
Gdzie legendy Nemerii staczają się z okrutną prawdą przeszłej potęgi, tam zawsze powstaje siła powalająca na łopatki i kolana. Siła ta rządzi się swoimi niezrozumiałymi prawami oraz zasadami, przy okazji wzbudzając ze zmarłych setki pogrzebanych tutaj ludzi.
Nie wiadomo ile odbyło się tutaj bitew. Niektórzy piszą, że dwadzieścia, inni że dwadzieścia jeden....tysięcy. Chyba nikt się tego nie dowie, oprócz tego, iż ruiny wartowni pełne są mrocznej energii.
Głowa nieżyjącego potoczyła się po skalnym urwisku na tyłach ruin. Wyglądała ona niczym piłka do zabawy, albo jak kamień, który nabierając prędkości, porywa tez inne obiekty. Cyrus, uśmiechnięty na w poły diabelsko, zatańczył "Glamis" paradnego walca, chowając ostrze miecza z powrotem do skórzanej eleganckiej pochwy zamocowanej skomplikowaną pętlą przy pasku.
-Cyrusie Havelocku, spełniłeś dzisiaj swój powszechny obowiązek naprawy świata. Mogę być z Ciebie dumny.-wypowiedziała swoje słowa postać na lewej dłoni, patrząc na piękny zachód słońca wtapiająca się leniwie w dwie góry. Hamlet słynął z ceremonialnych mów, ale ta należała do nader krótkich.
Mężczyzna nie odpowiedział. Zamyślony, czerpał wiele przyjemności z tego, że według jego kalkulacji, następni nieumarli pojawią się mniej więcej za godzinę.
Uwielbiał się patrzeć na cuda natury. Wszystko zaplanowane co do milisekundy przez Największego zdawało się być normalnymi, pospolitymi rzeczami bądź też wydarzeniami, które powtarzają się regularnie w ciągu doby. Jednak było to szaleństwo wielu pomniejszych trybików, które czynią z człowieka przedstawiciela części wszechświata, który może to podziwiać.