Danae[Karczma pod Czarnym Jednorożcem]

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

[Karczma pod Czarnym Jednorożcem]

Post autor: Silv »

(Poprzednie)

Na szczęście okazało się, że Danae jednak nie jest tak daleko. Już popołudniu zauważyli znaną dobrze Silverenowi wieżę Danae, a po dwóch godzinach ciągłego marszu dotarli do murów. Silveren nie był zbyt rozmowny. Zastanawiał się jak jego dawni 'przyjaciele' przyjmą wiadomość o jego powrocie. Mało komu udawało się uciec z Nandan-Ther. Plotki mówiły, że nikomu. Jeśli to była prawda to wieść o tej spektakularnej ucieczce musiała już dotrzeć do Czarnego Jednorożca. Wisiał Silvowi przysługę i lepiej było dla niego, żeby już szykował się do jej spełnienia. Może się jednak zdarzyć, że trzeba będzie mu pogrozić. W międzyczasie myślał też o innych 'przyjaciołach' w innych miastach, o jego pieniądzach zgromadzonych w banku. Będzie teraz tego wszystkiego potrzebował, aby opłacić odpowiednich ludzi. Musiał zapaść się na jakiś czas pod ziemię, aby sprawa ucichła, a później wrócić do robienia pieniędzy. Bo na tym znał się dobrze. Jednak miał jeden nadrzędny cel, a właściwie dwa, do spełnienia których potrzebował właśnie powrotu do dawnej pozycji w kręgach przestępczych: musiał uwolnić brata, a po drugie chciał się zemścić na tym, który sprzedał jego i jego brata, a wiedział już, że Czarny Jednorożec może coś wiedzieć na ten temat.
Gdy znaleźli się na skraju lasu, blisko głównego traktu, prowadzącego do Danae, odwrócił się do kobiet.
- Główna brama na pewno jest zamknięta. Będą sprawdzać każdego, kto zechce przez nią dostać się do środka. Musimy wymyślić inny sposób. Jakieś pomysły?
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Droga szczęśliwie nie okazała się zbyt długa. Melpomene szła trochę jak we śnie, pogrążona we własnych myślach - taki był jej sposób na dłużącą się wędrówkę. Zastanawiała się, kiedy znowu spotkają Galanotha i czy Silveren zamierza opuścić ich towarzystwo... Nie umiała jasno zdefiniować swoich uczuć odnośnie mężczyzny; skoro jednak uratowała mu życie, to było coś więcej niż przelotne spotkanie.
Pod murami miasta zadarła głowę i obejrzała je uważnie.
- Cóż...o mnie się nie musicie martwić, nikt nie zwróci uwagi na kota. Dwie osoby łatwiej się prześlizgną niż trzy - zawahała się chwilkę - Umiem używać magii emocji, ale nie wiem, czy na coś się to przyda.
Oceniała mury; czy dałaby radę wspiąć się po nich niezauważona? Mało prawdopodobne, i po co się tym kłopotać, jeśli można przybrać inną, nieprzyciągającą uwagi postać? Nie, kotołaczka nie sądziła, iż natrafią się jej jakiekolwiek przeszkody w przedostawianiu się do miasta. Co jednak z jej towarzyszami?
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Droga była bardzo krótka, przez co elfka nie odczuła wyczerpania. Ethran powoli zdążał za towarzyszami, nie zwracając swoją obecnością niczyjej uwagi. Gdy doszli w końcu do murów Danae, Nilo zastanowiła się pierwszy raz, że mogą mieć teraz poważny problem z przemieszczaniem się pomiędzy i wewnątrz miast, co ją poważnie zmartwiło. Kiedy kotołaczka zaproponowała, że pomoże się dostać Silvowi i Niloufa do miasta za sprawą Magii Umysłu, Kobieta natychmiast pokręciła głową, na zaprzeczenie.
- Nie będzie trzeba - odparła. - Rzeczywiście, na kota nikt nie zwróci uwagi. Więc proponuję, żebyś przedostał się ze mną do miasta na hipogryfie. W końcu potrafi latać - dodała, kierując ostatnie słowa do Silverena. Ethran zbliżył się do Niloufar, a sama elfka czekała na odpowiedź człowieka.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Silveren analizował najpierw słowa Melpomene. Nie zdawał sobie sprawy, że nieustannie kiwał głową, analizując jej plan. Nie znał się zbyt na magii, więc nie wiedział czym jest magia emocji. Już miał otworzyć usta, gdy wyprzedziła go piękna elfka. Miał wrażenie, że odniosła się właśnie do tejże magii, mówiąc, że się nie przyda. Gdy usłyszał drugą część wypowiedzi, jego reakcja była może nie miła, lecz tak spontaniczna, że nie potrafił jej kontrolować. Najpierw zaniemówił, a później pacnął się wnętrzem dłoni w czoło i zaczął się chichrać. Ze szczerym rozbawieniem patrzył na elfkę.
- Wyobrażasz sobie... dwie... postacie, wlatujące... do miasta na hipogryfie? -Zapytał, przerywając zdanie lekkim śmiechem.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

- Nie będzie trzeba. W porządku - przytaknęła - Silv ma rację...być może w nocy nie tak bardzo, ale w dzień hipogryf na pewno przykuje uwagę wielu osób. Powinniśmy poczekać do zmierzchu czy próbować wymyślić coś teraz?
Nie chciała rozstawać się z towarzyszami; bała się, że jeśli coś im nie wyjdzie pozostanie sama w obcym mieście, a tego bardzo by nie chciała. Nie było chyba jednak innego wyjścia.
- Czy do miasta jest tylko jedna droga wejścia? Być może mogłabym wpuścić was jakąś inną, po dostaniu się do środka...poszukać jakiegoś sposobu przedostania się. Od środka będzie łatwiej to sprawdzić, a dla mnie nie ma problemu, by przemknąć się tam i z powrotem.
Denerwowała się; wszak liczenie na furtkę pilnowaną przez jednego zbrojnego lub wcale było bardzo optymistyczne. Większe nadzieje pokładała w odnalezieniu jakiegoś ukrytego przejścia...jak jednak mogłaby na nie trafić? Ewentualnie mogła zapytać któregoś z mieszkańców, ale... Przepraszam, jak najłatwiej przemycić elfkę, zbiega i hipogryfa? Nie.
Olśniło ją.
- Jeśli w mieście są osoby, króre znasz - zwróciła się do Silva - czy nie mogłabym odnaleźć ich i zwrócić się do nich o pomoc? Potrzebny byłby mi tylko jakiś dowód, że faktycznie cię znam.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

- Do zmierzchu już niedługo - odparła Niloufar. Zmęczenie dawało jej w kość, ale i tak uważała, że jakimś sposobem można skorzystać z pomocy Ethrana, by dostać się do miasta.
- To też dobry pomysł - powiedziała elfka, przytakując głową, gdy Melpomene zaproponowała dość radykalne rozwiązanie. - Rzeczywiście, skoro masz tu znajomości... to pewni ludzie mogliby w takim razie pomóc przedostać się przez którąś z bocznych bram - dodała, jakby kontynuując to, co kotołaczka zaczęła swą wypowiedzią. Żałowała teraz, że nie ma wspomnień, bo gdyby nie to, może i ona mogłaby jakoś poszukać pomocy wśród swych dawnych przyjaciół w Danae.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Silveren opanował swoje rozbawienie i starł małą łzę z prawego oka. Mimo pozornego rozkojarzenia wciąż analizował sytuację i wysłuchiwał propozycji towarzyszek. Latanie na hipogryfie kategorycznie odpadało, nawet w nocy. Było zbyt duże prawdopodobieństwo, że jego sylwetka zostanie zauważona w świetle księżyca.
- Niestety dopiero co wyszedłem z więzienia. Nie mam nic, oprócz tego -wskazał na swój tatuaż, pokrywający lewą stronę twarzy.- po czym mogliby mnie teraz rozpoznać. A tego nie mogę Ci przekazać.
Wytłumaczył Melpomene sytuację, żeby nie odczuła się ignorowana, ale w istocie podjął już decyzję.
- Musimy wtargnąć tam siłą. W ciągu mojego życia nauczyłem się trochę o sztuce skrytobójstwa, jednak nie dam rady pokonać większej ilości wrogów. A Ty -zwrócił się do Niloufar- lepiej, żebyś się nie ujawniała i nie zabijała kolejnych żołnierzy.
Zawiesił się na chwilę, udając zamyślenie, a w istocie wykorzystując okazję, aby znów przyjrzeć się pięknej kobiecie. Po chwili odetchnął i usiadł pod drzewem.
- Melpomene. Musisz wykorzystać swoje umiejętności i przelecieć wszystkie bramy. Sprawdź, która jest najmniej obstawiona i wróć z informacjami. Resztą zajmę się sam.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Ucieszyła się, gdy eflka pochwaliła jej pomysł, niestety Silv dość szybko przekreślił te ambitne plany. Jego rozwiązanie znacznie mniej przypadło kotołaczce do gustu - w ostatnich dniach miała tyle doczynienia ze śmiercią i zabijaniem... Cóż, było jednak prawdopodobnie jedynym skutecznym i możliwym. Skinęła więc w milczeniu głową i zmieniła się w niewielkie zwierzę o jasnej sierści, które szybko przemknęło przy murze, po czym przekroczyło bramę, obdarzone jedynie znudzonym spojrzeniem strażników.
Kotka prześlizgiwała się między nogami przechodniów, w końcu przyczaiła się na którymś z drzew, by obejrzeć wszystko wielkimi ze zdumienia oczami. Smukłe, białe budynki, przyozdobione niezwykle misternymi ornamentami były jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie kotołaczka w życiu widziała, tak więc zanim ochłonęła minęło trochę czasu. Zeskoczyła spomiędzy gałęzi i rozpoczęła obchód miasta.
Nie zaliczało się ono do najmniejszych; zmiennokształtna spędziła na obserwacji kilka godzin. Pod wieczór już jej uwagę przykuła niewielka raczej furta niż brama, której pilnowała czwórka ludzi. Jeden gdzieś na chwilę odszedł, pozostało tylko troje... Mel już miała wracać do Niloufar i Silva, kiedy w jej głowie pojawiła się natarczywa myśl.
Skazujesz tę trójkę na śmierć. Jakie masz do tego prawo?
Musimy się dostać do miasta
, próbowała się przed samą sobą usprawiedliwić, jednak nawet własne słowa nie całkiem do niej przemawiały. Ponadto, musiała odpocząć; łapki miała obolałe po kilku godzinach truchtania po bruku. Przybrała humanoidalną formę, co mimo osłaniającego całej twarzy kaptura było dość nierozsądne. Znalazła miejsce, które wydawało się bardzo odludne, zaciszne i idealne na chwilę odpoczynku - odizolowany od reszty miasta niewielki trawnik z małą fonntatną pośrodku. Kotołaczka nie lubiła wody, ale w zbiorniku pływały rybki, co skłoniło ją do przysiąścia na obrzeżu misy. Bacznie obserwowała je, lekko poruszając ogonem, gdy nagle...
Och nie...ty nierozważna idiotko!, pomyślała z przerażeniem. Bowiem usłyszała tuż przy sobie szorstki głos, przemawiający w nieznanym języku. Emocje, jakie wyczuwała, z całą pewnością nie wróżyły dla niej dobrze...
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

- Skoro tak będzie lepiej, to nie będę się wychylała - odparła, gdy Silv ją poprosił, by nie zabijała kolejnych osób. I tak nie miała takiego zamiaru, za dużo krwi już przelała ostatnimi czasy. Mimo tego, że była wojowniczką zaprawioną w boju, i potrafiła z zimną krwią zabić każdego, to jednak chwilami miała po prostu dość tego. Nie była też zbyt zadowolona, żeby Melpomene puszczać samą w głąb tego miasta, ale przemilczała to wiedząc, że tak będzie lepiej.
Z początku elfka się nie odzywała... W końcu nie znała aż tak dobrze Silverena, by móc bez przeszkód z nim rozmawiać na każdy temat. Dopiero po godzinie oczekiwania zaczęła się lekko denerwować o kotołaczkę.
- Nie sądzisz, że to trochę długo trwa? - zapytała, lecz zdawało się, że pytanie po prostu prostu puściła w eter, by przełamać to milczenie i dłużącą się chwile oczekiwania na zmiennokształtną.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Silveren siedział oparty o drzewo, gdy Melpomene dokonała przemiany i pobiegła. Dopiero teraz pomyślał o tym, że kotołaczka jest niedoświadczona w takich rekonesansach i mogła przysporzyć sobie jakichś problemów. Nie raz zajmował się zwiadami i doskonale wiedział, że najmniejszy błąd może kosztować życie zwiadowcy. Jednak z tego co zaobserwował, miała już swoje lata i to był już czas, żeby zaczęła dorastać i uczyć się takich potrzebnych umiejętności. Tak właściwie, chociaż nie wiedział ile ma lat, to nie spodziewał się, że sam jest od niej dużo starszy. A on musiał się mierzyć z takimi zadaniami jeszcze przed dwudziestym rokiem życia. Ciężkie życie nauczyło go radzić sobie w ekstremalnych sytuacjach i dlatego był teraz tutaj, a nie w cytadeli Nandan-Ther; dlatego miał wiele kontaktów, bo był najlepszy w pewnych dziedzinach. W dziedzinach, które będzie musiał wykorzystać, gdy Melpomene wróci z informacjami. Chociaż nie wiele osób chciałoby wieść jego żywot, on cieszył się z szacunku jaki posiadał w przestępczym półświatku, a z poszukującymi go ludźmi nauczył się radzić przez te kilka lat, zanim trafił do więzienia. Radził sobie wcześniej, poradzi sobie teraz. Jedyne czego czasami żałował to to, że nie mógł się zżyć z nikim, poza jego bratem, z którym dzielił do tej pory wszystkie troski, a którego teraz z nim nie było. Z tego faktu wynikał kolejny fakt, że w Danae pomoże Niloufar i Melpomene, postara się dowiedzieć czy są poszukiwane i uwolnić je z tego brzemienia, a wtedy będzie musiał je opuścić. Chociaż był przestępcą to nie mógł sobie pozwolić na obciążanie swoimi grzechami niewinnych istot.
Szczerze mówiąc nie widział jak długo zastanawiał się nad tym wszystkim, ale z zamyślenia wyrwała go piękna elfka.
- Nie sądzisz, że to trochę długo trwa? -Usłyszał pytanie i ocknął się. Zapatrzywszy się w jeden punkt, zastanawiał się jak dużo czasu minęło, odkąd kot ich opuścił. Spojrzał na słońce i oceniając porę dnia, stwierdził, że nie może to być więcej jak godzina. Nie spodziewał się, że aż tak bardzo się zamyślił. Zganił się za to, że zrobił to znowu, a elfka oczekuje od niego odpowiedzi.
- Spokojnie, poradzi sobie. -Odpowiedział.- Widzę, że bardzo się o nią troszczysz, a i szacunku, jakim ona darzy Ciebie, nie sposób nie zauważyć. Jesteś jej jakąś... opiekunką?
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka uśmiechnęła się nieznacznie, i wpatrzyła się w jeden punkt na ziemi pozwalając, by kosmyki jej włosów ukryły delikatny rumieniec na jej twarzy. Trochę się speszyła pytaniem Silverena, bo jakoś do tej pory nie uważała się za jakąś opiekunkę kotołaczki... po prostu uważała ją za swoją towarzyszkę. Ale rzeczywiście szacunku, jakim Melpomene okazywała elfce, nie sposób było nie zauważyć.
- I tak, i nie... - odparła, zastanawiając się, jak to wytłumaczyć człowiekowi. - Jakiś czas temu przypadkowo się spotkałyśmy w Kryształowym Królestwie. Ale wtedy jeszcze nam towarzyszył pewien przyjaciel... Rozdzieliliśmy się, bo w posiadłości przyjaciela naszego przyjaciela zostaliśmy zaatakowani. Galanoth... - zamilkła na chwilę, bo nie chciała wyjawiać imienia rycerza przy człowieku. W końcu elf był jak na razie jedyną osobą, która mogła jej przywrócić chociaż część jej wspomnień... I przypomnieć jej własną przeszłość, której jak na razie nie miała. - Galanoth podążył za jednym z bandytów, który zdążył zbiec. A my - znaczy się ja i Melpomene - miałyśmy podążać do Zielonych Marchii. Do mojej posiadłości - dodała. Nie ufała jeszcze w zupełności Silvowi, lecz i tak zadecydowała, by chociaż część z tego, co dotyczyło wspólnej podróży elfki i zmiennokształtnej, człowiek wiedział. W końcu teraz i on współdzielił znoje tej podróży.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Silveren wysłuchał wyjaśnień i słysząc o celu ich podróży, odtworzył w głowię mapę Alaranii, z której korzystał, gdy parał się przemytem. Po chwili konsternacji stwierdził, że nigdy o Zielonych Marchiach nie słyszał. Z drugiej strony może i dobrze, bo w takim razie tam na pewno nie był poszukiwany. Mimo wszystko postanowił poprosić o wyjaśnienie.
- Zielone Marchie? -Zapytał.- A gdzie to jest?
W miarę jak czas, przeznaczony na oczekiwanie na Melpomene, upływał, Silveren był coraz bardziej głodny. W głębi duszy prosił bogów, że jeśli istnieją, to niech sprawią, że kotołaczka powróci jak najszybciej. Prawda była taka, że wcześniej się o to nie martwił i zaspokajał głód jakimiś owocami, znalezionymi w lesie. Adrenalina, podobnie jak dodawała mu sił, tak zwalczała też głód. Teraz, gdy miał chwilę spokoju, wszystkie potrzeby życiowe uderzały w niego falami, raz jedna, raz druga. Jednak głód był najdotkliwszy.
- Masz może coś do jedzenia? -Zapytał elfki.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka wzięła głęboki oddech. W końcu człowiek nie wiedział nawet, że Niloufar straciła wspomnienia... Ale któż to mógł wiedzieć, niż tylko ona sama, i jej wierny towarzysz - Ethran? Nawet Galanoth był zszokowany tą wiadomością. Przecież podobno znali się wiele lat, podróżowali razem... mieli romans. Tyle wspólnych rzeczy łączyło Nilo wraz z elfem, a ona praktycznie niczego nie pamiętała. Nawet tego, że gdzieś na południe stąd, w Zielonych Marchiach miała swą posiadłość, odzyskaną z rąk bezwzględnego barona Rodira Mont. Ramię w ramię walczyli o wolność ludzi. Razem żyli. Razem byli parą. A teraz, gdy najbardziej go potrzebowała, nie było go przy jej boku, i nie mógł przywołać wspomnień.
- Tylko tyle wiem, iż mamy z Melpomene kierować się na południe od Danae, i w drodze pomiędzy Szepczącym Lasem a wybrzeżem znajdziemy to miejsce - odparła w końcu. - Jakiś czas temu straciłam wspomnienia, a Galanoth jest jednym z tych, którzy znali mnie przez wiele lat, zanim to się stało. Powiedział, że kiedyś miałam w Zielonych Marchiach posiadłość, którą przejęłam po walkach z niejakim baronem Mont... To było wiele lat temu. Thelas chciał pomóc mi odzyskać wspomnienia, a podróż tam jest jednym z jego pomysłów...
Po jej policzku spłynęła łza. Nie sądziła, że to wszystko tak ją rozczuli. Muszę być twarda... Nie mogę za każdym razem płakać na samo wspomnienie o tym, pomyślała, i dyskretnie dłonią wytarła łzy. Nie mogła sobie pozwolić, by Silv uznał ją za jakąś beksę, lub coś w tym stylu. Gdy towarzysz zapytał się o coś do jedzenia, kobieta pokręciła tylko głową.
- Niestety nie... Wszystko, co mogłabym ci zaoferować, straciłam parę dni temu w pożarze. Ale jeżeli nie brzydzisz się drobną dziczyzną, Ethran może coś znajdzie w lesie i upoluje - zaproponowała.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Silv
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Ludzie
Profesje:

Post autor: Silv »

Masz tam posiadłość, ale nie wiesz gdzie to jest? To pytanie cisnęło się na usta wojownika, gdy słuchał opowieści elfki, do momentu, gdy wspomniała o utracie pamięci. Po tych słowach zastanawiał się nad tym, że wiele razy podróżował z Danae od Czarnego Jednorożca do Leonii, do Hetmana, i nigdy nie słyszał o Zielonych Marchiach. Z jednej strony Leonia nie była tak dokładnie na południe od Danae, zaś z drugiej strony, żeby nigdy o tym nie słyszał? Zastanawiał się czy osoby, o których wspomina elfka, nie wykorzystują jej do jakichś prywatnych celów, niekoniecznie legalnych. Nie raz już słyszał o takich sztuczkach, że za pomocą magii czyszczono komuś pamięć, a później wykorzystywano, chociaż częstszym trikiem było zdobywanie władzy nad cudzym umysłem. Ale Galanoth, Thelas? Nie słyszał nigdy takich imion w półświatku. Mogli zmyślić lub być kimś, kto się nie liczy, ale w to wątpił. Ostatecznie nie był to jego interes. A i elfce nie zamierzał zdradzać swoich wątpliwości, żeby jej nie martwić.
A propos zmartwień, to zaczynał się zastanawiać, gdzie podziewa się kotołaczka. Czas mijał, a ona nie wracała. Postanowił dać jej jeszcze trochę czasu, zanim sam wkroczy do akcji.
- Hm... no surowego mięsa nie jadam, nawet w więzieniu nas tak nie karmili. -Odpowiedziawszy na pytanie, uśmiechnął się do elfki.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Serce biło jej tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Obróciła się bardzo powoli, ze źrenicami rozszerzonymi strachem. Wysoki mężczyzna patrzył na nią zimno, dotykając palcami zawieszonej przy pasie kuszy.
Nie miała pojęcia, co mu powiedzieć. Przecież nawet by jej nie zrozumiał, skoro mówi w innym języku! Uciekać? Odruchowo cofnęła się o krok. Wówczas obcy błyskawicznym ruchem wyciągnął dłoń w opancerzonej rękawicy. Mel rzuciła się do panicznej ucieczki, zostawiając oddarty strzęp płaszcza w ręce napastnika.
Już pod postacią kota pędziła, ile sił miała w nogach. Szybko. Byle szybciej. Nie miała teraz czasu na zastanawianie się, kim był mężczyzna, czego od niej chciał i jak na nią trafił. Bądź co bądź, może jej poszukiwał? Przecież pomogła Silverenowi... Biegła, biegła, ale cały czas wydawało jej się, że słyszy za sobą szybkie, pewne kroki - tak jakby mężczyzna mógł spokojnie iść, jednocześnie nie tracąc jej z oczu. W pewnym momencie poczuła palący ból, promieniujący z boku do całego ciała. Wszystko stało się takie niewyraźne. Ostatkiem sił przemknęła przez wąską przestrzeń rozdzielającą dwa budynki, ukryła się i wyczerpana, czekała. Błagam, żeby tu nie przyszedł. Błagam.
Po czasie, który wydał się jej nieskończonością, odważyła się wstać. Powoli, ostrożnie przedostała się z powrotem do głównej bramy. Opuściła teren miasta i podążyła do dwóch bardzo oddalonych sylwetek. Miała nadzieję, że nie martwili się o nią tak bardzo, jak ona niepokoiłaby się o nich gdyby zostawili ją na tak długi czas. Znów przemieniła się w człowieka, otuliła szczelniej płaszczem - ból i osłabienie ustąpiły jedynie w nieznacznym stopniu - i opadła na trawę przy towarzyszach.
- Znalazłam jedno przejście ze wschodniej strony. Pilnuje go tylko czworo ludzi.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo odpowiedziała mu również uśmiechem. Nieobecność towarzyszki też oddziaływała na elfkę, przez co zrobiła się bardziej nerwowa i nie wiedziała, czym się zająć, by przestać o tym wszystkim myśleć. Zaczęła przechadzać się tam i z powrotem, lecz poczuła nagle dziwne zawroty głowy... Zatrzymała się, przymknęła oczy i przycisnęła opuszkami nasadę nosa, mając nadzieję, że to uczucie przejdzie. Rzeczywiście tak się stało, więc Nilo ponownie otworzyła oczy. Gdy kotołaczka podeszła i poinformowała o swych odkryciach, elfka przeszła jeszcze parę kroków... i upadła na ziemię bez świadomości, tak jak ostatnio, w Kryształowym Królestwie.

***

Znów wokół pojawiła się nieprzenikniona czerń. Po chwili rozjaśniło się, ukazując wnętrze jakieś gospody. Wokół panował gwar i śmiech, a zabawa trwała w najlepsze. Nagle drzwi otworzyły się na oścież, najwyraźniej gwardzista stojący za nimi potraktował je kopniakiem. Nastała cisza, i nawet nie było słychać odgłosów z zaplecza lub piętra z pokojami. Gwardzista był wysoki i szeroki w barach, a na sobie miał czarną zbroję ze złotym herbem na napierśniku - pękniętą koroną, podpartą na dwóch skrzyżowanych ze sobą buławach. Czarne włosy i gęsty zarost dawało mu więcej powagi, jak i lat.
- Nazywam się Belenus Fannon i jestem dowódcą gwardii tutejszego miasta. W imieniu króla Godwine'a nakazuję, by wszyscy przedstawiciele elfów, jak i mieszańców, opuścili miasto w trybie natychmiastowym, pod groźbą śmierci. Wszelkim osobom, które dadzą schronienie tym śmieciom - także grozi śmierć. Jeżeli ktokolwiek będzie się buntował przeciw temu, lub pomagał elfom - także grozi śmierć.
Po wypowiedzeniu tych słów, znów zaległa cisza. Jednak po chwili w rogu sali podniosła się wojowniczka w złoto - brązowej zbroi, i była to elfka. Rozejrzała się po sali, po czym ze swoich krzeseł wstało jeszcze parudziesięciu elfów - stanowili oni większość osób, którzy się bawili w tej gospodzie.
- Zdrajca! - ktoś krzyknął.
- Odszczepieniec! - krzyknął ktoś inny.
- Gdybyś rzeczywiście był dowódcą gwardii - odezwała się elfka, która wstała jako pierwsza. - Wiedziałbyś, że Danae jest miastem elfów. I wiedziałbyś także, że herbem miasta nie jest pęknięta korona, lecz jesion zwany Yggdrasil. Więc nie należycie do gwardii, tylko do wysłanników Kościoła Nyphrona, i szukacie tylko wymówki, by wytępić naszą rasę.
Gdy to powiedziała, wystąpiła przed szereg i tylko jeden jej gest wystarczył, by jej współbratymcy wyciągnęli swoją broń i rzucili się na domniemanych gwardzistów.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości