Błyszczące JezioroPrzy brzegu Jeziora

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Gdy Angven otworzył drzwi, Alia już od dawna wiedziała, że się zbliżał. Ruchy miała powolne, ale wszystko zapamiętywała bardzo szybko. W tym specyficzny rytm kroków poszczególnych ludzi. Zdążyła zdjąć płaszcz i teraz zajmowała się odpięciem szerokiego pasa, który mógł pomieścić i utrzymać ciężar pokaźnej apteczki, ale za nic nie pasował do reszty. Szczególnie białej sukienki. Po słowach mężczyzny, cmoknęła głośno. Cień od razu zatrzymał się, chociaż wyraźnie było widać, że nie był z tego powodu zachwycony. Najwyraźniej planował sprawdzić, co przyniósł Angven i zameldować o tym druidce.
- Pomyślmy... Albo nie. Lewa. - Przy tych słowach dziewczyna wyciągnęła własną lewą dłoń i zmarszczyła lekko brwi. - Znaczy moja lewa. Czyli prawa. Chyba. Tak.
Uzdrowicielka wreszcie skinęła głową, po czym złożyła na pół trzymany w jednej ręce pas i położyła go na starannie złożonym płaszczu, leżącym pod ścianą. Pytanie łasicy o jakiekolwiek meble nie miało sensu, zwierzak zwyczajnie nie odróżniał ani jednego. Alii za to zwyczajnie nie chciało się przeszukiwać powoli pokoju, sprawdzając przestrzeń kawałek po kawałku.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angven nie mógł się nadziwić, jaki kapryśny jest los. Parskną lekko tłumionym śmiechem. Podał dziewczynie kufel piwa. Sam zaś zaczerpnął łyk melisy.
- Więc dziś znów napije się wywaru ziołowego. Ostatni raz czułem ten smak zanim opuściłem zakon.- Rozejrzał się po pokoju. Jego rzeczy nienaruszone, leżały w kącie, zaś dziewczyna dopiero się rozpakowywała. Uwagę przykuwał duży pas z przyczepionymi do niego rzeczami.
- Czy na pewno dobrym pomysłem jest zostawiać płaszcz na ziemi?
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- A co się mu może stać? - Zapytała, po czym powąchała ostrożnie zawartość trzymanego kufla i pociągnęła niewielki łyk. - A myślałam, że moje mikstury mają gorzki smak. I czym tu się zachwycać?
Mruknęła, siadając na brzegu łóżka.
- Napary z ziół mają wiele zalet. Jak dawno temu byłeś ostatni raz w swoim zakonie? Ja w Górach Druidów byłam dwa lata temu, gdy Cień... zachorował. Mój nauczyciel ledwie mnie poznał. Nie dziwię mu się, mimo wszystko mój wygląd szybko ulega zmianom.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

-Poczekaj jak poczujesz magie alkoholu. -Stwierdził i napił się wywaru. -Ostatni raz byłem parę tygodni temu by pobrać fundusze. Ale ostatni raz byłem tak jako mieszkaniec parę lat temu. -Tylko skończył mówić,a przed oczami mignął mu znów obraz egzekucji. Krzyki cierpienia ukochanej spowodowane przez niego. Budynki zakonu od tamtego dnia zawsze przynoszą to bolesne wspomnienie. Po chwili walki z myślami, wojownik się otrząsnął. -Ale teraz nie chcę już tam wracać na dłużej niż konieczne. -Zakończył wypowiedź, podszedł do swojego bagażu i usiadł, opierając się o ścianę.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

Merril potrząsnęła długimi, jasnymi włosami, odgarniając je z oczu, przeciągnęła się w siodle, zagwizdała do rytmu. Kolejny dzień na wyzutych z życia traktach chylił się malowniczo ku zachodowi, ptaszki świergotały w koronach drzew, Zwiastun boczył się i pluł pianą, a jej chciało się pić. Kiesa jednakoż ziała z wolna przygnębiającą pustką.
— Przydałoby się grosza, koniku — powiedziała. — Karczma przed nami, coś mi się widzi, że trochę tam wyżenimy. Na wino i na owies, i na ciepły siennik, mhm?
Karosz, rzecz jasna, nie odpowiedział. Prychnął i potrząsnął łbem, dzwoniąc czankami munsztuka.
— Kto wie, może się uda, może nie. Kto wie?
Nos nie mylił zbójniczki. Wino wietrzyła na milę, jak pies, a jak wietrzyła wino, to wietrzyła i gospodę. I rzeczywiście, ledwie przecięła drogę, wjeżdżając w czerwone od maku łąki, a gospoda stała u brzegu lasu, niebrzydka, duża, przydrożna, ściągająca z traktu każdego, komu głód i pragnienie zajrzały w oczy. W obejściu łaził inwentarz, kwicząc, gęgając i gdakając, wydziobując odpadki z podwórza. Parobek zmiatał klepisko przed stajniami. Na widok Zwiastuna mało brakło, a oczy by mu na wierzch wyszły.
Merril zeskoczyła z siodła, co widząc, parobek przydreptał usłużnie. Ogier zachrapał i zagrzebał w ziemi okutym kopytem, zeszczurzył się na podrostka.
— Życzy pani, by podjąć konia?
— Życzę. Życzę rozdziać, napoić, siana sypnąć, obroku zadać — Merril poinstruowała chłopaka — Nie kiziać, nie miziać, bo rękę odgryzie, na stan nie włazić, bo kopie.
Wręczyła mu wodze.
— A na stanie ma być czysto, do suchej słomki wyścielone, bo ja kopnę.
Chłopak stropił się, nie było jasne, czy instruktażem, czy koniem ciskającym mu się w ręku i szczerzącym na kiełźnie pożółkłe zęby. Ale nie odrzekł nic, pociągnął roztańczonego karosza za sobą, a Merril ruszyła do karczmy, węsząc trunek i ciepłą strawę.

Dzień się chylił, była dobra pora jeść i wyśmienita pić, gości tedy w środku nie brakło. Jeden awanturnik przekrzykiwał drugiego, szuler starał się wyślizgać szulera, pijak przepić pijaka, a wszystkim mało było tylko gorzałki. Nic, czego nie widywało się w innych karczmach, przyciągających wieczorami równo miejscowych, jak i przyjezdnych, tych przy groszu i tych, co wylatywali szybko za drzwi.
Licho błysnęły od progu ząbki w zaczepnym uśmiechu — nie brakło tam głupich i nie brakło zlanych w sztok, aż palce świerzbiły, by rzucić od razu karty na blat i orżnąć ich, z czego nie zdążyły orżnąć jeszcze karczemne ceny. Przydrożne gospody zarobiły swą sławę nie bez przyczyny. Pić lza było za dwóch, płacić za trzech, siennik na noc liczyli z każdą pchłą i każdą wszą, a jak się złapało świerzb, to liczyli człeka za świerzb. I jeśli to nie osuszało ich kabz do cna, zawsze zjawiał się ktoś taki, jak Licho.
— Gospodarzu, bądźcie mili, lejcie wina, bo uświerknąć idzie z tej suchoty! Panowie, pozwolicie... — Siadła przy ławie, między klientelą, klientela nie protestowała. Klientelę interesował tylko rozsznurowany dekolt jej koszuli. Merril rozejrzała się po sali zuchwałym okiem, tasując już zręcznie talię kart. Nic, tylko rzucić głośno wyzwanie. — To który, niemoty, ma nerw się zmierzyć na grosz?
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Alia mruknęła pod nosem jakieś dłuższe zdanie, które wywołało u Cienia lekkie osłupienie, a jedynym zrozumiałym fragmentem było "magia alkoholu, taka Twoja". Wzięła głęboki wdech i upiła solidny łyk piwa, ruchem wyćwiczonym przez lata zażywania paskudnych medykamentów. Chwilę później rudy futrzak podbiegł do Angvena, fuknął profilaktycznie i kłapnął zębami, po czym popędził do drzwi. Nie musiał nawet drapać framugi, aby druidka odstawiła kufel, wstała i powoli skierowała się w jego stronę. Cały czas opuszkami palców dotykała ściany, aż trafiła na klamkę. Wtedy uchyliła drzwi i wygłosiła krótką tyradę na temat uważania na siebie. Drapieżnikowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Kiwnął kilka razy łebkiem dla świętego spokoju i popędził schodami w dół.
- Poszedł zapolować na szczury. - Alia wyjaśniła, odwracając się i ruszając w drogę powrotną do łóżka. Mebel zlokalizowała bez problemu. Dokładniej szła wzdłuż ściany, aż nie uderzyła kolanami o drewnianą ramę. Nie wiedziała właściwie, co ją tak w tym fakcie rozbawiło, ale zachichotała cicho, siadając. - Może Cienia chwilowo tu nie ma, ale i ja mogę zdzielić kosturem przez łeb, pamiętaj! Uwierzyłbyś w ogóle, że kiedyś miałam ciemne oczy i byłam uważana za naprawdę ładną?
Po ostatnich słowach roześmiała się gorzko, najwidoczniej nie czekając na odpowiedź. Dłonią zlokalizowała kufel, postawiła go sobie na kolanach i zaczęła wodzić palcem wzdłuż krawędzi, sama nie wiedząc, czemu.

W tym czasie Cień zdążył zbiec po schodach i zacząć lawirować między nogami gości karczmy. Co rusz obwąchiwał różne okruszki leżące na podłodze, cały czas trzymał się jednak w bezpiecznej odległości od kogokolwiek. Czasem fuknął, czasem obwąchał jakiś zupełnie nieciekawy kąt, szukając śladów. Po podłodze karczmy biegała po prostu podłużna, ruda kępka futra, fukając czasem na wszystkich i szukając dla siebie ciekawego zajęcia.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Wojownik siedział, popijając wywar. Z tego błogiego stanu odpoczynku wyrwał go Cień. Zwierzak podleciał i zachował się nie inaczej niż zwykle. Zdziwienie jednak wywołało opuszczenie przez niego pokoju. Już miał formułować pytanie do tego zdarzenia, kiedy dziewczyna rozwiała jego wątpliwości. Czyli to "pożegnanie" miało być ostrzeżeniem. Usłyszał uderzenie w łóżko i następnie śmiech, była już lekko podpita. Znów wysłuchał dziewczyny w ciszy. Przymknął oczy i próbował sobie ją wyobrazić, bez blizn, z widzącymi, ciemnobrązowymi oczyma. Rzeczywiście, nawet w wyobraźni zwykłego wojownika dobrze wyglądała. Po chwili przerwał rozmyślania i skorzystał w końcu z głosu.
- Jak ci smakuje piwo? -Zapytał, kierując wzrok ku dziewczynie.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

— Ha! Równo pięć w dzwońce! Tera żeś nie wymiarkował, co, Nastir?
Najemnik zaciskał pięść na talii, purpurowy ze złości.
— Dzwońce to se możesz wsadzić we rzyć, aż się podławisz. Młody, schowajże tę kosę, bo jak raz wezmę i zdzielę przez pysk wyronia...
— Kiedy kmini paciulok! To zdziel!
— Siedź, mówię!
— Wy czego do mnie rżycie, czego się nerwujecie? Pięć dzwońców mam, to i wygrywam!
— Ty cicho siedź, bo Młody jeszcze kosy nie złożył. I zdejm te czapkę, pannę masz przy stole, to się wychowuj, paciuloku. Patrzcie go, trafił się robak ślepej kicie, a puszy się, jak kur!
„Panna” się nie wtrącała, uchyliła tylko kilka razy, kiedy w ruch mało brakowało, a szły pięści i okute pałki, odsunęła kielich z winem, żeby żaden łokieć go nie strącił. To był szósty lub siódmy, odkąd wolne najmictwo w liczbie trzech przysiadło się do ławy na grę. Nie licząc tego, który Młody rozlał, próbując strzelić w ucho Spryciarza.
— To żeś się dorobił! Wykładam! Pięć dzwońców, równo w figurę i w kolor, kto przebije?
— Żebym ja tobie, Spryciarz, czego nie przebił!...
Awanturnicy licytowali się o kosy, karty, dzwońce i kuraki, a Licho uśmiechała się. Z każdym słowem uśmieszek na twarzy zbójniczki poszerzał się coraz bardziej i bardziej, i bardziej, aż szczerząc bezczelnie zęby, wyłożyła na stół swoją talię.
Spryciarzowi opadła szczęka i opadły jego cenne dzwońce, Młody przestał się szarpać, próbując zdzielić Spryciarza, a Nastir trzymać Młodego za kark jak imadło. Licho przestała się szczerzyć, bo zgarniała właśnie monety na swoją stronę ławy i z uciechą się roześmiała. Trzeci raz z rzędu.
— Panowie, to była niewysłowiona przyjemność grać w tak zaszczytnym gronie i wysłuchiwać tak merytorycznych dysput — rzekła, przesypując rueny do sakiewki. Brzęczały, aż miło było w uszy. — Ale że na powietrze nie gram, a niczym więcej nie wydajecie się już dysponować, muszę się pożegnać. Życzę powodzenia na trakcie, Spryciarzowi więcej sprytu, a panom więcej szczęścia.
Podniosła się, nim do najemników zdążyło dotrzeć, że właśnie zostali pospolicie, bez skrępowania, choć z finezją i urokiem, orżnięci z ostatniego grosza przez młodą podlotkę. I zanim przypomnieli sobie, że mają jeszcze tę kosę.
I byłaby ulotniła się z nie mniejszą finezją i nie mniejszym urokiem, unikając zbędnych opłat za wino, za stan dla konia i za ten kufelek, co to rozbił jej Młody... gdyby nie kulka. Kulka była ruda, mała i absolutnie niewidoczna między nogami, dopóki Licho nie nadepnęła na coś, co musiało być jej ogonem. Wtedy okazała się także żywa i z całą zaciętością, na jaką stać było żywe stworzenie, pisnęła rozdzierająco. I podskoczyła, dziabiąc wysoko, bezbłędnie, w łydkę nad butem.
Dziewczyna zaklęła, potykając się i omal nie lecąc na deski. Na to Spryciarz, jak na sygnał trąby, rzucił się odzyskiwać najemnicze pieniądze. Młody skoczył na Spryciarza, nie wiadomo, czy z wrodzonej galanterii, czy po prostu chciał ją dopaść pierwszy. Nastir zerwał się zza ławy, a że był wielki jak góra i zgrabny jak wół, poleciał na nich razem z ławą.
A Licho nie wiedziała już, co groźniejsze, na co dobywać żelaza, czy na trzech najemników, czy na uzbrojoną w zęby kulkę, boleśnie uczepioną jej nogi. Uchyliła się, bo ktoś cisnął w nią kielichem. Jej kielichem, z jej winem.
A przede wszystkim, nie wiedziała, jak cudem w ciągu kilku chwil zdołała znowu rozpętać gdzieś chaos.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- Piłam gorsze rzeczy. Ale lepsze też. - Odpowiedziała krótko, po czym pociągnęła nieduży, ostrożny łyk. Miała wrażenie, że opuszki palców jakby jej drętwiały i nie była pewna, czy tak powinno być. Nagle przekrzywiła lekko głowę, odstawiając kufel. Zaraz potem zerwała się ze swojego miejsca, chwytając kostur.
- Cień! Coś mu się stało! Piszczał! Na dole jest awantura. - Dodała po chwili, idąc już w kierunku drzwi. Widać było, że starała się spieszyć, chociaż i tak była wręcz boleśnie powolna. Na zwykle dość poważnej i spokojnej twarzy malowało się jawne przerażenie. Musiała wiedzieć, co stało się łasicy. Otworzyła drzwi i wypadła na korytarz, niemal dosłownie, potykając się o próg. Prawie nie sprawdzała terenu przed sobą, woląc ryzykować złamanie niż zdrowie towarzysza. Zostało tylko znaleźć schody i zejść po nich. A potem zlokalizować zwierzaka. - Angven? Pomóż mi go znaleźć, proszę! Cień!
Zawołała, chcąc przekrzyczeć dobiegający ją hałas z dołu. Przynajmniej dla niej był to bardzo wyraźny hałas.

W tym czasie najmniejszy sprawca zamieszania wspaniale demonstrował, że nie tak całkiem bez powodu od samego początku groził Angvenowi właśnie zębami. Może i miał niewielkie kły, ale za to ostre i świetnie wiedział, jak ich użyć. Ot, chociażby jak szarpać nimi łydkę osoby na tyle bezczelnej, by nadepnąć mu na ogon. Miał tylko dylemat, czy dalej wgryzać się w miejsce, które zajmował aktualnie, czy może wspiąć się wyżej, pod samo kolano? W każdym razie hałasu robił przy tym tyle, jakby dziewczynę atakowała nie łasica, a przynajmniej ryś.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Gdy Alia otworzyła drzwi na korytarz, do wojownika doszły odgłosy rabanu jaki miał miejsce na dole. Wojownik chwycił miecz,a intuicja podpowiedziała, że księga zaklęć również może się przydać. Dogonił dziewczynę słysząc jej prośbę. Sprowadził ją do sali będącej miejscem awantur. Ledwo zobaczył co się dzieje, a odstąpił od towarzyszki i pobiegł do celu ataku Cienia. Kucnął i bezceremonialnie chwycił futrzaka na szyję. Mała istotka rzucała się dalej ogarnięta furią, jednak gruba skórzana rękawica Angvena była zbyt wielkim wyzwaniem dla drobnych kłów i pazurów. Wojownika reszta już nie obchodziła. Odwrócił się i z małym niewolnikiem wrócił do Alii. Stanął przed nią, wyciągnął dłoń ze zwierzakiem i powiedział:
-Przemów mu do rozsądku. Nie chcę tu rozlewu krwi. -Rzucił sztywno, a głos był nad wyraz poważny i bezuczuciowy. W głowie Angvena zaś zachodziła istna rewolucja. Starczy co silniejszy impuls a wojownik straci kontrolę nad sobą. Znów obudzi się żądza mordu.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- Dziękuję. - Powiedziała, odbierając Cienia i przytulając go mocno. Niemal natychmiast musiała chwycić go za obrożę, by nie próbował znów nikogo zaatakować. No i aby nie wyrwał się podczas usuwania bólu z ogona. - Ugryzł kogoś, prawda? Czuję krew. Przyprowadzisz do mnie tą osobę? Angven? Stało się coś? Masz dziwny głos.
Przy ostatnich słowach Alia wyciągnęła jedną rękę, dotykając lekko ramienia wojownika. Jednocześnie przekrzywiła lekko głowę, wsłuchując się w odgłosy awantury. Dokładniej starała się określić, ile będzie miała osób do leczenia. Nie lubiła takich sytuacji, bo nie potrafiła odmówić pomocy, ale jednocześnie wiedziała, że większość uczestników karczemnych bójek była sama sobie winna. I potem zawsze było sporo pracy.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

Merril uskoczyła zwinnie, jak kot, zamiatając za sobą złotym warkoczem, ledwie poczuła, że ktoś oderwał od niej krwiożercze stworzenie. Już miała dłoń na rękojeści miecza, już nogi przygięte w kolanach, a oczy czujne. Ale broni nie dobyła. Z doświadczenia, wcale barwnego i wcale bogatego, wiedziała, że jak jeden sięgnie w takiej chwili po ostre, to sięgną wszyscy.
Co działo się, kiedy cała gospoda uzbrojonych mniej lub bardziej po zęby awanturników, najemników, szelm i ździeblarzy, sięgała po stal, nie trud się się było domyślić.
A gospoda czekała, patrzyła, mrugała oczami, czy się krew poleje, czy nie. Póki co, lała się tylko z nogawki Merril. „Kulka” miotała się w rzeźnickim starciu ze skórzaną rękawicą, najmictwo wygrzebywało spod ławy, a Licho nie wiedziała, czy jej się chce śmiać, czy brać nogi za pas, póki i ława, i najemnicy byli jeszcze na swoim miejscu, a kiesa należała do niej.
Tyle, że z finezyjnego i urokliwego ulotnienia się po cichu, zostały tylko marzenia. I to ściętej głowy.
Lanie krwi po karczmie jej się nie widziało, tedy trzeba było zdać się na zbójecką dyplomację. A przede wszystkim, na swe cholerne szczęście do improwizacji.
— Nastir, Młody, Spryciarz, co to ma być? Co to za maniery, bladysyny, durnie, wyronie zatracone? — warknęła, jakby jej kto nie znał, to by rzekł, że całkiem poważnie. Wyprostowała się, wzięła pod boki. — Tak pannę traktujecie, jedną z drugą jeszcze? Z czym do gości? Z czym do miłego gospodarza? Z nożem, z awanturami? Widzieli ich, pół grosza przegrają i już do mieczy!
Ledwie się wstrzymała, by nie odetchnąć z ulgą, kiedy karczmę przebiegł pomruk aprobaty. Trzech na jedną, dopóki nie dotyczył tych przyjemnych, prywatnych i zazwyczaj niezwiązanych z żelastwem spraw, to nie był układ, który jej się podobał. I zamierzała jak najszybciej go zmienić.
— Ludzie, gospodarzu miły, mamy tu trzymać kłótników? — podjęła. — Toż to chamy, to łazęgi! Mnie jedną, niewiastę, białogłowę, chcą bić, zwierzątka denerwują, widzieliście samotrzeć! Gdzie oni tu, do nas, do porządnych ludzi?
Gdy pomruk się nasilił, kilku gości pokiwało głową, kilku zelżyło wściekłych najemników, dopiero wtedy odetchnęła.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angwven przytaknął na słowa Alii i wysunął się z pod jej dłoni. Niby zwykły czyn ale jego wykonanie sprawiało wrażenie szorstkiego. Poczekał aż dziewczyna skończy odstawić swoją szopkę i zbliżył się do niej krokiem spokojnym, lecz stanowczym. Kiedy był już wystarczająco blisko, zaczął szeptać do jej ucha.
-Moja towarzyszka, z którą podróżuje ten zwierzak, chce ci pomóc z tą raną. Osobiście, wolałbym wypruć ci wnętrzności i nie zajmować się pomocą tobie, ale ona tego chce, więc ja tylko przekazuję jej słowa. -Przekazał i dodał tą drobną uwagę. Ton zaś brzmiał jakby wygłaszał co najmniej wyrok śmierci. Kiedy skończył, jego twarz przyjęła jadowity uśmiech, a oczy nie rzucały nożami, one wypowiadały jedno: giń. -Jeśli chcesz jej pomocy chodź za mną, jeśli nie to opuść to miejsce jak najszybciej.
Nie zważając na jakąkolwiek odpowiedź odwrócił się i znów wrócił do Alii.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

Licho zmarszczyła drobny nosek i prychnęła krótko, cicho, jak rozzłoszczony kociak. Ale że cokolwiek ją ruszyło, nie dała po sobie poznać, nie odpowiedziała, nie spojrzała nawet na niego. Nie, póki ludzie patrzyli. Wzrokiem odprowadzała do wyjścia trójkę oszukanych najemników, wychodzących w asyście oberżysty i wykidajły, z którym, jak głosiły powszechne przekonania, absolutnie się nie dyskutowało. Nigdy.
Awanturnicy do bitki z tłuszczą się nie rwali, wytoczyli się z karczmy, rzucając klątwami pod adresem jej i jej bezimiennej matki, pod adresem tej drugiej wcale trafne.
Dopiero wtedy Merril odwróciła się za tajemniczym, za to pałającym wręcz pokojowymi mężczyzną. Tak zniewalającemu urokowi oraz elokwencji nie mogła wszakże nie ulec. Zwłaszcza, jeśli miała tym samym okazję umknąć niewygodnym pytaniom gospodarza, a na pewno wykidajły, o porozlewane wszędy wino, przewróconą ławę i potłuczone kielichy.
Zaklęła — nie, że ją bolało. Nie bolało, za to ledwo co, a niedawno wyprała spodnie.
— Jakże mogłabym odmówić uprzejmemu zaproszeniu ze szczerego serca, kiedy jestem tu tak miło widziana, mhm? — powiedziała, podchodząc do pary rozkołysanym krokiem. Zmierzyła rosłego mężczyznę, mordującego ją wzrokiem, krótkim, przekornie swobodnym spojrzeniem, uśmiechając się krzywo. — Aż bym dygnęła na powitanie, by podtrzymać maniery, tyle, że w nodze coś mnie rwie.
Chciała odszukać tamto upodlone, złośliwe stworzenie, lecz pierw dostrzegła jego właścicielkę. Dostrzegła bliznę, przebiegającą przez brew i przede wszystkim, dostrzegła jej oczy.
— Och — wyrwało jej się tylko.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Gdy Alia usłyszała kroki Angvena, skinęła mu z wdzięcznością głową. Zaniepokoiło ją tylko, że Cień nagle znieruchomiał, jakby się czegoś wystraszył. Nie mogło jednak chodzić o mężczyznę, z którym miała dzielić pokój. Prawda? Chwilkę później dosłyszała znacznie lżejsze kroki, zapewne kobiety, albo kogoś bardzo młodego. Wtedy ofiara łasicy odezwała się, rozwijając wszelkie wątpliwości.
- Jesteś ranna. Cień Cię ugryzł. - Tak błyskotliwe stwierdzenie zwykle aż prosiłoby się o kąśliwą odpowiedź, jednak nie w przypadku druidki. Jakimś cudem nawet w takiej sytuacji prezentowała się zaskakująco godnie, jakby przyjmowała delegację dyplomatyczną w pałacu, a nie schodziła z ostatniego schodka w stojącej na uboczu karczmie, rozmawiając z dwójką zabijaków. Na dodatek na widok dziewczyny futrzak jakby wpadł w furię, jednak mimo szaleńczych prób oswobodzenia się i fukania na wszystko, nawet nie zadrapał swojej pani. Ta za to zwyczajnie przyklęknęła na brudnej podłodze, za nic mając biały materiał sukienki. Kostur położyła obok siebie a wolną dłonią przesunęła po łydce nieznajomej, aż trafiła na ranę.
- Teraz Cie wyleczę, nie bój się. - O ile wcześniej rudy drapieżnik wydawał się wściekły, w tym momencie przypominał bardziej szalonego demona zaklętego w niewłaściwe ciało. Ale uzdrowicielka nie zwracała na niego szczególnej uwagi, wiedziała, że jej nie tknie. Awanturniczka mogła poczuć delikatne mrowienie i ciepło rozchodzące się od palców klęczącej dziewczyny. Po krótkiej chwili było już po wszystkim. Gdyby nie dziura w materiale i troszkę krwi, można byłoby uznać, że ta rana nigdy nie istniała. Alia chwyciła kostur i oparła się na nim ciężko, wstając. Nie zdołała się nawet w pełni wyprostować, gdy zakręciło jej się w głowie i musiała usiąść na stopniu schodów.
- Nic mi nie jest. Posiedzę tylko sekundkę... - Uniosła jedną dłoń do czoła, drugą wciąż uparcie trzymając łasicę, które teraz to zerkała z troską na druidkę, to fukała nerwowo na resztę. Po łydce druidki, analogicznej do tej, w którą ugryzł awanturniczkę Cień, spływała powoli pojedyncza czerwona kropla, brudząc nieco białą sukienkę.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Posłał krótkie spojrzenie do uleczonej dziewczyny. Było to spojrzenie w stylu: już jesteś tu niepotrzebna. Przyklęknął do Alii. Nie umiał tego wyjaśnić, ale nie umiał być zły dla tego anioła.
-Pomóc ci, może zaniosę cię do pokoju? -Ton był już lżejszy, delikatniejszy lecz nadal to nie był jego typowy głos. Leczenie jego ran ograniczało się do przejęcia samych uszkodzeń ciała. A teraz, małe ugryzienie i omal nie zemdlała. Bał się, że jej dar po wypiciu alkoholu miał dodatkowe, niepożądane efekty. Przestał zwracać uwagę na awanturniczkę, pochłonęło go całkowicie osłabienie dziewczyny. Mroczna chęć mordu znów zapadła w stan uśpienia, przynajmniej na chwilę. Te mordercze zapędy ustąpiły miejsca ochocie pomocy Alii.
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości