Ciep³y, s³oneczny dzieñ idealnie nadawa³ siê na przechadzkê. Zieleñ ogrodu idealnie komponowa³a siê z soczystym b³êkitem nieba, po którym leniwie sunê³y ob³oki. Spacer po jednej ze ¶cie¿ek sprawia³ Saurze prawdziw± przyjemno¶æ. Natura pozwala³a jej siê zrelaksowaæ i zregenerowaæ si³y. Dlatego nigdzie siê nie ¶pieszy³a. Ze skupieniem przygl±da³a siê drzewom i ro¶linom. Niektóre zna³a ze swoich rodzinnych stron, inne widywa³a podczas swoich podró¿y. By³y jednak te¿ takie o których nawet nie s³ysza³a. Wiêkszo¶æ tych egzotycznych ro¶lin ros³a w szklarni, która niezbyt przypad³a dziewczynie do gustu. Szklana konstrukcja wydawa³a siê czym¶ sztucznym.
Pomimo tego Saura wiedzia³a, ¿e je¶li zdecyduje siê zamieszkaæ w Valladonie, ogród bêdzie najczê¶ciej odwiedzanym przez ni± miejscem. Od czasu do czasu mija³a innych spacerowiczów, którzy zwykle obrzuciwszy j± krótkim spojrzeniem, decydowali siê na wymienienie pozdrowieñ. Zapewne czê¶æ nich by³a dobrze wychowanymi lud¼mi, za¶ druga po³owa uznawa³a, ¿e ciemnow³osa nieznajoma prezentuje siê wystarczaj±co porz±dnie, aby zas³u¿yæ na „dzieñ dobry”. Faktycznie Saura postanowi³a dzisiaj przybraæ postawê m³odej damy. Brakowa³o jej tylko odpowiedniego towarzystwa (damy nigdy nie chodz± same) i drogiej sukni. Zamiast ol¶niewaj±cego stroju, mia³a na sobie niesymetryczn± spódnicê, bladozielon± koszulê oraz pozbawiony rêkawów, sznurowany z przodu kubrak. Za¶ rolê odpowiedniego towarzystwa odgrywa³.... dziewczynê zerknê³a przez ramiê- niedu¿y, kud³aty pies drepcz±cy parê kroków za ni±. A by³a pewna, ¿e zostawi³a go przed bram± ogrodu. Najwyra¼niej nie doceni³a uporu zwierzêcia, które oczywi¶cie przypl±ta³o siê do niej, ju¿ w jej pierwszych minutach pobytu w mie¶cie, deklaruj±c chêæ zaopiekowania siê „mi³± pani±”. Pies, którego imiê sk³adaj±ce siê z kilku szczekniêæ i burkniêæ mo¿na by³o przet³umaczyæ, jako „Ulicznik” uzna³ za kwestiê honoru odpowiednie „ugoszczenie” panny, skoro nikt w ca³ym Valladonie nie podj±³ siê tego zaszczytu. Oznacza³o to towarzyszenie wszêdzie Saurze oraz chronienie jej przed ró¿nymi bezszczelnymi typami, jakich nigdzie nie brakowa³o. Jako potomek psów, które od pokoleñ zamieszkiwa³y ulice Valladonu bra³ udzia³ w nie jednej burdzie i z nie jedn± nog± zapozna³ ostre, jak szpilki zêby. Rola stra¿nika „mi³ej pani” nie by³a dla niego niczym wielkim. Robi³ to z przyzwoito¶ci. Oczywi¶cie rzucany w ramach obiadu kawa³ek miêsa czy pieszczotliwe zmierzchwienie sier¶ci stanowi³o jedynie mi³y dodatek do zajêcia. Nic wiêcej.
Saura st³umi³a westchniêcie i postanowi³a przysi±¶æ na jednej z ³awek. Naturê mo¿na w koñcu podziwiaæ zarówno chodz±c, jak siedz±c. Ulicznik spojrza³ na ni± z dezaprobat±. W swoim szelmowskim charakterze nie potrafi³ zrozumieæ, jak mo¿na traciæ czas w tym dziwnym miejscu. O wiele bardziej op³acalne wykorzystanie go na za³atwienie paru spraw w mie¶cie. Zd±¿y³ siê jednak nauczyæ, ¿e „mi³a pani” miewa zachcianki, wiêc nie podzieli³ siê z ni± swoimi uwagami. U³o¿y³ siê u jej stóp, wydawa³o by siê do drzemki. Jednak czêstym strzykniêciem ucha jasno dawa³ do zrozumienia, ¿e czuwa.
Zadowolona Saura skupi³a siê na obserwacji gry ¶wiat³ocienia, podczas gdy lekkie podmuchy wiatru targa³y kosmykami jej czarnych w³osów.
Valladon ⇒ Spacer [Ogród botaniczny]
Spacer [Ogród botaniczny]
Ostatnio edytowane przez Saura 15 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Meiben szed³ wolnym krokiem przez oszklon± cze¶æ ogrodu podziwiaj±c egzotyczne ro¶liny. Wiêkszo¶æ z nich pozna³ w czasie swoich licznych podró¿y. Szczególn± uwagê zwróci³ na pn±cza obrastaj±ce jedno z drzew. Drobne, zielone listki i maleñkie, b³êkitne kwiaty przypomnia³y mu lata dzieciñstwa. Doskonale pamiêta³ ten czas, w którym stara³ siê pokazaæ ¶wiat ukochanym braciom. Westchn±³ cicho na my¶l o rodzeñstwie. Tak dawno ich nie widzia³, stara³ siê jednak nie my¶leæ o tym co robi± i czy s± szczê¶liwi, bo to tylko nasila³o jego têsknotê za domem. Jeszcze nie czas... powtarza³ sobie. Nie chcia³ jeszcze wracaæ do domu, czu³, ¿e jego przeznaczenie wiedzie w zupe³nie inn± stronê.
Mê¿czyzna dotar³ do wyj¶cia ze szklarni. Szerokie, dwuskrzyd³owe drzwi by³y otwarte, tak by spaceruj±cy swobodnie mogli poruszaæ siê po obu czê¶ciach ogrodu. Meiben znalaz³ siê teraz na otwartej przestrzeni. Tu czu³ siê o wiele lepiej, promienie s³oñca i wiatr na skórze zawsze przyprawia³y go o uczucie wolno¶ci. Nabra³ powietrza w p³uca i odetchn±³ nim g³êboko, po czym ruszy³ na dalsz± przechadzkê. Po jego prawej stronie znajdowa³o siê oczko wodne, w którym p³ywa³y niezwykle rzadkie gatunki ryb. Meiben pochyli³ siê nad tafl± wody by spojrzeæ na zwierzêta uwiêzione w tym niewielkim zbiorniku. Westchn± cicho, po czym ruszy³ dalej. W koñcu dotar³ do w±skiej ¶cie¿ki, przy której sta³y drewniane ³awki. Usiad³ na jednej z nich i w ciszy rozkoszowa³ siê ciep³ymi promieniami s³oñca.
Minê³o trochê czasu zanim mê¿czyzna zauwa¿y³, ¿e nie jednej z ³awek niedaleko siedzi kobieta. Zastanawia³o go, jak móg³ nie zauwa¿yæ tak interesuj±cej istoty. Na pierwszy rzut oka widaæ by³o, ¿e jest niezwyk³a. Uwagê mê¿czyzny przyku³a jeszcze jedna, fascynuj±ca rzecz... kobieta mia³a przy sobie psa, co czyni³o j± szczególnie ciekaw±. Meiben intensywnie zacz±³ przygl±daæ siê tej niezwyk³ej istocie, licz±c, ¿e ta równie¿ go zauwa¿y.
Mê¿czyzna dotar³ do wyj¶cia ze szklarni. Szerokie, dwuskrzyd³owe drzwi by³y otwarte, tak by spaceruj±cy swobodnie mogli poruszaæ siê po obu czê¶ciach ogrodu. Meiben znalaz³ siê teraz na otwartej przestrzeni. Tu czu³ siê o wiele lepiej, promienie s³oñca i wiatr na skórze zawsze przyprawia³y go o uczucie wolno¶ci. Nabra³ powietrza w p³uca i odetchn±³ nim g³êboko, po czym ruszy³ na dalsz± przechadzkê. Po jego prawej stronie znajdowa³o siê oczko wodne, w którym p³ywa³y niezwykle rzadkie gatunki ryb. Meiben pochyli³ siê nad tafl± wody by spojrzeæ na zwierzêta uwiêzione w tym niewielkim zbiorniku. Westchn± cicho, po czym ruszy³ dalej. W koñcu dotar³ do w±skiej ¶cie¿ki, przy której sta³y drewniane ³awki. Usiad³ na jednej z nich i w ciszy rozkoszowa³ siê ciep³ymi promieniami s³oñca.
Minê³o trochê czasu zanim mê¿czyzna zauwa¿y³, ¿e nie jednej z ³awek niedaleko siedzi kobieta. Zastanawia³o go, jak móg³ nie zauwa¿yæ tak interesuj±cej istoty. Na pierwszy rzut oka widaæ by³o, ¿e jest niezwyk³a. Uwagê mê¿czyzny przyku³a jeszcze jedna, fascynuj±ca rzecz... kobieta mia³a przy sobie psa, co czyni³o j± szczególnie ciekaw±. Meiben intensywnie zacz±³ przygl±daæ siê tej niezwyk³ej istocie, licz±c, ¿e ta równie¿ go zauwa¿y.
Saura drgnê³a, gdy poczu³a na sobie czyje¶ intensywne spojrzenie. Natychmiast zapomnia³a o urokach zieleni i skupi³a na odszukaniu jego w³a¶ciciela. Nie zajê³o jej to wiele czasu.
Niemo¿liwe pomy¶la³a To jest niemo¿liwe
Cokolwiek uwa¿a³a za niemo¿liwe i mo¿liwe, to co zobaczy³a by³o jak najbardziej prawdziwe. Siedz±cy na pobliskiej ³aweczce i przygl±daj±cy siê jej otwarcie czarnow³osy mê¿czyzna bez w±tpienia by³ przedstawicielem jej rasy. Tak silna, zrównowa¿ona aura mog³a nale¿eæ tylko do elfa.
Saura z przyzwyczajenia chcia³a wg³êbiæ siê w aurê nieznajomego, ¿eby chocia¿ powierzchownie dowiedzieæ siê z kim ma do czynienia, ale zreflektowa³a siê w ostatniej chwili. Niektórzy uwa¿ali swoj± aurê za co¶ równie nienaruszalnego, jak przestrzeñ osobista. Pomimo i¿ Saura nie wiedzia³a czy mê¿czyzna by³ wyczulony na czytanie aury, wola³a nie ryzykowaæ konfliktu ze spotkanym po raz pierwszy od d³ugiego czasu pobratymcem. Tak, od bardzo d³ugiego czasu. Uderzy³o j± to nagle z ca³± moc±, budz±c mieszankê przeró¿nych emocji. By³a wdziêczna wyæwiczonej przez lata samokontroli, która pozwoli³a teraz zapanowaæ nad t± burz±, zanim wydosta³a siê na zewn±trz. Jednocze¶nie dziewczyna zastanawia³a siê, co powinna w³a¶ciwie zrobiæ. Po tym, jak ostatnim razem urz±dzi³a j± babka oraz krewniacy, s±dzi³a, ¿e bêdzie mia³a dosyæ swoich rodaków do koñca ¿ycia. Ku swojemu zdumieniu odkry³a, ¿e widok kogo¶ z tej samej rasy wywo³a³ u niej te¿ poczucie nostalgii.
Zapragnê³a nagle znale¼æ siê w towarzystwie kogo¶ z kim ³±czy³oby j± wspólne pochodzenie. Kogo¶, kto byæ mo¿e zna³by te same miejsca, historie, zwyczaje, co ona a nawet przy odrobinie szczê¶cia mia³ tych samych, elfich znajomych i wiedzia³, jak im siê wiedzie.
Ulicznik, jakby wyczuwaj±c rozterki „mi³ej pani” podniós³ ³eb i wbi³ badawcze spojrzenie w nowego przybysza. Czy¿by jaki¶ intruz?
Saura, nie zwracaj±c uwagi na podejrzenia psa, w koñcu siê zdecydowa³a.
Uprzejmo¶æ jeszcze nikomu nie zaszkodzi³a.
Doszed³szy do takiego wniosku, nawi±za³a kontakt wzrokowy z nieznajomym, po czym pozdrowi³a go skinieniem g³owy i jednym z najbardziej przyjemnych u¶miechów, na jaki by³o j± w tej chwili staæ.
Niemo¿liwe pomy¶la³a To jest niemo¿liwe
Cokolwiek uwa¿a³a za niemo¿liwe i mo¿liwe, to co zobaczy³a by³o jak najbardziej prawdziwe. Siedz±cy na pobliskiej ³aweczce i przygl±daj±cy siê jej otwarcie czarnow³osy mê¿czyzna bez w±tpienia by³ przedstawicielem jej rasy. Tak silna, zrównowa¿ona aura mog³a nale¿eæ tylko do elfa.
Saura z przyzwyczajenia chcia³a wg³êbiæ siê w aurê nieznajomego, ¿eby chocia¿ powierzchownie dowiedzieæ siê z kim ma do czynienia, ale zreflektowa³a siê w ostatniej chwili. Niektórzy uwa¿ali swoj± aurê za co¶ równie nienaruszalnego, jak przestrzeñ osobista. Pomimo i¿ Saura nie wiedzia³a czy mê¿czyzna by³ wyczulony na czytanie aury, wola³a nie ryzykowaæ konfliktu ze spotkanym po raz pierwszy od d³ugiego czasu pobratymcem. Tak, od bardzo d³ugiego czasu. Uderzy³o j± to nagle z ca³± moc±, budz±c mieszankê przeró¿nych emocji. By³a wdziêczna wyæwiczonej przez lata samokontroli, która pozwoli³a teraz zapanowaæ nad t± burz±, zanim wydosta³a siê na zewn±trz. Jednocze¶nie dziewczyna zastanawia³a siê, co powinna w³a¶ciwie zrobiæ. Po tym, jak ostatnim razem urz±dzi³a j± babka oraz krewniacy, s±dzi³a, ¿e bêdzie mia³a dosyæ swoich rodaków do koñca ¿ycia. Ku swojemu zdumieniu odkry³a, ¿e widok kogo¶ z tej samej rasy wywo³a³ u niej te¿ poczucie nostalgii.
Zapragnê³a nagle znale¼æ siê w towarzystwie kogo¶ z kim ³±czy³oby j± wspólne pochodzenie. Kogo¶, kto byæ mo¿e zna³by te same miejsca, historie, zwyczaje, co ona a nawet przy odrobinie szczê¶cia mia³ tych samych, elfich znajomych i wiedzia³, jak im siê wiedzie.
Ulicznik, jakby wyczuwaj±c rozterki „mi³ej pani” podniós³ ³eb i wbi³ badawcze spojrzenie w nowego przybysza. Czy¿by jaki¶ intruz?
Saura, nie zwracaj±c uwagi na podejrzenia psa, w koñcu siê zdecydowa³a.
Uprzejmo¶æ jeszcze nikomu nie zaszkodzi³a.
Doszed³szy do takiego wniosku, nawi±za³a kontakt wzrokowy z nieznajomym, po czym pozdrowi³a go skinieniem g³owy i jednym z najbardziej przyjemnych u¶miechów, na jaki by³o j± w tej chwili staæ.
Meiben odwzajemni³ u¶miech i skinienie g³owy. Jego twarz sta³a siê jeszcze bardziej pogodna ni¿ zwykle. Skoro dziewczyna odwzajemni³a jego spojrzenie, mê¿czyzna postanowi³ zrobiæ kolejny krok. Powoli wsta³ z ³awki i ruszy³ w kierunku niewiasty. To, ¿e by³a elfk± dostrzeg³ ju¿ kiedy ja zobaczy³, nie mi³a co do tego najmniejszych w±tpliwo¶ci. Jednak by³o w niej co¶ wiêcej, co¶ co zaprz±ta³o jego umys³, nie potrafi³ tylko powiedzieæ co.
- Witaj Pani - powiedzia³, k³aniaj±c siê dziewczynie - Nazywam siê Meiben, czy móg³bym siê dosi±¶æ? - zapyta³ najbardziej uprzejmie jak potrafi³a, a jego usta ca³y czas zdobi³ delikatny i szczery u¶miech. Wiatr rozwiewa³ jego czarne loki, a promienie s³oñca lekko roz¶wietla³y jego twarz. Elf sta³ na przeciwko kobiety, czekaj±c na jej odpowied¼.
- Witaj Pani - powiedzia³, k³aniaj±c siê dziewczynie - Nazywam siê Meiben, czy móg³bym siê dosi±¶æ? - zapyta³ najbardziej uprzejmie jak potrafi³a, a jego usta ca³y czas zdobi³ delikatny i szczery u¶miech. Wiatr rozwiewa³ jego czarne loki, a promienie s³oñca lekko roz¶wietla³y jego twarz. Elf sta³ na przeciwko kobiety, czekaj±c na jej odpowied¼.
Dopiero, gdy do niej podszed³, dobre obyczaje pozwoli³y Saurze przyjrzeæ mu siê bardziej uwa¿nie. I od razu spostrzec, jaki by³ przystojny i ujmuj±cy w swoim sposobie bycia. Oczywi¶cie wszystkie elfy by³y nadzwyczaj urodziwe, ale ten jeden, który przedstawi³ siê jako Meiben emanowa³ swoim w³asnym, niepowtarzalnym urokiem, wyró¿niaj±cym go spo¶ród innych pobratymców. Tak, jakby....
O czym ty my¶lisz, dziewczyno?! Ogarnij siê! odezwa³ siê nagle g³os rozs±dku. Mia³ racjê. Nie powinna zachowywaæ siê, jak jaki¶ podlotek ani (broñcie bogowie), czerwieniæ niczym panna na wydaniu. Tego jeszcze brakowa³o, ¿eby ten Meiben pomy¶la³ sobie o niej nie wiadomo co....
Przywo³awszy siê do porz±dku, Saura nie trac±c nic ze swojego opanowania i uprzejmo¶ci, udzieli³a odpowiedzi:
-Moje imiê brzmi Saura, panie Meiben. By³abym zaszczycona, mog±c spêdziæ w mi³ym towarzystwie chocia¿ parê chwil. Podziwianie piêkna, jakie stwarza natura jest o wiele bardziej przyjemne z kim¶, kto potrafi je g³êboko ceniæ.
¯eby nie pozostawiæ ¿adnych w±tpliwo¶ci przesunê³a siê lekko, robi±c miejsce nowemu znajomemu i u¶miechaj±c zapraszaj±co. Jej psi towarzysz zatrz±s³ siê oburzony przychylno¶ci± dziewczyny wobec tego przybysza, jednak spokój emanuj±cy z 'mi³ej pani”, przekona³ go, ¿e na razie nie warto dawaæ mu nauczki.
Z drugiej strony, to ciekawe pomy¶la³a Saura Nie wydaje siê byæ zwyk³ym , wyprawionym w ¶wiat elfem.
Przeczucie mówi³o jej, ¿e na zwyczajnym podziwianiu drzew siê nie skoñczy i wcze¶niej czy pó¼niej bêd± musieli zamieniæ ze sob± przynajmniej parê istotnych s³ów. Mo¿e sprawy nie wymkn± siê spod kontroli.
O czym ty my¶lisz, dziewczyno?! Ogarnij siê! odezwa³ siê nagle g³os rozs±dku. Mia³ racjê. Nie powinna zachowywaæ siê, jak jaki¶ podlotek ani (broñcie bogowie), czerwieniæ niczym panna na wydaniu. Tego jeszcze brakowa³o, ¿eby ten Meiben pomy¶la³ sobie o niej nie wiadomo co....
Przywo³awszy siê do porz±dku, Saura nie trac±c nic ze swojego opanowania i uprzejmo¶ci, udzieli³a odpowiedzi:
-Moje imiê brzmi Saura, panie Meiben. By³abym zaszczycona, mog±c spêdziæ w mi³ym towarzystwie chocia¿ parê chwil. Podziwianie piêkna, jakie stwarza natura jest o wiele bardziej przyjemne z kim¶, kto potrafi je g³êboko ceniæ.
¯eby nie pozostawiæ ¿adnych w±tpliwo¶ci przesunê³a siê lekko, robi±c miejsce nowemu znajomemu i u¶miechaj±c zapraszaj±co. Jej psi towarzysz zatrz±s³ siê oburzony przychylno¶ci± dziewczyny wobec tego przybysza, jednak spokój emanuj±cy z 'mi³ej pani”, przekona³ go, ¿e na razie nie warto dawaæ mu nauczki.
Z drugiej strony, to ciekawe pomy¶la³a Saura Nie wydaje siê byæ zwyk³ym , wyprawionym w ¶wiat elfem.
Przeczucie mówi³o jej, ¿e na zwyczajnym podziwianiu drzew siê nie skoñczy i wcze¶niej czy pó¼niej bêd± musieli zamieniæ ze sob± przynajmniej parê istotnych s³ów. Mo¿e sprawy nie wymkn± siê spod kontroli.
- Dziêkuje - odpar³ uprzejmie i usiad³ obok dziewczyny. By³a niezwyk³a i mê¿czyzna nie potrafi³ przestaæ o tym my¶leæ. U¶miechn±³ siê pogodnie do kobiety i odwróci³ w jej stronê.
- Niech Pani mówi mi po prostu Meiben - powiedzia³ odruchowo, rzadko kto tytu³owa³ go "panem", nie przepada³ za tym okre¶leniem, wola³ myæ nazywany po prostu po imieniu.
- Zaiste My elfy kochamy naturê... to jest wpisane w nasz byt. Nie potrafimy ¿yæ bez tej wolno¶ci jak± daj± nam góry i lasy, a ka¿dy podmuch wiatru zdaje siê przynosiæ nowe ¿ycie dla naszych dusz. - powiedzia³ by zacz±æ jako¶ rozmowê.
- Niech Pani mówi mi po prostu Meiben - powiedzia³ odruchowo, rzadko kto tytu³owa³ go "panem", nie przepada³ za tym okre¶leniem, wola³ myæ nazywany po prostu po imieniu.
- Zaiste My elfy kochamy naturê... to jest wpisane w nasz byt. Nie potrafimy ¿yæ bez tej wolno¶ci jak± daj± nam góry i lasy, a ka¿dy podmuch wiatru zdaje siê przynosiæ nowe ¿ycie dla naszych dusz. - powiedzia³ by zacz±æ jako¶ rozmowê.
-Tak- odpowiedzia³a dziewczyna- Góry i lasy s± naszym prawdziwym domem, którego nigdy nie zast±pi± ¿adne, choæby najpiêkniejsze miasta, zamki i ogrody. Kiedy¶... kiedy¶ my¶la³am, ¿e przyjdzie mi spêdziæ ca³e ¿ycie w otoczeniu jednego z takich lasów, podobnie, jak wcze¶niej moim przodkom. Jak widaæ czasy siê zmieniaj±, skoro nawet my, elfy nie trzymamy siê ju¿ jednego miejsca.
Ostatnie zdanie zosta³o wypowiedziane z nut± melancholii, jakby czarnow³osa ¿a³owa³a czego¶, co minê³o a ze strat± czego wci±¿ nie potrafi³a siê pogodziæ. Saura potrz±snê³a g³ow±. Nie mia³a w zwyczaju u¿alaæ siê nad sob±. To, co by³o pozostawi³a w przesz³o¶ci i nie ¿a³owa³a niczego. A jednak otoczenie ogrodu oraz towarzystwo innego elfa w jaki¶ sposób zdo³a³o pozostawiæ g³êbok± rysê na dot±d nieskazitelnej barierze, jak± siê otacza³a.
Chc±c zyskaæ trochê czasu na zebranie my¶li, Saura ze skupieniem zaczê³a wpatrywaæ siê w roz¶wietlony refleksami s³oñca g±szcz. Gdzie¶ w konarach drzewa, jaki¶ ptak wytrwale æwierkota³ swoj± pe³n± oczekiwania melodyjkê. Kolejny podmuch wiatru poruszy³ ga³êzie drzew i bardziej gwa³townie szarpn±³ pasmami w³osów.
Byæ mo¿e, dobrym rozwi±zaniem by³aby mniej „oficjalna” rozmowa. Nie przebywali wszak na szlacheckim dworze, wiêc bezpo¶rednio¶æ do czego¶ by ich doprowadzi³a. Istnia³o ryzyko, ¿e padnie jakie¶ niewygodne pytanie, którego nie da³oby siê zbyæ jakim¶ poetyckim zwrotem lub tajemniczymi pó³s³ówkami, ale dziewczyna za³o¿y³a, ze zawsze mo¿e siê z takiej rozmowy wycofaæ.
-Powiedz, Meibenie.... Nie têsknisz czasami za tym wszystkim? Znaczy siê, za swoim domem gdziekolwiek on jest. Lasem, w którym mo¿esz byæ naprawdê sob±, znowu czuæ pulsuj±c± w nim energiê i ¿ycie? No i nie przejmowaæ siê dziwnymi zasadami, prawami, obyczajami, jakie wci±¿ wymy¶la ludzkie spo³eczeñstwo?
Przenikliwe spojrzenie szafirowych oczu Saury spoczê³o wprost na zielonych oczach towarzysza.
Ostatnie zdanie zosta³o wypowiedziane z nut± melancholii, jakby czarnow³osa ¿a³owa³a czego¶, co minê³o a ze strat± czego wci±¿ nie potrafi³a siê pogodziæ. Saura potrz±snê³a g³ow±. Nie mia³a w zwyczaju u¿alaæ siê nad sob±. To, co by³o pozostawi³a w przesz³o¶ci i nie ¿a³owa³a niczego. A jednak otoczenie ogrodu oraz towarzystwo innego elfa w jaki¶ sposób zdo³a³o pozostawiæ g³êbok± rysê na dot±d nieskazitelnej barierze, jak± siê otacza³a.
Chc±c zyskaæ trochê czasu na zebranie my¶li, Saura ze skupieniem zaczê³a wpatrywaæ siê w roz¶wietlony refleksami s³oñca g±szcz. Gdzie¶ w konarach drzewa, jaki¶ ptak wytrwale æwierkota³ swoj± pe³n± oczekiwania melodyjkê. Kolejny podmuch wiatru poruszy³ ga³êzie drzew i bardziej gwa³townie szarpn±³ pasmami w³osów.
Byæ mo¿e, dobrym rozwi±zaniem by³aby mniej „oficjalna” rozmowa. Nie przebywali wszak na szlacheckim dworze, wiêc bezpo¶rednio¶æ do czego¶ by ich doprowadzi³a. Istnia³o ryzyko, ¿e padnie jakie¶ niewygodne pytanie, którego nie da³oby siê zbyæ jakim¶ poetyckim zwrotem lub tajemniczymi pó³s³ówkami, ale dziewczyna za³o¿y³a, ze zawsze mo¿e siê z takiej rozmowy wycofaæ.
-Powiedz, Meibenie.... Nie têsknisz czasami za tym wszystkim? Znaczy siê, za swoim domem gdziekolwiek on jest. Lasem, w którym mo¿esz byæ naprawdê sob±, znowu czuæ pulsuj±c± w nim energiê i ¿ycie? No i nie przejmowaæ siê dziwnymi zasadami, prawami, obyczajami, jakie wci±¿ wymy¶la ludzkie spo³eczeñstwo?
Przenikliwe spojrzenie szafirowych oczu Saury spoczê³o wprost na zielonych oczach towarzysza.
Meiben przypatrywa³ siê dziewczynie gdy mówi³a. Mia³a w sobie co¶ czego nie potrafi³ nazwaæ.
- Urodzi³em siê w Kryszta³owym Królestwie, w szlacheckiej rodzinie, wychowano mnie na prawdziwego szlachcica, nauczono etykiety, szermierki i innych rzeczy jakie powinienem umieæ. Przez d³ugie lata kazano mi siedzieæ w rodzinnym mie¶cie. Mnie jednak, jaka¶ si³a ci±gnê³a zupe³nie gdzie indziej. Czêsto wymyka³em siê do lasu i tam spêdza³em czas, to by³y najszczê¶liwsze chwile, te spêdzone nad wodospadem w¶ród zwierz±t i natury. Gdy moi bracia doro¶li zosta³em ich opiekunem, pokaza³em im lasy, góry i doliny które najbardziej kocha³em. Od tamtej pory minê³o wiele lat... - tu mê¿czyzna urwa³ i westchn±³ cicho.
- Zwiedzi³em wiele krain, ale zawsze têskni³em do miejsc dzieciñstwa, tego lasu do którego ucieka³em, do górskich ¶cie¿ek które przemierza³em z braæmi... Có¿.. mo¿e jeszcze kiedy¶ uda mi siê tam wróciæ... - znów urwa³. Spojrza³ g³eboko w oczy dziewczyny. Wyra¿a³y wiêcej ni¿ móg³ siê od niej dowiedzieæ. Pomy¶la³ jedynie, i¿ prawd± jest, ¿e oczy s± zwierciad³em duszy.
- Ty te¿ za czym¶ têsknisz... prawda? - zapyta³. Czu³ jakby Saura skrywa³a w sobie jak±¶ tajemnicê przesz³o¶ci, co¶ co sprawia³o jej okropny ból.
- Urodzi³em siê w Kryszta³owym Królestwie, w szlacheckiej rodzinie, wychowano mnie na prawdziwego szlachcica, nauczono etykiety, szermierki i innych rzeczy jakie powinienem umieæ. Przez d³ugie lata kazano mi siedzieæ w rodzinnym mie¶cie. Mnie jednak, jaka¶ si³a ci±gnê³a zupe³nie gdzie indziej. Czêsto wymyka³em siê do lasu i tam spêdza³em czas, to by³y najszczê¶liwsze chwile, te spêdzone nad wodospadem w¶ród zwierz±t i natury. Gdy moi bracia doro¶li zosta³em ich opiekunem, pokaza³em im lasy, góry i doliny które najbardziej kocha³em. Od tamtej pory minê³o wiele lat... - tu mê¿czyzna urwa³ i westchn±³ cicho.
- Zwiedzi³em wiele krain, ale zawsze têskni³em do miejsc dzieciñstwa, tego lasu do którego ucieka³em, do górskich ¶cie¿ek które przemierza³em z braæmi... Có¿.. mo¿e jeszcze kiedy¶ uda mi siê tam wróciæ... - znów urwa³. Spojrza³ g³eboko w oczy dziewczyny. Wyra¿a³y wiêcej ni¿ móg³ siê od niej dowiedzieæ. Pomy¶la³ jedynie, i¿ prawd± jest, ¿e oczy s± zwierciad³em duszy.
- Ty te¿ za czym¶ têsknisz... prawda? - zapyta³. Czu³ jakby Saura skrywa³a w sobie jak±¶ tajemnicê przesz³o¶ci, co¶ co sprawia³o jej okropny ból.
Zmiesza³a siê nieco, kiedy dowiedzia³a siê kim by³ i sk±d pochodzi³. Nie co dzieñ wszak gdzie¶ na krañcu ¶wiata spotyka³o siê dwóch elfickich szlachciców. Zastanawia³a siê te¿ z którego rodu pochodzi³ Meiben. Nie przypomina³a sobie, aby spotka³a go na jakim¶ bankiecie albo towarzyskim spotkaniu. Pewnie ich rodziny nie utrzymywa³y ze sob± bli¿szych kontaktów.
Gdy Meiben opowiedzia³ o swoim czasie spêdzonym z braæmi na ³onie natury, w oczach Saury pojawi³ siê ciep³y b³ysk. Nie mia³a rodzeñstwa i niekiedy zastanawia³a siê, jak to jest mieæ kogo¶ z kim ³±czy³yby j± bardzo bliskie wiêzy krwi. Co prawda posiada³a kuzynów, jednak pomimo wspólnych zabaw w dzieciñstwie, nigdy nie byli sobie szczególnie bliscy. Wkrótce zreszt± ich ¿ycie wype³ni³a nauka a pó¼niej obowi±zki i wiêzi jeszcze bardziej siê rozlu¼ni³y. Dziewczyna uzna³a, ¿e Meiben ma du¿o szczê¶cia, posiadaj±c u swego boku kogo¶ tak bliskiego. Zapewne brakowa³o mu braci.
Wreszcie pad³o pytanie:
- Ty te¿ za czym¶ têsknisz... prawda?
W pierwszym odruchu Saura zamierza³a odpowiedzieæ, ¿e za niczym nie têskni. A ju¿ z pewno¶ci± nie za Ishtar±. Tyle, ¿e z dawnym ¿yciem wi±za³y siê te¿ dobre wspomnienia. By³aby niesprawiedliwa, gdyby o nich zapomnia³a, pogr±¿aj±c jedynie w tych z³ych. W koñcu by³ wuj, który okazywa³ jej ¿yczliwo¶æ i otacza³ w miarê swoich mo¿liwo¶ci opiek±. Poza tym samo Kryszta³owe Królestwo. Jak mog³aby wyrzec siê swojej wspania³ej Ojczyzny?
-Czasami brakuje mi lasów, które tak dobrze znam-odpowiedzia³a cicho-Kto wie, byæ mo¿e, gdy ta têsknota stanie siê zbyt silna, wrócê do domu, zobaczyæ jak siê miewaj± stare drzewa. Póki co…- Saura pochyli³a siê, ¿eby podrapaæ psa za uchem- Zadowalam siê tym co mam.
Czuj±c siê d³u¿na towarzyszowi, który opowiedzia³ jej co¶ o sobie, podjê³a w±tek:
- To naprawdê zadziwiaj±ce, ¿e siê tutaj spotkali¶my. Szczególnie, ¿e tak jak ty pochodzê ze szlacheckiego rodu. Mamy wiêc ze sob± wiêcej wspólnego ni¿ mogliby¶my przypuszczaæ. Mój ród- Ceres nie wiedzie jednak typowo arystokratycznego ¿ycia. G³ównym celem jego istnienia jest utrzymanie ca³ej natury w równowadze, jaka zosta³a wprowadzona jeszcze u pocz±tków tego ¶wiata. Dbamy o to, aby nie wyginê³y gatunki zwierz±t a cz³owiek nie karczowa³ bez opamiêtania drzew. Pilnujemy, by chaos nie wkrad³ siê w ³ad. Odtwarzamy zniszczone czê¶ci lasów. Staramy pomagaæ zb³±kanym bytom, zarówno z tego, jak i innego wymiaru. Strze¿emy energii ¿ycia, jaka kr±¿y pod powierzchni± ziemi. I uwa¿amy, ¿eby przynajmniej na ziemiach naszego kraju panowa³ porz±dek pomiêdzy materialn± a astraln± sfer±. Wychowywano mnie w przekonaniu, ¿e nie liczy siê nic oprócz Równowagi. Za¶ wiedzê oraz moc zdobywa siê po to, aby j± chroniæ. Rzecz w tym, ¿e jako¶ nie mog³am siê porozumieæ z Ksiê¿n± Rodu. Dlatego uzna³am, i¿ lepiej bêdzie, je¶li na pewien czas opuszczê dom. ¯eby nabraæ dystansu. Przemy¶leæ pewne sprawy. Odwiedzi³am sporo miejsc, pozna³am ró¿nych ludzi. Nie powiem, by wszystko co widzia³am i s³ysza³am mi siê podoba³o, ale ostatecznie zrozumia³am, ¿e ta ca³a Równowaga jest czym¶ znacznie wiêkszym ni¿ chcieliby j± widzieæ moi krewni.
Zamy¶lona Saura bezwiednie strzepnê³a niewidzialny py³ek ze spódnicy. Na chwilê zapanowa³a cisza, jakby czarnow³osa elfka rozwa¿a³a cos w my¶lach. W koñcu potrz±snê³a g³ow± i spojrza³a na swego rozmówcê:
- Cokolwiek o tym wszystkim s±dzisz, bardzo siê cieszê, ¿e uda³o mi siê spotkaæ kogo¶, kto móg³by kiedy¶, mo¿liwe ¿e w innym czasie i miejscu zostaæ moim przyjacielem. Nie wiem czy to ju¿ dzisiaj czy dopiero jutro nasze ¶cie¿ki rozejd± siê. Nie czu³abym siê dobrze, gdyby¶my rozstali siê od tak po prostu, jak to zwykle czyni± ludzie. Dlatego…. Pewnie nie przystoi, aby kobieta sk³ada³a takie propozycje, lecz dajmy spokój dobrym obyczajom. Przynajmniej dzisiaj…. Zastanawia³am siê czy uczci³by¶ ze mn± to ciekawe spotkanie lampk± wina. Albo mogliby¶my przynajmniej wypiæ za pomy¶lno¶æ Kryszta³owego Królestwa. Tak zwyczajnie. Bez ¿adnych nieprzyzwoitych czy podstêpnych zamiarów. Wino w karczmie, w której siê zatrzyma³am jest wy¶mienite.
Gdy Meiben opowiedzia³ o swoim czasie spêdzonym z braæmi na ³onie natury, w oczach Saury pojawi³ siê ciep³y b³ysk. Nie mia³a rodzeñstwa i niekiedy zastanawia³a siê, jak to jest mieæ kogo¶ z kim ³±czy³yby j± bardzo bliskie wiêzy krwi. Co prawda posiada³a kuzynów, jednak pomimo wspólnych zabaw w dzieciñstwie, nigdy nie byli sobie szczególnie bliscy. Wkrótce zreszt± ich ¿ycie wype³ni³a nauka a pó¼niej obowi±zki i wiêzi jeszcze bardziej siê rozlu¼ni³y. Dziewczyna uzna³a, ¿e Meiben ma du¿o szczê¶cia, posiadaj±c u swego boku kogo¶ tak bliskiego. Zapewne brakowa³o mu braci.
Wreszcie pad³o pytanie:
- Ty te¿ za czym¶ têsknisz... prawda?
W pierwszym odruchu Saura zamierza³a odpowiedzieæ, ¿e za niczym nie têskni. A ju¿ z pewno¶ci± nie za Ishtar±. Tyle, ¿e z dawnym ¿yciem wi±za³y siê te¿ dobre wspomnienia. By³aby niesprawiedliwa, gdyby o nich zapomnia³a, pogr±¿aj±c jedynie w tych z³ych. W koñcu by³ wuj, który okazywa³ jej ¿yczliwo¶æ i otacza³ w miarê swoich mo¿liwo¶ci opiek±. Poza tym samo Kryszta³owe Królestwo. Jak mog³aby wyrzec siê swojej wspania³ej Ojczyzny?
-Czasami brakuje mi lasów, które tak dobrze znam-odpowiedzia³a cicho-Kto wie, byæ mo¿e, gdy ta têsknota stanie siê zbyt silna, wrócê do domu, zobaczyæ jak siê miewaj± stare drzewa. Póki co…- Saura pochyli³a siê, ¿eby podrapaæ psa za uchem- Zadowalam siê tym co mam.
Czuj±c siê d³u¿na towarzyszowi, który opowiedzia³ jej co¶ o sobie, podjê³a w±tek:
- To naprawdê zadziwiaj±ce, ¿e siê tutaj spotkali¶my. Szczególnie, ¿e tak jak ty pochodzê ze szlacheckiego rodu. Mamy wiêc ze sob± wiêcej wspólnego ni¿ mogliby¶my przypuszczaæ. Mój ród- Ceres nie wiedzie jednak typowo arystokratycznego ¿ycia. G³ównym celem jego istnienia jest utrzymanie ca³ej natury w równowadze, jaka zosta³a wprowadzona jeszcze u pocz±tków tego ¶wiata. Dbamy o to, aby nie wyginê³y gatunki zwierz±t a cz³owiek nie karczowa³ bez opamiêtania drzew. Pilnujemy, by chaos nie wkrad³ siê w ³ad. Odtwarzamy zniszczone czê¶ci lasów. Staramy pomagaæ zb³±kanym bytom, zarówno z tego, jak i innego wymiaru. Strze¿emy energii ¿ycia, jaka kr±¿y pod powierzchni± ziemi. I uwa¿amy, ¿eby przynajmniej na ziemiach naszego kraju panowa³ porz±dek pomiêdzy materialn± a astraln± sfer±. Wychowywano mnie w przekonaniu, ¿e nie liczy siê nic oprócz Równowagi. Za¶ wiedzê oraz moc zdobywa siê po to, aby j± chroniæ. Rzecz w tym, ¿e jako¶ nie mog³am siê porozumieæ z Ksiê¿n± Rodu. Dlatego uzna³am, i¿ lepiej bêdzie, je¶li na pewien czas opuszczê dom. ¯eby nabraæ dystansu. Przemy¶leæ pewne sprawy. Odwiedzi³am sporo miejsc, pozna³am ró¿nych ludzi. Nie powiem, by wszystko co widzia³am i s³ysza³am mi siê podoba³o, ale ostatecznie zrozumia³am, ¿e ta ca³a Równowaga jest czym¶ znacznie wiêkszym ni¿ chcieliby j± widzieæ moi krewni.
Zamy¶lona Saura bezwiednie strzepnê³a niewidzialny py³ek ze spódnicy. Na chwilê zapanowa³a cisza, jakby czarnow³osa elfka rozwa¿a³a cos w my¶lach. W koñcu potrz±snê³a g³ow± i spojrza³a na swego rozmówcê:
- Cokolwiek o tym wszystkim s±dzisz, bardzo siê cieszê, ¿e uda³o mi siê spotkaæ kogo¶, kto móg³by kiedy¶, mo¿liwe ¿e w innym czasie i miejscu zostaæ moim przyjacielem. Nie wiem czy to ju¿ dzisiaj czy dopiero jutro nasze ¶cie¿ki rozejd± siê. Nie czu³abym siê dobrze, gdyby¶my rozstali siê od tak po prostu, jak to zwykle czyni± ludzie. Dlatego…. Pewnie nie przystoi, aby kobieta sk³ada³a takie propozycje, lecz dajmy spokój dobrym obyczajom. Przynajmniej dzisiaj…. Zastanawia³am siê czy uczci³by¶ ze mn± to ciekawe spotkanie lampk± wina. Albo mogliby¶my przynajmniej wypiæ za pomy¶lno¶æ Kryszta³owego Królestwa. Tak zwyczajnie. Bez ¿adnych nieprzyzwoitych czy podstêpnych zamiarów. Wino w karczmie, w której siê zatrzyma³am jest wy¶mienite.
Meiben u¶miechn±³ siê pogodnie do towarzyszki. Ach... jak bardzo cieszy³a go wie¶æ, ¿e ich korzenie s± ze sob± powi±zane. Od tak dawna nie mia³ okazji spotkaæ elfa, a teraz... teraz nie tylko trafi³ na kogo¶ ze swojej rasy, lecz tak¿e na kogo¶ kto wydawa³o siê, ¿e go rozumie. Kogo¶ kto móg³ poj±c jego têsknotê z Kryszta³owym Królestwem, a jednocze¶nie zrozumieæ to, ¿e je opu¶ci³. I nie by³ to zwyczajny elf, lecz piêkna kobieta, która fascynowa³a go nie tylko urod±, ale przede wszystkim swoim wnêtrzem.
- Równie¿ nie wiem kiedy nadejdzie czas naszego rozstania, mimo to jednak moje serce raduje siê, ¿e mog³o spotkaæ kogo¶ takiego jak Ty. Przystoi damie, czy te¿ nie, przyjmujê Twoje zaproszenie, bardzo chêtnie spêdzê czas w tak uroczym towarzystwie. - elf wsta³ powoli z ³awki. Uk³oniwszy siê delikatnie dziewczynie wyci±gn±³ do niej rêkê bo pomóc jej wstaæ - Prowad¼ wiêc Sauro - powiedzia³, po raz pierwszy wypowiadaj±c jej imiê.
- Równie¿ nie wiem kiedy nadejdzie czas naszego rozstania, mimo to jednak moje serce raduje siê, ¿e mog³o spotkaæ kogo¶ takiego jak Ty. Przystoi damie, czy te¿ nie, przyjmujê Twoje zaproszenie, bardzo chêtnie spêdzê czas w tak uroczym towarzystwie. - elf wsta³ powoli z ³awki. Uk³oniwszy siê delikatnie dziewczynie wyci±gn±³ do niej rêkê bo pomóc jej wstaæ - Prowad¼ wiêc Sauro - powiedzia³, po raz pierwszy wypowiadaj±c jej imiê.
Saura przyjê³a oferowane ramiê, k³ad±c na nim smuk³e d³onie.
-Z przyjemno¶ci±- odpowiedzia³a Meibenowi.
Ulicznik pomrukuj±c poderwa³ siê na równe ³apy. Wci±¿ nie by³ pewien czy mo¿e ufaæ mê¿czy¼nie, ale skoro Saura obdarzy³a go zaufaniem, to zapewne on te¿ powinien. Zw³aszcza, ¿e w perspektywie pojawi³a siê mo¿liwo¶æ smakowitego posi³ku. Zerkaj±c z ukosa na Meibena, pies zaj±³ miejsce po drugiej stronie dziewczyny.
Gdy z ka¿dym krokiem zbli¿ali siê coraz bardziej do bramy wyj¶ciowej, Saura rzuci³a ostatnie spojrzenie drzewom, obiecuj±c sobie, ¿e jeszcze kiedy¶ odwiedzi to piêkne miejsce.
Ci±g dalszy
-Z przyjemno¶ci±- odpowiedzia³a Meibenowi.
Ulicznik pomrukuj±c poderwa³ siê na równe ³apy. Wci±¿ nie by³ pewien czy mo¿e ufaæ mê¿czy¼nie, ale skoro Saura obdarzy³a go zaufaniem, to zapewne on te¿ powinien. Zw³aszcza, ¿e w perspektywie pojawi³a siê mo¿liwo¶æ smakowitego posi³ku. Zerkaj±c z ukosa na Meibena, pies zaj±³ miejsce po drugiej stronie dziewczyny.
Gdy z ka¿dym krokiem zbli¿ali siê coraz bardziej do bramy wyj¶ciowej, Saura rzuci³a ostatnie spojrzenie drzewom, obiecuj±c sobie, ¿e jeszcze kiedy¶ odwiedzi to piêkne miejsce.
Ci±g dalszy
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości