Równiny AnduriiOpis zamku i gościna

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Opis zamku i gościna

Post autor: Lentir »

Zamek otaczały ziemie chłopów. Jeszcze dalej rysował się zarys lasów i jezior należących do klarów.
Aby dostać się do zamku, trzeba było poczekać jak opuszczą most zwodzony i podniosą stalowe kraty. Nad wejściem powiewał flaga z herbem rodu z Klarów. Herb z rodu Klarów przedstawiał po jednej stronie ptaka dudka, a po drugiej orła. Wejścia pilnowali strażnicy uzbrojeni w halabardy, miecze, sztylety i zbroje. Po wejściu widać łuczników i kuszników w wieżach strzelniczych i na murach. Nad wieżami powiewały duże flagi z herbem rodu Klarów. Mury zbudowane są wytrzymałego granitu. Na powierzchni znajduje się kilka zabudowań. Większość pomieszczeń jest pod ziemią aby dostać się pod powierzchnie trzeba zejść specjalnym zejściem.
Pod ziemią można znaleźć więzienie z maszynami do tortur. Pokoje do gościnny spania. Salon, gdzie przyjmuje się gości. Nawet dziedziniec z fontanną. Zbrojownia, gdzie leży zapasowa broń. Pokoje dla służby i strażników. Spichlerz w razie oblężenia. Są ukryte komnaty i tajemne przejścia, o których wiedzą tylko członkowie z rodu Klarów. Nawet Lentir ma swoje prywatne ukryte pomieszczenie.
Na powierzchni znajduje się stajnia, zbrojownia, wartownia, zamek , w którym jest przejście do podziemia, spiżarnia i pomieszczenia do ochronny przed deszczem.
Jednym z istotniejszych informacji jest to, że strażnikami nie są ludzie tylko elfy leśne i demony.

Wjechał na dziedziniec oddał konia stajennemu i zszedł tunelem do swojej komnaty.
Ostatnio edytowane przez Lentir 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Elayen
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elayen »

To był zwykły dzień w jej służbie.
Elfka imieniem Elayen pracowała w kuchni, jako kucharka. Gotowała pyszne potrawy dla króla i dworzan. Chociaż nigdy się nigdzie nie osiedlała, to ta praca sprawiała jej wielką radość. Nie chciała z niej odchodzić.
Kuchnia była ogromna, wyposażona w najlepsze sprzęty kuchenne. Ściany były zrobione z granitu, a kinkiety z brązu. Wielki żyrandol, dodatkowo ozdabiał kapitalne rysunki na suficie.
Osobiście znała wszystkie osobowości w zamku. Jeżeli ktoś nowy się pojawiał, to albo o nim usłyszała, albo się sama dowiadywała.
Dziś dostała zlecenie aby przynieść kilkadziesiąt produktów spożywczych ze spiżarni z około 10 list. Popędziła więc w podskokach do niej, szczęśliwa jak nigdy. Otworzyła zamknięte drzwi, osadzone w małej, kamiennej piwniczce, które otwierało się na zdobiony, mosiężny klucz, i chwyciła kilka koszyków, stojących obok wejścia. Szybko pozbierała wszystkie produkty. Postawiła kosze obok mnie i zamknęła spiżarnię.
Nie śpieszyło jej się do zamku, bowiem główny kucharz jeszcze nie przyszedł do pracy. Dzisiejszego dnia była piękna pogoda.
Lepiej dla mnie! - Pomyślała sobie.
Podczas jej spacerku, zauważyła fioletowego motylka, latającego sobie beztrosko, wśród egzotycznego ogrodu, pełnego rozmaitych, kolorowych kwiatów. Popędziła za nim wzrokiem, ponieważ nie chciała biegać w taki upał, i to jeszcze z naręczem koszyków. A nie mogła ich poprostu zostawić, bo gdyby zauważyli ją słudzy króla, bądź on sam, byłby raczej niezadowolony.
Kiedy tak patrzyła na motyla, wpadła na kogoś.
Był to rosły mężczyzna, mierzący około dwa metry wzrostu, który miał zielone oczy, czarne włosy i dwie sterczące szable wystające zza jego umięśnionych pleców. Najpierw mnie olśniło, że spotkałam takiego mężczyznę, lecz jakby się przyjrzeć jego wyrazowi twarzy i szablom, to był dość barbarzyński. Ale cały jego wygląd budził zwodniczy efekt zaufania lub szacunku. Nie ufała takim typkom.
- Hmm... przepraszam bardzo, proszę pani. Nic się nie stało?
- Nie, nic, dziękuję - Pff, pierwsze zwykłe wrażenie.
- Pomóc ci? - Zapytał się.
- Raczej... - Nie mogła dokończyć zdania, ponieważ chłopak już sięgnął po kilka warzyw i owoców, które wypadły z moich koszyków.
Hmm... Może nawet miły jest.
- Dziękuję. - Odpowiedziałam.
- Nie ma za co. - Szczerząc się do mnie zobaczyłam jego białe zęby oraz zielone oczy wwiercające się w nią, jakby chciał przeniknąć w jej osobę czy coś w tym rodzaju. Natychmiast spuściłam wzrok.
- Muszę już wracać do pracy. - Odpowiedziała.
Nie odpowiedział już nic. Popędziła do kuchni szybkim marszem.
Ostatnio edytowane przez Elayen 13 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Po drodze wpadł na pewną elfkę. Wdał się z nią w drobną dyskusje i podał jej warzywa, które upadły na ziemię, po czym poszedł do komnaty opiekuna zamku, któremu oddał posiadłość w opiekę. Otworzył drzwi komnaty i uległ zaskoczeniu. Za drzwiami była sala królewska, a na tronie siedział jakiś jegomość nie przypominający w ogóle dawnego opiekuna.
- Ktoś ty? - zapytał Lentir
- Król tego zamku i włości. Przejąłem ten zamek jakiś czas temu.
- Wolne żarty - odparł z oburzeniem - to ja, Lentir, Klar z rodu Klarów, jestem prawowitym właścicielem zamku!
- Byłem na to przygotowany. Straże, pojmać go! - zaczął wykrzykiwać.
Przybiegło dziesięciu strażników z halabardami.
Lentir wyciągnął szable. "Pora to zakończyć" - pomyślał. Wdał się w wir walki, zabijając wartowników.
Zbliżał się groźnie do uzurpatora.
- Ja ci dam królowanie, oszuście, na mych włościach - powiedział. Jednym szybkim ruchem ręki rzucił sztylet, który trafił w serce osobnika.
Wyszedł na balkon zamku i zaczął mówić:
- Strażnicy i wszyscy mieszkańcy zamku! Jako prawowity właściciel przejmuję władzę nad fortecą. Ja jestem hrabią z rodu Klarów, Lentir Klar. Jeśli jest ktoś mi przeciwny, pozwalam mu odejść. Jeśli ktoś ze mną i mnie popiera, może zostać. Obiecuję,
że będę dobrze rządził i płacił należne wam pensje za służbę u mnie.

Przez otwarte wrota poszło tylko kilka osób. Reszta zaczęła bić brawa. Po tym powróciła do swoich obowiązków.
Lentir kazał pochować ludzi za zamkiem.
Poszedł do łazienki, umył się, zgolił zarost, wyczyścił ubranie z kurzu. Do kuchni poszedł w celu zjedzenia czegoś.
Napotkał znajomą mu elfkę.
Witam, nie mieliśmy okazji poznać swoich imion - ucałował w wyciągniętą rękę - zwą mnie Lentirem.
Awatar użytkownika
Elayen
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elayen »

Kiedy wróciła do kuchni, o dziwo główny kucharz już dawno wrócił i czekał na nią.
"Jezu, ale wpadłam" - pomyślała sobie.
- No, a gdzie to się było? - zapytała się Berenika, mała krasnoludka. Nie zamierzała jej mówić o spotkaniu z nieznajomym.
- Byłam po warzywa i owoce, specjalnie do twojej pracy - odparła.
- Ale coś cię długo nie było - zaciekawiła się krasnoludka.
- Miałam pewne problemy ze znalezieniem koszyków - usprawiedliwiła się. Berenika nie zadawała już dalszych pytań.
Poszła na swoje stanowisko, a dokładniej obok miedzianych garnków postawionych na stalowej kuchence. Nagle w oddali rozległy się liczne oklaski. Nie wiedziała, co to było, lecz wraz z całą kompanią kucharzy i kucharek wyszły na zewnątrz. Reszta sług też tak poczyniła.
Nagle ujrzała tego samego mężczyznę wydzierającego się, że jest on Lentirem Klarem z rodu Klarów. Nie wie, dlaczego mu uwierzyła, lecz nie zaczęła klaskać jak inni.
"Nie obchodzi mnie zbytnio polityka, ale może będzie z niego dobry król... Może" - pomyślała sobie.
Potem wrócili do kuchni. Na dworze było tak rześko i świeżo, a tu nagle wielki zaduch. Odetchnęła, mając na myśli cztery godziny w pracy.
Wtem do kuchni wszedł ten sam mężczyzna, którego spotkała i tego, który się wydzierał na zamkowym balkonie. Miał zamiar podejść do kuchni, lecz nagle zwrócił się ku niej.
- Witam, nie mieliśmy okazji poznać swoich imion - sięgnął po jej rękę i ją ucałował - zwą mnie Lentirem.
- Witam, nazywam się Elayen Elendil. Miło mi - odparła zaskoczona jego szarmanckim zachowaniem. A taki skryty się wydawał przy pierwszym spotkaniu. Wszystkie kucharki, oprócz kucharzy, patrzyły się na nią z wielkim zdumieniem. Nie spodziewały się tego, ponieważ zawsze w kuchni była skryta. Zarumieniła się, lecz starała się to ukryć drobnym zaklęciem. Lentir podszedł do kuchni i poprosił o posiłek. Niosąc tacę z schabem, ziemniakami i kompotem, pomaszerował do publicznej jadalni, w której nie było prawie nikogo.
Elayen zaś poszła do łazienki wszystko sobie przemyśleć.
Łazienka mieściła się na końcu dosyć małego korytarza, który był zdobiony drewnianymi panelami. Pomieszczenie samo było udekorowane tym samym drewnem co w korytarzu. Na ścianie po prawej zawieszone było lustro, a po lewej dwa małe obrazki, przedstawiające statek na pełnym morzu oraz nieznaną wyspę.
Usiadła na ubikacji, nie mając gdzie indziej,i zaczęła rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Przypomniało jej się dzieciństwo, Szepczący Las i jej rodzina, lecz co kilka minut pojawiały mi się zielone plamy i rysy Lentira. W sumie to nie zakochała się w nim, lecz czuła z nim bardzo dziwną, dotąd nie znaną więź. Był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała, i nie wiedziała w ogóle jak to jest mieć takiego brata, co zawsze cię obroni i postawi się za tobą. Możesz zawsze się z nim posprzeczać.
Nieświadomie zaczęła płakać rzewnymi łzami.
Ostatnio edytowane przez Elayen 13 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Zjadł w stołówce swoje danie. Przechadzał się między korytarzami kiedy usłyszał, że ktoś płacze. Zlokalizował kierunek, skąd szloch dochodził.
Zapukał do drzwi. Po nieotrzymaniu odpowiedzi lekko uchylił drzwi. Zobaczył płaczącą elfkę. Podszedł do niej.
- Nie płacz, Elayen. Co się stało? - zapytał. Jego twarz wyrażała troskę i zmartwienie.
- Nie płacz, bo serce mi się kraja - powiedział. Wziął taboret z pobliskiego pokoju, postawił go przy elfce i usiadł koło niej. Czekał, aż się uspokoi i będzie zdolna do rozmowy.
Awatar użytkownika
Elayen
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elayen »

Kiedy tak płakała, znowu przyszedł Lentir. Nie wie po co, ale nie zamierzała mu nic mówić ani wyjaśniać.
- Nie płacz, Elayen. Co się stało? - spytał.
Po nieotrzymaniu jej odpowiedzi powiedział:
- Nie płacz, bo mi się serce kraja. - Na to też nic nie odpowiedziała.
Siedział tak przy niej bardzo długi czas, więc w końcu elfka nie wytrzymała.
- Odejdź - powiedziała.
- Yyy... Co? - zapytał.
- Odejdź. Nie chcę z tobą rozmawiać. Za dużo chcesz wiedzieć! - wykrzyczała stojąc nad nim.
Patrzyła tak w jego zielone oczy, lecz w końcu wyszła z łazienki, biegiem. Odwróciła się i nikogo już w łazience nie ujrzała. Biegła tak przez długi korytarz, aż wreszcie dobiegła do drzwi jadalni, uprzednio wyjaśniając jej wyjście.
Biegła przez egzotyczny ogród, gdzie ujrzała motyla i Lentira. Znowu zaczęła płakać. Uciekła jeszcze dalej, do magazynu kuchni, gdzie przetrzymywane były wszystkie rzeczy kucharzy w skrytkach. Wzięła wszystkie swoje rzeczy i poszła do stajni szybkim marszem.
Kiedy znajdowała się w stajni, zaczęła się przebierać. Założyła swój wojenny strój i uciekła ze swoją klacz Iris, dotychczas będącą w stajni.
Jechały tak razem galopem przez kamienne miasto, pełne zdziwionych ludzi, patrzących na nie jak na wariatki, czy coś w tym stylu.
Wyjechały z miasta na wielką polanę, gdzie znajdowały się chaty wieśniaków i dalekie pola rolnicze, które mieniły się kolorami jesieni, lecz widziała też niektóre zielone pola.
Jechały razem przed siebie do okolicznego miasta Valladon. Nie wiedziała, po co ona tam jedzie, lecz wiedziała, że coś ją tam spotka. Coś bardzo ważnego.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Przewrócił się do tyłu na swoim taborecie, uderzył się przy tym w głowę. Wstając chwycił się za bolące go miejsce.
- To nazywa się mieć szybkie wyjście bez jakiegoś konkretnego wyjaśnienia - powiedział do siebie.
Nie próbował nawet gonić elfki, bo miał małe szanse na jej dogonienie. Wziął taboret i odstawił na miejsce. Skierował kroki do swojej komnaty. Musiał zająć się bieżącymi sprawami zamku.
Ciąg dalszy: Lentir
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości