Kryształowe Jezioro[Pod starym dębem] Nieoczekiwane Zgromadzenie

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Kirieth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kirieth »

Reakcja Kirieth była natychmiastowa. Zdenerwowało ją to, że ten nieznajomy typ przerwał jej w ważnej rozmowie. Być może mogłaby się dowiedzieć czegoś o swoich rodzicach, co było dla niej bardzo istotne. Jej opiekun nie mógł za wiele o nich powiedzieć, gdyż ich nie znał. Zresztą, to jego traktowała jak ojca, lecz naturalna była chęć poznania ludzi, którzy dali jej życie.
Nie zdążyła nałożyć kaptur na głowę, dlatego nieznajomy mógł widzieć całą jej twarz. Nie podobało jej się to, ale nie miała wyboru. Stanęła tyłem do starca, co pewnie w przyszłości będzie głównym tematem jej rozmyślań, wszakże nikomu nie zaufała w tak krótkim czasie. Miecz, który trzymała cały czas w dłoni, skierowany został ostrzem w stronę młodego mężczyzny i, tak jak wcześniej, oparty na wysuniętym przed twarz przedramieniu.
- Jakie licho Cię przywiało? - zapytała z wyraźnym niezadowoleniem w głosie i wrogością na twarzy. W jej oczach błyskały iskierki agresywności, co nadawało jej minie przerażającego wyglądu.
Awatar użytkownika
Rotohus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rotohus »

Przyglądał się bacznie i ze spokojem wysuniętej ku niemu broni oraz kobiecie, która ją dzierżyła. Zwykle nie starał się wywoływać niczyjej agresji ale teraz obserwując tą ruchliwą i pełną agresji dziewczynę doszedł do wniosku, że jest ona wręcz zabawna. Powstrzymał się jednak od komentarzy i uśmiechów mogących wyrazić jego poglądy. Sięgnął natomiast do kaptura, pod którym skryta była jego twarz i ściągnął go szybkim ruchem dłoni.
- Przybyłem wraz ze wschodnim wiatrem. - Rzekł uśmiechając się do niej życzliwie. Przez chwilę jego uwagę zwrócił narastający hałas zza drzewa lecz prawie od razu ponownie zwrócił się ku swojej rozmówczyni.
- Powiedzmy, że pilnuję tutaj porządku. Nie miałem najmniejszej ochoty wam przeszkadzać, więc... - Powiedział cały czas się uśmiechając, po czym odwrócił się plecami do nieznajomej i skierował się za pień aby sprawdzić dochodzące zza niego hałasy.
Ostatnio edytowane przez Rotohus 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Goltar
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Goltar »

Goltar obrócił się w stronę dziewczyny. Podrapał się po brodzie i ociężale wstał na równie nogi.
- Aż tak Cię to ciekawi ?
Pytanie które zadał było oczywiście retoryczne, wiedział że kobieta chce dowiedzieć się o swojej matce. Dziecko które dorastało bez rodziców na pewno chciało usłyszeć, że byli oni ludźmi dobrymi i sprawiedliwymi.
-Jakieś 25lat temu, przyszła do mnie pewna kobieta. Wyjawiła mi, że pragnie zostać zielarką ale to nie byle jaką. Początkowo sądziłem, że to kolejne wygłupy młodych. Dawniej każdy stawał się wojownikiem lub szkolił się na maga, a Ci którzy nie mieli odwagi by wojować, zostawali poetami i filozofami. Twoja matka była jednak inna, nie rozumiała przemocy, a poetów uważała za tchórzy, opuszczających swoje krainy, byle by tylko uniknąć śmierci. Była pewna siebie i to mi się w niej właśnie spodobało. Jeszcze tego samego dnia pomagała mi zbierać zioła.
Czarodziej zatrzymał się na chwilę, kaszlnął parę razy i dalej kontynuował
-Nie była jednak typową zielarką, oprócz nazw roślin uczyłem ją również przeróżnych zaklęć i wyczuwania Aur istot. Chłonęła wiedzę w zabójczej prędkości, co i na pewno udzieliło się tobie. Wszystko zmieniło się do czasu, kiedy to spotkała mężczyznę, który chwilę później został jej mężem. Opuściła mnie wtedy i zamieszkała w mieście. Twoja matka kochała Cię nad życie, kochała Cię kiedy się urodziłaś i kiedy umierała. Byłem jej opiekunem i mentorem, moim obowiązkiem jest bym i Ciebie szkolił.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Nagle rzeczywistość eksplodowała, wywołując u zgromadzonych dezorientację i wrażenie jakby świat stanął na głowie. Kolory zmieniły odcień, dźwięki zmieniły tony, powietrze stało się ciężkie i lepkie, a zapachu który doświadczyli nie da się ująć w słowa. W subtelnej materii świata otwarła się na mgnienie oka szczelina, wyrzynając w umysłach zgromadzonych piekącą ranę.

Po czasie potrzebnym na jedno uderzenie serca rzeczywistość implodowała, a świat powrócił do względnej normalności. Wrażenie minęło i pozostawiło po sobie ledwie mglisty ślad, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło. W powietrzu zawisło jednak przeczucie, jakiejś mrocznej obecności.

Wtem znikąd wybrzmiało pojedyncze słowo, brzmiące niczym szelest liści, powiew wiatru, odgłos odległej burzy i szept trawy. Wiatr zadął silniej zrywając z potężnego dębu wiele liści, które uniósł potem w stronę ziemi, gdzie zawirowały niczym miniaturowe tornado, przybierając w końcu z goła ludzki kształt. Chwilę potem zebrani zorientowali się już, że nie patrzą na wirujące liście, lecz odzianą w płaszcz postać. Ta zwróciła się do drzewa w te oto słowa:

- Dziękuję ci, za ten dar. Dziękuję, że użyczyłeś mi budulca na to ciało. Dobrze znów być w tym świecie.

Postać zwróciła twarz w stronę maga wyczuwając jego obecność, a potem także obecność innych. W jej dłoni zalśniło znikąd barachitowe ostrze. Wtem jednak przybysz zrozumiał, iż ci na których patrzy nie przybyli tu za nim, lecz byli tu wcześniej. Schował więc broń i odezwał się:

- Wybaczcie, że przerywam wam... to co wam przerywam. Nie zamierzałem tego czynić, zwykle to miejsce jest puste, a przynajmniej przebywają tu bardziej znane mi istoty.
Awatar użytkownika
Rotohus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rotohus »

Wyskoczył zza drzewa i błędnym wzrokiem rozglądał się po obecnych. Wśród nich dojrzał również tego, który wywołał u niego tą falę agresji.
- Ty! - krzyknął i wskazał na nowo przybyłego. Eksplozja energii, która dotarła do czułych zmysłów Rotohusa rozrywała mu czaszkę i powodowała narastające napięcie w mięśniach. Z każdą sekundą jego wzrok płonął coraz bardziej, a w jego ścięgna wlał się żar, który domagał się użycia siły. Nie zwracając uwagi na inne postaci ruszył biegiem prosto na obcego. W połowie odległości nagle stanął w miejscu i wybuchnął szczerym śmiechem.
- No nie przesadzajmy. - Zaczął zataczać się ze śmiechu, zbliżając się jednocześnie do maga i chowając broń.
- Co w tym lesie jest takiego, że przywiało was tutaj aż tyle? - Przestał się śmiać lecz uśmiech dalej gościł na jego twarzy. Szedł przed siebie z wysoko podniesioną głową, a gdy dotarł wreszcie do swojego celu, wyciągnął prawicę w geście powitania i rzekł:
- Tak łatwo nie dam się sprowokować - Spojrzał głęboko w oczy nieznajomego.
- Nie taki diabeł straszny jak go malują co?
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Brwi przybysza powędrowały w górę, w całkiem ludzkim geście zdziwienia. Oczywiście przez długie lata swojego życia Meridion - bowiem nim był ów Wędrowiec - widział wielu wariatów i osób nie do końca zdrowych na umyśle. Ba! W miejscach w których bywał, trudno było pozostać normalnym. Tak więc zdziwienie, które go opadło nie było zdziwieniem zbyt wielkim, aczkolwiek nie spodziewał się spotkać osoby niezrównoważonej psychicznie w takim spokojnym miejscu jak to.

Meridion sceptycznym wzrokiem obejrzał wyciągniętą w jego stronę dłoń, zastanawiając się czy nie oszczędziłby sobie kłopotów w przyszłości, gdyby teraz ją odciął. Po chwili przypomniał jednak sobie ten dawno nie używany gest - cóż przebywanie w innych wymiarach, czy też pośród elfów, smoków bądź innych starych ras mogło sprawić, że zapomniał tak prozaicznego gestu. Nie chcąc komplikować sobie spraw i chcąc zażyć nieco spokoju po burzliwych czasach jakie właśnie zostawił za sobą, uścisnął dłoń nieznajomego, bacząc by przypadkiem jej nie zmiażdżyć. Musicie zrozumieć - przyzwyczajenie się do nowej materialnej powłoki zwykle trochę trwa.

- Witał - powiedział spokojnym tonem, który niemal mógł należeć do zwykłego człowieka. - Jeśli chcesz możesz mnie nazywać Meridionem.
Awatar użytkownika
Lyric
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lyric »

Kobieta właśnie klęknęła przed starcem, coś do niego mówiła, coraz bardziej wyglądało to jak jakiś rytuał inicjacyjny w jakiejś sekcie. Wtedy usłyszał z tyłu jakiś ruch, odwrócił się gwałtownie, wystraszony, starając jednak by ci z przodu go nie usłyszeli. Ktoś stał przed nim, człowiek? A może nie? Niczego nie można było być pewnym. Wtedy znów usłyszał jak coś spada na ziemię, a osoba przed nim wydawała być się niemało zdziwiona. Kolejny rzut oka na scenę zza drzewa ukazał mu kolejną osobę, która również zeskoczyła z drzewa.
- Cicho, bądź cicho.
Niemal krzyknął szeptem do Mowetta.
- Tamta kobieta zeskoczyła niedawno ze sporej wysokości, a upadła tak, jakby spadła z pół metra, a ten starzec zna moje imię mimo że nigdy w życiu się nie spotkaliśmy.
Dodał wyraźnie zdenerwowany, w tym momencie rzeczywistość zawirowała, to było za dużo dla Lyrica, jego biedny umysł nie wytrzymał tej magii, a świadomość chłopaka odeszła jak przy omdleniu, jednak ciało nie zemdlało. Włosy Lyrica wydłużyły się i zmieniły barwę na biel, a oczy stały się zielone, jadowicie zielone, gdy wszystko się skończyło, nowa osobowość spojrzała na Mowetta z szaleństwem w oczach i złośliwym uśmiechem.
- Kim jesteś? Odpowiadaj natychmiast!
Niemal krzyknął, wyciągając broń jednak usłyszał głosy z pobliża dębu. Spojrzał w tamtym kierunku, widząc uzbrojonych ludzi. Niewiele było trzeba młodzianowi.
- Co to za zbiorowisko szaleńców?!
Zapytał, wołając do zbiorowiska pod dębem i ruszając w ich stronę z uniesionym mieczem, próbując jednocześnie wyciągnąć ze sobą Mowetta, ale nie szarpał się z nim, więc mógł po prostu się nie ruszyć, lub w każdej chwili się wyrwać. Na twarzy białowłosego malowało się czyste szaleństwo, przesycone rządzą mordu.
Awatar użytkownika
Mowett
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mowett »

Kiedy nieznajomy szarpał nim i z paskudną miną zadał jakieś pytanie Mowett był w stanie jedynie otworzyć szerzej usta i przybrać jeszcze głupszy wyraz twarzy. Nie była to może najlepsza możliwa odpowiedź, ale nie był w stanie zdobyć się na cokolwiek lepszego. To co się działo dookoła zdecydowanie przerosło prosty umysł żeglarza i teraz był w stanie jedynie na przemian wytrzeszczać i mrużyć oczy. Kiedy ochłonął na tyle, żeby znowu reagować na bodźce poczuł, że ktoś szarpie go za sobą. Co gorsza szarpał go w stronę tych przerażających skoczko-diabłów spod dębu. "Akolita albo opętany!" przeszło mu przez myśl, jak w końcu mógł nazwać kogoś kto w czasie jaki jemu zajmuje splunięcie potrafi zmienić kolor włosów i sposób zachowania? Stavor nie miał zamiaru zostać złożonym w ofierze, więc szarpnął z całej siły, wyrwał się z chwytu nieznajomego i mając przerażającą świadomość, że nie ma szans na ucieczkę, próbował przygotować się do walki i nieuniknionego pożarcia. Ostatecznie może uda mu się kogoś skrzywdzić jeżeli będzie dość odważnie machał mieczem.
- O bogowie - wezwał niebiańskiej opieki i w dziwny sposób pokrzepiony stanął pewniej na nogach.
Awatar użytkownika
Kirieth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kirieth »

Opuściła miecz, lecz nie chowała go, a jej mięśnie było cały czas w gotowości do obrony. Była zła, denerwowały ją te wszystkie osoby. Skąd się ich tutaj tyle wzięło? O ile spotkanie dwóch istot można jeszcze było tłumaczyć przypadkiem, to dlaczego nagle cała wataha wilków zleciała się tam, gdzie i ona akurat była? Miała ochotę wszystkim porządnie przywalić, a potem odejść.
- Co jest, do cholery jasne, z Wami wszystkimi?! - zapytała nagle, nie zauważając, że prawie krzyczy. - Jak kruki nad padliną się zebraliście! - rzuciła, po czym westchnęła ciężko, niemalże rezygnując z dalszego odpoczynku. Mimo że lekki sen ją pokrzepił, to i tak jej ciało nie odpoczęło tak, jak należy. Może powinna udać się do jakiejś karczmy? Mogła by się pożywić i napić. Tak, to zdecydowanie dobry pomysł.
- Dziadku, dziękuję za propozycję, ale widzisz, mnie do zielska nie ciągnie. - powiedziała do starca, starając się nadać swojemu głosowi miły ton. - Nie do tego mnie od młodego uczono. - dodała.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Gdy Lyric ruszył w ich stronę, Meridion natychmiast zmienił pozycję, a w jego wyciągniętej lewej ręce pojawiła się broń zgoła przypominająca kuszę. Nie miała jednak łęku, a jej powierzchnię pokrywał szereg run. Wprawdzie broń nie była w stanie wyrządzić żadnej krzywdy zwykłemu człowiekowi, jednak wyczulone magiczne zmysły Wędrowca mówiły mu, iż to nie jest zwykły człowiek.

- Stój - powiedział, a nie było to tylko zwykłe słowo. W Lyrica uderzyła fala mocy, oblewając go i wiążąc w miejscu, skuteczniej niż grube łańcuchy.

Meridion oceniał go przez chwilę, gdy nagle zwrócił głowę w górę... gałęzie dębu szeptały. Wędrowiec westchnął cicho, po czym schował tajemniczą broń pod płaszcz. Zmrużył oczy, po czym odezwał się do zebranych aksamitnym głosem, wywołującym w ich umysłach błogi stan spokoju i bezpieczeństwa:
- Nie wiem kim jesteście, ani co tu robicie, nie widzę jednak powodów by wznosić broń w tym miejscu. Duchy tego lasu nie są zadowolone z naszego zachowania i lepiej nie drażnijmy ich.

Oczy przybysza otwarły się szerzej, po czym z uśmiechem na ustach powiedział już całkiem ludzkim głosem:
- Nie wiem jak wy, ale ja jestem strasznie głodny. Wydaje mi się, że nie daleko stąd rosło wiele krzaków jeżyn.
Awatar użytkownika
Lyric
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lyric »

Szedł w kierunku czwórki dziwnych istot pod dębem, w tym czasie człowiek którego za sobą wyciągnął zwyczajnie mu się wyrwał, nie miał zamiaru nic z nim robić, a niech nawet ucieknie, co go to obchodzi. Kobieta wyglądała na zdenerwowaną, natomiast najnowszy jegomość wydawał się być wręcz "zbyt" pewny siebie. Tymczasem człek za nim jakby nabrał odwagi "no, przynajmniej wiemy, że nie baba" pomyślał białowłosy z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Towarzystwo widać go zignorowało, więc postanowił zawołać do nich ponownie, w tym czasie dziwak kazał schować broń... co? schować broń? Może co najwyżej powstrzymać się... na chwilę... przed zrobieniem tu rzezi, ale schować broń?! Co on jakiś walnięty obrońca drzew? "Chędożony przez lisa druid", pomyślał, ale opuścił miecz.
- Pytałem, coście za jedni, fanatycy?!
Powtórzył krzykiem, wyraźnie zdenerwowany, że nie otrzymał odpowiedzi na pierwsze pytanie.
- Wyglądacie na jakąś idiotyczną sektę, jak tak jest, to mam zamiar wybić was jak mrówki na posesji.
Dodał, z tym samym szaleńczym wyrazem twarzy.
Awatar użytkownika
Rotohus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rotohus »

Spojrzał na Meridiona i skinął mu nieznacznie głową.
- Nikt tutaj nie ma złych zamiarów. - Powiedział zerkając na rozeźlonego Lyrica i dziewczynę. Jednocześnie starał się wsłuchać w szepty lasu i duchów, wyczytać ich aurę i nastawienie. Starał się jednocześnie nie spuszczać z oka krzyczącego jegomościa, który wydawał się wręcz rwać do walki. Ręka Rotohusa zatrzymała się na rękojeści miecza, gotowa w każdej chwili zareagować na agresję. Badając magiczną energię wszystkich istot i dokonując szybkiej analizy doszedł do wniosku, że w razie bitki tylko jedna osoba, której prawicę jeszcze przed chwilą ściskał stawiła by mu większy opór, a być może nawet posłałaby go ponownie do Piekła. Resztę prawdopodobnie udałoby mu się uspokoić.
- Nie mam ochoty walczyć ale mój wypalony smak chętnie sprawdzi jak smaczne są te jeżyny. - Zerknął na pozostałych obecnych.
- Idziemy? - Zapytał, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Awatar użytkownika
Mowett
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mowett »

Mowett nie mógł się powstrzymać i nagle parsknął śmiechem. Fakt, że został zaproszony na jeżyny przez osoby które zdążył uznać za "nienaturalne" rozbawił go na tyle, że zapomniał o dotychczasowym strachu jaki w nim budziły. Sytuacja wydawała mu się tak nienaturalna i groteskowa, że przez chwilę zastanawiał się czy przypadkiem to nie delirium, ale ze smutkiem musiał to wykluczyć. Był niemal pewien, że jest trzeźwy, a nawet po pijaku nie wyobrażał sobie tak niewiarygodnych rzeczy.
- Kim wy do diabła jesteście? - zapytał nieco ośmielony dzielnie tłumiąc śmiech - Czcicielami jeżyn? Składacie im ofiary z dobrej gleby i wody? Bo na prawdę zachowujecie się... dziwnie.
Nagle pożałował swoich słów. Znowu nie pomyślał przed gadaniem i nie wiadomo co się wydarzy. Kto wie może to był jakiś test? Może powinien był podać hasło?
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Meridion postanowił nie reagować na zaczepki Lyrica. Wyglądał na takiego, który miał więcej piany na ustach niż siły i mocy. Oczywiście w towarzystwie zwykłych śmiertelników, byłby trudny do powstrzymania, jednak tutaj zgromadziło się iście szacowne towarzystwo. Cóż, Wędrowcowi oczywiście zdarzało się bywać w towarzystwach o niebo dziwniejszych i specyficznych, więc sytuacja dla niego nie była ani trochę niezwykła.

Gdy najniepozorniejszy z zgromadzonych odezwał się, Meridion przeniósł na niego wzrok. Ten chyba wystraszył się tego gestu, więc Wędrowiec uśmiechnął się przyjaźnie. Dość rzec, że ten uśmiech wcale nie poprawił sytuacji. W oczach człowieka ten uśmiech musiał wyglądać co najmniej podejrzanie. Westchnął po czym przemówił spokojnie:
- Istota, która nie potrafi się cieszyć z drobnych przyjemności, która miast żyć dniem obecnym wybiega zbyt daleko w przyszłość lub przeszłość, nie zasługuje by żyć i stąpać po tej krainie. Zresztą... jedzenie jeżyn to tylko jeden z wielu sposobów na spędzenie chociaż części wieczności.
Awatar użytkownika
Lyric
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 81
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lyric »

Białowłosy poczuł się co najmniej niedoceniony, a dziwna zgraja spod drzewa zdawała się wcale, a wcale nie czuć w żadnym obowiązku by zwrócić na niego należytą uwagę.
- Słuchajcie... czciciele jeżyn...
Powtórzył słowa wypowiedziane przez Mowetta, które tutaj bardzo dobrze pasowały.
- Za kogo wy się niby macie, co? Banda skretyniałych dziwolągów.
Cóż, nie czuł się w żaden sposób zobowiązany do przestrzegania kultury, a już na pewno nie przed obcymi, nie znał ich, nie wiedział na co ich stać, ale nie czuł się zagrożony, można to nazwać odwagą, można głupotą, ale on raczej był chory, bo przesadna pewność siebie to choroba, gdyby mógł pobiegłby na olbrzymiego, dorosłego, w pełni sił, smoka, uzbrojony w znalezione kamienie i walczyłby z nim do czasu aż nie wyzionąłby ducha, a wszystko dlatego, że... no właśnie, czuł się przesadnie pewny siebie, a nad tym wszystkim dominowała jeszcze przesadna, chora duma, która dawała mu poczucie spełnienia tylko gdy pokonywał przeciwnika, ale nie byle jakiego, im przeciwnik był silniejszy tym lepiej, nie tylko od niego silniejszy, silniejszy od pozostałych których pokonał, a każdy kolejny przeciwnik dawał mu więcej siły i doświadczenia, nie ważne czy wygrał, czy przegrał. Również i tym razem czuł się tak jak się czuł. Podniósł miecz do góry, a ostrzem wskazywał na każdego po kolei... starzec... kobieta... dziwny facet i świrnięty, tajemniczy koleś... miecz wskazał na dziwnego faceta, którym okazał się Rotohus.
- A ciebie rozwalę przybłędo.
Dodał ze złośliwym, szyderczym uśmiechem i chaotycznym spojrzeniem, z oczami przepełnionymi czystym szaleństwem.
Awatar użytkownika
Rotohus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rotohus »

Już drugi raz w tym miejscu ktoś groził mu bronią. I tak jak poprzednio przez myśl bohatera przewinęła się myśl: "Może być ciekawie...". Od dość długiego czasu nie miał on okazji aby wykazać się w walce i mimo iż nie lubił pojedynków pewna część jego umysłu wręcz domagała się kolejnej batalii.
- Może chociaż nie tutaj? - Zapytał Rotohus uśmiechając się złośliwie, tym razem nie kryjąc już swojej twarzy. Zdrowy rozsądek i długie lata przelewania krwi cały czas starały się powstrzymać bohatera od podniesienia rzuconej mu przed chwilą rękawicy. Toteż mając nadzieję, że przestraszy napastnika ściągnął pelerynę, przerzucił ją przez ramię i ukazując się w pełnej zbroi, po czym... wysunął swoje skrzydła szeroko je rozpościerając. Czarne jak noc pióra lekko zatrzepotały na wietrze. Wojownik odpiął swój miecz, owinął go w pelerynę i odłożył na bok, po czym chwycił mocno w dłonie przypiętą do pasa halabardę, której ostrze w tym momencie zajarzyło się delikatną czerwienią.
- To jak? Odpuszczasz czy przenosimy się w inne miejsce? - Powiedział mając w zamyśle jednocześnie to, że w razie agresji użyje skrzydeł aby wlecieć na gałęzie drzewa - poza zasięg napastnika.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości