoczycy, Ledwie musnął jej dłoń, obwiniętą prowizorycznym opatrunkiem, a ta rozjarzyła się barachitową poświatą. Ranka była drobna, a koszt jej zaleczenia niewielki. Prawdę mówiąc, wszystkie dziś czynności związane z magią przychodziły mu z wielką łatwością.
- Pani, martwi mnie twe podejście do smokołaków. Nazywasz je imitacją, jednak w twym głosie nie wyczuwam smutku, a jedynie pogardę. - Powiedział spokojnie, a z jego twarzy znikł ironiczny uśmiech. - Zdarzyło mi się leczyć smokołaka, tak jak elfa, centaura czy człowieka. Przejrzałem dogłębnie jego ciało, to w czym się różni od ludzi, a w czym jest podobne. To nie imitacja, a całkowicie nowy gatunek z fizycznego punktu widzenia. Z tego co wiem, nie widzą siebie jako smoki. Mało tego, słyszałem, iż większość z nich żywi pogardę do samego siebie, za to czym jest. Nazywasz je wybrykami natury - pamiętaj proszę jednak , że to nie natura, a Wasza magia zmieniła pierwszych śmiertelników w owe istoty. Nie zrzucam na ciebie winy, Pani. Proszę jednak byś przemyślała swoją niechęć do owych istot. Mają takie samo prawo do życia jak my, a jak słusznie powiedział obecny tu Mistrz Magii śmierć przychodzi po każdego i każdy wobec niej jest równy. Nawet smok i smokołak. Życie to... cóż. - Maie rozłożył ręce w teatralnym geście. - Życie jest przelotne, krótkie i co najważniejsze - święte. Dał je nam Prasmok i powinniśmy, to uszanować. Nie stworzono nas, byśmy umarli, choć nie przeczę, że taki czeka nas koniec. - mówiąc to po raz pierwszy wykonał ukłon w stronę nekromanty. - Tak więc skupmy się na tej części istnienia którą nazywamy "życiem".
Awatar użytkownika
Castaleya
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Castaleya »

- Cóż mam na to trochę odmienne zdanie, ale jest w końcu bal i powinniśmy się radować. Proszę nie zaprzątajmy sobie teraz tym głowy - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Może zechcesz się przedstawić Panie i opowiedzieć nam skąd się tu znalazłeś - po chwili oddała opatrunek nekromacie.
- Jestem wielce ciekawa jak to jest przemieniać się w każdą istotę jaka istnieje w naszej wspaniałej Alarani. Czy towarzyszy temu jakieś uczucie ? I co się staje z Maie jeśli zginie? To właściwie powinno bardziej interesować naszego Arthanela, ale... słyszałam, że ponoć zamieniają się w czystą energię, i nigdy nie dowiedziałam się czy to prawda czy tylko zmyślona bajka.
- I do Pana, Panie Arhanel mam kilka pytań - obróciła się w jego stronę- Doszły mnie słuchy, że gdy umiera ostatnia komórka ciała istoty wyostrzają się jej wszystkie zmysły i przez ułamek sekundy widzi oko prasmoka. Czy zbadał to Pan?
- A może i nie są to tematy na dzisiejsze święto. Przepraszam Panowie. Powinniśmy się radować i rozmyślać o życiu, w końcu na tym polega to święto. A my tu o śmierci.
Znów rozejrzała się po sali. Z pola widzenia zniknęła jej para wampirów. Za to pojawiło się sporo nowych osobistości, w tym pięknie ubrana syrena.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

-Tak, tak. Jestem syreną - odpowiedziała z uśmiechem - Dziękuje bardzo, Twoja jest równie piękna - odpowiedziała na komplement rozmówczyni.
- Widziałam jak tupiesz nogą w takt melodii. Jesteś muzykiem ?
Eriana czekając na odpowiedź spojrzała jeszcze raz na fontannę. Ach! Idealne proporcje, pięknie wyrzeźbione łuski. I te włosy, jakby każdy był rzeźbiony osobno.
Na parkiecie nadal była przedstawiana historia o Prasmoku. Eriana słyszała ją wiele razy, ale ta wydawała się szczególna. Ci tancerze, różnokolorowe barwy wprost zaczerpnięte z raf koralowych.
- Ci tancerze pewnie strasznie dużo ćwiczyli by wyszło to tak cudownie.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

- Moje najszczersze przeprosiny. - Powiedział Darshes skłaniając się w pas. - Rzeczywiście, jeszcze nie podałem mojego imienia. Jestem Darshes i mam niewątpliwą przyjemność być reprezentantem druidzkiego kręgu z Ash Falath'neh. Proszę również o wybaczenie za mą wcześniejszą impertynencje. Z pewnością masz swoje powody by nie darzyć sympatią smokołaków i nie mam zamiaru więcej naciskać na ten temat. Temat śmierci również nie jest moją mocną stroną, jako iż całe życie ją oszukuje, tak więc rad będę ze zmiany tematu. - Następnie zmarszczył brwi w geście zamyślenia. - Pytałaś Pani jak to jest przybierać postać każdej istoty na tej ziemi. Cóż... - Maie zastanowił się. Driady miały na to specjalne określenie, ale wątpił czy choć jedno z nich znało w połowie tak dobrze język lasu co on. - Powiedziałbym, że to jak przenikanie do wspólnej jaźni... miejsca gdzie wszystkie istoty są tym samym. Wzorem, na którego podstawie można zmaterializować ich ciało i zdolności fizyczne. To jak wejście do garderoby, wybranie ubrania i wyjście w nowej odzieży. - Nagle mężczyzna spojrzał kobiecie w oczy, a jego twarz rozjaśnił delikatny uśmiech. - Właściwie to "ubranie" jest dobrym określeniem. Te ciała... - Tu wskazał na własną klatkę piersiową. - Są jedynie naszą powłoką, a ich uszkodzenie czy choroba nie ma żadnego wpływu na inne. Niektórzy przez to zdają się myśleć, że mamy tyle żyć ile ciał, co oczywiście jest kompletną bzdurą. Jednak i ty Pani posiadasz zdolność transformacji. Wszak nie pojawiłaś się tu w swej majestatycznej, skrzydlatej postaci. - Oczy Darshesa zaiskrzyły się ciekawością. - Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej nie spotkałem smoka, a moi pobratymcy pałają głębokim szacunkiem do waszej rasy. Gdybyś Pani mogła uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć coś o sobie, ma wdzięczność nie znała by granic.
Awatar użytkownika
Tilia
Kroczący w Snach
Posty: 223
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Druid
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Tilia »

- O tak, ciekawe… - zdołała odpowiedzieć pięknej pani Tilia, dotykając z rozczuleniem białych płatków opadających jej na ramiona. Patrzyła żałośnie na te, które już spadły na podłogę balowej Sali. Nie chciała by zostały zdeptane, ale niestety musiała pogodzić się z ich losem. Westchnęła zasmucona.
Ale po chwili znów uśmiechnęła się uprzejmie. Pożegnała się z miłymi towarzyszami, nie chciała narzucać im swej obecności, z pewnością mieli jeszcze mnóstwo planów. Miała wielką nadzieję, że nie zostanie to źle zrozumiane. Ona po prostu nie chciała przeszkadzać.
Skłoniła się nisko i odeszła.

Przeszła nieco bliżej głównego parkietu i rozejrzała się wokół. Chyba na wszystkich zrobiło wrażenie oglądane przed chwilą widowisko. Ale teraz już działo się coś nowego. Zaczęły się tańce, pierwsze pary wyległy na parkiet. Szczególną uwagę zwracało na siebie dwoje bladoskórych. Druidka westchnęła ”Jacy oni piękni”…
Potem kolejne pokazy… Druidce brakowało tchu od tych wszystkich atrakcji, przepychu, tłumów i nowości. Podano jej jakiś napój w pięknym kielichu. Dziewczynie przyzwyczajonej raczej do ziołowych naparów, lekko zakręciło się w głowie, oddała więc kielich przechodzącemu kelnerowi, rumieniąc się lekko z zawstydzenia.

Bal był niesamowitym wydarzeniem. Tilia chyba po raz pierwszy widziała przedstawicieli tylu ras w jednym miejscu, bawiących się i rozmawiających zgodnie. Była zachwycona. Cieszyła się z tego, że mogła tu przybyć i zobaczyć wszystko na własne oczy.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

- Fantastycznie! Nigdy jeszcze nie spotkałam żadnej syreny. Sądziłam, iż żyjecie tylko w wodzie, a tu proszę. I nawet po suchym lądzie potrafisz chodzić. To znaczy nie zrozum mnie źle...
Urwała na moment jak gdyby z zakłopotaniem w oczach. Dopiero teraz ją zdziwiło jak reaguje na tą osobę, a przecież już z wieloma przeróżnymi istotami tutaj gawędziła na głupiutkie i te mniej tematy.
- ... ale nie widuję takich zjawisk na co dzień.
Uśmiechnęła się szeroko, chcąc w ten sposób się wyratować. Upijając kolejny łyk wina z pucharu poczuła się bardzo, ale to bardzo rozluźniona.
- Hmm, tak. Można by rzec, iż jestem szarpidrutem z negatywną opinią u sąsiadów jak i miejscowej ludności, która by mnie najchętniej sprzedała ludziom pustyni dla chwili ciszy.
Koniec zdania uwieńczyła niemałym, acz kontrolowanym śmiechem. Widocznie przesadziła, a kielich czym prędzej odsunęła. Tancerzy nie skomentowała z tylko jej wiadomych przyczyn,
- Szkoda, że skrzypce zostawiłam z bagażem przy mojej wiernej Dolores... ciekawe jak się teraz miewa...
Zamyśliła się odrobinę. Nawet w tej chwili dostrzeć można było jak bardzo oblał ją rumieniec. Nagle zrobiło jej się gorąco, tak wieć zdjęła swój srebrny płaszczyk i odłożyła na bok, a właściwie rzuciła między nią, a rozmówczynią.
- Ale skwar... nigdy nie byłam na takim przyjęciu. Trochę czuję się nieswojo.
Wyprostowała się znacznie i poprawiła na siedzeniu.
- A, właśnie!
Krzyknęła nagle jak gdyby doznając olśnienia.
- Opowiedz mi coś o sobie, Eriano. Wręcz zżera mnie ciekawość.
Awatar użytkownika
Eriana
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eriana »

- Życie tylko w wodzie byłoby nudne. -od razu odparła.
- Na pewno jesteś znakomitą skrzypaczką choć właściwie nigdy nie słyszałam dźwięków powietrznych skrzypiec. Pod wodą są instrumenty, wykonane z alg i muszli ale brzmią całkiem inaczej niż te tutaj.
Eriana zastanowiła się chwilę.
- Cóż życie pod wodą jest bardzo interesujące i tym samym niebezpieczne. Kiedy na ziemi większość terenów jest opanowana przez ludzi, elfy czy inne stworzenia potwory trzymają się z daleka. A w oceanie jest całkiem na odwrót jest kilka kolonii syren i trytonów. Pomiedzy miastami są głębiny i otwarte wody gdzie wielkie ryby, ogromne meduzy i inne takie stwory na nas polują.
- Niemniej jednak lubię żyć pod wodą. Jest tam bardzo kolorowo. I wszystko wydaje się takie lekkie. Pod wodą można też znaleźć wiele interesujących przedmiotów, wraki statków i ukryte w nich skarby.
Zrobiła krotką pauzę.
-Na ziemi przebywam właściwie od dość krótkiego czasu. Poznałam bardzo niewiele miejsc, a jeszcze tak wiele chciałabym zobaczyć.
Awatar użytkownika
Tavnia
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tavnia »

Z zaciekawieniem wsłuchiwała się jak opowiada o morskich otchłaniach i wielu innych imponujących rzeczach. Zastanawiała się także czy każda inna syrena ma taki ładny głos, taki melodyjny, podnoszący na duchu. Wtedy wena na skomponowanie piosnki dosłownie w nią uderzyła. Cóż poradzić, że nie planowała dawać żadnych występów, a i nigdy też nie występywałą publicznie, bo pewnie od razu by ją zamordowali z poirytowania.
- Musi tam być bardzo bajecznie. Niestety, nie będę mogła cię tam odwiedzieć jako, iż nie mam skrzel.
Zaśmiała się pogodnie. Opamiętała jednak swoje emocje, gdy pomyślała sobie o jednej regułce, którą przyswajała sobie od momentu przybycie do tego miejsca, a mianowicie za wszelką cenę unikać urażania innych osób świadomie lub nie.
- Cóż... chętnie pokazałabym ci jak to mniej więcej brzmi. Gram na skrzypcach, magicznych zresztą.
Sięgnęła po winogrono i zaczęła je skubać z jadalnych części kolejno wsuwając delikatnie do ust.
- Ale nie mam czym się chwalić. Intryguje mnie twój powód wyjścia na powierzchnię oraz jak ty to robisz, że potrafisz żyć zarówno pod wodą jak i na lądzie.
Takimi i innymi pytaniami, które przychodziły jej do głowy, atakowała teraz Erianę.
Zablokowany

Wróć do „Pałac Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość