Fellarianin rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu.
- Tutaj już pozamiataliśmy i nie widzę żadnej dodatkowej roboty. Co wy na to, aby przejść się ulicami miasta i pooglądać jego uroki? - zapytał, popijając łyk trunku z butelki.
Jeden z pijaków pełzał po ziemi, drugi kierował się w stronę Angrana. Wspinał się już po stołku, lecz Argen zdzielił go po twarzy, a nawalony klient padł na ziemię do swoich towarzyszy.
- Jak już mówiłem, nic nie ma tutaj do roboty... - wymamrotał lekko zasmucony - Ale jutro, albo dzisiaj - powiedział, myśląc nad godziną - wrócimy tutaj podbić arenę! - powiedział z uśmiechem do towarzyszy.
Valladon ⇒ [Arena] Czas się zabawić...
- Angran
- Szukający drogi
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Fellarianin
- Profesje:
- Kontakt:
- O ile nas wpuszczą. - zagadnął Vito rzucając pustą butelkę w dywan pijusów.
Rozglądnął się dookoła i wzruszył ramionami. Wstał i oparł się o stół, mówiąc:
- W takim razie chodźmy. Śmierdzi tutaj.
Kelnerki i kelnerzy krzątali się tu i tam sprzątając wymiociny, potłuczone szkło i ścierając rozlane napoje.
Vito poczuł czyjeś dłonie na swoich butach. Jednym kopnięciem złamał wścibską rękę, a jej właściciel nieprzytomnie cofnął się do tyłu.
Rozglądnął się dookoła i wzruszył ramionami. Wstał i oparł się o stół, mówiąc:
- W takim razie chodźmy. Śmierdzi tutaj.
Kelnerki i kelnerzy krzątali się tu i tam sprzątając wymiociny, potłuczone szkło i ścierając rozlane napoje.
Vito poczuł czyjeś dłonie na swoich butach. Jednym kopnięciem złamał wścibską rękę, a jej właściciel nieprzytomnie cofnął się do tyłu.
Argen przeciągnął się i wzruszył ramionami.
- Możemy iść się poszlajać, ale myślałem, że się zwijamy z Valladonu. - powiedział i opróżnił butelkę z resztek piwa. Odstawił butelkę na stół i sięgnął po swoje rzeczy.
- Zaczekajcie chwilę. - powiedział zakładając zbroję. Po chwili stał już w pełnym opancerzeniu, z bronią w pochwach i hełmem pod pachą.
- Dobra chodźmy. - powiedział do kompanów i ruszył za nimi po schodach na powierzchnię.
Ciąg dalszy [Argen, Angran, Vito]
- Możemy iść się poszlajać, ale myślałem, że się zwijamy z Valladonu. - powiedział i opróżnił butelkę z resztek piwa. Odstawił butelkę na stół i sięgnął po swoje rzeczy.
- Zaczekajcie chwilę. - powiedział zakładając zbroję. Po chwili stał już w pełnym opancerzeniu, z bronią w pochwach i hełmem pod pachą.
- Dobra chodźmy. - powiedział do kompanów i ruszył za nimi po schodach na powierzchnię.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości